Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Jakaja
Posty: 26
Rejestracja: 21 sie 2019, 17:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Jakaja »

Jak odpowiadałeś na te sms-y? Ten pierwszy z pretensjami o jakąś bzdurę i te kolejne - lawinę o nienawiści i seksie z innymi?
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: marylka »

Ja bym Ci powiedziala że kobieta potrzebuje sie wygadac. Nawet jak ma pretensje - to chce je tylko uzewnetrznić
Potrafisz wysluchac i....pozwolic sobie uczuciom jej przeplynacprzez Ciebie? Bez oceniania?
Nie wiem o co poszlo ale jak piszesz że to bzdura....wiec może nie rozkminiaj.
Bo potem może to byc tylko zapalnik do wywalania calego źyciorysu jak to nie bylo źle
Ucz sie cierpliwosci
W ważnych kwestiach zajmuj stanowisko ale bzdurom...pozwol przeplynac i ....odpłynać
I to nie chodzi o "nie rozmawiam z toba"
Tylko o same wysłuchanie
Ona Ci pokazuje jak umie swoj świat. Interesuj sie, ale tylko "ogladaj" i słuchaj
Fajnie jest jak maż mowi - "musialas sie źle z tym poczuć" albo "chyba ci sie to spodobało"?
Wiesz...takie "wstawki"
Dopytywanie o JEJ UCZUCIA
A nie - jak one na mnie/czyli Tobie/ sie negatywnie odbiły.
Bo to budzi poczucie niezrozumienia żalu buntu i...wsciekłosci
I agresja gotowa

Pozdrawiam
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: tata999 »

Robertb pisze: 26 sie 2019, 17:38 Właśnie czytam ta książkę.

Niestety dlugo się nie nacieszylem dobrymi relacjami z żoną.

Dziś będąc w pracy do mnie napisała z pretensjami o o jakąś bzdurę i zaraz się polała lawina jak mnie nie nawidzi jak ma ochotę uprawiać seks z każdym facetem tylko nie ze mną.

Nie mam już siły
Jak odpowiedziałeś? Jak Twoje ciało zareagowało? Myślę, że uświadomienie sobie własnych (bezwarunkowych) reakcji ułatwi Ci sterowanie dalszym biegiem zdarzeń, zachowań, kierunkiem konwersacji itp. Zaleca się obserwacje siebie, wyszukanie wzorców i w razie wystąpienia ich podczas konwersacji, zatrzymanie/przerwanie jej i próbę zapanowania nad atmosferą, rozejrzenia się w poszukiwaniu tego, co utrudnia dialog*. Wysłuchałeś do końca i pozostawiłeś bez słowa? Przeprosiłeś? Może licytowałeś się? Poczułeś gorąco, spięcie mięśni, zmarszczyły się brwi, głos, ręce zaczęły trząść, zamilkłeś? Wypowiedziałeś na gorąco coś, czego nie chciałeś? Może jeszcze coś innego?

Jaka powinna być prawidłowa Twoja odpowiedź w tym przypadku? Jaka będzie przy następnym takim?

*Patterson, Kerry. 2012 "Crucial conversations".

Na marginesie wspomnę, że takie upokarzające wypowiedzi bywają wyciągane przed sądem.
Robertb
Posty: 70
Rejestracja: 17 kwie 2019, 11:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Robertb »

Na pierwszy sms odpisałem wyjaśniająco.

A na lawinę nienawiści nie odpisałem nic bezpośrednio, już to słyszałem kilka razy wiec jakość specjalnie nie wziąłem sobie tego do serca, ale zrobiło mi się zwyczajnie przykro bo już naprawdę się robiło fajnie miedzy nami.

Opowiedziałem tylko gdy powiedziała ze chce sprzedać dom i się rozstać.

Napisałem ze zna moje zdanie i wie ze dla mnie jedyna opcja jest ratowanie naszego związku i rodziny ale jak nie chce to jej nie zamierzam trzymać siłą . Skończyło się na tym że nigdy do mnie nie wróci i że mną nie będzie, i po pracy umówi się w agencji na sprzedaż domu.

Jak wróciła z pracy nie odezwaliśmy do siebie ani słowem , ale znajomy z innego miasta, z którym się dawno umówiliśmy napisał że moja żona potwierdziła ze przyjedziemy do nich.

Dziś napisała ze nie chce sprzedać domu i możemy tak żyć jak do tej pory.

Napisała tez że nie potrafi do mnie wrócić.

Czyli tak naprawdę po raz kolejny powtórka tego co już było.

Na początku to ja ciągle próbowałem rozmawiać o na i to kończyło się kłótnia. Jak przestałem to ona musi co jakiś czas z siebie wszystko wyrzucić i powiedzieć jak mnie nienawidzi. Plus jest jedynie taki ze fizycznie się nie kłócimy wcale, gdy próbuje
ja nie podejmuje kłótni. Wiec swoja złość wylewa za pomocą sms.


Niestety problem jest taki ze ja już nie mam siły na to wszystko. już mi się wdawało że się podniosłem i przestałem myśleć i funkcjonować ale wczoraj to wszystko znowu wróciło.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: tata999 »

Robertb pisze: 27 sie 2019, 10:42 (...)
Czyli tak naprawdę po raz kolejny powtórka tego co już było.
(...)
Niestety problem jest taki ze ja już nie mam siły na to wszystko. już mi się wdawało że się podniosłem i przestałem myśleć i funkcjonować ale wczoraj to wszystko znowu wróciło.
Otóż to. A co zrobiłeś, żeby nie dopuścić do tego, żebyś poczuł się dotknięty powtórnie? Coś zmieniłeś? Przerwałeś?
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: nałóg »

Robertb pisze: 27 sie 2019, 10:42 Na początku to ja ciągle próbowałem rozmawiać o na i to kończyło się kłótnia. Jak przestałem to ona musi co jakiś czas z siebie wszystko wyrzucić i powiedzieć jak mnie nienawidzi. Plus jest jedynie taki ze fizycznie się nie kłócimy wcale, gdy próbuje
ja nie podejmuje kłótni.
taki pimpong małżeński..... trudny do eliminowania nawyk ....no bo jak tu nie odpowiedzieć . Doszedłeś do tego stanu i widzisz jak to działa. Nie wchodzisz w ten toksyczny dialog a a sms-ami sobie trudniej radzisz?
Robertb pisze: 27 sie 2019, 10:42 Wiec swoja złość wylewa za pomocą sms
i pisze Ci:
Robertb pisze: 27 sie 2019, 10:42 Skończyło się na tym że nigdy do mnie nie wróci i że mną nie będzie, i po pracy umówi się w agencji na sprzedaż domu.
a wiesz że to może być efekt jej nie radzenia sobie w tej nowej sytuacji gdy Ty nie podsycasz kłótni , gdy jej słowa odbijają się od Ciebie więc wybrała z tej "wściekłości" formę pisaną.....Ty wchodzisz w te wymiany sms-ów? czy tez nie dajesz się prowokować?
PD
Robertb
Posty: 70
Rejestracja: 17 kwie 2019, 11:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Robertb »

tata999 pisze: 27 sie 2019, 13:52 Otóż to. A co zrobiłeś, żeby nie dopuścić do tego, żebyś poczuł się dotknięty powtórnie? Coś zmieniłeś? Przerwałeś?
W sumie nie zrobiłem nic, bo nie wiem co mogę zrobić. Przez ostatnie dwa tygodnie pokazała ze możemy razem świetnie się dogadywać i pasujemy do siebie praktycznie pod każdym względem. Niestety tylko ja to zauważam, dlatego zrobiło mi się przykro w wszystko wróciło.

nałóg pisze: 27 sie 2019, 13:52 a wiesz że to może być efekt jej nie radzenia sobie w tej nowej sytuacji gdy Ty nie podsycasz kłótni , gdy jej słowa odbijają się od Ciebie więc wybrała z tej "wściekłości" formę pisaną.....Ty wchodzisz w te wymiany sms-ów? czy tez nie dajesz się prowokować?
Nie daje się sprowokować i odpowiadam tylko na SMS, które są normalne, jeśli coś mi wypomina co się faktyczne zdarzyło jakiś czas temu to ją przepraszam.. Jeśli pisze mi co tylko aby mi sprawić ból to to ignoruje. I nie wiem czy dobrze ale korzystając z okazji że już zaczęła rozmowę zawsze jej piszę jakie jest moje stanowisko i że zawsze będę dążył do tego żeby się nam udało i ratowanie naszej rodziny jest dla mnie jedyną opcją.

Wychodzę tez za założenia że jeśli już zaczyna to może w końcu powie co tak naprawdę jej we mnie przeszkadza , może jest coś czego sam nie zauważam, niestety poza ogólnikami i wyzyskami nie dowiaduje się dożo.


We wrześniu zapisze nas na terapię do psychologa-seksuologa, zobaczę jak to wpłynie na nasze stosunki.

Zastanawiałem się czy lepiej tylko psycholog czy psycholog seksuolog
Ostatnio zmieniony 27 sie 2019, 17:27 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: tata999 »

Robertb pisze: 27 sie 2019, 16:50
tata999 pisze: 27 sie 2019, 13:52 Otóż to. A co zrobiłeś, żeby nie dopuścić do tego, żebyś poczuł się dotknięty powtórnie? Coś zmieniłeś? Przerwałeś?
W sumie nie zrobiłem nic, bo nie wiem co mogę zrobić. Przez ostatnie dwa tygodnie pokazała ze możemy razem świetnie się dogadywać i pasujemy do siebie praktycznie pod każdym względem. Niestety tylko ja to zauważam, dlatego zrobiło mi się przykro w wszystko wróciło.
Zastanawiam się, czy może taka właśnie odpowiedź z Twojej strony nie byłaby czymś nowym i szansą na uspokojenie ataków. Milczenie, jak rozumiem, nie działa. Zresztą, tutaj na forum często czytam, że kobiety utyskują na to, że najgorsze dla nich to brak emocji, obojętność, co miałoby przejawiać się w milczeniu mężczyzny, jak rozumiem.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: tata999 »

Robertb pisze: 27 sie 2019, 16:50
Nie daje się sprowokować i odpowiadam tylko na SMS, które są normalne, jeśli coś mi wypomina co się faktyczne zdarzyło jakiś czas temu to ją przepraszam..
Ja to czytam tak: "ktoś, coś wygarnia w SMS (kilku wyrazach), a ja w ten sam sposób (i beznamiętnie) przepraszam". Czy takie wygarnianie jest poważne dla Ciebie? Czy takie przepraszanie? Nie jest to pytanie retoryczne, bo różnie ludzie odbierają i różnie się posługują tą czy inną formą. Ja mam tak, że poważnych i delikatnych spraw nie podejmuję przez SMSy. A gdyby tak oznajmić, że poważne sprawy, które ona chce wygarnąć, poruszyć osobiście, w zacisznym (sprzyjającym) miejscu, z dużym zapasem czasu? Trochę to naiwne i romantyczne, ale żeby się zmotywować można by wyobrazić sobie, że po stresie, wzburzeniu, krzykach, krępującym milczeniu wreszcie przytulilibyście się... albo odeszli do swoich spraw w częściowych zrozumieniu i poczuciu, że z tej drugiej strony nic strasznego nie grozi.

Robertb pisze: 27 sie 2019, 16:50 (...) korzystając z okazji że już zaczęła rozmowę zawsze jej piszę jakie jest moje stanowisko i że zawsze będę dążył do tego żeby się nam udało i ratowanie naszej rodziny jest dla mnie jedyną opcją.
W takim razie, to już wie albo powtarzasz w ten sam sposób, który nie dociera.
Robertb pisze: 27 sie 2019, 16:50 Wychodzę tez za założenia że jeśli już zaczyna to może w końcu powie co tak naprawdę jej we mnie przeszkadza , może jest coś czego sam nie zauważam, niestety poza ogólnikami i wyzyskami nie dowiaduje się dożo.
A może występuje u niej tzw. błąd atrybucji? A może nie zrozumiałeś? A, czy może się zdarzyć, że kiedykolwiek będzie tak że nic w Tobie nie będziecie przeszkadzało? Czy to nie w niej się coś bardzo rozsypało, jest pogubiona i rzuca wyzwiskami na ślepo? Może jeszcze bardziej w ten sposób utrudnia, komplikuje sytuacje, dokładając sobie ciężaru i zmartwień (i skoro myśli o współżyciu seksualnym to jego brak zapewne też jej dodatkowo doskwiera/rodzi frustracje) Co jest celem? Czy założenie jest potrzebne i realne?
Robertb
Posty: 70
Rejestracja: 17 kwie 2019, 11:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Robertb »

Kontakt SMS jest i był u nas na porządku dziennym. Teraz to trochę nawet tak ze trudne sprawy poruszamy za pomocą SMS.
Moja zona nie che nie umie rozmawiać, a każda rozmowa kończy się kłótnia i w tej sytuacji się sprawdzają SMSy, to trochę ja sam zacząłem bo na początku jak zona nie chciała ze mną rozmawiać to jej pisałem.

Wiem ze to jest dziwne ale tak to u nas teraz działa i chyba się nic nie zmieni bo zona zmieniła zdanie i już nie chce iść na terapię, a bez tego nie dojdziemy chyba do porozumienia.

Jedno jest pewne żona ma do mnie wielki uraz i nie jest w stanie z mną być i to nie jest żadna gra z jej strony.

Szczerze mówiąc nie wiem co mogę jeszcze zrobić, nie potrafię nabrać do tego wszystkiego dystansu. Jak się zaczyna robić w miarę normalnie to ja funkcjonuje normalnie, jak tylko się coś zaczyna to nie mogę przestać o tym myśleć.
Robertb
Posty: 70
Rejestracja: 17 kwie 2019, 11:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Robertb »

Teraz myślę że robię błąd ciągle pokazując żonie że bardzo mi zależny na ratowaniu rodziny.

To tylko daje jej świadomość ze może sobie pozwolić na dużo. Gdy już to przestałem robić i kiedyś dałem jej do zrozumienia że, jestem gotowy na jej odejście zgodziła się na terapie.

Teraz gdy znów pokazałem jak bardzo mi na niej zależy ona to odwołuje.

Myślę ze ona bardzo by chciała abym zaakceptował to, że nic nigdy miedzy nami nie będzie i że mieszkamy razem tylko dla dzieci.

Ja tego nigdy nie zaakceptuje ale, przestanę jej okazywać że mi tak na tym zależy. Przestane też odpowiadać na jakiekolwiek SMS-y i reagować na jej prowokacje. Może dzięki temu przestane o tym myśleć i z perspektywy czasu polepszy to nasze stosunki.
Jakaja
Posty: 26
Rejestracja: 21 sie 2019, 17:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Jakaja »

Robertb, dla mnie nie jest to dziwne. W przeszłości dostawaliśmy listy od bliskiej nam osoby, które pełne były wyzwisk, oskarżeń, gróźb. Reagujemy na listy alergicznie, dlatego u nas by nie zadziałało, jakbym napisała mężowi list, bo wróciłaby nasza trauma sprzed kilkunastu lat. Sama też zresztą czuję opór. O dziwo pisania smsów już tak nie odbieraliśmy i było kilka dyskusji prowadzonych tą metodą. Nie koniecznie dochodziliśmy ta drogą do konsensusu, ale przynajmniej coś do nas docierało. Bo z rozmowami te u nas ciężko, te o nas kończyły się zwykle kłótniami i przerzucaniem się winą. Ogólnie rozmawiamy ze sobą o życiu, o pracy, o poglądach, ale nie umiemy rozmawiać o nas.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: nałóg »

Robertb pisze: 28 sie 2019, 10:19 Teraz myślę że robię błąd ciągle pokazując żonie że bardzo mi zależny na ratowaniu rodziny.
Ty gonisz "króliczka" a "króliczek" ucieka bo go gonisz
Robertb pisze: 28 sie 2019, 10:19 To tylko daje jej świadomość ze może sobie pozwolić na dużo. Gdy już to przestałem robić i kiedyś dałem jej do zrozumienia że, jestem gotowy na jej odejście zgodziła się na terapie.
"króliczek" zatrzymuje się, staje na 2 łapkach i ogląda się zdziwiony że przestał być gonionym..... a to takie "nienormalne"..... gonił i przestał....więc "króliczek" lekko się wraca i drażni goniącego, prowokuje aby być gonionym. Coś w tym jest?
Robertb pisze: 28 sie 2019, 10:19 Przestane też odpowiadać na jakiekolwiek SMS-y i reagować na jej prowokacje. Może dzięki temu przestane o tym myśleć i z perspektywy czasu polepszy to nasze stosunki.
to nie będzie pewnie łatwe jak przez lata był to Twój nawyk, lecz możliwe do realizacji, bo zależne w 100% od Ciebie. PD
Robertb
Posty: 70
Rejestracja: 17 kwie 2019, 11:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Robertb »

Jakaja pisze: 28 sie 2019, 10:22 Ogólnie rozmawiamy ze sobą o życiu, o pracy, o poglądach, ale nie umiemy rozmawiać o nas.
Mamy dokładnie to samo. chociaż zona ciągłe stara się przemycić jakaś złośliwość, nawet do normalnych rozmów. Wystarczy tylko ze w czyś się ze mną nie zgadza to zaczyna...

Co gorsze moja żona ciągle poważa, że to koniec, że do mnie nic nie czuje i że mieszka ze mną tylko dla dzieci, ale jednak mimo wszystko od czasu do czasu się zachowuje żona, ma do mnie pretensje które "prawdziwa" żona może mieć do męża. Co w jej układzie nie powinno mieć miejsca.
nałóg pisze: 28 sie 2019, 11:07 to nie będzie pewnie łatwe jak przez lata był to Twój nawyk, lecz możliwe do realizacji, bo zależne w 100% od Ciebie. PD
Wiem że to nie będzie łatwe, tak samo jak nie jest łatwe unikanie kłótni, jednak za każdym razem jak jej unikałem, to przez chwilę się we mnie wszystko kotłowało, a potem czułem się o wiele lepiej i pewniej przez to ze nie dałem się sprowokować.

Muszę sobie uświadomić że moja żona widzi wszystko inaczej i że na nią nie działa to że ja chce ratować rodzinę, że się zmieniłem. Może gdy zobaczy obojętność z moje strony zacznie się zastanawiać, ale bardziej mi w tym wszystkim zależy żebym ja sam się poczuł w tym wszystkim lepiej i pewniej.

Myślę że jeśli bym nie odpowiedział, na jej ostatnie pretensje, to wszystko by się uspokoiło a ona by się zastanawiała co się dzieje ze nie reaguje. A tak tylko wywołałem u niej złość i lawinę wyzwisk , a u siebie powrót wszystkich najgorszych myśli.

I chociaż już wczoraj normalnie rozmawialiśmy dziś to, wszystko wróciło gdy się sypałem czy pasuje jej termin terapii.
Jakaja
Posty: 26
Rejestracja: 21 sie 2019, 17:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mieszkanie razem ze względu na dzieci … jak to uratować?

Post autor: Jakaja »

Nie wiem, co czuje Twoja żona, wiem co ja czułam, jak dochodziło między nami do awantury i mąż próbował się pogodzić: no to teraz się staraj, no prosze, staraj się, ja ci tego nie ułatwię, ja ci wypomnę jeszcze milion razy to samo, a ty się kajaj, ty zawaliłeś... i wiem, co się działo, gdy po jego próbach przeproszenia, w końcu odpuszczał, włączało mi się ostrzegawcze światełko "na pewno chcesz, żeby dalej trwała awantura" i też odpuszczałam. Nie była to dobra metoda, radziliśmy sobie, jak potrafiliśmy. Staram się nie powtarzać tego schematu. To, czego się dowiedziałeś już o małżeństwie, różnicach między płciami, sposobach wchodzenia i wychodzenia z konfliktów to Twoja wiedza. Żona być może jej nie ma i prawdopodobnie będzie tkwić w schemacie, póki Ty poza niego nie wyjdziesz.
ODPOWIEDZ