Bardzo pięknie opisałaś Nirwanno ten dysonans w odbiorze Ukasza. Cały czas zastanawiam się, czy Ukasz mnie czy bardziej świadomie manipuluje żoną, czy jest w pogubieniu między nieumiejętnym stawianiem granic i brakiem konsekwencji.
Napiszę, co mnie się kojarzy z tą sytuacją.
1. Granice stawiamy tylko SOBIE.
Praktyczny przykład na dzisiaj. Czyli jeśli żona mnie krzywdzi i nie chcę z nią spać to np. zamykam drzwi sypialni na noc na klucz. Strych jak rozumiem jest duży i kanapa jakaś jest (pościel żony przenoszę poza sypialnię, może być z karimatą). Mogę powiedzieć jej, że z powodów... nie będę więcej z nią spać w jednym łóżku. I koniec. Nie mówię jej elaboratów, że jeśli zrobi ....to, to i to, to ja zrobię .... Bo to czyni ze mnie petenta, jest przedwczesne i do tego stanowi manipulację drugim człowiekiem. Bo w granicach nie tyle chodzi o to, co myśli, mówi, robi małżonek, ale co JA postanawiam w związku z tym, co robi małżonek. I robię to bez zbędnego gadania i oglądania się na reakcję małżonka.
Aha, i jeszcze w sytuacji gdy żona przyjdzie z kubkiem herbaty, a moje serce wrzaśnie „kocha mnie, wraca” to otworzyć drzwi, przyjąć kubek herbaty, podziękować i … zamknąć z powrotem drzwi. I czekać na następny sygnał z jej strony, potem na jeszcze jeden i dopiero jak nawiążemy jakieś kontakt bliski to … ewentualnie pomyśleć o wspólnej przyszłości, która może nastąpi w kolejnym, dłuższym czasie. A po drodze śpię sama w swoim łóżku – z przyjemnością rozmyślając o małżonku i gorącym kubku. Bo jeśli wpuszczę z tym pierwszym kubkiem do łóżka… to potem wybuchnę i wyrzucę np. jej talerze, kiedy sytuacja nie będzie się rozwijać dynamicznie w dobrym kierunku, czyli jeśli prosto z łóżka nie polecimy do kościoła na odnowienie przysięgi małżeńskiej.
Czyli wolno, wolno, wolno.
2. Wydaje mi się, że należałoby przyznać się przed sobą do tzw. trudnych uczuć, krzywdzących myśli. Nie bać się tego i nie chować za zdaniem „nie chcę aby żona mnie używała” bo to jest jak pisała Nirwanna na zewnątrz, ale stanąć w prawdzie i powiedzieć głośno „czuję się skrzywdzony, nie chcę być krzywdzony, mówię krzywdzie stop”. Mamy małżonka kochać jak siebie samego, a nie czynić się podnóżkiem, po którym przechodzi się do kowalskich. I po są granice, aby rozróżniać co należy do mnie, a co do małżonka. I to co małżonka zostawić małżonkowi, a to co moje rozeznać, podjąć decyzję itd. To cały proces, który Nirwana określiła jako rozeznawanie intencji serca i pójście za tym głosem.
I przyznam szczerze nadal nie wiem, czy to nieumiejętność stawiania granic, czy manipulacja i brak umiejętności oddania Bogu do naprawy.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".