Jak się zachowywać w kryzysie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

Nirwanna pisze: 20 sty 2020, 22:10 MaryM, myślę, że podobnie jak JolantaElżbieta, "małżeństwo jednoosobowe" w skrajnych przypadkach nie jest czymś złym. Często chroni zdrowie, życie
Chyba tak, zwłaszcza, że widzę już upiorny wpływ tego emocjonalnego zawieszenia na synów, zwlaszcza młodszego. Odreagowuje, zaczął niedawno odpowiadać mi tak jak, jego tato, ignorować, nie podnosić wzroku do rozmowy. To jeszcze dziecko ale przetrawia to mocno, pomimo moich rozmów i wsparcia. Stad teraz czekam już wręcz na wyprowadzkę aby zacząć z dziećmi życ normalnie, swoim rytmem, bez przemykania przed duży pokój gdzie huczy telewizor ze sportem cały wieczor do pozna a wampir dosłownie wysysa z nas radość swoim posępnym jestestwem.Porzucił mnie i jest na mnie obrażony. Na początku stycznia miałam urodziny i nie złożył mi życzeń, nawet w sms. Jakby uważał, ze szacunkiem do mnie a) da mi nadzieję (mało prawdopodobne) b) zrani kowslską (bardzo prawdopodobne) wiec traktuje mnie bezpłciowo jak personel. Czy rozstanie nie może przebiegać z szacunkiem? Dlaczego mąż mnie karze za swoją decyzję?
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Ruta »

MaryM pisze: 21 sty 2020, 17:39
Nirwanna pisze: 20 sty 2020, 22:10 MaryM, myślę, że podobnie jak JolantaElżbieta, "małżeństwo jednoosobowe" w skrajnych przypadkach nie jest czymś złym. Często chroni zdrowie, życie
Chyba tak, zwłaszcza, że widzę już upiorny wpływ tego emocjonalnego zawieszenia na synów, zwlaszcza młodszego. Odreagowuje, zaczął niedawno odpowiadać mi tak jak, jego tato, ignorować, nie podnosić wzroku do rozmowy. To jeszcze dziecko ale przetrawia to mocno, pomimo moich rozmów i wsparcia. Stad teraz czekam już wręcz na wyprowadzkę aby zacząć z dziećmi życ normalnie, swoim rytmem, bez przemykania przed duży pokój gdzie huczy telewizor ze sportem cały wieczor do pozna a wampir dosłownie wysysa z nas radość swoim posępnym jestestwem.Porzucił mnie i jest na mnie obrażony. Na początku stycznia miałam urodziny i nie złożył mi życzeń, nawet w sms. Jakby uważał, ze szacunkiem do mnie a) da mi nadzieję (mało prawdopodobne) b) zrani kowslską (bardzo prawdopodobne) wiec traktuje mnie bezpłciowo jak personel. Czy rozstanie nie może przebiegać z szacunkiem? Dlaczego mąż mnie karze za swoją decyzję?
Doskonale znam to o czym piszesz, ze swojego małżeństwa. Mój mąż mnie porzucił, wyprowadził się - i nadal był na mnie obrażony. Miałam wtedy cichą nadzieję, że po jego wyprowadzce stanie się chociaż neutralny. Ale się nie stał. Wręcz przeciwnie. Był nadal obrażony. Kompletnie tego nie rozumiałam i prawdę mówiąc nadal nie rozumiem. Bo skoro osiągnął to co chciał, to czemu sobie nie może być po prostu szczęśliwy i mi odpuścić? Robiłam różne głupstwa po wyprowadzce męża, byłam milutka, spolegliwa i kochająca. Przypominałam, że jest nadal kochany i może do nas wrócić, jeśli zmieni zdanie. Nie żałuję, bo byłam w tym szczera. Tylko, że niepotrzebnie dawałam się bardziej ranić. Mąż wykorzystał moją postawę do różnych nadużyć wobec mnie, głównie związanych z finansami. Teraz jestem trochę mądrzejsza i lepiej umiem wytyczać granice. I coraz lepiej rozpoznaję, gdzie one w ogole biegną.
Myślę, że w sytuacji gdy są dzieci i wspólne zobowiązania trzeba bardzo uważać. Bo zwykle plan odchodzącego nie kończy się na odejściu, bo następny etap to często uwolnienie się od jak największej liczby zobowiązań, także finansowych.
Nie twierdzę, że twój mąż ma taki plan. Ale oczy warto mieć otwarte, aby reagować w porę.
Myślę, że nie stawianie granic i zgoda na bycie wykorzystywaną zwiększała tylko negatywne uczucia męża wobec mnie. Chyba to działa tak, że jeśli kogoś oszukujesz, wykorzystujesz, to żeby poradzić sobie ze swoimi złymi postępkami, obwiniasz za nie tą osobę, która źle traktujesz. Chyba każdy zdradzający, w nalogu, porzucajacy, czy przywiązany do mamusi - jest pewien, że wszystko co robi, robi z winy żony. Żonę tez źle traktuje bo z ja coś nie tak, jakby była dobra żoną, o to on by dopiero ja kochał i szanował i na rękach nosil. I jeszcze że jak już tą złą żonę porzuci, to wszystko mu się poskłada i będzie jak w raju. Pozostaje życzyć im wszystkim powodzenia.
Mimo całej mojej tęsknoty i nadziei (a czasem jeszcze trudniejszego braku nadziei) na odbudowę mojego małżeństwa, nawrócenie męża, na pewno mogę powiedzieć jedno - bez męża w takim okropnym stanie jak jest od dość dawna żyje mi się lepiej. Tęsknię, bywam samotna, płaczę. Martwię się jak sobie będę dalej radzić, smucę się, że troski i radości związane z dzieckiem będą moje i nie będę miała ich z kim dzielić. Ale zdrowieję, bywam radosna i się śmieję. A w domu w końcu nie ma tej paskudnej wampirycznej atmosfery o której piszesz.
Modlitwa jest w tym wszystkim bardzo pomocna. Nowenna Pompejańska jest wciąż dla mnie niezrozumiałym i niepojętym cudem. Ale jest też wiele innych - w zależności od emocji, tego co się dzieje, co jest we mnie. Zawsze koniec końców w modlitwie, mszy świętej, adoracji odnajduję równowagę i spokój. Choć bywa burzliwie. Nie unikam też kłótni z Bogiem, gdy narasta we mnie żal, ból, smutek. Czasem do Boga krzyczę. Kiedyś po długiej przerwie w relacji z Bogiem w dawnych dawnych czasach jeszcze przed moim mężem zaczęłam od nakrzyczenia na Boga, ultimatum i niezbyt przyjaznych oskarżeń. A Bóg mnie przyjął. Myślę że szczerość w relacji z Bogiem jest ważna.
Gdy jest mi trudno się modlić, bo jestem zła rozżalona, smutna, zbyt rozedrgana - czytam psalmy. One są właśnie o tym. Pamiętam, że kiedyś niektóre z nich mnie szokowały, wychowana w bojaźni Bożej, nie mogłam uwierzyć, że można tak zwracać się do Boga - i to w Biblii :D
Boję się tylko momentów, gdy przestaję czuć się w relacji z Bogiem. Wtedy mówię sobie "wróć, coś robisz nie tak, zamykasz się, błądzisz". I szukam drogi do odzyskania relacji. A Bóg zawsze jest. Czeka. Cierpliwie. Dostępny, kochający - dla każdej i każdego z nas.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

Tez się boję osłabienia relacji z Bogiem... wtedy taka pustka mnie ogarnia. Kontynuuję odwieszenie, przemykam przez duży pokój. Mąż wypowiada do mnie 3 słowa dziennie i czuję się złe we własnym domu...doszły mi emocje związane z obserwowaniem tzw zgodnych małżeństw. Rozpłakałam się w galerii widząc przypadkową parę z dzieciakami. Co robicie ze wspólnymi zdjęciami z wakacji? Mam ochotę spalić ślubne....
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Triste »

MaryM pisze: 22 sty 2020, 18:40 Tez się boję osłabienia relacji z Bogiem... wtedy taka pustka mnie ogarnia. Kontynuuję odwieszenie, przemykam przez duży pokój. Mąż wypowiada do mnie 3 słowa dziennie i czuję się złe we własnym domu...doszły mi emocje związane z obserwowaniem tzw zgodnych małżeństw. Rozpłakałam się w galerii widząc przypadkową parę z dzieciakami. Co robicie ze wspólnymi zdjęciami z wakacji? Mam ochotę spalić ślubne....
Oddalam mężowi wszystko co było związane z nami i naszym ślubem.
Nie zostało mi nic poza jednym zdjęciem.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Ruta »

MaryM pisze: 22 sty 2020, 18:40 Tez się boję osłabienia relacji z Bogiem... wtedy taka pustka mnie ogarnia. Kontynuuję odwieszenie, przemykam przez duży pokój. Mąż wypowiada do mnie 3 słowa dziennie i czuję się złe we własnym domu...doszły mi emocje związane z obserwowaniem tzw zgodnych małżeństw. Rozpłakałam się w galerii widząc przypadkową parę z dzieciakami. Co robicie ze wspólnymi zdjęciami z wakacji? Mam ochotę spalić ślubne....
Ślubne zdjęcia mam. Są zapisem dobrych chwil. Podobnie jak i inne zdjęcia. Natomiast wyrzuciłam różne rzeczy, które kojarzyły mi się źle. Wszystko, co otrzymałam od teściowej. Niektóre rzeczy od męża, głównie te które przynosił gdy był w ciągu amfetaminowym. Nadal zdarza się, że patrzę na jakąś rzecz i decyduje się na wyrzucić. Moje kryterium to to, z czym mi się ona kojarzy, gdy dobrze i ciepło - zostaje, gdy źle - leci. Obrączki schowałam. Mąż koniecznie chciał swoją odzyskać. Ale mu jej nie oddałam. Nie wiem, czy to do końca w porządku, ale tak czuję. Oddam, gdy mąż będzie gotowy uszanować to, co nasze obrączki symbolizują. Na razie są ważne dla mnie.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

Mi wszystko o nim przypomina. Całe mieszkanie urządzałam z myślą o moim bożku-mężu. By był ze mnie dumny. Dziś w rozmowie z koleżanką złapałam się na tym, że wołałabym, aby był alkoholikiem, narkomanem. Uzaleznienie od pornografii i niechęć do mnie sprawiają,że czuje się mniej warta - bo on mnie po prostu całej nie akceptuje, nie chce... Przez ten stres osiągnęłam wagę z czasów narzeczeństwa - a przecież jeszcze niedawno to był jego idiotyczny warunek- kochałbym, gdybyś dbała o siebie dla mnie. Myślicie, że chociaż na mnie spojrzał przez ostatnie dni? Jestem przezroczysta czy widzi ale go złości ta przemiana? Obawiam się, że od nadmiaru zła, którego doświadczyłam przestałam kochać mojego męża.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Ruta »

Mary, tak mi przykro. Co do uczuć, są dość naturalne - i zdrowe. Gdybyś w sytuacji w jakiej obecnie jest twoje małżeństwo pisała o zalewie ciepłych uczuć do męża, bardzo bym się o Ciebie zmartwiła. Uczucia jak uczucia, pojawiają się, znikają, odnawiają. Milsze i mniej miłe.
Wiem, że uzależnienie męża od pornografii bardzo rani żonę. Ale nie ma ono nic wspólnego z tobą. Co do twojej wagi, parę osób pisało przede mną, że raczej wygląda to na pretekst, niż realny powód.

Osoby uzależnione wśród wielu talentów manipulatorskich mają taki jeden który nazwałam sobie "postaraj się bardziej". Schudnij, przytyj, zmień się, więcej sprzątaj, inaczej się zachowuj - teraz się z siebie śmieję i sobie bardzo współczuję, ale tylko ja wiem, jak poważnie brałam do siebie takie różne wytyczne męża, jak gorliwie starałam się spełnić jego różne oczekiwania, aby tylko już było lepiej. I nie potrafiłam dostrzec, że wciąż pojawiają się nowe powody i wymagania. I że ja traktuję je jako święte wytyczne, podczas gdy większość była jak ochłapy rzucane żebym się odczepiła. Sama mężowi to wszystko ułatwiałam, zadając sztandarowe pytanie osób współuzaleznionych: dlaczego...oglądasz pornografię, pijesz, odurzasz się, unikasz mnie, nie szanujesz, ranisz. No to się dowiadywałam, co jeszcze robię nie tak. I za każdym razem gdy sądziłam, że już osiągnęłam ideał - gorzko się rozczarowywałam. Największego dna sięgnęłam, gdy mąż powiedział, że nie chce relacji intymnych ze mną i ich unika, bo obawia się kolejnej ciąży. Wzięłam to na poważnie. Przestudiowałam dostępne rozważania czy w takiej sytuacji antykoncepcja będzie grzechem - wyszukałam sobie takie z których wynikało że nie, bo co tam ja, moje przekonania, liczy się co che mąż i jak nagiąć rzeczywistość do tych jego chęci- gryzlam się gryzlam, zwlaszacza, że chciałam mieć więcej dzieci - i zaczęłam stosować antykoncepcję. Uznałam że nasza relacja jest ważniejsza. I co? I nic. Bo też od początku nie o to chodziło. Mąż po prostu nie sądził, że ja coś takiego zrobię, sądził, że zakończy temat na dłużej. A ja głupia, głupia, głupia udowodniłam tylko mężowi jak głupia jestem i jak łatwo mną manipulować. Ta myśl mnie boli, ale chyba sama jako mężczyzna nie chciałabym mieć tak głupiej i naiwnej kobiety za żonę. Choć pocieszam się, że chciałabym tak kochającą, i nie używałam tego przeciwko niej.

A co do ewentualnych wyborów w zakresie nałogu męża, mój mąż jest uzależniony i od pornografii i od alkoholu i od narkotyków: od marihuany i od amfetaminy. Nie polecam żadnego. Jeśli już miałbym wybierać - to wybieram uwolnienie męża od nałogów. I tyle.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: nałóg »

Ruta pisze: 23 sty 2020, 0:42 Sama mężowi to wszystko ułatwiałam, zadając sztandarowe pytanie osób współuzaleznionych: dlaczego...oglądasz pornografię, pijesz, odurzasz się, unikasz mnie, nie szanujesz, ranisz.
Tak stawiane pytanie skutkuje postawą prezentowaną przez męża Ruty:
Ruta pisze: 23 sty 2020, 0:42 No to się dowiadywałam, co jeszcze robię nie tak
Ja sugeruję stawianie takiego pytania inaczej: zamiast "DLACZEGO" to PO CO pijesz....ćpasz....onanizujesz się...oglądasz pornografię...... grasz.... szukasz przygodnego seksu.

Ktoś zapyta ;a jaka jest w tym określeniu różnica??? "dlaczego" prowokuje do podświadomego szukania odpowiedzialności za własne poczynania na zewnątrz , w innych osobach, żonie/mężu, natomiast pytanie PO CO zmusza podświadomie do odpowiedzi jakie zbiorniki emocjonalne to określone zachowanie czy substancja ma uzupełniać .
PD
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

Ja sugeruję stawianie takiego pytania inaczej: zamiast "DLACZEGO" to PO CO pijesz....ćpasz....onanizujesz się...oglądasz pornografię...... grasz.... szukasz przygodnego seksu.

Ktoś zapyta ;a jaka jest w tym określeniu różnica??? "dlaczego" prowokuje do podświadomego szukania odpowiedzialności za własne poczynania na zewnątrz , w innych osobach, żonie/mężu, natomiast pytanie PO CO zmusza podświadomie do odpowiedzi jakie zbiorniki emocjonalne to określone zachowanie czy substancja ma uzupełniać .
PD
Jak ja chciałabym to wiedzieć kilka lat temu. Może uniknęłaby masy upokorzeń
Ostatnio zmieniony 23 sty 2020, 12:21 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nino »

Często zadawałam mojemu mężowi pytanie PO CO? Po co to robisz? Otumaniasz się pracą, internetem, fejsbukiem, śledzeniem życia innych w sieci?

Wtedy się wkurzał, zaciskał usta i... wchodził w to wszystko jeszcze mocniej :(
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: nałóg »

Nino, to zapytaj DLACZEGO i przyjrzyj się jego zachowaniu, a potem może podzielisz się wrażeniami .PD
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Ruta »

nałóg pisze: 23 sty 2020, 15:50 Nino, to zapytaj DLACZEGO i przyjrzyj się jego zachowaniu, a potem może podzielisz się wrażeniami .PD
Może lepiej nie? Wrażenia mogłyby być za mocne... :shock:
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Nino »

No to się zdecydujcie, kochani: "Po co", czy "dlaczego"? :)

Ale teraz to nic wypali, bo rozmawiać O SOBIE nie ma najmniejszego zamiaru.
Ukasz

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: Ukasz »

MaryM pisze: 22 sty 2020, 18:40 Tez się boję osłabienia relacji z Bogiem... wtedy taka pustka mnie ogarnia.
Ani lęk, ani uzależnianie obrazu relacji z Bogiem od odczuwanych emocji nie jest dobre. Polecam książeczkę M. Borkowskiej OSB "Ryk oślicy" ("Oślica Baalama tejże autorki jest może zabawna, może chybiona, ale na pewno nie ma tej głębi). Siostra Małgorzata pięknie pisze o czasie ciszy w emocjonalnej relacji z Bogiem.
MaryM pisze: 22 sty 2020, 18:40 doszły mi emocje związane z obserwowaniem tzw zgodnych małżeństw. Rozpłakałam się w galerii widząc przypadkową parę z dzieciakami.
Był taki czas, całkiem długi, że na widok pary trzymającej się za ręce czułem ostrą szpilę w serce. Teraz raczej cieszę się ich szczęściem. Czy byłoby mi lepiej, gdyby wszyscy zostali tak porzuceni, jak ja? Gdyby wszyscy cierpieli? Cieszę się, że są szczęśliwi. Ta zmiana myślenia bardzo mi pomogła.
MaryM pisze: 22 sty 2020, 18:40 Co robicie ze wspólnymi zdjęciami z wakacji? Mam ochotę spalić ślubne....
Ja zdjęcie ślubne mam przy łóżku i codziennie patrzę sobie na nie tuż przed zaśnięciem, żeby zostało "pod powiekami", a potem jeszcze powtarzam kilka razy imię żony. Tak mi się znacznie lepiej zasypia. Samemu.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak się zachowywać w kryzysie

Post autor: MaryM »

Mężowskie harde i ohydne zachowanie wobec mnie mocno odciska się na mojej psychice. Juz wiem, że zaburzenie psychiczne w postaci narcyzmu u mojego męża jest faktem, już wiem, że potrzebny boski cud bo ta wersja właściwie nigdy nie jest refleksyjna i empatyczna (mąż nie współczuje nikomu, z wyjątkiem synów i zwierząt). Już wiem, że tresował mnie i manipulował moją uległością od wielu lat i przekraczał granice, które nieudolnie stawiałam. Moje dobre wspomnienia wiążą się z prezentami i może kupowaniem mieszkania, realizowaniem pewnych projektów - jak byśmy współpracowali. Nie pamiętam czułości. Jakieś nieudolne poklepywanie z chrząknięciem, oznaczajacym zakłopotanie. To niesamowite! . Nie przypominam sobie żadnych momentów troski, nawet w fazie zakochania we mnie. Psycholog po wywiadzie uważa, że obiektywnie byłam ofiarą przemocy psychicznej. Wiele sytuacji wyparłam z pamięci - i teraz powróciły. Rozmawiałam kolejny raz z psychologiem o swojej sytuacji by POZBYĆ SIĘ ROZPACZY a uzyskałam ostrą NIECHĘĆ, graniczącą z obrzydzeniem. Nie ma w tym winy psychologa - po prostu nie byłam świadoma skali zniszczeń w mojej psychice. Wybaczam mężowi Modlę się o zlikwidowanie tej niechęci. Mam ochotę nie wychodzić z pokoju, nie ogladać go na tej wersalce w salonie. Czuję się zbrukana - to dobre słowo. Jest mi z tym bardzo źle...
ODPOWIEDZ