renta11 pisze: ↑11 sie 2019, 9:42
Czasami warto spuścić powietrze ze wzniosłości
Czuję na sobie Twój wzrok Rento. Ja też bardzo lubię przekłuwać takie balony i próbuję (z różnym skutkiem) przyprawić humorem nawet dość oficjalne momenty. Tu jednak trochę balonika sobie zostawię.
19 Niedziela zwykła, rok C, 11 sierpnia 2019
https://brewiarz.pl/viii_19/1108p/czyt.php3
Dziś będziemy mówić o Bożej obietnicy, która powinna stale zmieniać całe nasze życie.
Pierwsze czytanie opowiada o ostatniej nocy Izraelitów w Egipcie. Mojżesz powiedział im, że tej nocy przez kraj przejdzie anioł śmierci i uderzy w Egipcjan tak, że pozwolą im wyjść z niewoli.
Mdr 18, 6-8
Czytanie z Księgi Mądrości
Noc wyzwolenia oznajmiono wcześniej naszym ojcom, by nabrali otuchy, wiedząc dobrze, jakim przysięgom zawierzyli. I lud Twój wyczekiwał ocalenia sprawiedliwych, a zatraty wrogów. Czym bowiem pokarałeś przeciwników, tym wsławiłeś nas, powołanych.
Oto słowo Boże.
Po co Mojżesz uprzedził Izraelitów, że to będzie noc wyzwolenia?
Żeby nabrali otuchy. Był też ważny powód praktyczny: anioł śmierci miał omijać domy, których odrzwia pokropiono krwią baranka. Dzięki poleceniu Mojżesza, żeby tak zrobili, nie spotkało ich nieszczęście. Mimo to Pismo mówi nam, że najważniejsza była otucha ludu Bożego, to żeby się radował nadzieją wyzwolenia, a nie drżał ze strachu.
Całe Pismo Święte, każde słowo przychodzące do nas od Boga zawiera konkretne wskazówki, jak żyć. Ważniejsze jest jednak to, że przynosi nam obietnicę nieba, przebywania razem z Jezusem: po to, żebyśmy tego z radością oczekiwali, a nie bali się świata i jego zła.
Ps 33 (32), 20 i 22
Szczęśliwy naród wybrany przez Pana.
Dusza nasza oczekuje Pana, *
On jest naszą pomocą i tarczą.
Panie, niech nas ogarnie Twoja łaska, *
według nadziei pokładanej w Tobie.
Szczęśliwy naród wybrany przez Pana.
Przypomnijcie sobie taki moment, kiedy oczekiwaliście jakiejś bardzo ważnej i upragnionej wizyty.
Bóg właśnie coś takiego nam obiecuje: że będzie z nami i że będziemy z Nim bardzo szczęśliwi. Mówi nam to po to, żebyśmy tego z radością oczekiwali. Żebyśmy byli na to gotowi, otwarci.
Hbr 11, 8-12
Czytanie z Listu do Hebrajczyków
Dzięki wierze ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie. Dzięki wierze przywędrował do Ziemi Obiecanej, jako ziemi obcej, pod namiotami mieszkając z Izaakiem i Jakubem, współdziedzicami tej samej obietnicy. Oczekiwał bowiem miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg.
Dzięki wierze także i sama Sara, mimo podeszłego wieku, otrzymała moc poczęcia. Uznała bowiem za godnego wiary Tego, który udzielił obietnicy. Przeto z człowieka jednego, i to już niemal obumarłego, powstało potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie, jak niezliczone ziarnka piasku na wybrzeżu morza.
Oto słowo Boże
Bóg obiecał Abrahamowi, który wędrował po ziemiach bardzo ubogich, prawie pustynnych, że da mu kraj mlekiem i miodem płynący, wspaniały. Żeby otrzymać ten dar Abraham musiał uwierzyć i porzucić to, co wtedy miał. Był na to gotów, tak zrobił i ten kraj otrzymał. Czego jeszcze bardzo pragnęli Abraham jego żona Sara?
Dziecka. Byli już w tak podeszłym wieku, że wydawało się to niemożliwe. Gdy Bóg obiecał im syna, nie było im łatwo uwierzyć, szczególnie Sarze. Najpierw dziwiła się, niedowierzała, a nawet się śmiała. Gdy jednak miała ostatecznie wybrać – wierzy czy nie wierzy tej obietnicy – to uwierzyła. I dzięki temu mogły się dalej toczyć dzieje zbawienia. Jezus mógł przyjść na świat – on był potomkiem Izaaka, syna Abrahama i Sary.
Teraz posłuchajmy Ewangelii
Łk 12, 32-38
Słowa z Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo.
Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę. Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie niszczy. Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze.
Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie.
Oto słowo Pańskie
Jaki prezent obiecał Bóg nam, swojej małej trzódce?
Królestwo. I to królestwo Boże – największe i najwspanialsze, jakie tylko może być. Po co nam o tym z góry powiedział, dlaczego nas uprzedził, a nie zrobił niespodzianki?
Żebyśmy się nie bali. Żebyśmy cieszyli się tą obietnicą. Żebyśmy w nią mocno uwierzyli. Żeby nasze życie było radosnym oczekiwaniem na jej spełnienie. Żeby było przygotowaniem na to spotkanie z Jezusem.
A teraz przyjrzyjmy się dokładniej tej przypowieści. Czy Pan Jezus był na tym świecie – tak fizycznie, chodził po ziemi, jadł i tak dalej?
Tak. A czy teraz chodzi w ten sposób między nami?
Nie.
A czy On przyjdzie do nas powtórnie, jeszcze raz w Swoim ciele?
Tak. Czekamy na Jego przyjście. On wyszedł za świata, który do Niego należy. Obiecał, że wróci, i powierzył nam ten dom. Mamy się o niego troszczyć i być zawsze gotowi na Jego powrót. Mamy żyć tak, że gdy usłyszymy Jego pukanie do naszych drzwi, ucieszymy się, że już jest – a nie przestraszymy, że przyszedł nie w porę.
Przypomnijcie sobie jeszcze raz to oczekiwanie na upragnioną wizytę. Czy w Waszym pokoju zawsze jest idealna czystość i porządek?
A czy chcielibyście, żeby ta oczekiwana osoba zastała w Waszym pokoju brud i bałagan?
A czy ta osoba chciałaby, żebyś w ogóle nie bawili się swoimi zabawkami, tylko zawsze stali na baczność na środku pokoju i tak oczekiwali na nią?
Nie. Pan Jezus oczekuje, że będziemy korzystać ze swojego pokoju, z naszych rzeczy, z całego świata. Chce jednak, żebyśmy o ten świat dbali: nie niszczyli go, nie zostawiali w bałaganie. Co Pan Jezus powierzył nam, żebyśmy się o to troszczyli?
Przede wszystkim nas samych. Nasze ciało, nasz umysł, uczucia. Mamy o to wszystko mądrze dbać. O zdrowie, o pracę i wypoczynek, o naukę. Co jeszcze jest nam powierzone?
Nasza rodzina, nasz dom. Czasem z ogródkiem. Tam trzeba dbać też o rośliny. Czasem mamy też jakieś zwierzątko, o które się troszczymy.
Co jeszcze jest nam powierzone?
Nasza ulica, okolica, cała miejscowość. Nasz plac zabaw. Ta kaplica. Ale też szerzej – nasz kraj, nasza ojczyzna. Polska. Co jeszcze?
Cały świat. Bóg go stworzył i nam powierzył. Żebyśmy z niego korzystali i o niego dbali, troszczyli się. Żebyśmy mogli pokazywać Mu z radością, gdy wróci, jak piękny i zadbany jest ten świat.
Nasze życie powinno być radosnym oczekiwaniem na to spotkanie z Bogiem. Czekaniem nie bezczynnym, lecz wypełnionym przygotowaniami, troską o ten powierzony dom. My, uczniowie Chrystusa, czekamy na to spotkanie. A kto jeszcze na nie czeka?
Pan Jezus. Zobaczcie, co się stanie, gdy on już przyjdzie i zastanie nas właśnie w takim radosnym oczekiwaniu: On, stwórca i Pan całego wszechświata, Zbawiciel, przepasze się i każe nam zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie nam usługiwał. Bóg oszaleje z radości, że wreszcie będzie z nami bardzo blisko, twarzą w twarz.
On jeszcze nie przychodzi. Może widzi, że jeszcze nie jesteśmy całkiem gotowi na Jego przyjście? Dziękujmy Mu za to, że dał nam jeszcze trochę czasu na przygotowania.