Małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

white chocolate pisze: 25 paź 2019, 10:01
Monti pisze: 25 paź 2019, 9:25 White chocolate, mam wrażenie, że próbujesz mnie obciążać winą za decyzję mojej żony o zakończeniu tego związku.
Skąd taki wniosek?
Monti pisze: 25 paź 2019, 9:25 Ja tego nie chciałem
Wiem. Znam Twój watek. Nie popieram jednak wyprowadzki Twojej z nowo wybudowanego domu. Oczywiste jest że teraz jest ze wszystkim pod górkę i trzeba kombinować.
Cięzko się też patrzy na Twój wysiłek wybudowania domu oraz płacenia raty na coś z czego w ogóle nie korzystasz.
Nie chodzi mi tu o takie motywacje jak mściwość i walkę o czyjeś racje, po prostu uważam, że to jest Twój dom.
A mój post to tylko moja opinia i mój punkt widzenia. Nic więcej.
Zrobisz jak uważasz.
Miałem takie odczucie, być może mylne, że w pewnym sensie mnie trochę oskarżasz. Z zewnątrz może tak to wyglądać, że to ja się wyprowadziłem, ja porzuciłem rodzinę (i niewykluczone, że żona może tak to przedstawiać). Ale zrobiłem to nie dlatego, że mi się znudziło, tylko doszedłem już do ściany.

Wydaje mi się, że w myśleniu wielu sycharków pokutuje takie myślenie, że za wszelką cenę trzeba mieszkać razem. Dopiero jak ktoś jest maltretowany fizycznie, to ma "przyzwolenie" na wyprowadzkę i separację. Tymczasem dla dzieci dorastanie w domu, gdzie ciągle są kłótnie i napięta atmosfera, wcale nie jest fajne, Ostatnio rozmawiałem z koleżanką, która opowiadała mi, jaką ulgę odczuła jako dziecko, gdy jej rodzice po latach kłótni się rozstali. Uprzedzając argument, że nie można się kłócić w pojedynkę - owszem, ale nasza cierpliwość i zdolność do nadstawiania drugiego policzka jest ograniczona.
Zupełnie inna sytuacja jest, gdy ktoś wyprowadza się i zaczyna nowy związek, a inna, gdy ktoś chce po prostu normalnie żyć i dalej opiekuje się dzieckiem i trwa w wierności.

Uwierz mi, że co miesiąc, robiąc przelew raty kredytu, wkurzam się na swoją głupotę. Gdybym kiedyś miał tę wiedzę, którą mam dzisiaj, z pewnością tego domu bym nie budował, bo nie było takiej potrzeby. Tym bardziej, że w międzyczasie spotkały mnie pewne perturbacje zawodowe i perspektywa obciążenia finansowego jeszcze przez 10 lat bardzo mi ciąży. Z drugiej strony, mam dzięki temu takie poczucie, że zrobiłem naprawdę dużo dla ratowania naszego małżeństwa. Zawsze mam też nieruchomość. Może kiedyś otrzymam spłatę, a jak nie, to przepiszę swój udział na syna i będzie miał jakieś zabezpieczenie finansowe.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Monti pisze: 24 paź 2019, 20:59 bo z pewnością żona wylałaby na mnie wtedy morze hejtu.
Boisz się żony i ona to dobrze wie. Dlatego krzyczy na Ciebie, stawi apod ścianą i decyduje. Robi co uważa nie pytając Ciebie o zdanie.
Monti pisze: 24 paź 2019, 20:59 może Pan nas kiedyś połączy,
Bóg nam błogosławi i pomaga gdy stajemy przed sobą w prawdzie. Gdy nie dezertujemy. Gdy nie ubieramy swoich grzechów i słabości w szaty cnót.
Nie robi nic za nas ale jest ciagle obok i obdarza odwagą, męstwem i łaskami gdy pokonujemy swój lęk i budujemy swoją tożsamość.
Jonasz

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

white chocolate pisze: 25 paź 2019, 10:47 Boisz się żony i ona to dobrze wie. Dlatego krzyczy na Ciebie, stawi apod ścianą i decyduje. Robi co uważa nie pytając Ciebie o zdanie.
Czy status bycia żoną/mężem upoważnia/zobowiązuje do niszczenia czy kochania?
Co naprawdę kryje się za tym pojęciem?

Czy ten status mam męża uprawnia do robienia z nim co się chce?
I co to oznacza mam?

Nawet to że skrzywdziłem nie daje drugiej stronie prawa do zemsty.

Astro pisze: 25 paź 2019, 10:19 Mam nadziej że nie do syna bo stwierdzenie ze chłopaka ustawi nie kojarzy mi się dobrze.
Kolejne moje pytanie.
Mam dziecko czy jestem matką?
Astro pisze: 25 paź 2019, 10:19 Tylko nie wiem czy dobre by bylo dla chłopaka z racji tego że kiedyś stanie się mezszczyzna słuchanie jak matka wylewa ojcu na głowę pomyje poniza go i podważa jego autorytet w oczach syna w tym ze domu po powrocie ojca.
Serdecznie gratuluję tym Paniom które podważają autorytet ojca tak bardzo potrzebny dla dzieci.
Zwłaszcza w okresie buntu i wypaczeń.


U mnie dodatkowo odkryłem pewną rzecz.
Fajnie było dopóki syn był dzieckiem.
Ale nastolatek to już nie dziecko a młody mężczyzna.

Panowie uwaga na ten moment: pilnujemy własnych synów... ;)
Astro
Posty: 1208
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Astro »

Dzięki za przypomnienie Jonaszu . Mój starszy syn myślę ze właśnie wchodzi w taki wiek .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Monti pisze: 25 paź 2019, 10:36 Wydaje mi się, że w myśleniu wielu sycharków pokutuje takie myślenie, że za wszelką cenę trzeba mieszkać razem.
Ale mnie nie o to chodzi, Monti. Widze, że dość emocjonalnie podchodzisz do mojego postu i stąd ucieka Ci mój przekaz.
Wiele razy na tym forum pisałam, że nic na siłę. Nie da się drugiego człwoieka zmusić do miłości i relacji.
Ale to Twój dom. Zbudowany z motywacji udowodnienia żonie , że jest dla Ciebie na pierwszym miejscu.
Dostała, czego oczekiwała i oakzuje się że nadal jest nienasycona i nie chodziło o to, że masz nie pzreciętą pępowinę z rodzicami i nie Twoja relacja z nimi kumuluje problem małżeński.
Żona mnoży oczekiwania i roszczenia. Trzyma władzę w rękach.
Wyrowadziłeś się i zostawiłeś Panią na włościach.
Spłacasz kredyt za coś z czego nie korzystasz.
Długo tak jeszcze będziesz uciekał?
Monti pisze: 25 paź 2019, 10:36 Tymczasem dla dzieci dorastanie w domu, gdzie ciągle są kłótnie i napięta atmosfera, wcale nie jest fajne, Ostatnio rozmawiałem z koleżanką, która opowiadała mi, jaką ulgę odczuła jako dziecko, gdy jej rodzice po latach kłótni się rozstali. Uprzedzając argument, że nie można się kłócić w pojedynkę - owszem, ale nasza cierpliwość i zdolność do nadstawiania drugiego policzka jest ograniczona.
Historii jest tyle ilu jest ludzi. Mój ojciec też się wyprowadził i nie wytrzymał napięcia jak mówił. Tyle, że w tej oschłej, zimnej i despotycznej atmosferze wykreowanej przez mamę zostawił swoje dzieci. Widziałam jak nie raz kulił ogon, jak przychodził pijany albo nie przychodził w ogóle. Całe zycie mamie ustepował i nie potrafił być męzczyzną.
Tak go zapamiętałam.

Co zrobisz gdy dowiesz się że w Twoim domu mieszka nowy znajomy Twojej żony? Nie musi tak być wcale ale hipotetycznie wyobraź sobie taką sytuację. Ty go zbudowałeś, Ty go spłacasz i ktoś sobie z niego korzysta. Do tego ma większy kontakt z Twoim synem.

Znam kobietę, która samotnie wychowuje synów. Męża wita w progu bądź na podwórku a po mieszkaniu chodzą rózni panowie. Nawet kilku w jednym czasie. A pani opowiada że była ofiarą przemocy psychicznej.
Sytuację z nam dogłebniej ale nie bede o niej opowiadała na forum.

Dzieci nie muszą słuchać kłótni i wrzasków by widzieć słabość jednego z rodziców.
Czują lęk jednego z nich do pzreciwstawiania się tyranii.
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Monti pisze: 25 paź 2019, 10:36 Uprzedzając argument, że nie można się kłócić w pojedynkę - owszem, ale nasza cierpliwość i zdolność do nadstawiania drugiego policzka jest ograniczona.
Nadstawianie policzka nie jest złotą zasadą i lekiem na kazdą sytuację. Trzeba wiedzieć kiedy warto to zrobić by wyszło z tego większe, realne dobro.
Często jest to po prostu wycofywanie się z lęku i z braku poczucia swojej wartości oraz siły wewnętrznej.
I każdy taki przyjmowany niepotrzebnie policzek będzie osłabiał psychikę i ducha. Problem tak się zapetli że taka postwa wejdzie w nawyk, spoliczkowany bedzie słabł i malał a policzkujący rósł w siłę.
Tu jest przestrzeń do powiedzenia męskiego: DOŚĆ!
Dla siebie, dla dziecka/dzieci i dla stosującego przemoc.
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: tata999 »

white chocolate pisze: 25 paź 2019, 11:53 (...)
Wiele razy na tym forum pisałam, że nic na siłę. Nie da się drugiego człwoieka zmusić do miłości i relacji.
Ale to Twój dom. Zbudowany z motywacji udowodnienia żonie , że jest dla Ciebie na pierwszym miejscu.
Dostała, czego oczekiwała i oakzuje się że nadal jest nienasycona i nie chodziło o to, że masz nie pzreciętą pępowinę z rodzicami i nie Twoja relacja z nimi kumuluje problem małżeński.
Żona mnoży oczekiwania i roszczenia. Trzyma władzę w rękach.
Wyrowadziłeś się i zostawiłeś Panią na włościach.
Spłacasz kredyt za coś z czego nie korzystasz.
Długo tak jeszcze będziesz uciekał?
(...)
Historii jest tyle ilu jest ludzi. Mój ojciec też się wyprowadził i nie wytrzymał napięcia jak mówił. Tyle, że w tej oschłej, zimnej i despotycznej atmosferze wykreowanej przez mamę zostawił swoje dzieci. Widziałam jak nie raz kulił ogon, jak przychodził pijany albo nie przychodził w ogóle. Całe zycie mamie ustepował i nie potrafił być męzczyzną.

(...)
Co zrobisz gdy dowiesz się że w Twoim domu mieszka nowy znajomy Twojej żony? Nie musi tak być wcale ale hipotetycznie wyobraź sobie taką sytuację. Ty go zbudowałeś, Ty go spłacasz i ktoś sobie z niego korzysta. Do tego ma większy kontakt z Twoim synem.

Znam kobietę, która samotnie wychowuje synów. Męża wita w progu bądź na podwórku a po mieszkaniu chodzą rózni panowie. Nawet kilku w jednym czasie. A pani opowiada że była ofiarą przemocy psychicznej.
Sytuację z nam dogłebniej ale nie bede o niej opowiadała na forum.

Dzieci nie muszą słuchać kłótni i wrzasków by widzieć słabość jednego z rodziców.
Czują lęk jednego z nich do pzreciwstawiania się tyranii.
Cały wywód bardzo ciekawy moim zdaniem. Uchwyca subtelny aspekt wpływu relacji żona-mąż na kształtowanie dzieci. Już nawet nie dla żony, ani nie dla męża, ważne jest okazywanie szacunku i dobrych wzorców między nimi. Dodając do tego fakt, że nie da się zafałszować, czy też udawać dobrych relacji żona-mąż dla pozoru, dla dzieci to zadałbym pytanie - co sugerowałabyś zrobić w przypadkach podobnych do Montiego (i Twojego ojca). Monti izoluje się (Ty napisałaś, że ucieka). Nie jest w stanie przeciwstawić się. Nie jest w stanie przełamać się do zbliżenia do żony. Gdyby nawet był w stanie, to jednak byłoby to nieprawdziwe, udawane. Czy i jakie jest wyjście z takiej sytuacji według Ciebie?
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Dziękuję Wam wszystkim za odzew.

White chocolate- masz rację, że moim głównym problemem jest lęk. Przed żoną, jej gniewem, a ściślej przed tym, że "zabierze" mi dziecko.

To jest problem, z którym próbuję sobie poradzić od dłuższego czasu. Widzę jakiś postęp w swoim zachowaniu, ale to nie jest to, czego oczekuję. Nie zgodzę się, że nic nie robię w tym kierunku. Trudno zmienić podejście tak na pstryk, zwłaszcza, że wynika to z szeregu uwarunkowań.

Tak jak mówiłem, kontakty z dzieckiem mamy ustalone i generalnie się tego trzymam (poza tą sytuacją z tego tygodnia). Mogę sobie spróbować wyobrazić, co będzie, gdy do naszego domu chciałby się wprowadzić kowalski (choć pracuję nad tym, żeby się nie martwić na zapas). Pewnie wtedy trzeba by podjąć jakieś formalne kroki, które w praktyce, chcąc nie chcąc, skończyłyby się rozwodem.

Czy uciekam? Co dałoby mi "przyciśnięcie" finansowe żony po ewentualnej rozdzielności/separacji? Miałbym po podziale majątku jakąś wierzytelność, której żona i tak nie byłaby pewnie w stanie spłacić. Więc mógłbym ją doić pomału przez komornika. Ale gdyby doszło do sprzedaży domu i żona uciekłaby mi gdzieś w Polskę? Wtedy jeździłbym po syna nie 10 kilometrów, tylko kilkaset i widział go od wielkiego dzwonu. Czy o to chodzi?
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: tata999 »

tata999 pisze: 25 paź 2019, 13:18
white chocolate pisze: 25 paź 2019, 11:53 Widziałam jak nie raz kulił ogon, jak przychodził pijany albo nie przychodził w ogóle. Całe zycie mamie ustepował i nie potrafił być męzczyzną.
I jeszcze jedno pytanie w odniesieniu do wyżej zacytowanego fragmentu - jak w takich (Montiego, ojca) sytuacjach widziałabyś zachowanie kogoś, o kim powiedziałabyś, że potrafił być mężczyzną?
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Monti pisze: 25 paź 2019, 14:02 o jest problem, z którym próbuję sobie poradzić od dłuższego czasu. Widzę jakiś postęp w swoim zachowaniu, ale to nie jest to, czego oczekuję. Nie zgodzę się, że nic nie robię w tym kierunku. Trudno zmienić podejście tak na pstryk, zwłaszcza, że wynika to z szeregu uwarunkowań.
Wiem, że nie ma nic na pstryk. Widzisz postep gdyż mieszkasz oddzielnie więc wielkiego pola do popisu nie masz. Jak byś się zachowywał i jakie postawy przyjmował gdybyś mieszkał w domu?
Sugerowałabym pracę nad konkretnym problemem w sobie w towarzystwie psychologa. Do tego pracę nad zaufaniem do Boga bo trochę wybrzmiewa z Twoich postów dla mnie taki przekaz, że Twoja zona jest silniejsza niż sam Bóg.
Monti pisze: 25 paź 2019, 14:02 To jest problem, z którym próbuję sobie poradzić od dłuższego czasu
A w jaki sposób?
Monti pisze: 25 paź 2019, 14:02 Pewnie wtedy trzeba by podjąć jakieś formalne kroki, które w praktyce, chcąc nie chcąc, skończyłyby się rozwodem.
Nie wiem czy Twoja żona chciałaby takiej publicznej porazki. Jesteście rodzicami zastępczymi dla syna więc nie wiem czy nie ma ryzyka przypatzrenia się Waszej sytuacji rodzinnej przez odpowiednie placówki skoro doszło do rozpadu rodziny.
Chciałaby Twoja żona takich problemów?
Musiałaby najpierw ustabilizować jakoś sytuację poznając jakiegoś kowalskiego który byłby wg niej gwarantem wejścia w Twoją rolę.
Póki co nikogo na horyzoncie nie widać więc sytuacja z jej perspektywy nie przedstawia się obiecująco.
Monti pisze: 25 paź 2019, 14:02 Ale gdyby doszło do sprzedaży domu i żona uciekłaby mi gdzieś w Polskę?
A gdybyś to Ty miał przy sobie syna? Jesteś dobrym ojcem, odpwoiedzialnym, kochasz go, jesteś finansowo ustawiony, wubudowałeś dom dla rodziny bo chciałeś stworzyć dziecku raj na ziemi.
Dlaczego to przy zonie miałby zostać syn?
Moim zdaniem ciagle się stawiasz na przegranej pozycji i sam dodajesz mocy swojej żonie. Ona to wie bo kobiety wyczuwają lęk w mężczyxnie. Stąd jej pewność siebie i miażdżenie Ciebie.
Do tego jesteś prawnikiem. Orientujesz się w prawie. Mógłbyś z tego skorzystać
No ale ten permanentny lęk.....
tata999 pisze: 25 paź 2019, 14:05 I jeszcze jedno pytanie w odniesieniu do wyżej zacytowanego fragmentu - jak w takich (Montiego, ojca) sytuacjach widziałabyś zachowanie kogoś, o kim powiedziałabyś, że potrafił być mężczyzną?
Nie pozwala sobie zdjąć spodni. Broni swojej męskiej tożsamości. Kocha mądrą miłością. Nie boi się. Stawia opór złym zachowaniom wobec siebie i dziecka. Umie je chronić. Pokonuje swoje słabości. Nie daje sobie wejść na głowę kobiecie.

Sugerowałabym więc ostrą pracę nad sobą pod okiem specjalisty w celu zniwelowania lęku i umiejętności stawiania czoła żonie w różnych sytuacjach gdzie godziłaby ona w prawa i godność Montiego.
Obrałabym kierunek powrotu do SWOJEGO domu.
I prosiła Boga o pomoc i wsparcie na każdy krok i decyzję.
krople rosy

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Gdy jeździłam do swojego ojca szukając u niego pomocy opowiadałam jak mi źle w domu. Odpowiadał mi:
- Wiem córcia....miałem tak samo. Mówię ci to nie człowiek.

I co mi po tych biadoleniach? Skoro i tak wracałam do tego domu w którym mi było tak źle? Ojciec sobie poszedł. A ja tam musiałam być. I znosić wszystko czym obarczała mnie fizycznie i psychicznie mama.
Nie mogłam na niego liczyć. Wiedziałam, że musze radzić sobie sama.
nałóg
Posty: 3358
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: nałóg »

White chocolate, wiele prawdy jest w Twoim poście opisującym postawy Twojego ojca i części mężczyzn .
Znam osobiście przypadek gdy mężczyzna dostać miał od rodziców działkę pod budowę domu i wtedy jego ówczesna żona zrobiła wszystko -czyli odmóżdzyła chłopaka -by darowizna była też i na nią. Rodzice ulegli pod presją próśb syna i wywieranej presji przez synową. Podczas budowy pomagali jak mogli tak rzeczowo jak i finansowo. Tenże młody mężczyzna był sukcesywnie brany pod bucik szantażem i groźbami gdy tylko cos nie tak wydało się jego "oblubienicy".Minęło 10 lat będąc już matka dwojga dzieci pani się całkowicie znudziła mężem. Umiejętnie i przy pomocy swojej matki szlajała się z coraz to nowymi wybrankami........Męzowi stworzyła mu taki...przedsionek piekła poprzez 'niebieska kartę", oskarżenia o molestowanie, o przemoc fizyczną , emocjonalną i psychiczną. W efekcie facet się wyprowadził z domu. Powództwo o alimenty, proces o przemoc..... alimenty płacił przez bank a i tak łoży l na dzieci bo starsze dziecko (nastolatka) wolała mieszkać z ojcem jak z matką. Kobiety potrafią być okrutne. Zmienił pracę na lepiej płatną co zaskutkowało pozwem o podwyższenie alimentów , również na córkę mieszkająca z nim. Na rozprawie sędzina "sparterowała" powódkę pytaniem gdzie mieszka córka....a ona odpowiedział że nie wie. Szantażowała go dotąd aż zgodził się na minimalną spłatę części domu i działki. odszedł....córka już pełnoletnia mieszka z nim i jego konkubiną. Jego sakramentalna żona jest z "nowym mężem". Gdy mieszkali jeszcze razem -bo nie potrafił jej popędzić z domu wrzuciła mu do kominka jego materiały do pracy naukowo-zawodowej a ubrania w części spaliła mu w ogrodzie razem z liśćmi jesienią.

Wściekłą kobieta jest niezwykle groźną w swoich poczynaniach.
Dlatego Monti gdybyś chciał po zmagać się z żoną o swoje prawa to możesz natrafić na twardy i bezwzględny opór wykorzystujący wszelkie możliwości.

Antyterroryści są uczeni , że gdy wśród terrorystów są kobiety to one pierwsze powinny być zlikwidowane gdy nie ma innego wyjścia .

To tak ku przestrodze Monti.
PD
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: tata999 »

nałóg pisze: 25 paź 2019, 16:06 Gdy mieszkali jeszcze razem -bo nie potrafił jej popędzić z domu wrzuciła mu do kominka jego materiały do pracy naukowo-zawodowej a ubrania w części spaliła mu w ogrodzie razem z liśćmi jesienią.
Opisywany przez Ciebie przypadek różni się znacznie od Montiego, moim zdaniem. Monti nie rozdaje majątku, nie ulega szantażom, unika konfrontacji. Co innego mógłby zrobić? Ja nie widzę żadnych opcji.
somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: somnium »

Monti pisze: 25 paź 2019, 14:02
White chocolate- masz rację, że moim głównym problemem jest lęk. Przed żoną, jej gniewem, a ściślej przed tym, że "zabierze" mi dziecko.

To jest problem, z którym próbuję sobie poradzić od dłuższego czasu.

Tak jak mówiłem, kontakty z dzieckiem mamy ustalone i generalnie się tego trzymam (poza tą sytuacją z tego tygodnia). Mogę sobie spróbować wyobrazić, co będzie, gdy do naszego domu chciałby się wprowadzić kowalski (choć pracuję nad tym, żeby się nie martwić na zapas). Pewnie wtedy trzeba by podjąć jakieś formalne kroki, które w praktyce, chcąc nie chcąc, skończyłyby się rozwodem.
Mam bardzo podobnie - boję się że żona zabierze dziecko i zniknie lub ograniczy widywanie się z nim.

Jednak starając patrzeć się z boku to to wydaje mi się że to żona bardziej potrzebuje mnie i dziadków do opieki nad dzieckiem niż my jej.
Ale jednocześnie i tak wiem, że jestem uwieszony i uzależniony od niej a w zasadzie od jakiegoś wyobrażenia szczęśliwego małżeństwa, którego w zasadzie to za wiele nie miałem. I Szalenie brakuje mi bliskości drugiej osoby której prawie nie zaznałem
najpierw jako DDA a potem mąż zimnej żony. I muszę z tym jakoś żyć.

Jednak wiem. że to żona chcąc się realizować zawodowo i osobiście potrzebuje mnie i dziadków do opieki i ewentualne odseparowanie dziecka byłoby z jej punktu widzenia irracjonalne i bez sensu . Bo kto inny się dzieckiem zajmie kilka razy w tygodniu ??? (oczywiście można też się na tym przejechać gdy żona znajdzie usłużnego kowalskiego)
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Małżeństwo w rozsypce

Post autor: Monti »

Przykład podany przez Nałoga raczej nie przyczyni się do zniwelowania mojego lęku 🙂 mimo wszystko, mam nadzieję, że u mnie aż do takich skrajności nie dojdzie.
Jestem człowiekiem dość koncyliacyjnym i raczej słabym w stawianiu granic. Mam jednak nadzieję, że przez porozumienie osiagnę więcej niż tocząc ostry spór.
Nawiasem mówiąc, żona w kwestiach majątkowych ma poczucie, że musi mnie spłacić i w miarę możliwości zwiększa swój udział w racie kredytu. Mnie natomiast obecnie zależy przede wszystkim na dziecku, w innych sprawach jestem gotów sporo odpuścić.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
ODPOWIEDZ