Twarde granice czy czekanie?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

atram
Posty: 30
Rejestracja: 30 wrz 2019, 14:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Twarde granice czy czekanie?

Post autor: atram »

Witajcie. Od pewnego czasu czytam to forum. Wasze doświadczenia pomogły mi przemyśleć wiele spraw z mojego życia. A przede wszystkim uspokoić się. Kryzys w małżeństwie jest trudnym doświadczeniem, ale jak widzę, że praca nad sobą naprawdę przynosi efekty, to mam większą chęć podjąć się tego zadania. Bardzo dziękuję za to, że to forum istnieje.

Trochę o mnie.

Jesteśmy małżeństwem 17 lat. Mamy 4 dzieci. Od roku wiem, że mąż mnie zdradza. Po mimo wielu zapewnień nie zakończył tego związku. Choć mówi, że nie spotykają się już, tylko czasem do siebie dzwonią. Sam przyznaje, ze jeśli zerwie z tą kobietą, to nie wykluczone, że będzie szukał innej, która wypełni lukę po niej. Ona już go podobno nie che, bo związała się z mężczyzną, z którym może budować przyszłość. A mój mąż nas nie opuści, nie lubi podejmować decyzji i zawsze wolał, żeby okoliczności decydowały za niego. W prost mówi, ze dla niego taki trójkąt to układ idealny i nie potrafi z niego zrezygnować.

Jednocześnie deklaruje, że nadal mnie kocha i nie wyobraża sobie życia bez nas. Wiem, że mówi szczerze, gdy jesteśmy razem, ale jak wychodzi z domu, do nudnej pracy, to zaczyna szukać wrażeń. Mr Jackyle i Pan Hyde. W domu jest czuły, uważny, bardzo przywiązany do dzieci.

Przeczytałam Listę Zerty i wiem, że popełniłam wiele błędów. Naciskałam, błagałam, robiłam awantury, dużo złośliwości, kontrolowałam go, itp.

I tu moje pytanie. Jaką strategię obrać? Czekać, nie czekając? Powiem, że sporo zmieniło się w moim życiu przez ten rok. Bardziej dbam o siebie, odnowiłam kontakt z koleżankami, inaczej się ubieram. Inaczej też wygląda moje życie duchowe.

A może twarde granice, tylko jakie? Czasem mam ochotę "wygonić " go z domu. Żeby się otrząsnął.
Jonasz

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: Jonasz »

Witaj atram na naszym forum.


Na wstępie zachęcam cię do zaznajamiania się z bieżącymi wątkami bądź archiwum http://archiwum.kryzys.org/index.php
jak i zachęcam do odwiedzenia naszych ognisk http://sychar.org/ogniska/ a także do kontaktu z Sycharkami online - Modlitwa na Skype http://sychar.org/skype/ czy Mityng 12 Kroków http://www.mityng.sychar.org/

Jednocześnie proszę o ostrożność i dyskrecję w podawaniu szczegółów , aby zadbać o bezpieczeństwo swoje i bliskich w realu – Internet nie jest anonimowy.

Pozdrawiam w imieniu Moderacji.
Jonasz

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: Jonasz »

atram pisze: 30 wrz 2019, 14:57 A mój mąż nas nie opuści, nie lubi podejmować decyzji i zawsze wolał, żeby okoliczności decydowały za niego.
atram pisze: 30 wrz 2019, 14:57 Czasem mam ochotę "wygonić " go z domu. Żeby się otrząsnął.
No jeżeli tak to zdecydujesz za niego moim zdaniem.
Pustelnik

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: Pustelnik »

atram pisze: 30 wrz 2019, 14:57 A/ wiem, że popełniłam wiele błędów. Naciskałam, błagałam, robiłam awantury, dużo złośliwości, kontrolowałam go, itp.
(...)
B/ Powiem, że sporo zmieniło się w moim życiu przez ten rok. Bardziej dbam o siebie, odnowiłam kontakt z koleżankami, inaczej się ubieram. Inaczej też wygląda moje życie duchowe.
(...)
C/ A może twarde granice, tylko jakie? Czasem mam ochotę "wygonić " go z domu. Żeby się otrząsnął.
Witaj Atram !

A/ Bravo Ty !
(po to są własne błędy aby ... na nich się uczyć i nabierać ... pokory. Po to są grzechy aby przyznać się do własnej słabej, lichej "natury" i zechcieć się nawracać, zmieniać swoje "myślenie")

B / Bravo Ty !

C / I tu raczej nie licz na cudowne , gwarantowane podpowiedzi z zewnatrz. To było 2 lata temu, wybudziłem się z depresji, żona "w zakochaniu", córka kolejny rok w "wariactwie/samobójstwie na raty" zaburzeń odżywiania. Po pewnym czasie córka (pełnoletnia) podjęła decyzję, wystosowała prosbe o wyjazd do prywatnego zamknietego osrodka (byc moze najlepszy w Polsce). Moi rodzice podsuwają pomysł schowac wagę łazienkową na czas jej powrotu. Potwierdzam ten pomysl w tel. rozmowie z szefowa fundacji, mówi że "może" to dobry pomysł. Corka po powrocie, zauważa brak wagi i ... wpada w szał. Dzwonię do szefowej fundacji (z reklamacją :lol: z tyłu głowy) ona próbuje mi wytłymaczyć, że ... nie o wagę tu chodzi. Początkowo tego nie rozumiałem. Skracam ten osobisty wątek: teraz jestem w dobrej relaxji z córką (mieszka osobno, mąż, dziecko).
A więc, raczej dobrze żebyś (w dużej częsci) sama pochylała się nad pytaniem : O CO TU CHODZI ?
(I o co chodzi w życiu ... ).

Pozdrawiam Cię !
Ewuryca

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: Ewuryca »

Atram myśle, że strategia powinna zależeć od tego jak ty się czujesz i jak ty to znosisz? Jesli mozesz żyć w trojkącie i to udźwigniesz to nie nam to oceniać. Może zrób sobie bilans zysków i strat biorąc obie wersje wydarzeń pod uwagę i odpowiedz sobie szczerze na co jesteś gotowa.
Niebajka
Posty: 860
Rejestracja: 06 sie 2019, 2:53
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: Niebajka »

atram pisze: 30 wrz 2019, 14:57 A może twarde granice, tylko jakie? Czasem mam ochotę "wygonić " go z domu. Żeby się otrząsnął.
Nikt tu nie da ci gotowych odpowiedzi (mam nadzieję), bo to ty będziesz żyć z konsekwencjami kroków, które podejmiesz. Musisz wsłuchać się w siebie, działać w zgodzie ze sobą, że swoim najlepszym rozeznaniem sytuacji, na jakie cię stać.

Plus dla ciebie za szukanie pomocy tu na forum, zajrzyj też do książek, żeby wzmocnić swoje rozeznanie sytuacji.

Moje odczucie, jak przeczytałam o zachowaniu Twojego męża: Piotruś Pan, niedojrzały, jak dziecko, nie ponosi konsekwencji swoich czynów, mu się wydaje, że może się bawić cudzym kosztem.
Pamiętaj, że jeżeli jesteście małżeństwem sakramentalnym, to została złożona przysięga: "miłość, wierność i uczciwość małżeńską". Masz prawo domagać się dotrzymywania przysięgi. Może nawet Twoim obowiązkiem jest mężowi o tej przysiędze przypominać.

Odnośnie granic - polecam książkę "granice w relacjach małżeńskich", mi dużo dała. Też się uczę stawiania granic. Zanim "wyprowadzisz" męża, może są jakieś pośrednie etapy - granice, które mają mniejsze koszty? Odstawienie od ... czegoś, co robisz dla niego, po prostu. Tu na forum padło kiedyś (Jacek-sychar?), że mężczyzna nie zmienia się, jak nie musi. Muszą być jakieś konsekwencje. Ale tylko takie, na które jesteś gotowa i które w twoim rozeznaniu będą nie zemstą, ale szansą na poczucie dyskomfortu jako bodźca do zmiany.

Przytulam.
Niebajka
"W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę. Chodzi o to, żeby nauczyć się tańczyć w deszczu." Steven D. Wolf
atram
Posty: 30
Rejestracja: 30 wrz 2019, 14:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: atram »

Jonasz pisze: 01 paź 2019, 11:21
atram pisze: 30 wrz 2019, 14:57 A mój mąż nas nie opuści, nie lubi podejmować decyzji i zawsze wolał, żeby okoliczności decydowały za niego.
atram pisze: 30 wrz 2019, 14:57 Czasem mam ochotę "wygonić " go z domu. Żeby się otrząsnął.
No jeżeli tak to zdecydujesz za niego moim zdaniem.
Jonasz, oczywiście masz rację. Jak przyglądam się swojemu małżeństwu, to widzę, że tak właśnie funkcjonowaliśmy. Mąż tak długo odwlekał różne decyzje, aż miałam dość i sama decydowałam. Ja generalnie lubię decydować ;) ale nie chciałam, żeby mąż miał poczucie, że nie ma nic do powiedzenia, a ja zawsze "wiem lepiej".

W obecnej sytuacji znów mam poczucie, że to ja muszę podjąć decyzję. Nawet jeśli nic nie zrobię, to będzie to przyzwolenie na obecny stan, a więc jakaś decyzja.
atram
Posty: 30
Rejestracja: 30 wrz 2019, 14:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: atram »

Pustelnik pisze: 01 paź 2019, 12:03
C / I tu raczej nie licz na cudowne , gwarantowane podpowiedzi z zewnatrz. To było 2 lata temu, wybudziłem się z depresji, żona "w zakochaniu", córka kolejny rok w "wariactwie/samobójstwie na raty" zaburzeń odżywiania. Po pewnym czasie córka (pełnoletnia) podjęła decyzję, wystosowała prosbe o wyjazd do prywatnego zamknietego osrodka (byc moze najlepszy w Polsce). Moi rodzice podsuwają pomysł schowac wagę łazienkową na czas jej powrotu. Potwierdzam ten pomysl w tel. rozmowie z szefowa fundacji, mówi że "może" to dobry pomysł. Corka po powrocie, zauważa brak wagi i ... wpada w szał. Dzwonię do szefowej fundacji (z reklamacją :lol: z tyłu głowy) ona próbuje mi wytłymaczyć, że ... nie o wagę tu chodzi. Początkowo tego nie rozumiałem. Skracam ten osobisty wątek: teraz jestem w dobrej relaxji z córką (mieszka osobno, mąż, dziecko).
A więc, raczej dobrze żebyś (w dużej częsci) sama pochylała się nad pytaniem : O CO TU CHODZI ?
(I o co chodzi w życiu ... ).

Pozdrawiam Cię !
Podziwiam, że pomimo tylu własnych kłopotów, znajdujesz czas, żeby pomagać innym.

Dziękuję za rady i dobre słowo. Od roku obracam to pytanie w głowie ;) O CO TU CHODZI?!
atram
Posty: 30
Rejestracja: 30 wrz 2019, 14:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: atram »

Ewuryca pisze: 01 paź 2019, 12:17 Atram myśle, że strategia powinna zależeć od tego jak ty się czujesz i jak ty to znosisz? Jesli mozesz żyć w trojkącie i to udźwigniesz to nie nam to oceniać. Może zrób sobie bilans zysków i strat biorąc obie wersje wydarzeń pod uwagę i odpowiedz sobie szczerze na co jesteś gotowa.
Ewuryca. Dziękuję za te słowa. Choć jest mi ciężko, to czuję, że dam radę wytrwać w tym trójkącie i "przetrzymać przeciwnika". Tylko mam poczucie, że z zewnątrz wyglądam na ostatnią naiwną. Ech, ta próżność ;)

Myślę, że gdyby mąż chciał się wyprowadzić, to zrobiłby to od razu. Jest mało decyzyjną osobą, do tego dość leniwą. Jego drogą do zbawienia, jak sam żartuje, jest święty spokój.

Z tego co czasem opowiada, wie, że kowalska nie ma słodkiego charakteru. Nie wyobraża sobie, że miałaby wychowywać nasze dzieci. Ona też sobie tego nie wyobraża. A w jednej z niewielu rozmów, poinformowałam ją, że nie dam rady sama wychowywać czwórki dzieci, w tym dorastających synów. To chyba otworzyło im oczy na przyszłą sielankę.

Widzę, że to uczucie, które podobno było największym w życiu i jedynym co się liczy, zaczyna stygnąć. Lista Zerty pomogła mi zrozumieć wagę pogodnej cierpliwości. Odką nie ma tajemnicy, a nawet nerwów z mojej strony, cały ten romans zaczyna trącić groteską ;)

Jak pisałam wyżej, częściej spotykam się z koleżankami i powiem Wam, że potrafię już śmiać się z całej tej sytuacji. Dobrze mieć życzliwych słuchaczy. Oswoiłam emocje i teraz nawet ewentualne odejście męża nie jest już tragedią.
atram
Posty: 30
Rejestracja: 30 wrz 2019, 14:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: atram »

Z drugiej strony. Boję się utknąć w takim układzie na lata. Brak lojalności, klamstwa niszczą mojego męża, nasze małżeństwo i mnie. Miże dojść do sytuacji gdy oboje zgorzkniejemy, bedziemy patrzeć na relacje z cynicznym wyrachowaniem i taki model przekażemy dzieciom.

Uważma, że mąż mnie zaszantarzował. Albo nie będę się czepiała kowalskiej, albo z nią zerwie, ibędzie szukał innej, żeby wypełnić lukę po niej. Już raz tak było. Przestali się kontaktować, a on założył profil na portalu randkowym i umawiał się z inną.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: s zona »

Niebajka pisze: 02 paź 2019, 1:52
atram pisze: 30 wrz 2019, 14:57 A może twarde granice, tylko jakie? Czasem mam ochotę "wygonić " go z domu. Żeby się otrząsnął.
Nikt tu nie da ci gotowych odpowiedzi (mam nadzieję), bo to ty będziesz żyć z konsekwencjami kroków, które podejmiesz. Musisz wsłuchać się w siebie, działać w zgodzie ze sobą, że swoim najlepszym rozeznaniem sytuacji, na jakie cię stać.

Plus dla ciebie za szukanie pomocy tu na forum, zajrzyj też do książek, żeby wzmocnić swoje rozeznanie sytuacji.



Odnośnie granic - polecam książkę "granice w relacjach małżeńskich", mi dużo dała. Też się uczę stawiania granic. Zanim "wyprowadzisz" męża, może są jakieś pośrednie etapy - granice, które mają mniejsze koszty? Odstawienie od ... czegoś, co robisz dla niego, po prostu. Tu na forum padło kiedyś (Jacek-sychar?), że mężczyzna nie zmienia się, jak nie musi. Muszą być jakieś konsekwencje. Ale tylko takie, na które jesteś gotowa i które w twoim rozeznaniu będą nie zemstą, ale szansą na poczucie dyskomfortu jako bodźca do zmiany. [/b]

Przytulam.
Niebajka
Bardzo madre slowa ..

Dzisiaj sluchajac Wstawaki O Szustaka Przerasta Cię?
W 3 i 4 min olsnilo mnie ,jak Pan Bog to swietnie urzadzil ;)
https://www.youtube.com/watch?v=m5GQdRv_rS8

I pozniej w jego kolejnym filmiku
Nie dajesz już rady? Mam receptę
https://www.youtube.com/watch?v=2rXJ976oq4E
Od 3:20 3 rady/sugestie
i w 9:25 podsumowanie

Na koniec ten wspomniany rok wczesniej , kiedy wszystko sie walilo https://www.youtube.com/watch?v=2F6kZ3L ... F6kZ3LJzrw
Nie poddawaj się!

Atram jestem z modlitwa - dzisiaj do naszych Aniolow Strozow :)
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: s zona »

jacek-sychar pisze: 15 mar 2018, 10:47
Ale dobrze. jeszcze raz wykład o mężczyznach zafiksowanych funkcjonalnie i kobietach wycofanych emocjonalnie.

Czemu mówimy, że kobiety są wycofane emocjonalnie?
Bo kobieta tak długo wypiera swoje emocje, tak długo znosi rzeczy, które żaden mężczyzna by nie wytrzymał, aż nastąpi "pęknięcie zmęczeniowe materiału". Wtedy kobieta wycofuje swoje emocja i przenosi je w inne miejsce. Dlatego praktycznie nie ma u nas kobiet, które wróciły po zdradzie. Lustro jest tutaj wyjątkiem, choć ostatnio bardzo nas zaniedbuje. :? Chyba się na nas (forum, moderację, ...) nie obraziła? ;)

Mężczyzna myśli całkiem inaczej. On kalkuluje chłodno i bardziej racjonalnie. Dlatego mówimy o jego zafiksowaniu funkcjonalnym. Znaczy to, że musi być zmuszony do zmiany swojego sposobu postępowania. Mężczyzna może wiedzieć, że robi źle, ale jeżeli nie musi, to się nie zmieni. Jeżeli zdradzający mężczyzna ma w domu wikt i opierunek, to po co mu zostawiać kochankę, która daje mu inne profity? Jeżeli jednak zabraknie mu tych obiadków i herbatek, to wtedy musi dokonać rachunku zysków i strat. Jeżeli zyski kochanki przeważą, to przyśpieszy to jego odejście. Jeżeli okaże się, że te obiadki i herbatki są dla niego jednak ważne, to kochanka jako miej ważna może zostać zostawiona. Ale musi być czynnik, który zmusi mężczyznę do podjęcia rachunku.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: marylka »

atram pisze: 02 paź 2019, 19:42
Uważma, że mąż mnie zaszantarzował. Albo nie będę się czepiała kowalskiej, albo z nią zerwie, ibędzie szukał innej, żeby wypełnić lukę po niej. Już raz tak było. Przestali się kontaktować, a on założył profil na portalu randkowym i umawiał się z inną.
Wydaje sie że Twoj mąż może byc uzależnìony od portali randkowych.
To bardzo niebezpieczny nałóg ze wzgledu na konsekwencje
dla niego - ale to jego problem więc nim się nie zajmujemy
dla waszego zwiazku - rozkład pożycia, destrukcja rodziny
dla ciebie - możliwość zarażenia ciebie ale też dzieci jakaś chorobą weneryczną oraz duże prawdopodobienstwo pojawienia sie nieślubnego dziecka a co za tym idzie...dalszy przyklad dzieciom prowadzenia takiego a nie innego modelu rodziny oraz koniecznosć dzielenia ekonomicznego...

Myślałaś o tym?
Dlaczego ulegasz szantażom?
Pustelnik

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: Pustelnik »

atram pisze: 02 paź 2019, 18:44 A/ Lista Zerty pomogła mi zrozumieć wagę pogodnej cierpliwości.
(...)
B/ Odkąd nie ma tajemnicy, a nawet nerwów z mojej strony, cały ten romans zaczyna trącić groteską ;)
Atram witaj, jestem ... pod wrażeniem (raczej pozytywnym :-) ).

Najpierw B bo krócej i chyba łatwiej dla mnie:
TAK , pod pewnymi względami te zakochania "na boku" są trochę a może w duzej mierze "groteskowe", TRAFNA OBSERWACJA, użyłas wg mnie fajnego słowa, bo śmieszne czy radosne czy pogodne czy spokojne (czy ...) to one raczej nie są.
ALE dopytam, nie musisz publicznie odpowiadać ;) : Raczej Cię nie "pokopała" niska samoocena, porównywanie, zazdrość? Chęć zemsty ? Obwinienie się (nadmierne) ? Jesteś (już) w punkcie "równowagi" ?

A/ TAK, "pogoda ducha" jest w cenie.
Warto jednak sobie się przyjrzeć czy jest ona "deklarowana" (na sztandarze) czy ... rzeczywista - praktykowana. I czy nie ma tłumienia trudnych emocji (np. chwilowy mechanizm obronny albo nawet - zamrożenie wyniesione z dziecinstwa (to np. moja historia)) ...

Pozdro !
atram
Posty: 30
Rejestracja: 30 wrz 2019, 14:21
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Twarde granice czy czekanie?

Post autor: atram »

S zona. Czytałam ten wpis i dał mi dużo do myślenia. Tylko nie mam pomysłu na te granice. Muszę o tym poczytać.
ODPOWIEDZ