Małżeństwo w rozsypce
Moderator: Moderatorzy
Re: Małżeństwo w rozsypce
Dziękuję Wam za modlitwę i wsparcie
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Małżeństwo w rozsypce
Bardzo długo nie pisałem w swoim wątku. W międzyczasie wiele się wydarzyło, łącznie z rozwodem. Nie będę tego szczegółowo opisywał, natomiast pojawiły się kolejne problemy - dziś moja żona oświadczyła, że nie chce się więcej zajmować naszym adoptowanym synem... Tak, dobrze przeczytaliście. Do tej pory sprawowaliśmy opiekę naprzemienną.
Kompletnie nie wiem, jak się zachować w tej sytuacji.
Proszę Was o modlitwę.
Kompletnie nie wiem, jak się zachować w tej sytuacji.
Proszę Was o modlitwę.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Małżeństwo w rozsypce
Pod Twoją obronę...
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Re: Małżeństwo w rozsypce
...uciekamy się , święta Boża Rodzicielko , ...
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Re: Małżeństwo w rozsypce
...uciekamy się Święta Boża Rodzicielko...
Re: Małżeństwo w rozsypce
...naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych...
Re: Małżeństwo w rozsypce
...ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać...
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Matka Teresa
Re: Małżeństwo w rozsypce
Panno chwale na i błogosławiona...
Monti życzę, by rozum wrócił twojej żonie a tobie dużo cierpliwości. To jest wasze dziecko nieważne że, adoptowane ufa wam i traktuje jak swoich rodziców. Nawet zwierzę jak się weźmie to trzeba być za nie odpowiedzialnym a o Dziecku to już nawet nie wspomnę.
Z modlitwą
Monti życzę, by rozum wrócił twojej żonie a tobie dużo cierpliwości. To jest wasze dziecko nieważne że, adoptowane ufa wam i traktuje jak swoich rodziców. Nawet zwierzę jak się weźmie to trzeba być za nie odpowiedzialnym a o Dziecku to już nawet nie wspomnę.
Z modlitwą
Re: Małżeństwo w rozsypce
...Panno chwalebna i błogosławiona...
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Małżeństwo w rozsypce
...o Pani nasza, Orędowniczko nasza, Pośredniczko nasza....
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Małżeństwo w rozsypce
Pocieszycielko nasza…
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Re: Małżeństwo w rozsypce
Pod Twoją obronę...
Re: Małżeństwo w rozsypce
Bardzo Wam dziękuję za modlitwę.
Jestem w szoku i do teraz nie mogę się pozbierać po tym, co mi oznajmiła żona. Nie chce się opiekować synem, nie chce go widzieć... Dla mnie to niewyobrażalne. Zwłaszcza w takim przypadku, gdy 10-letnie dziecko doświadcza już drugiego porzucenia przez matkę...
Wczoraj miała miejsce drobna awantura, podczas której chciałem załagodzić sytuację i fakt, nie stanąłem po jej stronie. Ma mi to za złe. Twierdzi, że nie akceptuje moich metod wychowawczych. Ja natomiast nie akceptuję jej zachowania, tj. krzyku, wyzwisk, przemocy. Każdemu mogą puścić nerwy, ale nie można tego uważać za coś normalnego. Mówię jej o możliwości konsultacji z psychologiem, ale nie chce o tym słyszeć.
Ciągle mam nadzieję, że się opamięta. Widzę natomiast analogiczny schemat działania jak w przypadku awantury, która rozpętała nasz kryzys (jest to opisane na początku wątku). Przykro to pisać, ale jest to osoba bardzo zaburzona i toksyczna. Może nie powinienem tak pisać, ale tak to dzisiaj widzę i czuję. I widzę też, niestety, że nie mam na to wpływu.
Nadmienię, że ostatnio nasze relacje układały się całkiem dobrze (jak na rozwodników). Dużo czasu spędzaliśmy razem z dzieckiem i było to dla niego bardzo ważne. Nie wiem, jak mam mu wytłumaczyć to, że teraz nie będzie widywał mamy.
Na szczęście jutro syn jedzie do sanatorium na prawie cztery tygodnie. Oby coś się w jej postawie zmieniło...
Jestem w szoku i do teraz nie mogę się pozbierać po tym, co mi oznajmiła żona. Nie chce się opiekować synem, nie chce go widzieć... Dla mnie to niewyobrażalne. Zwłaszcza w takim przypadku, gdy 10-letnie dziecko doświadcza już drugiego porzucenia przez matkę...
Wczoraj miała miejsce drobna awantura, podczas której chciałem załagodzić sytuację i fakt, nie stanąłem po jej stronie. Ma mi to za złe. Twierdzi, że nie akceptuje moich metod wychowawczych. Ja natomiast nie akceptuję jej zachowania, tj. krzyku, wyzwisk, przemocy. Każdemu mogą puścić nerwy, ale nie można tego uważać za coś normalnego. Mówię jej o możliwości konsultacji z psychologiem, ale nie chce o tym słyszeć.
Ciągle mam nadzieję, że się opamięta. Widzę natomiast analogiczny schemat działania jak w przypadku awantury, która rozpętała nasz kryzys (jest to opisane na początku wątku). Przykro to pisać, ale jest to osoba bardzo zaburzona i toksyczna. Może nie powinienem tak pisać, ale tak to dzisiaj widzę i czuję. I widzę też, niestety, że nie mam na to wpływu.
Nadmienię, że ostatnio nasze relacje układały się całkiem dobrze (jak na rozwodników). Dużo czasu spędzaliśmy razem z dzieckiem i było to dla niego bardzo ważne. Nie wiem, jak mam mu wytłumaczyć to, że teraz nie będzie widywał mamy.
Na szczęście jutro syn jedzie do sanatorium na prawie cztery tygodnie. Oby coś się w jej postawie zmieniło...
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Re: Małżeństwo w rozsypce
Jeśli żona nie zmieni zdania , a jak czytałem to jest to raczej płonna nadzieja . To dla syna będzie wręcz konieczna psycholog i terapia.Monti pisze: ↑09 sie 2021, 8:34 Bardzo Wam dziękuję za modlitwę.
Jestem w szoku i do teraz nie mogę się pozbierać po tym, co mi oznajmiła żona. Nie chce się opiekować synem, nie chce go widzieć... Dla mnie to niewyobrażalne. Zwłaszcza w takim przypadku, gdy 10-letnie dziecko doświadcza już drugiego porzucenia przez matkę...
Wczoraj miała miejsce drobna awantura, podczas której chciałem załagodzić sytuację i fakt, nie stanąłem po jej stronie. Ma mi to za złe. Twierdzi, że nie akceptuje moich metod wychowawczych. Ja natomiast nie akceptuję jej zachowania, tj. krzyku, wyzwisk, przemocy. Każdemu mogą puścić nerwy, ale nie można tego uważać za coś normalnego. Mówię jej o możliwości konsultacji z psychologiem, ale nie chce o tym słyszeć.
Ciągle mam nadzieję, że się opamięta. Widzę natomiast analogiczny schemat działania jak w przypadku awantury, która rozpętała nasz kryzys (jest to opisane na początku wątku). Przykro to pisać, ale jest to osoba bardzo zaburzona i toksyczna. Może nie powinienem tak pisać, ale tak to dzisiaj widzę i czuję. I widzę też, niestety, że nie mam na to wpływu.
Nadmienię, że ostatnio nasze relacje układały się całkiem dobrze (jak na rozwodników). Dużo czasu spędzaliśmy razem z dzieckiem i było to dla niego bardzo ważne. Nie wiem, jak mam mu wytłumaczyć to, że teraz nie będzie widywał mamy.
Na szczęście jutro syn jedzie do sanatorium na prawie cztery tygodnie. Oby coś się w jej postawie zmieniło...
Kontakt z obojgiem rodziców jest niezbędny dla prawidłowego rozwoju. W twoim przypadku porzuca dziecko kobieta . Kompletny brak zrozumienia i empatii . Brak świadomości ,że to ona jest dorosła i powinna brać odpowiedzialność za syna , wspólnie z toba , no ale ty to robisz. Ciężko abyś akceptował , teraz będę strzelał: właśnie wizwiska ,straszenie , szantaże czy być może bicie. Coraz częstszy przypadek porzucenie przez matkę w dzisiejszym świecie , tu może być fizyczny i emocjonalny , często jest emocjonalny . Dzieci zostają przy matce , często decyzja sądu , częstą błędna decyzja , ale ona jest zajęta i musi być szczesliwa , tworzy emocjonalne kaleki , bo te dzieci stają się narzędziami do pracy i nadrabiania jej niedociągnięć , spychania odpowiedzialności na dzieci , zrzucając ja z siebie. Pod przykrywką usamodzielniania.
Widzę wiele analogi w przypadku twojej żony i ..... żony. Toksyna ,aż się wylewa .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Re: Małżeństwo w rozsypce
Bardzo ciężko się to czyta. Nie da się wytłumaczyć decyzji żony. Nie da się tego w ogóle jakby zrozumieć. To jest trauma dla syna i będzie bardzo ciężko to gdzieś tam zniwelować. Jesteś jednak fajnym, inteligentnym i odpowiedzialnym facetem i "musisz" sobie poradzić. Jak prawdziwy mężczyzna. Jesteś dużo lepszym ojcem dla adoptowanego syna niż nie jeden biologiczny ojciec.Monti pisze: ↑09 sie 2021, 8:34 Bardzo Wam dziękuję za modlitwę.
Jestem w szoku i do teraz nie mogę się pozbierać po tym, co mi oznajmiła żona. Nie chce się opiekować synem, nie chce go widzieć... Dla mnie to niewyobrażalne. Zwłaszcza w takim przypadku, gdy 10-letnie dziecko doświadcza już drugiego porzucenia przez matkę...
Wczoraj miała miejsce drobna awantura, podczas której chciałem załagodzić sytuację i fakt, nie stanąłem po jej stronie. Ma mi to za złe. Twierdzi, że nie akceptuje moich metod wychowawczych. Ja natomiast nie akceptuję jej zachowania, tj. krzyku, wyzwisk, przemocy. Każdemu mogą puścić nerwy, ale nie można tego uważać za coś normalnego. Mówię jej o możliwości konsultacji z psychologiem, ale nie chce o tym słyszeć.
Ciągle mam nadzieję, że się opamięta. Widzę natomiast analogiczny schemat działania jak w przypadku awantury, która rozpętała nasz kryzys (jest to opisane na początku wątku). Przykro to pisać, ale jest to osoba bardzo zaburzona i toksyczna. Może nie powinienem tak pisać, ale tak to dzisiaj widzę i czuję. I widzę też, niestety, że nie mam na to wpływu.
Nadmienię, że ostatnio nasze relacje układały się całkiem dobrze (jak na rozwodników). Dużo czasu spędzaliśmy razem z dzieckiem i było to dla niego bardzo ważne. Nie wiem, jak mam mu wytłumaczyć to, że teraz nie będzie widywał mamy.
Na szczęście jutro syn jedzie do sanatorium na prawie cztery tygodnie. Oby coś się w jej postawie zmieniło...