Czy to już koniec małżeństwa?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

vicente14
Posty: 23
Rejestracja: 24 cze 2019, 9:06
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Czy to już koniec małżeństwa?

Post autor: vicente14 »

Witam,
chciałbym prosić o radę, bo nie wiem co mam zrobić. Od 2 lat jestem z moją żoną, razem jesteśmy od 4. Nasz związek był różny, często się kłóciliśmy, zdarzało nam się nawet uderzyć. Z drugiej strony były też okresy idealne, gdzie się wspieraliśmy. Oboje jesteśmy troche nerwowi, ale zawsze przezwyciężaliśmy kryzys. Kilka dni temu wyszła mała sprzeczka, i żona powiedziała dość. Spakowała wszystkie swoje rzeczy i pojechała do domu. Raz czy dwa już była taka sytuacja, ale jakoś potrafiliśmy się dogadać. Teraz jest inaczej. Żona nie chce za mną gadać, chce zabrać resztę rzeczy z mieszkania. Dla niej to definitywny koniec.

Próbowałem porozmawiać z nią, ale niestety zawsze jest tak samo. Ja do września pracuje na wyjazdach, ale teraz wziąłem przymusowe l4 żeby uratować to małżeństwo. Żona widzi tylko moją winę, gdy napiszę jej że jest wspólna - to wyzna że sam widzisz, że to nie ma sensu.

W czasie 4 letniego związku byliśmy u kilku psychologów, żona też leczyła się u psychiatry na nerwicę. Ona i jej rodzina są mocno wierzący, ja prawie w ogóle. Gdy prosiłem jej mamę (teściową) o pomoc, rozmowę to zwyczajnie mnie zbyła. Ja mieszkam w jej miejscowości, najbliższą rodzinę mam oddaloną o około 100km. Jestem sam i nawet nie mam komu się wygadać.

Ona ma teraz operację i przez 3 dni będzie w szpitalu. Postaram się być przy niej, chyba jedyne co mogę zrobić.
jacek-sychar

Re: Czy to już koniec małżeństwa?

Post autor: jacek-sychar »

Witaj Vincente14 na naszym forum

W jednym małżeństwie konflikty prowadza do ustalenia wspólnego stanowiska, w drugim są powodem do jego rozpadu.
Rozumiem, że są rozbieżne czasami zdania, ale żeby i uderzyć? :shock:
vicente14 pisze: 25 cze 2019, 8:18 zdarzało nam się nawet uderzyć
Wybacz, ale coś nie pasuje mi tutaj liczba mnoga.
Ty uderzyłeś, czy żona też?

Coś za dużo tych emocji.

Gdy dzieje się źle, często staramy się nadrobić wcześniejsze błędy i wręcz się narzucamy. Nie zawsze jest do dobre.
Funkcjonuje u nas lista Zerty:
viewtopic.php?f=10&t=282
Zdarza się, że stosowanie się do niej daje lepsze efekty.
Oczywiście w tym czasie choroby żony warto, żeby był przy niej.
Zachowanie żony może również wynikać ze stresu przed operacją.

Jeżeli możesz, to zapraszamy do naszych ognisk. Ich list jest tutaj:
http://sychar.org/ogniska/

Organizujemy również tygodniowe wakacje. Są jeszcze miejsca na turnusie w Ślemeniu. Więcej informacji jest tutaj:
viewtopic.php?f=73&t=2181

Na koniec chciałem Ci przypomnieć, że internet nie jest anonimowy. Dlatego staraj się nie podawać szczegółów, które mogłyby zidentyfikować Ciebie i Twoją rodzinę.
vicente14
Posty: 23
Rejestracja: 24 cze 2019, 9:06
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy to już koniec małżeństwa?

Post autor: vicente14 »

jacek-sychar pisze: 25 cze 2019, 8:40 Rozumiem, że są rozbieżne czasami zdania, ale żeby i uderzyć? :shock:
vicente14 pisze: 25 cze 2019, 8:18 zdarzało nam się nawet uderzyć
Wybacz, ale coś nie pasuje mi tutaj liczba mnoga.
Ty uderzyłeś, czy żona też?

Coś za dużo tych emocji.
Teraz już tak nie robimy, ale kiedyś potrafliśmy się uderzyć itp. (szarpanie, popychane, policzkowanie).
jacek-sychar

Re: Czy to już koniec małżeństwa?

Post autor: jacek-sychar »

Warto byłoby nad tym szarpaniem się zastanowić.
Czy nie wynieśliście takich wzorców ze swoich rodzin pierwotnych?
vicente14
Posty: 23
Rejestracja: 24 cze 2019, 9:06
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy to już koniec małżeństwa?

Post autor: vicente14 »

Ja ogólnie miałem ciężkie dzieciństwo, wychowałem się praktycznie bez rodziców. A teraz na domiar złego oni się rozwodzą. Mój ojciec nie dawał mi żadnego wzorca, nigdy nawet w 1% nie zawalczył o mamę. Boje się, że skończe jak on.

Żona też miała trudne dzieciństwo.
vicente14
Posty: 23
Rejestracja: 24 cze 2019, 9:06
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy to już koniec małżeństwa?

Post autor: vicente14 »

jacek-sychar pisze: 25 cze 2019, 9:02 Warto byłoby nad tym szarpaniem się zastanowić.
Czy nie wynieśliście takich wzorców ze swoich rodzin pierwotnych?
No czasem to zachowanie było typowo patologiczne. Nie wiem, różnica charakterów chyba.
Ja wychowałem się praktycznie bez rodziców, którzy teraz nota bene się rozwodzą.
Nie tłumaczę tego niczym.
Wiedźmin

Re: Czy to już koniec małżeństwa?

Post autor: Wiedźmin »

vicente14 pisze: 25 cze 2019, 8:58 [...]
Teraz już tak nie robimy, ale kiedyś potrafliśmy się uderzyć itp. (szarpanie, popychane, policzkowanie).
Nie potrafię sobie wyobrazić takiej sytuacji - ale ludzie są różni.
Policzkowanie? Kobiety i do tego własnej żony?

Nie wiem co napisać - bo może to być zbyt bolesne i trudne - a Ty się musisz pozbierać teraz - to najważniejsze.
Warto popracować nad emocjami - i ich poprawnym przeżywaniem.
vicente14
Posty: 23
Rejestracja: 24 cze 2019, 9:06
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy to już koniec małżeństwa?

Post autor: vicente14 »

Aleksander pisze: 25 cze 2019, 9:21
vicente14 pisze: 25 cze 2019, 8:58 [...]
Teraz już tak nie robimy, ale kiedyś potrafliśmy się uderzyć itp. (szarpanie, popychane, policzkowanie).
Nie potrafię sobie wyobrazić takiej sytuacji - ale ludzie są różni.
Policzkowanie? Kobiety i do tego własnej żony?

Nie wiem co napisać - bo może to być zbyt bolesne i trudne - a Ty się musisz pozbierać teraz - to najważniejsze.
Warto popracować nad emocjami - i ich poprawnym przeżywaniem.
Działało to w dwie strony, tu nie ma sensu już rozdrapywać ran lub się wybielać. Bardziej mi zależy na uratowaniu tego małżeństwa, zwłaszcza teraz gdy żona ma operacje i jest to dla niej ciężka sytuacja.

W naszym małżeństwie problemem jest to, że nie umiemy odpuszczać. Jedno bardziej uparte od drugiego. Często były sytuacje tak trudne do pokonania, a wystarczyło że jedna osoba odpuści - problem znikał. W trudnych życiowych momentach dawaliśmy zawsze radę, nigdy nie kłóciliśmy się. Zazwyczaj drobne błachostki sprawiały problem.

Na pewno będę próbował walczyć, poczytałem trochę o tej liście Zerty - i trochę w tym jest prawdy.
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy to już koniec małżeństwa?

Post autor: SiSi »

vicente14,
Teraz najważniejsze jest zdrowie Twojej żony.
Jeżeli masz taką możliwość bądź przy niej.
Zapewnij jej swoje wsparcie.
Obecność i Twoja postawa w tym trudnym czasie może znaczyć więcej niż wszystkie słowa.

Pozdrawiam
Wiedźmin

Re: Czy to już koniec małżeństwa?

Post autor: Wiedźmin »

vicente14 pisze: 25 cze 2019, 9:57 [...]
W naszym małżeństwie problemem jest to, że nie umiemy odpuszczać. Jedno bardziej uparte od drugiego. Często były sytuacje tak trudne do pokonania, a wystarczyło że jedna osoba odpuści - problem znikał. W trudnych życiowych momentach dawaliśmy zawsze radę, nigdy nie kłóciliśmy się. Zazwyczaj drobne błachostki sprawiały problem. [...]
Na 12 krokach (i nie tylko) podkreślane jest, aby pisać (mówić) za siebie - po to, aby nie zdejmować z siebie odpowiedzialności.
To oczywiście trudne do zmiany (dla mnie też).

Zatem nie: "Nie umiemy odpuszczać" a "Nie umiem odpuszczać".

Z z tym, że błahostki sprawiały problem to bym się nie zgodził.
Błahostki są zwykle tylko "wyzwalaczem" - tą kroplą, która przelewa całość... nagromadzenie grubych spraw i grubych emocji, którymi nikt do tej pory właściwie się nie zajął.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy to już koniec małżeństwa?

Post autor: ozeasz »

Vicente 14 nie napiszę tutaj że Cię rozumiem ,bo to byłaby nieprawda ,mogę napisać że podobne rzeczy zdarzyły sie w moim życiu ,małżeństwie .

Kiedy dotarło do mnie że potrafię zranić osobę która jest mi najdroższa (celowo nie napisałem którą kocham ,bo to zbyt wielkie słowo) zaczęło sie dla mnie piekło ,zdałem sobie sprawę że jestem dla siebie największym wrogiem ,moja osobowość ,temperament , dysfunkcje …

To był czas porównywalny do uświadomienia sobie u alkoholika ,że nim jest …

Od samego uświadomienia do uwolnienia i uzdrowienia daleka droga , ten pierwszy jest najważniejszy ,później równie ważna jest konsekwencja w obranej drodze do uzdrowienia .

Aleksander ...u mnie nie skończyło sie na spoliczkowaniu , w którymś momencie zdałem sobie sprawę że mój niekontrolowany gniew może doprowadzić do tego ,że zabiję swoją żonę .


Wiem jak to brzmi i wiem że taka jest prawda , dziś radzę sobie z tą świadomością z pomocą Boga , co nie zmienia faktu z odkrycia w swojej osobie obszarów których bym sie nigdy nie spodziewał i których na tamten moment nienawidziłem i nie akceptowałem.


Świadomość że mimo tego jaki jestem Bóg mnie kocha ,pozwala mi na przekraczanie własnych ograniczeń ..

To że terapia doprowadziła do uzdrowienia i uwolnienia od tego rodzaju zachowań to jedno ,świadomość tego co moge zrobić w wielkich emocjach-gniewie ,złości jest do dnia dzisiejszego , od 23 lat przestrogą .

To doświadczenie pozwala mi w budowaniu empatii wobec osób które mają podobnie ,jak i wobec tych u których "stary człowiek" objawia się w inny sposób ,choćby w códzołóstwie ,alkoholiźmie czy innego rodzju trądzie ...
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
vicente14
Posty: 23
Rejestracja: 24 cze 2019, 9:06
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy to już koniec małżeństwa?

Post autor: vicente14 »

@ozeasz
To jak się skończyła Twoja historia?
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy to już koniec małżeństwa?

Post autor: ozeasz »

Moja historia trwa nadal ;) ,jeśli pytasz o przemoc to skończyła się przed terapią , bo w trakcie już nastąpiło jakieś uwolnienie i uzdrowienie ,m.in. mogłem porozmawiać , wyrzucić z siebie frustracje i ktoś słuchał …

Co do Małżeństwa ,wczoraj mieliśmy 25 rocznicę ślubu z czego 8 ostatnich lat w nieformalnej separacji na którą sam sie zdecydowałem ,z dzisiejszej perspektywy myślę że miałem parę sytuacji w których moglibyśmy zacząć na nowo ,brak relacji nie sprzyja budowaniu więzi , moje zamknięcie przez ból i zranienie spowodowało odizolowanie ,zafiksowanie na sobie …jakiś czas później dojrzałem do tego by to zmieniać .

Na dzień dzisiejszy próbuje ze swojej strony nie psuć , szukam nienachalnie kontaktu , wykorzystuje okazje ,otwieram sie na możliwości które sie pojawiają .

Mimo odległości fizycznej ,mentalnej , to cenię sobie w tej sytuacji wzajemny szacunek i wolność w kontaktach z żoną , jest to trudne żyć w takim dystansie z osobą która jest mi droga , jednak właśnie z powodu tego, że jest mi droga ,słucham Jej i staram się wychodzić naprzeciw Jej potrzebom , próbując nie naruszać Jej granic i wolności jako osoby.

"Nie ma miłości bez wolności" JP2 ,analiza tych kilku wyrazów zajmuje mi już kilka lat i ciągle łapię się na tym ,jak łatwo przez oczekiwania zamknąć drugiego ograniczając jego wolność .
Tego nie chcę , czekam na żonę która w 100% będzie chciała być ze mną , warto czekać ,warto nad tym pracować , bo już dawno sobie uświadomiłem to , że obdarować może ktoś wolny , żeby siebie dać ,trzeba siebie posiadać , nie posiadając siebie obdarowuje tylko pozornie .

Nie wiem czy odpowiedziałem wystarczająco na Twoje pytanie?

Pozdrawiam.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
selecja
Posty: 33
Rejestracja: 18 mar 2019, 14:42
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Czy to już koniec małżeństwa?

Post autor: selecja »

vicente14 pisze: 25 cze 2019, 8:18 Witam,
chciałbym prosić o radę, bo nie wiem co mam zrobić. Od 2 lat jestem z moją żoną, razem jesteśmy od 4. Nasz związek był różny, często się kłóciliśmy, zdarzało nam się nawet uderzyć. Z drugiej strony były też okresy idealne, gdzie się wspieraliśmy. Oboje jesteśmy troche nerwowi, ale zawsze przezwyciężaliśmy kryzys. Kilka dni temu wyszła mała sprzeczka, i żona powiedziała dość. Spakowała wszystkie swoje rzeczy i pojechała do domu. Raz czy dwa już była taka sytuacja, ale jakoś potrafiliśmy się dogadać. Teraz jest inaczej. Żona nie chce za mną gadać, chce zabrać resztę rzeczy z mieszkania. Dla niej to definitywny koniec.
Witaj vincente14.
Czytając Twoją wypowiedź czułam się trochę jakbym czytała o swoim małżeństwie. Podobna ilość razem, podobny staż małżeński. Podobne problemy.
Po przeczytaniu całości stwierdziłam jednak, że jest kilka różnic. Nie wiem co Ci doradzić, ale mogę opowiedzieć jak to u mnie było, jest i nadal trwa.

My z mężem też mamy ciężkie charaktery, oboje jesteśmy uparci, podobno wg znajomych też bardzo podobni do siebie.

W przeszłości także i u nas zdarzały się wybuchy gniewu, jak i wzajemne uderzenia siebie.
Akurat z tych zachowań oboje zdawaliśmy sobie sprawę i staraliśmy się każde z osobna je przepracować. Myślę, że się udało, ale czas pokaże.

Były też wielokrotnie momenty kiedy miałam już wszystkie spakowane rzeczy i chciałam się wyprowadzić, ale tego nie zrobiłam. Prawda jest taka, że to ja mam bardzo daleko moją rodzinę.
W końcu któregoś dnia po kłótni spakowałam swoje rzeczy i wyprowadziłam się do koleżanki. Powiedziałam wtedy mężowi, że to koniec, nie chciałam z nim rozmawiać. Potrzebowałam czasu.

Nie znam Twojej żony, więc nie wiem jakie ona ma uczucia. Ale ja dopiero po wyprowadzce zdałam sobie sprawę jak wiele znaczy dla mnie mój mąż, jak bardzo mi na nim zależy i jak bardzo chce z nim być.
Też od zawsze z mężem kłóciliśmy się tylko o jakieś głupoty. Ale prawda jest co tutaj piszą inni użytkownicy, że jeżeli głupota powoduje prawdziwą wojnę tzn. że powód tego jest inny, głębszy.
W mojej sytuacji i w mojej ocenie powodem było mieszkanie z teściową.

Uważam też, że sama kłótnia o głupotę, bez głębszego powodu kończy się po prostu śmiechem. Przynajmniej u mnie tak to wygląda.

Myślę, że jeżeli będziesz przy niej w trudnych chwilach to doceni to, nawet jeżeli Ci tego nie powie, bo będzie zbyt uparta by to przyznać.

Pozdrawiam ;)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy to już koniec małżeństwa?

Post autor: Nirwanna »

selecja pisze: 27 cze 2019, 11:06 Też od zawsze z mężem kłóciliśmy się tylko o jakieś głupoty. Ale prawda jest co tutaj piszą inni użytkownicy, że jeżeli głupota powoduje prawdziwą wojnę tzn. że powód tego jest inny, głębszy.
W mojej sytuacji i w mojej ocenie powodem było mieszkanie z teściową.
Mieszkanie z teściową to też przyczyna widziana stosunkowo płytko. Warto poszukać jeszcze głębiej, m.in. warto się przyjrzeć, jakie Twoje potrzeby są w takiej sytuacji narażane na deptanie.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
ODPOWIEDZ