Już nie daje rady...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

jacek-sychar

Re: Już nie daje rady...

Post autor: jacek-sychar »

... wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. ...
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Już nie daje rady...

Post autor: Monti »

... Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy...
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Już nie daje rady...

Post autor: Nirwanna »

....a Ty Wodzu Niebieskich zastępów....
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Blondi
Posty: 75
Rejestracja: 02 paź 2018, 9:34
Płeć: Kobieta

Re: Już nie daje rady...

Post autor: Blondi »

Kryzysowa nie pozwól sobie by mąż Cię poniżał. Jak on ma Cię poszanować, jak Ty sama siebie nie szanujesz.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Już nie daje rady...

Post autor: s zona »

...szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą ...
Wiedźmin

Re: Już nie daje rady...

Post autor: Wiedźmin »

kryzysowa pisze: 18 cze 2019, 14:59 Zdecydowałam się na separacje [...]
OK - ale co to znaczy?
W myślach?
Napisana?
Złożona już?
kryzysowa
Posty: 48
Rejestracja: 28 maja 2019, 9:31
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Już nie daje rady...

Post autor: kryzysowa »

mocą Bożą strąć do piekła. Amen
kryzysowa
Posty: 48
Rejestracja: 28 maja 2019, 9:31
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Już nie daje rady...

Post autor: kryzysowa »

tak złożony dziś. Mąż tylko dopytuje czy już to zrobiłam i kiedy będzie mógł układać sobie życie od nowa.
Wczoraj poszłam jeszcze do kaplicy adoracji Najświętszego Sakramentu, przemodliłam to, reszta w rękach Boga. Ja już nie mam wpływu na to co on robi. On chce sie przekonać, jego wybór.
kryzysowa
Posty: 48
Rejestracja: 28 maja 2019, 9:31
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Już nie daje rady...

Post autor: kryzysowa »

w następnym tygodniu mam sprawe o separacje z winy męża. Powiedzcie mi jakich pytań moge się spodziewać podczas rozprawy? Boje się, że tam się rozkleje... a wiem że muszę być silna. Ja złożyłam sprawe o separacje, bo już nie daję rady psychicznie tak żyć, ale nadal go kocham i mam nadzieje, że kiedyś zrozumie swój błąd. A pewnie zapytają o to czy go kocham, a on mnie. Jego odpowiedź jest mi znana...ale przecież nie moge powiedzieć że ja też go nie kocham.... a jak powiem, że kocham to znowu możemy nie uzyskać separacji.

Jednocześnie proszę Was o modlitwę za mnie, bo czeka mnie bardzo cieżki czas. Myślałam, że już odciełam się od niego emocjonalnie, a tu okazuje sie ze wracam do punktu wyjścia. Znów powróciło wypieranie, że to niemożliwe co sie teraz dzieje i ten ból i żal...
Ukasz

Re: Już nie daje rady...

Post autor: Ukasz »

Miałem ten sam dylemat. Problem niejako sam się rozwiązał, bo wycofałem pozew. Próbujemy coś odbudować, ale idzie to bardzo opornie. Teraz nie zamierzam wracać do sprawy o separację, bo mam pewność, że kocham moją żonę i zdecydowanie dobrze mi z tym. Uważam, że warto wyraźnie rozróżniać uwieszenie się emocjonalne ("nie potrafię żyć bez...") od miłości do współmałżonka. Od tego pierwszego lepiej się uwolnić, do tej drugiej - dążyć.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Już nie daje rady...

Post autor: Monti »

Kryzysowa, pytania na rozprawie będą dotyczyły Waszych więzi emocjonalnych, fizycznych i gospodarczych, czy one wygasły i kiedy. Zapewne będą też dotyczyły winy rozkładu pożycia. Mąż pewnie będzie próbował wykazać Twoją współwinę w rozkładzie pożycia, więc pomyśl, co może Ci zarzucać i jak to ewentualnie odeprzeć.

Oczywiście, powinnaś mówić prawdę, więc na pytanie, czy kochasz, ja bym odpowiedział,że tak, z tym, że zachowanie męża w tym momencie uniemożliwia wspólne życie, natomiast nie wykluczasz w przyszłości pojednania, jeśli jego postawa się zmieni. I dlatego wnosisz o separację, a nie o rozwód.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
kryzysowa
Posty: 48
Rejestracja: 28 maja 2019, 9:31
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Już nie daje rady...

Post autor: kryzysowa »

Jestem już po pierwszej sprawie, ale dotyczyła ona tylko alimentów. Kolejna za pół roku. Mąż zgodził się na kwotę która wcześniej ustaliliśmy, nawet na swoją winę się zgodził. Zastanowiło mnie tylko jedno, na pytanie czy zgadza się na separacje, odpowiedział ze na separacje tak, ale na rozwód nie (mimo ze o rozwód nie pytali, choć sędzina w pierwszej chwili myślała ze to sprawa o rozwód a nie o separacje -widocznie ludzie już tylko się rozwodza😏). Może jest jakieś światełko w tunelu, choć obiecałam sobie nie łudzić się takimi małymi gestami, które mogą albo i nie coś oznaczać. Zaraz po tej rozprawie mąż wyjechał na weekend, z którego wrócił bardzo zadowolony, jakby chcial mi pokazać jaki jest szczęśliwy wyjeżdżając beze mnie😏.A dla mnie ta sprawa to było coś strasznego, siedzieć naprzeciwko swojego męża, wśród obcych ludzi i słuchać że on nie widzi możliwości życia ze mną.
Póki co mieszkamy razem, ale mąż nalega, żeby nie czekać na separacje tylko od razu wziąść rozdzielność majątkową bo ma swoje plany (kredyt na nowe mieszkanie). Teoretyczne powinnam się zgodzić, a z drugiej strony mam mu ułatwić układanie sobie na nowo życia? I tu mam dylemat.

Zauważyłam, ze mam problem z tym, ze ciagle zastanawiam się co on myśli sobie, gdzie jest, co robi, albo chociażby czy był na tym wyjeździe sam czy z kowalska, czy dziś znowu zacznie jakąś sprzeczkę. Jak się od tego uwolnić? A z drugiej strony powoli dociera do mnie ze na ten moment nic się nie da zrobić, nie mam wpływu na to, przestaje nawet łudzić się ze do kolejnej rozprawy nie dojdzie bo on zrozumie swój błąd. Zreszta kroki jakie on chce poczynić-kredyt i nowe mieszkanie jakoś nie sugerują, że jakakolwiek nadzieja na jego powrót jest.
Mirakulum
Posty: 2648
Rejestracja: 16 sty 2017, 19:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Już nie daje rady...

Post autor: Mirakulum »

kryzysowa pisze: 16 lip 2019, 9:52
Zauważyłam, ze mam problem z tym, ze ciagle zastanawiam się co on myśli sobie, gdzie jest, co robi, albo chociażby czy był na tym wyjeździe sam czy z kowalska, czy dziś znowu zacznie jakąś sprzeczkę. Jak się od tego uwolnić?
Mi pomogła modlitwa o Pogodę Ducha
Boże, użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Gdy tylko nachodziły mnie takie myśli, to modlitwa
Jest dla mnie jak waga,
na której kładę po jednej stronie to na co mam wpływ,
a na drugiej to na co nie mam wpływu.
I te myśli, które dotyczą spraw, na które nie mam wpływu wyrzucam ze swojej głowy

zajęcie się sprawami na które mam wpływ jest wystarczająco absorbujące i szkoda zajmować się tymi myślami i tematami na które nie mam wpływu.

28 dni ciągłego treningu i będzie wypracowany nowy nawyk

Teraz wystarczy, że pomyślę "Boże użycz mi Pogody Ducha" i myśli bezużyteczne robią wypad z mózgu.

Pogody Ducha życzę :D
kryzysowa
Posty: 48
Rejestracja: 28 maja 2019, 9:31
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Już nie daje rady...

Post autor: kryzysowa »

Może i coś w tym jest. Ostatnio właśnie jak nachodzą mnie głupie myśli (a nachodzą, nawet o kowalskiej, którą dobrze znałam...)to mówię: Jezu oddal ode mnie te myśli, i trochę przechodzi;). Rozpoczęłam też nowennę pompejańską, mam nadzieje, że przyniesie mi ona spokój.
kryzysowa
Posty: 48
Rejestracja: 28 maja 2019, 9:31
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Już nie daje rady...

Post autor: kryzysowa »

Moja sytuacja od miesiąca nie posunęła sie nic w żadnym kierunku. Mąż nadal mieszka z nami, wydatki dzielimy na pół (bo rozdzielność podpisaliśmy tak jak sie domagał), rozmawiamy o sprawach codziennych, rzadko sam zacznie jakiś temat, częściej ja rozpoczynam - chociażby o pogodzie:(, ale nie są to długie rozmowy, raptem parę zdań. Mąż nadal nie chce z nami spędzać czasu, nawet na głupie lody nie zabiera córki i na wszystko mówi: jedzcie same. Czasem powie jakąś złośliwość i czeka co ja na to, a ja po prostu nie reaguje na to.
Ostatnio mieliśmy rocznice ślubu. Wysłałam mu smsa (wolałam nie robić tego bezpośrednio) z życzeniami, odpisał. Ale nie odezwał sie w rozmowie nic na ten temat. Córka czasem mówi mu, że chciałaby żeby było jak dawniej. On milczy albo zmieni temat rozmowy.
O nas z mężem nie rozmawiałam juz ponad 2 miesiące. Moja siostra dziwi sie temu, że powinnam rozmawiac ... tylko że takie rozmowy nigdy dobrze sie nie konczyły, a on uparcie twierdzi, że juz wszystko zostało powiedziane i nie zamierza do tego wracac, nie widzi przyszłości naszego małżeństwa.
Gdzieś w którymś wątku było, że trzeba przypominać, że jest przysięga i zamierzam sie jej trzymać. Ale jeśli wogóle nie rozmawiamy na temat naszego małżeństwa to jak sygnalizować, że nadal sie kocha?. Niby lista zerty mówi m.in.: " Unikaj wszelkich pytań dotyczących małżeństwa do chwili, gdy mąż zechce o tym rozmawiać" .
Poki mieszkamy razem jest wieksza szansa na uratowanie małżeństwa, ale jaka szansa jest jak my wogole nic razem nie robimy? nie rozmawiamy praktycznie wogole?? Jak dla mnie to oddalamy sie niestety caraz bardziej od siebie:(
ODPOWIEDZ