Wróci?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

łucja
Posty: 38
Rejestracja: 09 paź 2017, 7:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Wróci?

Post autor: łucja »

Witam. Jestem tu "nowa". Tzn. czytam, przeglądam forum, ale dopiero teraz zdobyłam się na odwagę, aby mówić.
Odszedł ode mnie Mąż, ale nie do kochanki, tylko do rodziców (trzy miesiące temu). Znalazłam się w tym miejscu na własne życzenie. Przeżywaliśmy straszny kryzys, nie umieliśmy ze sobą rozmawiać, odsuwaliśmy się...Ja cała winą obarczałam Męża, że nie umie okazać mi miłości, że nie jest lojalny, że ze mną nie rozmawia, że pewnie nie jest mi wierny... Zaczęłam wierzyć, że okazywanie Mu uczuć to moja słabość, że wszystko wykorzysta przeciwko mnie, że jak pokażę Mu, że mi zależy to mnie zrani... A On jeszcze bardziej się zamykał, odsuwał ode mnie, wyłączał się na moje żale... Miałam tego dość!!! Chciałam umrzeć...

Już nawet Bóg przestał być dla mnie ważny, przestałam nosić medalik, odsunęłam się od Niego, bo On też nie widział, że cierpię.

Chciałam rozwodu, aby Mąż odszedł, zniknął z mego życia, zostawił mnie i dzieci w spokoju. Nie widziałam innej drogi. Popadłam w łańcuch grzechów, który coraz bardziej ciągnął mnie w dól.. Mąż nie wytrzymał, spakował się i odszedł.. A ja? Spadłam na dno! Na dno rozpaczy i niedowierzania!!! "Jak to? Ja przecież tego tak na prawdę nie chciałam. Nie chciałam nikogo zranić, skrzywdzić, przecież nie jestem złym człowiekiem. Co ja zrobiłam? On mnie tak kochał, a ja Go zniszczyłam. Boże ratuj!!! Boże?"

Może przez miesiąc nie mogłam się pozbierać, Mąż mnie unikał, przyjeżdżał po dzieci, ze mną nie rozmawiał, nie odbierał telefonów... Zaczęłam prosić w modlitwie różańcowej Matkę Najświętszą o siłę, o pomoc. Przystąpiłam do spowiedzi, zaczęłam się modlić, obchodzić Pierwsze Piątki i Soboty Miesiąca, chodzić do psychologa. Zrozumiałam, że muszę zmienić swoje życie, muszę zmienić się ja, a może przyjdzie dzień, że mój Mąż zechce wrócić. Ciągle uczę się cierpliwości i pokory (do tej pory takie pojęcia nie istniały w moim słowniku), przyjmować odmowę jako stan faktyczny, a nie cios przeciwko mnie. Małymi krokami próbuję zjednać sobie Męża, staram się aby dobrze się czuł w moim towarzystwie. Zaczęliśmy rozmawiać ze sobą- bez krzyku i obwiniania się. Nie rozmawiamy o przyszłości, o powrocie, On nie chce o tym słyszeć. A ja nie nalegam. Powtarzam, że kocham i czekam. Chociaż Mąż ciągle mówi, że do mnie nie wróci, ja wierzę. Zaczęłam odmawiać Nowenne Pompejańską w intencji powrotu Męża.

Bóg pokazał mi drogę, że bez Jego miłości nie ma miłości małżeńskiej, że On jest Miłością, Prawdą, Nadzieja i Przebaczeniem!!! Dał mi nadzieję i pokój w sercu. Zdarzają mi się upadki emocjonalne, chwile zwątpienia, napady rozpaczy, ale wierzę, że Matka Najświętsza i Miłosierny Bóg pomogą mi odzyskać miłość Męża. Was również proszę o modlitwę, aby starczyło mi sił, a moja wiara nie osłabła.
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wróci?

Post autor: zenia1780 »

Witaj łucjo na forum.
Cieszę się, że tu trafiłaś :)
Jak czytam, przeglądasz forum, zapraszam Cię zatem również na to stare, gdzie znajdziesz dużo więcej tematów

http://archiwum.kryzys.org/

a także do działu rekolekcji, które mogą pomóc w zrozumieniu wielu kwestii:

http://sychar-rekolekcje.blogspot.com/,

oraz do zapoznania się choć z niektórymi polecanymi przez nas pozycjami:
viewtopic.php?f=10&t=383

ale przede wszystkim zapraszam, do któregoś z naszych ognisk (na stronie głównej znajdują się miasta, gdzie nas można znaleźć w realu), bo pomoc uzyskana w bezpośrednim, żywym kontakcie z drugim człowiekiem jest nieoceniona.

Czytasz nas już troszkę, więc wiesz, że zalecamy, aby zbyt szczegółowo nie opisywać swojej sytuacji, by nie stała się ani ona, ani Ty i małżonek, rozpoznawalna dla osób postronnych.

Dużo już moja droga zobaczyłaś, dużo rozpoznałaś w sobie i, co najważniejsze, zaczęłaś naprawiać i zmieniać w sobie. To bardzo ważne i cenne, bo daje ogromną szansę na to aby małżonek wrócił, jednak nie do końca też to gwarantuje...
Fakt, że mąż nie odszedł do kowalskiej, a do rodziców dobrze o nim świadczy i mówi bardzo ważną i trudną dla Ciebie rzecz, a mianowicie taką, że odszedł, ponieważ nie potrafił na tamten moment już z Tobą żyć. Myślę, że jeżeli zobaczy w Tobie zmianę, zobaczy, że stajesz się nową kobietą, to możliwe, że rozpatrzy swoją decyzję raz jeszcze...

Przytulam Kochana i otulam modlitwą
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
łucja
Posty: 38
Rejestracja: 09 paź 2017, 7:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wróci?

Post autor: łucja »

Witaj zenia1780.
zenia1780 pisze: 12 gru 2017, 11:52
Fakt, że mąż nie odszedł do kowalskiej, a do rodziców dobrze o nim świadczy i mówi bardzo ważną i trudną dla Ciebie rzecz, a mianowicie taką, że odszedł, ponieważ nie potrafił na tamten moment już z Tobą żyć.
Tak, masz rację - jest to dla mnie bardzo trudne, ale chyba trudniej byłoby mi znieść świadomość, że ktoś "skradł" Jego serce.
Mąż często mi powtarza, że nie gwarantuje mi, że kogoś sobie nie znajdzie. Będzie chciał się związać z kimś innym. Mówi, że jest mężczyzną, ma swoje potrzeby (seksualne) i prędzej czy później ulegnie. A ja powinnam sobie kogoś znaleźć i przestać żyć złudzeniami, że On wróci. Odpowiadam mu, że przed Bogiem Mu przysięgałam i choćbym miała do końca życia być sama, to będę Mu wierna. Myślę, że Jemu jest z tym ciężko, że ja się nie poddaje. Łatwiej byłoby Mu zrobić krok ku innej kobiecie jakbym trzasnęła za Nim drzwiami i powiedziała "żegnaj". Jak powinnam się zachować w takiej sytuacji? Kocham Męża, widzę, że brakuje mu bliskości fizycznej (a może też emocjonalnej, ale do tego się nie przyzna). Czy powinnam wyjść naprzeciw Jego potrzebom?
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wróci?

Post autor: zenia1780 »

łucja pisze: 13 gru 2017, 8:03 Czy powinnam wyjść naprzeciw Jego potrzebom?
A chcesz tego?
On chce?

Wiem, że na pewno warto robić:

W naszym Wrocławskim Sycharze jest znane powiedzenie „zapuszczanie wędki”. Są to próby, zachęcenie, dawanie znać o swojej postawie nawrócenia, mówienie życzliwie o drugiej stronie, takie zanęcanie jak ryby przed złowieniem (stąd zapuszczanie wędki), zachęcanie do dobra. Pochwalenie współmałżonka, (jak trzeba) takie zainteresowanie się nim, takie wyciąganie ręki do spotkania, do zgody, takie wychodzenie z inicjatywą. To rozumiemy jako „zapuszczanie wędki”.
Może nie ja sam, ale osoby z mojej wspólnoty wiedzą, jak nie jest to łatwe i jak bolące, jak trudne emocjonalnie, jak trzeba czasami w pokorze pierwszemu wyjść z inicjatywą, jak nie łatwe jest przełamanie siebie, to wszystko kosztuje i jak jest bolesne (cyt. „boli jak jasna cholera”) wiedzą jedynie Ci, którzy to praktykują, ale też tylko Ci wiedzą jak jest to potrzebne i jakie przynosi dobre owoce (to działa!). Tylko Ci wiedzą, co to robią.

fragment Listu otwartego do Sycharków o. Macieja
http://wroclaw-stysia.sychar.org/list-o ... sycharkow/


Zapewne nie zaszkodzi mówić mężowi nie tylko, że go kochasz, ale także, że za nim tęsknisz, również w tej intymnej sferze, doceniając w tym jego "kunszt".
Jednak wszystko we własnej wolności, po uprzednim odpowiedzeniu sobie za zadane przeze mnie wyżej pytanie.
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Utka2
Posty: 222
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:47
Płeć: Kobieta

Re: Wróci?

Post autor: Utka2 »

Witaj

Może lepiej żeby na razie nie wracał..

To oczywiście tylko moje zdanie, ale czy naprawde przez te trzy miesiące przemyślałaś, zrozumiałas i naprawiłaś w sobie większość Twoich wad, które przyczyniły się do jego ucieczki?

W sumie przecież sama chciałaś ... ale nie chciałaś - czyli kompletnie nie umialaś zrozumieć i mówić o swoich potrzebach.

Wiec pytanie, które musisz sobie sama zadać - czy już umiesz?

Daj sobie czas na stanięcie na nogi, bo jako furiatka-wariatka tylko podkopywałaś pod sobą dołki i sama w nie coraz bardziej spadałaś.



Nie powtarzaj mu że kochasz, ze czekasz, i tak dalej, bo zamęczysz chłopine i pomysli, że jak był to traktowałas go jak zło konieczne, a jak sobie poszedł to nagle zaczęłaś go kochać. Jego? czy jego pomoc w domu.

Co do "wychodzenia naprzeciw potrzebom" - ja bym uważała, bo deklaracje, ze nie będzie żył sam i sobie kogoś znajdzie są dla mnie mocno niepokojące. Tym bardziej że masz przestać życ złudzeniami, że wróci.
Pytanie tylko - czy znajdzie, czy szuka, czy już znalazł, a wyprowadzka do rodziców to tylko przykrywka? Wiec może nie bądź kolejną przykrywką.


"Fajnie" brzmisz w postach - jak dla mnie jesteś we wszystkim mega energiczna, i w wywalaniu męża z domu ;) i w powrocie do Boga. Tak trzymaj dziewczyno i wszystko ma szanse sie poukładac.
Walcz o siebie i o swoją relacje z Bogiem, bo tylko taka relacja utrzyma Cie w ryzach. I tak jak to już zostało napisane milion razy - Twoja zmiana może mieć ogromny wpływ na relacje z mężem. Tylko ogarnij emocje, bo niestety, my kobiety, mamy skłonności do "zabijania" relacji własnie niekontrolowanymi wybuchami emocji. Wiem, sprawdziłam :) A dodatkowo nasi panowie forumowi tylko mnie w tym utwierdzili - oczywiscie wpisami na forum, żeby nie bylo ...
jacek-sychar

Re: Wróci?

Post autor: jacek-sychar »

Utka2 pisze: 13 gru 2017, 11:23 "Fajnie" brzmisz w postach - jak dla mnie jesteś we wszystkim mega energiczna, i w wywalaniu męża z domu i w powrocie do Boga. Tak trzymaj dziewczyno i wszystko ma szanse sie poukładac.
No ja nie wiem, czy mąż jest tak zadowolony, jak ma taką "mega energetyczną" żonę w domu. Czy on o czymś jest w stanie decydować w domu?
Ja się trochę boje takich energetycznych kobiet. One zwykle "lepiej" i "szybciej" wiedzą, co mi jest potrzebne i co ja myślę. :?
Czasami chłop chce mieć świadomość, że o czymś decyduje w domu.
Utka2
Posty: 222
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:47
Płeć: Kobieta

Re: Wróci?

Post autor: Utka2 »

dlatego tez właśnie napisałam o tych brużdżących emocjach, które często w parze idą z nadmierną energią.

Ale bycie energicznym w powrocie do Boga jest bardzo, ale to bardzo wskazane :)


Z resztą Twojego wpisu zgadzam sie w zupełności.
łucja
Posty: 38
Rejestracja: 09 paź 2017, 7:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wróci?

Post autor: łucja »

jacek-sychar pisze: 13 gru 2017, 11:46
No ja nie wiem, czy mąż jest tak zadowolony, jak ma taką "mega energetyczną" żonę w domu. Czy on o czymś jest w stanie decydować w domu?
Ja się trochę boje takich energetycznych kobiet. One zwykle "lepiej" i "szybciej" wiedzą, co mi jest potrzebne i co ja myślę. :?
Czasami chłop chce mieć świadomość, że o czymś decyduje w domu.
Masz rację jacek-sychar. Tak to wyglądało, ja zawsze wiedziałam "lepiej" co Mąż myśli i co czuje, nie mówił nigdy o tym, więc ja sama "pisałam" scenariusz🙁 Teraz wiem tylko to, co usłyszę. A jeśli nie usłyszę, czegoś nie wiem to nie zgaduję.
łucja
Posty: 38
Rejestracja: 09 paź 2017, 7:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wróci?

Post autor: łucja »

Utka2 pisze: 13 gru 2017, 11:23
W sumie przecież sama chciałaś ... ale nie chciałaś - czyli kompletnie nie umialaś zrozumieć i mówić o swoich potrzebach.

Wiec pytanie, które musisz sobie sama zadać - czy już umiesz?
Ja starałam się otwarcie mówić o swoich potrzebach, ale nie do końca chyba byłam otwarta na Jego potrzeby. Ja mówiłam dużo, On wcale. Jego milczenie doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Nie rozumiałam, że On się wycofuje, bo czuje się osaczony. Każde z nas skupiało się wyłącznie na własnych odczuciach, nie dostrzegając drugiej strony. Dopiero po przeczytaniu "5 języków miłości" dostałam "młotem po głowie" i zrozumiałam, że dawaliśmy to czego sami oczekiwaliśmy, a nie to czego potrzebowała druga strona.
Utka2 pisze: 13 gru 2017, 11:23 Co do "wychodzenia naprzeciw potrzebom" - ja bym uważała, bo deklaracje, ze nie będzie żył sam i sobie kogoś znajdzie są dla mnie mocno niepokojące. Tym bardziej że masz przestać życ złudzeniami, że wróci.
Akurat tego, że kowalska nie istnieje mogę być pewna. Nie będę się rozpisywała, na jakiej podstawie tak sądzę... Co nie oznacza, że jeśli nadarzy się okazja to nie skorzysta z "pocieszenia".
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Wróci?

Post autor: mare1966 »

I oto stał się "cut" .
( tak by można zauważyć po przeczytaniu tego pierwszego posta )

Czasem mówi się , że tyłek
to najbardziej niedoceniana część ludzkiego ciała .
Tyłek ( zamień ) to WROTA MĄDROŚCI ( wiary też ) .

======================================================

Raczej będzie dobrze .
Tylko jedna uwaga - nie lekceważ tego co mąż mówi .
Może i nie ma "kowalskiej"
ale JEST GOTOWOŚĆ , mentalnie jest do tego zdolny .
Najpierw ludzi DOPUSZCZAJĄ w myślach takie rzeczy ,
tłumaczą się przed sobą itd. i sobie , obmyślają .
Kwestia wykonania to już mały pikuś .
łucja
Posty: 38
Rejestracja: 09 paź 2017, 7:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wróci?

Post autor: łucja »

Kochani, zaprosiłam Męża na Wigilię. "Zaprosiłam" to złe słowo, bo nasz dom to wciąż Jego dom. Powiedziałam Mu, że spędzamy Wigilię u nas, bo liczymy na Jego obecność (zazwyczaj jechaliśmy do moich rodziców). Po kilku dniach powiedział, że przyjedzie do nas po Wigilii u Jego rodziców, więc jak chcemy to możemy poczekać, a jak nie to "po" wpadnie. Oczywiście poczekamy.
Zresztą ostatni czas był dla Nas całkiem przychylny, dużo rozmawialiśmy... Nie były to łatwe rozmowy... Trochę o tym co było, co bolało... Trochę "gdybaliśmy"... Przytulaliśmy...tzn. ja Go przytulałam, a On biernie to przyjmował, nie odwzajemniając... Ale to już dużo, bo mnie nie odtrącił,a jeszcze dwa miesiące temu nie chciał nawet rozmawiać...Mąż powiedział, że nawet jak wróci to już nie będzie tak samo. Co nie oznacza, że wróci...Widzę, że bardzo się boi. Zresztą ja też.
A wczoraj znów "zgasił" mój entuzjazm. Mówił, że nie widzi dla nas przyszłości; nie wierzy, że może być lepiej; nie wierzy w to, że jestem w stanie się zmienić. Najlepiej będzie jak sobie kogoś znajdę, bo On nie ma zamiaru drugi raz pakować się i wynosić...
Ja mówiłam, że zależy mi na tym aby dzieci wychowywały się w pełnej rodzinie i nie wyobrażam sobie, abyśmy ponownie mogli dopuścić do takiej skrajnej sytuacji, będę pracowała nad sobą i nad naszymi relacjami, aby nam się udało... Ale nie mogę Go do niczego zmuszać i poczekam tyle ile będzie trzeba, na to aż On będzie gotowy do tego, aby zacząć wspólnie odbudowywać nasz związek.
Powiedziałam, że sami nie damy rady, ale w dniu ślubu do naszego małżeństwa zaprosiliśmy Pana Boga i w Nim należy pokładać nadzieję... Odpowiedział, że najwyraźniej Bogu było źle w naszym małżeństwie skoro nas opuścił! Ja na to, że to nie Bóg opuścił nas, ale my Jego i On nas nadal kocha, ciągle na nas czeka, ale odrzucając mnie i nasze małżeństwo odrzuca też Boga.
Powiedział, że się wyprowadził, bo ja nie byłam z Nim szczęśliwa. A On był. I teraz znów obarczam Go winą... Nie chciałam, aby to brzmiało jak obwinianie, ale aby wiedział, że wszystko zależy od Niego, czy zawalczymy o nasz związek czy nie.... Więc już nic nie rozumiem... Już nie wiem, co robię dobrze, co robię źle...
Ukasz

Re: Wróci?

Post autor: Ukasz »

Niech te święta będą dla Was początkiem nowej (choć zarazem tej samej, Bożej, odwiecznej) nadziei. Święta to taki czas, kiedy Bóg dział szczególnie intensywnie.
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Wróci?

Post autor: renta11 »

Łucjo
Robisz bardzo dobrze.
Tylko otwarciem serca na siebie i drugiego człowieka możemy zmienić: przede wszystkim siebie, a potem czasami i inni do nas dołączą.
Ale to tylko z Bogiem
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
łucja
Posty: 38
Rejestracja: 09 paź 2017, 7:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wróci?

Post autor: łucja »

Ukasz pisze: 22 gru 2017, 18:45 Niech te święta będą dla Was początkiem nowej (choć zarazem tej samej, Bożej, odwiecznej) nadziei. Święta to taki czas, kiedy Bóg dział szczególnie intensywnie.
Dziękuję serdecznie za miłe słowa, które dają nadzieję i wiarę, że kiedyś będzie lepiej.
helenast
Posty: 2965
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wróci?

Post autor: helenast »

łucja pisze: 21 gru 2017, 9:07 Ja na to, że to nie Bóg opuścił nas, ale my Jego i On nas nadal kocha, ciągle na nas czeka, ale odrzucając mnie i nasze małżeństwo odrzuca też Boga.
Unikaj takich stwierdzeń, bo to rzeczywiście brzmi jak obarczanie męża winą , a na dodatek jeszcze zarzucasz mu odwrócenie się od Boga ... Przypuszczam,że nie miałaś takich intencji , ale spokojnie przeczytaj to zdanie i zobacz jak Ty byś to przyjęła, gdyby mąż je do Ciebie wypowiedział... Trochę to pachnie manipulacją , a nawet szantażem, bo z jednej strony utwierdzasz męża, że poczekasz ile będzie trzeba, że dasz mu czas, że rozumiesz jego bojaźń strach , obawy, a później mówisz mu takie słowa ...
Pomyśl nad tym ....
ODPOWIEDZ