Echo Słowa

Pomogła Ci jakaś modlitwa? Któryś ze Świętych jest Ci szczególnie bliski?...

Moderator: Moderatorzy

Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://www.paulus.org.pl/czytania?data=2019-10-30
Rz 8, 26-30
Bracia:
Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak jak trzeba, sam Duch wstawia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, wie, że wstawia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą.
Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według Jego zamiaru.
Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał, tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił, tych też obdarzył chwałą.
Ps 13 (12), 4-5. 6
Spojrzyj i wysłuchaj mnie, Panie, mój Boże. *
Oświeć moje oczy, bym nie zasnął w śmierci,
by wróg mój nie mówił: «Ja go zwyciężyłem», *
by się nie cieszyli moi przeciwnicy, że się zachwiałem.

Ja zaś zaufałem Twemu miłosierdziu, *
niech się moje serce cieszy z Twej pomocy.
Będę śpiewał Panu, *
który obdarzył mnie dobrem.
Łk 13, 22-30
Jezus, nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy.
Raz ktoś Go zapytał: «Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?»
On rzekł do nich: «Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli.
Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: „Panie, otwórz nam”; lecz On wam odpowie: „Nie wiem, skąd jesteście”.
Wtedy zaczniecie mówić: „Przecież jadaliśmy i piliśmy z tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”. Lecz On rzecze: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości”.
Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi».
Powołanie jako zamiar Ducha złożony na dnie mojego serca. Bóg mnie nie tylko przeznaczył do konkretnych zadań, ale też powołał, przekazał mi treść tego powołania, zapisał je we mnie bardzo głęboko. Tyle, że nie słowami, przeciwnie, w sposób niedający się wyrazić słowami. Nawet kiedy sam nie potrafię iść w tym kierunku, ten zamiar, to dążenie Ducha jest we mnie i działa. A ja mogę iść w każdą stronę: zgodną z tym działaniem lub dowolną inną. To nie jest wszystko jedno, ta właściwa droga jest chyba tylko jedna. Zawsze przede mną otwarta, zawsze możliwa do odkrycia, ale wiedzie przez ciasną bramę. Na pewno jest trudna, wymagająca. Będę się na niej potykał, ale On mnie usprawiedliwia i chce tylko, żebym szedł dalej. Bo On na końcu tej drogi czeka.
Nie mam żadnej gwarancji, że idę tą moją ścieżką. Ani moje praktyki religijne, ani przekonanie o relacji z Bogiem nie są świadczą o słusznym wyborze. Nie mogę przestać szukać, wątpić, pytać i odkrywać wciąż od nowa. Uczyć się także od tych, którzy do Kościoła, do nowego Jeruzalem, zdążają z zewnątrz, z daleka, ze wszystkich stron. Oni, ci ostatni w moich oczach, mogą się okazać pierwszymi. A ja ostatnim, albo gorzej – tym, którego Jezus nie pozna w dniu spotkania.
W tej świadomości własnej niewiedzy, ułomności, zakłamania, ślepoty, wąskiej bramy i stawki przewyższającej wszystko – mam zaufać Jego miłosierdziu i cieszyć się w sercu z Jego pomocy.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://www.paulus.org.pl/czytania?data=2019-10-31
Rz 8, 31b-39
Bracia:
Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i nam wszystkiego nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł za nas śmierć, co więcej, zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i wstawia się za nami?
Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: «Z powodu ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź». Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował.
I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani potęgi, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
Ps 109 (108), 21-22. 26-27. 30-31
A Ty, Panie, mój Panie, +
ujmij się za mną przez wzgląd na Twoje imię, *
wybaw mnie, bo łaskawa jest Twoja dobroć.
Bo jestem nędzny i nieszczęśliwy, *
zranione jest moje serce.

Dopomóż mi, Panie, mój Boże, *
ocal mnie w swej łaskawości.
Aby poznali, że to Twoja ręka, *
żeś Ty, o Panie, tego dokonał.

Bardzo będę dziękował Panu swoimi ustami *
i chwalił Go pośród tłumu.
Bo stanął po prawicy biednego, *
aby go wybawić od tych, którzy go osądzają.
Łk 13, 31-35
W tym czasie przyszli niektórzy faryzeusze i rzekli do Jezusa: «Wyjdź i uchodź stąd, bo Herod chce Cię zabić».
Lecz On im odpowiedział: «Idźcie i powiedzcie temu lisowi: „Oto wyrzucam złe duchy i dokonuję uzdrowień dziś i jutro, a trzeciego dnia będę u kresu”. Jednak dziś, jutro i pojutrze muszę być w drodze, bo rzecz niemożliwa, żeby prorok zginął poza Jerozolimą.
Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta pod skrzydła, a nie chcieliście.
Oto dom wasz tylko dla was pozostanie. Albowiem powiadam wam, nie ujrzycie Mnie, aż nadejdzie czas, gdy powiecie: „Błogosławiony ten, który przychodzi w imię Pańskie”».
Zranione jest moje serce – to możemy powtórzyć chyba wszyscy. Rana może być świeża lub już mocno zabliźniona, ale jest. Z Jego powodu zabijają nas. Dla Niego rezygnuję z tego, za czym tak tęskni ciało – i nie tylko ciało. Chrystus mi mówi, że zna moją ranę. Że ona mnie nie oddziela od Niego. Przeciwnie, dzięki niej mogę być bliżej Niego, bo On cierpiał.
W tym prostym obrazie dostrzegam jednak rysę. To Jeruzalem kamieniuje proroków. To ja. To moje grzechy Go ranią. To On chce mnie wziąć jak pisklę pod Swoje skrzydła, a ja nie chciałem. Czy to również nie oddziela mnie od Niego? Czy utrapienie, ucisk, prześladowanie, głód, nagość, niebezpieczeństwo i miecz, wymienione przez św. Pawła, są zawsze skierowane ku mnie, a nigdy ode mnie? Czy to jest to oskarżenie przeciw mnie?
Tak, to też na pewno jest i na pewno oddziela mnie od Chrystusa. Właśnie dlatego Chrystus Jezus, poniósł za nas śmierć, co więcej, zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i wstawia się za nami. Nawet mój grzech nie zamknie mi drogi. Bylebym tylko w nim nie utonął, nie zrezygnował, nie wykreślił Boga z mojego życia. Bylebym Mu pozwolił.
Oto dom wasz tylko dla was pozostanie. Nie rozumiem tego zdania, nie wiem, co ono robi w tym miejscu. A tak dokładnie opisuje moją sytuację. Może tak ma teraz zostać. Słowo, które uwiera i każe do siebie wrócić.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

Wklejam tym razem link, który nie zawiera odniesienia do daty, lecz każdego dnia uaktualnia do "dzisiaj". Kliknięty jutro odeśle do jutrzejszych czytań, a nie dzisiejszych. Wtedy trzeba będzie po prostu wybrać odpowiednią datę. O ile to będzie potrzebne, bo przecież przeklejam całe czytania. Jeżeli uważacie, że należy jednak wybierać link z datą (to wymaga kilku dodatkowych kliknięć) lub wręcz można w ogóle zrezygnować z linku, to dajcie znać.
https://www.paulus.org.pl/czytania
Ap 7, 2-4. 9-14
Ja, Jan, ujrzałem innego anioła, wstępującego od wschodu słońca, mającego pieczęć Boga żywego. Zawołał on donośnym głosem do czterech aniołów, którym dano moc wyrządzić szkodę ziemi i morzu: «Nie wyrządzajcie szkody ziemi ani morzu, ani drzewom, aż opieczętujemy na czołach sługi Boga naszego». I usłyszałem liczbę opieczętowanych: sto czterdzieści cztery tysiące opieczętowanych ze wszystkich pokoleń synów Izraela.
Potem ujrzałem wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy. I głosem donośnym tak wołają: «Zbawienie Bogu naszemu, Zasiadającemu na tronie, i Barankowi».
A wszyscy aniołowie stanęli wokół tronu i Starców, i czworga Zwierząt, i na oblicze swe padli przed tronem, i pokłon oddali Bogu, mówiąc: «Amen. Błogosławieństwo i chwała, i mądrość, i dziękczynienie, i cześć, i moc, i potęga Bogu naszemu na wieki wieków. Amen!»
A jeden ze Starców odezwał się do mnie tymi słowami: «Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli?» I powiedziałem do niego: «Panie, ty wiesz». I rzekł do mnie: «To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku, i opłukali swe szaty, i wybielili je we krwi Baranka».
Ps 24 (23), 1-2. 3-4ab. 5-6
Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia, *
świat i jego mieszkańcy.
Albowiem On go na morzach osadził *
i utwierdził ponad rzekami.

Kto wstąpi na górę Pana, *
kto stanie w Jego świętym miejscu?
Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, *
który nie skłonił swej duszy ku marnościom.

On otrzyma błogosławieństwo od Pana *
i zapłatę od Boga, swego Zbawcy.
Oto pokolenie tych, co Go szukają, *
którzy szukają oblicza Boga Jakuba.
1 J 3, 1-3
Najmilsi:
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego.
Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się to objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jaki jest.
Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty.
Mt 5,1-12a
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
«Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie».
Znów wielki ucisk, odrzucenie przez świat, smutek, prześladowanie, urąganie. Znów ból. Tylko taki dziwny, bo mam się z tego powodu cieszyć i radować. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Cieszcie się i radujcie!
To przynosi mi ulgę. Schodzi napięcie, które wciąż się we mnie tliło. Jak mogę być radosny, gdy ukochana osoba odsuwa się ode mnie? Czy mam prawo do smutku, skoro mój Bóg otwiera się przede mną i zaprasza do znacznie bliższej relacji? Tak, nie ma nic złego ani w radości w bólu, ani w smutku w radości.
Martwiło mnie to, że warunkiem zjednoczenia z Jezusem jest nieskalane serce. Przecież moje jest mocno pokalane. Dopiero dziś, opowiadając te czytania dzieciom, uświadomiłem sobie, że to nie ma żadnego znaczenia. Grono zbawionych radujących się spotkaniem z nim to nie osoby, które nie grzeszyły, lecz te, które opłukały swe szaty we krwi Baranka. Powinienem to wiedzieć od dawna, to takie oczywiste, a dotarło dopiero dziś. Chrystus po to umarł i zmartwychwstał, żebym mimo moich grzechów mógł wstąpić na górę Pana z czystym sercem.
To obmycie dokonuje się w bliskości z Chrystusem, który jest ubogi w duchu, który się smuci, jest cichy i pokorny, miłosierny, łaknie i pragnie sprawiedliwości, jest prześladowany i poniżany. Jest przybity do krzyża i Jego krew pada na ziemię. Jeżeli z Jego powodu doznam właśnie tego, jeżeli dla Niego to zaakceptuję, to ta Krew spadnie na mnie i mnie obmyje. Uświęci. Uczyni zdolnym do spotkania z Nim.
Również dzisiaj dotarło do mnie coś bardzo prostego: że świętość to takie zakochanie w Bogu. Tęsknota na Nim, pragnienie bliskości, poznania Go, upodobnienia się do Niego, zjednoczenia z Nim. Doznawanie ubóstwa, smutku, wyciszenia, łaknienia i bólu z tego powodu, z tej tęsknoty. Oddychanie nadzieją na to jedyne spotkanie.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Monti »

Dziś wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych, kierujemy nasze myśli w stronę dusz czyśćcowych. Mamy aż trzy formularze mszalne z własnymi czytaniami: https://www.paulus.org.pl/czytania?data=2019-11-2

Wszystkie czytania kierują nasze myśli ku rzeczom ostatecznym. Myślenie o tych kwestiach budzi zawsze jakiś niepokój, bo nie wiemy, co nas czeka po drugiej stronie. Ale powinno przede wszystkim budzić nadzieję zmartwychwstania. Tymczasem ośmielę się stwierdzić, że większość z nas, teoretycznie wierzących, tak naprawdę nie wierzy w zmartwychwstanie. Koncentrujemy się na rzeczach doczesnych: dobrach materialnych, karierze, uznaniu, zdrowiu, a my tutaj często na naszych zranieniach i doznanych krzywdach. Oczywiście, to są ważne rzeczy i nie da się całkiem być wolnym od troski o to wszystko, ale gdzieś umyka nam perspektywa, że te kilkadziesiąt lat, które spędzamy tu na Ziemi jest tylko etapem początkowym, w perspektywie wieczności znikomym etapem naszego życia.

Dzisiejsze wspomnienie powinno być także przestrogą dla nas wszystkich, gdyż – jak mówi chińskie przysłowie – „jest później niż myślisz”. Czy jestem przygotowany na spotkanie z Bogiem dziś?
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://www.paulus.org.pl/czytania
Odnoszę się do czytań drugiej mszy dnia dzisiejszego – za dusze wszystkich wiernych zmarłych.
Dn 12, 1-3
Ja, Daniel, płakałem i usłyszałem to słowo Pańskie: «W owych czasach wystąpi Michał, wielki książę, który jest opiekunem dzieci twojego narodu. Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego nie było, odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej. W tym czasie naród twój dostąpi zbawienia, każdy, kto się okaże zapisany w księdze. Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie. Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze».
Ps 42 (41), 2-3. 5; Ps 43 (42), 3. 4
Jak łania pragnie wody ze strumienia, *
tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże.
Dusza moja Boga pragnie, Boga żywego, *
kiedyż więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże?

Rozpływa się we mnie moja dusza, *
gdy wspominam, jak z tłumem kroczyłem do Bożego domu.
W świątecznym orszaku, *
wśród radości i chwały.

Ześlij światłość i wierność swoją, *
niech one mnie wiodą.
Niech mnie zaprowadzą na Twą górę świętą *
i do Twoich przybytków.

I przystąpię do ołtarza Bożego, *
do Boga, który jest moim weselem i radością.
I będę Cię chwalił przy dźwiękach lutni, *
Boże mój, Boże.
Rz 6, 3-9
Bracia:
Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Przyjmując więc chrzest zanurzający nas w śmierć, zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie, jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie.
To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu.
Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy.
J 11, 32-45
Gdy Maria, siostra Łazarza, przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła mu do nóg i rzekła do Niego: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł».
Gdy więc Jezus ujrzał, jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: «Gdzie go położyliście?»
Odpowiedzieli mu: «Panie, chodź i zobacz».
Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: «Oto jak go kochał!»
Niektórzy z nich powiedzieli: «Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?»
A Jezus ponownie okazując głębokie wzruszenie przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus rzekł: «Usuńcie kamień». Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: «Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie». Jezus rzekł do niej: «Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?»
Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: «Ojcze, dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał». To powiedziawszy zawołał donośnym głosem: «Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!» I wyszedł umarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą.
Rzekł do nich Jezus: «Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić». Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.
Dzisiejsze czytania kierują uwagę ku przyszłości. Zachęcają do przeżywania wspólnoty z tymi, który już w tej naszej przyszłości są. Nie chodzi jednak o to, żeby zapomnieć o teraźniejszości, tylko o przeżywanie jej w sposób bardziej świadomy, prawdziwy. Słowo ma we mnie obudzić tęsknotę za spotkaniem z Bogiem. Najbardziej sugestywnie wyraża to psalm. Często przywołuję ten obraz spragnionej łani na pustyni, bo chciałbym, żeby moja dusza właśnie tak pragnęła Boga żywego, tak gorąco, zachłannie, intensywnie.
Ten sam psalm przynosi również coś, co może być zarazem pomocą i przestrogą. Rozpływa się we mnie moja dusza, gdy wspominam, jak z tłumem kroczyłem do Bożego domu. Wspomnienie szczęścia może być jakoś użyteczne w trudnej chwili, jako pożywienie dla nadziei, jako cegiełka w budowaniu relacji. Staje się zagrożeniem, jeśli zacznę tęsknić za przeszłością. Jeśli pamięć wyznaczy mi granice marzeń i nadziei, nakreśli kierunek, pochłonie umysł i uczucia. Mam koło łóżka dwa zdjęcia z naszego ślubu – jedno z cywilnego, jedno z kościelnego – na których widać naszą bliskość i szczęście z niej płynące. Spojrzenie na nie na początek i na koniec każdego dnia jest dla mnie delikatną grą, wymagającą wielkiej strożności. Czuję, że tego potrzebuję, że to jest jak rosa dla mojej miłości, że to mnie broni przed łatwym zapomnieniem, wygaszaniem uczucia, ale też przed patrzeniem na moje małżeństwo tylko przez pryzmat kryzysu i bólu. Staram się jednak nie zatrzymywać wzroku i myśli na tym obrazie. To jest raczej spojrzenie pod stopy – na czym stoję – żeby zaraz podnieść wzrok i ruszyć do przodu. Chcę patrzeć na te zdjęcia nie po to, żeby cofnąć swoje życie do chwili sprzed niemal 30 lat, ale raczej po to, żeby sobie uświadomić bezpowrotność tamtego czasu. Żeby pogodzić się z umieraniem.
To umieranie dzieje się wciąż, jest istotą życia tutaj. Łatwo jednak o nim zapomnieć, stworzyć złudzenie trwałości doczesnego szczęścia. Kryzys i ból pomagają mi odrzeć siebie z tych złudzeń, stanąć w prawdzie. One przychodzą same, nie mam potrzeby ich prowokować. Ważne, co z nimi zrobię. Czy je przyjmę, pozwolę temu trudnemu Bożemu przesłaniu dotrzeć do dna, całkowicie, czy będę je racjonalizować, zmiękczać, przemalowywać itd. Czy pogodzę się z tym, że życie tutaj jest umieraniem i że właśnie jakaś jego część umarła. Czy będę chciał to przeżyć z Chrystusem, w Jego błogosławieństwie, zgodnie z powołaniem danym mi na chrzcie. I chyba dlatego ten ból tak trwa, tak wżera się w głąb, żeby coś we mnie naprawdę umarło.
Jezus celowo, z premedytacją opóźnił swoje przyjście do Łazarza (J 11, 6). Po to, żeby on umarł całkowicie, do końca, tak, żeby to budziło żadnych wątpliwości. Nawet Marta, która przed chwilą wyznała wiarę w zmartwychwstanie i w mesjańską godność Chrystusa (J 11, 23-27), w to, że On sam jest zmartwychwstaniem, próbuje Jezusa powstrzymać. Widzi, że dzieje się coś, co przekracza wszelkie jej wyobrażenie.
Jezus nie zostawia jej samej, też to przeżywa, nie rozgrywa partii z zimnym wyrachowaniem. Choć zapowiada z góry finał tej historii, cierpi razem z siostrami zmarłego. Płacze. W żadnym innym miejscu Ewangelia nie ukazuje nam Jezusa tak do głębi przejętego bólem.
Właśnie do takiego przekroczenia siebie samego Bóg mnie wzywa. Do zobaczenia zmartwychwstania, życia przewyższającego swoją intensywnością wszystko mi znane – w cuchnącym trupie. W zimnej płycie nagrobnej i w lodowatej obojętności najbliższej osoby. W umieraniu.
Warto przytoczyć koniec rozmowy przed wyruszeniem do Betanii (J 11, 14-16):
Wtedy Jezus powiedział im otwarcie: «Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli. Lecz chodźmy do niego!» Na to Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: «Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć».
Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć. Taka jest droga życia, taka jest droga do życia w obfitości.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

31 Niedziela zwykła, rok C, 3 listopada 2019
https://www.paulus.org.pl/czytania?data=2019-11-3
Pierwsze czytanie tej niedzieli jest tak pięknie proste i radosne, że nie ma potrzeby, żebym cokolwiek tłumaczył. Posłuchajmy go po prostu starając się poczuć, że tak jest rzeczywiście.
Czytanie z Księgi Mądrości.
Panie, świat cały przy Tobie jak ziarnko na szali, kropla rosy porannej, co spadła na ziemię. Nad wszystkim masz litość, bo wszystko w Twej mocy, i oczy zamykasz na grzechy ludzi, by się nawrócili. Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił.
Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty nie powołał do bytu? Jak by się zachowało, czego byś nie wezwał? Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie, miłośniku życia.
Bo we wszystkim jest Twoje nieśmiertelne tchnienie. Dlatego nieznacznie karzesz upadających i strofujesz, przypominając, w czym grzeszą, by wyzbywszy się złości, w Ciebie, Panie, uwierzyli.
Oto słowo Boże.
Boża obecność w ciszy
Przypomnijcie sobie, jaki słyszeliście w życiu najcichszy dźwięk. Jak brzmi dla Was cisza?
Może jak delikatny powiew wiatru w gałęziach sosny lub w wysokiej trawie? Przelot szybującego ptaka? Czy słyszeliście kiedyś tupot mrówek?
Bóg przychodzi jeszcze ciszej. Jeszcze bardziej delikatnie, niezauważalnie. Jest tak potężny, wszechmogący, że jest nieskończenie delikatny. Jest jak powietrze wokół nas, czyste, ciepłe, którego nie czujemy, póki go nie zabraknie. Zamknijcie na chwilę oczy i spróbujcie poczuć, że Bóg jest tuż tuż, cicho stoi obok. Bo tak jest.
Będę Cię wielbił, Boże mój i Królu.
Pan jest łagodny i miłosierny, *
nieskory do gniewu i bardzo łaskawy.
Pan jest dobry dla wszystkich, *
a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył.
Będę Cię wielbił, Boże mój i Królu.
Niech Cię wielbią, Panie, wszystkie Twoje dzieła *
i niech Cię błogosławią Twoi święci.
Niech mówią o chwale Twojego królestwa *
i niech głoszą Twoją potęgę.
Będę Cię wielbił, Boże mój i Królu.
Bezpieczni pod Jego opieką
Kto z Was jest silny? Potężny? Taki mocny, że zawsze da sobie radę sam?
Pomyślcie o takim miejscu, do którego balibyście się wejść sami, ale z rodzicami już nie. Ojciec nasz niebieski jest silniejszy od naszego ziemskiego ojca. Potężniejszy od wszystkiego. Żeby iść z Nim nie musimy być silni, Potrzebujemy tylko być bardzo blisko niego. On nas podtrzyma, gdy nam zabraknie sił. Właśnie wtedy może nam najbardziej pomóc i to robi.
Czytanie z Drugiego Listu świętego Pawła Apostoła do Tesaloniczan.
Bracia:
Modlimy się zawsze za was, aby Bóg nasz uczynił was godnymi swego wezwania, aby z mocą udoskonalił w was wszelkie pragnienie dobra oraz czyn płynący z wiary. Aby w was zostało uwielbione imię Pana naszego, Jezusa Chrystusa, a wy w Nim, za łaską Boga naszego i Pana Jezusa Chrystusa.
Oto słowo Boże.
Godni Jego wezwania przez pragnienie i czyny
Św. Paweł modli się za nas, abyśmy byli godnymi Bożego wezwania. To powinna być też nasza modlitwa: Boże, uczyń mnie godnym Twojego wezwania. Nie jestem nikim wielkim, nie jestem nawet jak ziarno piasku albo kropla rosy, która spada na ziemię. A Ty mnie wzywasz do rzeczy wielkich - mam być godny Twojego wezwania. Tego wezwania, które daje mi życie, jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu.
Jak jest dalsza część tej modlitwy?

Aby z mocą udoskonalił w was wszelkie pragnienie dobra. Wszelkie – nawet to najmniejsze, kulawe, niedojrzałe: żeby je uczynił doskonałym. Mocą, Swoją mocą! Bóg oczekuje od nas choćby lekkiego drgnienia serca i modlitwy, aby to On uczynił je doskonałym, pełnym dobrem.
A co się stanie, gdy Bóg spełni tę prośbę?

Wtedy zrobimy coś dobrego, płynącego z wiary, albo zmarnujemy daną nam łaskę. Zgrzeszymy. Możemy grzeszyć wiele razy, pogrążać się w grzechu, oddalać się od Boga.
A co się może stać wtedy – opowie nam Ewangelia.
Słowa z Ewangelii według świętego Łukasza.
Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić.
Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy widząc to szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło».
Oto słowo Pańskie.
Pragnienie spotkania
Lubicie wchodzić na drzewo? A wasz tata? Jak jest w eleganckim ubraniu? Jak mnóstwo ludzi na niego patrzy? Jak ma przyjść ktoś bardzo ważny? A może jednak boi się, że ktoś się będzie śmiać? A szczególnie ten Ktoś?

Zacheusz się nie bał. A może się bał, ale jego pragnienie było silniejsze niż strach. A czego pragnął?

Zobaczyć Jezusa. Spotkać Go. Czy on tego pragnął dlatego, że był taki dobry?

Nie. Raczej dlatego, że wiedział, jak bardzo źle postępuje. Okrada i gnębi innych. Pomaga znienawidzonym okupantom. Zrobił tyle złych rzeczy, że dla niego prawie nie ma już nadziei. Widzi tylko jedną nadzieję – jaką?

Jezusa.
Jak myślicie, dlaczego Jezus poszedł w gościnę właśnie do niego?

Bo Zacheusz bardzo tego pragnął. Bo w Jezusie widział swoją jedyną nadzieję.
Zobaczcie, co się stało: w Zacheuszu obudziło się dobre pragnienie – nie czyste i dojrzałe, było tam chyba więcej ciekawości niż nawrócenia, ale Jezus to jego drgnienie serca udoskonalił. A Zacheusz potem podjął czyny płynące z wiary.
Ta sama droga jest otwarta przed nami, jeżeli też będziemy bardzo chcieli spotkać Jezusa. Jeżeli ze względu na Niego nie będziemy się bali narazić na śmieszność. Jeżeli zrozumiemy i poczujemy, że On jest naszą jedyną nadzieją i że to z Nim możemy wszystko. Wtedy zawoła nas po imieniu i poprosi, żeby mógł u nas zamieszkać.
Tylko zrobi to bardzo cicho, najdelikatniej. Bo nie jesteśmy nawet maleńkimi kroplami rosy, a On jest Bogiem przekraczającym wszystko.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://www.paulus.org.pl/czytania
Rz 11, 29-36
Bracia:
Dary łaski i wezwania Boże są nieodwołalne. Podobnie bowiem jak wy niegdyś byliście nieposłuszni Bogu, teraz zaś z powodu nieposłuszeństwa Żydów dostąpiliście miłosierdzia, tak i oni stali się teraz nieposłuszni z powodu okazanego wam miłosierdzia, aby i sami w czasie obecnym mogli dostąpić miłosierdzia. Albowiem Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie.
O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi! Kto bowiem poznał myśl Pana albo kto był Jego doradcą? Lub kto Go pierwszy obdarował, aby nawzajem otrzymać odpłatę? Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego jest wszystko. Jemu chwała na wieki. Amen.
Ps 69 (68), 30-31. 33-34. 36-37
Ja zaś jestem nędzny i pełen cierpienia, *
niech pomoc Twa, Boże, mnie strzeże.
Pieśnią chcę chwalić imię Boga *
i wielbić Go dziękczynieniem.

Patrzcie i cieszcie się, ubodzy, *
niech ożyje serce szukających Boga.
Bo Pan wysłuchuje biednych *
i swoimi więźniami nie gardzi.

Bóg bowiem ocali Syjon +
i miasta Judy zbuduje, *
tam będą mieszkać i mieć posiadłości.
To będzie dziedzictwem potomstwa sług Jego, *
miłujący Jego imię przebywać tam będą.
Łk 14, 12-14
Jezus powiedział do przywódcy faryzeuszów, który Go zaprosił:
«Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym się tobie odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych».
Moja żona jakiś czas temu powiedziała, że uważa nasze małżeństwo za zakończone. Wiem, że to nie jest prawda. To, co jest prawdą o naszym małżeństwie, pięknie ukazują dzisiejsze czytania.
Dary łaski i wezwania Boże są nieodwołalne. Po prostu. A to Boże wezwanie, jak słyszeliśmy na liturgii wczoraj, jest sensem naszego istnienia, to ono podtrzymuje nas przy życiu: Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty nie powołał do bytu? Jak by się zachowało, czego byś nie wezwał? (Mdr 11, 25) A św. Paweł zachęca nas swoim przykładem do modlitwy o to, aby Bóg nasz uczynił nas godnymi swego wezwania, aby w nas zostało uwielbione imię Pana naszego, Jezusa Chrystusa, a wy w Nim. (2 Tes 1, 11-12).
To jest właśnie ten czas, kiedy mogę pokochać naprawdę. Nie inwestując w relację, która oddaje mi zaraz z nawiązką włożony w nią wysiłek, za którą mam już tu na ziemi odpłatę. To teraz mogę zapraszać do swego serca osobę, która tego nie odwzajemnia. Moją żonę, która w swojej miłości do mnie jest teraz uboga, jakoś ułomna, chroma, wręcz niewidoma.
Boga nie mogę tak pokochać. On zawsze uprzedza mnie Swoją miłością. Kto Go pierwszy obdarował, aby nawzajem otrzymać odpłatę? Kto Go pierwszy obdarował, nie licząc na odpłatę? Jezus pokazuje mi taką miłość, sam nią jest, chce nią być we mnie. I po to stawia obok mnie innych ludzi. W tym tę jedyną osobę, którą mam kochać całym sercem. Także, a może nawet przede wszystkim wtedy, gdy nie mogę się spodziewać żadnej odpłaty z jej strony. To jest Jego wezwanie, które podtrzymuje mnie przy życiu, jest jego sensem. Nie jedyne, może nie najważniejsze, ale nieodwołalne i dla istotnej części mojego życia niezastąpione.
Ja zaś jestem nędzny i pełen cierpienia, niech pomoc Twa, Boże, mnie strzeże. Pieśnią chcę chwalić imię Boga i wielbić Go dziękczynieniem.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://www.paulus.org.pl/czytania
Rz 12, 5-16a
Bracia:
Wszyscy razem tworzymy jedno ciało w Chrystusie, a każdy z osobna jesteśmy nawzajem dla siebie członkami. Mamy zaś według udzielonej nam łaski różne dary: bądź dar proroctwa do stosowania zgodnie z wiarą; bądź to urząd diakona dla wykonywania czynności diakońskich; bądź urząd nauczyciela dla wypełniania czynności nauczycielskich; bądź dar upominania dla karcenia. Kto zajmuje się rozdawaniem, niech to czyni ze szczodrobliwością; kto jest przełożonym, niech działa z gorliwością; kto pełni uczynki miłosierdzia, niech to czyni ochoczo.
Miłość niech będzie bez obłudy. Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem. W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi. W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie. Nie opuszczajcie się w gorliwości. Bądźcie płomiennego ducha. Pełnijcie służbę Panu. Weselcie się nadzieją. W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie wytrwali. Zaradzajcie potrzebom świętych. Przestrzegajcie gościnności.
Błogosławcie tych, którzy was prześladują. Błogosławcie, a nie złorzeczcie. Weselcie się z tymi, którzy się weselą, płaczcie z tymi, którzy płaczą. Bądźcie zgodni we wzajemnych uczuciach. Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to co pokorne.
Ps 131 (130), 1. 2-3
Panie, moje serce się nie pyszni *
i nie patrzą wyniośle moje oczy.
Nie dbam o rzeczy wielkie *
ani o to, co przerasta me siły.

Lecz uspokoiłem i uciszyłem moją duszę, +
Jak dziecko na łonie swej matki, *
jak ciche dziecko jest we mnie moja dusza.
Izraelu, złóż nadzieję w Panu, *
teraz i na wieki.
Łk 14, 15-24
Gdy Jezus siedział przy stole, jeden ze współbiesiadników rzekł do Niego: «Szczęśliwy ten, kto będzie ucztował w królestwie Bożym».
Jezus mu odpowiedział: «Pewien człowiek wyprawił wielką ucztę i zaprosił wielu. Kiedy nadszedł czas uczty, posłał swego sługę, aby powiedział zaproszonym: „Przyjdźcie, bo już wszystko jest gotowe”. Wtedy zaczęli się wszyscy jednomyślnie wymawiać. Pierwszy kazał mu powiedzieć: „Kupiłem pole, muszę wyjść, aby je obejrzeć; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego”. Drugi rzekł: „Kupiłem pięć par wołów i idę je wypróbować; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego”. Jeszcze inny rzekł: „Poślubiłem żonę i dlatego nie mogę przyjść”.
Sługa powrócił i oznajmił to swemu panu. Wtedy rozgniewany gospodarz nakazał słudze: „Wyjdź co prędzej na ulice i zaułki miasta i wprowadź tu ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych”. Sługa oznajmił: „Panie, stało się, jak rozkazałeś, a jeszcze jest miejsce”. Na to pan rzekł do sługi: „Wyjdź na drogi i między opłotki i zmuszaj do wejścia, aby mój dom był zapełniony.
Albowiem powiadani wam: Żaden z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty”».
Wczoraj Jezus zachęcał mnie, żebym stanął w pozycji zapraszającego na ucztę. Dziś mam być jednym z zaproszonych. Jestem człowiekiem, który kupił pole. Mam ziemię. Ponoszę za nią odpowiedzialność. Teraz mam o nią dbać. Tak, żeby wydawała obfite plony, nie stałą się jałowa, żeby przynosiła utrzymanie mi i mojej rodzinie, pożytek innym, żeby była piękna. To wielkie zadanie. Kupiłem woły – mogę tu widzieć i dowolne narzędzia pracy rozumiane szeroko, także jako wykonywany zawód, uzyskane umiejętności, i zarazem mieści się w tym stosunek do zwierząt, do innych Bożych stworzeń. Znów odpowiedzialność, wezwanie. I wreszcie żona – założenie rodziny. Mamy według udzielonej nam łaski różne dary. Ja mam między innymi mój zawód, moje kwalifikacje, różne powierzone mi role społeczne, mam dom, a przede wszystkim rodzinę. Rodzeństwo, rodziców, dorosłe już dzieci, żonę. Mam – to znaczy powierzona mi została pewna odpowiedzialność. Dar, który otrzymuję i jest mój, ale przede wszystkim jako zadanie, a jednocześnie nie do końca jest mój. To jest łaska mająca służyć tworzeniu jednego Ciała w Chrystusie. Ten dar pozostaje częścią tego Ciała, ma sens i moc tylko w nim, w Chrystusie.
Dziś czeka mnie bardzo ważna rozmowa, od której zależy nie tylko moja przyszłość. Po niej przyjdzie czas na decyzję, czy wezmę na siebie wielką odpowiedzialność. To Słowo nie mogło przyjść do mnie w lepszym czasie.
Mogę to zadanie podjąć, jeśli będzie to dla mnie dar łaski. Dany darmo i zadany jako odpowiedzialność. Będzie dla mnie ważny, nie zlekceważę tej powinności, ale jej sens pozostanie w Chrystusie. Nie zachwieje hierarchią.
Tak sobie myślę, że ci zaproszeni wymówili się, ponieważ poczuli się ważni. Tak ważni, że zaproszenie do spotkania z Panem przestało być potrzebne. Mieli już swoje zadanie, powołanie, środki do jego realizacji, sami byli panami sytuacji. Dlatego zaproszenie zostało skierowane do tych, którzy umieli zobaczyć swoją prawdziwą wielkość przed Panem.
Nie powinienem uchylać się od zadań, nawet wielkich – dopóki nie jest to pogoń za wielkością i pociąga mnie to, co pokorne, dopóki nie patrzę wyniośle i nie chwytam się tego, co przerasta moje siły. Dopóki umiem wejść w to z zaangażowaniem, gorliwością, szczodrobliwością, płomiennym duchem – i jednocześnie być jak ciche, małe dziecko w pierwszych latach życia, uspokojone, nakarmione albo odstawione od piersi matki (hebr. Gamul – https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=964 . Taki bobas ssie z zaangażowaniem i nie roi sobie z tego powodu, że jest sam z siebie wielki, nie powie, że już piersi matki nie potrzebuje.
Ja mam wyrosnąć z dziecięctwa i zarazem je zachować.
Ostatni z zaproszonych wymówił się tym, że poślubił żonę. To wszystko odnosi się do naszych relacji małżeńskich. Do miłości płomiennej i bezwarunkowej, do odpowiedzialności i godności męża, żony, ojca, matki. Bylebym pamiętał, że sensem wszystkiego jest Chrystus i chciał być przed nim jak niemowlę u piersi swej matki.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://www.paulus.org.pl/czytania
Rz 13, 8-10
Bracia:
Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania: «Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj» i wszystkie inne streszczają się w tym nakazie: «Miłuj bliźniego swego jak siebie samego».
Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa.
Ps 112 (111), 1-2. 4-5. 9
Błogosławiony człowiek, który boi się Pana *
i wielką radość znajduje w Jego przykazaniach.
Potomstwo jego będzie potężne na ziemi, *
dostąpi błogosławieństwa pokolenie prawych.

On wschodzi w ciemnościach jak światło dla prawych, *
łagodny, miłosierny i sprawiedliwy.
Dobrze się wiedzie człowiekowi, który z litości pożycza, *
i swymi sprawami zarządza uczciwie.

Rozdaje i obdarza ubogich, *
jego sprawiedliwość będzie trwała zawsze,
wywyższona z chwałą *
będzie jego potęga.
Łk 14, 25-33
Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: «Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.
Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw, a nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy patrząc na to zaczęliby drwić z niego: „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”.
Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.
Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».
Trudny sens dzisiejszej Ewangelii wyjaśnia dla mnie w pełni ten sam ustęp u św. Mateusza (10, 34-39):
Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je. a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.
Jednak św. Łukasz zapisał to inaczej, znacznie mocniej. Tak, że trudno jest obok tego przejść obojętnie. A ja i tak przeszedłem. Gdy przyszło mi wybierać między żoną a Bogiem, bo ona żądała ode mnie czegoś złego i wydawało mi się, że moja niezgoda oznacza rozstanie – to uległem. Wybrałem wyższość mojego rozumowania nad Bożą przestrogą. I konsekwencją, choć odłożoną w czasie, stało się rozstanie. Umiłowałem swoje życie rodzinne, więc je straciłem.
Bóg obiecuje w psalmie pomyślność, szczególnie rodzinną, ale pod warunkiem, że będę bał się Pana. To dokładnie to samo. Obce nam teraz pojęcie bojaźni Pańskiej, przynajmniej w rozumieniu bania się Boga, również znakomicie wyostrza ten kluczowy przekaz. Hierarchia ma być jednoznaczna, bez relatywizacji, rozmiękczania itp. Bóg – a potem wszystko inne. Jakoś łatwiej mi to przyjąć, gdy myślę o kolejnym stopniu. Jeżeli nie będę miał w tak rozumianej nienawiści wszystkich innych kobiet, nie jestem godzien nazywać się mężem mojej żony. Nie może istnieć relacja małżeńska, jeśli dla mnie inna kobieta w takiej intymności byłaby ważniejsza. I nie może istnieć faktycznie u nas, skoro dla mojej żony inni panowie stoją zarazem wyżej i bliżej niż ja. Ta „nienawiść" to po prostu ostre podporządkowanie wyższej miłości. Nie możesz nic dla mnie znaczyć, jeśli mi przeszkodą w drodze do Boga. Nie możesz nic dla mnie znaczyć, jeśli wchodzisz między mnie a moją żonę.
Ludziom jestem winien tylko jedno: miłość. I to miłość każdemu inną, ale zarazem tylko taką, jak jest ukryta w przykazaniach. W Kazaniu na górze. W Chrystusie. Nic więcej.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://www.paulus.org.pl/czytania
Rz 14,7-12
Bracia:
Bracia:
Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie; jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc, i w śmierci należymy do Pana.
Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi.
Dlaczego więc ty potępiasz swego brata? Albo dlaczego gardzisz swoim bratem? Wszyscy przecież staniemy przed trybunałem Boga.
Napisane jest bowiem: „Na moje życie, mówi Pan, przede Mną klęknie wszelkie kolano, a każdy język wielbić będzie Boga”. Tak więc każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu.
Ps 27,1.4.13-14
Pan moim światłem i zbawieniem moim, *
kogo miałbym się lękać?
Pan obrońcą mego życia, *
przed kim miałbym czuć trwogę

O jedno tylko proszę Pana, o to zabiegam, +
żebym mógł zawsze przebywać w Jego domu, *
przez wszystkie dni mego życia;
abym kosztował słodyczy Pana, *
stale się radował Jego świątynią.

Wierzę, że będę oglądał dobra Pana *
w krainie żyjących.
Oczekuj Pana, bądź mężny, *
nabierz odwagi i oczekuj Pana.
Łk 15,1-10
Zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać.
Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi”.
Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: „Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie?
A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła».
Powiadani wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
Albo jeśli jakaś kobieta mając dziesięć drachm zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie?
A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam».
Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca”.
O jedno tylko proszę Pana, o to zabiegam, żebym mógł zawsze przebywać w Jego domu, abym kosztował słodyczy Pana. Jedno pragnienie i jedno spełnienie. Dla kosztowania tej słodyczy warto poświęcić życie, oddać wszystko, wszystkiego się wyrzec. Mieć w nienawiści nawet najbliższe osoby, oddać wszystkie dobra tego świata. Wtedy On pozwoli mi pójść za Sobą. Wtedy mnie przyjmie. Zaprosi mnie na swą pełną słodyczy ucztę, więcej, sam zasiądzie ze mną i będzie ze mną jadł...
Przychodzą do Niego ci, którzy nie wyrzekli się niczego. Uprawiają nierząd z tym światem, pławią się w rozpuście zła, chciwości, ludzkiej krzywdzie. Jezus ich przyjmuje i jada z nimi. Przebywają w Jego domu. Kosztują Jego słodyczy.
Panie, oto tyle lat Ci służę i nie przekraczam Twego nakazu, a nie pozwalasz mi zakosztować rozkoszy. A oto gdy wracają do Ciebie ci, którzy roztrwonili Twoje talenty w nierządzie, każesz zabić dla nich utuczone cielę, ucztować, bawić się, radować. Jak ja mam się z tego cieszyć? (Łk 15, 29-31)
To proste. To ja jestem tą zagubioną owcą i drachmą. Cóż z tego, że wydaje mi się, że idę za Panem? Nie grzeszę? Nie błądzę? Nie potrzebuję Bożego przebaczenia? Jezus nie bierze mnie na Swoje ramiona?
Tak sobie myślę, że ta zagubiona owca też próbowała iść za wolą Pana. Miała żreć trawę, to żarła. A gdy okazało się, że nie ma wokół nikogo, szukała już nawet nie Jego woli, lecz Jego samego. I błąkała się jeszcze bardziej. Czy to jest także moja historia? Czy raczej inaczej: na ile jest to moja historia?
Chyba każdy człowiek na swój sposób szuka Boga. Nawet wtedy, gdy nie nazywa tego w ten sposób. Nawet gdy sam tego nie wie. Nawet gdy złorzeczy Bogu. Zastępuje go swoim bożkiem. Nawet wtedy, na swój koślawy sposób, szuka Boga.
To nie jest wszystko jedno, jak szukam Boga, czy tam, gdzie On naprawdę jest, czy gdzie indziej. Od tego zależy wszystko. Życie i śmierć. Choć czy żyję, czy umieram, czynię to dla Chrystusa, to mogę to uczynić tak, że się od Niego oddzielę. Zbłądzę. I tak zastanie mnie zmrok, ogarnie mnie ciemność. Albo pójdę dobrą drogą. Będę się do Niego zbliżał. Wchodził w Jego przedsionki, kosztował Jego słodyczy. Zanurzał się w Jego miłosierdziu. Radował się tym, że On jest miłosierdziem. Tym, że przyjmuje grzeszników i jada z nimi.
Ukasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Ukasz »

https://www.paulus.org.pl/czytania
Rz 15,14-21
Bracia, jestem co do was przekonany, że pełni jesteście szlachetnych uczuć, ubogaceni wszelką wiedzą, zdolni do udzielania sobie wzajemnie upomnień. A może niekiedy w liście tym zbyt śmiało się wyraziłem jako ten, który stara się przypomnieć wam pewne sprawy na mocy danej mi przez Boga łaski. Dzięki niej jestem z urzędu sługą Chrystusa Jezusa wobec pogan, sprawującym świętą czynność głoszenia Ewangelii Bożej, by poganie stali się ofiarą Bogu przyjemną, uświęconą Duchem Świętym.
Jeśli więc mogę się chlubić, to tylko w Chrystusie Jezusie z powodu spraw odnoszących się do Boga. Nie odważę się jednak wspominać niczego poza tym, czego dokonał przeze mnie Chrystus w doprowadzeniu pogan do posłuszeństwa wierze słowem, czynem, mocą znaków i cudów, mocą Ducha Świętego. Oto od Jerozolimy i na całym obszarze aż po Ilirię dopełniłem obwieszczenia Ewangelii Chrystusa.
A poczytywałem sobie za punkt honoru głosić Ewangelię jedynie tam, gdzie imię Chrystusa było jeszcze nie znane, by nie budować na fundamencie położonym przez kogo innego, lecz zgodnie z tym, co napisane: „Ci, którym o Nim nie mówiono, zobaczą Go, i ci, którzy o Nim nie słyszeli, poznają Go”.
Ps 98,1.2-3ab.3cd-4
Śpiewajcie Panu pieśń nową, *
albowiem uczynił cuda.
Zwycięstwo Mu zgotowała Jego prawica *
i święte ramię Jego.

Pan okazał swoje zbawienie, *
na oczach pogan objawił swoją sprawiedliwość.
Wspomniał na dobroć i na wierność swoją *
dla domu Izraela.

Ujrzały wszystkie krańce ziemi *
zbawienie Boga naszego.
Wołaj z radości na cześć Pana, cała ziemio, *
cieszcie się, weselcie i grajcie.
Łk 16,1-8
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek.
Przywołał go do siebie i rzekł mu: «Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą».
Na to rządca rzekł sam do siebie: «Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu».
Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: «Ile jesteś winien mojemu panu?» Ten odpowiedział: «Sto beczek oliwy». On mu rzekł: «Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz pięćdziesiąt». Następnie pytał drugiego: «A ty ile jesteś winien?» Ten odrzekł: «Sto korców pszenicy». Mówi mu: «Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt».
Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła”.
Pochwała nieuczciwości to niezwykłe zdanie w Ewangelii. To następne jest z kolei naprawdę zagadkowe. Synowie tego świata? Synowie światła? Ci pierwsi roztropniejsi?
Słyszałem o takich wyjaśnieniach, że ten rządca wcale nie był nieuczciwy. Że on odpisywał tylko lichwę, a nie to, co ci ludzie rzeczywiście wzięli kiedyś od jego pana. Że rezygnował tylko ze swojej prowizji, a pan miał dostać tyle samo. Może jest w tym jakaś prawda, ale Jezus mówi o nieuczciwym rządcy i właśnie takiego chwali. Nazywa go rządcą nieprawości (adikias) – tak samo św. Łukasz nazwał zdradę Judasza (Dz 1, 18).
Zestawienie tej perykopy z pierwszym czytaniem i psalmem podpowiada mi inny kierunek poszukiwań. Kim jest ten pan, który ma odebrać zarząd? Któremu ów człowiek wkrótce nie będzie już służył i od którego przestanie cokolwiek otrzymywać? W konkluzji jest nazwany synem tego świata. Jego panem jest ten świat. To ten świat mam zarządzie, jego dobra. I ten zarząd się skończy, a ja powinienem już myśleć o tym, co się stanie potem.
Mam zdradzić ten świat, nie być więcej lojalnym wobec niego, wydać go Komuś, kto jest poza nim. I to nie sam: mam zachęcić innych, żeby to zrobili. Mówić im: przestańcie żyć tak, jakbyście mieli 100% siebie oddać temu światu, odpiszcie sobie połowę, albo przynajmniej te 20%.
Św. Paweł bardzo wyraźnie podkreśla, że nie dzielił się własnymi dobrami, lecz szafował cudzym. Podobnie autor psalmu: w jego oczach działa Bóg, świat jest poddany Jego woli.
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Bardzo fajne jest to czytanie.
Oczywiście, że rządca był oszustem - niech przemówi Monti.
Jakieś naciągane tłumaczenia, że on rezygnował ze swojej prowizji, są niedorzeczne.


No i podsumowanie - synowie świata są roztropniejsi w światowych rzeczach od synów światłości.
Aha.

Ja od siebie bym jeszcze dodał, że nader pragmatyczne są także osoby będące po tzw rozwodzie cywilnym, które wchodzą w nowe - cudzołożne już związki z nowym partnerem.
Układają sobie życie na nowo u boku cudzołożnika, ludzie na nich patrzą i mówią:
O! Ci to są roztropni - potrafili znaleźć się w nowej sytuacji.

A ja, który nie jestem pragmatykiem, konam i czeznę każdego kolejnego samotnego dnia.

Panie - wybacz proszę - znowu kwękam.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Monti »

Pantop pisze: 08 lis 2019, 18:50 Bardzo fajne jest to czytanie.
Oczywiście, że rządca był oszustem - niech przemówi Monti.
Jakieś naciągane tłumaczenia, że on rezygnował ze swojej prowizji, są niedorzeczne.
Pantopie, nie czuję się kompetentny do podania kwalifikacji prawnej zachowania owego rządcy w świetle obowiązującego wówczas prawa :) Ale z tego, co pisze Ukasz, rzeczywiście wygląda na to, że był on oszustem.
Sam kiedyś podałem to wytłumaczenie o prowizji, które zasłyszałem wówczas na kazaniu. Na chwilę mnie to uspokoiło, ale też uważam tę wykładnię za naciąganą, próbę swego rodzaju ocenzurowania Ewangelii, by nie gorszyć maluczkich.
Jest to w sumie jeden z nielicznych fragmentów Ewangelii, który wydaje mi się niespójny z całościowym przekazem Nowego Testamentu. Rozumiem, że rządca jest chwalony za to, że potrafi zadbać o relacje z ludźmi, ale czy cel uświęca środki?
Wyczytałem, że Ojcowie Kościoła tłumaczyli ten fragment w ten sposób, że dłużnikami są ludzie ubodzy, a zmniejszenie zapłaty jest jałmużną. Ale to też wydaje mi się swego rodzaju "ugrzecznieniem" tej Ewangelii i mam wątpliwości, czy rzeczywiście o to chodziło Jezusowi.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Jonasz

Re: Echo Słowa

Post autor: Jonasz »

Jakoś mi dziwnie tu wybrzmiewa
odpusc mi jako i ja odpuszczam moim winowajcom.
Ale nie rozumiem skąd i dlaczego😔
Pantop
Posty: 3167
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Echo Słowa

Post autor: Pantop »

Dodam jeszcze, że zadziwia mnie ambiwalentność postawy bogatego człowieka.

Bo tak:
Z jednej strony daje posłuch informacjom, że rządca kręci na boku ze szkodą dla jego majątku i daje mu wypowiedzenie dyscyplinarne.
Z drugiej zaś strony otrzymuje informacje o kolejnym złodziejstwie (jakże bezczelnym - bo w żywe oczy na odchodnym) i.. pochwala roztropność oszusta.



Swoją drogą ciekawe, jaką wystawił mu cenzurkę w ewentualnym liście polecającym :lol: :lol: :lol: :lol:




ps jest to dla mnie tak irracjonalna sytuacja, jak z właścicielem winnicy, który zapłacił pełną dniówkę najętym ostatniej godziny - niech się o tym tylko dowie pospólstwo, a co gorsza główny księgowy (że o radzie nadzorczej i akcjonariuszach nie wspomnę)
Zablokowany