W którą stronę?
Moderator: Moderatorzy
-
- Posty: 393
- Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: W którą stronę?
Nie dość, że mądrzy faceci to jeszcze mądre babki, Metanoja - jesteś nieoceniona, święte słowa.
U nas słuchajcie Święta spokojnie, bardzo fajny czas, uroczyste śniadanie, msza, 2 spacery, zabawy z dziećmi, odpoczynek, no kurczę, gdybym nie wiedziała, że to atrapa związku to bym sama miała wątpliwości. Tylko obydwoje takie smutne oczy mamy jak patrzymy na siebie. Iskierki rozbłyskują tylko do dzieci.
Nie wiem, u nas to już długo trwa a przez moje beznadziejne akcje widzę, że zmarnowałam dużo czasu. Cała ja. Czas dorosnąć a nie z pozycji niecierpliwego dziecka - że ja chodzę na terapię, pracuję, zmieniam się a on nie chce. Nie przebacza. Ma skamieniałe serce i być może kogoś w zapasie.
Muszę zmienić swoje centrum z niego na Boga. Bo tak do tej pory było. Z korektą, że w zasadzie byłam na pierwszym miejscu ja uwieszona na nim. Błagałam Boga dawno o prawdę i mam ją. Teraz proszę o mądrość, której się uczę i cierpliwość.
Pavel, Mare - cenne słowa, żeby teraz nie fikać tylko zostawić w spokoju, bo ja tak przypieram do ściany, do decyzji, że on nawet ruchu nie mogł zrobić w żadną stronę, bez szans, bo rzeczywiście pole manewru miał ograniczone tylko do tej ściany, a w zasadzie ścian, bo drugą byłam ja.
U nas słuchajcie Święta spokojnie, bardzo fajny czas, uroczyste śniadanie, msza, 2 spacery, zabawy z dziećmi, odpoczynek, no kurczę, gdybym nie wiedziała, że to atrapa związku to bym sama miała wątpliwości. Tylko obydwoje takie smutne oczy mamy jak patrzymy na siebie. Iskierki rozbłyskują tylko do dzieci.
Nie wiem, u nas to już długo trwa a przez moje beznadziejne akcje widzę, że zmarnowałam dużo czasu. Cała ja. Czas dorosnąć a nie z pozycji niecierpliwego dziecka - że ja chodzę na terapię, pracuję, zmieniam się a on nie chce. Nie przebacza. Ma skamieniałe serce i być może kogoś w zapasie.
Muszę zmienić swoje centrum z niego na Boga. Bo tak do tej pory było. Z korektą, że w zasadzie byłam na pierwszym miejscu ja uwieszona na nim. Błagałam Boga dawno o prawdę i mam ją. Teraz proszę o mądrość, której się uczę i cierpliwość.
Pavel, Mare - cenne słowa, żeby teraz nie fikać tylko zostawić w spokoju, bo ja tak przypieram do ściany, do decyzji, że on nawet ruchu nie mogł zrobić w żadną stronę, bez szans, bo rzeczywiście pole manewru miał ograniczone tylko do tej ściany, a w zasadzie ścian, bo drugą byłam ja.
Re: W którą stronę?
Ja mam takie wrażenie , że dzisiejsze "trzydziestki"
są strasznie niecierpliwe .
Skoro dziś było dobrze , .......... no tak ale nie było fantastycznie .
Nie masz wcale takiej złej sytuacji , a strasznie panikujesz .
Są osoby którym nigdy nie dogodzi , zawsze znajdą jakieś niedociągnięcie .
Metanoja
Bóg będzie kochał wiecznie tych co wiecznie w piekle będą siedzieć ?
Czy my Boga kochamy bezinteresownie , czy z racji tego
że inaczej możemy się do nieba nie dostać , a klucze ma Bóg ?
A co to jest ta bezinteresowna miłość małżonka ?
Czy aby nie z powodu nakazu Kościoła trwamy w tej miłości ?
Komu bardziej jest potrzebna nasza modlitwa ?
Bogu ?
Bóg sobie radę da , tak generalnie .
Owszem , po części Bogu także , skoro miłość wymaga relacji ,
a relacja rozmowy , wymiany .
są strasznie niecierpliwe .
Skoro dziś było dobrze , .......... no tak ale nie było fantastycznie .
Nie masz wcale takiej złej sytuacji , a strasznie panikujesz .
Są osoby którym nigdy nie dogodzi , zawsze znajdą jakieś niedociągnięcie .
Metanoja
A co z sądem i piekłem ?Tylko Boża miłość jest WIECZNA.
Bóg będzie kochał wiecznie tych co wiecznie w piekle będą siedzieć ?
Czy my Boga kochamy bezinteresownie , czy z racji tego
że inaczej możemy się do nieba nie dostać , a klucze ma Bóg ?
A co to jest ta bezinteresowna miłość małżonka ?
Czy aby nie z powodu nakazu Kościoła trwamy w tej miłości ?
Komu bardziej jest potrzebna nasza modlitwa ?
Bogu ?
Bóg sobie radę da , tak generalnie .
Owszem , po części Bogu także , skoro miłość wymaga relacji ,
a relacja rozmowy , wymiany .
Re: W którą stronę?
Tak mare, jest WIECZNA. Piekło jest również darem Boga, bo ta miłość Boga, wieczna miłość jest tak delikatna i krucha, że możesz ją zlekceważyć i odrzucić i Bóg uszanuje Twój wybór. Możesz odrzucić tę największą miłość Boga, odwołując się do swojej wolności, korzystając z kolejnego daru wolności, którym Cię Bóg obdarzył. Możesz Jego miłością nie chcieć być obdarowany. Spójrz na to z tej strony, że każda miłość podlega zranieniu. Również miłość Boga do człowieka podlega zranieniu. Ja na przykład powiedziałam Bogu na całą dekadę "nie", "nie chcę mieć z Tobą NIC wspólnego".Metanoja
Tylko Boża miłość jest WIECZNA.
A co z sądem i piekłem ?
Bóg będzie kochał wiecznie tych co wiecznie w piekle będą siedzieć ?
Jeśli chodzi o sąd. Moje (osobiste) zdanie jest takie, że ten sąd już dawno jest za nami, już się dokonał. Bóg nas już "osądził" na Krzyżu, usprawiedliwiając nas i zbawiając, sądem miłości i miłosierdzia. Innego sądu nie ma i nie będzie. Sąd który się odbędzie polegać będzie na weryfikacji, czy my ten sąd z krzyża przyjęliśmy w siebie i na niego odpowiedzieliśmy, czy nim wzgardziliśmy i odrzuciliśmy, bo okazał się dla nas głupstwem.
Ja wierzę w obietnicę Słowa Bożego. To Słowo wypełnia się DZIŚ. Już dziś się we mnie wypełnia, no oczywiście wiele z tego Słowa się jeszcze również nie wypełnia, ale proszę nieustannie, by to Słowo się we mnie wypełniło, wypełniło w moim życiu.Czy my Boga kochamy bezinteresownie , czy z racji tego
że inaczej możemy się do nieba nie dostać , a klucze ma Bóg ?
Obietnicą Boga na dziś (a nie na przyszłość jakąś tam) jest pierwsze błogosławieństwo z Kazania na Górze "Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie". W jakimś sensie to Słowo się już we mnie wypełnia, mam w sobie życie wieczne, umarłam dla grzechu, Pan Jezus we mnie żyje, od Niego czerpię życie. Skąd ta moja pewność? Myślę, że dążę i dbam o to w postawie żebraka przed Bogiem, by być uboga duchem, gdyż moje serce pragnie tego, by to Bóg stał się moim jedynym bogactwem i pozwalam się Mu prowadzić i formować. Nasłuchuję Jego głosu, nie chcę by Jego Słowo upadło, przechowuję je w moim sercu. Żyję w więzi z Bogiem.
Jeśli chodzi o miłość...i bezinteresowność...
Bóg nie jest interesowny. Kocha mnie, On pierwszy daje mi Siebie, ja tego doświadczam i chcę na tę miłość odpowiedzieć, odwzajemnić. Jego miłość wyzwala, uruchamia we mnie dar wzajemny. Chcę kochać razem z Nim, tą miłością, którą od Niego otrzymuję.
Ty mare nie jesteś w stanie sam z siebie kochać bezinteresownie, źródłem miłości jest Bóg.
Poza tym, co to jest to niebo? Przebywanie z Bogiem, które zaczyna się już dziś. Msza św. to istne niebo na ziemi. Ja żyję od Mszy św. do Mszy św. Można powiedzieć, że czas między jedną mszą św. a następną staje się mszą świętą. Uświęconym czasem, w którym przebywam z Bogiem.
Nie wiem jakie Ty masz motywacje by trwać w tej miłości. Podejrzewam że ile ludzi, tyle motywacji.A co to jest ta bezinteresowna miłość małżonka ?
Czy aby nie z powodu nakazu Kościoła trwamy w tej miłości ?
I co to w ogóle znaczy, że trwasz w tej miłości do współmałżonka?
Ja jestem wierna przysiędze małżeńskiej, którą sama składałam, nie nakazowi Kościoła. Proste.
No dokładnie, Bóg chce z nami rozmawiać, spotykać się z nami, być z nami w nieustannej komunii i dialogu. Jest wyjątkowo rozmowny.Komu bardziej jest potrzebna nasza modlitwa ?
Bogu ?
Bóg sobie radę da , tak generalnie .
Owszem , po części Bogu także , skoro miłość wymaga relacji ,
a relacja rozmowy , wymiany .
Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra. (Rz 8,28)
Re: W którą stronę?
Tak mare, jest WIECZNA. Piekło jest również darem Boga, bo ta miłość Boga, wieczna miłość jest tak delikatna i krucha, że możesz ją zlekceważyć i odrzucić i Bóg uszanuje Twój wybór.
Nie no , ale poleciałaś .
"Piekło jest DAREM Boga " ???
Oczywiście , rozumiem tę wolność wyboru jako prawo dane od Boga do słowa "nie" ,
ale nie rób z piekła "daru" i jeszcze do tego "daru miłości wiecznej" .
Piekło jet tylko KONSEKWENCJĄ "odrzucenia" Boga , przykrym skutkiem głupiego wyboru .
Inna rzecz , że ZAWSZE moim zdaniem jest to wybór NIEŚWIADOMY .
I można to logicznie udowodnić .
Aby bowiem dokonać świadomego wyboru należałoby najpierw
obie opcje doświadczyć .
Tymczasem nikt w piekle nie był , więc jak może świadomie "wybrać" to mieszkanko ,
jak go na oczy nie widział i nie pomieszkał ?
To jest tak oczywiste , że chyba nie trzeba dalej rozwijać ?
Na czym miałaby polegać ta miłość Boga do ludzi w piekle ?
Na tym , że Bóg ich kocha miłością wieczną ,
a oni tam wiecznie cierpią ?
I Bóg też wiecznie cierpi ( bo oni tam cierpią ) .
Kompletny bezsens .
---------------------------
Wierzę w Boga Ojca Stworzyciela ............. itd.Jeśli chodzi o sąd. Moje (osobiste) zdanie jest takie, że ten sąd już dawno jest za nami, już się dokonał. Bóg nas już "osądził" na Krzyżu, usprawiedliwiając nas i zbawiając, sądem miłości i miłosierdzia. Innego sądu nie ma i nie będzie.
A stamtąd PRZYJDZIE SĄDZIĆ ŻYWYCH I UMARŁYCH itd.
Mylisz odkupienie ( zbawienie , ale z grzechu pierworodnego )
z naszym osobistym jakby "udziałem w sprawie" ( skoro już mowa o sądzie ) .
Odkupienie było jakby warunkiem koniecznym , ale jednak tylko wstępnym .
Re: W którą stronę?
Ja się do piekła wtrąciłam w pewnym momencie, masakra. Ci co podobne mieli doświadczenie, to zrozumieją. Piekło jako stan bez Boga. Masakra.
Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra. (Rz 8,28)
Re: W którą stronę?
Bardzo "uduchowione" to co piszesz ,
choć opisane słowami "sztampowymi" .
Rozumiesz , takie "piękne , ale z kalki tego typu mów" .
Często księża głoszą takie schematyczne kazania , choć czasem zaskakują
i kazanie jest naprawdę "oryginalne" .
Gdyby nie Kościół ( w tym wypadku prawo kanoniczne i formalne wymogi zawarcia małżeństwa )
sama z siebie byś żadnej przysięgi nie składała , bo do czego ci byłaby ta przysięga ?
I gdyby prawo kościelne ( powiedzmy , że zgodnie z wolą Boga , przykazaniami )
nie wymagało wcale tej wierności to po co byś
i komu trwała i w czym ?
Już nie wspomnę , że ta druga osoba związku
wcale nie chce tej wierności "naszej" ( w części przypadków tu na forum )
i więcej , mając wolną wolę , może tak wybrać .
Oczywiście nie jest to opcja zalecana przez Boga .
Ja tu za długo jestem , aby się nabierać na "proste" wytłumaczenia .
Nie podważam zasadności trwania ,
ale uważam , że argumentacja powinna być rzetelna
i zbudowana na solidnym fundamencie .
Natomiast owszem , jako osoby z pewnością się różnimy
aż dziw , że tak mocno czasem
w sprawach niby wspólnych .
Inna rzecz , że są to naprawdę niezwykle trudne zagadnienia , teologicznie
i filozoficznie w ogóle .
choć opisane słowami "sztampowymi" .
Rozumiesz , takie "piękne , ale z kalki tego typu mów" .
Często księża głoszą takie schematyczne kazania , choć czasem zaskakują
i kazanie jest naprawdę "oryginalne" .
Nie no , nie rozśmieszaj mnie .Nie wiem jakie Ty masz motywacje by trwać w tej miłości. Podejrzewam że ile ludzi, tyle motywacji.
I co to w ogóle znaczy, że trwasz w tej miłości do współmałżonka?
Ja jestem wierna przysiędze małżeńskiej, którą sama składałam, nie nakazowi Kościoła. Proste.
Gdyby nie Kościół ( w tym wypadku prawo kanoniczne i formalne wymogi zawarcia małżeństwa )
sama z siebie byś żadnej przysięgi nie składała , bo do czego ci byłaby ta przysięga ?
I gdyby prawo kościelne ( powiedzmy , że zgodnie z wolą Boga , przykazaniami )
nie wymagało wcale tej wierności to po co byś
i komu trwała i w czym ?
Już nie wspomnę , że ta druga osoba związku
wcale nie chce tej wierności "naszej" ( w części przypadków tu na forum )
i więcej , mając wolną wolę , może tak wybrać .
Oczywiście nie jest to opcja zalecana przez Boga .
Ja tu za długo jestem , aby się nabierać na "proste" wytłumaczenia .
Nie podważam zasadności trwania ,
ale uważam , że argumentacja powinna być rzetelna
i zbudowana na solidnym fundamencie .
Natomiast owszem , jako osoby z pewnością się różnimy
aż dziw , że tak mocno czasem
w sprawach niby wspólnych .
Inna rzecz , że są to naprawdę niezwykle trudne zagadnienia , teologicznie
i filozoficznie w ogóle .
Re: W którą stronę?
Piekło jako stan BEZNADZIEI WIECZNEJ na zmianę sytuacji .a się do piekła wtrąciłam w pewnym momencie, masakra. Ci co podobne mieli doświadczenie, to zrozumieją. Piekło jako stan bez Boga. Masakra.
Wybacz , ale NIKT niczego takiego nie doświadczył .
Oczywiście , przeżywamy jako ludzie sytuacje niezwykle trudne ,
ale z tym piekłem rzeczywistym ( tak definiowanym )
nie ma tu cienia cieni porównania .
I właśnie dlatego twierdzę , że żaden człowiek
nie "wybiera" piekła świadomie , zdrowy na umyśle .
Ludzie jeżeli już to pójdą do piekła bo :
- nie wierzą w jego istnienie
- nie myślą o tym ( czasem generalnie niewiele myślą o czymkolwiek )
- jakoś to będzie
- skoro Bóg jest miłością i mnie kocha , to jak może skazać mnie na cierpienie
- Jezus nas odkupił , nikt nie pójdzie do piekła
- będzie gorąco , ale na urlop jeżdzę na południe , lubię ciepło
- sam tam nie będę
itd. itp.
Re: W którą stronę?
Halo, dyskutanci
To jest wątek Niezapominajki! Czy ta dyskusja w czymś jej pomaga?
Niezapominajka
Co Ty na temat tej dyskusji?
Dla mnie to ona rozwadnia wątek.
Serdecznie zapraszam w inne miejsca forum.
Tam sam chętnie włączę się w dyskusję.
To jest wątek Niezapominajki! Czy ta dyskusja w czymś jej pomaga?
Niezapominajka
Co Ty na temat tej dyskusji?
Dla mnie to ona rozwadnia wątek.
Serdecznie zapraszam w inne miejsca forum.
Tam sam chętnie włączę się w dyskusję.
-
- Posty: 393
- Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: W którą stronę?
Mare - odmłodziłeś mnie, do tej 30tki dodaj dyszke, a mój mąż jeszcze starszy. Może kryzys wieku średniego?
Mi te dyskusje nie przeszkadzają, uwielbiam.
Ja jestem we frakcji Hryniewicza i Balthasara - że piekło jest puste lub jeśli nie to nawet tam Jezus jest i daje nadzieję, współcierpi z ludźmi i obecnością przywołuje.
"H.U. von Balthasar tak oto opisuje ten dramatyczny dialog pomiędzy Ojcem i Synem: „Jeśli Ojciec musi być uważany za stwórcę ludzkiej wolności – ze wszystkimi przewidywalnymi jej konsekwencjami! – tak więc również sąd i piekło należą zasadniczo do Niego; i jeśli posyła On Syna na świat, by świat został zbawiony a nie osądzony, oraz Synowi ‚przekazuje cały sąd’ (J 5,22), musi zatem wprowadził Go, o ile jest Synem wcielonym, również do „piekła” (jako ostatniej konsekwencji ludzkiej wolności)”[6]. Chrystus zaś wypełnia powierzoną Mu misję w absolutnym posłuszeństwie. Dzięki temu posłuszeństwu Jezus przeszedł przez ciemności piekła. Dlatego też możemy powtórzyć za von Balthasarem, że piekło należy już do Chrystusa. Zmartwychwstając ze znajomością piekła, Chrystus może przekazać także nam tę wiedzę[7]. A wraz z nią ofiarowuje nam nadzieję że piekło – rozumiane jako stan kary wieczystej – pozostanie jednak puste!"
Mi te dyskusje nie przeszkadzają, uwielbiam.
Ja jestem we frakcji Hryniewicza i Balthasara - że piekło jest puste lub jeśli nie to nawet tam Jezus jest i daje nadzieję, współcierpi z ludźmi i obecnością przywołuje.
"H.U. von Balthasar tak oto opisuje ten dramatyczny dialog pomiędzy Ojcem i Synem: „Jeśli Ojciec musi być uważany za stwórcę ludzkiej wolności – ze wszystkimi przewidywalnymi jej konsekwencjami! – tak więc również sąd i piekło należą zasadniczo do Niego; i jeśli posyła On Syna na świat, by świat został zbawiony a nie osądzony, oraz Synowi ‚przekazuje cały sąd’ (J 5,22), musi zatem wprowadził Go, o ile jest Synem wcielonym, również do „piekła” (jako ostatniej konsekwencji ludzkiej wolności)”[6]. Chrystus zaś wypełnia powierzoną Mu misję w absolutnym posłuszeństwie. Dzięki temu posłuszeństwu Jezus przeszedł przez ciemności piekła. Dlatego też możemy powtórzyć za von Balthasarem, że piekło należy już do Chrystusa. Zmartwychwstając ze znajomością piekła, Chrystus może przekazać także nam tę wiedzę[7]. A wraz z nią ofiarowuje nam nadzieję że piekło – rozumiane jako stan kary wieczystej – pozostanie jednak puste!"
Re: W którą stronę?
Nie do końca .Mare - odmłodziłeś mnie, do tej 30tki dodaj dyszke, a mój mąż jeszcze starszy. Może kryzys wieku średniego?
30tki znaczyć miało 30-35 powiedzmy .
Natomiast owszem założyłem te 5 lat mniej u ciebie .
Co do samego zaś piekła i tych spraw .
Ja tylko usiłuję myśleć , zadaję pytania itd.
Absolutnie nie twierdził bym niczego z jakąkolwiek pewnością .
A już na pewno , że piekła nie ma , czy że będzie puste .
Myślę jednak , że nie ma i nie było i nie będzie człowieka na Ziemi
który takie rzeczy wie , wiedział czy będzie wiedział .
Za tydzień mamy Święto Miłosierdzia ,
bardzo różnie zresztą rozumiane
przez wiernych także .
A przecież i sam Kościół miał z nim "kłopot" .
Wiara jest jak dzika rzeka ,
to się poszerza i spłyca , czasem znów wąska ale głęboka ,
wije się meandruje , zwalnia przyspiesza
ale kiedyś ujdą jej marne wody do oceanu .
-
- Posty: 393
- Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: W którą stronę?
ja też nie; tylko kłóci mi się pojęcie Miłości Boga z Piekłem. Piekło w Piśmie istnieje,ale nie znaczy, że istnieje naprawdę - w sensie (jakże te słowa są kalekie i ułomne, wiadomo, że nie ma żadnej smażalni story, piekło to raczej stan, śmierć relacji, bo Bóg, Trójca to relacja, to samotność, pustka...no żadne słowa nie oddadzą),wydaje mi się bardziej przestrogi, straszaka, na zasadzie rodzicielskiego "jak nie usłuchasz i wsadzisz łapkę w ogien to się spali" a przecież żaden rodzic nie chce takiego skutku dla dziecka, tylko ostrzega i straszy.
Kłóci mi się też, że tu na ziemi, człowiek nie znając Boga (nawet my, uważający, że Go znamy) miałby świadomie skazywać się na taki los, toć jesteśmy ułomni, egoistyczni, pełni błędów, grzechów, uwarunkowani srodowiskowo, wykrzywieni rodzinnie, Boga nie widzimy twarzą w twarz...uważam, że po śmierci będzie moment decyzji ostatecznej (tu,na ziemi to male nieporadne kroczki człowieka, któremu się wydaje, że cos tam wie...). Ja też nic nie wiem, ale bliżej mi do koncepcji pustego piekła i pełno Bożego Miłosierdzia dla każdego, nawet dal najzatwardzialszego grzesznika, który nieoprze się Jezusowie, gdy ten przyjdzie po niego choćby do samego piekła (stanu tego człowieka, który nie widzi ratunku).
Nie wiemy czy Bóg jest, wierzymy, tak samo ateista nie wie czy nie ma nic (jest nicość?), on wierzy tylko w to (moi znajomi ateiści strasznie fikają przy tym argumencie , ze oni też koniec konców wierzą).
Re: W którą stronę?
Niektórzy ludzie na ziemi mieli już możliwość zobaczenia piekła. Np. dzieci w Fatimie:
https://wobroniewiaryitradycji.wordpres ... ja-piekla/
Jasno jest tam o "jakby morzu ognia".
https://wobroniewiaryitradycji.wordpres ... ja-piekla/
Jasno jest tam o "jakby morzu ognia".
Wizja trwała chwilę, podczas której Łucja wykrztusiła tylko: „Aj!”. Stwierdziła później, że gdyby nie obietnica Matki Bożej wzięcia jej i jej kuzynów do nieba, wszyscy oni umarliby na miejscu z przerażenia i grozy.
Re: W którą stronę?
Mare, nie pisałam w tym celu, by ciebie rozśmieszyć albo byś komentował moje osobiste doświadczenie czy też wnioski dotyczące sądu i piekła. Podzieliłam się tym, co moje. Twoje doświadczenie może być inne. Ale kończę wypowiedź w tym temacie.
Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra. (Rz 8,28)
Re: W którą stronę?
Niezapominajka ,
wspomniałaś , że twój mąż jest ateistą .
Generalnie , fizyka uważa , że początkiem świata był
tzw. "wielki wybuch" .
Zapytaj męża czy wierzy w cuda ?
......... a potem ( jak zapewne odpowie , że nie )
zapytaj co zainicjowało ten "wielki wybuch"
i jeszcze ważniejsze SKĄD wzięła się materia ?
No , bo chyba nie powstało coś z niczego ?
No właśnie , a ja nie wierzę w cuda
dlatego ROZUM podpowiada mi ( logika nakazuje )
istnienie jakiejś SIŁY STWÓRCZEJ tej materii i sprawczej samego "wielkiego wybuchu" .
Tak więc u mnie wiara w Boga to wynik logicznego , prostego myślenia .
Ateista natomiast wierzy w cuda ,
znaczy że coś powstało z niczego ( materia )
i proces ( te wziął się sam z siebie ) .
Taki paradoks .
Nauka nie przeszkadza wierze , wręcz przeciwnie .
Nauka potwierdza tylko geniusz Boga .
Świat jest UPORZĄDKOWANY bowiem w stopniu niebywałym ,
tymczasem "nauka racjonalistów" zakłada PRZYPADEK ewolucyjny .
A ja mówię , trzy kamienie na sobie jeden na drugim , na środku drogi , świadczą o tym
że przechodził ktoś na tyle inteligentny
aby je tak ułożyć .
O ile zaś bardziej genialnie poukładany jest wszechświat makro i mikro .
Tak więc Stwórca musi być geniuszem .
Boga nikt nie widział , ale KAŻDY może obserwować jego DZIEŁO , świat .
Po dziele zaś poznajemy twórcę , jak obraz świadczy o malarzu itd.
I widzę więc , że świat jest DOBRY , piękny , hojny we wszelkie boże dary .
I tu dla każdego coś miłego .
Jeden zachwyci się muzyką , inny będzie zwiedzał , jeszcze innego zachwyci matematyka ,
kobieta też od biedy jest dziełem Boga .
A wojny , obozy koncentracyjne itd ?
To już sprawa LUDZI i ich nieposłuszeństwa generalnie
i to z kolei dość prawdopodobnie i sensownie tłumaczy
tylko Biblia .
W każdym razie bardziej logicznego wytłumaczenia nie znam .
Co zaś do piekła .
Lepiej dmuchać na zimne , niż się sparzyć .
Dużo bezpieczniej przyjąć , że ono jest .
wspomniałaś , że twój mąż jest ateistą .
Generalnie , fizyka uważa , że początkiem świata był
tzw. "wielki wybuch" .
Zapytaj męża czy wierzy w cuda ?
......... a potem ( jak zapewne odpowie , że nie )
zapytaj co zainicjowało ten "wielki wybuch"
i jeszcze ważniejsze SKĄD wzięła się materia ?
No , bo chyba nie powstało coś z niczego ?
No właśnie , a ja nie wierzę w cuda
dlatego ROZUM podpowiada mi ( logika nakazuje )
istnienie jakiejś SIŁY STWÓRCZEJ tej materii i sprawczej samego "wielkiego wybuchu" .
Tak więc u mnie wiara w Boga to wynik logicznego , prostego myślenia .
Ateista natomiast wierzy w cuda ,
znaczy że coś powstało z niczego ( materia )
i proces ( te wziął się sam z siebie ) .
Taki paradoks .
Nauka nie przeszkadza wierze , wręcz przeciwnie .
Nauka potwierdza tylko geniusz Boga .
Świat jest UPORZĄDKOWANY bowiem w stopniu niebywałym ,
tymczasem "nauka racjonalistów" zakłada PRZYPADEK ewolucyjny .
A ja mówię , trzy kamienie na sobie jeden na drugim , na środku drogi , świadczą o tym
że przechodził ktoś na tyle inteligentny
aby je tak ułożyć .
O ile zaś bardziej genialnie poukładany jest wszechświat makro i mikro .
Tak więc Stwórca musi być geniuszem .
Boga nikt nie widział , ale KAŻDY może obserwować jego DZIEŁO , świat .
Po dziele zaś poznajemy twórcę , jak obraz świadczy o malarzu itd.
I widzę więc , że świat jest DOBRY , piękny , hojny we wszelkie boże dary .
I tu dla każdego coś miłego .
Jeden zachwyci się muzyką , inny będzie zwiedzał , jeszcze innego zachwyci matematyka ,
kobieta też od biedy jest dziełem Boga .
A wojny , obozy koncentracyjne itd ?
To już sprawa LUDZI i ich nieposłuszeństwa generalnie
i to z kolei dość prawdopodobnie i sensownie tłumaczy
tylko Biblia .
W każdym razie bardziej logicznego wytłumaczenia nie znam .
Co zaś do piekła .
Lepiej dmuchać na zimne , niż się sparzyć .
Dużo bezpieczniej przyjąć , że ono jest .
Re: W którą stronę?
Uj. Toś wsadził kij w mrowiskokobieta też od biedy jest dziełem Boga
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II