Co dalej zrobić
Moderator: Moderatorzy
Co dalej zrobić
Witam!
Kiedyś już pisałam na forum. Jestem 10 lat po ślubie. Dwa lata temu mąż okłamywał mnie, znikał, spożywał alkohol....jakoś wyszliśmy z tego, chociaż nie było to do końca rozwiązane... Mamy problemy z rozmową w małżeństwie.... Niestety od czerwa tego roku mąż wdał się w romans z panią X - koleżanką z pracy. Zaczeło się od pisania i rozmów... gdy ja coś próboiwałam rozmawiać, twierdził ze nic złego nie robią, że jestem chora psychicznie... z nią też rozmawiałam, tez uważa ze jestem chora. i Tak trwało 2 miesiące aż pewnego dnia zobaczyłam coi piszą... miało być koniec, potem znów... Potem był tel drugi, teraz też znów jest i mam dowody na to ze piszĄ, rozmawiają ze sobą, spotykają się i pracują razem. Jeździliśmy do psychologów, ale nie chce już jeździć. Całyczas kłamie, że pisze z kolegami z tego drugiego numer....w ogóle prawie nie rozmawiamy... On tylko mysli o niej... Sprawa jest bez wyjścia i jeszcze alkohol.....
Kiedyś już pisałam na forum. Jestem 10 lat po ślubie. Dwa lata temu mąż okłamywał mnie, znikał, spożywał alkohol....jakoś wyszliśmy z tego, chociaż nie było to do końca rozwiązane... Mamy problemy z rozmową w małżeństwie.... Niestety od czerwa tego roku mąż wdał się w romans z panią X - koleżanką z pracy. Zaczeło się od pisania i rozmów... gdy ja coś próboiwałam rozmawiać, twierdził ze nic złego nie robią, że jestem chora psychicznie... z nią też rozmawiałam, tez uważa ze jestem chora. i Tak trwało 2 miesiące aż pewnego dnia zobaczyłam coi piszą... miało być koniec, potem znów... Potem był tel drugi, teraz też znów jest i mam dowody na to ze piszĄ, rozmawiają ze sobą, spotykają się i pracują razem. Jeździliśmy do psychologów, ale nie chce już jeździć. Całyczas kłamie, że pisze z kolegami z tego drugiego numer....w ogóle prawie nie rozmawiamy... On tylko mysli o niej... Sprawa jest bez wyjścia i jeszcze alkohol.....
córka Boga
Re: Co dalej zrobić
On myśli o sobie i o niej. Caly czas i wciąż. Jaka to ma siłę, że jest w stanie skrzywdZić tyle osób w około w przekonaniu, że ma się do tego prawo. Przecież mamy wolna wole. Jestesmy dorośli, wiec też jakies doświadczenie życiowe powinno być. Umiejętność oceny sytuacji z różnych perspektyw.
A tu nic. Sam w centrum uwagi. Naj, naj, naj. Najpiękniejszy, najważniejszy. A my rotalne przeciwieństwo. Samo zło.
A tu nic. Sam w centrum uwagi. Naj, naj, naj. Najpiękniejszy, najważniejszy. A my rotalne przeciwieństwo. Samo zło.
Re: Co dalej zrobić
Cóż, żeby to wytłumaczyć, warto sięgnąć do motywów postępowania człowieka.Mimała pisze: ↑13 gru 2017, 12:25 On myśli o sobie i o niej. Caly czas i wciąż. Jaka to ma siłę, że jest w stanie skrzywdZić tyle osób w około w przekonaniu, że ma się do tego prawo. Przecież mamy wolna wole. Jestesmy dorośli, wiec też jakies doświadczenie życiowe powinno być. Umiejętność oceny sytuacji z różnych perspektyw.
A tu nic. Sam w centrum uwagi. Naj, naj, naj. Najpiękniejszy, najważniejszy. A my rotalne przeciwieństwo. Samo zło.
Abraham Maslow podzielił nasze potrzeby na kilka kategorii (więcej np. tutaj):
http://www.zarzyccy.pl/p_piramida-potrzeb-maslowa.html
Ponieważ żyje się nam coraz lepiej, mamy zapewnione potrzeby podstawowe. Zaczynamy więc próbować zaspokajać sobie potrzeby wyższego rzędu. Niestety często odbywa się to kosztem naszych najbliższych. Dlatego im gorzej, tym lepiej (im gorzej materialnie, tym jesteśmy bardziej wierni - więcej wysiłku musimy poświęcać na zapewnienie sobie egzystencji i bezpieczeństwa).
Po drugie istnieje pewna hierarchia naszej aktywności (np. tutaj):
http://projektantczasu.pl/macierz-eisenhowera/
No i niestety stajemy się (my, zdradzeni małżonkowie), "nieważni i niepilni".
Co prawda staramy się (my zdradzeni) powoływać na potrzeby wyższego szczebla, ale nie znajduje to zrozumienia u naszych wiarołomnych małżonków. Dlaczego? Po pierwsze u tych osób pojawia się dysonans poznawczy. Co innego robią a w co innego do tej pory wierzyli. Dysonans poznawczy nie jest przyjemny, więc następuje "racjonalizacja postępowania". Nagle okazuje się, że wiara to głupota, wierność to strata czasu, ...
Dlaczego tak się dzieje? Bo trochę tak mamy skonstruowany mózg (np. tutaj):
https://pl.wikipedia.org/wiki/Uk%C5%82ad_nagrody
Układ nagrody powoduje, że jeżeli poddamy mu się, to będziemy robić wszystko, żeby zaspokoić swoje chucie. Stąd takie zaślepienie wśród zdradzających czy ludzi opanowanych nałogami. Oczywiście są dwa rodzaje nagrody nagroda oddalona i nagroda bezpośrednia.
Nagroda bezpośrednia to wszystkie działania, które wywołują u nas dopływ dopaminy (jedzenie, spanie, "motylki w brzuchu". ,,,)
Nagroda oddalona jest trudniejsza do otrzymania, bo należy na nią czekać. U nas, katolików, nawet do śmierci. I dlatego ludzie częściej wybierają nagrodę bezpośrednią.
Czyli zwykła chemia, tyle że mózgu.
Re: Co dalej zrobić
Dorothy10 - fajnie że tu do nas trafiłaś
Postaraj się może napisać ciut więcej - ile lat jesteście po ślubie, czy macie dzieci?
Od kiedy zaczęło się psuć... czy jemu w Tobie przeszkadza (może coś mówił? może jest w tym jakieś ziarnko prawdy? itd).
Dziewczyny - mam tylko prośbę, abyście nie zafiksowały się na tych "złych mężczyznach".
Jest mnóstwo kobiet, które pasują właśnie do Waszego opisu.
Które myślą "tylko o sobie i o nim" - cały czas i wciąż, że są najpiękniejsze i najważniejsze...
Takie zachowania nie są cechą jednej płci...
Każdemu polecam odwieszenie się od partnera... (nawet sam siebie w końcu do tego przekonałem ).
Chodzi o to, żeby mieć fajne i wartościowe SWOJE WŁASNE życie. Czuć się dobrze samemu ze sobą, ze swoją pracą, ze swoimi pasjami czy tam po prostu jakimiś wariactwami... Oczywiście fajnie, jak mąż czy żona idzie w tym samym kierunku co my, jeszcze fajniej jak wspiera i docenia - ale partner nie jest sprawi, że będziemy szczęśliwi... absurdem jest oczekiwanie tego od kogokolwiek - że dostarczy nam "szczęście z zewnątrz".
Re: Co dalej zrobić
Zgadzam się w 100 procentach z tym wszystkim. Ale to trudne wcielić potem w życie. Samą siebie najtrudniej przekonać do zmiany zachowania i postepowania. Jak dlugo można płynąć pod prąd, gdy ktoś z usmiechem na ustach rzuca jeszcze w Ciebie kłody, albo Cię podtapia. Każdego dnia rano staram sie na swoja liste zadan "to do" wpisać to co muszę zrobić np. teraz przed świętami, ale i tak dzień weryfikuje, że nie wiele bądź nic nie udalo sie wykonać. Brak chęci do wszystkiego, sprawiają, że nawet obowiazki macierzyńskie osiagaja totalne minimum, że aż wstyd, a potem są wyrzuty. To jest pierwsze co należy zmienić. Wiem doskonale. Ale człowiek oglada się na drugiego, a drugi w tym.wypadku mąż ma wszystko gdzieś. Na niczym mu nie zależy. Jest odważny na tyle, żeby zepsuć nam życie, ale juz brak mu odwagi, żeby skończyć jedno lub drugie.
Powiedzial, ze zostaje z nami dla dobra dzieci, tylko i wyłącznie, ale nie wie jak to będzie wyglądało. Ze mam.na nic.nie liczyć. Zaproponował otwarty związek, ale się nie zgodzilam. Nie zgodzilam.sie na wyjazdy służbowe, podwozki do pracy. Zgodzilam.się natomiast na kontakt telefoniczny z kowalska.
Tyle epitetów cisnie.mi się na usta.
Tak.jestem zła, wściekła. Same złe emocje.
Czy odpowiedzialnością mozna nazwać to, że sie.na to.zgodzę. czy to zwykłe frajerstwo jest z mojej strony?
Chyba się jeszcze oszukuje, że kiedys to ma.szanse na coś lepszego. Że my mamy jeszcze jakieś szanse.
Boje się, że jak będę stanowcza to on pójdzie a potem bedzie za daleko i będę żałowała. Już sama nie wiem!!!!!
Powiedzial, ze zostaje z nami dla dobra dzieci, tylko i wyłącznie, ale nie wie jak to będzie wyglądało. Ze mam.na nic.nie liczyć. Zaproponował otwarty związek, ale się nie zgodzilam. Nie zgodzilam.sie na wyjazdy służbowe, podwozki do pracy. Zgodzilam.się natomiast na kontakt telefoniczny z kowalska.
Tyle epitetów cisnie.mi się na usta.
Tak.jestem zła, wściekła. Same złe emocje.
Czy odpowiedzialnością mozna nazwać to, że sie.na to.zgodzę. czy to zwykłe frajerstwo jest z mojej strony?
Chyba się jeszcze oszukuje, że kiedys to ma.szanse na coś lepszego. Że my mamy jeszcze jakieś szanse.
Boje się, że jak będę stanowcza to on pójdzie a potem bedzie za daleko i będę żałowała. Już sama nie wiem!!!!!
Re: Co dalej zrobić
Mimała - doskonale Cię rozumiem.
Ale nie traktuj swojego życia, jak płynięcia pod prąd
Więcej akceptacji i zrozumienia - a mniej walki.
(to u mnie się sprawdza - ale każdy jest inny - więc może akurat u Ciebie to płynięcie pod prąd więcej Ci daje niż odbiera)
Bardzo trudno się zmienić - zwłaszcza samemu siebie. To najtrudniejsze... i najgorsze jest to, że nie mamy na kogo "zwalić" porażki w próbach zmiany siebie. Ja np. nie jestem pedantem - dobra - stańmy w prawdzie - bardziej bałaganiarz ... Byłem przed chwilą w łazience... kątem oka zauważyłem mocno zakurzoną półkę z kosmetykami i jakąś tam suszarką... i taka myśl "trzeba by to ogarnąć" ... a potem druga "a potem, za chwilę... jutro" ... - ale nie wróciłem się, pozestawiałem wszystko, umyłem, kurzu nie ma, półeczka lśni i wszystkie graty na niej również. Ile to zajęło? No pewnie maks 10 min.
I często niestety z tą zmianą samych siebie, jest jak z tą półką... eee... za chwilę, potem, jutro... ok, ale tylko wcześniej kawy się napiję... itd.
Nie bądź wściekła - postaraj się nie być - pójdź na jakieś spotkanie priv, ognisko sychar'u czy gdziekolwiek.
Bardzo chcielibyśmy zmienić to i owo w partnerze - jasne że tak - ale zobaczmy, jak nam samym jest ciężko cokolwiek zmienić w sobie... to tym trudniej oczekiwać, że nasz partner zmieni się nagle w księcia (księżniczkę) z bajki.
Trzymaj się Nie jesteś w tym sama (na podobnych wózkach toczy swoje życie mnóstwo innych osób)
ps.
Twoja zgoda na rozmowy telefoniczne z kowalską jest zastanawiająca
Ale nie traktuj swojego życia, jak płynięcia pod prąd
Więcej akceptacji i zrozumienia - a mniej walki.
(to u mnie się sprawdza - ale każdy jest inny - więc może akurat u Ciebie to płynięcie pod prąd więcej Ci daje niż odbiera)
Bardzo trudno się zmienić - zwłaszcza samemu siebie. To najtrudniejsze... i najgorsze jest to, że nie mamy na kogo "zwalić" porażki w próbach zmiany siebie. Ja np. nie jestem pedantem - dobra - stańmy w prawdzie - bardziej bałaganiarz ... Byłem przed chwilą w łazience... kątem oka zauważyłem mocno zakurzoną półkę z kosmetykami i jakąś tam suszarką... i taka myśl "trzeba by to ogarnąć" ... a potem druga "a potem, za chwilę... jutro" ... - ale nie wróciłem się, pozestawiałem wszystko, umyłem, kurzu nie ma, półeczka lśni i wszystkie graty na niej również. Ile to zajęło? No pewnie maks 10 min.
I często niestety z tą zmianą samych siebie, jest jak z tą półką... eee... za chwilę, potem, jutro... ok, ale tylko wcześniej kawy się napiję... itd.
Nie bądź wściekła - postaraj się nie być - pójdź na jakieś spotkanie priv, ognisko sychar'u czy gdziekolwiek.
Bardzo chcielibyśmy zmienić to i owo w partnerze - jasne że tak - ale zobaczmy, jak nam samym jest ciężko cokolwiek zmienić w sobie... to tym trudniej oczekiwać, że nasz partner zmieni się nagle w księcia (księżniczkę) z bajki.
Trzymaj się Nie jesteś w tym sama (na podobnych wózkach toczy swoje życie mnóstwo innych osób)
ps.
Twoja zgoda na rozmowy telefoniczne z kowalską jest zastanawiająca
Re: Co dalej zrobić
Dziewczyny - mam tylko prośbę, abyście nie zafiksowały się na tych "złych mężczyznach".
Jest mnóstwo kobiet, które pasują właśnie do Waszego opisu.
Które myślą "tylko o sobie i o nim" - cały czas i wciąż, że są najpiękniejsze i najważniejsze...
Takie zachowania nie są cechą jednej płci...
Jak najbardziej się z tym zgadzam i przepraszam, za uprzedmiotowienie mężczyzn. Chodziło o zdradzajacych, bądź tych którym wszystko jedno lub związek mają za nic (związek małżeński)
Staram się, staram się, ale to trudne. Poza tym do wczoraj było prawie normalnie tzn. rozmawiamy, prowadziliśmy prawie normalne życie, więc nie uciekaliśmy od siebie, potrafiliśmy rozmawiać na różne tematy. A możne tak być nie powinno. Być blisko a jednocześnie poza zasięgiem?Każdemu polecam odwieszenie się od partnera... (nawet sam siebie w końcu do tego przekonałem ).
Chodzi o to, żeby mieć fajne i wartościowe SWOJE WŁASNE życie. Czuć się dobrze samemu ze sobą, ze swoją pracą, ze swoimi pasjami czy tam po prostu jakimiś wariactwami... Oczywiście fajnie, jak mąż czy żona idzie w tym samym kierunku co my, jeszcze fajniej jak wspiera i docenia - ale partner nie jest sprawi, że będziemy szczęśliwi... absurdem jest oczekiwanie tego od kogokolwiek - że dostarczy nam "szczęście z zewnątrz".
Straszne to.
Re: Co dalej zrobić
po ślubie jesteśmy 10 lat. Mamy troje małych dzieci. Niestety od początku tak do końca nie było tak zupełnie ok. Mąż zdarzało się, że znikał i pil kolegami, szczególnie w soboty. wracał w nocy. Ja krzyczała, on rano przepraszał. ja wybaczalam i tak do następnego razu... Nie umiałam sobie z tym poradzić. Mąż kłamał, a ja to coraz częściej kontrolowalam. I tak trwało. Dwa lata temu po wypadku mąż zaczął codziennie pić i nie wraca. jakoś prowadziliśmy sobie, chociaż nie dokonać. Męża calyczas ciągnie zwłaszcza do piwa. A w tym roku zaczęło się pisanie z nią, klamanie i picie. Z początku nie umiałam sobie z tym poradzić, nie potrafiłam funkcjonować. Teraz jestem już spokojniejszy i obojętna.. .. W sumie to jest mi lepiej jak jest w pracy, bo przynajmniej nie widzę, że kombinuje żeby napisać. Najgorsze jest to ze się do niczego nie przyznaje. chodziliśmy do psychologów ale nie chce. Dowody mam. na drugi te. On nawet nie się, że ostatnio przeczytałam wszystko z tego telefonu drugiego. Żyjemy tak obojętnie. Nie byliśmy idealnym małźenstwem, nigdy nie potrafiliśmy rozmawiać, ale mąż jest dobrym człowiekiem. dużo pomagał. Teraz od Boga się nawet odwrócił. Teraz po 10 latach wszystko mu przeszkadza. fakt też jest taki, że przez te kłamstwa i rzeczy mało co docenialam za rzeczy dobre i to ja raczej ja byłam ta osoba dominująca. Ale mąż tak chciał. Ciężko.. . On żyje teraz podwójnym życiem.. ..a przed ludźmi udaje że wszystko jest ok.
córka Boga
Re: Co dalej zrobić
Jacku ciekawe rzeczy , ja dodałbym jeszcze funkcjonujące również kręgi wpływów .
Mimała
......
Transparentność , przejrzystość czy spójność to cechy w które warto zainwestować, bo procentują zawsze ....
Dla mnie szczęście jest wtedy kiedy realizuję to co uważam ze dobre i zdaje sobie sprawę, choć nie zawsze tak jest ,że konsekwencje mogą być różne , bo np. nie każdy ma te same wartości .
Niech Was Pan błogosławi i strzeże.
Mimała
To jest dobry powód żeby zrozumieć mężaMimała pisze:Ale to trudne wcielić potem w życie. Samą siebie najtrudniej przekonać do zmiany zachowania i postepowania.
......
Może nie warto oglądać się na drugiego i robić swoje , to na co się ma wpływ ....Mimała pisze:To jest pierwsze co należy zmienić. Wiem doskonale.Ale człowiek oglada się na drugiego, a drugi w tym.wypadku mąż ma wszystko gdzieś.
Każdy je ma , ważne co z nimi robimy...Mimała pisze:Tyle epitetów cisnie.mi się na usta.
Tak.jestem zła, wściekła. Same złe emocje.
Szansa jest zawsze , skoro jednak przechodzicie kryzys, to jest to informacja że czegoś brakowało w Waszym życiu , więc znów , warto skupić się na tym co mogę , co w moim zasięgu , na co mam wpływ i naprawiać małżeństwo po mojej stronie .Mimała pisze:Chyba się jeszcze oszukuje, że kiedys to ma.szanse na coś lepszego. Że my mamy jeszcze jakieś szanse.
To tak nie powinno działać , Twoje zachowanie , postawa powinna wyrażać wartości którymi się kierujesz , bez wzgledu na konsekwencje , to co napisałeś ma symptomy manipulacji jak dla mnie .Mimała pisze:Boje się, że jak będę stanowcza to on pójdzie a potem bedzie za daleko i będę żałowała. Już sama nie wiem!!!!!
Transparentność , przejrzystość czy spójność to cechy w które warto zainwestować, bo procentują zawsze ....
Dla mnie szczęście jest wtedy kiedy realizuję to co uważam ze dobre i zdaje sobie sprawę, choć nie zawsze tak jest ,że konsekwencje mogą być różne , bo np. nie każdy ma te same wartości .
Niech Was Pan błogosławi i strzeże.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Re: Co dalej zrobić
dziś np maż zamiast przyjść do domu to piwkuje w piwnicy i rozmawia i pisze z nia
córka Boga
Re: Co dalej zrobić
dorothy10 ......nie gniewaj sie ,ale tak chaotycznie piszesz,że ja mało co rozumie z Twojego pisania.
Co jest Waszym ,Twoim problemem?
Co jest Waszym ,Twoim problemem?
lena50....dawniej lena
Re: Co dalej zrobić
Witam! Jak już pisałam... mój mąż od pół roku, na tyle co wiem i mam dowody pisze i rozmawia z koleżanką z pracy..,. sa to czułe smsy... teraz nawet ma drugi telefon, z którego korzysta w ukryciu, numeru nawet nie znam...., żebym nie widziała nic na bilingach. Wiem, że parę razy się też spotkali.... Mąż doi niczego sie nie przyznaje i nie widzi nic w tym złego, ze ma drugi telefon. Był okres wyciszenia, modlitwy, teraz znów wraca lęk... mąż najcześciej jest oschły i arogancki, czasem zwłaszcza przy ludziach jest bardziej czuły.... niestety ma jeszcze problem z alkoholem.... Wybieram się na spotkanie do Sycharu w swoim regionie.... potrzbuje wsparcia
córka Boga
Re: Co dalej zrobić
OK - dorothy10 - bardzo niefajnie robi ten Twój mąż... ale niestety go tu nie ma i pewnie nie czyta tego forum - więc pewnie mu nie pomożemy.
A Ty u siebie zauważasz coś do przepracowania? Może jak napiszesz więcej o sobie, o tym co Ty czujesz, co Cię raduje, co Cię wkurza... może będzie łatwiej coś zaradzić... Mąż wspomina coś o rozwodzie? Czy wg. niego wszystko jest ok... i nie widzi problemu? Przytulacie się w ogóle... czy sypialnia wieje chłodem itd. itp.
A Ty u siebie zauważasz coś do przepracowania? Może jak napiszesz więcej o sobie, o tym co Ty czujesz, co Cię raduje, co Cię wkurza... może będzie łatwiej coś zaradzić... Mąż wspomina coś o rozwodzie? Czy wg. niego wszystko jest ok... i nie widzi problemu? Przytulacie się w ogóle... czy sypialnia wieje chłodem itd. itp.
Re: Co dalej zrobić
Już odpowiadam.... zawsze chciałam mieć szczęśliwą rodzinę.. .. może za bardzo.... Po ślubie niestety zdarzało się ze mąż znikał, wracał w nocy pod wpływem alkoholu. Ja wtedy krzyczała. On przepraszał i tak trwało. Ogólnie byliśmy dobrym małżeństwem. Modlilismy się, uczestniczyliśmy we mszy świętej.
Mąż zaczął mnie okłamywać. Ja zaczęłam coraz więcej to kontrolować. Wiem że źle robiłam. Mogłam wtedy szukać gdzieś pomocy.
Od czerwca mąż pisze czule smsy z koleżanka z pracy. Na drugi tel. Wczoraj zobaczyłam że pisze jej nawet, że ją kocha. Dziś jest miły. próbuje z nim rozmawiać. do niczego się nie przyznaje.
Tłumaczę mu że nie jestem w stanie zaakceptować tego ze razem pracują , ze ma drugi tel, że kłamie i pije. Mówię mu, że tez chce pracować nad sobą, do tego musimy iść na terapię. ponieważ sami po ludzku oczywiście oprócz modlitwy nie damy rady.
Ja już pracuje nad sobą ale ciężko jest wiedząc co mąż robi...
Mąż zaczął mnie okłamywać. Ja zaczęłam coraz więcej to kontrolować. Wiem że źle robiłam. Mogłam wtedy szukać gdzieś pomocy.
Od czerwca mąż pisze czule smsy z koleżanka z pracy. Na drugi tel. Wczoraj zobaczyłam że pisze jej nawet, że ją kocha. Dziś jest miły. próbuje z nim rozmawiać. do niczego się nie przyznaje.
Tłumaczę mu że nie jestem w stanie zaakceptować tego ze razem pracują , ze ma drugi tel, że kłamie i pije. Mówię mu, że tez chce pracować nad sobą, do tego musimy iść na terapię. ponieważ sami po ludzku oczywiście oprócz modlitwy nie damy rady.
Ja już pracuje nad sobą ale ciężko jest wiedząc co mąż robi...
córka Boga