Echo Słowa

Pomogła Ci jakaś modlitwa? Któryś ze Świętych jest Ci szczególnie bliski?...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Pantopie, ja już jakiś czas temu zrezygnowałem z samochodu. Wystarczy mi rower i komunikacja publiczna, dobrze się z tym czuję. Powiem nawet, że dzięki temu czuję się bogatszy. Jednak wciąż mam jeszcze to i owo. Na razie planuję jedynie rozdanie części majątku dzieciom, a to żadna jałmużna. Nie będę się spieszyć, ale mam o czym myśleć i co przemodlić. Dzięki!

https://brewiarz.pl/viii_19/1308p/czyt.php3
Mt 18, 1-5. 10. 12-14
Uczniowie przystąpili do Jezusa, pytając: «Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?» On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł:
«Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. A kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje.

Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie. Otóż jeśli twoja ręka lub noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie wejść do życia ułomnym lub chromym, niż z dwiema rękami lub dwiema nogami być wrzuconym w ogień wieczny. I jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do życia, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła ognistego.
Baczcie, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie.

Albowiem Syn Człowieczy przyszedł ocalić to, co zginęło. Jak wam się zdaje? Jeśli ktoś posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich, to czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się błąka? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały.
Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło nawet jedno z tych małych».
Co to znaczy być jak dziecko? Chcę być przed Bogiem jak dziecko. To nie jest klucz do tego, żeby być w Jego królestwie największym czy nawet wielkim, tylko żeby w ogóle tam wejść. Kto tego nie pojmie i jeszcze tego nie dokona, nie wejdzie do królestwa niebieskiego. Stawka jest najwyższa z możliwych.
Jezus mówi o uniżeniu się jak dziecko. Na czym polega uniżenie dziecka? Czy ono jest zawsze pokorne? Czy jest poniżane? Do jakiego uniżenia On mnie wzywa?
Zwróćmy uwagę na kolejne słowa Chrystusa, jakie po tym następują i są rozwinięciem tej myśli. Warto zauważyć, że dziś w liturgii nie jest czytany cały ustęp – pominięte są wiersze 6-9 i 11. Przytoczyłem je również, wyróżniając czytanie mszalne tłustą czcionką, ponieważ integralność tekstu wydaje mi się w tym przypadku ważna dla jego zrozumienia.
Ofiara zgorszenia i zabłąkana owca to obraz człowieka grzesznego. Małego nie wiekiem, lecz duchem, swoją ułomnością, upadkiem. Uniżonego własnym grzechem.
W jaki sposób to ma być postawa, do której mam dążyć i co ona ma wspólnego z dzieckiem, które przecież kojarzy się nam – chyba słusznie – raczej z niewinnością?
Może chodzi po prostu o to, żeby siebie samego nie oceniać? Dostrzegać własne grzechy i siebie z tego powodu nie potępiać, a zarazem cieszyć z dobra we mnie bez wywyższania się? Przyjmować siebie samego po prostu takim, jakim jestem? Nie dążyć do tego, żeby być największym w Jego królestwie, tylko po prostu cieszyć się z bycia z Nim i na bycie z Nim?
A może chodzi o uświadomienie sobie, że nawet w najgorszym upadku Bóg będzie mnie kochał nie mniej niż wtedy, gdy prowadzę cnotliwe i pobożne życie? I patrzenie na każdego człowieka, także tego, który wydaje się bardzo daleki od Boga, z Jego miłością? Na taki kierunek wskazuje przestroga przed zgorszeniem jednego z tych maluczkich i przed gardzeniem nim.
Jestem człowiekiem, dzieckiem Bożym. To niesamowita godność i wyróżnienie, ale żadne wywyższenie ponad innych ludzi. Także tych, których uznałbym za najbardziej grzesznych.
Dominik
Posty: 7
Rejestracja: 11 sie 2019, 11:57
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Dominik »

Sprzedanie auta i uczynienie tego co sugeruje powyżej kolega Pantop ma sens tylko wtedy gdy taka jest wola Boża. Inaczej to - ludzki pomysł.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Dominik pisze: 13 sie 2019, 21:14 Sprzedanie auta i uczynienie tego co sugeruje powyżej kolega Pantop ma sens tylko wtedy gdy taka jest wola Boża. Inaczej to - ludzki pomysł.
To się odnosi do każdego działania i każdej decyzji. Punktem wyjścia były słowa Chrytusa - więc na pewno wola Boża. Przekazana mi po prostu po to, żeby ją wcielić w życie. Od razu, w pełni, dosłownie. Oczywiście mogą być powody, żeby postąpić inaczej. Dlatego zastanawiam się, czy taki powód istnieje. Czy możliwe, żeby Bóg chciał czego innego, niż zdaje się wynikać wprost i jednoznacznie z Ewangelii? W sprawie samochodu doszedłem już do takiego rozeznania. Z całym majątkiem - jeszcze nie.

https://brewiarz.pl/viii_19/1408p/czyt2.php3?tekst=I
Pwt 34, 1-12
Ze stepów Moabu Mojżesz wszedł na górę Nebo, na szczyt Pisga, naprzeciw Jerycha. Pan zaś pokazał mu całą ziemię Gilead aż po Dan, całą – Neftalego, ziemię Efraima i Manassesa, całą krainę Judy aż po Morze Zachodnie, Negeb, okolicę doliny koło Jerycha, miasta palm, aż do Soaru.
Rzekł Pan do niego: «Oto kraj, który poprzysiągłem Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi tymi słowami: Dam go twemu potomstwu. Pozwoliłem ci zobaczyć go własnymi oczami, lecz tam nie wejdziesz».
Tam, w krainie Moabu, według postanowienia Pana, umarł Mojżesz, sługa Pański. I pochowano go w dolinie krainy Moabu naprzeciw Bet-Peor, a nikt nie zna jego grobu aż po dziś dzień. W chwili śmierci miał Mojżesz sto dwadzieścia lat, a wzrok jego nie był przyćmiony i siły go nie opuściły. Izraelici opłakiwali Mojżesza na stepach Moabu przez trzydzieści dni. Potem skończyły się dni żałoby po Mojżeszu.
Jozue, syn Nuna, pełen był ducha mądrości, gdyż Mojżesz położył na niego ręce. Izraelici słuchali go i czynili, jak im Pan rozkazał przez Mojżesza.
Nie powstał więcej w Izraelu prorok podobny do Mojżesza, który by poznał Pana twarzą w twarz, ani równy we wszystkich znakach i cudach, które polecił mu Pan czynić w ziemi egipskiej wobec faraona, wszystkich sług jego i całego jego kraju; ani równy mocą ręki i całą wielką grozą, jaką wywołał Mojżesz na oczach całego Izraela.
Ps 66 (65), 1b-3a. 5 i 8. 16-17
Z radością sławcie Boga, wszystkie ziemie, *
opiewajcie chwałę Jego imienia,
cześć Mu wspaniałą oddajcie. *
Powiedzcie Bogu: «Jak zadziwiające są Twe dzieła!»
Przyjdźcie i patrzcie na dzieła Boga, *
zadziwiających rzeczy dokonał wśród ludzi!
Błogosławcie, ludy, naszemu Bogu *
i rozgłaszajcie Jego chwałę.
Przyjdźcie i słuchajcie mnie wszyscy, †
którzy boicie się Boga, *
opowiem, co uczynił mej duszy.
Do Niego wołałem moimi ustami, *
chwaliłem Go moim językiem.
Mt 18, 15-20
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik.
Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich».
Dziś mam dużo luźnych myśli i spostrzeżeń, które nie składają się w jedną całość.
Mojżesz, którego życie było wędrówką do Ziemi Obiecanej, i kresu życia może ją jedynie ujrzeć z daleka, w niejasnych zarysach. Ja idę przez całe życie (bardzo krętą drogą, co chyba mnie nie różni od Narodu Wybranego w tamtej wędrówce) na spotkanie z Nim, ku niebu, ale w tym ciele tam nie wejdę. Mogę je jedynie ujrzeć oczyma duszy, w ogólnym zarysie, za mgłą, w oddali. A jednak ten widok jest bardzo ważny. Dodaje sił i wskazuje kierunek.
Przyjdźcie i słuchajcie mnie wszyscy, którzy boicie się Boga, opowiem, co uczynił mej duszy. Dotknął, oczyścił, uzdrowił, wlał Swoją miłość. Wciąż ją uzdrawia.
Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie – nie wtedy, gdy w ogóle grzeszy. Nie jestem sędzią mego brata. Mam tylko prawo bronić się, gdy mnie krzywdzi. Bronić się przede wszystkim słowem, prawdą o tym, co się dokonało. A gdy wszystkie upomnienia ukażą się daremne, ma być dla mnie jak poganin i celnik. Jak ten brat mój najmniejszy, któremu nie mogę pomóc upomnieniem. Jak zabłąkana owca, którą już tylko Jezus może odnaleźć. Którego mam kochać Bożą miłością. Pilnować, żebym nie był dla niego zgorszeniem. Nie gardzić nim. Po prostu uznać swoją bezsilność i kochać. I cieszyć się Jego radością, gdy kiedyś On przyniesie tę owieczkę na Swoich ramionach.
Wszystko, cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie – my z żoną związaliśmy się świętym sakramentem, więc będziemy związani również w niebie. Tylko nie wiem, jak, ale tej wiedzy nie potrzebuję. I tej więzi, którą Bóg nas tu związał, nie rozwiążę, bo to nie jest w mojej mocy, choćbym chciał. A na szczęście nie chcę.
Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie – oryginał grecki nie precyzuje płci. Gdzie dwóch, gdzie dwie, gdzie dwoje. Zgodna modlitwa obojga małżonków o uzdrowienie małżeństwa ma wielką moc. Bardzo bym chciał jej doświadczyć. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w Jego imię – dwoje lub troje - tam On jest pośród nich. Wystarczy, że w Jego imię zbierzemy się choćby we dwoje lub troje. Widzę jednak w tym „dwoje lub troje” szczególne wskazanie dwóch sytuacji obecności Boga. W sakramentalnym małżeństwie i w Kościele.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Pantopie, ja już jakiś czas temu zrezygnowałem z samochodu. Wystarczy mi rower i komunikacja publiczna, dobrze się z tym czuję. Powiem nawet, że dzięki temu czuję się bogatszy. Jednak wciąż mam jeszcze to i owo. Na razie planuję jedynie rozdanie części majątku dzieciom, a to żadna jałmużna. Nie będę się spieszyć, ale mam o czym myśleć i co przemodlić. Dzięki!
i
Sprzedanie auta i uczynienie tego co sugeruje powyżej kolega Pantop ma sens tylko wtedy gdy taka jest wola Boża. Inaczej to - ludzki pomysł.
Celowo nie podawałem autorów coby anonimowość zachować
:lol: :lol: :lol:

Do sedna
Widzisz Jezu?
Oto powyżej masz dwóch bogatych młodzieńców.

Pierwszy - coś tam pięknie kadzi o ideałach, ale gdy przychodzisz z konkretną propozycją to odchodzi zasmucony.
Więcej - czym prędzej daje susa do okopu swoich wyobrażeń - ja już sprzedałem auto - powiada - i jest mi z tym ok.
Aha - czyli było to zgodne z twym interesem smutny młodzieńcze - kiwa głową Jezus - A czy
Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę.
dopełniłeś drugiej części zaproszenia?

Drugi smutny młodzieniec popada we wszechobecną modę i poczyna relatywizować
Na mój ogląd jest jeszcze młodym oficerem i może da radę zawrócić ze śliskiej metody.
Czas pokaże.

Dlaczegóż, ach dlaczegóż jestem tak okrutny dla w/w dwóch smutnych młodzieńców?
Jeszcze się nie domyślacie?

Ponieważ sam jestem trzecim!

:mrgreen:

O paradoksie
Prawdopodobnie, gdyby wlazł komornik i zlicytował mnie do zera - tzn spodni i koszulki na grzbiecie - to w porywach MOŻE uzyskałby 5000zł.
Fenomen - będąc mi zatem, spośród trzech smutnych młodzieńców ( :P ), najbliżej do ewangelicznej ubogiej wdowy - idę krok dalej niż drugi z młodzieńców.
Nie próbuję już nawet relatywizować.
NIE CHCĘ oddać tego grosza pantopowego, co mi się on jeden tylko ostał.
(mam też świadomość że jak będę zmuszony to i tak go oddam - bez łaski)
Korzystając natomiast z cechy, która dyskwalifikuje mnie jako potencjanego dyplomatę powiem tak:
- Odebrałeś mi już pracę, żonę i dzieci. Kimże jesteś , skoro mając wszystko, dybiesz jeszcze na mój grosz? :(


ps sory Panie Jezu, ale jeśli mam kłamać to wolę wyrzucić z dna wątroby co mi tam leży - a choćby żółć
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Pantop pisze: 13 sie 2019, 10:53
Chcesz spróbować swej gotowości - sprzedaj swe auto
Ukasz pisze: 13 sie 2019, 20:15 Pantopie, ja już jakiś czas temu zrezygnowałem z samochodu. Wystarczy mi rower i komunikacja publiczna, dobrze się z tym czuję. Powiem nawet, że dzięki temu czuję się bogatszy. Jednak wciąż mam jeszcze to i owo.
Pantop pisze: 15 sie 2019, 11:28 coś tam pięknie kadzi o ideałach, ale gdy przychodzisz z konkretną propozycją to odchodzi zasmucony.
Więcej - czym prędzej daje susa do okopu swoich wyobrażeń - ja już sprzedałem auto - powiada - i jest mi z tym ok.
Aha - czyli było to zgodne z twym interesem smutny młodzieńcze - kiwa głową Jezus - A czy
Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę.
dopełniłeś drugiej części zaproszenia?
Podoba mi się ta dyskusja. Dotyka prawdziwej reakcji na Słowo. Nie teoretycznego wymądrzania się. Dlatego dzisiaj, zamiast pisać o aktualnych czytaniach, wolę odnieść się do tego.
Gdzie Pantopie widzisz mój smutek? Pisałem, że mi z tym dobrze. Tak, rezygnacja z jakiejś części używania świata była zgodne z moim interesem. Jak wszystko, co mi mówi Jezus. To właśnie tak działa. Że warto, nie tylko dla Boga, ale też dla siebie samego. Natomiast postępowanie niezgodnie z wolą Bożą to działanie na własną szkodę, choćby pozory były sugestywnie odmienne.
Nie sprzedałem samochodu. Nigdy formalnie nie byłem właścicielem auta. To jedno, z którego korzystaliśmy jako rodzina, zawsze było na żonę. Gdy postanowiła kupić nowe i w moim odczuciu drogie, sprzeciwiłem się, zaproponowałem rozwiązanie kompromisowe. Ona to zignorowała, zrobiła po swojemu. Odtąd samochód jest tylko jej. Ja mogłem kupić sobie własny, stać mnie na to bez większego problemu, ale nie chciałem. Nauczyłem się żyć bez. Zaakceptowałem pewne ograniczenia, czasem zależność od innych. Gdy po pewnym czasie miałem przez pół roku za darmo samochód do dyspozycji z zachętą do korzystania z niego, to w ogóle nie miałem takiej potrzeby. Wręcz było mi trudno wymyślić pretekst, żeby raz na dwa tygodnie gdzieś nim pojechać.
To oznaczało pewne oszczędności. Jakąś część przeznaczyłem na adopcję serca - to drobna kwota, ale potrzebującego dziecka była duża.
Poza tym ograniczyłem trochę zarabianie i więcej czasu przeznaczyłem na działania społeczne. Między innymi na rzecz tych, którzy z różnych przyczyn poruszają się bez samochodu.
Resztę przeznaczałem na oszczędności. Dzięki temu po kilku latach mogę obu synom zapewnić na starcie w dorosłe życie jakieś mieszkanie. Dalsze oszczędności mają iść między innymi na przekształcenie domu tak, by był energetycznie neutralny. Widzę w tym dobro.
Nadal mam spory majątek i dochody przekraczające moje bieżące potrzeby. Te dochody mogą się lada chwila skończyć. To też moja decyzja, żeby nie być od nich zależnym. Mieć wolność wyboru. Być gotowym żyć za połowę czy nawet jedną czwartą dotychczasowej pensji. To całkiem realny scenariusz w najbliższych miesiącach. Na razie cieszę się, że mam się czym dzielić. Staram się tego nie marnować.
Wezwanie Chrystusa, żeby sprzedać mienie i dać je na jałmużnę, traktuję poważnie. To jest do mnie i zawiera konkretne wymaganie. Przypomina, że to wszystko nie jest moje, ja mam tylko o tyle tym zarządzać, o ile dzięki temu trafi to do najbardziej potrzebujących. W tej chwili sądzę, że spieniężenie majątku i rozdanie gotówki na różne cele charytatywne nie byłoby dobrym sposobem realizacji tego Słowa. Jednak może się mylę? Może należałoby podjąć kroki radykalne w tym kierunku? Lub przynajmniej na co dzień dawać więcej niż teraz? To ostatnie na pewno jest możliwe i coś w tym kierunku zrobię.
Odzywa się we mnie jeszcze jedno. Moim największym skarbem nie było mienie, lecz rodzina, a szczególnie bliska relacja z żoną. To się skończyło, przynajmniej na razie. Potrzebę bliskości mogłem zaspokoić w sposób sprzeczny z Jego wolą, w cudzołóstwie. Nie chciałem, oddałem mu tę część mojego życia, ten kawałek korzystania za świata. Czas, który po tym pozostał, staram się przeznaczyć na służbę innym. W jakimś stopniu jest to nawet pisanie w tym wątku. Jest też oczywiście kilka innych rzeczy, których nie chcę tu podawać. I też mam wątpliwość, czy nie wydzielam Bogu siebie po troszku, po aptekarsku, z tego, co mi zbywa, zamiast iść na całość.
Czy to wszystko jest tylko zagłuszaniem sumienia, jak sugeruje Pantop? Może tak. Nie wiem, a chcę wiedzieć.
Czy ktoś z tu obecnych ma konkretne doświadczenie z realizacji tych słów Chrystusa:
Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę.
I na koniec, żeby nie pominąć całkiem dzisiejszych czytań:
https://brewiarz.pl/viii_19/1508p/czyt.php3
Ps 45 (44), 7 i 10. 11-12. 14-15
7 Tron Twój, Boże, trwa na wieki, *
berłem sprawiedliwym berło Twego królestwa.
Córki królewskie wychodzą na spotkanie z tobą, *
królowa w złocie z Ofiru stoi po twojej prawicy.
Posłuchaj, córko, spójrz i nakłoń ucha, *
zapomnij o swym ludzie, o domu swego ojca.
Król pragnie twego piękna, *
on twoim panem, oddaj mu pokłon.
Córa królewska wchodzi pełna chwały, *
w złotogłów odziana.
W szacie wzorzystej do króla ją prowadzą, *
za nią przywodzą do ciebie dziewice, jej druhny.
Dziś byłem świadkiem składania ślubów wieczystych przez młodą zakonnicę. Patrzyłem na nią, gdy wraz z całym zgromadzeniem śpiewała ten psalm. Stanął mi w oczach mój ślub. Tamto szczęście - i to szczęście. Tak bliskie. I jak bardzo bliskie - w jej przypadku - tym słowom Chrystusa, żeby sprzedać mienie i dać na jałmużnę. Ona właśnie oddawała na jałmużnę samą siebie. I była jak królowa. I taka szczęśliwa.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Mateusz 19; 16-22 pisze: Bogaty młodzieniec7

16 A oto zbliżył się do Niego pewien człowiek i zapytał: «Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?» 17 Odpowiedział mu: «Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry8. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania». 18 Zapytał Go: «Które?» Jezus odpowiedział: «Oto te: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, 19 czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego, jak siebie samego!»9 20 Odrzekł Mu młodzieniec: «Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?» 21 Jezus mu odpowiedział: «Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!» 22 Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.
Dobrze jest panie Ukaszu

Opisałeś różne fajne rzeczy, które dzieją się w Twoim życiu.
To bardzo pozytywne rzeczy.
Dobrze robisz i ,,czujesz,, że to właściwa droga.
Możesz powtórzyć za bogatym młodzieńcem:
«Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?»
Oho - masz kasiurki jak lodu ALE pytasz o wyższą półkę - no to proszę bardzo:
«Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!»
(zauważmy, że Jezus nie stosuje zmiękczania i nie aplikuje znieczulenia - to ty jeszcze idź do domku to prześpij, ty się zastanów, ty to przemódl czy taka jest twoja wola, czy to jest zgodne z Moją wolą, z wolą sąsiada i jego psa, ty może tak po kawałku rozdawaj - a Ja będę tędy szedł za rok to wtedy dołączysz)

JEŚLI chcesz być doskonały.
J E Ś L I
Ta droga - tylko dla najlepszych :mrgreen:

Bo jeśli nie chcesz - to nie sprzedawaj, nie rozdawaj i nie idź za Mną.
I nie zawracaj sobie więcej głowy półśrodkami :P

Trudne?
Trudne - nawet z pozycji nędzarza, którym jestem.



ps jeszcze mi się nasunęło porównanie do nauczyciela, który mówi do wzorowego ucznia:
- Umiesz na piątkę, jeśli chcesz szóstkę musisz opanować dodatkowy materiał.
- A to co opanowałem tak śpiewająco to nie wystarczy?
- Wystarczy. Ale tylko na piątkę.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Mateuszt 19, 3-12 pisze:
Faryzeusze przystąpili do Jezusa, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?»

On odpowiedział: «Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem”. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela».

Odparli Mu: «Czemu więc Mojżesz przykazał dać jej list rozwodowy i odprawić ją?»

Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę – chyba że w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo».

Rzekli Mu uczniowie: «Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić».

On zaś im odpowiedział: «Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są także bezżenni, którzy ze względu na królestwo niebieskie sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!»


Jak najbardziej lapidarniej umiem, pochylam się dzisiaj nad:
«Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?»
z jakiegokolwiek powodu
z jakiegokolwiek
Wyjątkiem pozostaje o3wiście nierząd oraz - jeszcze wtedy chyba nieznane - zjawisko bigamii.
- A poza tym?
- Z jakiegokolwiek.
- Z jakiegokolwiek?
- Z J A K I E G O K O L W I E K!!

I byłoby miło, gdyby w tym kontekście owo słowo JAKIEGOKOLWIEK było tak jednoznacznie rozumiane, używane i stosowane na różnego rodzaju spotkaniach i sympozjach - jak niegdyś określenie ,,LUB CZASOPISMA,, ( :P )
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Monti »

Pewnie wielu z nas po swoich doświadczeniach małżeńskich mogłoby dziś powiedzieć za uczniami (w większości pewnie żonatymi): "Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić".

Dla mnie od jakiegoś czasu kryzys jest nauką tracenia. Miłości, ale też innych dóbr, które same w sobie są dobre, ale nieuchronnie przyjdzie się każdemu z nas z nimi rozstać: młodości, zdrowia, innych wartościowych relacji, dzieci, które wyfruną z gniazda, pracy, pozycji społecznej, pieniędzy itd.

Ideałem jest wykształcić w sobie tę ignacjańską obojętność, która pozwoli wszystkie te doświadczenia przyjmować spokojnie i bez goryczy. Dzięki temu może kiedyś staniemy przed Panem bez tych wszystkich nieuporządkowanych przywiązań, które stanowiły przeszkodę dla owego bogatego młodzieńca w pójściu za Chrystusem.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/viii_19/1608p/czyt.php3
Joz 24, 1-13
Jozue zgromadził w Sychem wszystkie pokolenia Izraela. Wezwał też starszych Izraela, jego książąt, sędziów i zwierzchników, którzy się stawili przed Bogiem. Jozue przemówił wtedy do całego narodu:
«Tak mówi Pan, Bóg Izraela: Po drugiej stronie Rzeki mieszkali od starodawnych czasów wasi przodkowie: Terach, ojciec Abrahama i Nachora, którzy służyli cudzym bogom, lecz Ja wziąłem ojca waszego, Abrahama, z kraju po drugiej stronie Rzeki i przeprowadziłem go przez całą ziemię Kanaan, i rozmnożyłem ród jego, dając mu Izaaka. Izaakowi dałem Jakuba i Ezawa, Ezawowi dałem w posiadanie górę Seir; Jakub i jego synowie wyruszyli do Egiptu.
Następnie powołałem Mojżesza i Aarona i ukarałem Egipt tym wszystkim, co sprawiłem pośrodku niego, a wtedy was wyprowadziłem. Ja wyprowadziłem przodków waszych z Egiptu; i przybyliście nad morze; Egipcjanie ścigali przodków waszych na rydwanach i konno aż do Morza Czerwonego. Wołali wtedy do Pana, i rozciągnął gęstą mgłę między wami i Egipcjanami, po czym sprowadził na nich morze – i przykryło ich. Widzieliście własnymi oczami, co uczyniłem w Egipcie. Potem przebywaliście długi czas na pustyni.
Zaprowadziłem was później do kraju Amorytów mieszkających za Jordanem; walczyli z wami, lecz Ja wydałem ich w wasze ręce. Zajęliście wtedy ich kraj, a Ja wytraciłem ich przed wami. Również powstał Balak, syn Sippora, król Moabu, i walczył z Izraelem. Posłał też i wezwał Balaama, syna Beora, by wam złorzeczył. Lecz Ja nie chciałem słuchać Balaama; musiał on was błogosławić, a Ja wybawiłem was z jego rąk.
Przeprawiliście się następnie przez Jordan i przyszliście do Jerycha. Mieszkańcy Jerycha walczyli z wami, a również Amoryci, Peryzzyci, Kananejczycy, Chittyci, Girgaszyci, Chiwwici i Jebusyci, lecz wydałem ich w wasze ręce. Wysłałem przed wami szerszenie, które wypędziły sprzed oblicza waszego dwóch królów amoryckich. Nie dokonało się to ani waszym mieczem, ani łukiem. Dałem wam ziemię, około której nie trudziliście się, i miasta, których wy nie budowaliście, a w nich zamieszkaliście. Winnice i drzewa oliwne, których nie sadziliście, dają wam dziś pożywienie».
Mt 19, 3-12
Faryzeusze przystąpili do Jezusa, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?»
On odpowiedział: «Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem”. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela».
Odparli Mu: «Czemu więc Mojżesz przykazał dać jej list rozwodowy i odprawić ją?»
Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę – chyba że w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo».
Rzekli Mu uczniowie: «Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić».
On zaś im odpowiedział: «Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są także bezżenni, którzy ze względu na królestwo niebieskie sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!»
Tłumaczenie tutaj sensu dzisiejszej Ewangelii to jak noszenie chrustu do lasu albo próba zamoczenia wody. Mimo jednak spróbuję podzielić się tym, co się we mnie poruszyło przy lekturze tak dobrze przecież znanych słów.
Kluczem było pierwsze czytanie. Izraelici weszli posiadanie Ziemi Obiecanej – ale nie dokonało się to ani ich mieczem, ani łukiem. Bóg dał im ziemię, około której nie trudzili się, i miasta, których wy nie budowali, a w nich zamieszkali. Winnice i drzewa oliwne, których nie sadzili, dawały im pożywienie.
To jest obraz działania sakramentu. Co Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela. Mąż i żona oczywiście biorą udział w tym połączeniu, ono może się dokonać tylko za ich obopólną zgodą, ona jest materią tego sakramentu – ale te decyzje i ludzkie działania są jedynie zapłonem, uruchamiają coś, co ich samych nieskończenie przekracza. Następuje działanie samego Boga, który tworzy więź między nimi. Od tej chwili mieszkają w duchowym domu, którego nie zbudowali, i posilają się z winnicy i sadu, których nie sadzili. Dom i ogród są im powierzone, mają o nie dbać, ale nie są ich dziełem. Mają do dyspozycji znacznie więcej, niż mogliby stworzyć sami.
Skorzystanie z tego to nie tylko możliwość, ale też zobowiązanie. Podejmowane w chwili ślubu. Sformułowane przez Boga. Bóg nie daje nam domu i ogrodu, żeby niszczały, tylko żeby rozkwitały. Nie każdy ten dar otrzymał, nie każdy był zdolny go otrzymać – bo taki się urodził lub takim uczynili go inni – i nie każdy chciał go przyjąć. Ci jednak, którzy go przyjęli, otrzymali także wszystko, co potrzebne, żeby go rozwijać. Także to, żeby go pojąć. Wejść w ten dar także całym umysłem i sercem. A kto może pojąć, niech pojmuje! To nie jest fakultatywne zadanie dodatkowe dla chętnych, tylko kategoryczne wezwanie dla każdego małżonka. Mam iść drogą pojmowania, poznawania, rozeznawania tego daru. To też nie jest moje, tego też nie mogę zrobić sam z siebie, to pojmowanie może pochodzić tylko od Niego, ale wymaga bezwzględnie mojego współdziałania. Mojej zgody i trudu. I to niezależnie od tego, czy żona towarzyszy mi na tej drodze i mnie, czy też nie.
Monti pisze: 16 sie 2019, 9:36 Ideałem jest wykształcić w sobie tę ignacjańską obojętność, która pozwoli wszystkie te doświadczenia przyjmować spokojnie i bez goryczy.
Dla mnie ideałem - czyli czymś, co chciałbym osiągnąć, a nie mam - byłaby nie obojętność, lecz radość oddawania Bogu różnych rzeczy. Moje doświadczenie w miłości jest takie, że ten cel jest realny. Oddanie ukochanej najsmaczniejszego kąska, najwygodniejszego miejsca, najpiękniejszej ozdoby to nie spokój i brak goryczy, lecz ciepło szczęścia. Na razie moja miłość do Boga jest chyba dość letnia, skoro trudno mi się cieszyć oddawaniem Mu moich ziemskich przywiązań. Czasem jednak udaje się i tu zakosztować promyka radości. Mam wrażenie, że dotąd najlepszą drogą do tego było najpierw radowanie się tym, co otrzymuję od Niego - przede wszystkim On sam w ciele i krwi. Potem ta radość z oddawania, na razie jedynie drobiazgów, przychodzi sama.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://brewiarz.pl/viii_19/1708p/czyt.php3
Joz 24, 14-29
Jozue przemówił do całego narodu:
«Bójcie się Pana i służcie Mu ze szczerością i wiernością! Usuńcie bóstwa, którym służyli wasi przodkowie po drugiej stronie Rzeki i w Egipcie, a służcie Panu! Gdyby jednak wam się nie podobało służyć Panu, rozstrzygnijcie dziś, komu służyć chcecie, czy bóstwom, którym służyli wasi przodkowie po drugiej stronie Rzeki, czy też bóstwom Amorytów, w których kraju zamieszkaliście. Ja sam i mój dom służyć chcemy Panu».
Naród wówczas odrzekł tymi słowami: «Dalecy jesteśmy od tego, abyśmy mieli opuścić Pana, a służyć cudzym bogom. Czyż to nie Pan, Bóg nasz, wyprowadził nas i przodków naszych z ziemi egipskiej, z domu niewoli? Czyż nie On przed oczyma naszymi uczynił wielkie znaki i ochraniał nas przez całą drogę, którą szliśmy, i wśród wszystkich ludów, pomiędzy którymi przechodziliśmy? Pan ponadto wypędził przed nami wszystkie te ludy wraz z Amorytami, którzy mieszkali w tym kraju. My również chcemy służyć Panu, bo On jest naszym Bogiem».
I rzekł Jozue do ludu: «Nie możecie służyć Panu, bo jest On Bogiem świętym i jest Bogiem zazdrosnym, i nie przebaczy wam występków i grzechów. Jeśli opuścicie Pana, aby służyć cudzym bogom, ześle na was znów nieszczęścia, a choć przedtem dobrze wam czynił, wtedy sprowadzi zagładę».
Lecz lud odrzekł Jozuemu: «Nie! Chcemy służyć Panu!» Jozue odpowiedział ludowi: «Wy jesteście świadkami przeciw samym sobie, że wybraliście Pana, aby Mu służyć». I odpowiedzieli: «Jesteśmy świadkami». «Teraz usuńcie cudzych bogów spośród was i zwróćcie serca wasze ku Panu, Bogu Izraela». I odrzekł lud Jozuemu: «Panu, Bogu naszemu, chcemy służyć i głosu Jego chcemy słuchać».
Zawarł więc Jozue w tym dniu przymierze z ludem i nadał mu prawo i przepisy w Sychem. Jozue zapisał te słowa w księdze Prawa Bożego. Wziął potem wielki kamień i ustawił go tam pod terebintem, który jest w miejscu poświęconym Panu. Następnie Jozue rzekł do zgromadzonego ludu: «Patrzcie, oto ten kamień będzie dla was świadectwem, ponieważ słyszał wszystkie słowa, które Pan mówił do nas. Będzie on świadkiem przeciw wam, abyście się nie wyparli waszego Boga». Wtedy Jozue odprawił lud i każdy pośpieszył do swojej posiadłości.
Potem umarł Jozue, syn Nuna, sługa Pana, mając sto dziesięć lat.
Mt 19, 13-15
Przynoszono do Jezusa dzieci, aby położył na nie ręce i pomodlił się za nie; a uczniowie szorstko zabraniali im tego. Lecz Jezus rzekł: «Dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie; do takich bowiem należy królestwo niebieskie». Położył na nie ręce i poszedł stamtąd.
Kamień miał być świadkiem. Wielki kamień, ciężki, twardy. W dodatku pod starym drzewem. To wszystko miało być pieczęcią wierności, niezmienności człowieka. Jego stałości w służbie Panu. Rozpaczliwa próba, czyniona z pełnym przekonaniem i z całych sił, a jakże daremna. Wiemy, jak było, jaka była stałość w wierze ludu wybranego. Wiem, jak jest moja stałość. Ile mogę obiecać sam z siebie. Nie ma nic złego w tym, że deklarujemy swoją wolę – chcemy służyć Panu. Gorzej, jeżeli traktujemy to jako gwarancję na przyszłość, jeśli utwierdzam się w ten sposób w przekonaniu, że jestem mocny i na pewno pójdę dalej za Jego słowem.
Spójrzmy na apostołów. Idą za Jezusem, są z Nim tak blisko, dla Niego porzucili wszystko. Gdy tylko słyszą, że żony nie można odprawić, jak im się znudzi, mówią urzekająco szczerze: jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić. Dopiero co Jezus przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł:
«Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. (Mt 18, 2-3) A zaraz potem szorstko zabraniają przynosić dzieci do Niego. A On mi cierpliwie powtarza: dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie; do takich bowiem należy królestwo niebieskie. Ułomność apostołów widzę świetnie i zastanawiam się, czy postępuję lepiej, bez tego oślego upierania się przy swoim i pokrętności, czy może raczej tak samo, lub raczej znacznie gorzej, tylko wszystko potrafię sobie wytłumaczyć i usprawiedliwić, żeby nabrać dobrego samopoczucia? Rozum mi mówi, że to drugie.
I tak staję przed Bogiem. Splątany, zagubiony, bezsilny. Proszę tylko, żeby położył na mnie ręce. Żeby przez tę chwilę po prostu był ze mną takim, jakim jestem.

W poniedziałek będzie perykopa o bogatym młodzieńcu (Mt 19, 16-22), przytoczona niedawno przez Pantopa, stanowiąca rozwinięcie słów Jezusa "Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę" (Łk 12, 33). Mnie nie będzie tu przez tydzień, zaszywam się w dziką puszczę. Tam będzie mi towarzyszyć to wezwanie.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Ukasz pisze: W poniedziałek będzie perykopa o bogatym młodzieńcu (Mt 19, 16-22), przytoczona niedawno przez Pantopa, stanowiąca rozwinięcie słów Jezusa "Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę" (Łk 12, 33). Mnie nie będzie tu przez tydzień, zaszywam się w dziką puszczę. Tam będzie mi towarzyszyć to wezwanie.
Rzekłeś


(za Radiem eM)
Mateusz 19, 16-22 pisze:
Pewien człowiek podszedł do Jezusa i zapytał: «Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?» Odpowiedział mu: «Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowuj przykazania». Zapytał Go: «Które?» Jezus odpowiedział: «Oto te: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego jak siebie samego». Odrzekł Mu młodzieniec: «Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?» Jezus mu odpowiedział: «Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!» Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.
Jeśli chcesz być doskonały. Mt 19, 21

Ewangelia z komentarzem. Słowa najważniejsze rozważa Paweł Lis
Gość Niedzielny
Paweł Lis pisze: Znam takich, którzy wszystko sprzedali i poszli za Jezusem. Dążenie do doskonałości, tej Boskiej doskonałości, stało się dla nich drogą. Kiedyś, czytając dzisiejszą Ewangelię, byłem smutny, bo nie czułem chęci porzucenia wszystkiego. Myślałem wtedy, że słabo ma się moja wiara. Ale ta droga, o którą dopytuje młodzieniec, to droga dla wybrańców. Skupmy się na pierwszej części fragmentu, w którym Jezus odpowiada, co robić, żeby mieć życie wieczne. Czy to mało? Nie, to ogromnie dużo, przynajmniej dla mnie. Jeśli ktoś z nas pozostanie „tylko” na tym etapie, to już jest dobrze. A jeśli ktoś dąży do doskonałości, to tak jak ten młodzieniec najpierw musi „przestrzegać tego wszystkiego”, co prowadzi do życia wiecznego.


Powyższe rozważania Pawła Lisa zdają się korespondować z mym podsumowaniem:
Pantop pisze:ps jeszcze mi się nasunęło porównanie do nauczyciela, który mówi do wzorowego ucznia:
- Umiesz na piątkę, jeśli chcesz szóstkę musisz opanować dodatkowy materiał.
- A to co opanowałem tak śpiewająco to nie wystarczy?
- Wystarczy. Ale tylko na piątkę.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Mateusz 19, 23-30 pisze:
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Zaprawdę, powiadam wam: Bogatemu trudno będzie wejść do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego».

Gdy uczniowie to usłyszeli, bardzo się przerazili i pytali: «Któż więc może być zbawiony?» Jezus spojrzał na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe».

Wtedy Piotr rzekł do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?» Jezus zaś rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, aby sądzić dwanaście szczepów Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci, siostry, ojca, matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne posiądzie na własność. Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi».

Oho
Polecam sprawdzić sygnaturkę wczorajszego czytania i porównać ją z dzisiejszą.

No i znów pod górkę :|
(Ze mną nie będzie łatwiej Puszke!! - Kloss do Puszkego)
Ja już miałem złudną nadzieję, że fajnie, że już załatwione, że wystarczy dobrze czynić a wówczas te kilka złotych w portfeliku nikomu nie zawadzi.

Jednak zawadzi.

Kiedyś słyszałem, że ucho igielne to było wąskie i niskie przejście z tyłu grodów, warowni.
Skonstatowałem, że bidny wielbłądzina musiałby usiąść jak pies (na czterech łapkach) i tak powolutku czołganiem przez pełzanie (tak trochę jak dżdżownica) wpełznąć do owej warowni.
Uff -zmęczyłem się przez samo wyobrażenie sobie tego.

Dalej jest jeszcze lepiej
Uczniowie pytają: «Któż więc może być zbawiony?» (aha - uczniowie przerażeni; nie zdziwieni, zaciekawieni, zszokowani - PRZERAŻENI - czemu? - nie wiem)

«U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe» - Jezus z właściwą sobie prostotą rozbraja tykającą bombę atomową na sekundę przed detonacją.

Ahaaa!! - Wyrywa się ulga z mej piersiowej klatki - tylko po to by przy ostatnim ,,a,, zrozumieć, że nic nie rozumiem.

Na koniec sympatyczny akcent.
Piotr będący z zawodu rybakiem a z pochodzenia Żydem, tknięty wyczuciem chwili przechodzi do sedna:
- No dobra. My zostawiliśmy już wszystko i wszystkich - I CO MY Z TEGO BĘDZIEMY MIEĆ?

Nic za darmo, wszędzie interesy, wszędzie pytania, obawa, niepewność - aż do końca bytowania.

Ale tak chyba być musi.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Mateusz 20, 1-16 pisze:
Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.

Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: „Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”.

Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił.

Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: „Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?” Odpowiedzieli mu: „Bo nas nikt nie najął”. Rzekł im: „Idźcie i wy do winnicy”.

A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.

Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy znosiliśmy ciężar dnia i spiekotę”. Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».

Kiedyś gdy byłem młody dziwiła mnie niefrasobliwość gospodarza.
Z jednej strony rozrzutność - zdawało się, że całkiem stracił zmysł ekonomiczny i trwonił gotowiznę.
Z drugiej strony - to samo wynagrodzenie wobec najętych o różnych godzinach.

O ile postawa gospodarza mogła wynikać z jego szczodrobliwości, to była na 100% niedydaktyczna. Gospodarz zrobił jak zrobił i zgasił celną ripostą przywódcę pyskatych najętych najwcześniej.

Wyobrażam sobie owego gospodarza, który próbowałby wprowadzić ten porządek na stałe
:P
Oczami wyobraźni obserwuję w ciągu kolejnych dni rosnące tłumy najmitów wyczekujące już od brzasku gospodarza, by móc u niego tyrać w największych niedogodnościach przez calutki dzionek :lol: :lol: :lol:
Czekaliby tam na pewno.
Ale na godzinę przed zamknięciem winnicy :mrgreen:

Przekieruję jednak promień uwagi z ekonomicznych rozważań na moje odczucia, które z czasem ewoluowały.
I ja z czasem dołączyłem do tłumu pyskatych/oburzonych - że jak to, to niesprawiedliwe, tyrałem/tyram i mam guzik, inni kradli, mieli układy i wypłynęli, dodatkowo zazdrość o łaskę okazaną tym co pobłądzili (w domyśle - też bym se chciał pobłądzić :twisted: ) itd itd



A teraz, po dłuższym czasie mówię tak:
,,Dzięki ci Panie Jezu za tę przypowieść i za Twe miłosierdzie, bo kto wie czy przypadkiem to ja nie jestem jednym z tych najętych ostatniej godziny..
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Echo Słowa

Post autor: zenia1780 »

Trudna, ale piekna przypowiść. Bardzo, bardzo ją lubię od czasu jak stała sie wtrącenim Boga (Jego odpowiedzią niejako) w pewną trudną nocną (dosłownie) polaków rozmowę w jakiej brałam udział. Po nieprzespanaje z racji tej burzliwej rozmowy i nezgody wielu adwersarzy na taki stan rzeczy o jakim Pantop wspomniał
Pantop pisze: 21 sie 2019, 8:37 I ja z czasem dołączyłem do tłumu pyskatych/oburzonych - że jak to, to niesprawiedliwe, tyrałem/tyram i mam guzik, inni kradli, mieli układy i wypłynęli, dodatkowo zazdrość o łaskę okazaną tym co pobłądzili (w domyśle - też bym se chciał pobłądzić ) itd itd
Bóg rano we Mszy Św. przywitał nas tą Ewangelią, a słowo kaznodzieji dopełniło dzieła...
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Echo Słowa

Post autor: renta11 »

Przyznam, że i mnie kiedyś dużo bliżej było do sprawiedliwości i ogromnie daleko do miłosierdzia.
W moim życiu tak jakoś się działo więc, że za każdą moją niegodziwość Bóg wymierzał mi sprawiedliwie, tak jak widać chciałam i potrzebowałam.
Więc i ja byłam w grupie tych pyskatych walczących o sprawiedliwość. Z czasem to się szczęśliwie zmieniało i szala przechyla się coraz bardziej w kierunku miłosierdzia.

Ale ważniejsze jest dla mnie coś innego.

Wierzę w to, że Bóg ma wgląd w serce/duszę każdego człowieka. I On najlepiej wie, dla kogo lepiej będzie sprawiedliwie, a dla kogo miłosiernie. I w jakim czasie i sytuacji. I to zaufanie do Bożej nieomylności wybawia mnie od dylematu: sprawiedliwie czy miłosiernie? I dlatego chociaż w Biblii często jest nielogicznie i wbrew, to wiem, że On wie co robi w tej konkretnej sytuacji.
Więc ja uczę się otwierać i słuchać, co On ma mi do powiedzenia, a w każdym razie co mi się wydaje, że mówi. :D
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Zablokowany