Jak się zachowywać w kryzysie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Triste »

Ruta pisze: 19 sty 2020, 22:49Jestem pewna że już przed męża wyprowadzką była kowalska i że jest nadal i że to ona pełni teraz tą rolę, co ja kiedyś. Mąż zaprzecza, ale wiele na to wskazuje. Tylko, że postanowiłam się tym nie zajmować. Myślę, że do odejścia szykował się od dawna. Rozwód omówił z wieloma osobami, w tym swoimi rodzicami, tylko nie ze mną. Byłam okej, gdy godziłam się na jego branie, pornografię, upijanie się i brałam na siebie większość spraw. Jak przestałam, to przestałam się nadawać.
Czasem myślę sobie, że gdyby nie granice, nic takiego by się nie stało. I myślę, że mam rację. Tylko wtedy dalej żylibyśmy wokół jego nałogu i w chory sposób. Tęsknię za mężem, kocham go, martwię się o niego, brakuje mi bliskości, tęsknię za tym, co było w naszym małżeństwie dobre. Wiem jednak, że to dobrze dla nas wszystkich - dalsze wspólne życie z mężem, który wcale nie chce być mężem i ojcem, który nie chce być ojcem, nie ma sensu. To piekło. Cieszę się, że się obroniłam. Choć zdarza mi się myśleć, że może były inne sposoby. Nie było. Realnie wiem, że nie było, bo zanim zaczęłam stosować to, co nazywa się twardą miłością, próbowałam wszystkiego, od wyrozumiałości i miłości, troski, zaangażowania, wspierania i ratowania, po próby kontroli, zniechęcanie dilerów, szukanie wsparcia, warunki, nakłanianie do terapii. To tak nie działa. Jeśli ktoś chce coś robić, będzie to robił. Chce być najlepszym mężem i ojcem, to będzie, chce się odurzać, to będzie, chce zdradzać, to będzie.
Myślę, że lista Zerty nie jest sposobem ratowania małżeństwa, podobnie jak twarda miłość, tylko jest sposobem przetrwania kryzysu i obrony siebie. Daje niewielką szansę, że zdradzacz, nalogowiec czy inny małżonek, który ma za nic żonę i małżeństwo się ocknie (jeśli to żona - że żona się ocknie), ale nie tak znów dużą. Za to dużą szansę na zachowanie własnej godności i nie pogłębianie kryzysu.
Wiesz Ruto ja nie jestem Tym zdziwiona.
Jest takie stwierdzenie że żona zawsze dowiaduje się ostatnia :) Nie tylko o osobie trzeciej jak widać :)
U mnie było podobnie. Mój mąż wtajemniczył w swoje plany swoich rodziców a mnie postawił przed faktem dokonanym i wyprowadził się z dnia na dzień.
Cóż, to chyba strach przed konfrontacją. Myślę też że mężczyźni częściej mają tendencję do ucieczki choć mogę się mylić i nie chciałabym tym stwierdzeniem nikogo skrzywdzić, pisze to jedynie na podstawie obserwacji.

Zarówno Twój mąż jak i mój boją się chyba stanąć twarzą w twarz. Powiedzieć czego chcą. Jaki mają pomysł na to wszystko.
Mój mąż tak milczy od 3 miesięcy.
Ani w lewo ani w prawo. W tym momencie dla mnie to już tchórzostwo.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: tata999 »

Triste pisze: 20 sty 2020, 8:09 U mnie było podobnie. Mój mąż wtajemniczył w swoje plany swoich rodziców a mnie postawił przed faktem dokonanym i wyprowadził się z dnia na dzień.
U mnie było podobnie tylko bohaterką była kobieta.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Triste »

tata999 pisze: 20 sty 2020, 8:48
Triste pisze: 20 sty 2020, 8:09 U mnie było podobnie. Mój mąż wtajemniczył w swoje plany swoich rodziców a mnie postawił przed faktem dokonanym i wyprowadził się z dnia na dzień.
U mnie było podobnie tylko bohaterką była kobieta.
No proszę, czyli to raczej postawa człowieka o określonych cechach charakteru, z określonej postawie.
Zastanawiam się co kieruje takimi ludźmi, którzy szczerze nie potrafią stanąć z małżonkiem twarzą w twarz i powiedzieć o swojej decyzji.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Pavel »

To chyba dość proste: tchórzostwo, nieumiejętność konfrontowania się z trudnymi sytuacjami wynikające z braku dojrzałości. Najpewniej takie sposoby reagowania funkcjonowały w domu rodzinnym.
Żeby nie było, to nie są z mojej strony „gromy” ciskane w innych. Sam tak miałem, aczkolwiek w moim przypadku nie było fizycznej ucieczki z domu do np. kowalskiej. Uciekałem natomiast na przeróżne inne sposoby - świat wirtualny, fochy, masturbacja etc.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Triste »

Pavel pisze: 20 sty 2020, 10:12 To chyba dość proste: tchórzostwo, nieumiejętność konfrontowania się z trudnymi sytuacjami wynikające z braku dojrzałości. Najpewniej takie sposoby reagowania funkcjonowały w domu rodzinnym.
Żeby nie było, to nie są z mojej strony „gromy” ciskane w innych. Sam tak miałem, aczkolwiek w moim przypadku nie było fizycznej ucieczki z domu do np. kowalskiej. Uciekałem natomiast na przeróżne inne sposoby - świat wirtualny, fochy, masturbacja etc.
Tak Pavle,zgadzam się zupełności. U mojego męża to schemat powielony z domu.
W zasadzie czemu ja się dziwię że on tak postąpił.... jak to kopia sytuacji którą stworzyli jego rodzice.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nino »

MaryM, mój mąż też winę zwala na mnie. To świadczy o wielkiej, wewnętrznej niedojrzałości. Podobnie jak Twojego, chyba trzeba by go przypalać żelazem, aby przyznał się do kowalskiej ( to się samo, prędzej czy później, wydaje ).

Internet, tv, telefon...i praca, która daje tyyyyyle adrenaliny! Wow! Wszystkie potrzeby można zaspokoić, wszystkie emocje. Często myślę o teściowej, jaką więź zbudowała ze swoimi synami. Nie mam o niej złego zdania. Wręcz uważam, że jest dobrą kobietą. Ale przedziwną w relacji. Z czasem doszłam do wniosku, że również nadopiekuńczą, ale na swój sposób. Ona swoim mężczyznom ( mąż i synowie ) całe życie usługuje. Synowie są jej posłuszni jak - za przeproszeniem - psy, ale ona wcale tego od nich nie oczekuje. Dostrzegam raczej jakieś niezaspokojone potrzeby emocjonalne. Moja teściowa jest specyficzna. NIGDY o nic nie pyta i NIGDY nie ma rozmowy o uczuciach czy emocjach. To temat TABU. NIGDY niczego nie roztrząsa. Życie jest proste. Trzeba się czegoś dorobić i o to dbać. Szanować pracę. Jej zapewne nie mieści się w głowie, że my z mężem tak się źremy całe życie, ale: nie komentuje. Jak mąż uciekał ode mnie do niej ( i tak wyglądały jego wyprowadzki! ), przyjmowała go i o nic nie pytała. Mieszkał, jak długo chciał, a raczej: dopóki ja go jakoś nie ściągnęłam z powrotem...
Jak jest relacja między Twoim mężem a teściową?
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

Nino pisze: 20 sty 2020, 14:47

Internet, tv, telefon...i praca, która daje tyyyyyle adrenaliny! Wow! Wszystkie potrzeby można zaspokoić, wszystkie emocje. Często myślę o teściowej, jaką więź zbudowała ze swoimi synami. Nie mam o niej złego zdania. Wręcz uważam, że jest dobrą kobietą. Ale przedziwną w relacji. Z czasem doszłam do wniosku, że również nadopiekuńczą, ale na swój sposób. Ona swoim mężczyznom ( mąż i synowie ) całe życie usługuje. Synowie są jej posłuszni jak - za przeproszeniem - psy, ale ona wcale tego od nich nie oczekuje. Dostrzegam raczej jakieś niezaspokojone potrzeby emocjonalne. Moja teściowa jest specyficzna. NIGDY o nic nie pyta i NIGDY nie ma rozmowy o uczuciach czy emocjach. To temat TABU. NIGDY niczego nie roztrząsa. Życie jest proste. Trzeba się czegoś dorobić i o to dbać. Szanować pracę. Jej zapewne nie mieści się w głowie, że my z mężem tak się źremy całe życie, ale: nie komentuje. Jak mąż uciekał ode mnie do niej ( i tak wyglądały jego wyprowadzki! ), przyjmowała go i o nic nie pytała. Mieszkał, jak długo chciał, a raczej: dopóki ja go jakoś nie ściągnęłam z powrotem...
Jak jest relacja między Twoim mężem a teściową?
W samo sedno Nino! Moja teściowa jest bardzo miła i bardzo ją lubię. Ale relacje traktuje powierzchownie, wobec męża postawa roszczeniowa, wobec dzieci bezkrytyczna. Nasze prloblemy zamiatane są pod dywan, nie należy o nich mówić, lepiej przeczekać i napić się herbatki. Zjeść klopsiki. Obejrzeć serial. Z cała odpowiedzialnością mogę stwierdzić, ze tam nigdy nie rozmawiano z dziećmi o uczuciach. Mój mąż jako nastolatek spędzał życie w pokoju a weekendy na zakraplanych imprezach. Wież z tata zaistniała ostatnio. Ale jak się widzimy to rozmawia ze mną i z dziećmi, z własnym synem nie ma tematu...
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: JolantaElżbieta »

tata999 pisze: 19 sty 2020, 17:59
JolantaElżbieta pisze: 19 sty 2020, 13:15
Ja mam - granice postawione mojemu mężowi utwierdziły go w przekonaniu, że musi odejśc od takiej "wrednej baby" :o
Po czym to stwierdziłaś?

Druga sprawa, czy sposób komunikowania granic (forma) nie miała wpływu na odbiór, np. jako szantaż, manipulacja, kaprys, przesadna reakcja emocjonalna?
Bo mam oczy i rozum i wiem jak mój mąż reagowal na rady z listy - skutek jest jaki jest - są ludzie, którym można postawić granice, tacy z jakoś tam prawidłowo ukształtowanym sumieniem, które jest zaklajstrowane przez tzw. amok, ale są i tacy na których to nie działa. Akurat u mojego męża wystepowało to drugie.:-(

Nie stosowałam ani szantażu, ani manipulacji, ani kaprysów, ani przesadnych reakcji emocjonalnych - wystarczało, że byłam spokojna, stanowcza i racjonalna w tym co robiłam. Dzisiaj jeszcze bardziej to widzę, bo opadły mi emocje po rozwodzie i chłodno patrzę na to co się działo w naszym małżeństwie i w czasie zdrady, po niej i w czasie oczekiwania na sprawę rozwodową.
Samozycie
Posty: 18
Rejestracja: 08 sty 2020, 15:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Samozycie »

JolantaElzbieta to tak jak u mnie. Jestem spokojna , zajmuje sie sobą , dzieckiem i czekam na „odmianę „ męża ale niestety tej zmiany nie widze wręcz przeciwnie on mnie lekceważy , wychodzi często i przesiaduje na telefonie całymi dniami. Czeka tylko na moja decyzje o rozwodzie bo sam z siebie tej decyzji nie podejmie. Jego jedyna decyzja jaka w zyciu podjął to kowalska. Niestety nikogo do miłości nie zmusimy i ja wiem i czuje to ze on juz mnie nie kocha. Natomiast kocha kowalska....
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nino »

Samozycie pisze: 20 sty 2020, 20:07 Jego jedyna decyzja jaka w zyciu podjął to kowalska
m mnie
Samozycie, czytam to zdanie i śmieję się, wreszcie się śmieję! Proszę, nie zrozum mnie źle. To taki śmiech przez łzy, ale bardzo mi potrzebny. Bardzo mnie rozbawiły Twoje słowa. To jest właśnie tragikomiczne.

Jednak nie porównuj amoku do kowalskiej, do decyzji. On teraz...właśnie traci rozum, więc trudno tu mówić o jakimś racjonalnym myśleniu. Jest w amoku, zalany hormonami. Piszesz o tym, że Cię nie kocha. No, nie kocha, bo gdyby kochał, to by nie zdradzał. I takiej właśnie miłości potrzebujesz. Potrzebujesz mężczyzny, który podejmuje decyzję, aby z Tobą być na dobre i na złe, każdego dnia. Który kontroluje swoje popędy i trzyma się zasady; nie zdradzam swojej kobiety. To dopiero jest prawdziwe kochanie. To stare "kochanie" niech zdycha. Nic Ci po nim. Nic Ci po takim kochaniu, które ucieka do kowalskiej.

Wiem, brzmi jak bajka. Sama mam męża zdradzacza, zatem dobrze wiem, co czujesz.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

Mój mąż kocha siebie i być może obecnie kowalską. Wobec mnie zero troski czy zwykłej kurtuazji. Gdyby się wypalił, to by została sympatyczna chociaż bezpłciowa relacja. Po eskalacji jego milczenia i braku szacunku i latach trudnego pożycia uważam, ze nigdy mnie nie kochał. I teraz rodzi się pytanie. Na co ja będę czekać latami bez czekania? Bo mój mąż nie znajdzie na dnie serca miłości do mnie, bo jej nigdy nie było. Na zakochanie się męża we mnie po taz pierwszy? - trochę idiotyczne. Na powrót udręczonego w jesieni życia z rozsądku do zaradnej kobiety co da mu wikt i opierunek? No mogę, ale jaki to niesmak. Tak słucham swiadecy i i wyglada na to, że w radosnych powrotach ZAWSZE była baza- byli kochającym się małżeństwem, potem tompnięcie i z bożym wsparciem - powrót do źródeł. A u mnie nie ma źródeł ze strony męża.
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: JolantaElżbieta »

Samozycie pisze: 20 sty 2020, 20:07 JolantaElzbieta to tak jak u mnie. Jestem spokojna , zajmuje sie sobą , dzieckiem i czekam na „odmianę „ męża ale niestety tej zmiany nie widze wręcz przeciwnie on mnie lekceważy , wychodzi często i przesiaduje na telefonie całymi dniami. Czeka tylko na moja decyzje o rozwodzie bo sam z siebie tej decyzji nie podejmie. Jego jedyna decyzja jaka w zyciu podjął to kowalska. Niestety nikogo do miłości nie zmusimy i ja wiem i czuje to ze on juz mnie nie kocha. Natomiast kocha kowalska....
Nie wiem jak u Ciebie, ale mój mąż miał od lat przygotowany plan do odejścia - kryzys wieku średniego objawił się u niego bardzo drastycznie - jakiekolwiek moje działania nie miały żadnego znaczenia, bo on miał inne zamiary co do naszego małżeństwa. Nie miał tylko odwagi podjąć decyzji, więc robił wszystko, żeby mnie do tego zmusić. I udalo mu się: wiesz parę lat nasilonej nienawiśći, gdy nie wiesz o co chodzi, potrafi złamać najsilniejszego. No i okazalo się, że miał tzw, backup ( dla moderacji: zaplecze). No i jak to odkryłam, ulżyło mu i sobie poszedł :-)

Nie katuj się myślami, ze kocha kowalską... czy to w ogóle prawda, a dwa ciekawe na ile mu tego kochania wystarczy:-)
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: JolantaElżbieta »

MaryM pisze: 20 sty 2020, 20:40 Mój mąż kocha siebie i być może obecnie kowalską. Wobec mnie zero troski czy zwykłej kurtuazji. Gdyby się wypalił, to by została sympatyczna chociaż bezpłciowa relacja. Po eskalacji jego milczenia i braku szacunku i latach trudnego pożycia uważam, ze nigdy mnie nie kochał. I teraz rodzi się pytanie. Na co ja będę czekać latami bez czekania? Bo mój mąż nie znajdzie na dnie serca miłości do mnie, bo jej nigdy nie było. Na zakochanie się męża we mnie po taz pierwszy? - trochę idiotyczne. Na powrót udręczonego w jesieni życia z rozsądku do zaradnej kobiety co da mu wikt i opierunek? No mogę, ale jaki to niesmak. Tak słucham swiadecy i i wyglada na to, że w radosnych powrotach ZAWSZE była baza- byli kochającym się małżeństwem, potem tompnięcie i z bożym wsparciem - powrót do źródeł. A u mnie nie ma źródeł ze strony męża.
I u mnie jest tak samo. Dlatego pożegnałam się z moim mężem mentalnie. Chciał poszedł, wybrał inne życie, a ja odbudowuję swoje i zrobie wszystko, żeby mnie to nie "zgorzkniało", że się tak wyrażę - to trudne, ale się staram i odnajduję powoli radość w małżeństwie jednoosobowym :-)
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nirwanna »

MaryM, myślę, że podobnie jak JolantaElżbieta, "małżeństwo jednoosobowe" w skrajnych przypadkach nie jest czymś złym. Często chroni zdrowie, życie i godność dziecka Bożego, i to Bóg umacnia swoją łaską. Zobacz, że nawet Katechizm KK dopuszcza w tych skrajnych sytuacjach separację dożywotnią, nie stanowi to wówczas wykroczenia moralnego.
Natomiast gdy Pan Bóg za jakieś 3,5 czy inne 50 lat otworzy Ci serce na pojednanie z mężem, a mąż z tym pojednaniem przyjdzie... to będziesz się tym martwić wtedy ;-) i ewentualnie sobie porozmawiasz z Panem Bogiem, co to za porządki życiowe Ci proponuje ;-) a jak nie zaproponuje - to po co się martwisz? Za JE - warto zadbać o swoje dobre tu i teraz. Ale tak konkretnie, bez tej gdybologii okołomężowskiej ;-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nino »

Z tego co widzę, to MaryM całkiem dobrze radzi sobie z codziennością, a przecież to świeża sprawa u niej. Rozumiem Cię, MaryM. Chyba się domyślam, co chcesz powiedzieć. Rady Sycharowiczów są wspaniałe, i ja osobiście odnajduję na tym Forum duże wsparcie, jednak droga tu proponowana, faktycznie, łatwa nie jest. Bo może się zdarzyć tak, że trzeba będzie porzucić nadzieję, co do powrotu małżonka. Jak człowiek zaczyna mądrzej, świadomiej żyć, to i więcej widzi. Choćby to, że nasze małżeństwo, w sensie uczuciowym, było złudzeniem. Czy zatem warto kruszyć o nie kopię? Tak, wiem, mamy pracować nad sobą, itd. Mnie do tej pracy mimo wszystko napędza nadzieja, że dojdzie do pojednania z małżonkiem. Ale też mam takie chwile, i to coraz częściej, że to się po prostu nie może udać i nawet - za przeproszeniem - nawet Pan Bóg tu nie pomoże...

Hmmm, a może pomoże? Jest przecież wszechmogący... Tam, gdzie nic nie zadziałało i w sensie ludzkim wszelkie możliwości zostały wyczerpane, może zadziałać jedynie Łaska. Tylko: co z wolną wolą człowieka? Jak facet się zaprze, że NIE CHCE, to nic się nie da zrobić.

Czytam właśnie książkę o współuzależnieniach, w tym, emocjonalnych. Ulegają mu przede wszystkim ludzie z ogromnym głodem miłości, ale też; niezdolni do jej dawania i jej przyjmowania. Narcyzi....zapatrzeni w siebie, aż w końcu umierają w samotności, nie do końca świadomi nawet swego wewnętrznego cierpienia.

Mój mąż ogrodził się tak szczelnym murem od relacji ze mną i z dziećmi, że nie wiem, co by się musiało stać, aby to zaczęło pękać. Tak, wiem, zajmij się sobą, Nino... No, zajmuję się, ale łatwo nie jest :(
ODPOWIEDZ