małzeństwo nad przepaścią

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pustelnik

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Pustelnik »

Serdecznie Cię pozdrawiam Burzo i również udanych Świąt !
Pustelnik

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Pustelnik »

burza pisze: 19 gru 2019, 12:44 A / Strasznie męczące to jest wspólne mieszkanie że współmałżonkiem, kiedy on fizycznie i duchowo jest z kochanką.

B / Najważniejsza jest córka by była zdrowa i szczęśliwa i bym mogła jej przekazać ważne wartości mimo, że moje zostały zdeptane przez jej ojca. Udanych świąt życzę wam.
A/ TAK, na pewno męczące, nawet trudno mi sobie to wybrazić ...

B/ TAK, WAŻNE jest "to" , a o te drobne "naj" - nie chcę wszczynać dyskusji, szanując zresztą, że jest to wątek dedykowany (najlepszej osiągalnej 8-) ) pomocy dla Ciebie ;)
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Dziś byłam na tym badaniu psychologicznym z córką i mąż. Każdy z nas przyjechał osobno tzn ja z córką on sam. Okazało się się, że akta sprawy dotarły dziś kiedy byliśmy już u psychologów za późno . Nie zapoznali się wcale i z pretensja że nie powinno dziś być tego badania. Odbylo się w połowie czyli testy nasze, rozmowy i obserwacja nas z dzieckiem przez pedagog i psycholog. Córka oczywiście lgnela do ojca. Mam wrażenie, że źle zostałam odebrana przez jedną z nich czułam się atakowana, że idzie za mężem. Druga część badań po tych testach w lutym . Mam wrażenie, że werdykt wydany czyli dziecko przy ojcu. On potrafi się sprzedać ja się plącze on wpedza mnie w kozi róg. Odbierając mi córkę ucina mi jakikolwiek więź z nią. Dziś już brak mi sił i nadziei. On po przyjeździe do domu, każdy osobno ja sama, córka z nim mówi ( co plan nie powiódł się) Zawiozl mnie szwagier z domu rodzinnego z córką, mąż do niego pyta się czy będę go miała z czego spłacić bo płakałam że nie mam z czego i groził że będzie wnioskować o obniżenie mi alimentów nawet mniej niż 500+, i że on pierwszy pozew wycofał, ale nie spelnilam jego oczekiwań czyli tak myślę nie akceptowalam kochanki. Więc ponownie pozew a tym razem zabierze mi dziecko . Te wszystko dziś do szwagra powiedział. Tylko on nie rozumie, że to jego gra i najbardziej krzywdzi dziecko.Nie wiem co zrobię, może taka wola boża ale to nie może być tak. Nie do opisania ci czuje.
Ukasz

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Ukasz »

Nie pisz scenariuszy, nie wmawiaj sobie przyszłego przebiegu wypadków.
Skup się na budowaniu więzi córki z rodzicami. Z Tobą, ale nie przeciw mężowi.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Monti »

Burzo, po raz kolejny napiszę Ci - nie martw się na zapas, nie pisz scenariuszy. Sam cierpię na tę przypadłość zamartwiania się o rzeczy zupełnie abstrakcyjne i coraz bardziej uświadamiam sobie absurdalność i szkodliwość tej praktyki. Żyj dniem dzisiejszym, ciesz się każdą chwilą spędzaną z córką, buduj jak najlepsze więzi. Na pewno córki całkiem nie stracisz, ale też będziesz musiała podzielić się nią z ojcem. Może wiązać się to z tym, że w pewne dni nie będziesz jej widzieć, bo akurat będzie u taty, jeśli on będzie mieszkał gdzieś indziej. Doskonale wiem, jakie to trudne, ale popatrz na plusy - będą dni, które będziesz spędzać tylko Ty i córką. Maż nie będzie Wam wchodził w paradę, będziesz mogła poświęcić się w 100% byciu najlepszą mamą dla swojej córki.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: marylka »

Burzo....ja tak z innej strony...
Popatrz na to z innej strony
Kontakt corki z ojcem jest niesamowicie ważny do prawidlowego rozwoju dziecka. Zwlaszcza jej kobiecosci, relacji z poznymi partnerami.
Ja rozumiem co przeżywasz ale sprobuj patrzec przez pryzmat dobra dziecka
Ona ma prawo do ojca
Zwyczajnie - tak już to Bog ustanowil że i mama i tata sa potrzebni dziecku
Nie wierze że Ci sadownie corke zabiora.
A że będzie sie z ojcem kontaktowala...burzo - corka ma do tego prawo.
Pozdrawiam
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

To nie tak, jeśli ja bym miała pełna opiekę to nawet byłam zawsze za tym aby miała więź z ojcem poprzez spotkania ich. By choc poczesci miała ta rodzinę nie taka jak powinna ale..zawsze. Mąż dobrze gra ja to wiem, chodzi o dom i śmieje mi się w twarz. A ja nic nie mogę zrobić Cały czas boję się o coś teraz wie, że jak mi zabierze dziecko to mi chyba serce pęknie. Najbardziej pokrzywdzona będzie córka, bo nie da jej nikt wzorców, napewno nie ojciec który matki dziecka nie szanuje. A ja nawet pomyślałam, że całkowicie się od tego odetne, matka dochodzące nie będę. Serce już mi krwawi, 8 lat czekałam na córkę, wolę nie oglądać.Myślałam aby wyprowadzić w moje strony zostawić to wszystko zapomnieć. Ja nic złego nie zrobiłam, tylko tyle że pomoglam mu w tej więzi córki bo wcześniej ona była bardzo za mną, kiedy jeszcze mieszkał przed wyprowadzke jego. Kiedy wrócił, uspil moja czujność i plan realizował. A tam nic na męża nie powiedziałam, że utrudnial mi pójście do lekarza z córką, że jak przestała chodzić nagle jednego dnia, kiedy miała 3 latka zlekcewazyl kiedy mu mowilam, a ja biegam na rękach z nią do lekarza, później szpital Zabraklo mi mowy na jakiej podstawie tak mogą oceniać.Straszny strach o córkę a ja kocham ją najbardziej na świecie to sens mojego życia. Bez męża żyje bo da się ale bez córki? , nie wiem czy dam radę ...
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: s zona »

burza pisze: 31 gru 2019, 21:34 To nie tak, jeśli ja bym miała pełna opiekę to nawet byłam zawsze za tym aby miała więź z ojcem poprzez spotkania ich. By choc poczesci miała ta rodzinę nie taka jak powinna ale..zawsze. Mąż dobrze gra ja to wiem, chodzi o dom i śmieje mi się w twarz. A ja nic nie mogę zrobić Cały czas boję się o coś teraz wie, że jak mi zabierze dziecko to mi chyba serce pęknie. Najbardziej pokrzywdzona będzie córka, bo nie da jej nikt wzorców, napewno nie ojciec który matki dziecka nie szanuje. A nawet pomyślałam, że całkowicie się od tego odetne, matka dochodzące nie będę. Serce już mi krwawi, 8 lat czekałam na córkę, wolę nie oglądać.Myślałam aby wyprowadzić w moje strony zostawić to wszystko zapomnieć.
Burzo,
rozumiem emocje i bol z bezsilnosci.. ale takie rozwazania niepotrzebnie Cie rania ..
Zona sakramentalna zostajesz do konca swoich - lub meza - dni ...Matkami jestesmy pomimo wszystko ..nie mozna sie obrazic..
Zranilabys dziecko, ale i siebie ..

Burzo, moze warto Sobie wybaczyc ...
Sluchalam dzisiaj - po raz kolejny- Wybaczenie i cierpienie w małżeństwie
https://www.youtube.com/watch?v=0QWHsKF_yKA
w 23 min wg mnie w punkt - odnosnie Twoich rozterek ...

Pomodle sie za Ciebie ...

ps czytajac Ciebie pomyslalam o tych Ojcach, ktorzy maja ograniczana opieke nad wlasnymi dziecmi :(
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Monti »

Warto pamiętać, że dzieci nie są naszą własnością, tylko dostaliśmy je od Boga na wychowanie. Za kilkanascie lat Twoja córka pójdzie w świat, a Ty będziesz żyła dalej. Dlatego warto znaleźć sobie już teraz jakąś przestrzeń samorealizacji, żeby wtedy nie stracić sensu życia.
Jest takie przysłowie: tak krawiec kraje, jak mu miary staje. Wiadomo, że najlepiej, żeby mieć szczęśliwą rodzinę i dziecko cały czas przy sobie. Ale jeśli tak się nie da, trzeba realizować swoje obowiązki rodzicielskie jak najlepiej w tych warunkach, jakie są. Cokolwiek się nie wydarzy, zawsze będziesz matką dla swojej córki.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Wszystko to wiem, że dzieci dane są na jakich czas przez Boga i chowamy je dla ludzi. Tylko, że wszyscy dają mu wiarę jego klamstwom a on robi to przez to że, na rozwód zgadzam się ale z orzeczeniem jego winy i dlatego chcę zabrać mi dziecko. A on chce bez orzekania to może wtedy nie będzie chciał córki to szantaż i manipulacje jego. Ja chciałam, dziecka on niekoniecznie po trudach udało się po przeplakanych nocach prosbach do Boga. Nie mogę zaakceptować tego, to moje dziecko ja jestem matką dziecka tak bardzo wyczekanego upragnionego i kochanego, on teraz mi zabierze.W każda rolę wchodzę nie na 100a na 200% czy chodzi o małżeństwo jak i rodzicielstwo. Może za bardzo ale taka jestem całym sercem. A oni spojrzeli że dziecko idzie do niego i przytula się, do mnie też podeszła jak ja poprosiłam e nie przytulala się. Córka wie że, ja bardzo kocham i mówi: (mówisz mi to nieskończoność razy, tak wiem) zawsze będę za nią. Wybrała tego silniejszego dominującego rodzica. Jeszcze jedno badanie będzie, postaram powiedzieć dużo rzeczy o nim. Przytulanie to jedno a troska, odpowiedzialność, organizacja wszystkiego to druga strona. Sorry to że, mąż mnie nienawidzi i ma kochankę moge zaakceptować ale ze, zabierze mi dziecko z nie akceptuję tego. I znów zabrał mi dziecko do matki i ojca jego i wrócą dopiero 6 stycznia. Jak to jest! matkom patologicznych zostawiają dzieci a jestem normalna kobieta i muszę tyle stresu przejść i mieć siły do walki o moje dziecko . Boże dopomóż .
Pustelnik

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Pustelnik »

burza pisze: 01 sty 2020, 16:43 W każda rolę wchodzę nie na 100a na 200% czy chodzi o małżeństwo jak i rodzicielstwo. Może za bardzo ale taka jestem całym sercem.
TAK, jest chyba takie określenie : kochać za bardzo ... .

P.S. Proszę, nie miej mi za złe takiego przyrównania (mało adekwatnego do Twojej sytuacji) ale o ile sobie to prawidłowo wyobrażam to własnie wśrod tych co z "miłości do żony" zabili jej kochanka oraz (lub) samą żonę są zazwyczaj Ci co "kochali za bardzo". I chyba sądy są w tym wypadku raczej sprawiedliwe tudzież "miłosierne" (?) dając mniejszy domiar kary po uwględnienie "afektu" :!: .
Ale co by nie przyznać (na podstawie tego przykładu) "owoce" takiego "kochania za bardzo" mogą być bardzo słabe (a konkretnie mówiąc - dużo krzywd i ... :o ... same straty)
A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: A.zelia »

Dziecka chciałaś tylko Ty?
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Tak, bardzo kochałam ale to była normalna miłość. Dziecka najbardziej ja pragnelam bo to największa wartość i chciałam być mama. Nie mam siły. Małżeństwa wiedziałam, że nie uratuje ale nie myślałam że odbierze mi dziecko,Dzień wcześniej byłam na mszy i oddałam to wszystko Bogu i byłam dobrej myśli. A następnego dnia takie złe odczucie na tym badaniu.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

A kiedy przywiózł mnie i córkę mąż że szpitala 5dni po porodzie, te 8lat temu powiedział.... "teraz nam matka już jest niepotrzebna ". Puściłam te słowa mimo uszu, słyszała, również to moja mama. A teraz to wraca, czy już wtedy coś mu chodziło po głowie? Nie zrozumieniem tego.... Czy on zawsze taki był taki, tylko ja byłam tak ślepa z tej miłości?
Wiedźmin

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Wiedźmin »

burza pisze: 01 sty 2020, 16:43 [...] A oni spojrzeli że dziecko idzie do niego i przytula się, do mnie też podeszła jak ja poprosiłam e nie przytulala się. Córka wie że, ja bardzo kocham i mówi: (mówisz mi to nieskończoność razy, tak wiem) zawsze będę za nią. Wybrała tego silniejszego dominującego rodzica. [...]
burzo,

Jak piszą Gajdowie (i nie tylko) ... "miłość przejawia się w działaniu" (z czym akurat nie do końca się zgadzam, ale teraz nie o tym) ;)
Słowa są ważne, ale córka wprost Ci komunikuje, że słowo "kocham" słyszała już dość wiele razy.

Może po prostu córka nie czuje tej Twojej miłości... jednocześnie chętnie tuląc się do ojca.
Zgaduje - a może po prostu ten Twój (okropny jak wszyscy wiemy :P ) mąż ... po prostu bardziej kocha siebie, dlatego nieco łatwiej mu kochać też córkę?... w taki sposób, żeby ona to poczuła? Nie wiem... ot zgaduje... na podstawie tego co widzę u siebie w małżeństwie. Moja żona jestem przekonany, że bardzo kocha dzieci. Jednak one tego nie czują ... albo nie do końca czują (wiem, bo często i dużo z nimi rozmawiam).

Przykład sprzed chwili - trochę w szoku byłem w te święta, bo córka wiele dni przygotowywała dla mnie prezent... okazało się, że były to ręcznie robione (no ok, było aby nie podawać za wiele szczegółów, to nie podaję) - ale prezent super - na wiele dni mam ( i będę mieć z niego frajdę) - dziś wychodząc do pracy, zapytałem córki... córuś, ja dostałem taki piękny prezent, ale nie pamiętam jaki prezent przygotowałaś mamie... na to córka zawstydzona: "Tatusiu, przepraszam, ale o mamie zapomniałam". Byłem zbity z tropu, ale podpowiedziałem, że niedługo mama będzie mieć urodziny, to będzie następna okazja.

Burzo - jestem przekonany, że bardzo kochasz swoją córkę. Jednak spróbuj pokochać siebie choć w połowie tak mocno, jak kochasz córkę... myślę, że wówczas jej (córce) łatwiej będzie tę Twoją miłość odebrać/poczuć.
ODPOWIEDZ