Wątek Ukasza

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pantop »

Z jakichś przyczyn Twoja luba boi się pozwów do sądu.
Z jakichś przyczyn dom i Ciebie traktuje instrumentalnie.
Z jakichś przyczyn akceptuje opierunek i wikt, który jej zapewniasz.
W końcu - z jakichś przyczyn - pragnie utrzymania tego stanu rzeczy.
Dotarcie do tych przyczyn powinno rzucić światło na całokształt.
Tyle rozsądek.


Ale są jeszcze uczucia i emocje.
I tu jest gorzej, bo logika ma tu ściśle ograniczony dostęp ( taki aksys dynajd)
To trochę jak w anegdocie:

Facet spotyka kolegę
- Zgubiłem portfel, a tam kasa i karty i dowód.
- A sprawdziłeś w kieszeniach marynarki? - radzi znajomy
Facet sprawdza - Nie ma!
- A w kieszeniach spodni?
- Nie ma
- To może w tylnej
- Nie ma
- No jeszcze została ci druga tylna - sprawdź
- Nie mogę!
- Dlaczego?!
- Bo jak sprawdzę i okaże się, że tam też nie ma, to to będzie oznaczać, że naprawdę go zgubiłem..
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Trwa przesilenie. Wychodząc z domu zamykam drzwi na strych. Raz zapomniałem, nie mam jeszcze nawyku, i właśnie wtedy żona akurat wróciła przed południem - co jej się dotąd nigdy nie zdarzało. Od tamtego czasu zawsze byłem w domu jak wracała, a ja będąc w środku się nie zamykam. Wchodzi i demonstruje, że tu mieszka i nic jej nie ruszy. Czasem jakiś pojednawczy gest, ale dominuje okazywanie pewności siebie.
Stwierdziła, że nie będzie ze mną blisko, bo ja się nigdy nie zmienię. A jak byś chciała, żebym się zmienił? Bez odpowiedzi.
Żona przygotowuje się do rozprawy sądowej. Robi zdjęcia, zbiera świadków, może mnie nagrywa, nie wiem. Nie sądzę, żeby miała coś, co by mnie obciążało.
Gra pewną siebie i silną, ale bardzo cierpi. Rozmawiałem z moją siostrą, do której zadzwoniła po moim żądaniu wyprowadzki. Rozpłakała się wtedy w czasie rozmowy. Zdaniem mojej siostry jeszcze nigdy nie była w tak złym stanie psychicznym. Wczoraj, pierwszy raz odkąd pamiętam, długo nie mogła zasnąć. A jeszcze się nie zdarzyło, żeby natknęła się na zamknięte drzwi. Świadomość jej bólu - boli mnie. Bardzo trudno mi się zdobyć na kolejny krok, który ją zrani jeszcze bardziej. Jednocześnie wiem, że nie powinienem się wycofywać. Więcej: przeciągając sprawę krzywdzę ją bardziej, niż gdybym uciął to od razu.
Jestem w stosunku do niej miły, nawet troskliwy. Nie podniosłem głosu, dobieram słowa tak, żeby nie ranić. Jednocześnie powtarzam, że nie zgadzam się kontynuację tego układu i go przerwę, a jej upór sprawi jedynie to, że sięgnę po bardziej radykalne środki. Zacznę zamykać drzwi także wtedy, gdy jestem w domu.
Jutro rano wyjeżdżam na kilka dni. Drzwi zostaną zamknięte.
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: renta11 »

Ukaszu

Jak zrozumiałam, Twoja żona nadal śpi u ciebie, wchodzi jak do siebie, czyli mieszka jak u siebie?
Czyli Ty tylko powiedzialeś i nie zamierzasz się wycofać?
A z czego się nie wycofasz?
Z tego co powiedziałeś i wyznaczyłeś termin na koniec sierpnia?
To dalej zabawa w kij i marchewkę. To gra coraz bardziej chora, nie wiem, które z Was jest chore bardziej i czego od siebie chcecie?
Ty bardzo siebie nie kochasz Ukaszu.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: renta11 »

Jest taki film "Wojna Państwa Rose"
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Tak Rento, masz rację. Krzywdzę siebie. Żona nie tylko nadal śpi u mnie, wchodzi jak do siebie, czyli mieszka jak u siebie, ale jeszcze rządzi się tak, jakbym to ja był gościem. Będąc u siebie, gdy ona jest, nie czuję się u siebie. I to na własne życzenie, bo przecież powinienem jej nie wpuszczać do domu.
Ja zapowiedziałem nie tylko to, że od końca sierpnia zacznę zamykać drzwi. Powiedziałem i napisałem jej także, że jeśli będzie chciała przyjść do mnie, ze mną spędzić czas, to będzie mile widzianym gościem. I ona mówi, że przychodzi do mnie i jest ze mną. I robi, co chce. A w zasdzie robiła, bo ja właśnie wyjechałem z domu i zamknąłem drzwi za sobą. Wrócę pod koniec tygodnia. Pewnie w tym czasie żona spróbuje wejść jak zwykle i nie wejdzie. Nie wiem, co wtedy zrobi - to jej sprawa.
Pisząc to czuję całym sobą, że jest inaczej. Jestem w stanie po prostu od niej się odsunąć nie zważając ani na jej pozorne gesty pojednania, ani na groźby czy ubliżanie. Zrobiłem to dwa razy i dobrze się czułem przez następne miesiące. Nie mam się czego obawiać. Teraz jednak po raz pierwszy sytuacja jest odwrotna: to ja ją zmuszam do opuszczenia domu. Próbowałem uzyskać jej reakcję po prostu przedstawieniem mojej decyzji. Uświadomieniem, że pewnych rzeczy nie cofnie ani nie powstrzyma. Dlatego jej orbitrek w zapowiedzianym dniu wylądował na zewnątrz i tam stoi do dziś. Przyjęła jednak postawę, która uniemożliwia jakiekolwiek działanie samym komunikatem. Mogę tylko fizycznie zmusić ją do opuszczenia mieszkania. To nie tylko trudne organizacyjnie i wymaga ostrożności ze względów prawnych. To dla mnie ogromne wyzwanie emocjonalne.
To się jeszcze nie stało, ale jest nieuchronne. Ja będę w domu, a ona stanie pod drzwiami. Z jakimś bagażem, zmęczona po kilkudziesięciu godzinach pracy. Tu w środku jest jej ręcznik, szczoteczka do zębów, jej poduszka i koszula nocna. Ona naprawdę chce wrócić do domu. Ja będę ją widział przez szybę i nie wpuszczę. Będzie prosić, a ja odmówię. Mojej ukochanej żonie, którą w każdej chwili pragnę przytulić i całą wycałować. Tego i tak nie mogę zrobić, ale mam ją zranić tak, jakbym jej przyłożył kijem. Odsuwałem ten moment. To nie jest żadna gra z mojej strony. Po prostu jest mi bardzo trudno tak postąpić. Wszystko we mnie wyje na myśl o tym. I wiem, że chcę tak zrobić. Nie odkładać tego ma później.
I tak będę musiał potem, na takich czy innych warunkach, wpuścić ją, żeby zabrała swoje rzeczy. Albo samemu decydować, co z rzeczy zawsze wspólnych ma być moje, a co jej, i wszystko wynosić, zawalić ten jej pokój na dole po sufit... To wszystko i tak będę przeżywać jeszcze nie raz.
Masz rację Rento, pisząc o beznadziejności mojego postępowania. Tylko tyle mam teraz siły.
A film spróbuję obejrzeć. W wolnej chwili, czyli pewnie nieprędko.
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: renta11 »

Ukaszu

Emocje Tobą miotają od ściany do ściany.
Od łzawej tragikomedii ("moja ukochana żona") do twardej postawy ("jestem w stanie się odsunąć").
Czy musisz tak krańcowo i melodramatycznie?
W tym wszystkim brak KONSEKWENCJI i jednoznacznej postawy. W każdej psychologicznej książce dot. tzw. twardej miłości jest napisane, że jeśli coś zapowiadasz i nie jesteś gotowy na to, aby to zrealizować, to nie rób tego.
1. Wysyłasz jej same sprzeczne sygnały i to na okrągło. Raz kij, raz marchewka i to od ściany do ściany.
2. Zapowiadasz jakieś działania i nie realizujesz tego. Więc ona się z Tobą nie liczy i nie traktuje poważnie.
Ona robi podobnie (tylko z większym tupetem, agresją i bezczelnością) i chory taniec trwa.
Ten taniec należy przerwać, zsiąść z tej karuzeli, wyciszyć emocje.
Skoro już wyjechałeś, to postaraj się trochę wyciszyć, a nie nakręcać myślami o tym, jak teraz ona tańczy i co Ci szykuje. W sumie nie rozumiem dlaczego wyjechałeś, zamiast skończyć temat jej wyprowadzki. Chyba, że to kolejna ucieczka przed konsekwencją, przed działaniem. To byłoby smutne.
Nie wiem, co teraz należałoby zrobić, aby zatrzymać ten chory taniec. Może skorzystasz z pomocy jakiegoś psychologa na wyjeździe?
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Pustelnik

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pustelnik »

Ukasz pisze: 17 wrz 2019, 17:15 Masz rację Rento, pisząc o beznadziejności mojego postępowania. Tylko tyle mam teraz siły.
Heyka Ukaszu, Witam wszystkim po ... nazwijmy to ... długiej "kwarantannie" :lol:

Nie wiej czy Twoje postępowanie jej beznadziejne czy ... 8-) "nadziejne" , ale diametralnie się różnimy w ocenie i przydatności Twojej siły.
Wg mnie masz ... za dużo siły tudzież pomysłów w ... "ratowaniu". Bo nie wszędzie podobne rzeczy służą, gdzieniegdzie mogą ...szkodzić a bynajmniej utrudniać (żeby nie sugerować interpretacji, że zarzucam Ci krzwdzenie kogoś).
Ja tam (teraz po czasie) mile wspominam (jako duża owocnosć i zmiana) okres gdy nie miałem sily (deprecha) a potem już CELOWO wypuścilem wszystkich i wszystko z moich rąk ... :idea:

I chyba mialbym powazną trudnosc w probie zrozumienia Co czy Kogo ratujesz ...
- tak sobie myslę.

A myśle po luzacku i w dobrym nastrojju, bo zjeżdzam na mc do kraju z dalekiego azjatyckiego panstwa-miasta, gdzie sobie żyłem i pracowalem "na pół gwizdka" :P .
Pustelnik

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pustelnik »

Heyka,
może dopowiem.
Nie wiem czy film proponowany przez Rentę Cię "odpręży" ani czy się na niego skusisz ...
Ale być może Renta chciała Ci pokazać, ze konflikt (po naszemu kryzys) może przerodzic się w WOJNĘ (a nie tylko, nazwijmy z przekąsem i wieloznacznością : "kulturalny rozwód").

I chyba byłoby to "słabe" (Hmmm, ... może ... jakaś ... "ironia losu" ?!? ) gdyby do takiej stopniowej eskalacji prowadziły stopniowe a także wieloletnie (w dobrych intencjech, A JAKŻE ...) wysiłki RATOWANIA ... .

POZDRAWIAM CIĘ UKASZU RAZ JESZCZE :)
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Triste »

Ukaszu drogi ....
Tak czytam co piszesz i chyba swoimi poczynaniami najbardziej skrzywdzisz siebie.
Lawirujesz strasznie pomiędzy swoimi uczuciami a zamiarami.
Zdaję sobie sprawę że musisz coś zrobić w obecnej sytuacji, pytanie czy to właściwe.
Piszesz że ją kochasz a swoją postawą nie pokazujesz tego - Twoja żona odbierze to wyłącznie jako atak, odegranie się, wyrzut złości w jej stronę.
Ja też widzę brak konsekwencji w działaniach, dlatego Twoja żona nie bierze Twoich słów na poważnie.

Myślami jestem z Tobą, bardzo chciałabym aby w Twojej żonie coś drgnęło. Nie wiem tylko na ile ona odbiera i dostrzega Twoje dobre intencje skierowane w jej stronę ?
Pustelnik

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pustelnik »

Ukasz pisze: 17 wrz 2019, 17:15 Albo samemu decydować, co z rzeczy zawsze wspólnych ma być moje, a co jej, i wszystko wynosić, zawalić ten jej pokój na dole po sufit... To wszystko i tak będę przeżywać jeszcze nie raz.
Oproznialem pokoje po obu corkach
Młodsza (ta co weszła w potężne kryzysy-zaburzenia odżywiania) prawie sama wszysrko wysprzątneła oraz oprózniła.
Starsza niestety NIE , nie będe używał niecenzutalnych słów do opisu stanu "jej wlosci"
Przez 2 lata nie moglem sie zabrac do oprózniania (może po czesci mialem bunt, czemu to ja mam robic), przed wyjazdem do Azji, troche pchnąlem temat, a (planuję wstęonie) za tydzien czy dwa stopniowo dokoncze i z czasem doinwestuję to pomieszczenie jako pokoj goscinny.
W OBU PRZYPADKACH (gdy krzątałem się po ixh pokojach) MIAŁEM MIŁE WSPOMNIENIA PO CÓRKACH (mimo że nasze wspolne relacje ... nie byly latwe). Może ... widziałem ... tę "pełną połowę szklanki" ? Chcę widzieć świata taki jaki jest i przyjmuję pogodnie (?) niedoskonałosci :idea:
A dobytek żony (która nie mieszka) - nigdy o tym nie myslalem i doprawdy nie wiem dlaczego to ... może być (dla mnie) problem ...
Pozdro!
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Angela »

,,Kto daje i odbiera, ten się...'' Możliwie, że żona widzi tylko w kategoriach tego powiedzonka, więc nie ma szans na refleksję. Najpierw wpuszczasz ją za daleko jak na wasze relacje (do wspólnego łóżka), teraz wyrzucasz całkowicie.
Nie ogarniam rozkładu Twojego domu, ale przed remontem strychu, Ty mieszkałeś w separacji z oddzielnym wejściem. Nie da rady zrobić trzech miezależnych mieszkań? - dla Ciebie, żony i syna? Tak boisz się, że niezasłużenie uzyska prawa do Twojego majątku własnego?
Namiastka
Posty: 59
Rejestracja: 29 sie 2019, 21:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Namiastka »

Dlaczego wnioskowałeś o separację z orzeczeniem o winie żony?
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Ukasza

Post autor: s zona »

https://www.youtube.com/watch?v=lXbqQtV ... KDLTxDO84M
Wstawaki [#324] Bez kory

Bozego Dnia :)
Ukasz

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Ukasz »

Namiastka pisze: 19 wrz 2019, 22:18 Dlaczego wnioskowałeś o separację z orzeczeniem o winie żony?
Namiastko, odpowiem Ci w wolniejszej chwili, mam nadzieję już niedługo, ale nie dziś.

Wróciłem z kilkudniowego wyjazdu służbowego. Zamek w drzwiach na strych jest wyłamany.
Czuję gniew.
Jutro wyniosę wszystkie rzeczy żony na dół, do jej pokoju, a pralkę na zewnątrz, pod wiatę garażową. Dalsze kroki uzgodnię z prawnikiem. Zapewne złożę wniosek o separację.
Kocham moją żonę, ale nie pozwolę się krzywdzić.
Pustelnik

Re: Wątek Ukasza

Post autor: Pustelnik »

Ukasz pisze: 20 wrz 2019, 23:47 Czuję gniew.
(...)
Kocham moją żonę, ale nie pozwolę się krzywdzić.
Witaj Ukaszu,
to dobrze, że masz (i nazywasz) odczucia z ciała i emocje.
Może to czysty gniew, a może i zaczynasz widzieć i swoją agresję (jako odczucie/emocję) oraz ... zachowania agresywne (nieraz mogś być one w tzw. "białych rękawiczkach" albo "kulturalne").

A (wg mnie) KOCHANIE/MIŁOWANIE (oraz także miłowanie ewangeliczne, w tym ... nieorzyjaciół) to TAKŻE TZW. TRUDNE (NIEPRZYJEMNE) EMOCJE ... .

Zyczę Ci dobrych wyborów. Nieraz powstrzymywanie się od działan tez jest tym dobrym wyborem.

Pozdro !

P.S. Trochę zdziwiło / zastanowiło mnie, że tak mocno bardziej "odczułeś" drzwiowy zamek ... ?
ODPOWIEDZ