Podchodzę do tego, tak jak Tata999. Jestem dużą dziewczynką, dużo przeszłam i nie traktuję tej zabawy jako wystawiania się na pokusy, ale jako rozrywkę, której potrzebuję. Idę z grupą znajomych. Cieszę się na tańce. Chcę się rozerwać, zresetować i czuć piękną! Jak zerknie na mnie ten i ów lub powie komplement, będzie mi miło. Jak potańczymy i to będzie taki taniec, jak ja lubię: to fantastycznie. Może też być tak, że się rozczaruję... muzyką, zabawą, towarzystwem...Chętnie podzielę się z Wami, jak było.tata999 pisze: ↑06 sty 2020, 20:42A ja do pracy nie chodzę dla pieniędzy, że tak sparafrazuję. Nie ma, co się tłumaczyć. Zrobisz, co uważasz. Grzecznie lub nie. Jesteś dorosła. Twój wybór.Nino pisze: ↑05 sty 2020, 21:46 Dodam, że w pracy nad odzyskiwaniem poczucia kobiecości, wybieram się na tańce ze znajomymi. Chcę pięknie wyglądać i chcę to zobaczyć, że się podobam mężczyznom. Nie mam planów uwodzicielskich ani matrymonialnych. Za to uwielbiam tańczyć i mam zamiar wesoło się bawić. Czy życie w separacji oznacza życie bez używek i rozrywek? No chyba niekoniecznie..
Używki zarzuciłam, bo mi szkodzą, ale do rozrywek pragnę powrócić, bo szkodzi mi ich brak.
Zwykle forumowicze przestrzegają przed kontaktami z płcią przeciwną w sytuacji kryzysu małżeńskiego. Moim zdaniem warto nie unikać ich wcale z wyjątkiem kontaktów jeden na jeden. Napisz, jak było, jak zabawa się udała, co czułaś. Myślę, że to też ważna nauka, jak się przełamać.
Ruto, nie martw się o mnie. Wiem, co chcesz mi powiedzieć i rozumiem to. Doskonale zdaję sobie sprawę z tych subtelnych zagrożeń.... Moja decyzja jest jednoznaczna ( a sami wiecie, jakiego mam zdradzacza za męża! ), zero kontaktów z innymi facetami jeden na jeden, zero niezobowiązujących kaw, flircików, niewinnych znajomości, obecności na z pozoru niewinnych portalach, wymiany numerami telefonów... Polikwidowałam swoje konta w mediach społecznościowych, zerwałam znajomości z koleżankami, które tłukły mi do głowy, że jedyną rozsądną drogą w mojej sytuacji jest jak najszybszy rozwód i zerwanie raz na zawsze z taaakim mężem... Niektóre są ciężko przerażone moim stanem psychicznym. Decyzją, aby jednak trwać w tym małżeństwie, na dodatek w wierności!
Ile już rad usłyszałam, że to ostatni moment dla mnie, aby znaleźć sobie kogoś fajnego, bo jeszcze jestem w miarę młoda i ładna, ale latka lecą....Albo żebym odpowiedziała romansem na romans, to on, czyli mój mąż, może się ocknie ( hahaha ).
Ufam sobie i potrzebuję rozrywki. Tak jak pisze Tata999, warto się przełamać i poobserwować siebie... Może się okazać, że ja już takiej rozrywki nie potrzebuję, a czegoś innego? Zobaczymy.