Pornografia i masturbacja - dyskusja ogólna

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Jakaja
Posty: 26
Rejestracja: 21 sie 2019, 17:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja - dyskusja ogólna

Post autor: Jakaja »

Jakaja pisze: 24 sie 2019, 21:40 W maju, jak odkryłam jego udział w ww. forum dostałam szału, wpadłam w histerię. Oskarża mnie, że nie spełniam jego fantazji erotycznych. Fakt, aktorką porno nie jestem.
Dwa miesiące później znów zobaczyłam ściągane porno. Zareagowałam mniej agresywnie, padło coś, że "sam poradzi sobie z problemem".
Dziś znów na jego telefonie widziałam wejście na stronę porno.
Nie odezwałam się dziś jeszcze słowem o tym.
I jak już dziś pisałam nadal milczę.
Ne dodałam jednego: w przeciągu ostatniego miesiąca nasze życie niby wróciło do normalności, czyli rozmawiamy normalnie, żyjemy jak zwykle, śmiejemy się, wróciło także życie intymne (niestety popełniłam ten sam błąd, co Marylka, bo nie miałam jeszcze dzisiejszej wiedzy - kolejny raz uwierzyłam, że jak dam z siebie więcej, to on przestanie, a że jeszcze pierwszy raz przyznał, że może mieć problem i że sam sobie poradzi, to zmiękłam). A jednak czułam niepokój i zaczęłam szukać. Kontrolowałam męża, nic nie znajdywałam, do przedwczoraj i tej strony porno w historii przeglądania. Nie zareagowałam na nią.
Czyli z jego perspektywy wszystko wróciło do normy. Może nawet wg niego jest lepiej, bo jestem mniej nerwowa, krzykliwa, zrzędząca.

Do jakich wniosków doszłam, a nałóg pomógł mi je sobie poukładać, napisałam w poprzednim poście.

Nie wiem kiedy i jak zacząć z nim rozmowę o mojej miłości do niego i jego uzależnieniu, braku mojej zgody na to i separacji łóżkowej, o tym, że szukam pomocy dla siebie, żeby wyjść ze współuzależnienia. Przecież wszystko niby jest miedzy nami normalnie.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja - dyskusja ogólna

Post autor: marylka »

nałóg pisze: 26 sie 2019, 16:28
Może czas powiedzieć sobie: PANIE BOŻE , JA JESTEM BEZSILNA WOBEC UZALENIENIA MĘŻA i teraz TY się nim zajmij....oddaję go TOBIE.
Jesteś w stanie, w swoim poczuciu zranienia Twojego "MNIE" tak zaufać BOGU? To jest wyraz Twojej "bezsilności" lecz nie "BEZRADNOŚCI".

Nie jesteś "bezradna" bo możesz oddać męża Bogu a sama zaczyąć dbać o siebie..... twarda miłość ....... separacja od łoża.... jasny przekaz: od dziś nie będę cię kontrolować....nie będę robić awantur, nie będę się drzeć na ciebie....... kocham ciebie mężu lecz nie toleruję twojego popaprania -choć przyjmuję do nieakceptującej wiadomości- w sferze seksualności i dowartościowywania się onanizmem pobudzanym pornografią.
Dokladnie u mnie tak bylo
Zanim odeszlam oddalam go Bpgu choc nie czulam że zasluguje. Zamowilam w jego intencji msze.

Dodam tylko że faktycznie - NIC moje zabiegi nie daly dopoki sie nie wyprowadzilam. Stal sie idealnym klamca - kłamal bez mrugniecia

Jednak nie żaluje że probowalam mu pomóc na wszystkie inne sposoby.
Mialabym poczucie że dalam noge bez podjecia wysilku ze swojej strony.
Wiele przegielam, czasem sama sie uwłaczalam dla niego. Ale generalnie nie żałuje
Zawsze mialam świadomosc że Bog dziala pomocnie przez ludzi. I myslałam że ja żona tym kims jestem do pomocy
A tu nie
Owszem - podbilam mu nieźle dno bo zostal dosłownie z niczym
Ale faktyczna pomoc otrzymal od facetow
Obcych
Teraz mowia do siebie "bracie" i sa przyjaciółmi
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Pornografia i masturbacja - dyskusja ogólna

Post autor: nałóg »

Jakaja pisze: 26 sie 2019, 18:03 Nie wiem kiedy i jak zacząć z nim rozmowę o mojej miłości do niego i jego uzależnieniu, braku mojej zgody na to i separacji łóżkowej, o tym, że szukam pomocy dla siebie, żeby wyjść ze współuzależnienia. Przecież wszystko niby jest miedzy nami normalnie.
Jakaja.......... masz trudności z przekazaniem werbalnym tego co byś chciał powiedzieć mężowi? sugeruję napisanie tego co byś chciała mu powiedzieć w formie listu........ taka 'wprawka", konspekt do rozmowy .Wg zasad porozumienia bez przemocy, czyli 1.o.lp - "czuję że potrzebuję"; "potrzebuję bo czuję".
Słowo pisane jest bardziej wyważone , słowo napisane możesz napisać i pozostawić do przemyślenia.....do ewentualnych poprawek .....może skonsultowania z kimś zaufanym....... słowo mówione jest przekazywane zwykle w emocjach, w stresie a więc łatwiej jest powiedzieć coś czego później możesz żałować.
Jak zdecydujesz się napisać to gdy już napiszesz to schowaj ten list i wróć do niego w kolejnych kilku dniach......... wtedy zobaczysz czy to co napisałaś chcesz mu przekazać...... czy te warunki jaki chcesz mu postawić są adekwatne i czy Ty jesteś gotowa na ich postawienie....na konsekwentne ich przestrzeganie.
PD
malinaa
Posty: 51
Rejestracja: 30 kwie 2019, 9:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja - dyskusja ogólna

Post autor: malinaa »

Witaj Jakaja,

myślę, że nikt Cię tak nie zrozumie jak inna osoba współuzależniona, czyli np. ja. ;)
Czytałaś mój wątek?

Mój płacz, groźby, prośby...nic nie pomogło, mąż dalej mnie oszukiwał i ciągle oglądał pornografię masturbując się do niej.
Nie wytrzymałam już nerwowo, kiedy stęskniona za nim (nie było go kilka dni w domu, taką ma pracę) chciałam się z nim kochać, a on nie mógł, bo wcześniej zdążył już naoglądać się porno. Wtedy popłynęły mi łzy...Powiedziałam mu, że minęły dwa lata, a dalej twkimy w tym samym punkcie. Zapytałam się co zrobił, by wyjść z uzaleznienia. Nie zrobił nic!! Wiecznie tylko słowa "poradzę sobie sam z tym".
Powiedziałam mężowi, że nie pozwolę dłużej się krzywdzić. Albo zacznie faktycznie robić wszystko, by z tego wyjść, albo wyprowadzam się i mieszkam sama. Inaczej psychicznie zwariuję. Do tego zaczęłam się zauraczać w koledze, który w przeciwieństwie do męża ceni sobie czystość i jest to dla niego wartością. Mąż zauważył to, wziął też do siebie moje słowa. Chodzi na grupę SA, chodzi też do terapeuty. Ja ze swojej strony zamówiłam za niego kilka Mszy Św., wstąpiłam do róży różańcowej za mężów, gdzie m.in. za swojego męża modlę się codziennie.
Staram się nie kontrolować męża. Raz podkusiło mnie, żeby sprawdzić i zapłaciłam za to dużą cenę. Znalazłam w historii wyszukiwania na YouTube aktorkę porno, jakiej wyszukiwał mąż...Nie oglądał co prawda porno, ale oglądał filmiki z nią, rozmowy itd...Zabolało mnie to, bo zobaczyłam jaka kobieta go podnieca - wielki biust, zgrabna, oczywiście młodziutka, odważna, wulgarna. Moje przeciwieństwo...Wiem do jakiej kobiety się masturbował, do jakiej kobiety w wyobraźni przeżył orgazm. Myślisz, że mi to pomogło? NIE! Zaszkodziło mi to. Znów zaczęłam się porównywać, nie lubić samej siebie, nieznosić męża...
Oczywiście pojawiła się zmiana w moim zachowaniu, którą dostrzegł mąż. Na początku nie chciałam mówić prawdy, ale później się przyznałam. Boli fakt, że on pamięta z imienia i nazwiska panienki, które oglądał...Ale jak sam mąż mówił - on to robił na długo przed poznaniem mnie, wniósł też bagaż do naszego związku, a później do małżeństwa. Nie będzie mu łatwo z tym skończyć.

NIE będę go kontrolować. Kiedy mam silną ochotę by to zrobić, przypominam sobie o tej sytuacji i tym, jak bardzo mnie to zabolało. Przez długi czas też miałam takie myśli - jak nie kontrolując męża będę wiedziała, że jest on "czysty"? Uwierz, to widać po mężczyźnie. Będzie wtedy bardziej wygłodniały, będzie chciał więcej czułości. Poza tym, jeżeli Bóg będzie chciał żebyśmy się dowiedziały, że mąż nas oszukuje, to i tak się wyda.

Nie stawiać męża, a Boga na pierwszym miejscu. W moim przypadku oznacza to, że jeśli chcę iść na spotkanie wspólnoty/do Kościoła/iść na jakieś spotkanie, to nie odwołuję go tylko dlatego, że mąż ma wyjazdową pracę, a ja nie widziałam go 2 dni. Tęskniłam, ale Bóg jest dla mnie ważniejszy i dlatego idę na te spotkania. Postępując w ten sposób pokazuję Bogu, że jest dla mnie na 1 miejscu, a mężowi, że nie jest pępkiem świata.

Oddaję uzależnienia męża Bogu - to najtrudniejsze. Jestem krzywdzona przez męża, chciałabym mieć normalne małżeństwo, a tak nie jest. Dlatego chciałabym coś zrobić, ale muszę sobie samej na nowo przypominać, że to MĄŻ MA DZIAŁAĆ, nie ja. To ON jest uzależniony. Ja już odbyłam wiele rozmów z nim, powiedziałam jasno czego od niego oczekuję oraz jakie będą konsekwencje, jeśli się nie ogarnie. Jako żony możemy dużo zrobić - tj. uwierzyć, że Bóg w odpowiednim dla siebie czasie wyzwoli męża. W moim przypadku też - nawróci męża. Proszę Boga o pomoc nie oczekując cudu tu i teraz. Wierzę w Jego mądrość i dobroć.

Nie rozmawiać ciągle z mężem o jego uzależnieniu. Zostało już wszystko powiedziane. Przez nieustanne rozmowy, pytania czy dzisiaj to zrobił czy nie...Tak naprawdę przypominamy mu o tym problemie i nie pozwalamy mu się odciąć. Dotarło do mnie niedawno, że przez takie teksty "i jak tam, uległeś dzisiaj czy nie?" wbijam mu tylko szpilkę i przypominam o pornografii.

Nie wiem co przyniesie przyszłość, jak to dalej będzie z moim mężem, ze mną, z moim małżeństwem. Staram się żyć tu i teraz. Usmiechać się i UFAĆ BOGU. Bo tylko wiara mnie ocali. “Ufność, którą w Nim pokładamy, polega na przekonaniu, że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą. A jeśli wiemy, że wysłuchuje wszystkich naszych próśb, pewni jesteśmy również posiadania tego, o cośmy Go prosili.” 1 J 5, 14-15

Pokoju ducha i wiary!
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pornografia i masturbacja - dyskusja ogólna

Post autor: tata999 »

malinaa pisze: 27 sie 2019, 13:51 Uwierz, to widać po mężczyźnie. Będzie wtedy bardziej wygłodniały, będzie chciał więcej czułości.
Z męskiej strony, potwierdzam, że mężczyzna jest wtedy bardziej wygłodniały. Nie wiem, czy to jest dla kobiet widoczne, ale na tyle mocny jest głód, że zdziwiłbym się, jeśli nie. Zapewne uzewnętrznia się to różnie u różnych mężczyzn. I nie tylko poprzez sam głód przejawia się brak samozaspokojenia, ale też przez np. bardziej dynamiczny rytm dnia, raptowność (może i poddenerwowanie), ogólną chęć, większe zainteresowanie nie tylko nawiązaniem relacji (czułości), ale też hobby. Znam osobę, która miała też widoczne pozytywne zmiany hormonalne (uregulowane) po powstrzymaniu się (wcześniej zdarzało mu się "dawać upust" kilka razy dziennie) .
Jakaja
Posty: 26
Rejestracja: 21 sie 2019, 17:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja - dyskusja ogólna

Post autor: Jakaja »

Im więcej tu siedzę i czytam, tym bardziej rozumiem, że uzależnienie od pornografii to nie jedyny nasz problem. Dużo problemów wynika też z tego, jak ja funkcjonuję w tym małżeństwie.

W kilku postach pojawiało się porównanie do chomika, który kręci się w kółku, czy do wspólnego siedzenia na karuzeli. I dziś ułożyło mi się w głowie takie porównanie:

kręcimy się razem z mężem, jak dwa chomiki w kółku;
mu jest w tym kółku dobrze, mi nie,
ale zamiast wysiąść sama, to mówię do niego: wysiądź, bo mi jest źle
i zostajemy dalej w kółku.


Pewnie, w którymś poście, do którego nie było mi jeszcze dane dotrzeć to już było. Ale dla mnie to jak odkrycie Ameryki :D.

Mam nadzieję, że te kilka dni temu powiedziałam za Anną Marią Jopek: "ja wysiadam, na pierwszej stacji, teraz, tu" i że już nie wejdę do kółka :D .
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja - dyskusja ogólna

Post autor: Nirwanna »

Jakaja, gratuluję odkrycia :-D
Teraz to Twój czas na ucieszenie się odkryciem i wrażanie go w życie.
Choć mam też kubeczek zimnej wody ;-) Prawie na pewno z powrotem wejdziesz do kółka, świadomie lub nie. Kluczowym jest wtedy nie chłostać się pod hasłem "o ja gupia....!!!", nie opuszczać rąk, tylko podziękować Bogu, że to zauważyłaś, od razu wyłazić z kółeczka, a we wnioskach sobie zapisać, że gdy dzieje się cośtam, wtedy stare przyzwyczajenia biorą górę i wracam do kółka. I zadbać o bieżącą uważność na to cośtam, co powoduje Ci powrót do "starego ja". Jest szansa, że za jakiś czas ten pierwotny bodziec nie będzie miał już dla Ciebie znaczenia, i utrwalisz "nową ja". :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jakaja
Posty: 26
Rejestracja: 21 sie 2019, 17:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja - dyskusja ogólna

Post autor: Jakaja »

malinaa pisze: 27 sie 2019, 13:51 Czytałaś mój wątek?
Czytałam, dziękuje Ci za Twój wpis.
Człowiekowi się wydaje, że jest taki wyjątkowy ze swoim problemem. Ech ta człowiecza pycha.
A tu "wszystko już było".
Za to, to poczucie, nie jestem sama, inni przeżyli, przeżywają to, co ja, rozumieją mnie.
Chęć pomocy od ludzi także z nieco innymi problemami niż ja, ale rozumiejącymi już więcej ode mnie, jak działa małżeństwo, kobieta, mężczyzna, w jakie popadamy schematy, co może się kryć za naszymi zachowaniami.
Nirwanna pisze: 28 sie 2019, 17:31 Jakaja, gratuluję odkrycia :-D ... Choć mam też kubeczek zimnej wody ;-)
Nirwanna, serdecznie dziękuję za kubeczek (zawsze nie jest to kubeł:) )
W głowie ciągle mi się "międli" i czasem bęben wyrzuca jakąś myśl i dalej się kręci.
tata999 pisze: 27 sie 2019, 14:59
malinaa pisze: 27 sie 2019, 13:51 Uwierz, to widać po mężczyźnie. Będzie wtedy bardziej wygłodniały, będzie chciał więcej czułości.
Z męskiej strony, potwierdzam, że mężczyzna jest wtedy bardziej wygłodniały. Nie wiem, czy to jest dla kobiet widoczne, ale na tyle mocny jest głód, że zdziwiłbym się, jeśli nie. Zapewne uzewnętrznia się to różnie u różnych mężczyzn. I nie tylko poprzez sam głód przejawia się brak samozaspokojenia, ale też przez np. bardziej dynamiczny rytm dnia, raptowność (może i poddenerwowanie), ogólną chęć, większe zainteresowanie nie tylko nawiązaniem relacji (czułości), ale też hobby. Znam osobę, która miała też widoczne pozytywne zmiany hormonalne (uregulowane) po powstrzymaniu się (wcześniej zdarzało mu się "dawać upust" kilka razy dziennie) .
Dziękuję Malinaa i tata999. Będę obserwować :). Mam nadzieję, że obserwować, a nie kontrolować go. Choć na co dzień nie narzekam na brak zainteresowania męża moją osobą.
Jakaja
Posty: 26
Rejestracja: 21 sie 2019, 17:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja - dyskusja ogólna

Post autor: Jakaja »

Łatwo nie jest. Kilka dni temu zniszczono moj sprzęt, a kiedy w furii chciałam zrobić to samo, mąż próbował mnie powstrzymać, przytrzymać. Efekt to kilka krwiaków. Zrobiłam zdjęcia. Ja w przeszłości rzucalam rzeczami. I mam w sobie spokój. Nie, że zasłużyłam, bo nie tłumaczy się krzywdy. Nie, że mąż przeprasza już kilka dni, bo nic nie tłumaczy użycia za dużej siły. Ale czuję spokój. To nie mój problem, nie mój wstyd.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pornografia i masturbacja - dyskusja ogólna

Post autor: tata999 »

Jakaja pisze: 04 wrz 2019, 23:00 Łatwo nie jest. Kilka dni temu zniszczono moj sprzęt, a kiedy w furii chciałam zrobić to samo, mąż próbował mnie powstrzymać, przytrzymać. Efekt to kilka krwiaków. Zrobiłam zdjęcia. Ja w przeszłości rzucalam rzeczami. I mam w sobie spokój. Nie, że zasłużyłam, bo nie tłumaczy się krzywdy. Nie, że mąż przeprasza już kilka dni, bo nic nie tłumaczy użycia za dużej siły. Ale czuję spokój. To nie mój problem, nie mój wstyd.
Niespójna ta wypowiedź. Jaka jest najważniejsza myśl, czy intencja, jaką chciałaś przekazać?
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja - dyskusja ogólna

Post autor: Angela »

Jakaja pisze: 04 wrz 2019, 23:00 Kilka dni temu zniszczono moj sprzęt
Kto zniszczył? Mąż? Czy tylko padły na niego Twoje podejrzenia?
Jakaja pisze: 04 wrz 2019, 23:00 a kiedy w furii chciałam zrobić to samo, mąż próbował mnie powstrzymać, przytrzymać. Efekt to kilka krwiaków. Zrobiłam zdjęcia.
To raczej wygląda na prowokowanie męża do użycia siły, by zebrać dowody przemocy fizycznej.
Wygląda na nieczystą grę z Twojej strony.
Jakaja pisze: 04 wrz 2019, 23:00 To nie mój problem, nie mój wstyd.
A mógł inaczej mąż Cię powstrzymać niż mocnym uchwytem?
Wstyd to wpadać w furię. Gniew jest jednym z grzechów głównych, nie dlatego, że jest ciężkim grzechem, ale dlatego, że otwiera szeroko furtkę innym ciężkim grzechom.
Jakaja
Posty: 26
Rejestracja: 21 sie 2019, 17:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja - dyskusja ogólna

Post autor: Jakaja »

Mąż zniszczył mój. Ale ja nie byłam lepsza, chciałam oddać tym samym. Stąd jego siłowa próba powstrzymania mnie. Ale nie miałam zamiaru go prowokować, tylko oddać tym samym, choć to równie niegodne. Tak bardzo ciężko zapanować nad gniewam.
Dziś mi się udało.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Nieczystość i pornografia

Post autor: Ruta »

Byłam na konferencji u Michalitów, konferencja dotyczyła grzechu nieczystości, wygłosił ją ks. Andrzej Żarkowski. Chcę się podzielić tym co usłyszałam, poruszonych zostało wiele ważnych kwestii, o których także tu na forum często dyskutujemy. Siłą rzeczy nie powtórzę wiernie treści konferencji, no i moja relacja będzie subiektywna, więc to co napiszę, nie jest nauczaniem księdza Żarkowskiego - ale raczej moją refleksją, która we mnie powstała.

Nie czuję się kompetentna by zfererować wstęp odnoszący się do teologii oraz Pisma Świętego, więc niestety go pomijam, przechodząc do dalszych części. Przekazuję w miarę możliwości tak jak uzłyszałam, bez komentarzy, i nie polemizując z niczym. Myślę, że to wazna porcja wiedzy, porządkująca wiele spraw.

Obecnie wszyscy jesteśmy zanurzeni w kulturze, która epatuje nieczystością tak mocno, że niemal już tego nie dostrzegamy. To dotyczy reklam, bilboardów, kalendarzy, gazet, programów TV, teledysków, treści, które nas zewsząd otaczają. Atakuje nas nagość, która jest silnym bodźcem i erotyczne sceny, które są bardzo silnym bodźcem. A to co jest dopuszczalną normą ulega stale silnemu przesunięciu ku coraz większym ekstremom i coraz większej nieczystości.
Jest to rodzaj stałego molestowania nas przez kulturę, stałego stymulowania naszych reakcji seksualnych. Innym obszarem wpływu jest to, że obrazy które widzimy zaburzają nasze postrzeganie samych siebie, naszych żon, mężów. Nasze i ich ciała tak nie wyglądają. I nawet gdy wiemy co to jest fotoshop, i tak wielu z nas zaczyna dążyć do upiększania ciała i koncentracji na tym - i zaczyna postrzegac siebie i małżonka także, jako nieatrakcyjnych w zestawieniu z obrazami, jakie nieświadomie kodują się nam jako "norma". Jest to głóne źródło napędzające biznes urodowy, fitnesowy i całą to branżę do granic absurdu. Nie ma nic złego w dbaniu o siebie, ale stała koncentracja na poprawie wyglądu odciąga nas od rzeczy ważnych, sprawia, że w sposób nieprawidłowy nadmiernie koncentrujemy się na sobie - ale też czujemy się ze sobą stale źle.

Poziom głębiej jest pornografia. Która choć jest skryta, jest wszechobecna. Korzysta z niej juz większość mężczyzn. I coraz większa liczba kobiet. Pornografia jest kłamstwem i aktem nieuporządkowanym.
Pornografia uzależnia i bardzo szybko prowadzi do uwikłania w grzech nieczystości. W skrajnych sytuacjach prowadzi do zachowań ekstremalnie dewiacyjnych. W każdym przypadku prowadzi do zaburzeń w relacji małżeńskiej, do zaburzenia popędu, do ogromnych szkód w duchowości i funkcjonowaniu osoby, która z niej korzysta. W wielu przypadkach prowadzi do eskalacji, wikłania się w związki cudzołożne, przygodne stosunki seksualne, wykorzystywanie osób uwikłanych w prostytucję.
Już samo oglądanie pornografii jest zdradą małżeńską. Kropka. A więc bardzo poważnym wykroczeniem przeciwko Przykazaniom. I grzechem ciężkim - ze wszystkimi tego konsekwencjami dla duchowości. Uzależnienie, jakie rozwija się na skutek pornografii zniewala człowieka i czyni jego życie podporządkowanym zaspokajaniu popędu. Jak każde uzależnienie prowadząc do zubożenia życia, zniszczenia relacji, zatrzymania człowieka w rozwoju, jego degradacji. Oraz do burzenia jego relacji z Bogiem.

Odpowiedzią na obecne zagrożenia jest wzajemna kontrola, której wcale nie powinniśmy się bać. Wręcz przeciwnie - mamy prawo i obowiązek kontrolowac nie tylko aktywnośc naszych dzieci w sieci, ale także naszego męża czy żony, szczególnie, gdy izolują się od nas, spędzają godziny przed komputerem, noce, a nasza relacja zaczyna podupadać. W takich sytaucjach jak najbardziej powinniśmy okazać zainteresowanie tym, co nasza żona czy mąż robi w tej sieci, co ogląda.

Oglądanie pornografii nie jest sprawą indywidualną. Ponieważ zaburza relację małżonków - prowadzi do zniszczenia rodziny. Ponieważ zaburza sposób postrzegania innych ludzi - sprowadzając ich do roli obiektów seksualnych - niszczy relacje. Ponieważ prowadzi do zgorszenia dzieci, które często orientują się co robi rodzic i co czyni go niewiarygodnym w ich oczach - niszczy relację rodzicielską. Odkrycie, że rodzic ogląda pornografię, zaburza poczucie bezpieczeństwa u dzieci oraz postrzeganie relacji między mężczyznami i kobietami.

Oglądanie pornografii jest także krzywdą dla osób które są anagażowane do jej produkcji, czy to zdjęć, czy filmów. To są czyjeś córki i synowie, bracia i siostry, mężowie, żony, rodzice. I tak jak nie chcielibyśmy oglądać nikogo z naszych bliskich w takich aktach, tak nie powinniśmy w odmienny sposób traktowac osób, których nie znamy. Bo oni także są ludźmi.

Od siebie dodam: częstym argumentem jest, że to rozrywka a w filach grają "aktorzy", którzy są wynagradzani, a ostatnio ich branża zapewnia im umowy o pracę i dba o ich prawa i bezpieczeństwo. Proponuję jeden eksperyment myślowy - jaką drogę musiałbym/musiałabym przejść, by stać się "aktorem". Tą drogę przeszła zapewnie większość osób uwikłanych w produkcję pornografii.

Grzech nieczystości związany z pornografią nie jest więc grzechem indywidualnym, który nie krzywdzi nikogo, poza samym oglądającym. Wręcz przeciwnie to grzech, który godzi w wiele osób, i przynosi wiele szkód rodzinom i społeczeństwu.

Obecnie mamy największą liczbę kobiet i dzieci porzuconych. Więcej niż po jakiejkolwiek wojnie. A przecież wojny nie mamy. Do tej ogromnej liczby nalezy tez doliczyć ogromna liczbę kobiet i dzieci, przy których są ojcowie i mężowie - ale tak jakby ich nie było. Bo są w pornografii.

W przypadku osób, które są uwikłane w pornografię do uporządkowania życia nie wystarcza sama spowiedź. Często konieczne jest podjęcie terapii. Z uwagi na to, że proces wyjścia z pornografii może być długi i może objąć wiele upadków warto mieć stałego spowiednika, i korzystać z jego kierownictwa. Ważne jest także by nie odchodzić "od" pornografii, bo pustka jaka się pojawi sprawi, że szybko upadniemy. Znacznie lepiej jest iść "do" - do takich wartości i spraw, które nas wypełnią w dobry sposób - ku Bogu, ku modlitwie, ku dobrym relacjom, ku naszym bliskim.

Poważnym problemem jest też uwikłanie dzieci w pornografię - co zdarza się znacznie częściej niż myślimy, nawet kilkultakom, i bez wiedzy rodziców. Dzieje się tak gdy dzieci uzyskują nienadzorowany dostęp do internetu. Często gdy otrzymują jako prezent komunijny komputer, tablet, lub telefon. Dzieci tak jak i inni uzaleznieni potrafią to dobrze skrywać. Bardzo szybko trafiają w sieci na pornografię, a pornografia działa w taki sposób, że zniewala także dzieci - także te małe, jeszcze przed czasem dojrzewania. O czym większośc rodziców nie wie i nie zdaje sobie sprawy.

Edukacja seksualna dzieci nie powinna koncentrować się na przekazie negatywnym, zagrożeniach, choć to ważne, ale przede wszystkim na budowaniu pozytywnego obrazu seksualności i ludzkiego ciała. Tego dzieci mogą się dowiedzieć tylko od nas, w rodzinach - nie z telewizji, nie z internetu, nie od kolegów. Jeśli dziecko skojrzy seksualność, która jest pięknym darem z czymś nieczystym, brudnym (a taki obraz seksualności niesie ze sobą porografia), bardzo szybko zostaje to zakodowane i prowadzi do powżnych trudności w relacjach w dorosłym życiu i małżeństwie. Dlatego ten pozytywny obraz seksualności i ciała, jaki powinniśmy u dzieci budowac i którym powinniśmy się dzielić, jest tak ważny. I dlatego edukacja przez zagrożenia jest tak niebezpieczna. Wychowanie to nie ostrzeganie, ale własnie budowanie pozytywnych obrazów, wartości.

Obecne pomieszanie wśród dzieci, trudności młodych ludzi z tożsamością, także płciową, które są coraz częstsze, także są pokłosiem pornografii - i wynikającej z niej nieobecności ojców. Ponieważ tylko ojciec nadaje tożsamość męską chłopcu i tożsamość kobiecą dziewczynce. Jest to coś, czego mama nie może zrobić. I czego nie są w stanie uczynić ojcowie nieobecni, uwikłani w pornografię.

***
Najbardziej chyba martwi mnie ogromna skala tego zjawiska - nie można obecnie prowadzić wielu badań nad pornografią, gdyż nie udaeje się zebrać grupy kontrolnej, czyli mężczyzn nie oglądających pornografii. Przerażające. A statystyka uwikłanych kobiet rośnie. Dzieci także. Martwo mnie także bagatelizowanie problemu i niedostrzeganie zagrożenia. Wielu mężczyzn jest przekonanych, że po porstu korzysta z nieszkodliwej rozrywki - i nie dostrzega destrukcji jaką to niesie dla nich i bliskich im osób. Wręcz przeciwnie często przypisują skutki, jakich doświadczają, wszystkiemu dookoła. A przed tymi skutkami uciekają w jeszcze większą ilość pornografii.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pornografia i masturbacja - dyskusja ogólna

Post autor: Pavel »

Ruta pisze: 20 kwie 2021, 17:35 Odpowiedzią na obecne zagrożenia jest wzajemna kontrola, której wcale nie powinniśmy się bać. Wręcz przeciwnie - mamy prawo i obowiązek kontrolowac nie tylko aktywnośc naszych dzieci w sieci, ale także naszego męża czy żony, szczególnie, gdy izolują się od nas, spędzają godziny przed komputerem, noce, a nasza relacja zaczyna podupadać. W takich sytaucjach jak najbardziej powinniśmy okazać zainteresowanie tym, co nasza żona czy mąż robi w tej sieci, co ogląda.
Co do ogólnej szkodliwości i zagrożeń związanych z pornografią i masturbacją nie będę się odnosił, wątek ten zawiera wiele odpowiedzi z którymi się zgadzam, sam w nim wcześniej pisałem o swoim spojrzeniu w tym obszarze.
Natomiast to co zacytowałem powyżej budzi moją niezgodę, jest wg mnie przynajmniej mocno kontrowersyjne.
Zaprzecza to temu, czego się na forum i z lektur/konferencji nauczyłem, a co przyniosło dobre owoce.

Osobiście nie mam problemu z transparentnością, za takową zdecydowanie się opowiadam.
Jest natomiast zasadnicza różnica między przejrzystością i jawnością, a kontrolą.

Obowiązek (!) i prawo do kontroli?
Małżonek nie jest naszym dzieckiem. Moim zdaniem nie jest naszym ani prawem ani obowiązkiem go jak dziecko traktować.
Ba, jeśli zechce, i tak oszuka. Są przeróżne sposoby czynienia tego, nawet w sieci. Wymaga to co najwyżej większej staranności.
Jest więc to niespecjalnie skuteczne (gdy komuś zależy by coś ukryć), niesie zaś za sobą wiele zagrożeń. Wiem, bo się w to kontrolowanie „bawiłem”.
To współuzależnienie, przekraczanie granic, wchodzenie w obszar nieswojej odpowiedzialności, tłamszenie drugiej osoby, brak zaufania, obsesyjne myślenie itp.
Masa destrukcji, zarówno dla kontrolującego jak i osoby kontrolowanej.
Wg mnie zdecydowanie nie tędy droga.

Pójdźmy jednak dalej.
Na jakich obszarach zgodnie z powyższą narracją się to prawo i obowiązek kontrolowania kończy?
Kontrolowanie komputera, telefonu, portali społecznościowych, znajomych i rozmów z nimi, bez względu na tematykę?
Jeśli można w przypadku jednym, to czemu nie w innych.
Moim zdaniem powyższe twierdzenie jest po prostu szkodliwe, ktokolwiek je wygłosił.

Chyba, że taka kontrola występuje za obopólną niewymuszoną zgodą i jest konkretnie określona. Ale i wtedy więcej wg mnie szkody niż pożytku.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Pornografia i masturbacja - dyskusja ogólna

Post autor: Ruta »

Pavel pisze: 22 kwie 2021, 10:36 Co do ogólnej szkodliwości i zagrożeń związanych z pornografią i masturbacją nie będę się odnosił, wątek ten zawiera wiele odpowiedzi z którymi się zgadzam, sam w nim wcześniej pisałem o swoim spojrzeniu w tym obszarze.
Natomiast to co zacytowałem powyżej budzi moją niezgodę, jest wg mnie przynajmniej mocno kontrowersyjne.
Zaprzecza to temu, czego się na forum i z lektur/konferencji nauczyłem, a co przyniosło dobre owoce.

Osobiście nie mam problemu z transparentnością, za takową zdecydowanie się opowiadam.
Jest natomiast zasadnicza różnica między przejrzystością i jawnością, a kontrolą.

Obowiązek (!) i prawo do kontroli?
Małżonek nie jest naszym dzieckiem. Moim zdaniem nie jest naszym ani prawem ani obowiązkiem go jak dziecko traktować.
Ba, jeśli zechce, i tak oszuka. Są przeróżne sposoby czynienia tego, nawet w sieci. Wymaga to co najwyżej większej staranności.
Jest więc to niespecjalnie skuteczne (gdy komuś zależy by coś ukryć), niesie zaś za sobą wiele zagrożeń. Wiem, bo się w to kontrolowanie „bawiłem”.
To współuzależnienie, przekraczanie granic, wchodzenie w obszar nieswojej odpowiedzialności, tłamszenie drugiej osoby, brak zaufania, obsesyjne myślenie itp.
Masa destrukcji, zarówno dla kontrolującego jak i osoby kontrolowanej.
Wg mnie zdecydowanie nie tędy droga.

Pójdźmy jednak dalej.
Na jakich obszarach zgodnie z powyższą narracją się to prawo i obowiązek kontrolowania kończy?
Kontrolowanie komputera, telefonu, portali społecznościowych, znajomych i rozmów z nimi, bez względu na tematykę?
Jeśli można w przypadku jednym, to czemu nie w innych.
Moim zdaniem powyższe twierdzenie jest po prostu szkodliwe, ktokolwiek je wygłosił.

Chyba, że taka kontrola występuje za obopólną niewymuszoną zgodą i jest konkretnie określona. Ale i wtedy więcej wg mnie szkody niż pożytku.
Pavle, dziękuję, że zwróciłeś na ten fragment uwagę. Faktycznie można go odczytać jako zachętę do takiej stałej kontroli małżonka. Sądzę jednak, że chodzi o zupełnie inną kontrolę i może w zasadzie to słowo nie jest tu do końca adekwatne, choć właśnie tego słowa użył ksiądz.

Myślę, że chodzi o sytuację, gdy żona czy mąż się odsuwa i spędza coraz więcej czasu przy komputerze. To nie zawsze jest pornografia, czasem gry hazardowe, portale społecznościowe, zakupy... I że wtedy mamy prawo skontrolować co się dzieje. Nie sądzę, by księdzu chodziło o montowanie programów szpiegowskich - ale raczej o odwagę do otwartej rozmowy, jasnego postawienia sprawy.

Jako młoda mężatka byłam w takiej sytuacji, gdy mąż się ode mnie odsuwał, czułam niejasno, że chodzi o komputer, że coś z tym jest nie tak, ale mój mąż się przede mną, co zrozumiałe ukrywał. Jednak jakoś tak intuicyjnie wiedziałam, że coś tam jest nie tak. Nie miałam jednak pewności, czy mi wogóle wolno z nim porozmawiać na ten temat - czy w ten sposób nie naruszę sfery wolności męża, nie będę go "ograniczać", czy mam prawo nie którym zachowaniom się sprzeciwić. Miałam takie przekonanie, że mogę w ten sposób naruszyć jego prywatność. Że wyjdę na zaborczą żonę - czego bardzo nie chciałam. Mój mąz mnie tu "przerobił" - często podkreślając, że czuje się ze mną dobrze, bo ja go nie kontroluję, nie sprawdzam. I stało się to dla mnie jakimś tam punktem honoru, by tego nie robić i wzorem dobrej żony.

Gdybym całe lata wcześniej wysłuchała tego wykładu - poczułabym się w prawie by "skontrolować" w sensie otwarcie powiedzieć, co czuję, co mnie niepokoi, ale też sprzeciwć się takim zachowaniom, które godzą w nas jako małżeństwo.

Poziom mojej niepewności, i niewiedzy gdzie tak naprawdę przebiegają granice, i co jest normą doprowadziły do tego, że gdy odkryłam że mąż ogląda pornografię uznałam, że nie wolno mi w to ingerować. Bałam się zacząc rozmowy - bo sądziłam, że będzie to kontrolą. Nie wiedząc co mogę zrobić zaczęłam szukać informacji. Dowiedziałam się pokrótce, że jest to normą, wszyscy mężczyźni tak robią, a jeśli mam z tym problem, to jestem zahamowana, mam kompleksy, jestem nienowoczesna i chcę kontrolowac męża i nie chcę mu dac przestrzeni. I że jeśli mąż się ode mnie odsuwa w pornografię, to moja wina, bo czymś go do siebie zrażam - i on dlatego "musi" oglądać pornografię. I że to dobrze, że tak robi, bo inaczej zacząłby mnie zdradzać. Gdy w końcu zdobyłam się na odwagę, by jednak mężowi powiedzieć jak się z tym czuję, i że rani mnie to, gdy on się ode mnie odsuwa, koncentrując się na innego rodzaju aktywności - od męza usłyszałam dokładnie to samo.

Czułam się wtedy jakbym została doktkliwie pobita. Wszystkie moje uczucia były niewłaściwe, okazało się, że jestem jakąś zaborczą wariatką, która chce kontrolować męża, i w dodatku nie umie być dla niego atrakcyjna. Przytłaczało mnie poczucie winy.

Dopiero po jakimś czasie zaczęłam dokopywac się informacji czym jest pornografia, kojarzyć różne fakty. Trafiłam na artykuły ukazujące problem pisane inaczej. Wszystkie były ze stron katolickich lub pisane przez osoby związane z wiarą. Co mieszało mi w głowie, bo sądziłam, że może w takim razie problem jest w tym, że ja jestem wierząca i religijna i dlatego nie potrafię podejść do tematu "na luzie". Mój mąz to przekonanie we mnie wzmacniał, mimo, że przeciez oboje byliśmy wierzący. No ale z moim mężem działo się źle, nawet, gdy zaciskałam zęby i próbowałam udawać, że wszystko jest dobrze, dopasowywać się, być tolerancyjna i nowoczesna. Z nim się działo źle. Z nami. Ze mną. I myślałam, że wystarczyłaby zmiana mojego podejścia, naprawdę bardzo próbowałam.
Gdyby nie to, że mój mąż miał moment gdy zaczął być wobec mnie uczciwy, całe lata żyłabym z poczuciem winy. To od niego dowiedziałam się, że nie jestem niczemu winna, że on ma taki problem od dawna - na długo zanim mnie poznał. Wiele kobiet nie ma szansy tego się dowiedzieć od nikogo, a już od męża w ostatniej kolejności i latami żyją w poczuciu niższości, tego, że z nimi jest coś nie tak.

Sądzę, że gdybym czuła się w prawie do "kontroli" czyli tego co się nam wmawia że jest kontrolą, choć nią nie jest, bo jest zdrową normalną reakcją, problem w naszym małżeństwie zostałby nazwany szybciej - a przede wszystkim ja nie przeszłabym przez całe to piekło, które przechodziłam i przez które przechodzi wiele żon mężczyzn uzależnionych od pornografii.

Podobnie rodzic nadzorujący to, co dziecko ogląda w sieci, aktywnie tym zainteresowany, nie kontroluje go, a wypełnia swoje obowiązki rodzicielskie. Sądzę, że nie nazwiemy kontrolą towarzyszenia czterolatkowi na placu zabaw - bo jest to sprawowanie opieki. A jej brak byłby zaniedbaniem. Sieć dla dzieci jest znacznie bardziej niebezpiecznym miejscem, a jednak wiele dzieci, także bardzo małych przebywa tam bez opieki. W imię tego, aby nadmiernie nie "kontrolować" dzieci, bo to szkodzi, bo rodzic przekracza granice.
ODPOWIEDZ