Jak się zachowywać w kryzysie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: JolantaElżbieta »

Bo tak naprawdę to chyba tęsknimy za tym, czego nie miałyśmy. Przynajmniej ja - za kochającym, troskliwym, pomagajacym mężem. I te tęsknoty z jakąś głupią nadzieją przelewa się na małżonka, który odszedl :-(
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nino »

Hej, MaryM, jaka sytuacja u Ciebie?
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

Nino pisze: 11 sty 2020, 23:37 Hej, MaryM, jaka sytuacja u Ciebie?
Bez większych zmian Nino. Mąż w blokach startowych czeka zwolnienie się mieszkania kolegi ( musi się wyprowadzić poprzedni lokator). Jakiś czas temu osiągnęłam to, ze normalnie odpowiada na pytania - cieszę się tym ze względu na moich chłopców, ale mam świadomość, ze nie taką obcą relację powinni oglądać nastolatkowie więc i boję się wyprowadzki męża, i chyba trochę na nią czekam? Sama nie wiem, męczę się emocjonalnie nadal. Ze swej strony zaprzestałem zalewania go emocjami, rozmów o przyszłości niedotyczącej logistyki następnego tygodnia ( nie pytam o plany na ferie, o jego dzień pracy itp) bo go to irytowało.) Ma spokój a ja mam zawsze plan na tydzień - kogo odwiedzę, co przeczytam, co obejrzę. Nie wiem, czy robię dobrze. Nie wiem, czy przez to moje oddalenie nie przestanę go kochać - tego tez się boje
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nino »

MaryM, podziwiam Cię. W tak krótkim czasie, w tak trudnej sytuacji, tak ogarniasz...

Bardzo szybko osiągnęłaś, że normalnie odpowiada na pytania i oby to się nie zepsuło między Wami. Oni się bardzo łatwo obrażają, bardzo łatwo ich urazić, a potem totalne milczenie i mur: myślę, że dobrze, iż panujesz nad swoimi emocjami. Że potrafisz zachować kontrolę nad nimi w tak trudnej sytuacji....

Zobacz, martwisz się o synów, że widzą to "zimno" między Wami, a ja myślę, że widzą dużo więcej... Że widzą, jak cierpisz, ale jak też potrafisz nad sobą zapanować. Nie robisz awantur, nie ma wyzwisk. Ojciec się oddalił emocjonalnie od wszystkich, ale Ty jesteś wciąż blisko dzieci. To bardzo ważne.

Metodę z planem na tydzień: kogo odwiedzę, co będę czytać, co oglądać; ściągam od Ciebie! Mam ogromny problem z samodyscypliną w tym zakresie. Całe dnie mogłabym dumać i modlić się na przemian. Na szczęście wkrótce będę w wirze pracy, więc skończy się ta "laba" ;)

MaryM, a może...zaryzykowałabyś rozmowę z mężem odnośnie tej wyprowadzki? Ja wiem, że możesz wtedy znowu "dostać między oczy", że odpowie Ci tak, że w pięty pójdzie, ale potrafisz zapanować nad emocjami i.... może coś jednak z tej rozmowy nowego wyniknie? Jak nie skupisz się na swoim bólu, to może uda się coś wychwycić, z tego co mówi. Twój mąż twierdzi, że nie ma kowalskiej, a to oznacza, że jeśli ma, to jednak nie chce się do tego przyznać, czyli boi się, że jednak coś by stracił... Rozmawialiście kiedykolwiek o podjęciu terapii? Kurcze, dobrze znam ten stan, kiedy mąż się totalnie zacietrzewi i zamknie w swoim świecie, ale parę razy udało mi się przebić przez ten mur i nawet powracał do mnie, tylko potem nie umieliśmy/nie chcieliśmy wyruszyć w te Himalaje naprawy i znowu się rozpadało...

Po moich osobistych doświadczeniach mam uraz do wyprowadzek...Raczej ludzie się wtedy od siebie jeszcze bardziej, jeszcze boleśniej oddalają. Owszem, takie świadome powroty są potem mocnym fundamentem ku odbudowie na skale, ale częściej taka wyprowadzka idzie w kierunku rozpadu....

Ale też... wyprowadza się do mieszkania kolegi. Czyli ma plan, aby zamieszkać samemu. Nie wynosi się do żadnej kowalskiej.... Czy rozmawialiście, jak będzie wyglądała opieka nad synami po jego wyprowadzce? Macie to dokładnie ustalone? Ja robiłam ten błąd, że pozwalam mężowi odcinać się od dzieci i od odpowiedzialności za nie, jak się wyprowadzał. Brałam wszystko na swoje barki i puchłam z dumy, jaka to ja silna babka jestem!

Owszem, silna i mocna, ale również w wyznaczaniu granic. Wyprowadzasz się, przykro mi. Widzę, że nie zmienisz swojej decyzji. Chcę natomiast abyśmy ustalili szczegóły opieki nas dziećmi. Kto zawozi na zajęcia pozalekcyjne, jak z opłatami, jak z weekendami, jak się zachowamy w sytuacji choroby dziecka, opieki w chorobie? Nie pozwól mu wyskoczyć z roli ojca. Emocje zostaw na boku, ale obowiązki do wykonania już nie.

Mój mąż, jak widział, że ja wszystko ogarniam i że jest nam niepotrzebny, to myk!: wskakiwał w rolę "kawalera" i żył zgodnie z rytmem kawalerskiego życia.... Okropne!
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

Nino, bardzo chciałabym zniechęcić go do wyprowadzki ale jestem pewna, że pęknie to, co jakimś cudem osiągnęłam . Mój mąż się zatnie i ślepa zasady zacznie mnie ranić jak oszalały. Może to nierozsądne, ale nie wytrzymam psychicznie drugi raz tego, co mi zaserwował wcześniej. Zostawiam go z jego sumieniem i obawami- jeżeli wogole je ma. Wyprowadzka do mieszkania kolegi to może być zagrywka. Czy nie lepiej pokazać rodzinie i synom, że nie mógł ze mną wytrzymać, że uwolnił się by być sam a potem wyciągnie Kowalską na światło dzienne? To mocno prawdopodobne niestety - a kolwalską, która - jeśli istnieje (raczej tak) to tez pewnie ma rodzinkę może przyjmować ba randkach... walczę ze sobą, aby się nie posypać. Ale jak czytam Wasze historie, historie dziewczyn w ciąży, które zostały odrzucone i nie mają pracy to dziękuję Bogu za wszystko, co jednak mam. Bo ja już od trzech dni nawet nie mam siły płakać. Muszę planować drobiazgi bo inaczej zwariuję- do tej pory mąż bul obecny w każdym sektorze mojego życia...
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

Nino myślę, że jak przyjdzie do tej wyprowadzki to wtedy zadam my pytania o kontakt z chłopakami ( to nastolatki, więc ma wymówkę, ze będzie się kontaktował z nimi)... Na wyprowadzkę wcale nie jestem gotowa..
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Triste »

MaryM pisze: 12 sty 2020, 12:26 Nino, bardzo chciałabym zniechęcić go do wyprowadzki ale jestem pewna, że pęknie to, co jakimś cudem osiągnęłam . Mój mąż się zatnie i ślepa zasady zacznie mnie ranić jak oszalały. Może to nierozsądne, ale nie wytrzymam psychicznie drugi raz tego, co mi zaserwował wcześniej. Zostawiam go z jego sumieniem i obawami- jeżeli wogole je ma. Wyprowadzka do mieszkania kolegi to może być zagrywka. Czy nie lepiej pokazać rodzinie i synom, że nie mógł ze mną wytrzymać, że uwolnił się by być sam a potem wyciągnie Kowalską na światło dzienne? To mocno prawdopodobne niestety - a kolwalską, która - jeśli istnieje (raczej tak) to tez pewnie ma rodzinkę może przyjmować ba randkach... walczę ze sobą, aby się nie posypać. Ale jak czytam Wasze historie, historie dziewczyn w ciąży, które zostały odrzucone i nie mają pracy to dziękuję Bogu za wszystko, co jednak mam. Bo ja już od trzech dni nawet nie mam siły płakać. Muszę planować drobiazgi bo inaczej zwariuję- do tej pory mąż bul obecny w każdym sektorze mojego życia...
Jest to wielce prawdopodobne.
Mój mąż w zeszłym roku w lutym wyprowadzał się jak to mówił tylko na kilka tygodni. Żeby konflikt między nami nie narastal.
Nie wrócił do tej pory mało tego nie mamy ze sobą żadnego kontaktu a jego wyprowadzka była początkiem jego planu.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

Triste, im się wydaje, że ranienie na raty boli mniej... mój nie rozmawiałeś mną zapewne by nie nazwać spraw po imieniu i ... skrzywdził mnie dotkliwie, zabijając moje poczucie bezpieczeństwa, wartości... uczę się kochać siebie na nowo. Pomimo wszystko! Ale mój świat już nigdy nie będzie taki sam. Będzie musiał być inny.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

Witajcie, moje miesięczne odwieszenie emocjonalne od męża poskutkowało tym, że jest spokojny, że sobie poradzę. Właściwie on tego oczekuje, bo już jest ze mną ok i on odczuwa ulgę. Chce błyskawicznej rozdzielnosci majątkowej a na rozwodzie mu nie zależy. Wypiera się kowalskiej, chociaż sporo na to wskazuje. Moje stosowanie listy Zerty zachęca go tylko do jeszcze szybszej wyprowadzki. Macie takie doświadczenia?
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: JolantaElżbieta »

MaryM pisze: 19 sty 2020, 10:47 Witajcie, moje miesięczne odwieszenie emocjonalne od męża poskutkowało tym, że jest spokojny, że sobie poradzę. Właściwie on tego oczekuje, bo już jest ze mną ok i on odczuwa ulgę. Chce błyskawicznej rozdzielnosci majątkowej a na rozwodzie mu nie zależy. Wypiera się kowalskiej, chociaż sporo na to wskazuje. Moje stosowanie listy Zerty zachęca go tylko do jeszcze szybszej wyprowadzki. Macie takie doświadczenia?

Ja mam - granice postawione mojemu mężowi utwierdziły go w przekonaniu, że musi odejśc od takiej "wrednej baby" :o
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: tata999 »

JolantaElżbieta pisze: 19 sty 2020, 13:15
Ja mam - granice postawione mojemu mężowi utwierdziły go w przekonaniu, że musi odejśc od takiej "wrednej baby" :o
Po czym to stwierdziłaś?

Druga sprawa, czy sposób komunikowania granic (forma) nie miała wpływu na odbiór, np. jako szantaż, manipulacja, kaprys, przesadna reakcja emocjonalna?
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Ruta »

MaryM pisze: 19 sty 2020, 10:47 Witajcie, moje miesięczne odwieszenie emocjonalne od męża poskutkowało tym, że jest spokojny, że sobie poradzę. Właściwie on tego oczekuje, bo już jest ze mną ok i on odczuwa ulgę. Chce błyskawicznej rozdzielnosci majątkowej a na rozwodzie mu nie zależy. Wypiera się kowalskiej, chociaż sporo na to wskazuje. Moje stosowanie listy Zerty zachęca go tylko do jeszcze szybszej wyprowadzki. Macie takie doświadczenia?
Tak. Ja mam. Mój mąż zrezygnował z terapii i wrócił do używania narkotyków. Nie stosowałam wtedy listy Zerty, bo o niej nie wiedziałam. Ale robiłam to, czego nauczyłam się na grupie wsparcia dla osób które chcą skłonić bliskich do leczenia. Będąc poinformowana, że jeśli mąż nie będzie chciał się leczyć, a ja będę konsekwentna, może odejść. I to ryzyko podjęłam. Przestałam męża chronić, zajmować się jego sprawami, ukrywać jego problemy. Czyli stawiałam granice. Wcześniej robiłam czasem awantury. Wtedy przestałam. Byłam spokojna. Nie kontrolowałam. Nie sprawdzałam. Pozwalałam aby mąż ponosił konsekwencje tego co robi. Nie naciskałam. Nie chciał jechać na wspólne wakacje, to pojechałam sama. Nie chciał rozmawiać, czy spędzić ze mną czasu, to zajmowałam się sobą i dzieckiem. Był odurzony, to go z tym zostawiałam. Przestałam też uczestniczyć w jego "zabawach", nie chciało mi się już patrzeć na jego upijanie się i upalanie. A ponieważ mąż tylko taki sposób relaksu wtedy uznawał, to nie spędzaliśmy czasu razem.

W efekcie mąż przestał był być zainteresowany relacją ze mną. Odsunął się w każdej sferze, nawet na mnie nie patrzył, potem zaczął zachowywać się tak, żebym od niego odeszła, czego zresztą byłam bliska. Upierał się że nic mi do tego co robi i czy pali trawkę, więc zamieszkaliśmy w osobnych pokojach, co miało sens, bo nadal się odurzał. Potem zaczął mnie atakować i obwiniać o różne rzeczy, odmawiał jakiejkolwiek rozmowy, bywał agresywny, odsuwał wszystkie propozycje typu rozmowa, wspólny wyjazd, aby znaleźć czas na wyjaśnienie, twierdził że nic się nie dzieje i jestem chora i mi się wydaje, on nie wie czego ja od niego chcę, jesteśmy już długo małżeństwem, a ja sobie wyobrażam jakieś bliskości - aż któregoś dnia się wyprowadził. Jeśli chodzi o mnie, zrobił to z dnia na dzień. Wtedy wciąż myślałam , że on ma kryzys osobisty, zmaga się z nałogiem i jest pogubiony. I wciąż wierzyłam, w to co kiedyś wierzyliśmy oboje, że cokolwiek się stanie, zawsze postawimy małżeństwo na pierwszym miejscu i będziemy wspólnie wychodzić z kryzysów, bo nie uznajemy czegoś takiego jak rozwód czy rozstanie. Bardziej nie mogłam się mylić.

Jestem pewna że już przed męża wyprowadzką była kowalska i że jest nadal i że to ona pełni teraz tą rolę, co ja kiedyś. Mąż zaprzecza, ale wiele na to wskazuje. Tylko, że postanowiłam się tym nie zajmować. Myślę, że do odejścia szykował się od dawna. Rozwód omówił z wieloma osobami, w tym swoimi rodzicami, tylko nie ze mną. Byłam okej, gdy godziłam się na jego branie, pornografię, upijanie się i brałam na siebie większość spraw. Jak przestałam, to przestałam się nadawać.
Czasem myślę sobie, że gdyby nie granice, nic takiego by się nie stało. I myślę, że mam rację. Tylko wtedy dalej żylibyśmy wokół jego nałogu i w chory sposób. Tęsknię za mężem, kocham go, martwię się o niego, brakuje mi bliskości, tęsknię za tym, co było w naszym małżeństwie dobre. Wiem jednak, że to dobrze dla nas wszystkich - dalsze wspólne życie z mężem, który wcale nie chce być mężem i ojcem, który nie chce być ojcem, nie ma sensu. To piekło. Cieszę się, że się obroniłam. Choć zdarza mi się myśleć, że może były inne sposoby. Nie było. Realnie wiem, że nie było, bo zanim zaczęłam stosować to, co nazywa się twardą miłością, próbowałam wszystkiego, od wyrozumiałości i miłości, troski, zaangażowania, wspierania i ratowania, po próby kontroli, zniechęcanie dilerów, szukanie wsparcia, warunki, nakłanianie do terapii. To tak nie działa. Jeśli ktoś chce coś robić, będzie to robił. Chce być najlepszym mężem i ojcem, to będzie, chce się odurzać, to będzie, chce zdradzać, to będzie.
Myślę, że lista Zerty nie jest sposobem ratowania małżeństwa, podobnie jak twarda miłość, tylko jest sposobem przetrwania kryzysu i obrony siebie. Daje niewielką szansę, że zdradzacz, nalogowiec czy inny małżonek, który ma za nic żonę i małżeństwo się ocknie (jeśli to żona - że żona się ocknie), ale nie tak znów dużą. Za to dużą szansę na zachowanie własnej godności i nie pogłębianie kryzysu.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Pavel »

Ruta pisze: Myślę, że lista Zerty nie jest sposobem ratowania małżeństwa, podobnie jak twarda miłość, tylko jest sposobem przetrwania kryzysu i obrony siebie. Daje niewielką szansę, że zdradzacz, nalogowiec czy inny małżonek, który ma za nic żonę i małżeństwo się ocknie (jeśli to żona - że żona się ocknie), ale nie tak znów dużą. Za to dużą szansę na zachowanie własnej godności i nie pogłębianie kryzysu.
Ja się z tym myśleniem w pełni zgadzam.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nino »

Dodam od siebie, że podobnie zachowuje się człowiek w ciężkim nałogu pracoholizmu i uzależnienia od neta. Ruta, gdy opisujesz zachowania swojego męża w nałogu oraz swoje reakcje - zanim zaczęłaś stosować twardą miłość - to tak, jakbym czytała o swoim mężu i o sobie.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

Nino pisze: 19 sty 2020, 23:07 Dodam od siebie, że podobnie zachowuje się człowiek w ciężkim nałogu pracoholizmu i uzależnienia od neta. Ruta, gdy opisujesz zachowania swojego męża w nałogu oraz swoje reakcje - zanim zaczęłaś stosować twardą miłość - to tak, jakbym czytała o swoim mężu i o sobie.
Oraz o mnie - nałogiem był internet, telefon i telewizja. A ja próbowałam wszystkich sposobów na obudzenie go z tego marazmu. On jednak twierdzi, że był/ jest taki przeze mnie, przez rozczarowanie mną. Serce mi pęka z żaku za kończącym sie małżeństwem w dni, w które jest milszy o 3 proc.- bo bez agresji odpowiada na pytania. Tak tanio można mnie kupić. Zatem będę kontynuowała listę - żeby sama do siebie nie stracić szacunku. Ale tęsknię potwornie
ODPOWIEDZ