Echo Słowa

Pomogła Ci jakaś modlitwa? Któryś ze Świętych jest Ci szczególnie bliski?...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/vi_19/2806/czyt.php3
Ez 34, 11-16
Tak mówi Pan Bóg: «Oto Ja sam będę szukał moich owiec i będę sprawował nad nimi pieczę. Jak pasterz dokonuje przeglądu swojej trzody, gdy znajdzie się wśród rozproszonych owiec, tak Ja dokonam przeglądu moich owiec i uwolnię je ze wszystkich miejsc, dokąd się rozproszyły w dni ciemne i mroczne. Wyprowadzę je spomiędzy narodów i zgromadzę je z różnych krajów, sprowadzę je z powrotem do ich ziemi i paść je będę na górach izraelskich, w dolinach i we wszystkich zamieszkałych miejscach kraju. Na dobrym pastwisku będę je pasł, na wyżynach Izraela ma być ich pastwisko. Wtedy będą one leżały na dobrym pastwisku, na tłustym pastwisku paść się będą na górach izraelskich.
Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisku» – mówi Pan Bóg. «Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie».

Ps 23 (22), 1b-3a. 3b-4. 5. 6
Pan jest moim pasterzem, †
niczego mi nie braknie, *
pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć, *
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach *
przez wzgląd na swoją chwałę.
Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, †
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. *
Kij Twój i laska pasterska są moją pociechą.
Stół dla mnie zastawiasz *
na oczach mych wrogów.
Namaszczasz mi głowę olejkiem, *
kielich mój pełny po brzegi.
Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną *
przez wszystkie dni życia
i zamieszkam w domu Pana *
po najdłuższe czasy.

Rz 5, 5b-11
Bracia:
Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany. Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdy jeszcze byliśmy bezsilni. A nawet za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć.
Bóg zaś okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami. Tym bardziej więc będziemy przez Niego zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni.
Jeżeli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to tym bardziej, będąc już pojednanymi, dostąpimy zbawienia przez Jego życie. I nie tylko to – ale i chlubić się możemy w Bogu przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przez którego teraz uzyskaliśmy pojednanie.
Łk 15, 3-7
Jezus opowiedział faryzeuszom i uczonym w Piśmie następującą przypowieść: «Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła.
Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia».
Boże przyjdź nam z pomocą, abyśmy ujrzeli szczęście Twych wybranych, cieszyli się radością Twojego ludu, chlubili się razem z Twym dziedzictwem. Była taka strofa w śpiewanym wczoraj psalmie i nią zamknąłem wczoraj swoje refleksje. Dziś jest doskonałym wstępem.
Obraz dobrego pasterza jest nam tak dobrze znany, że rzadko porusza emocje. Tym razem moją uwagę zwróciło zakończenie, opis tego, co się dzieje już po znalezieniu zagubionej owcy. Bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła. To jest radość, która Go rozsadza, którą musi się koniecznie podzielić. Radość z tego, że znowu jesteśmy razem. Zgubiłem się, a Ty Boże mnie odnalazłeś. Uradowałeś się od razu i ta radość dalej rosła, chcesz ją wlać w serca wszystkich, których kochasz. Wszystkich.
A owca? Czy ona też się cieszy, że jest niesiona na Jego ramionach? Że są opatrywane jej rany? A inne owce – czy cieszą się z powrotu tej zagubionej? Przecież pasterz na pewno do tego zaprasza: wejdź do radości Twego Pana. Czy śpiewamy w duszy, że Pan jest moim pasterzem i nie brak mi niczego? Choćbym przechodził przez ciemną dolinę? Nie ulęknę się zła?
Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany. Dziwnie jest wykrojone to dzisiejsze czytanie z Listu do Rzymian - a nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany. Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną, bo Twoja miłość rozlana jest w moim sercu przez Ducha Świętego, który został mi dany. Dany po to, żebym się radował w Duchu Świętym tą miłością, tą obecnością, tą bliskością z Nim. Żebym się nie czuł zagubiony i porzucony, żebym sam siebie w ten sposób nie gubił i porzucał. Żebym nie poddawał się światu, lecz Duchowi.
Łatwo mi to pisać teraz, gdy tli się jakaś nadzieja również po tej ziemskiej stronie. Wiem jednak, że tej radości pochodzącej wyłącznie od Niego, z miłości wlanej przez Ducha Świętego do mojego serca, potrzebowałem najbardziej wtedy, gdy moją dolinę spowijała gęsta czerń.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/vi_19/2906/czyt.php3
Dz 12, 1-11
W owych dniach Herod zaczął prześladować niektórych członków Kościoła. Ściął mieczem Jakuba, brata Jana, a gdy spostrzegł, że to spodobało się Żydom, uwięził nadto Piotra. A były to dni Przaśników. Kiedy go pojmał, osadził w więzieniu i oddał pod straż czterech oddziałów, po czterech żołnierzy każdy, zamierzając po Święcie Paschy wydać go ludowi.
Strzeżono więc Piotra w więzieniu, a Kościół modlił się za niego nieustannie do Boga.
W nocy, po której Herod miał go wydać, Piotr, skuty podwójnym łańcuchem, spał między dwoma żołnierzami, a strażnicy przed bramą strzegli więzienia.
Wtem zjawił się anioł Pański i światłość zajaśniała w celi. Trąceniem w bok obudził Piotra i powiedział: «Wstań szybko!» Równocześnie z rąk Piotra opadły kajdany.
«Przepasz się i włóż sandały!» – powiedział mu anioł.
A gdy to zrobił, rzekł do niego: «Narzuć płaszcz i chodź za mną!»
Wyszedł więc i szedł za nim, ale nie wiedział, czy to, co czyni anioł, jest rzeczywistością; zdawało mu się, że to widzenie. Minęli pierwszą i drugą straż i doszli do żelaznej bramy, prowadzącej do miasta. Ta otwarła się sama przed nimi. Wyszli więc, przeszli jedną ulicę i natychmiast anioł odstąpił od niego.
Wtedy Piotr przyszedł do siebie i rzekł: «Teraz wiem na pewno, że Pan posłał swego anioła i wyrwał mnie z ręki Heroda i z tego wszystkiego, czego oczekiwali Żydzi».

Ps 34 (33), 2-3. 4-5. 6-7. 8-9
Będę błogosławił Pana po wieczne czasy, *
Jego chwała będzie zawsze na moich ustach.
Dusza moja chlubi się Panem, *
niech słyszą to pokorni i niech się weselą.
Wysławiajcie razem ze mną Pana, *
wspólnie wywyższajmy Jego imię.
Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał *
i wyzwolił od wszelkiej trwogi.
Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, *
oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Oto biedak zawołał i Pan go usłyszał, *
i uwolnił od wszelkiego ucisku.
Anioł Pański otacza szańcem bogobojnych, *
aby ich ocalić.
Skosztujcie i zobaczcie, jak Pan jest dobry, *
szczęśliwy człowiek, który znajduje w Nim ucieczkę.

2 Tm 4, 6-9. 17-18
Najmilszy:
Krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego.
Pospiesz się, by przybyć do mnie szybko. Pan stanął przy mnie i wzmocnił mię, żeby się przeze mnie dopełniło głoszenie Ewangelii i żeby wszystkie narody je posłyszały; wyrwany też zostałem z paszczy lwa. Wyrwie mnie Pan od wszelkiego złego czynu i wybawi mnie, przyjmując do swego królestwa niebieskiego; Jemu chwała na wieki wieków. Amen.
Mt 16, 13-19
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?»
A oni odpowiedzieli: «Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków».
Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?»
Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego».
Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr – Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego: cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie».
Krótko po prywatnej lekturze tych czytań i zarazem tuż przed ich wysłuchaniem w liturgii stanąłem pośrodku ogromnego, barokowego kościoła. Sztuka najwyższej klasy, przepych i wielkość, która pomaga uświadomić sobie własną małość. W tym momencie pomyślałem, że to wszystko jest tylko opakowaniem, i to dość mizernym, nieporadnym jak laurka małego dziecka dla mamy. Skarb, który jest w środku, pozornie ginie w tych przestrzeniach, a tak naprawdę je przekracza, przenika, rozsadza. Drobina Ciała Pańskiego jest czymś nieporównanie większym od tego – na ludzką miarę wspaniałego – gmachu.
Ty jesteś Piotr – Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół. To słowa skierowane do Piotra, fundament władzy papieskiej i filar Kościoła. To są jednak również słowa skierowane do mnie. Jezus mówi, że na mnie zbuduje Swój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. Wiem o swojej słabości, nawet nie mogę powiedzieć, że ją znam. Wiem, że nie mogę Mu nic obiecać, że wciąż się od Niego odwracam i Go ranię. W tym akurat nie różnię się od Piotra i na pewno nie to miał na myśli Jezus. Nie chodzi o żadną ludzką doskonałość, tylko o tajemnicę, niepojętą miłość Boga.
Bóg wybrał mnie, żeby we mnie złożyć Swoje Ciało. Powierza mi się całkowicie. Widzi we mnie skałę, na której może stanąć. Zna moją grzeszność lepiej niż ja sam. Zna kruchość mojego ciała i mojej woli. Oczekuje ode mnie, żeby to po prostu uznał i szukał oparcia nie w sobie, lecz jedynie w Nim.
Cały dzisiejszy psalm jest piękną szkołą patrzenia tylko na Boga, z uwielbieniem i pokorą, a zarazem z ufną pewnością Jego pomocy i ocalenia. Piotr był pozornie bezbronny i zdany na łaskę Heroda, ale to Bóg wybrał godzinę jego śmierci, nie król. Pan mnie ocali, jeśli taki będzie Jego plan, jeśli taki będzie najlepszy plan dla mnie.
Na mnie Bóg buduje Swój Kościół. Dopóki będę patrzeć na niego, tylko u Niego szukać siły, żadna siła nie zagraża Kościołowi. Największym zagrożeniem jest moje złudne poczucie własnej siły i strach przed światem. A przecież On zwyciężył świat.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

13 Niedziela zwykła, rok C, 30 czerwca 2019
https://brewiarz.pl/vi_19/2906/czyt.php3
Dzisiejsze czytania mówią o wolności i powołaniu.
Najpierw zobaczmy, jak prorok w Starym Testamencie powołał swojego następcę – proroka.
1 Krl 19, 16b. 19-21
Czytanie z Pierwszej Księgi Królewskiej
Pan rzekł do Eliasza: «Elizeusza, syna Szafata z Abel-Mechola, namaścisz na proroka po tobie».
Eliasz zszedł z góry i odnalazł Elizeusza, syna Szafata, orzącego: dwanaście par wołów przed nim, a on przy dwunastej. Wtedy Eliasz, podszedłszy do niego, zarzucił na niego swój płaszcz.
Wówczas Elizeusz zostawił woły i pobiegłszy za Eliaszem, powiedział: «Pozwól mi ucałować mego ojca i moją matkę, abym potem poszedł za tobą».
Następnie zabrał się i poszedłszy za Eliaszem, stał się jego sługą.
Oto słowo Boże.
Te słowa mówią nam kilka ciekawych rzeczy na temat powołania.
Po pierwsze – kto wybiera, woła, powołuje. Kto wybrał Elizeusza, tego nowego proroka?

Bóg. Eliasz tylko przekazał mu to poprzez specjalny znak.
Po drugie: czy Elizeusz musiał pójść za Eliaszem, czy też miał wybór?

Miał wybór. To była jego decyzja. Nie decydował o tym, czy dostanie takie powołanie, ale o tym, czy za nim pójdzie, już tak. To był jego wolny wybór.

Czy mógł zachować dotychczasowe życie, czy też musiał się z nim pożegnać?

Musiał się pożegnać. Powołanie jest darem, dla którego trzeba zrobić miejsce. Trzeba zakończyć to, co dotąd wypełniało moje życie, aby wypełnić je tym nowym.
Dzisiejszy psalm mówi nam, po co Bóg nas powołuje.
Ps 16 (15), 1b-2a i 5. 7-8. 9-10. 11
Pan mym dziedzictwem, moim przeznaczeniem
Ty ścieżkę życia mi ukażesz, *
pełnię radości przy Tobie
i wieczne szczęście *
po Twojej prawicy.
Pan mym dziedzictwem, moim przeznaczeniem
Po co Bóg nas powołuje? Po co daje nam konkretną drogę, zaprasza, żeby właśnie nią pójść?

Żebyśmy byli szczęśliwi. Bóg nam po prostu mówi, która droga jest dla nas najlepsza. Czy ogranicza w ten sposób naszą wolność? Posłuchajmy drugiego czytania.
Ga 5, 1
Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Galatów
Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli!
Oto słowo Boże
Nie, przeciwnie, prowadzi nas do wolności. Bóg chce żebyśmy byli coraz bardziej wolni: coraz silniejsi, mądrzejsi. Żebyśmy potrafili sami odpowiedzieć na każdą próbę zmuszenia nas do czegoś, zastraszenia nas, zmanipulowania, wykorzystania, zrobienia nam krzywdy. I do niczego nas nie zmusza. Bóg nas kocha i zależy mu na tym, żebyśmy Go sami wybrali i pokochali.
Czy wiecie, co to jest marionetka?

Taka lalka, którą można dowolnie sterować swoimi palcami, a będzie robić dokładnie to, co chcemy. Bóg mógł nas takimi stworzyć, ale nie tego chciał. Chciał stworzyć osoby, z którymi będzie mógł być.
Czy, gdy czujemy się samotni, pomoże nam pluszowy misio?
Troszkę tak, ale nie bardzo. A zwierzak, np. pies lub kot?

Już bardziej, ale też nie do końca, bo nie można z nim porozmawiać. Potrzebujemy osoby.
[Jedno z dzieci stwierdziło, że jednak pluszowy dinozaur jest najlepszy.]
Bóg chce się cieszyć bliskością z ludźmi, którzy w pełnej wolności wybrali Jego.
Pan Jezus mówi nam w Ewangelii coś więcej o tej wolności. Podaje trzy przykłady.
Łk 9, 51-62
Słowa z Ewangelii według Świętego Łukasza
Gdy dopełniały się dni wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jeruzalem.
A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: «Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz».
Jezus mu odpowiedział: «Lisy mają nory i ptaki podniebne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć».
Do innego rzekł: «Pójdź za Mną». Ten zaś odpowiedział: «Panie, pozwól mi najpierw pójść pogrzebać mojego ojca». Odparł mu: «Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże».
Jeszcze inny rzekł: «Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu». Jezus mu odpowiedział: «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego».
Oto słowo Pańskie
Co Pan Jezus powiedział pierwszej osobie, która chciała pójść za Nim?

Że nie posiada żadnych dóbr, nawet domu. Jest uboższy nawet od zwierząt, które mają swoje gniazda. Dlaczego Jezus powiedział to temu człowiekowi?

Żeby tamten zrozumiał, że na drodze z Chrystusem trzeba być gotowym na pozostawienie wszystkiego. Że nie można być uwiązanym żadnymi dobrami, trzeba być całkowicie wolnym.

Druga odpowiedź Pana Jezusa jest bardzo dziwna. Dlaczego nie pozwolił komuś pogrzebać własnego ojca?

Jest kilka możliwych rozwiązań tej zagadki. Nie mamy dużo czasu, więc wskażę Wam tylko jedną, najprostszą. Czy ten ojciec już umarł?

Nie wiadomo. Może nie. Może ten ktoś mówi Panu Jezusowi, że pójdzie za nim, ale dopiero wtedy, gdy umrze jego ojciec. Może za 10 lat, może za 20. A jak Bóg wzywa, to po to, żeby iść za Nim od razu.

I wreszcie trzecia osoba – co ona chciała zrobić?

Pożegnać się ze swoimi w domu. To znowu bardzo dziwne – co w tym złego?

Chyba chodzi o to, że ta osoba jednocześnie chce iść za Jezusem, ale już od pierwszej chwili jej bliscy są ważniejsi od Boga. Tej osoby Jezus nie zaskoczył Swoim wezwaniem, lecz sama przyszła – i od razu z zastrzeżeniem, że jeszcze nie. Ta osoba niby chce, ale tak naprawdę nie chce.
To Bóg nas powołuje na drogę do szczęścia, najlepszą dla nas. Nie zmusza nas, żebyśmy nią poszli, tylko zaprasza. Jednak żeby nią pójść, trzeba zostawić wszystko inne i całkowicie zdać się na Jezusa.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/vii_19/0107p/czyt.php3
Mt 8, 18-22
Gdy Jezus zobaczył tłum dokoła siebie, kazał odpłynąć na drugą stronę. A przystąpił pewien uczony w Piśmie i rzekł do Niego: «Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz».
Jezus mu odpowiedział: «Lisy mają nory, a ptaki podniebne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć».
Ktoś inny spośród uczniów rzekł do Niego: «Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca».
Lecz Jezus mu odpowiedział: «Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych!»
Wczoraj czytaliśmy tę samą perykopę w wersji zapisanej przez św. Łukasza. Mateusz uzupełnia tamten przekaz o jeden szczegół: pytającym był uczony w piśmie. Pozwala to rozumieć odpowiedź Jezusa nieco szerzej. Nie musi się odnosić jedynie do materialnego ogołocenia Chrystusa. Uczony w Piśmie oddawał Jezusowi wybór kierunku - dokądkolwiek się udasz - ale zarazem zakładał ten kierunek. W przypadku tego rozmówcy oznaczało to również kierunek dociekań, uporządkowaną wizję świata, jakąś konstrukcję, jakiś plan drogi. A Jezus odpowiada, że tu na ziemi nie czeka go nic takiego. Pójście za Jezusem do nie jest droga do jakiegoś innego celu, dokądś, tylko właśnie sama droga, pokonywana z Nim krok po kroku. Jezus nie daje żadnego punktu zaczepienia poza Sobą samym. Często pytam, dlaczego tak? Dokąd to prowadzi? A Bóg odpowiada, żeby Mu nie zadawać takich pytań, bo On sam jest drogą. Za Nim idzie się po prostu za Nim, a nie dokądś.
Takie spojrzenie na Jego drogę może być pomocne w kryzysie.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/vii_19/0207p/czyt.php3
Rdz 19, 15-29
Gdy zaczynało świtać, aniołowie przynaglali Lota, mówiąc: «Wstań, weź żonę i córki, które są przy tobie, abyś nie zginął z winy tego miasta». Kiedy zaś on zwlekał, mężowie ci chwycili go, jego żonę i dwie córki za ręce – Pan bowiem litował się nad nimi – i wyciągnęli ich, i wyprowadzili poza miasto.
A gdy ich już wyprowadzili z miasta, rzekł jeden z nich: «Uchodź, abyś ocalił swe życie. Nie oglądaj się za siebie i nie zatrzymuj się nigdzie w tej okolicy, ale szukaj schronienia w górach, bo inaczej zginiesz!»
Ale Lot rzekł do nich: «Nie, panie mój! Jeśli darzysz twego sługę życzliwością, uczyń większą łaskę niż ta, którą mi wyświadczyłeś, ratując mi życie: bo ja nie mogę szukać schronienia w górach, aby tam nie dosięgło mnie nieszczęście i abym nie zginął. Oto jest tu w pobliżu miasto, do którego mógłbym uciec. A choć jest ono małe, w nim znajdę schronienie. Czyż nie jest ono małe? Ja zaś będę mógł ocalić życie».
Odpowiedział mu anioł: «Przychylam się i do tej twojej prośby; nie zniszczę więc miasta, o którym mówisz. Szybko zatem schroń się w nim, bo nie mogę dokonać zniszczenia, dopóki tam nie wejdziesz». Dlatego dano temu miastu nazwę Soar.
Słońce wzeszło już nad ziemią, gdy Lot przybył do Soaru. A wtedy Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia pochodzący od Pana z nieba. I tak zniszczył te miasta oraz całą okolicę wraz ze wszystkimi mieszkańcami miast, a także roślinność. Żona Lota, która szła za nim, obejrzała się i stała się słupem soli.
Abraham, wstawszy rano, udał się na to miejsce, na którym przedtem stał przed Panem. I gdy spojrzał w stronę Sodomy i Gomory i na cały obszar dokoła, zobaczył unoszący się nad ziemią gęsty dym, jak gdyby z pieca, w którym topią metal.
Tak więc Bóg, niszcząc okoliczne miasta, wspomniał o Abrahamie i ocalił Lota od zagłady, jakiej uległy te miasta, w których Lot przedtem mieszkał.
Mt 8, 23-27
Gdy Jezus wszedł do łodzi, poszli za Nim Jego uczniowie.
A oto zerwała się wielka burza na jeziorze, tak że fale zalewały łódź; On zaś spał. Wtedy przystąpili do Niego i obudzili Go, mówiąc: «Panie, ratuj, giniemy!»
A On im rzekł: «Czemu bojaźliwi jesteście, ludzie małej wiary?» Potem, powstawszy, zgromił wichry i jezioro, i nastała głęboka cisza.
A ludzie pytali zdumieni: «Kimże On jest, że nawet wichry i jezioro są Mu posłuszne?»
Dwie bardzo proste myśli.
Żona Lota nie potrafiła odciąć się od przeszłości i to sprawiło, że skamieniała. To sytuacja zarazem przerysowana, przejaskrawiona, i właśnie dzięki temu w pełni wyrazista.
Kim jest dla mnie Bóg, żebym wpadał w panikę lub rozpacz. Uważam, że jestem świadomy Jego obecności, a i tak wydaje mi się, że On śpi, gdy ja ginę. Zapominam, kim On jest. A wystarczy sobie to przypomnieć.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/vii_19/0307p/czyt.php3
Ef 2, 19-22
Bracia:
Nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.
J 20, 24-29
Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana».
Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę».
A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!»
Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym».
Tomasz Mu odpowiedział: «Pan mój i Bóg mój!»
Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli».
Jestem współobywatelem świętych, czyli Kościoła, i domownikiem samego Chrystusa. Oba słowa, odnoszące się do obywatelstwa i do domu, wskazują na podobny kierunek. Grecka polis, do której odwołuje się to pierwsze pojęcie (sympolitai) była szczególnym rodzajem miasta: wspólnotą, w której decyzje i odpowiedzialność za nie spoczywały na ogóle obywateli. Podobnie dom: tu nie chodzi o budynek, lecz o ludzi tak sobie bliskich, że tworzą dom. W tym wypadku tą najbliższą osobą jest sam Bóg w Swoim Kościele. Krótko mówiąc, jesteśmy Kościołem. Nie tyle należymy do niego, co go tworzymy, bez nas go nie ma. I za niego odpowiadamy. W nim jesteśmy w domu, u siebie. Kościół jest częścią nas, a my - częścią Kościoła.
Chrystus przychodzi z bardzo prostym przekazem: pokój wam! Ten pokój spływa na Tomasza, on w nim wyznaje swego Boga i Pana. Raduje się byciem razem z Chrystusem. Chrystus daje mu ten pokój od razu, na wstępie, zanim mu jeszcze pokazał jego błąd. Leczy go z jego niedowiarstwa, czyni częścią Kościoła. Zarzut Jezusa sprowadza się do tego, że Tomasz niepotrzebnie się z tej wspólnoty wiary dotąd wyłączał. Odrzucił wiarę Kościoła. Przecież mógł uwierzyć nie widząc, nie dotykając Jezusa. Właśnie w takiej postawie kryje się błogosławieństwo. W przyjęciu wiary Kościoła, w uczynieniu ją swoją własną.
Ja również jestem do tego zaproszony. Tu i teraz. Nie muszę czekać na cudowne spotkanie z Chrystusem. Wystarczy uwierzyć, że ono już się dokonuje: w Kościele, szczególnie w sakramentach z Eucharystią na czele.
Domy wielu z nas legły w gruzach i często jest to jeden z powodów, dla których trudniej jest otworzyć się przesłanie nadziei. A właśnie w tej sytuacji potrzebujemy go najbardziej. Mamy dom, odpowiadamy za niego. Przyjmując tę prawdę otrzymamy pokój i błogosławieństwo.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/vii_19/0407p/czyt.php3
Rdz 22, 1-19
Bóg wystawił Abrahama na próbę. Rzekł do niego: «Abrahamie!» A gdy on odpowiedział: «Oto jestem» – powiedział: «Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wskażę».
Nazajutrz rano Abraham osiodłał swego osła, zabrał z sobą dwóch swych ludzi i syna Izaaka, narąbał drzewa do spalenia ofiary i ruszył w drogę do miejscowości, o której mu Bóg powiedział. Na trzeci dzień Abraham, spojrzawszy, dostrzegł z daleka ową miejscowość. I wtedy rzekł do swych sług: «Zostańcie tu z osłem, ja zaś i chłopiec pójdziemy tam, aby oddać pokłon Bogu, a potem wrócimy do was».
Abraham, zabrawszy drwa do spalenia ofiary, włożył je na syna swego, Izaaka, wziął do ręki ogień i nóż, po czym obaj się oddalili.
Izaak odezwał się do swego ojca Abrahama: «Ojcze mój!» A gdy ten rzekł: «Oto jestem, mój synu» – zapytał: «Oto ogień i drwa, a gdzież jest jagnię na całopalenie?» Abraham odpowiedział: «Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój».
I szli obydwaj dalej. A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego, Izaaka, położył go na tych drwach na ołtarzu. Potem Abraham sięgnął ręką po nóż, aby zabić swego syna.
Ale wtedy Anioł Pański zawołał na niego z nieba i rzekł: «Abrahamie, Abrahamie!» A on rzekł: «Oto jestem». Anioł powiedział mu: «Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna». Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna. I dał Abraham miejscu temu nazwę „Pan widzi”. Stąd to mówi się dzisiaj: «Na wzgórzu Pan się ukazuje».
Po czym Anioł Pański przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi: «Przysięgam na siebie, mówi Pan, że ponieważ uczyniłeś to, a nie odmówiłeś Mi syna twego jedynego, będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia takiego, jakie jest udziałem twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu».
Abraham wrócił do swych sług i wyruszywszy razem z nimi w drogę, poszedł do Beer-Szeby. I mieszkał Abraham nadal w Beer-Szebie.
Mt 9, 1-8
Jezus wsiadł do łodzi, przeprawił się z powrotem i przyszedł do swego miasta. A oto przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Ufaj, synu! Odpuszczone są ci twoje grzechy».
Na to pomyśleli sobie niektórzy z uczonych w Piśmie: On bluźni.
A Jezus, znając ich myśli, rzekł: «Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach? Cóż bowiem łatwiej jest powiedzieć: „Odpuszczone są ci twoje grzechy”, czy też powiedzieć: „Wstań i chodź!” Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» – rzekł do paralityka: «Wstań, weź swoje łoże i idź do swego domu!»
On wstał i poszedł do domu.
A tłumy ogarnął lęk na ten widok, i wielbiły Boga, który takiej mocy udzielił ludziom.
Jezus przyszedł do swego miasta. Nie do jakiegoś, do jednego z wielu, ale do tego jednego, do swojego. Zapewne chodzi o Nazaret, gdzie się wychowywał, gdzie był znany i gdzie On znał mieszkańców. Ten drobny szczegół rzuca nieco inne światło na scenę, która następuje potem. Sparaliżowany człowiek, którego Mu przyniesiono, prawdopodobnie nie był Mu nieznany. Chodzi raczej o kogoś, czyją historię Jezus znał jako człowiek. Zwraca też uwagę zwrócenie się do niego jako do syna (gr. teknon), a właściwie do dziecka, ale takiego, z którym łączą nas szczególne więzy. Tak zwróciła się Maryja do dwunastoletniego Jezusa po odnalezieniu Go w świątyni, tak ojciec syna marnotrawnego zwracał się do jego sumiennego i zatwardziałego brata.
Wezwanie do ufności czy też do odwagi - ufaj synu - było ze strony Jezusa odwołaniem się do istniejących już między nimi relacji, zapewne silnych, i zarazem niezwykłym ich wzmocnieniem w kierunku więzi rodzicielskich.
Jezus wzywa go do ufności, gdy ten jest sparaliżowany. Przeniesiony do jedynej osoby, która jawiła mu się jako nadzieja na wyzdrowienie, otrzymuje odpuszczenie grzechów, ale nie uzdrowienie. Co czuł wtedy ten człowiek? Czy było to łatwe wezwanie? Czy nie przypominało raczej tego, do czego Bóg wezwał Abrahama? A wezwanie do ufności - czy nie przypominało odpowiedzi Abrahama na pytanie jego syna o jagnię na całopalenie. Ojciec też wezwał syna do ufności. Co czuł wtedy?
I przede wszystkim - jakie były odpowiedzi. Co znaczyły słowa Abrahama - oto jestem - gdy wznosił już rękę nad chłopcem?
Ilekroć czytam ten ustęp, próbuję jakoś wejść w emocje Abrahama odpowiadającego Bogu na podwójne wezwanie jego imienia na górze Moria. Czuję, że jest w tym właśnie to, czego Bóg oczekuje ode mnie, do czego powinienem dążyć w rozwoju duchowym. Wtedy, gdy wydaje mi się, że Bóg zabiera mi wszystko co najcenniejsze, odpowiedzieć po prostu: oto jestem. Bądź wola Twoja - ja jestem i na nią się godzę.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/vii_19/0507p/czyt.php3
Rdz 23, 1-4. 19; 24, 1-8. 10. 48. 59. 62-67
Sara doczekała się stu dwudziestu siedmiu lat życia. Zmarła ona w Kiriat-Arba, czyli w Hebronie, w kraju Kanaan. Abraham rozpoczynał więc obrzędową żałobę po Sarze, aby ją opłakiwać.
A potem, powstawszy, odszedł od swej zmarłej i zwrócił się do potomków Cheta z taką prośbą: «Choć mieszkam wśród was jako osiadły przybysz, sprzedajcie mi tu u was grób na własność, abym mógł pochować moją zmarłą». A potem Abraham pochował swoją żonę, Sarę, w pieczarze na polu zwanym Makpela w Hebronie, w pobliżu Mamre w kraju Kanaan.
Abraham zestarzał się i doszedł do podeszłego wieku, a Pan mu we wszystkim błogosławił.
I rzekł Abraham do najstarszego swego sługi, który był zarządcą całej jego posiadłości: «Połóż mi swą rękę pod biodro, bo chcę, żebyś mi przysiągł na Pana, Boga nieba i ziemi, że nie weźmiesz dla mego syna Izaaka żony spośród kobiet Kanaanu, w którym mieszkam, ale że pójdziesz do mojego kraju i do mojej rodziny i wybierzesz żonę dla mego syna Izaaka».
Odpowiedział mu sługa: «A gdyby taka kobieta nie zechciała przyjść ze mną do tego kraju, czy mogę wtedy zaprowadzić twego syna do kraju, z którego pochodzisz?»
Rzekł do niego Abraham: «Bacz, byś nie odprowadzał tam mego syna! Pan, Bóg niebios, który mnie wywiódł z domu mego ojca i z mego kraju rodzinnego, który mi przysiągł: Potomstwu twemu dam ten kraj; On pośle swego anioła przed tobą; weźmiesz stamtąd żonę dla mego syna. A gdyby owa kobieta nie chciała przyjść z tobą, wtedy jesteś zwolniony z tej przysięgi; jednak syna mego nie wolno ci tam odprowadzać».
Sługa ów zabrał z sobą dziesięć wielbłądów oraz kosztowności swego pana i wyruszył do Aram-Naharaim. Tam sługa Abrahama wziął bratanicę pana swego, Rebekę, za żonę dla syna Abrahama. Wyprawili więc Rebekę i jej piastunkę ze sługą Abrahama i z jego ludźmi.
Izaak, który naówczas mieszkał w Negebie, właśnie wracał od studni Lachaj-Roj; wyszedł bowiem zamyślony na pole przed wieczorem. Podniósłszy oczy, ujrzał zbliżające się wielbłądy. Gdy zaś Rebeka podniosła oczy, spostrzegła Izaaka, szybko zsiadła z wielbłąda i spytała sługi: «Kim jest ten mężczyzna, który idzie ku nam przez pole?» Sługa odpowiedział: «To mój pan». Wtedy Rebeka wzięła zasłonę i zakryła twarz.
Kiedy sługa opowiedział Izaakowi o wszystkim, czego dokonał, Izaak wprowadził Rebekę do namiotu Sary, swej matki. Wziąwszy Rebekę za żonę, Izaak miłował ją, bo była mu pociechą po matce.
Mt 9, 9-13
Jezus, wychodząc z Kafarnaum, ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» A on wstał i poszedł za Nim.
Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i zasiadło wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?»
On, usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».
Powołanie. Rebeka i Izaak nie wybierali siebie nawzajem, ale moment ich pierwszego spotkania zapadł w ich serca i został uwieczniony. Po tysiącach lat przeżywamy wraz z nimi to wzruszenie. Przypominam sobie tę chwilę, gdy pierwszy raz zobaczyłem swoją żonę. Nie wiedziałem, co mnie czeka, ale to spojrzenie, to spotkanie wzroku mojego i jej żyje we mnie po dziś dzień, po przeszło 30 latach. Izaak miłował Rebekę.
I drugie spotkanie: Jezusa z celnikiem Mateuszem. Ludziom się zdawało, że on i jemu podobni nie są powołani do królestwa niebieskiego. Jezus pokazał, że jest inaczej. Nikt nie jest powołany do złego, nikt nie jest pozbawiony powołania do kochania Boga i ludzi.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/vii_19/0607p/czyt.php3
Rdz 27, 1-5. 15-29
Gdy Izaak zestarzał się i jego oczy stały się tak słabe, że już niedowidział, zawołał na Ezawa, swego starszego syna: «Synu mój!» A kiedy ten odezwał się: «Jestem», Izaak rzekł: «Oto zestarzałem się i nie znam dnia mojej śmierci. Weź więc teraz przybory myśliwskie, twój kołczan i łuk, idź na łowy i upoluj coś dla mnie. Potem przyrządź mi smaczną potrawę, jaką lubię, podaj mi ją, abym jadł i abym ci pobłogosławił, zanim umrę».
Rebeka słyszała, co Izaak mówił do swego syna, Ezawa. Gdy więc Ezaw poszedł już na łowy, aby przynieść coś z upolowanej zwierzyny, Rebeka wzięła szaty Ezawa, swego starszego syna, najlepsze, jakie miała u siebie, ubrała w nie Jakuba, swojego młodszego syna, i skórkami koźląt owinęła mu ręce i nieowłosioną szyję. Po czym dała Jakubowi ową smaczną potrawę, którą przygotowała, i chleb.
Jakub, wszedłszy do swego ojca, rzekł: «Ojcze mój!» A Izaak: «Słyszę; który ty jesteś, synu mój?» Odpowiedział Jakub ojcu: «Jestem Ezaw, twój syn pierworodny. Uczyniłem, jak mi poleciłeś. Podnieś się, siądź i zjedz potrawę z upolowanej przeze mnie zwierzyny, i pobłogosław mi!» Izaak rzekł do syna: «Jakże tak szybko mogłeś coś upolować, mój synu?» A Jakub na to: «Pan, Bóg twój, sprawił, że tak mi się właśnie trafiło».
Wtedy Izaak rzekł do Jakuba: «Zbliż się, abym dotknąwszy ciebie, mógł się upewnić, czy to mój syn, Ezaw, czy nie». Jakub przybliżył się do swego ojca, Izaaka, a ten, dotknąwszy go, rzekł: «Głos jest głosem Jakuba, ale ręce – rękami Ezawa!» Nie rozpoznał jednak Jakuba, gdyż jego ręce były owłosione jak ręce Ezawa. A mając udzielić mu błogosławieństwa, zapytał go jeszcze: «Ty jesteś syn mój, Ezaw?» Jakub odpowiedział: «Ja jestem».
Rzekł więc Izaak: «Podaj mi, abym zjadł to, co upolowałeś, synu mój, i abym ci sam pobłogosławił». Jakub podał mu i on jadł. Przyniósł mu też i wina, a on pił. A potem jego ojciec, Izaak, rzekł do niego: «Zbliż się i pocałuj mnie, mój synu!» Jakub zbliżył się i pocałował go. Gdy Izaak poczuł woń jego szat, dając mu błogosławieństwo, mówił:
«Oto woń mego syna jak woń pola, które pobłogosławił Pan!
Niechaj tobie Bóg użycza rosy z niebios i żyzności ziemi, obfitości zboża i moszczu winnego.
Niechaj ci służą ludy i niech ci pokłon oddają narody.
Bądź panem twoich braci i niech ci pokłon oddają synowie twej matki!
Każdy, kto będzie ci złorzeczył, niech będzie przeklęty.
Każdy, kto będzie cię błogosławił, niech będzie błogosławiony!»
Ps 135 (134), 1b-2. 3-4. 5-6
Chwalcie imię Pana, *
chwalcie, Pańscy słudzy,
którzy stoicie w domu Pana, *
na dziedzińcach domu Boga naszego.
Chwalcie Pana, bo Pan jest dobry, *
śpiewajcie Jego imieniu, bo jest łaskawy.
Pan bowiem wybrał sobie Jakuba, *
na własność wyłączną wybrał Izraela.
Wiem, że Pan jest wielki, *
że nasz Pan jest nad wszystkimi bogami.
Cokolwiek spodoba się Panu, †
uczyni na niebie i na ziemi, *
na morzu i na wszystkich głębinach.
Mt 9, 14-17
Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: «Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?»
Jezus im rzekł: «Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć.
Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie, i gorsze staje się przedarcie. Nie wlewają też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki przepadają. Ale młode wino wlewają do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje».
Pan bowiem wybrał sobie Jakuba. Widzieliśmy, jak sobie wybrał - rękami i głową przebiegłej, ale zarazem kochającej żony i matki. Boży plan dokonał się nie dzięki bierności zainteresowanych, lecz dzięki ich aktywności i determinacji.
Również słowa Jezusa są przestrogą przed trwaniem w utartych schematach i mechanicznego powtarzania tego, co już było. Bóg działa. Stają się rzeczy nowe. Nie należy takiego młodego wina wlewać do starych bukłaków, ubierać w dawne formy, lecz odkryć Boży dar, rozeznać jego naturę, dostosować do niej swoje działania. Korzystając z mądrości pokoleń, ale w sposób wolny. Przyjście Boga wciąż się dokonuje i jest czasem wesela - nie tyle wesołości, co niezwykle uroczystego i radosnego spotkania. Mam rozpoznać ten czas i weselić się Jego obecnością. I rozpoznać również czas Jego zakrycia przede mną, odjęcia tej radości i świadomego przyjęcia postu. Sam brak Jego przy mnie, sama moja niezdolność do cieszenia się Nim, jest już postem. Niech wtedy ciało żyje w harmonii z duszą, w wyrzeczeniu i ogołoceniu.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

XIV Niedziela Zwykła, 7 lipca 2019
https://brewiarz.pl/vii_19/0707/czyt.php3
Dwa tygodnie temu mówiliśmy o radości i o krzyżu Pana Jezusa. Dziś znów jest o nich mowa, ale trochę inaczej. Posłuchajmy pierwszego czytania.
Iz 66, 10. 12-14c
Czytanie z Księgi Izajasza
Radujcie się wraz z Jerozolimą, weselcie się w niej wszyscy, co ją miłujecie! Cieszcie się z nią bardzo wy wszyscy, którzy się nad nią smuciliście.
Tak bowiem mówi Pan: «Oto Ja skieruję do niej pokój jak rzekę i chwałę narodów – jak strumień wezbrany. Ich niemowlęta będą noszone na biodrach i na kolanach będą pieszczone. Jak kogoś pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę; w Jerozolimie doznacie pociechy».
Na ten widok rozradują się serca wasze, a kości wasze nabiorą świeżości jak murawa. Ręka Pana da się poznać Jego sługom.
Oto słowo Boże.
Kto z Was mieszka w Jerozolimie?

Ja też nie. Czy to są w takim razie słowa o nas, skierowane do nas? Co oznacza tu Jerozolima?

A Starym Testamencie często przedstawiano cały lud wybrany jako Jerozolimę. Błogosławieństwo dla Jerozolimy oznaczało błogosławieństwo dla ludu Bożego. Czy my jesteśmy ludem Bożym?

Tak. O Kościele mówi się, że jest Nową Jerozolimą. Obietnica, którą usłyszeliście w tym czytaniu, odnosi się do Kościoła. Przede wszystkim do Kościoła jako całości, do wszystkich wierzących, od papieża po największego grzesznika, ale również do tych najmniejszych Kościołów. Jaki jest najmniejszy Kościół?

Każda rodzina jest przed Bogiem Kościołem, wspólnotą wiary i miłości. Ta obietnica odnosi się do każdej rodziny, szczególnie do tych, które przeżywają bolesny czas. To jest obietnica pocieszenia, a jego znakiem jest małe dziecko pieszczone przez kochającą mamę lub tatę.

Teraz posłuchajmy psalmu.
Ps 66 (65), 16 i 20
Niech cała ziemia chwali swego Pana
Przyjdźcie i słuchajcie mnie wszyscy, †
którzy boicie się Boga, *
opowiem, co uczynił mej duszy.
Błogosławiony Bóg, który nie odepchnął mej prośby *
i nie oddalił ode mnie swej łaski.
Niech cała ziemia chwali swego Pana
W słowach tego psalmu można odnaleźć odpowiedź człowieka, na pocieszenie, jakie dał mu Bóg. Co robił ten człowiek, gdy przeżywał ból, gdy mu była bardzo trudno?

Prosił Boga, modlił się do Niego. A co robi po tym, jak otrzymał łaskę pocieszenia?

Chce opowiadać, co Bóg uczynił jego duszy, robi to. Błogosławi Boga, chlubi się Bogiem. Posłuchajmy, jak opowiada o tym św. Paweł, zwany apostołem narodów, który całe swoje życie poświęcił głoszeniu Chrystusa.
Ga 6, 14-18
Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Galatów
Co do mnie, to nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata.
Oto słowo Boże
Z czego chlubi się św. Paweł?

Z krzyża Chrystusa. To znaczy z czego? Z własnych cierpień?

Nie. Ze znaku Bożej miłości, z tego, że Bóg okazał jemu i nam wszystkim tak wielką miłość, że tak bardzo poświęcił się dla nas. Zaraz potem św. Paweł mówi rzecz bardzo dziwną, że świat stał się dla niego ukrzyżowany, a on dla świata. Co może tu oznaczać tutaj świat?

Św. Paweł często przeciwstawia to, co Boskie temu, co jest tylko światem, tylko stworzeniem, co jest tylko materialne, temu, co jest tylko tu na ziemi, a czego nie będzie już w niebie. Ukrzyżowanie było znakiem całkowitego odrzucenia: skazanie kogoś na taką śmierć oznaczało, że był nikim, było wyrazem najwyższej pogardy, największego upokorzenia, największej hańby, przeciwieństwem wszelkiej chluby. Św. Paweł odrzuca świat. Nie chce chwalić się niczym, co jest światowe: bogactwem, sławą, pięknym wyglądem, zdrowiem, przyjemnościami. To wszystko jest dla niego niczym w porównaniu z miłością Chrystusa. On się od tego wszystkiego sam dobrowolnie pozbawia, on to wszystko odrzuca, żeby nie przeszkadzało mu w drodze do Chrystusa, żeby nie oddzielało go od Niego.
Posłuchajmy teraz Ewangelii.
Łk 10, 1-9
Słowa z Ewangelii według Świętego Jana
Jezus wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwu uczniów i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich:
«Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie! Oto posyłam was jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie.
Gdy wejdziecie do jakiegoś domu, najpierw mówcie: Pokój temu domowi. Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co będą mieli: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiegoś miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże».
Oto słowo Pańskie
Co uczniowie mieli zabrać ze sobą, gdy wyruszali głosić królestwo Boże?

Nic materialnego. A co mieli dawać w domu, gdzie ich przyjęto?

Pokój, Boży pokój. Czy sami też mieli zawsze spotykać się z pokojem, z ciepłym, serdecznym przyjęciem?

Nie. Pan Jezus uprzedzał ich, że wielokrotnie będą odrzuceni. A co mieli mówić, co mieli głosić?

Że przybliżyło się do tych ludzi królestwo Boże. Że Bóg jest blisko. Nic więcej. Pan Jezus nie przygotowuje ich do wygłaszania wielkich mów, do przekonywania mądrymi argumentami. Oni sami mieli być świadectwem tego, że Bóg jest blisko. Ludzie mieli przeżyć tę bliskość Boga w samym spotkaniu z nimi.
To jest właśnie zadanie dal nas na każdy dzień. Żyć blisko z Bogiem, tym się cieszyć. Pokazywać swoim życiem, jak to dobrze być Jego dzieckiem, że z Jezusem można przeżywać radość większą, niż daje świat i niezależnie od tego, co daje świat.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/vii_19/0807p/czyt.php3
Rdz 28, 10-22a
Kiedy Jakub, wyszedłszy z Beer-Szeby, wędrował do Charanu, trafił na jakieś miejsce i tam się zatrzymał na nocleg, gdyż słońce już zaszło. Wziął więc z tego miejsca kamień i podłożył go sobie pod głowę, układając się do snu na tym właśnie miejscu.
We śnie ujrzał drabinę opartą na ziemi, sięgającą swym wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych, którzy się wspinali i schodzili po niej na dół. A oto Pan stał nad nim i mówił:
«Ja jestem Pan, Bóg twego ojca, Abrahama, i Bóg Izaaka. Ziemię, na której leżysz, oddaję tobie i twemu potomstwu. A potomstwo twe będzie tak liczne jak proch ziemi, ty zaś rozprzestrzenisz się na zachód i na wschód, na północ i na południe; wszystkie plemiona ziemi otrzymają błogosławieństwo przez ciebie i przez twych potomków. Ja jestem z tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz; a potem sprowadzę cię do tego kraju. Bo nie opuszczę cię, dopóki nie spełnię tego, co ci obiecuję».
A gdy Jakub zbudził się ze snu, pomyślał: «Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem». I zdjęty trwogą rzekł: «O, jakże miejsce to przejmuje grozą! Prawdziwie jest to dom Boga i brama do nieba!» Wstawszy więc rano, wziął ów kamień, który podłożył sobie pod głowę, postawił go jako stelę i rozlał na jego wierzchu oliwę. I dał temu miejscu nazwę Betel. – Natomiast pierwotna nazwa tego miejsca była Luz.
Po czym złożył taki ślub: «Jeżeli Pan Bóg będzie ze mną, strzegąc mnie w drodze, w którą wyruszyłem, jeżeli da mi chleb do jedzenia i ubranie do okrycia się i jeżeli wrócę szczęśliwie do domu mego ojca, Pan będzie moim Bogiem. Ten zaś kamień, który postawiłem jako stelę, będzie domem Boga».

Kto się w opiekę oddał Najwyższemu *
i w cieniu Wszechmocnego mieszka,
mówi do Pana: «Ty jesteś moją ucieczką i twierdzą, *
Boże mój, któremu ufam».
Bo On sam cię wyzwoli z sideł myśliwego *
i od słowa niosącego zgubę.
Okryje cię swoimi piórami, †
pod Jego skrzydła się schronisz; *
wierność Jego jest puklerzem i tarczą.
«Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie, *
osłonię go, bo poznał moje imię.
Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham *
i będę z nim w utrapieniu».

Mt 9, 18-26
Gdy Jezus mówił do uczniów, oto przyszedł do Niego pewien zwierzchnik synagogi i oddając Mu pokłon, prosił: «Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i połóż na nią rękę, a żyć będzie». Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim.
Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Mówiła bowiem sobie: «Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa».
Jezus obrócił się i widząc ją, rzekł: «Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła». I od tej chwili kobieta była zdrowa.
Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, rzekł: «Odsuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi». A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy.
Brama do nieba. Zwykłe miejsce, jakieś miejsce. Ziemia i zwykły kamień. We śnie Jakubowi zostało objawione, jak Bóg chce działać w jego życiu. Jakub na swój sposób, na swoją miarę, starał się to miejsce uświęcić, tak, żeby było wiadomo, że właśnie tu Bóg działa.
Jezus nauczał. Był w tym mieście. Otworzyła się brama łaski, brama nieba. Jair w nią wszedł. Uwierzył, że Jezus jest panem życia i śmierci. Poszedł do Niego, poprosił. Brama się otwarła.
Wtedy w tę bramę weszła kolejna osoba: kobieta cierpiąca na krwotok. Jej bramą był frędzel u płaszcza Jezusa. Dotknęła go z wiarą i ta brama się otwarła.
Stoję w zwykłym miejscu, w jakiejś sytuacji. Jezus naucza, przechodzi obok. Mogę w tym dostrzec drabinę prowadzącą do samego nieba, z całych sił starać się dotknąć choćby skraju płaszcza Jezusa. Nie bać się wyśmiania, nie bać się śmiertelnego wyroku tego świata. Coś umarło? Przecież wystarczy, że Ty Panie położysz na tym rękę, a żyć będzie. Nasza miłość będzie żyć.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/vii_19/0907p/czyt.php3
Rdz 32, 23-32. 33b
Jakub wstał w nocy i zabrawszy obie swe żony, dwie ich niewolnice i jedenaścioro dzieci, przeprawił się przez bród potoku Jabbok. A gdy ich przeprawił przez ten potok, przeniósł również na drugi brzeg to, co posiadał.
Gdy zaś Jakub pozostał sam jeden, ktoś zmagał się z nim aż do wschodu jutrzenki, a widząc, że nie może go pokonać, dotknął jego stawu biodrowego i wywichnął Jakubowi ten staw podczas zmagania się z nim. A wreszcie rzekł: «Puść mnie, bo już wschodzi zorza!» Jakub powiedział: «Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz!» Wtedy tamten go zapytał: «Jakie masz imię?» On zaś rzekł: «Jakub». Powiedział: «Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi i zwyciężyłeś». Potem Jakub rzekł: «Powiedz mi, proszę, jakie jest Twe imię?» Ale on odpowiedział: «Czemu pytasz mnie o imię?» – i pobłogosławił go na owym miejscu.
Jakub dał temu miejscu nazwę Penuel, mówiąc: «Mimo że widziałem Boga twarzą w twarz, jednak ocaliłem me życie».
Słońce już wschodziło, gdy Jakub przechodził przez Penuel, utykając na nogę, gdyż został porażony w staw biodrowy, w ścięgno biodra.

Rozważ, Panie, moją słuszną sprawę, *
usłysz me wołanie,
wysłuchaj modlitwy *
moich warg nieobłudnych.
Niech wyrok o mnie wyjdzie od Ciebie, *
Twoje oczy widzą to, co sprawiedliwe.
Choćbyś badał moje serce i przyszedł do mnie nocą, †
i doświadczał mnie ogniem, *
nieprawości we mnie nie znajdziesz.
Wołam do Ciebie, bo Ty mnie, Boże, wysłuchasz, *
nakłoń ku mnie swe ucho, usłysz moje słowo.
Okaż przedziwne miłosierdzie Twoje, †
Zbawco tych, którzy się chronią przed wrogiem *
pod Twoją prawicę.
Strzeż mnie jak źrenicy oka, *
ukryj mnie w cieniu Twych skrzydeł.
A ja w sprawiedliwości ujrzę Twe oblicze, *
ze snu powstając, nasycę się Twoim widokiem.

Mt 9, 32-38
Przyprowadzono do Jezusa opętanego niemowę. Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: «Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu!»
Lecz faryzeusze mówili: «Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy».
Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię o królestwie i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości.
A widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce niemające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo».
Historia Jakuba jest niezwykła, egzotyczna, zdaje się być bardzo odległa. Obraz nocnego zmagania się Bogiem, w którym to Jakub okazał większą zawziętość, rzuca ciekawe światło na całą jego postawę. Nie urodził się pierwszy, ale chciał przywileju pierworództwa i je uzyskał. Chciał błogosławieństwa ojca i potem samego Boga i dzięki swemu uporowi je otrzymał. Między czytaniami z wczoraj i tymi dzisiejszymi jest jeszcze opowieść o tym, jak Jakub szukał żony i jak dorobił się bogactwa. Nie ma sensu jej tu powtarzać, ale jeden szczegół przytoczę: żeby mieć Rachelę za żonę, pracował u jej ojca przez 14 lat. Pierwszą połowę tego okresu autor natchniony opisuje tak (Rdz 29, 20): i tak służył Jakub za Rachelę przez siedem lat, a wydały mu się one jak dni kilka, bo bardzo miłował Rachelę.
Jakub dążył konsekwentnie, z zaangażowaniem i uporem do celu. Do błogosławieństwa i do miłości. Można powiedzieć, że do niego Pan przychodził nocą i doświadczał go ogniem, a on nie ustąpił. To jest droga, którą chcę iść: wytrwale, z gorącym sercem, nie zrażając się przeciwnościami.
Nie mam takiej ufności w swoje siły, że przejdę każdą próbę. Czuję się raczej drobną cząstką tego tłumu, nad którym Jezus się lituje, bo jest jak owce niemające pasterza. Przysyła do mnie swoich żniwiarzy. A jeśli ich przyjmę, moja dusza nasyci się widokiem Boga.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/vii_19/1007p/czyt.php3
Rdz 41, 55-57; 42, 5-7. 14-15a. 17-24a
Kiedy w Egipcie głód zaczął się dawać we znaki, ludność domagała się chleba od faraona. Wtedy faraon mówił do wszystkich Egipcjan: «Udajcie się do Józefa i czyńcie, co wam powie». Gdy był głód na całej ziemi, Józef otwierał wszystkie spichlerze, w których było zboże, i sprzedawał zboże Egipcjanom, w miarę jak w Egipcie głód stawał się coraz większy.
Ze wszystkich krajów ludzie przybywali do Egiptu, by kupować zboże od Józefa, gdyż głód wzmagał się na całej ziemi.
Poszli więc synowie Izraela wraz z innymi, którzy tam również się udawali, aby kupić zboża, bo głód był w Kanaanie. Józef sprawował władzę w kraju i on to sprzedawał zboże wszystkim mieszkańcom tego kraju.
Bracia Józefa, przybywszy do niego, oddali mu pokłon, padając na twarz. Gdy Józef ujrzał swoich braci, poznał ich; jednak udał, że jest im obcy, i przemówił do nich surowo tymi słowami: «Skąd przyszliście?» Odpowiedzieli: «Z Kanaanu, aby kupić żywności». Józef rzekł do nich: «Jest tak, jak wam mówię: jesteście szpiegami! Takiej próbie będziecie poddani, na życie faraona!» I oddał ich pod straż na trzy dni.
A trzeciego dnia Józef rzekł do nich: «Uczyńcie to, jeśli chcecie ocalić życie – bo ja czczę Boga. Skoro jesteście uczciwi, niechaj jeden wasz brat pozostanie w więzieniu, w którym was osadzono, wy zaś idźcie, zawieźcie zboże dla głodnych waszych rodzin. Potem przyprowadzicie do mnie najmłodszego brata waszego, aby się potwierdziły wasze słowa i nie spotkała was śmierć».
I tak uczynili. Mówili między sobą: «Ach, zawiniliśmy przeciwko bratu naszemu, patrząc na jego strapienie, kiedy nas błagał o litość, a nie wysłuchaliśmy go! Dlatego spadło na nas to nieszczęście». Ruben zaś tak im wtedy powiedział: «Czyż nie mówiłem wam: Nie dopuszczajcie się przestępstwa względem tego chłopca; ale nie usłuchaliście mnie. Toteż teraz żąda się odpowiedzialności za jego krew!»
Nie wiedzieli zaś, że Józef to rozumie, bo rozmawiał z nimi przez tłumacza. Józef, odszedłszy więc od nich, rozpłakał się. Potem wrócił do nich i rozmawiał z nimi.

Mt 10, 1-7
Jezus przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości.
A oto imiona dwunastu apostołów: pierwszy – Szymon, zwany Piotrem, i brat jego Andrzej, potem Jakub, syn Zebedeusza, i brat jego Jan, Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Tadeusz, Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, ten, który Go zdradził.
Tych to Dwunastu wysłał Jezus i dał im takie wskazania: «Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie».
12 braci, protoplastów 12 pokoleń Izraela. I 12 apostołów. To biblijna figura całego ludu Bożego.
Jezus posyła wszystkich, aby głosili bliskie nadejście królestwa niebieskiego. Również Judasza. Jezus wiedział, kim jest Judasz, co ma w sercu. Posyła go, żeby innym ludziom niósł Boga.
Wśród synów Jakuba sytuacja jest pozornie odwrotna: jeden sprawiedliwy Józef i pozostałych 11, którzy go zdradzili i sprzedali w niewolę. Ruben jednak przypomina, że był temu przeciwny. Pozostali po latach, gdy spadło na nich nieszczęście, uznali swoją winę.
Z wszystkich dwunastu braci aktywną rolę odgrywa tylko Józef, Ruben i Juda (Rdz 37). Ruben był pierworodnym synem Jakuba, zaś Józef ukochanym, jedynym zrodzonym z jego umiłowaną żoną Rachelą. Rubena i Józefa urodziła Lea, podsunięta Jakubowi podstępnie przez teścia. Jej dziećmi byli także Symeon i Lewi. Pozostali to synowie niewolnic, które rodziły na kolanach swych pań, Lei i Racheli, i w ten sposób to one wedle swojego wyobrażenia miały potomstwo od Jakuba (Rdz 28, 31 – 29, 24). Nie byli to więc bracia rodzeni, lecz przyrodni, a ich matki zdecydowanie więcej dzieliło, niż łączyło. I nie było to rodzeństwo zgodne, lecz skażone zazdrością i nienawiścią.
To jest opowieść o nas, o naszych rodzinach, poniekąd o każdym z nas, o mnie. Bóg mnie kocha już teraz, takiego jakim jestem, bardzo odległego od tego, jakim On chce mnie widzieć. I już teraz mnie posyła, żebym Go niósł innym. I owoc tego posłania może być wielki. Nie moją mocą czy choćby poprawnością, tylko Jego błogosławieństwem.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/vii_19/1107p/czyt.php3
Prz 2, 1-9
Synu, jeśli przyjmiesz moje nauki i zachowasz u siebie wskazania; ku mądrości nachylisz swe ucho, ku roztropności swe serce; jeśli wezwiesz rozsądek, przywołasz donośnie rozwagę, jeśli szukać jej poczniesz jak srebra i pożądać jej będziesz jak skarbów, to bojaźń Pana zrozumiesz, osiągniesz znajomość Boga. Bo Pan udziela mądrości, z ust Jego wychodzą wiedza i roztropność; dla prawych On chowa swą pomoc, On jest tarczą dla żyjących uczciwie.
On strzeże ścieżek prawości, ochrania drogi pobożnych. Wtedy sprawiedliwość pojmiesz i prawość, i rzetelność – każdą dobrą ścieżkę.

Ps 34 (33), 2-3. 4 i 6. 9 i 12. 14-15
Będę błogosławił Pana po wieczne czasy, *
Jego chwała będzie zawsze na moich ustach.
Dusza moja chlubi się Panem, *
niech słyszą to pokorni i niech się weselą.
Wysławiajcie razem ze mną Pana, *
wspólnie wywyższajmy Jego imię.
Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, *
oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Skosztujcie i zobaczcie, jak Pan jest dobry, *
szczęśliwy człowiek, który znajduje w Nim ucieczkę.
Zbliżcie się, synowie, posłuchajcie, co mówię, *
będę was uczył bojaźni Pańskiej.
Powściągnij swój język od złego, *
a wargi swoje od kłamstwa.
Od zła się odwróć, czyń dobrze, *
szukaj pokoju i dąż do niego.
Mt 19, 27-29
Piotr powiedział do Jezusa: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?»
Jezus zaś rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach i będziecie sądzić dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy».
Dziś wraca 12 pokoleń Izraela, tym razem w ustach Jezusa. Ich sądzenie, stanięcie na ich czele, jest największą nagrodą obiecaną przez Niego. Jest to w pewnym sensie synonim życia wiecznego i stukrotnego szczęścia. To wszystko się otwiera, gdy porzucamy świat i idziemy tylko za Jezusem. Rozpromienicie się radością. Jeśli tylko będziecie wytrwale dążyć do poznania Go, do zanurzenia się w Jego słowie, postawienia Go naprawdę na pierwszym miejscu.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/vii_19/1207p/czyt.php3
Rdz 46, 1-7. 28-30
Izrael wyruszył w drogę z całym swym dobytkiem. A gdy przybył do Beer-Szeby, złożył ofiarę Bogu ojca swego Izaaka. Bóg zaś w widzeniu nocnym tak odezwał się do Izraela: «Jakubie, Jakubie!» A gdy on odpowiedział: «Oto jestem», rzekł do niego: «Ja jestem Bogiem, Bogiem twego ojca. Idź bez obawy do Egiptu, gdyż uczynię cię tam wielkim narodem. Ja pójdę tam z tobą i Ja stamtąd cię wyprowadzę, a Józef zamknie ci oczy».
Po czym Jakub wyruszył z Beer-Szeby. Synowie Izraela umieścili ojca swego Jakuba, swoje dzieci i żony na wozach, które faraon przysłał dla przewiezienia ich. Zabrali też swe trzody i swój dobytek, który nabyli w Kanaanie. Tak przybył do Egiptu Jakub, a z nim całe jego potomstwo. Wziął z sobą do Egiptu synów, wnuków, córki i wnuczki – całe swe potomstwo.
Wysłał on przed sobą do Józefa Judę, aby ten mógł go wyprzedzić do Goszen przed ich przybyciem. A gdy przybyli do ziemi Goszen, Józef kazał zaprząc do swego wozu i wyjechał na spotkanie Izraela, ojca swego, do Goszen. Kiedy zobaczył go, rzucił mu się na szyję i długo płakał na jego szyi. Wreszcie Izrael odezwał się do Józefa: «Teraz mogę już umrzeć, skoro zobaczyłem cię jeszcze przy życiu!»

Ps 37 (36), 3-4. 18-19. 27-28b. 39-40
Miej ufność w Panu i czyń to, co dobre, *
a będziesz mieszkał na ziemi i żył bezpiecznie.
Raduj się w Panu, *
a On spełni pragnienia twego serca.
Pan zna dni postępujących uczciwie, *
a ich dziedzictwo trwać będzie na wieki.
W czasie klęski nie zaznają wstydu, *
w dniach głodu zostaną nasyceni.
Odstąp od złego i czyń dobro, *
abyś mógł przetrwać na wieki.
Gdyż Pan sprawiedliwość miłuje *
i nie opuszcza swych świętych.
Zbawienie sprawiedliwych pochodzi od Pana, *
On ich ucieczką w czasie utrapienia.
Pan ich wspomaga i wyzwala, †
wyzwala od występnych i zachowuje, *
On bowiem jest ich ucieczką.
Mt 10, 16-23
Jezus powiedział do swoich apostołów:
«Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie.
Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was prowadzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was.
Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.
Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do innego. Zaprawdę, powiadam wam: Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy».
Jakubie, Jakubie! - Oto jestem. Dialog z góry Moria. Abraham, który wznosi nóż nad ukochanym synem, którego ma zabić na rozkaz Boga, słyszy po dwakroć swoje imię. Odpowiada: oto jestem.
Jakub miał tylko jednego syna z ukochaną Rachelą. Jego miłość do tej żony jest przepięknie opisana w Księdze Rodzaju. Równie bardzo kochał dziecko tej miłości, Józefa. Bardziej niż synów z drugiej, niechcianej żony, i z niewolnic ich obu. Wyróżniał go, faworyzował, aż doprowadził w ten sposób do zawiści, nienawiści i zbrodni. Stracił ukochane dziecko. Czy wiedział, dlaczego tak się stało, czy przeczuwał swój udział w tej tragedii? Wiemy, że jego żal był nieutulony. Chował go w sobie przez wiele lat. Teraz wybuchł na nowo wraz z nadzieją, ale i niedowierzaniem, lękiem.
Jezus nie posyła mnie na sielską łączkę. Zapowiada ból i odrzucenie. Ból fizyczny, ale także ten dotkliwszy, psychiczny, zadany przez najbliższe osoby: własnego ojca, własnego syna, brata. W ówczesnej kulturze to były najbliższe osoby. Dziś powiedzielibyśmy: żona raniąca męża, mąż żonę. Wystawienie się na te razy z powodu Chrystusa, z powodu wierności Jego słowu. Miejcie się na baczności – nie uciekajcie, nie ukrywajcie, ale miejcie świadomość, co może się stać. Nie ufajcie temu, że choćby najbliższa osoba nigdy Was nie skrzywdzi. Bo to może się stać. Bóg nie obiecuje nam raju na ziemi. Jego droga wiedzie przez krzyż. Mam być na to gotowy.
Jakubie, Jakubie! Oto jestem. Podobnie, jak na górze Moria, słowa Boga tym razem nie niosą cierpienia, lecz pokrzepienie. Bóg dopuszcza moje cierpienie, ale nie opuszcza mnie w nim. Na dnie bólu mówi: raduj się w Panu, raduj się we Mnie! Bądź wierny tej radości, a w dniach głodu zostaniesz nasycony. Nie potem, nie łudź się zmianą świata. Odnajdź w Panu nasycenie właśnie wtedy, gdy doznajesz głodu. Rozraduj się w twoim smutku. A On spełni pragnienia Twego serca.
Teraz, kiedy idziesz w głąb ciemnej doliny, wypowiada po dwakroć twoje imię. Odpowiedz Mu: oto jestem. Wsłuchaj się w odpowiedź.
Zablokowany