Wiesz Ruto ja nie jestem Tym zdziwiona.Ruta pisze: ↑19 sty 2020, 22:49Jestem pewna że już przed męża wyprowadzką była kowalska i że jest nadal i że to ona pełni teraz tą rolę, co ja kiedyś. Mąż zaprzecza, ale wiele na to wskazuje. Tylko, że postanowiłam się tym nie zajmować. Myślę, że do odejścia szykował się od dawna. Rozwód omówił z wieloma osobami, w tym swoimi rodzicami, tylko nie ze mną. Byłam okej, gdy godziłam się na jego branie, pornografię, upijanie się i brałam na siebie większość spraw. Jak przestałam, to przestałam się nadawać.
Czasem myślę sobie, że gdyby nie granice, nic takiego by się nie stało. I myślę, że mam rację. Tylko wtedy dalej żylibyśmy wokół jego nałogu i w chory sposób. Tęsknię za mężem, kocham go, martwię się o niego, brakuje mi bliskości, tęsknię za tym, co było w naszym małżeństwie dobre. Wiem jednak, że to dobrze dla nas wszystkich - dalsze wspólne życie z mężem, który wcale nie chce być mężem i ojcem, który nie chce być ojcem, nie ma sensu. To piekło. Cieszę się, że się obroniłam. Choć zdarza mi się myśleć, że może były inne sposoby. Nie było. Realnie wiem, że nie było, bo zanim zaczęłam stosować to, co nazywa się twardą miłością, próbowałam wszystkiego, od wyrozumiałości i miłości, troski, zaangażowania, wspierania i ratowania, po próby kontroli, zniechęcanie dilerów, szukanie wsparcia, warunki, nakłanianie do terapii. To tak nie działa. Jeśli ktoś chce coś robić, będzie to robił. Chce być najlepszym mężem i ojcem, to będzie, chce się odurzać, to będzie, chce zdradzać, to będzie.
Myślę, że lista Zerty nie jest sposobem ratowania małżeństwa, podobnie jak twarda miłość, tylko jest sposobem przetrwania kryzysu i obrony siebie. Daje niewielką szansę, że zdradzacz, nalogowiec czy inny małżonek, który ma za nic żonę i małżeństwo się ocknie (jeśli to żona - że żona się ocknie), ale nie tak znów dużą. Za to dużą szansę na zachowanie własnej godności i nie pogłębianie kryzysu.
Jest takie stwierdzenie że żona zawsze dowiaduje się ostatnia Nie tylko o osobie trzeciej jak widać
U mnie było podobnie. Mój mąż wtajemniczył w swoje plany swoich rodziców a mnie postawił przed faktem dokonanym i wyprowadził się z dnia na dzień.
Cóż, to chyba strach przed konfrontacją. Myślę też że mężczyźni częściej mają tendencję do ucieczki choć mogę się mylić i nie chciałabym tym stwierdzeniem nikogo skrzywdzić, pisze to jedynie na podstawie obserwacji.
Zarówno Twój mąż jak i mój boją się chyba stanąć twarzą w twarz. Powiedzieć czego chcą. Jaki mają pomysł na to wszystko.
Mój mąż tak milczy od 3 miesięcy.
Ani w lewo ani w prawo. W tym momencie dla mnie to już tchórzostwo.