Niesakramentalny2

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Jonasz

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Jonasz »

Aleksander pisze: 29 cze 2019, 20:25
Jonasz pisze: 29 cze 2019, 11:56 Może wybacz,po jednej się i kochaj ?
Jonaszu,

"Wybacz" - Ja wybaczyłem - to co zrobiła, to co robi i to co jeszcze ma zamiar zrobić.
Tak jak pisałem już sporo (tygodnie czy miesiące) wcześniej - tak po ludzku - to ja mam sporo zrozumienia dla żony (nie mylić z przychylnością).

"Pojednaj się" - ależ ja nie byłem (nie jestem) pokłócony - żona chętnie ze mną spędza czas, zaprasza mnie na różne wspólne aktywności... - nie ma wrogości ani niechęci. Wręcz przeciwnie.

"Kochaj" - no właśnie kocham :) - mam nadzieję, że coraz mądrzej - uwieszenie staram się zamieniać na "twardą" miłość.
Aleksandrze bosko by rzec można było.
Ale pytanie się nasuwa: to w takim razie skąd prośba sprzed kilku? dni o pomoc w wyeliminowaniu pewnego kierunku?

PS. Aha byłbym zapomniał.
Wspominając o tym że oboje jesteście na warunkowym myśląc o Twojej żonie miałem na myśli kres jej możliwości ludzkich oczekiwania .
To nie jest tak, że przyznając się do winy, przepraszając dajemy tym samym prawo do zrobienia ze sobą wszystkiego.
Poddać się tresurze, stać się niewolnikiem, zgodzić się na wszystko żeby odkupić winę.
To że kogoś skrzywdziłem nie daje skrzywdzonemu prawa do zemsty, wyrównania rachunków.
To już nie jest twarda miłość a na pewno nie miłość.
Tym bardziej zachęcam do lektury...

Druga proponowana lektura to "Odważ się pokonać swoje granice" czyli jak mimo wszystko zdecydować się na zbudowanie więzi.
Podtytuł ma jak zbudować trwałe,zdrowe relacje po trudnych doświadczeniach...
Przyznaję że trudna dla mnie.

"Po doświadczeniu trudnych relacji, które kazały mi wyznaczyć granice, skąd mam wiedzieć, kiedy i jak mogę znów zaryzykować i nawiążać z kimś nowe więzi?"

dr John Townsend wyd. Vocatio

Zainteresowany?

Aleksander pisze: 29 cze 2019, 20:25 Aleksander pisze: ↑
28 cze 2019, 20:24
A może właśnie trzeba tak jak z alkoholikiem postąpić? Czyli nie otwierać drzwi, tylko zostawić zasikanego na klatce schodowej? Może nie dawać wciąż kolejnych szans? Tylko pozwolić się stoczyć? Tak niektórzy doradzają...

Mimo wszystko jak Cię lubię rozumiem Twój ból i zranienie i jestem Ci życzliwy to nie ukrywam że się wściekłem na Ciebie za takie myślenie ;)
Wiedźmin

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Wiedźmin »

Jonasz pisze: 30 cze 2019, 15:16
Aleksandrze bosko by rzec można było.
Ale pytanie się nasuwa: to w takim razie skąd prośba sprzed kilku? dni o pomoc w wyeliminowaniu pewnego kierunku?
A mogę równie dobrze realizować te 3 punkty o których wspomniałeś - jako: nie-mąż? :)

Jonasz pisze: 30 cze 2019, 15:16 [...] myśląc o Twojej żonie miałem na myśli kres jej możliwości ludzkich oczekiwania .
To nie jest tak, że przyznając się do winy, przepraszając dajemy tym samym prawo do zrobienia ze sobą wszystkiego.
A cóż takiego żona oczekuje, że aż do kresu możliwości to dochodzi?
Ona niczego nie musi, ani przyznać się do winy, ani przepraszać, ani nic...
Ani też żadnej jej krzywdy nie chcę :) no coś Ty :) to mama moich dzieci - ja naprawdę życzę jej jak najlepiej.
Jonasz pisze: 30 cze 2019, 15:16 Druga proponowana lektura to "Odważ się pokonać swoje granice".
A pierwsza?
Jonasz pisze: 30 cze 2019, 15:16
Aleksander pisze: 29 cze 2019, 20:25 Aleksander pisze: ↑
28 cze 2019, 20:24
A może właśnie trzeba tak jak z alkoholikiem postąpić? Czyli nie otwierać drzwi, tylko zostawić zasikanego na klatce schodowej? Może nie dawać wciąż kolejnych szans? Tylko pozwolić się stoczyć? Tak niektórzy doradzają...
Mimo wszystko jak Cię lubię rozumiem Twój ból i zranienie i jestem Ci życzliwy to nie ukrywam że się wściekłem na Ciebie za takie myślenie ;)
Wściekły? No naprawdę nie rozumiem dlaczego. Wielokrotnie pisano albo o podnoszeniu dna, albo o pozwoleniu... na stoczenie się na owo dno - i że niejednokrotnie przyniosło to sukces. A że czasem porażkę i ktoś się rzuci z 10 piętra... no cóż - tak też bywa.
Jonasz

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Jonasz »

Aleksander pisze: 30 cze 2019, 17:11 Jonasz pisze: ↑
30 cze 2019, 15:16

Aleksandrze bosko by rzec można było.
Ale pytanie się nasuwa: to w takim razie skąd prośba sprzed kilku? dni o pomoc w wyeliminowaniu pewnego kierunku?

A mogę równie dobrze realizować te 3 punkty o których wspomniałeś - jako: nie-mąż? :)
Jak najbardziej - jesteś wolnym człowiekiem ;)
Aleksander pisze: 30 cze 2019, 17:11 Jonasz pisze: ↑
30 cze 2019, 15:16
[...] myśląc o Twojej żonie miałem na myśli kres jej możliwości ludzkich oczekiwania .
To nie jest tak, że przyznając się do winy, przepraszając dajemy tym samym prawo do zrobienia ze sobą wszystkiego.

A cóż takiego żona oczekuje, że aż do kresu możliwości to dochodzi?
Ona niczego nie musi, ani przyznać się do winy, ani przepraszać, ani nic...
Ani też żadnej jej krzywdy nie chcę :) no coś Ty :) to mama moich dzieci - ja naprawdę życzę jej jak najlepiej.
Ani przez chwilę tu nie zwątpiłem w tej kwestii.
A co takiego żona chce tego też nie wiem.
Nie ma jej tu więc nie ma jak jej zapytać.
Nawet nie wiem czy Ty chcesz wiedzieć.
Nawet nie wiem czy ona miałaby odwagę Tobie powiedzieć.
Aleksander pisze: 30 cze 2019, 17:11 Jonasz pisze: ↑
30 cze 2019, 15:16
Druga proponowana lektura to "Odważ się pokonać swoje granice".

A pierwsza?
Mimo wszystko bez zmian ;)

Aleksander pisze: 30 cze 2019, 17:11 Jonasz pisze: ↑
30 cze 2019, 15:16

Aleksander pisze: ↑
29 cze 2019, 20:25
Aleksander pisze: ↑
28 cze 2019, 20:24
A może właśnie trzeba tak jak z alkoholikiem postąpić? Czyli nie otwierać drzwi, tylko zostawić zasikanego na klatce schodowej? Może nie dawać wciąż kolejnych szans? Tylko pozwolić się stoczyć? Tak niektórzy doradzają...

Mimo wszystko jak Cię lubię rozumiem Twój ból i zranienie i jestem Ci życzliwy to nie ukrywam że się wściekłem na Ciebie za takie myślenie ;)

Wściekły? No naprawdę nie rozumiem dlaczego. Wielokrotnie pisano albo o podnoszeniu dna, albo o pozwoleniu... na stoczenie się na owo dno - i że niejednokrotnie przyniosło to sukces. A że czasem porażkę i ktoś się rzuci z 10 piętra... no cóż - tak też bywa.

Świetnie.
Tylko jak ktoś rzuci się z 10 piętra to część rzeczywiście skwituje że tak bywa a część zacznie pytać a w zasadzie dlaczego się na to zdecydował.
No i zauważ że często pojawia się pytanie no dobra ale czy nikt tego nie zauważył, nie mógł zapobiec?
No chyba nie żył na pustelni.
A jak nawet cudem przeżyje - a cuda się zdarzają -to na wózku do końca życia.
Albo dłuuuuuga rehabilitacja.

Myślę że że to podbijanie dna albo pozwolenie na stoczenie się dotyczy pewnych specyficznych bądź sytuacji.
Że ktoś sam nie widzi i nikogo nie słucha, nawet siebie.
Rzeczywiście ks. Dziewiecki myślę że dał taką wskazówkę:
Jeśli ktoś nie zważa na cierpienie Boga, cierpienie bliskich to pozostaje mu jeszcze jego własne cierpienie jako szansa na zmianę.
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Angela »

Aleksander pisze: 30 cze 2019, 17:11 A mogę równie dobrze realizować te 3 punkty o których wspomniałeś - jako: nie-mąż?
Aleksandrze, Rozwód? Zdegradowanie samego siebie i na równych warunkach co pozostali kowalscy stanięcie do zawodów o żonę?
Aleksander pisze: 30 cze 2019, 17:11 ja naprawdę życzę jej jak najlepiej.
Ja ze swojego doświadczenia coraz więcej widzę przykładów kiedy ktoś jest na zakręcie życiowym krzywdząc siebie i innych wokół. Aby z zakrętu tego wyjść trzeba chcieć zmnian dla samego siebie. Trudno się przyjmuje wsparcie od najbliższych, gdyż zna się ich zbyt dobrze, również od tej gorszej strony. Pomocą staje się Bóg ze swoją miłością za pośrednictwem bożych ludzi. Jeżeli Twoja żona lubi spędzać czas z Tobą, to te chwile wykorzystać, aby zwiększyć szansę dla Was obojga na takie spotkanie z personalnym Bogiem. W tej chwili przychodzą mi na myśl wakacyjne wędrówki po sanktuariach z poznaniem ich historii, koncert dobrej muzyki religijnej. Zdaję sobie sprawę, że dla Was ostraszający jest Kościół ze swoją strukturą, ale spotkanie z dobrocią Boga jest możliwe wszędzie. Z czasem może przyjść rozeznanie, że Kościół przez wieki wypracował bogactwo środków, aby raz zdobytego skarbu przyjaźni z Bogiem nie utracić.
W moim życiu aktualnie są takie momenty, że Bóg przemienia serca, wydawało się całkowicie zamknięte.
Wiedźmin

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Wiedźmin »

Angela pisze: 04 lip 2019, 13:04
Aleksander pisze: 30 cze 2019, 17:11 A mogę równie dobrze realizować te 3 punkty o których wspomniałeś - jako: nie-mąż?
Aleksandrze, Rozwód? Zdegradowanie samego siebie i na równych warunkach co pozostali kowalscy stanięcie do zawodów o żonę?
Zdegradowanie? Ale nie do końca rozumiem.
To żona zapewnia mi jakieś dodatkowe punkty w jakimś konkursie czy jak? :D

Poza tym, skąd nieco absurdalna myśl, że miałbym stawać do zawodów o żonę :D z którą się właśnie rozwiodłem ;).
Nie planowałem rozwodu i ponownego uwodzenia żony po rozwodzie - to tak dla jasności.
Aleksander pisze: 30 cze 2019, 17:11 [...] Jeżeli Twoja żona lubi spędzać czas z Tobą, to te chwile wykorzystać, aby zwiększyć szansę dla Was obojga [...]
Nie wiem czy lubi - może to jest takie "z braku laku" :D :P
Ale fakt, czasem propozycja jakaś jest... jak zmieści mnie w kalendarzu :D ;)
Wiedźmin

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Wiedźmin »

Nawiązując do wątku "Ostatecznie - tylko rozwód".

Odbyłem dziś długą i konkretną rozmowę telefoniczną z ojcem poleconym przez prowadzącą 12 kroków.
Ksiądz zajmujący się na co dzień pracą z małżeństwami.

Całość przekazu mocno mnie zaskoczyła i w skrócie brzmiała mniej więcej tak:

- rozwód jak najbardziej tak
- żona musi odczuć konsekwencje swoich decyzji
- "trzeba się szanować" i nie można pozwalać na krzywdę

Hmmm... - i co Wy na to?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Nirwanna »

Nie wiem, aby powiedzieć co na to, potrzebowałabym usłyszeć szerszy kontekst całości.
Ale może być tak, że ten ojciec, zakonnik, uważa, że ze swoją cywilną żoną nie masz realnych szans na zdrowy związek sakramentalny, a taką perspektywę dla Ciebie widzi.
Nawracający się w pewnym momencie zwyczajnie potrzebuje sakramentów.
Trochę gdybam teraz, ale może tak być.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Sama_mama
Posty: 80
Rejestracja: 04 kwie 2019, 11:49
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Sama_mama »

Aleksander pisze: 09 lip 2019, 19:54 Nawiązując do wątku "Ostatecznie - tylko rozwód".

Odbyłem dziś długą i konkretną rozmowę telefoniczną z ojcem poleconym przez prowadzącą 12 kroków.
Ksiądz zajmujący się na co dzień pracą z małżeństwami.

Całość przekazu mocno mnie zaskoczyła i w skrócie brzmiała mniej więcej tak:

- rozwód jak najbardziej tak
- żona musi odczuć konsekwencje swoich decyzji
- "trzeba się szanować" i nie można pozwalać na krzywdę

Hmmm... - i co Wy na to?

Nie wiem jak mam to rozumieć? Według Ojca mąż powinien się ze mną rozwieźć bo zbłądziłam ?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Nirwanna »

Sama_mama, Aleksander jest w związku niesakramentalnym, to jest istotna różnica w kwestii rozwodu.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jonasz

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Jonasz »

Aleksandrze najważniejsze co Ty na to?
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niesakramentalny2

Post autor: tata999 »

Aleksander pisze: 09 lip 2019, 19:54
- rozwód jak najbardziej tak
- żona musi odczuć konsekwencje swoich decyzji
- "trzeba się szanować" i nie można pozwalać na krzywdę

Hmmm... - i co Wy na to?
Słusznie. Nic odkrywczego moim zdaniem nie powiedział. I niezależnie czy w odniesieniu do źle postępującej żony, czy źle postępującego męża. Sprecyzyjmy, że chodzi o rozwód cywilny w sytuacji gdy nie było w ogóle ślubu kościelnego.

Domyślam się o którego księdza chodzi, bo nie jest ich wielu i mniej więcej to samo od niego usłyszałem w swoim przypadku.
Wiedźmin

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Wiedźmin »

Sama_mama pisze: 09 lip 2019, 23:52
[...]

Nie wiem jak mam to rozumieć? Według Ojca mąż powinien się ze mną rozwieźć bo zbłądziłam ?
Sama_mama :)

Nie nie - to tyczyło się wyłącznie mnie :)

Ja użyłem jedynie tytułu Twojego wątku nawiązującego do rozwodu.
Przytoczona przeze mnie rozmowa telefoniczna dotyczyła wyłącznie mojej sytuacji.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Nirwanna »

tata999 pisze: 10 lip 2019, 9:12
Aleksander pisze: 09 lip 2019, 19:54
- rozwód jak najbardziej tak
- żona musi odczuć konsekwencje swoich decyzji
- "trzeba się szanować" i nie można pozwalać na krzywdę

Hmmm... - i co Wy na to?
Słusznie. Nic odkrywczego moim zdaniem nie powiedział. I niezależnie czy w odniesieniu do źle postępującej żony, czy źle postępującego męża. Sprecyzyjmy, że chodzi o rozwód cywilny w sytuacji gdy nie było w ogóle ślubu kościelnego.

Domyślam się o którego księdza chodzi, bo nie jest ich wielu i mniej więcej to samo od niego usłyszałem w swoim przypadku.
Tata999, Ty jednak jesteś w związku sakramentalnym?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Wiedźmin

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Wiedźmin »

Jonasz pisze: 10 lip 2019, 8:44 Aleksandrze najważniejsze co Ty na to?
Co ja na to... cóż, może się przejadę na rozmowę twarzą w twarz :) aby dopytać i rozwiać kilka swoich wątpliwości.

A co do przekazu... cóż - mi naprawdę nie spędza to snu z powiek, czy jest etykieta papierowa pod tytułem "małżeństwo cywilne" czy nie ma. Z pewnych względów być może bardziej komfortowo bym się czuł, jakby jej nie było (no ale to na "teraz" - a wszystko się zmienia).

Można mieć piekło i fatalną relację trwając w małżeństwie... a może być odwrotnie - można się rozwieść papierowo i od tego zacząć powrót do siebie i poprawę relacji, co chyba potwierdza np. wątek Kemota.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Niesakramentalny2

Post autor: Nirwanna »

Aleksandrze, zgadza się, różne są ścieżki, procesy i zakończenia.

Jednak jest ważna zasada - podczas terapii czy podczas warsztatów 12 Krokowych warto nie podejmować ważnych życiowych decyzji ani działań, bo bywają one nacechowane co do intencji tym, co akurat się "odkleiło" na terapii czy 12 Krokach.
A skoro się "odkleiło", to było nie-Boże, niepotrzebne, zbędne, krzywdzące, więc kierowanie się czymś takim będzie takie samo: nie-Boże, niepotrzebne, zbędne, krzywdzące.
Warto to potraktować jako element rozeznawania i szukania Prawdy, ale nie używać do decydowania na już.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
ODPOWIEDZ