co gdy romans przeradza się w miłość

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

bosa
Posty: 356
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: co gdy romans przeradza się w miłość

Post autor: bosa »

uderz w stół ,a nożyce się odezwą...
No a trwanie w małżeństwie, nie rozbijanie go ,bycie wiernym ,to nie jest jedynie słuszna i właściwa postawa? 8-)

"miłość kowalska" -super ,takie perełki tylko w Sycharze.. ;)

Ja przychylam się do słów renty, niestety cokolwiek by to nie było sprawia ,że mój małżonek trwa wiernie, chyba..przy kowalskiej...
Jak dowiedziałam się o zdradach ,to pierwsze co mi przyszło do głowy,to pytanie "jak by była wojna, to kogo byś bronił, mnie czy tamtej...nie wiem nawet czy dotarło to pytanie do niego wtedy...
Dla mnie to jest kluczowe..
Ja zdradę odebrałam tak, że on ewakuował się z tonącego statku, żeby nie powiedzieć ,że uciekł jak...a jeżeli ktoś tak robi, to nie kochał nigdy..i raczej nie ma widoków na poprawę...,oczywiście zostawiam to Bogu.
Bo po ludzku miłości małżeńskiej już nie ma, jest tylko miłość kowalska ,i jak widać można nią żyć całkiem dobrze...
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: co gdy romans przeradza się w miłość

Post autor: ozeasz »

renta11 pisze: 03 gru 2017, 19:47 No to zrobiła nam się zagwozdka, tak przypadkiem.
Moje wywody są dosyć logiczne i jak widać nawet moderatorzy się zastanawiają.
Bo w końcu są różne rodzaje miłości, w tym mieści się małżeńska jako jedna z wielu.
A zgodnie z prawem cywilnym są małżeństwa kościelne i małżeństwa cywilne (często występują razem). A miłość jako postawa w zasadzie nie różni się w przejawach zewnętrznych. Nawet papież Franciszek powiedział o małżeństwach cywilnych w Ameryce Środkowej (wieloletnich), że są to prawdziwe małżeństwa. (Jak pamiętam z publikacji). I nigdy tego osobiście nie odwołał. Więc zagwozdka jest wielka.
Pisałem posta i wcięło ,wiec teraz sie streszczę , co prawda Twardy też już napisał ,ale dodam jeszcze dla Ciebie Renta i Lustro ,jedynie jednak z punktu widzenia mnie jako człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boże ,czyli chrześcijanina .

Więc żeby na jakiś temat dyskutować ,należałoby uściślić ,zdefiniować to oczym mówimy i jak pisał Mare1966 to tez wskaże różnice winikające z wartości jakimi się człowiek kieruje,albowiem inaczej postrzega miłość człowiek -ateista choćby,a inaczej chrześcijanin .
  • Więc z tej perspektywy w ogóle Bóg jest Stwórcą wszystkiego i nic nie istnieje poza Nim
  • człowiek istnieje bo jest podtrzymywany Bożą wolą,tchnieniem ,gdyby ją/je odjął pozostałbym tylko prochem
  • człowiek sam z siebie z tego pkt-u widzenia nie potrafi kochać ,a czyni to tylko Bóg w nas ,
    miłość której jest On źródłem może tylko występować tam gdzie On jest , bo jest ona emanacją Bożej natury i Jego immanentną cechą ,nie naszą
  • miłość małżenska jest już w Starym Testamencie nazwana w jęz. hebr. da-waq' - przylgnięcie i jest ono również użyte do opisania relacji człowieka do Boga ,po naszemu komunia , choć nie oddaje ona całego sensu bo de-waq' to więź nierozerwalna , nierozłączna,nie do zerwania -sklejenie .
    Jest to więc relacja na wyłączność ,intymna , miedzy mężczyzną i kobietą na wzór relacji Ojca do Syna i w swojej istocie niepowtarzalna .
  • Skoro poza Bogiem z powodów ww nie ma miłości , to związek cudzołożny jest odcięty od źródła miłości ,od Boga ,bo jest w opozycji do Jego woli ,jest przez Niego samego określona jako grzech ,więc nie ma w takiej relacji ŻYCIA ,a tylko jego przejawy ,przejawy nie są zaś tożsame z życiem , a są tylko jego elementemi i jako takie nie są jego istotą ,
  • związek z partnerem ,kowalskim nawet jeśli przejawiają elementy miłości ,nie są samą Miłością ,bo Ona jako źródło nazywa to grzechem ,czyli odcięciem sie od Niego samego i tak jak winorośl poza krzewem winnym nie ma życia i nie przynosi też owoców ,tak też nie ma prawdziwej miłości poza Bogiem ,a mogą być jej jedynie przejawy .
  • poza tym z tego co mówicie Rento i Lustro ,to mówicie o rzeczywistości zmysłowej ,a miłość sięga poza to co zmysłowe ,poza życie ziemskie , czy miłością do drugiego człowieka jest skazywanie go wg Bożej woli na piekło ,tylko dlatego że tu na ziemi przejawy tej relacji wydają się być miłością ,czy miłość nie zawiera w sobie dobra wobec drugiego i czy dobrem taki związek Jezus nazywa , czy grzechem ?
Jeśli nie rozmawiamy na płaszczyźnie wiary to nie ma bardzo sensu rozmawiać bo nasze wartości będą miały różne źródła i co innego będzie ich istotą , poza tym prawda w znaczeniu wiary nie jest złożona tylko z tego co zmysłowe ,materialne , co można zobaczyć i zważyć ,ale ma źródło w Słowie Bożym ,a Ono wyraźnie określa kategorię takiego związku i nie tylko tego bo bierze pod uwagę to czego nie znamy i nie poznaliśmy jako stworzenia.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: co gdy romans przeradza się w miłość

Post autor: mare1966 »

Ja sprawę widzę nieco szerzej .
Miłość wpisana została w naturę człowieka ,
a właściwie
NATURA CZŁOWIEKA została wpisana w miłość , stąd
stworzenie człowieka
jako "mężczyzną i kobietą stworzył ich " .
I tylko przypominam , "na wzór i podobieństwo"
........... dalej nie brnę

Uważam , że jest to ten PODSTAWOWY rodzaj miłości
dany i zadany człowiekowi .
Tak więc miłość wpisana jest w naturę człowieka ,
KAŻDEGO człowieka ,
także niewierzącego , wierzącego inaczej - z innego kręgu kulturowego .
Tym samym zawężanie miłości jedynie do małżeństw sakramentalnych ,
wydaje mi się dosyć ryzykowne .

I może jeszcze jedna sprawa .
Tyle ODPOWIEDZIALNOŚCI ile ŚWIADOMOŚCI .
Grzech , jak i każde przestępstwo
musi być popełniony świadomie .
Komu więcej dano , od tych więcej wymagać się będzie .

A teraz wrócę do naszego kręgu kulturowego .
Zasadniczo powszechna jest świadomość grzechu ( co najmniej dyskomfort )
z racji porzucenia małżonka .
Inna rzecz , że nierozerwalność małżeństwa
nie jest zbyt łatwa do zrozumienia , dla zdecydowanej większości .
Trudno często dojrzeć sens trwania w po ludzku
po prostu źle dobranym związku .
Ponadto , cudzołóstwo jest jest tylko jednym z grzechów w dekalogu .
Raczej nierozsądnie przyjmować , jakoby zatem ten jeden aspekt
decydował o losie osoby .
Z drugiej strony głupio też uznać , że nie ma znaczenia ,
skoro w dekalogu ma tak poczesne miejsce .

Nawiasem , piękno kobiety jest w oczach , nie nogach .
A oczy jak wiadomo , są zwierciadłem duszy .
GregAN
Posty: 99
Rejestracja: 18 paź 2017, 12:00
Płeć: Mężczyzna

Re: co gdy romans przeradza się w miłość

Post autor: GregAN »

Nie łudźmy się , ze ze zdrady nie może powstać prawdziwa milosc która nie zatrzymuje się na fascynacji, zauroczeniu i nie stałe się postawa w miłości wobec kowalskiego.

Może .

Ale żeby taka postawa miłości powstała , trzeba wiele czasu i pracy nad sobą .

Kluczem, wg mnie, jest pytania czy zawsze, również w przypadku miłości kowalskiej, milosc jest dobra .

Dla porównania - rzeczą dobra jest zaangażowanie się w pomoc innym ludziom, poświęcenie się dla Wspólnoty .
Ale czy dobre jest takie zaangażowanie się w pomoc, Wspólnotę ze dzieje się to z krzywdą dla własnej rodziny ?

Czy jest to dobro , kiedy ktoś "odpuszcza" sobie rodzine i poswieca się Wspólnocie lub pomocy bezdomnym co prowadzi w efekcie do rozbicia rodziny, opuszczenia małżonka , krytycznych zaniedbań w wychowaniu dzieci ?

Nie.

Podobnie z miłością zrodzona ze zdrady.
Chociaż prawdziwa, to fałszywa , bo oparta na świadomym odrzuceniu miłości współmałżonka i do niego, złamaniu ślubowania .
Niby dobra , ale tak naprawdę z gruntu zła bo wynikła z odrzucenia miłości wobec tych którym została pierwotnie przyrzeczona.

Ten czas i zaangażowanie które są potrzebne na zrodzenia się "prawdziwej" miłości miedzy kochankami, zostały skradzione własnej rodzinie.

Czy z kradzieży komuś jego własności może powstać dobro ?

Chyba tylko "Janosikowe" :)
kiedy zabiera komuś coś co mu i tak zbywa i daje biednym.
Ale to już zupełnie inna bajka.

To tak z "ludzkiego" rozumowania .

Świadomie nie pisałem o sakramencie małżeństwa przykazaniach Bożych , ślubach wobec Boga czy Piśmie Świętym bo nie zostawiają cienia wątpliwości co jest złem a co dobrem , co właściwe a co nie.
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: co gdy romans przeradza się w miłość

Post autor: renta11 »

ozeasz pisze: 03 gru 2017, 22:05
Więc żeby na jakiś temat dyskutować ,należałoby uściślić ,zdefiniować to oczym mówimy i jak pisał Mare1966 to tez wskaże różnice winikające z wartości jakimi się człowiek kieruje,albowiem inaczej postrzega miłość człowiek -ateista choćby,a inaczej chrześcijanin .
  • Więc z tej perspektywy w ogóle Bóg jest Stwórcą wszystkiego i nic nie istnieje poza Nim
  • człowiek istnieje bo jest podtrzymywany Bożą wolą,tchnieniem ,gdyby ją/je odjął pozostałbym tylko prochem
  • człowiek sam z siebie z tego pkt-u widzenia nie potrafi kochać ,a czyni to tylko Bóg w nas ,
    miłość której jest On źródłem może tylko występować tam gdzie On jest , bo jest ona emanacją Bożej natury i Jego immanentną cechą ,nie naszą
  • miłość małżenska jest już w Starym Testamencie nazwana w jęz. hebr. da-waq' - przylgnięcie i jest ono również użyte do opisania relacji człowieka do Boga ,po naszemu komunia , choć nie oddaje ona całego sensu bo de-waq' to więź nierozerwalna , nierozłączna,nie do zerwania -sklejenie .
    Jest to więc relacja na wyłączność ,intymna , miedzy mężczyzną i kobietą na wzór relacji Ojca do Syna i w swojej istocie niepowtarzalna .
  • Skoro poza Bogiem z powodów ww nie ma miłości , to związek cudzołożny jest odcięty od źródła miłości ,od Boga ,bo jest w opozycji do Jego woli ,jest przez Niego samego określona jako grzech ,więc nie ma w takiej relacji ŻYCIA ,a tylko jego przejawy ,przejawy nie są zaś tożsame z życiem , a są tylko jego elementemi i jako takie nie są jego istotą ,
  • związek z partnerem ,kowalskim nawet jeśli przejawiają elementy miłości ,nie są samą Miłością ,bo Ona jako źródło nazywa to grzechem ,czyli odcięciem sie od Niego samego i tak jak winorośl poza krzewem winnym nie ma życia i nie przynosi też owoców ,tak też nie ma prawdziwej miłości poza Bogiem ,a mogą być jej jedynie przejawy .
  • poza tym z tego co mówicie Rento i Lustro ,to mówicie o rzeczywistości zmysłowej ,a miłość sięga poza to co zmysłowe ,poza życie ziemskie , czy miłością do drugiego człowieka jest skazywanie go wg Bożej woli na piekło ,tylko dlatego że tu na ziemi przejawy tej relacji wydają się być miłością ,czy miłość nie zawiera w sobie dobra wobec drugiego i czy dobrem taki związek Jezus nazywa , czy grzechem ?
Jeśli nie rozmawiamy na płaszczyźnie wiary to nie ma bardzo sensu rozmawiać bo nasze wartości będą miały różne źródła i co innego będzie ich istotą , poza tym prawda w znaczeniu wiary nie jest złożona tylko z tego co zmysłowe ,materialne , co można zobaczyć i zważyć ,ale ma źródło w Słowie Bożym ,a Ono wyraźnie określa kategorię takiego związku i nie tylko tego bo bierze pod uwagę to czego nie znamy i nie poznaliśmy jako stworzenia.
Ja nie neguję tego, że jest miłość małżeńska (przylgnięcie) itd. Co prawda jak się do tego przylgnięcia i nierozerwalności ma to, że Bóg pozwolił Mojżeszowi na list rozwodowy? I że Jezus w NT powiedział, że wcześniej tak nie było? Czyli Bóg raz dopuszcza, a raz nie rozwody. Czyli nawet dla Boga małżeństwa nie są nierozerwalne, a przynajmniej w różnym czasie różnie to bywało. No i istnieją religie, kościoły dopuszczające rozwody i nie jest ich mało. I tam w tej wierze, nie ma miłości?
Nie zgadzam się z Twoimi wywodami, że istnieje miłość małżeńska tylko. Bo w końcu mamy wszystkich kochać, włącznie z nieprzyjaciółmi. Czyli istnieje wiele rodzajów miłości, nie tylko w małżeństwie. Zdecydowanie wyszedłeś tutaj przed szereg. Skoro nawet papież, czyli biegły w Piśmie, mówi że małżeństwa niesakramentalne ( część w Ameryce Środkowej z mojej ww. wypowiedzi) są prawdziwym małżeństwem to zakłada, że w tych związkach jest Bóg i istnieje tam nawet miłość małżeńska. Czyli wg papieża nawet w niektórych małżeństwach niesakramentalnych jest Bóg i jest tam miłość małżeńska.
Można się obrażać na rzeczywistość i udawać, że jej nie ma. Ale to nie spowoduje, że tej rzeczywistości rzeczywiście nie będzie.
Nie mam w sobie tyle śmiałości, aby pisać co Bóg chce, nie chce itd. Bo skoro Go nie ogarniam, to jak mogę wiedzieć ze 100 % pewnością, że jest tak, czy tak. Jest Stary i Nowy Testament. Tam wypowiada się Bóg. Ale interpretacje tych wypowiedzi są bardzo różne. Nawet literalnie odczytać tego się nie da (np. przypadek z nierządem, który nie jest zdradą tylko). No i można znaleźć wiele cytatów z wypowiedziami wzajemnie sobie zaprzeczającymi, bo Biblia jest bardzo wieloznaczna.
Jedno jest pewne. Skoro jest wiele rodzajów miłości to może i być miłość kowalska.
Jeszcze jedno. Piszesz, że w grzechu nie może być miłości, bo tam nie ma Boga. Wszak z grzechu poczyna się wiele dzieci i te dzieci są jednak bardzo kochane. I w tej miłości rodzicielskiej jest Bóg. No i jak ten brak miłości w grzechu ma się do tego, że Bóg kocha każdego człowieka, także grzesznika. Skoro kocha Bóg każdego grzesznika, to i w grzechu jest z nami, nimi Bóg. Czyli w miłości kowalskiej także jest Bóg?
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: co gdy romans przeradza się w miłość

Post autor: mare1966 »

GregAN pisze: 04 gru 2017, 0:54 Nie łudźmy się , ze ze zdrady nie może powstać prawdziwa milosc która nie zatrzymuje się na fascynacji, zauroczeniu i nie stałe się postawa w miłości wobec kowalskiego.

Może .

Ale żeby taka postawa miłości powstała , trzeba wiele czasu i pracy nad sobą .

Kluczem, wg mnie, jest pytania czy zawsze, również w przypadku miłości kowalskiej, milosc jest dobra .



Z definicji ,
MIŁOŚĆ JEST ZAWSZE DOBRA , miłość nie może być zła .
Tak więc , jeżeli coś co ktoś miłością nazywa
nosi jakieś cechy zła
to to
nie może być miłością .
Logiczne ?


Zresztą , przykazanie , nauczanie Jezusa i Kościoła
wydaje się w temacie jednoznaczne .
A zatem , wydaje się , że nie ma tu miejsca na KOMPROMIS .


Z czysto "ludzkiego podejścia" do sprawy
bardzo łatwo można sobie wyobrazić ,
że przynajmniej jedna ze stron
może wejść w całkiem udany
związek z nową osobą .
Twierdzę nawet , że większość z nas tutaj
miałaby także na to całkiem spore szanse .
I wszystko byłoby "po ludzku" ok .
Poza jedną sprawą - patrz akapit wyżej .

No i tutaj każdy ( świadomy powyższego )
dokonuje WYBORU .
I tutaj też można by przypomnieć sobie słowa następujące :
kto chce iść za mną niech zaprze się samego siebie .
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: co gdy romans przeradza się w miłość

Post autor: mare1966 »

Renta ,
oczywiście te rozważania są dość oczywiste ,
dały by się poukładać , mają swój sens , wielu zwolenników .
Na pozór wydają się nawet słuszne ,
z naciskiem na NA POZÓR .
( trudno ocenić całokształt zysków i strat w wymiarze "świata"
tego , a co dopiero tamtego )

Jest tylko jeden "problem" : NIEROZERWALNOŚĆ małżeństwa .
Póki co mam wrażenie , że to drzewko
się podkopuje , ścięcie byłoby zbyt drastyczne .
Ja myślę , że najlepiej by było , gdyby Jezus zstąpił z nieba
i osobiście sprawę jakoś jednoznacznie wyjaśnił ,
oczywiście każdemu osobiście ,
przedtem z 5 razy udowadniając , że faktycznie Jezusem ,
a najlepiej to Bogiem Stworzycielem
( bo i do tego można dojść , że Jezusowi się coś pomyliło ) .


Papież swoją wypowiedzią , nie rozwiał wątpliwości z pewnością .
Kawka
Posty: 399
Rejestracja: 08 lis 2017, 10:15
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: co gdy romans przeradza się w miłość

Post autor: Kawka »

renata11 mam pytanie. Do czego zmierza pytanie "czy da się prawdziwie kochać kowalską"? Jaki jest ostateczny cel? Usprawiedliwić odejście i nową miłość?

Z tą miłością, o którą pytasz, to może być jak z Jezusem i Piotrem:
- Czy mnie miłujesz?
- Panie, Ty wiesz, że Cię kocham.
On nie był zdolny do miłowania, on był zdolny tylko kochać. Miłowanie to dużo więcej niż kochanie. W języku polskim mamy tylko słowo miłość, na różne relacje. W grece były aż cztery określenia, które mocno rozróżniały rodzaje miłości.

Będąc z dala od Boga (grzech zrywa więź z Bogiem) nie jesteśmy w stanie miłować. [abstrahując już od Piotra]

Bóg pozwolił Mojżeszowi na list rozwodowy? I że Jezus w NT powiedział, że wcześniej tak nie było? Czyli Bóg raz dopuszcza, a raz nie rozwody. Czyli nawet dla Boga małżeństwa nie są nierozerwalne, a przynajmniej w różnym czasie różnie to bywało.

Zacytuję tu o.Salija:
Warto sobie uświadomić, że w tamtych czasach pewne okoliczności rozwód ułatwiały. Rozwód na pewno nie oznaczał wówczas rozbicia rodziny: nawet jeżeli małżeństwo było monogamiczne (bo praktykowano również wielożeństwo), rodzina podstawowa była jedynie cząstką wielkiej rodziny, ewentualny rozwód nikogo więc nie pozostawiał bez rodziny. Ponadto trzeba pamiętać, że przy ówczesnym patriarchalizmie żona była raczej służebnicą męża niż jego towarzyszką.
Jak wiadomo, Pan Jezus wyraźnie stwierdził, że starotestamentalne pozwolenie na rozwód było jedynie złem koniecznym. Według Jego nauki, nie ma takich okoliczności, w których rozwód nie sprzeciwiałby się godności małżeństwa. Małżeństwo ze swojej natury i z woli Bożej powinno być nierozerwalne. "Przez wzgląd na zatwardziałość waszych serc pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było" (Mt 19,8).


Nas, katolików obowiązuje przede wszystkim to, co jest w NT. ST jest ważny, ale jeśli coś Pan Jezus zmienił - to obowiązuje Nowe. Bo to krok na przód, ku pełni. Nas, katolików, obowiązuje nauczanie KK, a nie własna interpretacja Biblii, albo wybiórcze fragmenty. Pamiętajmy, że co zostanie zawiązane tu na ziemi, zostanie zawiązane w niebie. Jak oficjalne nauczanie KK będzie wyznacznikiem - nie pogubimy się.
renta11 pisze: 04 gru 2017, 9:28 Piszesz, że w grzechu nie może być miłości, bo tam nie ma Boga. Wszak z grzechu poczyna się wiele dzieci i te dzieci są jednak bardzo kochane. I w tej miłości rodzicielskiej jest Bóg. No i jak ten brak miłości w grzechu ma się do tego, że Bóg kocha każdego człowieka, także grzesznika. Skoro kocha Bóg każdego grzesznika, to i w grzechu jest z nami, nimi Bóg. Czyli w miłości kowalskiej także jest Bóg?
Dzieci są kochane, dzieci są cudem, ale są też bardzo obciążone tym, że poczynają się w grzechu (o tym mówią księża egzorcyści). Jeśli dziecko poczyna się w małżeństwie alkoholików, też jest wartością jako osoba. Ale nie jest czynem miłości od razu skazywać dziecko na pewny deficyt. Trzeba też mieć świadomość, że tam gdzie grzech - działa demon. On okazji nie odpuści.

To prawda, że Bóg jest z nami zawsze, Bóg usiłuje nas ogarnąć, ale nie zawsze my jesteśmy z Bogiem. Jeśli wypinamy zad na Niego trwając w grzechu, On szanuje naszą decyzję. On jest obok, ale nie w nas, bo Go wyprosiliśmy. On nie może obdarzać nas wtedy łaskami, bo ich nie bierzemy, nie ma nici powiązania między grzesznikiem, a Bogiem, bo grzesznik ją dobrowolnie odciął. Można to przełożyć na rodzica i dziecko. Rodzic jest gotowy do pomocy, bo kocha i wie więcej niż dziecko, ale dziecko nie zawsze chce tej pomocy, nie zawsze chce miłości, często mówi "zostaw mnie, zrobię po swojemu". Wiemy jakie bywają skutki... A co dopiero relacje Bóg-człowiek, gdzie Bóg wie najlepiej co jest dobre dla nas, a co złe.

Uważam, że niebezpieczne jest dyskutowanie z zasadami wiary. Dyskusja dopuszcza zmianę zdania (po to się dyskutuje). Czym innym jest poszukiwanie uzasadnienia prawd wiary. To poszerza naszą wiedzę i utwierdza w wierze. Duża różnica.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: co gdy romans przeradza się w miłość

Post autor: ozeasz »

Bóg kocha każdego bo właśnie jest Miłością , kocha Lucyfera swoje najwspanialsze dzieło ,kocha wszystkie upadłe anioły ,które pierwotnie nie miały takie być ,kocha morderców ,gwałcicieli ,pedofilów , kocha faraona który zabijał Jego naród wybrany ,kocha Heroda który wybił dzieci w Betlejem ,kocha faryzeuszy i arcykapłana który skazał Jezusa i tego który Go tam bezpośrednio do krzyża przybijał , kocha Hitlera ,Stalina itd. celowo piszę kocha ,a nie kochał .......I co to zmienia ? Co to zmienia w nich ?


On kocha każdego człowieka ,bo każdego stworzył ,ale nie kocha ich czynów i odcina się od tego ,a prawdziwiej by było powiedzieć że te wszystkie czyny odcinają się od Niego , bo nie z Niego biorą ,są w perspektywie wieczności NICOŚCIĄ , (druga śmierć z Apokalipsy) ,bo w wieczności istnieje tylko Bóg w rożnych Swoich przejawach ,m.in w stworzeniu i człowieku .

O tym mówi Jezus m.in. w przypowieść o zbożu i kąkolu ,Bóg pozostawia i zboże -ludzi wiernych oraz kąkol - grzeszników do czasu (sądu) ,jest czas życia na ziemi czas wyboru .

Bóg jest Miłością , ale czy ta Miłość definiuje ich postępowanie ? Tak bo to czyny odrzucające miłość ,Miłość to życie ,a jeśli "miłość' niesakramentalna bo o nią tu chodzi nie przynosi życia wiecznego to czy jest to Miłość ?
Piszesz ze tam się rodzą dzieci ? Przecież Bóg obdarzył człowieka tym darem płodności ,niejako zaocznie ,jak i życiem ,bo przecież nie zabija natychmiast każdego grzesznika .

Czy równie mocno będziesz twierdzić ze skoro z gwałtu narodziło się życie , to był w tym Bóg ,a z kazirodztwa poczęte dziecko ,czy z czynu pedofilskiego też świadczy o Bożym błogosławieństwie ?
„Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rzym.6:23)
,

tu jest grzech ,nie tylko cudzołóstwo oraz
" Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli swe serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon obcym bogom, służąc im - oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu. Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładąc przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo." Pwt 30,15-19
Renta mam wrażenie że głosisz tutaj relatywizm w odczytaniu tego co głosi Pismo Święte i Kościół Katolicki , w KKK jest jasno napisane czym jest cudzołóstwo ,a czy Ty to przyjmiesz , czy nie to Twoja wola.
Renta pisze:Czyli wg papieża nawet w niektórych małżeństwach niesakramentalnych jest Bóg i jest tam miłość małżeńska.
Można się obrażać na rzeczywistość i udawać, że jej nie ma. Ale to nie spowoduje, że tej rzeczywistości rzeczywiście nie będzie.
Pisałem o przejawach miłości i to jest właśnie to , gdyby tam był Bóg i Jego Miłość ,Kościół przestaje Ewangelizować niesakramentalnych i uznawać że żyją w grzechu ,dopuszcza ich do sakramentu Eucharystii ,a narazie tak nie jest ?

Słuchaj ja się nie obrażam bo nie ma o co ,zło istniało od Edenu i można się obrażać że końcem grzechu jest śmierć .
Ale to nie spowoduje, że tej rzeczywistości rzeczywiście nie będzie.
.
odpowiem Twoimi słowami

Relatywizm jest niebezpieczny ,proponuje przeczytać list do Rzymian ,tam Św. Paweł wiele wyjaśnia
m.in.
Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta. To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy. Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce.....A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi.... Oni to, mimo że dobrze znają wyrok Boży, iż ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci, nie tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią.
Rz 1,18-21.28.32
Pozdrawiam
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Simon

Re: co gdy romans przeradza się w miłość

Post autor: Simon »

renta11 pisze: 04 gru 2017, 9:28
Ja nie neguję tego, że jest miłość małżeńska (przylgnięcie) itd. Co prawda jak się do tego przylgnięcia i nierozerwalności ma to, że Bóg pozwolił Mojżeszowi na list rozwodowy? I że Jezus w NT powiedział, że wcześniej tak nie było? Czyli Bóg raz dopuszcza, a raz nie rozwody. Czyli nawet dla Boga małżeństwa nie są nierozerwalne, a przynajmniej w różnym czasie różnie to bywało. No i istnieją religie, kościoły dopuszczające rozwody i nie jest ich mało. I tam w tej wierze, nie ma miłości?
Nie zgadzam się z Twoimi wywodami, że istnieje miłość małżeńska tylko. Bo w końcu mamy wszystkich kochać, włącznie z nieprzyjaciółmi. Czyli istnieje wiele rodzajów miłości, nie tylko w małżeństwie. Zdecydowanie wyszedłeś tutaj przed szereg. Skoro nawet papież, czyli biegły w Piśmie, mówi że małżeństwa niesakramentalne ( część w Ameryce Środkowej z mojej ww. wypowiedzi) są prawdziwym małżeństwem to zakłada, że w tych związkach jest Bóg i istnieje tam nawet miłość małżeńska. Czyli wg papieża nawet w niektórych małżeństwach niesakramentalnych jest Bóg i jest tam miłość małżeńska.
Można się obrażać na rzeczywistość i udawać, że jej nie ma. Ale to nie spowoduje, że tej rzeczywistości rzeczywiście nie będzie.
Nie mam w sobie tyle śmiałości, aby pisać co Bóg chce, nie chce itd. Bo skoro Go nie ogarniam, to jak mogę wiedzieć ze 100 % pewnością, że jest tak, czy tak. Jest Stary i Nowy Testament. Tam wypowiada się Bóg. Ale interpretacje tych wypowiedzi są bardzo różne. Nawet literalnie odczytać tego się nie da (np. przypadek z nierządem, który nie jest zdradą tylko). No i można znaleźć wiele cytatów z wypowiedziami wzajemnie sobie zaprzeczającymi, bo Biblia jest bardzo wieloznaczna.
Jedno jest pewne. Skoro jest wiele rodzajów miłości to może i być miłość kowalska.
Jeszcze jedno. Piszesz, że w grzechu nie może być miłości, bo tam nie ma Boga. Wszak z grzechu poczyna się wiele dzieci i te dzieci są jednak bardzo kochane. I w tej miłości rodzicielskiej jest Bóg. No i jak ten brak miłości w grzechu ma się do tego, że Bóg kocha każdego człowieka, także grzesznika. Skoro kocha Bóg każdego grzesznika, to i w grzechu jest z nami, nimi Bóg. Czyli w miłości kowalskiej także jest Bóg?
Brawo, renta! Z przyjemnością czytałem ten post :) Ja sam też uważam, że nadużyciem jest twierdzenie co chce, a czego nie chce Bóg, skoro tyle jest różnych interpretacji Jego słów na podstawie tej samej Biblii.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: co gdy romans przeradza się w miłość

Post autor: ozeasz »

mare1966 pisze: 03 gru 2017, 23:55 Ja sprawę widzę nieco szerzej .
Miłość wpisana została w naturę człowieka ,
a właściwie
NATURA CZŁOWIEKA została wpisana w miłość , stąd
stworzenie człowieka
jako "mężczyzną i kobietą stworzył ich " .
I tylko przypominam , "na wzór i podobieństwo"
........... dalej nie brnę
Jeśli chodzi Ci o to że Bóg miał nas w Planach przed stworzeniem świata to może .
mare1966 pisze: 03 gru 2017, 23:55Uważam , że jest to ten PODSTAWOWY rodzaj miłości
dany i zadany człowiekowi .
Tak więc miłość wpisana jest w naturę człowieka ,
KAŻDEGO człowieka ,
także niewierzącego , wierzącego inaczej - z innego kręgu kulturowego .
Tym samym zawężanie miłości jedynie do małżeństw sakramentalnych ,
wydaje mi się dosyć ryzykowne .
Oczywiście że miłość wpisana jest w każdego człowieka, choć niejeden człowiek Jej nie realizuje ,lub realizuje w sposób wykrzywiony i to już chyba miłość nie jest .
Ja piszę o małżeństwie , o małżeństwie któremu błogosławi Bóg ,w którym realizowana Jest miłość w pełni ,bo wg Jego woli .
mare1966 pisze: 03 gru 2017, 23:55I może jeszcze jedna sprawa .
Tyle ODPOWIEDZIALNOŚCI ile ŚWIADOMOŚCI .
Grzech , jak i każde przestępstwo
musi być popełniony świadomie .
Komu więcej dano , od tych więcej wymagać się będzie .
List do Rzymian powyżej do tego się odnosi
mare1966 pisze: 03 gru 2017, 23:55A teraz wrócę do naszego kręgu kulturowego .
Zasadniczo powszechna jest świadomość grzechu ( co najmniej dyskomfort )
z racji porzucenia małżonka .
Inna rzecz , że nierozerwalność małżeństwa
nie jest zbyt łatwa do zrozumienia , dla zdecydowanej większości .
Trudno często dojrzeć sens trwania w po ludzku
po prostu źle dobranym związku .
Tak jak trudno znaleźć sens w dobrowolnym ukrzyżowaniu
mare1966 pisze: 03 gru 2017, 23:55Ponadto , cudzołóstwo jest jest tylko jednym z grzechów w dekalogu .
Raczej nierozsądnie przyjmować , jakoby zatem ten jeden aspekt
decydował o losie osoby .
Nie tylko ten jeden aspekt ,ale wierność ludu Bożego wobec Boga ,nieprzypadkowo ciągle jest porównywana z wiernością małżeńską m.in. Księga Ozeasza , Ef 5 ,21
mare1966 pisze: 03 gru 2017, 23:55Z drugiej strony głupio też uznać , że nie ma znaczenia ,
skoro w dekalogu ma tak poczesne miejsce .

Nawiasem , piękno kobiety jest w oczach , nie nogach .
A oczy jak wiadomo , są zwierciadłem duszy .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
janek
Posty: 26
Rejestracja: 01 gru 2017, 12:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: co gdy romans przeradza się w miłość

Post autor: janek »

Wtrącę się w wątek, gdyż jest zbieżny z moją sytuacją.
Myślę dużo o mojej sytuacji (w skrócie, dowiedziałem się o zdradzie żony, próbujemy to przetrwać, kowalski miał pójść w odstawkę).
Tu chyba nie ma jednej odpowiedzi. Wiadomo od czego się zaczyna - zauroczenie, fascynacja. Tylko dlaczego to się pojawia....No pewnie dlatego że coś w pierwszej relacji zaczęło szwankować. Niestety przez pracę, obowiązki ludziom się nie chce szukać problemu i o nim rozmawiać, bo łatwiej uciec gdzieś na bok. A tam natychmiast dostajemy to czego nam zabrakło i to do tego bez bagażu codzienności - obowiązków domowych, pracy, zmęczenia, rutyny dnia codziennego...
A dalej.... To zależy, jakie mamy wartości... Sam chciałbym wiedzieć co siedzi teraz w głowie mojej żony. Czy uważa że z kowalskim to była miłość...
Nie każdy tylko wie czym jest miłość i łatwo ją pomylić z zauroczeniem i fascynacją drugą osobą.
Ale jeśli ktoś uparcie będzie trwał w nowej relacji.....Dla niego będzie to miłość i czy my możemy powiedzieć że tak nie jest?
Dla tej osoby będzie to miłość, mimo że zbudowana na skrzywdzeniu kogoś innego. Wszystko to kwestia sumienia chyba....
Kiedyś każdy zostanie oceniony za swoje czyny.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: co gdy romans przeradza się w miłość

Post autor: ozeasz »

Renta pisze:Jeszcze jedno. Piszesz, że w grzechu nie może być miłości, bo tam nie ma Boga. Wszak z grzechu poczyna się wiele dzieci i te dzieci są jednak bardzo kochane. I w tej miłości rodzicielskiej jest Bóg. No i jak ten brak miłości w grzechu ma się do tego, że Bóg kocha każdego człowieka, także grzesznika. Skoro kocha Bóg każdego grzesznika, to i w grzechu jest z nami, nimi Bóg. Czyli w miłości kowalskiej także jest Bóg?
Boga nie ma w grzechu ,bo grzech nie jest bogiem a jego brakiem ,dlatego jak pisałem nie istnieje w wieczności , po drugim sądzie druga śmierć , pozostanie tylko Bóg i to co Boga ,w czym się Bóg zawiera .
Rudolf Höss zamieszkał w Oświęcimiu wraz ze swoją żoną Hedwig oraz czwórką dzieci; jesienią 1943 r. rodzina powiększyła się o córkę.....Na osobiste polecenie Heinricha Himmlera w maju 1944 r. służbowo wrócił do Auschwitz, by samodzielnie nadzorować akcję zagłady węgierskich Żydów (do lipca 1944 r. zamordowano w obozie jeszcze ponad 400 tys. osób).
Może i kochał swoje dzieci jak niejeden zwyrodnialec czy morderca ,nie porównywałbym tego z Bożą miłością ,i Jego błogosławieństwem jedynie przejawem który posiada tylko jej elementy .

Paradoksalnie to też Jego umiłowane dziecko ,tylko że realizujące swoją wizję "miłości".

Bóg ciągle opłakuje tych którzy odzrzucaja Jego miłość ,tych którzy zabijają swoim grzechem Miłosć która przyszła na świat .
Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia (Łk 19,41-44).
Jak widać dopóki nie sprecyzujemy czym jest miłość ,a czym nie jest nie dojdziemy do porozumienia bo posługujemy się inną nomenklaturą .

Dla mnie słowa Pisma Świętego niosą wartości absolutne ,dla Ciebie wiele rzeczy jest względnych ,relatywnych .

Skoro nasze różnice dotykają aksjomatów , to jak można spotkać sie na tym poziomie i zrozumieć nawzajem ?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: co gdy romans przeradza się w miłość

Post autor: lustro »

Jak tak dalej pojdzie, to się okaże, że nie wystarczy kochać w sakramentalnym małżeństwie. Że trzeba jeszcze być świętym i bezgrzesznym, żeby można to było nazwać miłością.
Bo jak się trafiają grzechy, które są brakiem Boga, to miłość przestaje być miloscią.

Ozeasz
Próbuje nadążyć za twoim tokiem rozumowania, ale chyba zataczasz coraz szersze kręgi i coraz dalej się zapędzasz.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: co gdy romans przeradza się w miłość

Post autor: lustro »

I jeszcze słowo - czyli miłość może być tylko w małżeństwie sakramentalnym.
I to katolickim.
A jak ktoś jest innego wyznania, lub co gorsze niewierzacy, to już nie może być mowy o prawdziwej miłości?

Bo miłość jest tylko małżeńska i tylko katolicka?
ODPOWIEDZ