Jak żyć po zdradzie męża, który nie widzi w tej sytuacji nic niewłaściwego
Moderator: Moderatorzy
Re: Jak żyć po zdradzie męża, który nie widzi w tej sytuacji nic niewłaściwego
jak to co?
Wybrał kowalską-niech idzie do niej.
Mieszkanie w domu jak w hotelu bo nie stać na wynajem i życie w trójkącie to jest miłość?
Wybrał kowalską-niech idzie do niej.
Mieszkanie w domu jak w hotelu bo nie stać na wynajem i życie w trójkącie to jest miłość?
Re: Jak żyć po zdradzie męża, który nie widzi w tej sytuacji nic niewłaściwego
Wydaje mi się, że wyrzucenie kogoś z domu nie jest dla Wszystkich takie proste.
Ja (ze swej strony) nigdy nie potrafiłam powiedzieć takich słów do mojego męża. Wydawało mi się, że to co mamy jest wspólne. Wręcz odwrotnie zapewniałam go, że to jest cały czas jego dom i jego miejsce na świecie. Fakt zdecydował się na mieszkanie z kowalską (przez pewien czas), ale nigdy nie został o to poproszony. Wydaje mi się, że nigdy nic nie jest oczywiste.
Powód pozostania w domu, bo wynajem za drogi też może być wymówką. U mnie powodem pozostania w rodzinie było wyłącznie dziecko. Potem odżyły uczucia...
Mężczyźni mają to do siebie, że ta ich męska duma na wiele im nie pozwala.. przyznać się że nawywijałem oj ciężko...
Czytalam taką historię... mąż przyznał się swojej żonie że ma kochankę i chce odejść. Żona ciężko chora, poprosiła go żeby tego nie robił. Poprosiła go żeby został i pomógł jej przez kolejne 3 miesiące. Jako, że nie mogła się poruszać, poprosiła go żeby codziennie rano znosił ją po schodach. Później mógł odejść. I tak to trwało. Mąż opisywał, jak każdego dnia patrzył jej w oczy i jak rosło w nim nowe uczucie do niej, jaka bliskość w nich powstała.. dzisiaj nadal są małżeństwem i dają świadectwo, w USA wspierają ludzi w kryzysie
Nie chcę znowu wzbudzać w nikim nadziei, ale czy nie uważacie że postępowanie tej żony było czymś niezwykłym.
Jeszcze jedno utkwiło mi w pamięci takie stwierdzenie: postępuj wobec innych tak jak sam chciałbyś być traktowany..
Chyba warto o tym, pomyśleć...
Ja (ze swej strony) nigdy nie potrafiłam powiedzieć takich słów do mojego męża. Wydawało mi się, że to co mamy jest wspólne. Wręcz odwrotnie zapewniałam go, że to jest cały czas jego dom i jego miejsce na świecie. Fakt zdecydował się na mieszkanie z kowalską (przez pewien czas), ale nigdy nie został o to poproszony. Wydaje mi się, że nigdy nic nie jest oczywiste.
Powód pozostania w domu, bo wynajem za drogi też może być wymówką. U mnie powodem pozostania w rodzinie było wyłącznie dziecko. Potem odżyły uczucia...
Mężczyźni mają to do siebie, że ta ich męska duma na wiele im nie pozwala.. przyznać się że nawywijałem oj ciężko...
Czytalam taką historię... mąż przyznał się swojej żonie że ma kochankę i chce odejść. Żona ciężko chora, poprosiła go żeby tego nie robił. Poprosiła go żeby został i pomógł jej przez kolejne 3 miesiące. Jako, że nie mogła się poruszać, poprosiła go żeby codziennie rano znosił ją po schodach. Później mógł odejść. I tak to trwało. Mąż opisywał, jak każdego dnia patrzył jej w oczy i jak rosło w nim nowe uczucie do niej, jaka bliskość w nich powstała.. dzisiaj nadal są małżeństwem i dają świadectwo, w USA wspierają ludzi w kryzysie
Nie chcę znowu wzbudzać w nikim nadziei, ale czy nie uważacie że postępowanie tej żony było czymś niezwykłym.
Jeszcze jedno utkwiło mi w pamięci takie stwierdzenie: postępuj wobec innych tak jak sam chciałbyś być traktowany..
Chyba warto o tym, pomyśleć...
Re: Jak żyć po zdradzie męża, który nie widzi w tej sytuacji nic niewłaściwego
Kochani chyba muszę trochę usystematyzować całą sytuację, dla jasności.
Mój mąż nigdy nie wyprowadził się do kowalskiej tylko mieszkał poza domem (wiem gdzie).
Mamy dom, który jest domem rodzinnym męża ale oboje jesteśmy współwłaścicielami, więc mamy równe prawa. Nie mogę go wyrzucić, nie mogę zmienić zamków bo w razie interwencji policji będę musiała go wpuścić (tak nakazuje prawo).
Nie mogę tego sprzedać bo w domu zamieszkuje teściowa bardzo schorowana wymagająca opieki i ona ma dożywotnie prawo przebywania w domu.
Tak jak napisała Kwiatkowa może to pretekst z jego strony, że nie może nic wynająć chociaż u nas ceny mieszkań są ogromnie wysokie. Wiem, że może mieć trudność w utrzymaniu płynności finansowej bo daje pieniądze na dzieci.
Bardziej boli mnie w tej sytuacji brak jego reakcji na cokolwiek a głównie chodzi mi o nastoletniego syna (tak jak pisałam wcześniej). Jego całkowity powrót do domu to tylko geografia bo jest w tym miejscu ale emocjonalnie i mentalnie jest poza domem. Czy z kowalską? Twierdzi, że nie ale sami wiecie jak trudno uwierzyć w zmianę.
Nie zaczyna żadnej rozmowy, nic nie proponuje po prostu jest. Tylko mi nie o takie życie chodzi. Bycie obok siebie a nie ze sobą nie jest dla mnie rozwiązaniem. Może tak jak piszesz Ty droga Kwiatkowo potrzeba czasu bo męska duma nie pozwala na przyznanie się do błędu. Chociaż on się przyznał, wyznał, że pewnie mu nie wybaczę i koniec. Tak jakby to rozwiązywałoby całą sytuację.
A mnie chodzi o budowanie tego co się rozmyło. Ja tez widzę swoje błędy (w żaden jednak sposób nie będę usprawiedliwiać tego co zrobił) ale wiem,że było różnie. Po prostu przeraża mnie jego bierność chociaż zawsze taki był. Być może bierze wszystko na przeczekanie i uznaje, że samo się ułoży ale ja już nie mam siły zaczynać rozmów, inicjować wspólnie czasu bo tak to działało cały czas. Wszystko musiałam zainicjować ja a i tak znalazł kogoś lepszego niż.
Planuje pewne z rzeczy z synem (wyjazdy, wycieczki itd.) ale wtedy mój mąż się oburza, że robimy wszystko bez niego.
Mój syn, który strasznie to przeżywa mówi otwarcie : jak jedzie tata to ja nie jadę itd.
Nie wiem co mam robić. Syn i córka bardzo wspierali mnie w całej tej sytuacji i nie chcę teraz ich ranić.
Mój mąż nigdy nie wyprowadził się do kowalskiej tylko mieszkał poza domem (wiem gdzie).
Mamy dom, który jest domem rodzinnym męża ale oboje jesteśmy współwłaścicielami, więc mamy równe prawa. Nie mogę go wyrzucić, nie mogę zmienić zamków bo w razie interwencji policji będę musiała go wpuścić (tak nakazuje prawo).
Nie mogę tego sprzedać bo w domu zamieszkuje teściowa bardzo schorowana wymagająca opieki i ona ma dożywotnie prawo przebywania w domu.
Tak jak napisała Kwiatkowa może to pretekst z jego strony, że nie może nic wynająć chociaż u nas ceny mieszkań są ogromnie wysokie. Wiem, że może mieć trudność w utrzymaniu płynności finansowej bo daje pieniądze na dzieci.
Bardziej boli mnie w tej sytuacji brak jego reakcji na cokolwiek a głównie chodzi mi o nastoletniego syna (tak jak pisałam wcześniej). Jego całkowity powrót do domu to tylko geografia bo jest w tym miejscu ale emocjonalnie i mentalnie jest poza domem. Czy z kowalską? Twierdzi, że nie ale sami wiecie jak trudno uwierzyć w zmianę.
Nie zaczyna żadnej rozmowy, nic nie proponuje po prostu jest. Tylko mi nie o takie życie chodzi. Bycie obok siebie a nie ze sobą nie jest dla mnie rozwiązaniem. Może tak jak piszesz Ty droga Kwiatkowo potrzeba czasu bo męska duma nie pozwala na przyznanie się do błędu. Chociaż on się przyznał, wyznał, że pewnie mu nie wybaczę i koniec. Tak jakby to rozwiązywałoby całą sytuację.
A mnie chodzi o budowanie tego co się rozmyło. Ja tez widzę swoje błędy (w żaden jednak sposób nie będę usprawiedliwiać tego co zrobił) ale wiem,że było różnie. Po prostu przeraża mnie jego bierność chociaż zawsze taki był. Być może bierze wszystko na przeczekanie i uznaje, że samo się ułoży ale ja już nie mam siły zaczynać rozmów, inicjować wspólnie czasu bo tak to działało cały czas. Wszystko musiałam zainicjować ja a i tak znalazł kogoś lepszego niż.
Planuje pewne z rzeczy z synem (wyjazdy, wycieczki itd.) ale wtedy mój mąż się oburza, że robimy wszystko bez niego.
Mój syn, który strasznie to przeżywa mówi otwarcie : jak jedzie tata to ja nie jadę itd.
Nie wiem co mam robić. Syn i córka bardzo wspierali mnie w całej tej sytuacji i nie chcę teraz ich ranić.
Re: Jak żyć po zdradzie męża, który nie widzi w tej sytuacji nic niewłaściwego
Kochana Pestko,
świetny pomysł z tymi wycieczkami dla dzieci, extra.. może zabierz je i jedź, w tej chorej sytuacji potrzebujecie oddechu we trójkę..
a mąż niech posiedzi sam w domu przy matce, dozna tej pustki choć przez chwilę, którą Wam zafundował
Mój nie mógł wytrzymać jak zabrałam dziecko na bieg ulicami miasta na 5 km, wzięłam ze sobą jeszcze znajomych, był w szoku... że żyję.. nadal bez niego
Im więcej będziesz miała takich zajęć z dziećmi, zaboli go to że nie jest już ich częścią..
zresztą dał już temu wyraz
Działaj Kochana!
Jesteś dzielną kobitką, poradzisz sobie
Ściskam Cię ciepło
świetny pomysł z tymi wycieczkami dla dzieci, extra.. może zabierz je i jedź, w tej chorej sytuacji potrzebujecie oddechu we trójkę..
a mąż niech posiedzi sam w domu przy matce, dozna tej pustki choć przez chwilę, którą Wam zafundował
Mój nie mógł wytrzymać jak zabrałam dziecko na bieg ulicami miasta na 5 km, wzięłam ze sobą jeszcze znajomych, był w szoku... że żyję.. nadal bez niego
Im więcej będziesz miała takich zajęć z dziećmi, zaboli go to że nie jest już ich częścią..
zresztą dał już temu wyraz
Działaj Kochana!
Jesteś dzielną kobitką, poradzisz sobie
Ściskam Cię ciepło
Re: Jak żyć po zdradzie męża, który nie widzi w tej sytuacji nic niewłaściwego
Pestko, ja kiedyś dostałam taką radę od księdza z poradni (wspominałam już o nim):
Nie komentuj do męża jego zachowania. Nic na nim nie wymuszaj, żadnych rozmów, wyjaśnień.
Mów tylko o swoich emocjach i uczuciach.
Daj sobie czas, obserwuj.
Może to zadziała.. wiem po sobie, ze im bardZiej nalegałam tym bardziej mój mąż się oddalał.
Jeśli już na prawdę nie wytrzymasz, idź na spacer, odetchnij. Wiem, że trudno to wytrzymać.. dla mnie to był rekord, kiedy z nim nie rozmawiałam tydzień.. potem się okazało że sam szukał kontaktu
Nie komentuj do męża jego zachowania. Nic na nim nie wymuszaj, żadnych rozmów, wyjaśnień.
Mów tylko o swoich emocjach i uczuciach.
Daj sobie czas, obserwuj.
Może to zadziała.. wiem po sobie, ze im bardZiej nalegałam tym bardziej mój mąż się oddalał.
Jeśli już na prawdę nie wytrzymasz, idź na spacer, odetchnij. Wiem, że trudno to wytrzymać.. dla mnie to był rekord, kiedy z nim nie rozmawiałam tydzień.. potem się okazało że sam szukał kontaktu
Re: Jak żyć po zdradzie męża, który nie widzi w tej sytuacji nic niewłaściwego
Dziękuję Ci kochana Kwiatkowo za radę. Po prostu nie wiem co mam robić i jak się zachować a Twoje słowa dają mi jakiś kierunek działania.
Jestem Ci bardzo wdzięczna
Przytulam mocno
Jestem Ci bardzo wdzięczna
Przytulam mocno
Re: Jak żyć po zdradzie męża, który nie widzi w tej sytuacji nic niewłaściwego
Hej Pestko, jak się trzymasz?
Co u Ciebie?
Mam nadzieję, że jakoś się układa, że odetchnęłaś w weekend.
Trzymaj się Kochana
Co u Ciebie?
Mam nadzieję, że jakoś się układa, że odetchnęłaś w weekend.
Trzymaj się Kochana
Re: Jak żyć po zdradzie męża, który nie widzi w tej sytuacji nic niewłaściwego
Droga Kwiatkowo
Emocjonalnie jestem rozdarta. Mąż został i na tym koniec. Staram się z nim rozmawiać ale rozmowy są o niczym a konkretów brak.
Weekend spędziłam z synem i był bardzo udany ale maż nie zaangażował się w nic. Po prostu był w domu a potem realizował swoje pasje. Nie złożył żadnej propozycji.
Nie dopytuję o kowalską chociaż razem pracują i widzą się na co dzień w pracy. Mam też z tyłu głowy, że jego powrót to nie powrót do mnie tylko potrzeba zatrzymania się gdzieś, no wiec wybrał dom a nie wynajęte mieszkanie.
Bardzo to wszystko trudne. Ciągle boję się ufać bo wiem jak łatwo przyszło mu okłamywanie mnie przez rok. Kiedy mówię, że nie umiem ci zaufać to mój mąż odpowiada:"trudno to twój problem".
Nie ma żadnych starań z jego strony. Wrócił na domowe pielesze i żyje sobie jakby nigdy nic. Tak bałam się jego odejścia a teraz nie wiem czy nie byłoby to lepszym rozwiązaniem.
No i największy problem relacje nasz syn i mój mąż. To jest koszmar a ja nie wiem co robić. Proszę o jakieś rady. Może ktoś tez miał taka sytuację jak ja.
Staram się żeby relacje w domu między mną a mężem były jakieś poprawne. Kiedy coś mówi rozmawiam z nim, są wspólne sprawy organizacyjne więc musimy być w kontakcie. Mój syn ma do mnie ogromny żal, że w ogólne z mężem rozmawiam (mój syn ignoruje go i nie odzywa się wcale albo prawie wcale). Syn uważa, że powrót męża to kolejny etap aż sobie czegoś znowu nie zajdzie albo kogoś.
Jest bardzo nieugięty w tym jak się zachowuje i co mówi. I ode mnie oczekuje takiej samej postawy - ignorancji.
Bardzo kocham syna bo to on i córka byli przy mnie w tym piekle. Nie chcę go ranić ale też nie jestem w stanie żyć we wspólnym domu z mężem tak jakby go tam nie było.
Wiem, że syn boi się kolejnego zranienia więc ubrał się w pancerz, który ma go przed tym chronić. A na dodatek mąż nie robi nic żeby sytuację naprawić z synem. Mam świadomość, że to trudne jeśli ciągle spotyka się opór ze strony własnego dziecka ale nie dziecko tu zawiniło. Dewizą mojego męża jest to co było to było i trzeba żyć dalej. Tylko, że on tak potrafi a my nie.
Tak jak napisała mi white chocolate to nie jest mój problem relacje syna z mężem tylko nie umiem patrzeć jak mój syn cierpi a mąż nic nie robi.
Proszę o jakieś wskazówki
Emocjonalnie jestem rozdarta. Mąż został i na tym koniec. Staram się z nim rozmawiać ale rozmowy są o niczym a konkretów brak.
Weekend spędziłam z synem i był bardzo udany ale maż nie zaangażował się w nic. Po prostu był w domu a potem realizował swoje pasje. Nie złożył żadnej propozycji.
Nie dopytuję o kowalską chociaż razem pracują i widzą się na co dzień w pracy. Mam też z tyłu głowy, że jego powrót to nie powrót do mnie tylko potrzeba zatrzymania się gdzieś, no wiec wybrał dom a nie wynajęte mieszkanie.
Bardzo to wszystko trudne. Ciągle boję się ufać bo wiem jak łatwo przyszło mu okłamywanie mnie przez rok. Kiedy mówię, że nie umiem ci zaufać to mój mąż odpowiada:"trudno to twój problem".
Nie ma żadnych starań z jego strony. Wrócił na domowe pielesze i żyje sobie jakby nigdy nic. Tak bałam się jego odejścia a teraz nie wiem czy nie byłoby to lepszym rozwiązaniem.
No i największy problem relacje nasz syn i mój mąż. To jest koszmar a ja nie wiem co robić. Proszę o jakieś rady. Może ktoś tez miał taka sytuację jak ja.
Staram się żeby relacje w domu między mną a mężem były jakieś poprawne. Kiedy coś mówi rozmawiam z nim, są wspólne sprawy organizacyjne więc musimy być w kontakcie. Mój syn ma do mnie ogromny żal, że w ogólne z mężem rozmawiam (mój syn ignoruje go i nie odzywa się wcale albo prawie wcale). Syn uważa, że powrót męża to kolejny etap aż sobie czegoś znowu nie zajdzie albo kogoś.
Jest bardzo nieugięty w tym jak się zachowuje i co mówi. I ode mnie oczekuje takiej samej postawy - ignorancji.
Bardzo kocham syna bo to on i córka byli przy mnie w tym piekle. Nie chcę go ranić ale też nie jestem w stanie żyć we wspólnym domu z mężem tak jakby go tam nie było.
Wiem, że syn boi się kolejnego zranienia więc ubrał się w pancerz, który ma go przed tym chronić. A na dodatek mąż nie robi nic żeby sytuację naprawić z synem. Mam świadomość, że to trudne jeśli ciągle spotyka się opór ze strony własnego dziecka ale nie dziecko tu zawiniło. Dewizą mojego męża jest to co było to było i trzeba żyć dalej. Tylko, że on tak potrafi a my nie.
Tak jak napisała mi white chocolate to nie jest mój problem relacje syna z mężem tylko nie umiem patrzeć jak mój syn cierpi a mąż nic nie robi.
Proszę o jakieś wskazówki
Re: Jak żyć po zdradzie męża, który nie widzi w tej sytuacji nic niewłaściwego
Kochana Pestko,
dobrze że choć przez weekend daliście sobie trochę oddechu.
Ta ignorancja Twojego męża, coś mi przypomina..
Mój zachowywał się identycznie po powrocie. Postawa typu: czego jeszcze chcesz, przecież wróciłem. Mimo to zaproponowałam terapię u psychologa par.. no i wtedy się zaczęło.. rozmawialiśmy o swoich potrzebach.. wtedy to z niego wybił wulkan arogancji.. ja się czułam coraz mniejsza i mniejsza... on szczęśliwy..bo należy mu się to i to, o sobie usłyszałam, że wrócił bo w zasadzie jestem dobrym człowiekiem wychodziłam z wizyt w coraz gorszym stanie
Zrezygnowałam z tej terapii
Po czasie okazało się,że wszystko się zmieniło.
Teraz mi się wydaje, ze tak zadziałał stres i poczucie winy. Wrocilem ale: „nadal jestem panem sytuacji i nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego”.
Nie wiem czy czas tak zadziała w Twojej sytuacji. I co zadziała.. jedno jest pewne nie zmienisz męża i jego decyzji, ani postępowania w stosunku do dziecka. Nie naprawisz go na siłę, gdy on sam tego nie chce. Ja się przekonałam że jestem odpowiedzialna tylko i wyłącznie za swoje decyzje. Tez miałam plan, ze naprawie męża i poranione dziecko.. nie wychodziło. Kiedy odpuściłam sama sobie.. wszystko zaczęło się zmieniać.
Dlatego teraz możesz tylko walczyć o siebie.
Trzymaj się Kochana
dobrze że choć przez weekend daliście sobie trochę oddechu.
Ta ignorancja Twojego męża, coś mi przypomina..
Mój zachowywał się identycznie po powrocie. Postawa typu: czego jeszcze chcesz, przecież wróciłem. Mimo to zaproponowałam terapię u psychologa par.. no i wtedy się zaczęło.. rozmawialiśmy o swoich potrzebach.. wtedy to z niego wybił wulkan arogancji.. ja się czułam coraz mniejsza i mniejsza... on szczęśliwy..bo należy mu się to i to, o sobie usłyszałam, że wrócił bo w zasadzie jestem dobrym człowiekiem wychodziłam z wizyt w coraz gorszym stanie
Zrezygnowałam z tej terapii
Po czasie okazało się,że wszystko się zmieniło.
Teraz mi się wydaje, ze tak zadziałał stres i poczucie winy. Wrocilem ale: „nadal jestem panem sytuacji i nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego”.
Nie wiem czy czas tak zadziała w Twojej sytuacji. I co zadziała.. jedno jest pewne nie zmienisz męża i jego decyzji, ani postępowania w stosunku do dziecka. Nie naprawisz go na siłę, gdy on sam tego nie chce. Ja się przekonałam że jestem odpowiedzialna tylko i wyłącznie za swoje decyzje. Tez miałam plan, ze naprawie męża i poranione dziecko.. nie wychodziło. Kiedy odpuściłam sama sobie.. wszystko zaczęło się zmieniać.
Dlatego teraz możesz tylko walczyć o siebie.
Trzymaj się Kochana
Re: Jak żyć po zdradzie męża, który nie widzi w tej sytuacji nic niewłaściwego
Pestko, nie udzielam się w twoim wątku ale zapytam ile syn ma lat? Bo jeśli jest to nastolatek, to wierz mi on wszystko rozumie. I też, go bardzo zabolało jego ojciec glowa rodziny, jego wzór nagle ma druga kobietę nie jego mamę. Wewnętrznie to bardzo przeżywa i też dostał ranę, wiem co mówię, nie chce nic więcej mówi.
Re: Jak żyć po zdradzie męża, który nie widzi w tej sytuacji nic niewłaściwego
Kwiatkowa, Pestko,
po przeczytaniu Waszych postów pomyślałam, że muszę Wam napisać o moim doświadczeniu - nie mogę teraz znaleźć mojego wątku, ale 12 lat temu przeżyłam prawdziwą tragedię. Byłam na urlopie wychowawczym, z gromadką dzieci i dowiedziałam się,że mój mąż, któremu ufałam bez zastrzeżeń jest właściwie obcym człowiekiem działającym na naszą szkodę. Być może wchodziła w grę także inna kobieta ale przyznał się tylko do kłamstw i hazardu, roztrwonienia mojej własności - doprowadził do sytuacji materialnej i mieszkaniowej, która właściwie była bez rozwiązania.
Nie skierowałam sprawy do prokuratury, zostałam z nim zabezpieczając tylko alimenty i rozdzielność - bo przysięga, bo dzieci, bo brak innej rodziny, strach przed samotnością....
Wzięłam na siebie odpowiedzialność finansową, obwiniałam się za swoją naiwność i głupotę, które sprawiły,że nie widziałam znaków ostrzegawczych. Próbowałam sobie tłumaczyć, że da się tak żyć, co przepłaciłam zdrowiem. Z jego strony nie było wyjaśnień, skruchy, pracy nad sobą, totalne zamknięcie na to, co nam zrobił.
Przez 10 lat spłacił swoje długi, odnalazł się w nowej pracy, zaczął żyć własnym życiem, wkładając w dom tylko niewielkie alimenty zasądzone na dzieci a ja cieszyłam się, że chociaż robi remont i zajmuje się samochodem. Dwa lata temu odszedł do innej kobiety - zostawił nas z niedokończonym remontem starego mieszkania, za które spłacam kredyt.
W Waszych postach odnajduję wiele dręczących mnie w okresie trwania niby małżeństwa problemów, o których starałam się nie myśleć.
Uważajcie na siebie, myślcie o sobie, własnym bezpieczeństwie i równowadze.
po przeczytaniu Waszych postów pomyślałam, że muszę Wam napisać o moim doświadczeniu - nie mogę teraz znaleźć mojego wątku, ale 12 lat temu przeżyłam prawdziwą tragedię. Byłam na urlopie wychowawczym, z gromadką dzieci i dowiedziałam się,że mój mąż, któremu ufałam bez zastrzeżeń jest właściwie obcym człowiekiem działającym na naszą szkodę. Być może wchodziła w grę także inna kobieta ale przyznał się tylko do kłamstw i hazardu, roztrwonienia mojej własności - doprowadził do sytuacji materialnej i mieszkaniowej, która właściwie była bez rozwiązania.
Nie skierowałam sprawy do prokuratury, zostałam z nim zabezpieczając tylko alimenty i rozdzielność - bo przysięga, bo dzieci, bo brak innej rodziny, strach przed samotnością....
Wzięłam na siebie odpowiedzialność finansową, obwiniałam się za swoją naiwność i głupotę, które sprawiły,że nie widziałam znaków ostrzegawczych. Próbowałam sobie tłumaczyć, że da się tak żyć, co przepłaciłam zdrowiem. Z jego strony nie było wyjaśnień, skruchy, pracy nad sobą, totalne zamknięcie na to, co nam zrobił.
Przez 10 lat spłacił swoje długi, odnalazł się w nowej pracy, zaczął żyć własnym życiem, wkładając w dom tylko niewielkie alimenty zasądzone na dzieci a ja cieszyłam się, że chociaż robi remont i zajmuje się samochodem. Dwa lata temu odszedł do innej kobiety - zostawił nas z niedokończonym remontem starego mieszkania, za które spłacam kredyt.
W Waszych postach odnajduję wiele dręczących mnie w okresie trwania niby małżeństwa problemów, o których starałam się nie myśleć.
Uważajcie na siebie, myślcie o sobie, własnym bezpieczeństwie i równowadze.
Re: Jak żyć po zdradzie męża, który nie widzi w tej sytuacji nic niewłaściwego
annes, bardzo bliska jest mi Twoja sytuacja. Gdy myslałam że mam problem bo mąz ma "tylko" kolejna kolezanke okazał sie, że okradał od lat dom rodzinny, dosłownie roztrwonił wszystkie oszczedności tzn moje oszczedności i syna, gdyz on od lat miał problemy fiannsowe i nie łozył na dom. Zgadzałam się na to bo kochałam i pragnełam miec rodzinę. A dziś nie mogę sobie wybaczyc że sobie na to pozwoliłam.
Re: Jak żyć po zdradzie męża, który nie widzi w tej sytuacji nic niewłaściwego
Witam
Bardzo dziękuję za wszystkie refleksje i doświadczenia z którymi podzieliliście się ze mną.
Droga Burzo mój syn ma 14 lat. Problem polega na tym, że mój syn właśnie bardzo przeżywa to wszystko a ja nic nie mogę zrobić. Powtórzę jeszcze raz, że czuję się miedzy młotem i kowadłem bo staram się o poprawne relacje z mężem i synem ale syn tego nie akceptuje. Uważa, że powinnam się w ogóle do męża nie odzywać i go ignorować. A mąż nie robi nic żeby naprawiać relacje z synem. I to jest mój dramat. Jak rozmawiam z mężem to syn czuje się "zdradzony" przez mnie.
Nie wiem jak mam poukładać te relacje bo wg syna albo z nim jestem i się solidaryzuję albo z ojcem.
Bardzo dziękuję za wszystkie refleksje i doświadczenia z którymi podzieliliście się ze mną.
Droga Burzo mój syn ma 14 lat. Problem polega na tym, że mój syn właśnie bardzo przeżywa to wszystko a ja nic nie mogę zrobić. Powtórzę jeszcze raz, że czuję się miedzy młotem i kowadłem bo staram się o poprawne relacje z mężem i synem ale syn tego nie akceptuje. Uważa, że powinnam się w ogóle do męża nie odzywać i go ignorować. A mąż nie robi nic żeby naprawiać relacje z synem. I to jest mój dramat. Jak rozmawiam z mężem to syn czuje się "zdradzony" przez mnie.
Nie wiem jak mam poukładać te relacje bo wg syna albo z nim jestem i się solidaryzuję albo z ojcem.
Re: Jak żyć po zdradzie męża, który nie widzi w tej sytuacji nic niewłaściwego
Pestko, miałam tak samo. Syn odwrócił się od ojca gdy zobaczył moje cierpienie. Czułam się winna że pozwalalam zostać męzowi w domu bo syn nie chciał go widzieć. Od tamtego czasu nakładałam maskę przy synu żeby nie oceniał ojca przez pryzmat mojego cierpienia. Ale to wiele mnie kosztowało i pewnie było złe, tylko że ja chciałam normalnej rodziny ponad wszystko.
Re: Jak żyć po zdradzie męża, który nie widzi w tej sytuacji nic niewłaściwego
Myślę że tu nie ma "wyboru", w którejś konferencji jest że gdy dziecko staje pomiędzy rodzicami to trzeba się odciąć od ...dziecka. Strasznie to brzmi ale myślę że to jest nawet dla dobra dziecka które może próbuje rozgrywać podświadomie próbę sił. I nie mówię o odcięciu się od dziecka i "porzuceniu" go ale o jasnym postawieniu sprawy wobec dziecka jaka jest Twoja decyzja. To też zdejmie z bark dziecka "decyzyjnosc" za związek rodziców. Syn jest dzieckiem i jest za mały na sprawy rodziców! Takie jest moje zdanie (bo kłótnie moich rodziców odcisnęły na mnie pietno).