Dzięki za słowa otuchy.
Wyjeżdżam na weekend więc musi znaleźć kogoś kto zajrzy do dzieci do domu.
Najgorsze jest to, że bywało naprawdę fajnie i beztrosko....
Z drugiej strony, czy to było prawdziwe...?
Moderator: Moderatorzy
Dzięki za słowa otuchy.
Jakbyś opisywała moją sytuację. Zdrada emocjonalna, dużo narzekania na mnie, kowalska świeżo po rozwodzie, głodna emocjonalnie, głaszcze po głowie. No i amok ze strony męża: nie ma przyszłości przed nami, nie kocham cię od dawna, może nawet nigdy cię nie kochałem.dopionu pisze: ↑08 lip 2019, 13:49 Witam
Zdecydowałam się i ja wreszcie do Was dołączyć. Trudno jest mi samej zrozumieć w jakiej znalazłam się sytuacji i co tak naprawdę się dzieje. Liczę że Wasze doświadczenia i wiedza pomogą mi w tym. Jestem mężatką z kilkunastoletnim stażem. Nie było łatwo nigdy. Mamy dwoje nastoletnich dzieci. Zawsze miałam do męża wyrzuty, że nie potrafi być dobrym ojcem. Na tym tle najczęściej chyba dochodziło do kłótni. Miał swoją pasję której się poświęcał, a ja chciałam żeby poświęcał więcej czasu dla nas. W końcu zaczął mnie okłamywać.. Kilka razy doświadczyłam z jego strony zdrady emocjonalnej. Nie wiem czy było coś więcej..
Tak też się złożyło, że poznałam i rozmawiałam z każdą z tych emocjonalnych pocieszycielek. Mąż bardzo się im na mnie skarżył... Nie potrafię pogodzić się z tym, że oskarża mnie o kryzys. Nie jestem z pewnością wymarzoną żoną, a zwłaszcza gdy chodzi o sprawy rodzinne jestem bardzo wymagająca i nie odpuszczam. Pragnęłam aby i dla niego było to najważniejsze. Przed ślubem znaliśmy się bardzo krótko. Przez te wszystkie lata małżeństwa nie doświadczyliśmy tzw cichych dni, była kłótnia i potem dalej rozmawialiśmy. Od ok dwóch lat może roku było coraz gorzej. Ciągle kłótnie i brak zrozumienia.
Od ok 4 m-cy wiem o kolejnej przyjaciółce ... (mężatka) Pewnego dnia odczytałam w otwartym telefonie ich wyznanie miłości (mąż nigdy nie zostawiał odblokowanego tel). Od tamtej pory wszystko wygląda tak jak schemat wielu sytuacji, o których tu przeczytałam. Oziębłość, brak zainteresowania dziećmi, chce ze mną wychowywać ale nie chce być ze mną, chce być sam, ostatnio przestał jadać to co kupuję, żywi się sam, wyjeżdża i wraca kiedy chce, zaprzecza że nic konkretnego ich nie łączy. Z racji pewnych faktów z okresu przedmałżeńskiego wierzyłam, że jesteśmy sobie przeznaczeni i nic złego się nie może wydarzyć.... Zaczynaliśmy od zera na wszystko sami zapracowaliśmy. Teraz jestem nudna, nie ma o czym ze mną rozmawiać, jak wychodzimy to osobno, a jeszcze w lutym mieliśmy piękne plany, realizacja marzeń.. Dziś twierdzi, że nie mamy przyszłości wspólnej. Zaraz po ujawnieniu zdrady chciał, żebym wróciła i nie chciał się rozwodzić, bo taki był mój pierwszy odruch. Zdecydowałam jednak ratować małżeństwo. Dzisiaj jestem tak zapętlona, że nie wiem jak z nim postępować. Sama pracuję nad sobą modlę się czytam jestem cały czas w łasce uświęcającej.
Bardzo proszę, odezwijcie się do mnie.
Dopionu trzymaj się. Nie jesteś sama. Jest Bóg i my wszyscy z Tobą.
DziękiMałgorzata D. pisze: ↑28 wrz 2019, 7:51
Dopionu trzymaj się. Nie jesteś sama. Jest Bóg i my wszyscy z Tobą.
Ja czekam również na ten polecony....pozew został złożony przez męża.
Modlę się za Ciebie.
Z jednej strony to co piszesz jest logiczne i szlachetne, ale ja postanowiłam nie okłamywać dzieci, że ich ojciec też je kocha. Nie chcę, aby kojarzyły ojcowska miłość z postawą swojego ojca. Jeżeli już, to mówię że pewnie za nimi tęskni. Dzieci mówią że jest sztuczny.Monti pisze: ↑30 wrz 2019, 18:10 Na razie nie macie jeszcze kontaktów uregulowanych sądownie, ale generalnie sprzeciw dziecka nie jest uznawany przez sądy za usprawiedliwienie niewykonywania kontaktów. Rodzic, z którym dziecko przebywa na stałe ma obowiązek przygotować dziecko do kontaktu z "dochodzącym" rodzicem (najczęściej ojcem).Chodzi także o przygotowanie psychiczne, czyli przedstawiania dziecku pozytywnego obrazu drugiego rodzica.
To jeszcze nie dotyczy Waszej sytuacji, na razie po prostu trzeba się jakoś próbować porozumieć. Ja czasami, gdy syn nie chciał jechać do żony w uzgodnionym przez nas czasie mówiłem mu, że mama go też bardzo kocha i za nim tęskni (choć też wcale nie miałem ochoty się z nim rozstawać). Kwestia rówieśników też dość problematyczna w razie oddzielnego zamieszkania. Dlatego ja staram się aranżować dziecku spotkania z rówieśnikami, gdy jest u mnie, żeby nawiązał jakieś relacje w okolicy (szkoła znajduje się w miejscowości, w której mieszka żona, więc tam ma kolegów z klasy).
Witaj !dopionu pisze: ↑30 gru 2019, 7:09 Długo się nie odzywałam.
(...) Moja mama boi się, że jak mu odmówi, to się obrazi i może będzie między nami jeszcze gorzej, ona nie chce już pomocy od człowieka, który tak potraktował jej córkę. Z drugiej strony, nie obwinia go o naszą sytuację, do tej pory byli w dobrych relacjach. Chociaż mój mąż nigdy nie powiedział do niej mamo.... Zawsze mnie to zastanawiało. On nie odwiedza swoich rodziców a chce pomóc mojej mamie? Poradzicie coś? proszę