małzeństwo nad przepaścią

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Jonasz

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Jonasz »

Ja mam doświadczenie kiedy córka dostała czas od mamy.
Trudno mi to było zrozumieć taką zmianę w córce.
Ja jakbym w tym momencie przestawal istnieć.
Udało mi się przejść nad tym chociaz jakieś dziwne uczucia mi w tym momencie się odzywały.
W końcu to dziecko i jego tęsknota,pustka czy potrzeba wymagająca napełnienia.
A ja nie mogę mieć do dziecka pretensji że tak czuje i okazuje.
Tym bardziej że widziałem i może nawet czułem że bardzo tego potrzebuje.
Ile Twoja córka ma lat Burzo?
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Aleksandrze:trafiłeś w sedno, córkę kocham bardziej, niż siebie i ona ma dość tego gadania mojego,że ja kocham.To fakt i postanowienie noworoczne .Będę kochać mądrze, nie narzucać się córce.Więc kiedy będzie potrzebować mnie przyjdzie sama ,muszę tylko dać jej tą przestrzeń. Jonaszu: moja córka w tym roku będzie mieć 8 lat.Ona też, wzorca szacunku ojca do matki nie ma więc ,myśli że, tak ma być i to normalne.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Ruta »

burza pisze: 31 gru 2019, 21:34 Zabraklo mi mowy na jakiej podstawie tak mogą oceniać.Straszny strach o córkę a ja kocham ją najbardziej na świecie to sens mojego życia. Bez męża żyje bo da się ale bez córki? , nie wiem czy dam radę ...
Burzo, wiem jak jest trudno, kiedy decyzje dotyczące naszych dzieci nagle nie z naszej winy są składane w ręce innych osób. I jak ogromną bezradność się wtedy czuje. Rozumiem bardzo dobrze Twój strach przed utratą córki.
Na razie jednak realnie takiego zagrożenia nie ma, sprawa dopiero się toczy, trudno ocenić jakie będzie rozstrzygnięcie, a nawet jaka będzie treść opinii. Sporo teraz czasu poświęcam na to, by jak najwięcej dowiedzieć się, jak to wszystko przebiega, jak wygląda badanie z OZSS, co zrobić jak się z nim nie będę zgadzać, co może być na moją niekorzyść...

Opinie OZSS są bardzo trudne do przewidzenia, niemiarodajne i nie ma żadnych standardów ich sporządzania, wytycznych, ani nawet jasnej metodologii. Tak naprawdę to loteria, a zespoły wydają opinie po uważaniu. Teraz coraz lepiej rozumiem, skąd tyle różnych błędnych decyzji w odniesieniu do dzieci.
Choć brzmi to źle, to ma to swoje dobre strony. Po pierwsze opinia nie jest ostateczna, można ją podważać, wskazywać jej mankamenty, wewnętrzne sprzeczności. Poznałam w sieci kobietę, która odkryła, że opinia w jej sprawie, bardzo dla niej niekorzystna, jest... kalką opinii sporządzonej w innej sprawie. Panie na oko uznały, że sytuacja podobna, i przepisały. Im głupsza i bardziej sprzeczna wewnętrznie lub arbitralna opinia, tym łatwiej ją podważać.
Można wtedy wnosić o uzupełnienie opinii, dodatkowe badanie, o powołanie biegłego specjalisty (osoby pracujące w zespołach OZSS często nie są... specjalistami, opinie nawet w bardzo zawiłych sprawach wydaje zwykle psycholog i pedagog, często z tytułem mgr, bez doświadczenia, superwizji, nie uzupełniający swojej wiedzy).
Warto przygotować dla Sądu jak najwięcej dowodów na to, jak dotąd przebiegała opieka nad dzieckiem, kto się zajmował, kto zna potrzeby dziecka. To mogą być zaświadczenia, np. od lekarza, ze szkoły, przedszkola - jaki był dotąd udział rodziców, zaangażowanie. Warto jeśli ty ogarniałas różne sprawy o których mąż nie wie przygotować listę pytań, które zadasz mu na sali sadowej np. o zalecenia lekarza, uczulenia, adres przychodni do której chodzi dziecko... Strzelam oczywiście, ale tak, żeby pokazać Ci kierunek. Pomocne mogą być także zeznania świadków. Nie warto kłamać, naciągać, ale raczej pomyśleć jak wykazać sądowi co działo się do tej pory, bo tego sąd zwyczajnie nie wie.
Wiem już też, że bardzo negatywnie przyjmowane jest oczernianie ojca, oraz takie działanie, które może wskazywać, że matka chce dziecko od ojca odizolować. Wtedy podejrzana robi się matka i działa to na jej niekorzyść. Natomiast nie ma nic złego w zadeklarowaniu chęci sprawowania opieki i umożliwienia ojcu jak najszerszych kontaktów z dzieckiem. I zdaje się to jest to o co Tobie chodzi i w czym czułabym się bezpiecznie. Aby przekonać sąd trzeba mieć argumenty, jak jesteś w stanie zorganizować opiekę, co zapewnić dziecku, jaki jest twój pomysł na wychowanie. Istotne jest też prawo rodzica do wychowania dziecka w wierze, szczególnie, gdy drugi rodzic tego nie zapewni - ale nie dla każdego sędziego. Czasem przeważa na przykład to, że jeden rodzic chce dziecku zapewnić opiekę osobistą, a drugi deklaruje że zatrudni opiekunkę. Warto więc też przygotować pytania do męża, jak dokładnie mąż widzi godzenie pracy z obowiązkami zawodowymi. I pomyśleć jak Ty chciałabyś to zorganizować.

Myślę, że warto skupić się na dobrym przygotowaniu do sprawy. Najlepiej znasz wasze życie, potrzeby córki i twoje i męża możliwości jako rodziców. I wiesz jakie ty masz atuty, a jakie braki ma mąż.
Warto też zachować spokój. Jeśli ty jesteś na granicy obłędu z lęku, a mąż jest spokojny wrażenie z zewnątrz wypada na jego korzyść. Twoja lękowa postawa i obawy mogą też sprawiać, że córka będzie czuć się przy tobie niepewnie. Postaraj się wyciszyć, spędzać z nią jak najwięcej czasu w pogodny i radosny sposób. Nie chodzi o ekstra rzeczy, ale o dobrą spokojną codzienność.

Zastanów się też, skąd twoje przekonanie już teraz, że mąż wygra sprawę i nie będziesz mogła się córką opiekować. Jeśli ma jakieś argumenty przeciwko Tobie i grozi że je wykorzystać, postaraj się aby były one przeszłością - w sensie nie powtarzaj nic z tych rzeczy obecnie.
Jeśli z kolei to kwestia tego, że obawiasz się matactw męża i manipulacji, albo jego gróźb - pomyśl, czemu uważasz jego słowo za prawo i sądzisz że on będzie potrafił ustawić sprawę, przekonać wszystkich do swoich argumentów, wypadnie lepiej od Ciebie czy co tam dokładnie jest w tobie z lęku. Warto ten lęk obejrzeć dokładnie. I nie mąż nie ma mocy sprawczej, cokolwiek mówi. Może tylko zaszczuć i zastraszyć cię tak, że stracisz więź z córką już teraz, tkwiąc w lęku co się może zdarzyć i zaniedbując córkę teraz oraz że w stresie będziesz odbierana jako niestabilna. Na to, by ktokolwiek tak na nas wpływał jednak lepiej nie pozwalać, prawda?

Nic co napiszę dalej, nie dotyczy Ciebie, piszę o tym czego się dowiedzialam. Do najczęstszych błędów kobiet należą: spożywanie nawet niewielkich ilości alkoholu w obecności dziecka lub sprawowanie opieki nad dzieckiem w stanie po alkholu lub palenie przy dziecku. Tu działa podwójny standard i wielu sędziów za takie działania, nawet incydentalne, bardzo surowo ocenia kobiety. Tak samo wszelkie objawy silnych emocji, wybuchy, płacz, złość, krzyk cokolwiek co może zostać poczytane za agresywne, niemiłe - nie tylko wobec dziecka ale i w jego obecności. Jeśli kobiecie takie sprawy zdarzały się dotąd, powinna ich zaprzestać i podjąć terapię w celu ich trwałej zmiany. Wtedy można zgodnie z prawdą argumentować przed sądem, że długi kryzys w małżeństwie i stres powodowały nie zawsze właściwą postawę jako matki ( tylko bez nadmiernego samooskaraznia się i robienia z siebie potwora) ale teraz nic takiego nie ma już miejsca i jest terapia, aby że stresem sobie radzić konstruktywnej.
To takie moje ogólne obserwacje po tym czego się dowiedziałam. Może na coś ci się przydadzą. Jak widzisz, bardzo ważny jest spokój i rozsądne działanie. Na pewno pomaga modlitwa. Mi przy rozważaniu, jak rozsądnie przedstawić sprawę w sądzie, jakie dowody powołać, pomaga modlitwa o dary Ducha Świętego. Na pewno masz też swój zestaw modlitw przywracających spokój ;)
Myślę, że warto też podejść do sądu i tych co robią badanie także że spokojem. Jeśli będziesz postrzegać ich jako osoby które chcą odebrać Ci córkę, automatycznie będzie w tobie wobec nich wrogość i agresja. A ta jest wyczuwalna, nawet gdy ją skrywamy, lub nie jesteśmy nawet jej świadomi. I powoduje z góry złe nastawienie u innych osób.
Nie martw się, nie zadreczaj, nic nie jest postanowione, działaj spokojnie i z rozwagą. Czego życzę zarówno Tobie jak i sobie. Jako matki mamy w sobie ogromną siłę i moc, daną nam od samego Stwórcy. Zamiast panikować, możemy ją w sobie odnajdywać i czerpać i czerpać, a ona się nie skończy, bo płynie wprost z miłości...

I jeszcze jedno, bo takiej informacji nie znalazłam. Czy twój mąż wystąpił formalnie w sądzie o sprawowanie opieki? Bo wielu mężczyzn straszy odbieraniem dzieci, ale do konkretów nie przechodzą. I czy masz jakikolwiek dowód, SMS, świadka, że mąż szantażował cię, że jeśli nie zgodzisz się na rozwód bez winy, to odbierze Ci dziecko? A może mówi tak nadal? Może warto to wtedy nagrać?
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Ruto:bardzo Ci dziękuję za słowa które, są pomocne, odpowiadając na pytania : To mąż wnioskowal w pozwie o opiekę nad córką i rozwód za porozumieniem stron. Zrobił świadomie bo chce wspólny dom który, mamy w kredycie. A kiedy pierwszy raz skład pozew w 2017 tego nie robił bo tej więzi nie miał z córką wcześniej nie był tym zainteresowany. Tylko ja kąpal do 7miesiaca i nic więcej mi nie pomagał i tylko tyle A ja też, pracowałam. Nigdy z dzieckiem nawet na spacer nie wyszedł to ja on tylko przed komputerem siedział. Ta więź zrobiła się kiedy wrócił po prawie roku do domu z powrotem . Coś musiałam przeoczyć, wtedy skupiam się na marnotrawnym mężu i cieszylam się że buduje z córka więź. Druga rzecz to mąż teraz po badaniu 30 grudnia 19r. do szwagra który, mnie z córką przywiózł na to badanie to powiedział o tym, że zabierze mi dziecko bo chce rozwód z jego winy. I trzecia rzecz choć pisałaś ogólnie, że tak się dzieje to ja nie pije i nie pale.Nigdy nie miałam takich sklonnosci. Może dlatego, że ojciec w moim dzieciństwie dużo pił, a później kłócil się z mamą i babcia w domu. Więc swoje jako dziecko przeżyłam i napatrzylam się.I mąż też nie pił i tak naprawdę tylko na imprezie wypił a imprez wspólnych w roku to tylko 1byla. To ja z córką chodze na kontrolę lekarskie i chodzę do szkoły. Tak naprawdę to wszystko co związane z córką ja ogarniam. To intuicja matki bo znam swoje dziecko lepiej od wszystkich. Nawet zero pytań od męża jak kontrola lekarska z córką? Ona jest rozpuszczona bardzo przez ojca bo nie ma rzeczy której, nie ma a to nienormalne. Nie wiedział by jak przy ludziach w sklepie powiedzieć dziecku, że jej nie kupi.On walczy ze mną a dziecko wziął do swojej drużyny przeciwko mnie.On tak ma jak nienawidzi mnie. Bo to że, ma kochankę to oczywiste to choć nie przyznaje się do niej to w głowie ma że, to prze ze mnie i to moja wina. On dobrze manipuluje nawet córka, bo pytam się jej czy ty chcesz tam na ten Śląsk do dziadków jechać a ona:jadęna basen a ja: przeciez tu jest u nas dużo basenów a mieszkamy 30km od Warszawy.
Wiedźmin

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Wiedźmin »

Ruta pisze: 02 sty 2020, 23:57 [...]
I jeszcze jedno, bo takiej informacji nie znalazłam. Czy twój mąż wystąpił formalnie w sądzie o sprawowanie opieki? Bo wielu mężczyzn straszy odbieraniem dzieci, ale do konkretów nie przechodzą. I czy masz jakikolwiek dowód, SMS, świadka, że mąż szantażował cię, że jeśli nie zgodzisz się na rozwód bez winy, to odbierze Ci dziecko? A może mówi tak nadal? Może warto to wtedy nagrać?
Walka, sala sądowa, lista pytań?
Tylko czy naprawdę to słuszna droga? Nagrywanie?
Dowody, super przygotowywanie się do sprawy? Opinie sądowe, OZSS, zeznania świadków, podważanie?
Tylko czy to naprawdę jest dobry kierunek kierowania własnej uwagi i energii?

Ja tu widzę tryb walki, mało natomiast miłości.

Córka burzy już jest całkiem duża - 8 lat.

Moja córka nieco starsza - 10 lat - ale zachowuje się jak nastolatka (nie tylko w złym tego słowa znaczeniu, tylko po prostu) - jest dojrzała jak na swój wiek i ona po prostu podejmuje już część decyzji w swoich sprawach (nie jest to już bezwolny 2 latek).

Dzieci bardzo szybko rosną - szybko dorastają.

Jestem przekonany, że moja córka miałaby głęboko gdzieś wyrok sądu, że może (musi?) mieszkać tylko z mamą... albo tylko z tatą. Wiem, że wybrałaby po prostu miejsce gdzie czuje się dobrze i bezpiecznie. Wracając ze szkoły poszła by do tego mieszkania, które by wybrała i tyle. Nie znam przypadków (może są) - gdzie policja codziennie pod szkołą czeka aż dziecko skończy lekcje - i odwozi takiego np. 12-latka pod wskazany przez sąd adres zamieszkania. Poza tym, nawet gdyby, to taki dzieciak po odjeździe policji i tak sobie pójdzie, gdzie będzie chciał (no chyba, że ta mama czy ten tata co "wygrał" dziecko w sądzie, będzie sprawował opiekę domową 24h na dobę ... i trzymał dzieciaka pod kluczem - ale czy takiej sytuacji chciałby jakikolwiek rodzic?)

Więc może zamiast instrukcji - "jak wygrać w sądzie opiekę nad dzieckiem", warto się skupić na tym, aby dziecko samo z siebie chciało być z nami.
somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: somnium »

Rozumem ze postawiles na inne akcenty
Ale Nie do końca się z Tobą zgadzam Wiedzminie.

Dlaczego burza ma pozwolić aby mąż ja rozjechał w sądzie. Powinna stać mocno na nogach i się bronic najlepiej jak potrafi. Zebrać argumenty i z nich umiejętnie korzystać , byle w prawdzie i bez oczerniania.

I nie jest tak do końca że 8 letnie dziecko samo zadecyduje z kim chce być. A
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: tata999 »

Popieram zdanie Wiedzmina. Ja już zdążyłem nabrać doświadczenia w urzędach typu sądy powszechne. Lepiej skupić się na "prawdziwym życiu" niż "sądowym".
nałóg
Posty: 3319
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: nałóg »

burza pisze: 02 sty 2020, 23:18 Aleksandrze:trafiłeś w sedno, córkę kocham bardziej, niż siebie i ona ma dość tego gadania mojego,że ja kocham.
a co z zasadą gradacji ważności? BÓG-TY-MĄŻ-DZIECI-RODZINA-inni?

Kochanie kogoś bardziej "jak siebie" (poza Bogiem) to chyba jakieś nie za dobre podejście?
Pustelnik

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Pustelnik »

tata999 pisze: 03 sty 2020, 13:44 Lepiej skupić się na "prawdziwym życiu" niż "sądowym".
No pewno, ale gdyby szło o zapewnienie przysłowiowego "kąta do spania" dla dzieci, perspektywa i trudność nieco by się zmieniła, mylę się ?
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: tata999 »

Pustelnik pisze: 03 sty 2020, 14:21
tata999 pisze: 03 sty 2020, 13:44 Lepiej skupić się na "prawdziwym życiu" niż "sądowym".
No pewno, ale gdyby szło o zapewnienie przysłowiowego "kąta do spania" dla dzieci, perspektywa i trudność nieco by się zmieniła, mylę się ?
Ja uważam, że nawet jak dostaniesz glejt na alimenty to nie znaczy, że jakiekolwiek pieniądze zobaczysz. Jak dostaniesz glejt na widzenia, to nie znaczy, że dzieci nie będą akurat chore synchronicznie z wywalczonym harmonogramem z glejta itd. A czas nie jest z gumy. Później człowiek żałuje, że na mniej ważne rzeczy czas przeznaczył, a i satysfakcja z nich nikła.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Nie wiem jak będzie a gdzieś jeszcze wierzę, że może Bóg pomoże mu ocknac się. Przez to, że wierzę w Boga to nie umiem walczyć ta bronią co mój mąż. I cały czas proszę o odrodzenie naszego małżeństwa by córka miała pełna i szczęśliwa rodzinę,choc to po ludzku mało prawdopodobne. A jak będzie to tylko sam Bóg wie.
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: JolantaElżbieta »

burza pisze: 03 sty 2020, 17:17 Nie wiem jak będzie a gdzieś jeszcze wierzę, że może Bóg pomoże mu ocknac się. Przez to, że wierzę w Boga to nie umiem walczyć ta bronią co mój mąż. I cały czas proszę o odrodzenie naszego małżeństwa by córka miała pełna i szczęśliwa rodzinę,choc to po ludzku mało prawdopodobne. A jak będzie to tylko sam Bóg wie.
Burzo, ja na początku prosiłam o powrót mojego męża, potem o jego nawrócenie. Ocknęłam się i zaczęłam modlić się o zmianę we mnie, uzdrowienie mojej duszy i serca. Bóg wie co robi - nie odrodzi wam małżeństwa bez zmian w was, bo i tak nic z tego nie będzie. Przepraszam, ale ja to teraz tak widzę - gdybym dostała mojego męża z powrotem 4 lata temu - dzisiaj cierpialabym jeszcze bardziej. Ani on, ani ja nie byliśmy gotowi na życie razem. Ja przeszłam przemianę, mój mąż jeszcze tkwi w starej skórze - więc jestem sama - Pan Bóg mnie leczy:-)
krople rosy

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: krople rosy »

Burzo a ja się tak zastanawiam.....skoro tak obawiasz się przegranej w sądzie i nie czujesz się tak silna i spokojna jak mąż to czy nie możesz poradzić się prawnika w swojej sprawie?

Dlaczego uważasz że córka wybrała tego silniejszego i dominującego rodzica czyli Twojego męża?
Sama Ci tak powiedziała?

Jak wygląda Twoja relacja z corkay? Czy oprócz tego że jesteś odpowiedzialną i troskliwą mamą w stu procentach wykonujacą swoje rodzicielskie obowiązki potraficie się ze sobą śmiać? Dobrze bawić? Przyjemnie spędzać czas?
Czy może raczej córka żyje w cieniu Twojego permanentnego lęku, smutku, żalu i obciążenia problemami doroslych?
Bo mimo to że dzieci nas kochają to nie dadzą rady i bez szkód dla własnego zdrowia i samopoczucia ciągle przebywać w świecie doroslych .
Może radość córki na mysl o spotkaniu z ojcem to dla niej jakaś odskocznia od stresu?
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Wiele razy zastanawialam się co przeoczyłam Kiedy wrócił cieszylam się a on manipulowal dzieckiem na swoją stronę .Wiem że, córka wybrała jego ona nie rozumie bo boi się żeby jej nie zostawił. . To już nic nie da bo prawdopodobnie tak zdecyduje sąd , ja tego nie znioslabym i będę musiała odsunąć się od córki i nie będę uczestniczyc w jej wychowaniu. Straszny ból czuje a na niego ogromną wściekłość. Wiem że, to forum katolickie ale nigdy mu nie wybacze, do końca moich dni że zabral mi dziecko. Ja go nienawidzę za to co robi ile mi krwi psuje tym że mieszka nie ma honoru powinien się wyprowadzić do niej. Ja nie mogę go znieść kiedy go nie ma w domu ja normalnie funkcjonuje a kiedy jest ja dla dziecka nie istnieje ona mnie nie słucha jestem nikim. Nikt tego nie zrozumie bo tego nie przeżył. To jest dramat. W poniedziałek sprawa. Póki starczy mi sił będę walczyć, nie o małżeństwo jego już nie ma ale o dziecko. Będę się odwołać będę szukać sprawiedliwości tak nie może być ze sąd daje dziecko ojcu który, zdradza od 4lat i będzie dziecko wychowywac z kochanką.A moje życie to dziecko, praca, dom. Nie do pomyślenia. On zadowolony bo wszystko po jego myśli a ja modlę się i co z tego. Przestaje już wierzyć i zaczynam wątpić w sens tego wszystkiego. Czuję się bezsilna na to co wokół mnie się dzieje. Nie jedna osoba psychiczne by już się rozsypala a ja muszę się trzymać jest b. ciężko. Całe życie mną umiejetnie manipulowal ja teraz to wiem. Więc tak sama robi z córką. Niektórzy to z pokorą przyjmują ja nie bo to jest wielki cios a ja nic przeciwko niemu nie zrobiłam i nie robię. A tym co on robi ja już mogę na niego patrzeć on to wie. Nigdy bym już nie chciała abysmy byli razem za dużo zła mi wyrządził. Modliilam się o jego nawrócenie ale dostaje cały czas różne znaki że to niemożliwe w jego przypadku.Ja byłam na chwilę aż pojawiła się jego miłość życia bo to nie amok ponieważ, trwa to już 4lata więc to miłość do kochanki napewno. Dlatego mnie tak dręczy, a jeśli się przyzna to rozwód dostanie od razu i może układać sobie "nowe życie" już te lepsze. Dziś jestem w takim nastroju i nic na to nie poradzę. Dziś byłam w Warszawie bo miałam coś do załatwienia to szczerze nie chciało mi się wracać do domu bo wiedziałam że on jest.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Ruta »

Burzo, mocno mocno Cię przytulam. Rozumiem jak bardzo możesz czuć się przestraszona i jak silne emocje mogą teraz tobą targać.

Jednak w takim stanie nie możesz się pokazać w poniedziałek w sądzie. To może zadziałać na Twoją niekorzyść. Proszę, postaraj się wyciszyć. Najpierw oddech. Modlitwa - taka jaką lubisz, w jakiej się odnajdujesz. Możesz też sobie na Boga pokrzyczec, jeśli tak czujesz. Bóg jest miłością, i przyjmie także nasze trudne emocje, złość, żal, ból.
W najtrudniejszych momentach przytulałam się do Maryi. Ona jako matka wycierpiała tyle i zniosła taki ból, że każdą z nas zrozumie i będzie potrafiła ukoić z miłością, zrozumieniem i współczuciem.

Spróbuj jutro i w niedzielę wyciszyć się w adoracji. Mi bardzo pomogło, z adoracji pojechałam prosto na sprawę w sądzie. Spokojna. Zwróciłam się o pomoc również do Ducha Świętego o Jego dary. I zaprosiłam na sprawę tłum Świętych i aniołów. Nie byłam sama.

Bóg jednak, choć jest przy nas i nas wspiera nie działa za nas. Więc ważne jest by działać. Czy masz adwokata? Jeśli nie to czy próbowałaś złożyć wniosek o adwokata z urzędu? Jeśli nie wiesz jak to zrobić daj znać. Pomogę ci z tym.

Czy czytałaś opinię wydaną przez OZSS - bo pamiętam, że was badano? Jeśli nie to może spróbuj jutro jeszcze uzyskać dostęp do akt? Nie zawsze są dostępne tuż przed rozprawą, ale jak przedzwonisz do sądu rano, może uda się umówić?

Co do sądów - zwykle jednak dążą do tego, aby dziecko miało jak najwięcej kontaktu z obojgiem rodziców. Nawet gdy sytuacja jest trudna, a rodzic z kategorii tych zagrażających dziecku. Czytałam ogromną liczbę orzeczeń. Nie natrafiłam na to na żadne w którym sąd odebrałby dziecko matce.

Sąd nie orzeka też rozwodu jeśli jedno z małżonków przyznaje się do zdrady - czyli winy a drugie na rozwód się nie godzi. Sprawa może wtedy zostać zawieszona na rok lub sąd może nie orzec rozwodu.

Mam wrażenie, że w panice wyobrażasz sobie najgorsze scenariusze, ale to co piszesz na szczęście nie odpowiada temu, co może w sądzie się wydarzyć.

Jeśli małżonkowie mieszkają wspólnie i oboje chcą opieki nad dzieckiem sąd może orzec opiekę naprzemienna. Także po rozwodzie. Jeśli z kolei żadne z małżonków nie ma gdzie się wyprowadzić po rozwodzie, sąd może orzec o sposobie korzystania ze wspólnego mieszkania. Wystarczy złożyć wniosek i może być złożony ustnie - po prostu mówisz na rozprawie, że jest taka potrzeba, żeby sąd orzekł o sposobie korzystania z mieszkania.

Czy masz jakąś bliską osobę z którą możesz spędzić czas, wypłakać się, wyżalić ale też pomóc sobie jakoś to poukładać?

Pamiętaj też, że jako matki mamy w sobie ogromną siłę. Nie ma co odkładać sięgania po nią na czas, gdy coś pójdzie nie tak - i tak jak piszesz, by się odwoływać i walczyć. Sięgnij po nią teraz - by się wyciszyć i jak najlepiej przygotować na poniedziałek. To już dobry czas.

Co do emocji do męża - są zrozumiałe i napędzane strachem, ale nie warto się nimi teraz kierowac. Emocje mijają.

Co do orzeczeń sądu - nie są ostateczne. A w przypadku opieki alimentów kontaktów nawet gdy orzeczenie jest prawomocne i cokolwiek się zmienia, można wnosić o zmianę orzeczenia. Ru nie ma powagi rzeczy raz osadzonej - żaden wyrok nie jest tu na zawsze.

Pomyśl też co powoduje w tobie taka panikę? Czy obawiasz się że mąż ma na ciebie jakieś haki, dowody, coś czym może ci w sądzie zaszkodzić? Czemu pojawia się w tobie ultimatum wszystko albo nic? Albo opieka nad córką, albo wycofanie się? Może nie jest teraz najlepszy moment na głębokie wnikanie w to, ale tak pobieżnie może trochę pomóc, by się takiej rozpaczy nie poddawać.

I jeszcze jedno - przywodzenie do rozpaczy to jeden z podstępów złego. Wtedy przestajemy wierzyć, oddalamy się od Boga, zamykamy na Jego prowadzenie i pomoc. A zły może realizować swoje plany. Nie poddawaj się rozpaczy. Módl się. Nie zostaniesz bez pomocy.

Pomodlę się w Twojej intencji, o spokój o wiarę o nadzieję i miłość i o oddalenie lęku i złych myśli. Oraz o każdą możliwą pomoc dla Ciebie.
ODPOWIEDZ