O tym, że tak ma to wyglądać, wiem od wczoraj - i tak, zgadzam się z tobą - co to za świętawhite chocolate pisze: ↑20 gru 2019, 10:48Ale co to za święta skoro sama napisałaś, że tato zaoferuje im dzień jak codzień?
Zapytałam męża czy jest taka opcja - 2 miesiące temu zapytałam. Mąż mówił, że cierpiał w zeszłą Wigilię bo nie miał dzieci. To zaproponowałam, żeby z nimi był, bo jest w stanie dać im więcej niż ja - właśnie ten czarodziejski dobry klimat. Czy to przedkładanie siebie i mojego samopoczucia? Taka propozycja? Zaakceptowana przez męża wtedy? Od wczoraj wiem, że mąż nie ma w planach świętowania - no więc teraz się zastanawiam co zrobić. Nie jestem jednak wystarczająco silna. Spinam poślady cały czas. Nie zawsze daję radę. W zeszłym roku nie potrafiłam zrobić tego o czym piszesz: ,,schować'' ból i sprowadzić jak wróżki czarodziejki dobry klimat w którym dzieci spokojnie i radośnie oddychają. W Wigilię nie potrafiłam. W tym roku na samą myśl o podobnej perspektywie, ściskam się w środku.Piszesz i zarzucasz mezowi, że przedkłada kochankę nad dzieci a czy TY nie przedkładasz siebie i swojego samopoczucia nad nie?
Kobiety to silne istoty, potrafią nie raz spiąć poslady byle dzieci miały dobrze, potrafią ,,schować'' ból i sprowadzić jak wróżki czarodziejki dobry klimat w którym dzieci spokojnie i radośnie oddychają.
Tak, chcę żeby niosła konsekwencje swojego wyboru. Związała się z żonatym mężczyzną z trójką dzieci. Dlaczego moje dzieci mają mieć święta bez taty? Nie potrafię się od tego uwolnić.Czy ,,wpychając'' na siłę w święta tatę dzieciom nie próbujesz czasami kłaść kłód pod nogi kochance męża? by i ona na tym ucierpiała?
Odpowiedż sobie szczerze.
Nie wpycham na siłę - poprosiłam męża, mąż się zgodził, wczoraj zmienił zdanie. Jeszcze nie zdecydowałam, jak zareagować na tę zmianę.