Nie neguję, że są matki, które krzywdzą dzieci. I myślę, że ich ojcowie marzą dokładnie o tym samym, o czym czasem myślę ja i inne matki: żeby móc wychowywać dziecko w bezpiecznym środowisku, z dala od osoby która zapewnia huśtawki. I że zderzają się z tym samym z czym zderzają się matki próbujące izolować dzieci od destrukcyjnych ojców. Żle pojętymi prawami rodzica oderwanymi od obowiązków i źle pojetymi prawami dziecka - do rodzica - a nie do rodzica, który nie krzywdzi.Wiedźmin pisze: ↑29 lis 2019, 16:30 Hola hola... - "ze względu na prawa ojców" dorastać na huśtawce?
Może jednak ogólniej "ze względu na prawo rodzica".
Ja lubię odwracać sytuację....
Bo w istocie jest mnóstwo odwrotnych sytuacji.
Kiedy to matki piją, biją... a jedyną rozsądną opiekę zapewnia ojciec dziecka - jednak sąd równie rzadko (a raczej znacznie rzadziej niż ojcom) odbiera prawa mamom...
Ja nie izoluję dziecka, choć czasem się boję i to rozważam. Wręcz przeciwnie, jeśli tylko mój mąż jest trzeźwy, staram się ułatwiać kontakty jak tylko mogę - nawet gdy on akurat "zapominał" o alimentach, czy był w stosunku do mnie delikatnie mówiąc nieprzyjemny. Ale kiedy przyszedł pijany spotkać się z dzieckiem wyprosiłam go z domu. Myślę, że nie ma w tym momencie znaczenia, czy ojciec "ma prawa". Liczy się dziecko. Nie wiem czy masz dzieci, ale nawet jeśli nie masz, możesz sobie wyobrazić, że nie chciałbyś, żeby jakiekolwiek dziecko znalazło się np. w samochodzie z nietrzeźwym kierowcą.
Odjechałeś i to mocno. Nie piszę o sytuacji, gdy matka fałszuje dowody, żeby odizolować dobrego ojca od dziecka. Piszę o sytuacji, gdy ojciec naprawdę jest destrukcyjny. A czy da się ze mnie zrobić patologiczną matkę - nie sądzę. Na fałszywych świadków są rzetelni świadkowie, są placówki edukacyjne w których są osoby które mają kontakt z dzieckiem na co dzień. Gdy zakładana jest niebieska karta sprawa jest wyjaśniana. Są biegli. Więc jeśli ktoś jest patologicznym rodzicem i orzekają to to instytucje i koniec końców sąd, to zwykle nim jest. Zdarza się, że sądy i instytucje nie dopatrują się problemów, bagatelizują je i wtedy dzieją się tragedie. Zdarza się, że otoczenie i matki bagatelizują problem uzależnienia i tez dzieją się tragedie. Zastanawiam się czy nie jestem jedną z takich matek, która nie patrzy realnie i naraża dziecko. Dlatego idę po pomoc - bo nie umiem realnie ocenić męża, jego problemu, bo jestem z nim związana emocjonalnie i chcę żeby był takim ojcem jak był kiedyś. I może nie dzieje się nic złego, a może się dzieje. Moje bezpieczniki w relacji z mężem są od paru lat wyłączone.Wiedźmin pisze: ↑29 lis 2019, 16:30 Wiesz, z Ciebie również zakładam (pewnie z każdego) mając odrobinę więcej pieniędzy, układy w sądach i silną motywację - można zrobić "patologiczną matkę" - cóż to jest założyć niebieską kartę, kupić trochę zeznań świadków. Chciałabyś wówczas by jedną łatwą decyzją sąd odizolował Ciebie od dziecka? Czy zrobiłoby to "o wiele więcej" dla dobra dziecka?
Nie izoluję męża od dziecka, ale mam coraz większe wątpliwości czy robię dobrze. I czy izolacja nie byłaby lepsza.