Pod ścianą

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pod ścianą

Post autor: Nirwanna »

Wiedźmin pisze: 07 mar 2020, 22:10 ... np. moja babcia "skorpionica zodiakalna" ;)
Zakładam, że akurat na tym forum ten dodatek nie niesie jakiś istotnych treści, ważących na przekazie całej myśli.
Stąd moderacja sugeruje ich unikać.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Ukasz

Re: Pod ścianą

Post autor: Ukasz »

Wiedźmin pisze: 07 mar 2020, 22:10 Ja około roku spałem obok żony - po prostu spałem - da się...
(potem z różnych względów wyprosiłem na kanapę do salonu)
Podobnie było u mnie. Najpierw w okresie, kiedy oboje deklarowaliśmy odbudowywanie relacji. Ja byłem gotowy na zbliżenie, ona nie, spaliśmy w jednym łóżku przez trzy miesiące bez żadnego dotyku. Mi było dobrze z tym, że po prostu zasypia obok mnie. Potem był okres, kiedy (rzadko i zupełnie inaczej niż bym chciał) był seks. Potem ja odmówiłem fizycznego kontaktu i domagałem się wyprowadzki - to się w końcu stało, ale po kolejnych czterech miesiącach w jednym łóżku i zarazem całkiem osobno.
Znam małżeństwo, bardzo udane, wierne, z szóstką dzieci - a małżonkowie nigdy nie spali w jednym łóżku. Dla nich seks to seks, a spanie to spanie. I inne, już chyba nie tak udane, bo był paroletni kryzys ze zdradą, ale wrócili do siebie i do śmierci byli razem - w tą samą zasadą osobnych łóżek.
Seks i spanie w jednym łóżku to dwie rzeczy, które mogą, ale nie muszą łączyć się ze sobą.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Pod ścianą

Post autor: nałóg »

Tak mi przyszło do głowy......można spać w jednym łóżku z kobietą i nie odczuwać pożądania...... można jak się ma 50-60 lat...... a jak młodszym? To niech młodsi się wypowiadają, lecz taka analogia mi się nasunęła ( jako alkoholikowi) że to tak trochę jakby trzeźwy alkoholik barmanem został i nie odczuwał dyskomfortu.....
Wiedźmin

Re: Pod ścianą

Post autor: Wiedźmin »

nałóg pisze: 08 mar 2020, 22:27 Tak mi przyszło do głowy......można spać w jednym łóżku z kobietą i nie odczuwać pożądania...... można jak się ma 50-60 lat...... a jak młodszym? [...]
Młody nie byłem fakt - 41 lat.

Poza tym, kto mówił, że ma się "nie odczuwać pożądania"?
Można "poodczuwać pożądanie", poobserwować ten stan i grzecznie zamknąć oczy i zasnąć.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pod ścianą

Post autor: tata999 »

nałóg pisze: 08 mar 2020, 22:27 Tak mi przyszło do głowy......można spać w jednym łóżku z kobietą i nie odczuwać pożądania...... można jak się ma 50-60 lat...... a jak młodszym? To niech młodsi się wypowiadają, lecz taka analogia mi się nasunęła ( jako alkoholikowi) że to tak trochę jakby trzeźwy alkoholik barmanem został i nie odczuwał dyskomfortu.....
Może to też zależy jaka kobieta leży w łóżku. Zapewne są jeszcze inne czynniki, nie tylko swój wiek.
Chile
Posty: 29
Rejestracja: 17 lut 2020, 14:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pod ścianą

Post autor: Chile »

Przede wszystkim bardzo dziękuję za wszystkie wpisy, i te "po mojej myśli", i te krytyczne. Wszystkie czytam uważnie i wałkuję w głowie.
W ramach dbania o swoją higienę psychiczną spędziłam z koleżankami przedłużony weekend w Poznaniu, rozmawiająć i zmieniajac kawiarnie. Dzieci zostały z mężem. Nie dzwoniłam, nie pisałam i nie interesowałam się. Odpisywałam tylko na smsy, czy żyję.
Chciałabym poruszyć temat bliskości. Nie będę nikogo cytować, bo wpisów było zbyt wiele. Ponieważ mieszkamy razem z mężem już kilka lat, ale wciąż nam się nie udało wyprowadzić tego małżeństwa na prostą, postanowiłam te rzeczy, na które mam wpływ naprawić. Chodzi o to, że po wspólnym zamieszkaniu wiele rzeczy nie zostało dogadanych i ustalonych, dlatego teraz, kiedy wydaje mi się, że mamy kolejną szansę, bo coś się u nas ruszyło (rozmowy, szczerość - wydaje mi się), chcę ustalić rzeczy, które wtedy już powinny być ustalone.
Przede wszystkim kategoryczny zakaz kontaktów z kowalską. Mężowi się wydawało, że jakiś sms od czasu do czasu o pogodzie jest ok, a ja nic z tym nie zrobiłam. Teraz postawiłam sprawę jasno - absolutnie żadnych kontaktów. Potem hasła - moim zdaninem wtedy sprawę zaniedbałam. Jak można próbować odbudować zaufanie, jak się ma przed sobą tajemnice i hasła w telefonie?
Potem terapia - nie ja ją załatwiam i nie ja płacę. To jest też spora różnica, bo wtedy to była moja inicjatywa. Teraz mąż się tym zajął. Wczoraj zapytałam go, ile czasu na nią przewidział, w sensie ilości spotkań. Powiedział, że tyle, ile będzie trzeba.
I własnie idąc tym tropem pojawił się temat bliskości. Mieszkając razem, spędzaliśmy wieczory osobno. Ja z książką w bibliotece, on w swoim pokoju przed komputerem. Podczas rozmowy powiedział mi, że nie ma z kim pogadać, bo ja się zamykam z książką. A ja czytam, bo on siedzi przy komputerze i wygląda na zajętego. Wygląda to dość mocno na wymówkę z jego strony, bo to on powienien zabiegać o czas ze mną, ale na ten moment kiedy to mówił, miałam rzeczywiście wrażenie, że faktycznie mamy jakiś problem komunikacyjny. Pisałam już, że mąż jest raczej zamkniętą osobą, introwertykiem. Dlatego zaproponowałam, że bedziemy spać razem, bo w moim rozumieniu, tak powinno być już wczęśniej. Nie kuszę go seksem, nie podkładam się, nie inicjuję rozmów o tym, ale śpimy obok siebie. Jakoś tak intuicyjnie czułam, że tak będzie dobrze. Ubrana jestem jak zwykle, starannie, ale nie wyzywająco.
Nie wiem natomiast jak mam reagować na okropne, żenujące zachowanie tej dziewczyny. Już w ubiegłym roku robiła takie akcje, że wydzwaniała do meża całymi dniami. Wczoraj po przyjściu z kościoła zobaczyłam telefon służbowy w kuchni, na widoku, a na nim 39 nieodebranych połączeń. Mogę się jedynie domyślić ile takich miał na telefonie prywatnym. Widziałam też fragment smsa, w którym mu groziła, że do nas przyjedzie - nie wiem, za bardzo po co. Widzę, że ta kobieta jest mocno niezrównoważona psychicznie. Podczas naszej rozmowy ustaliliśmy, a właściwie ja zażądałam, aby mąż postawił przed nią sprawę jasno, czyli w mojej obecności powiedział jej, że nie chce więcej z nią kontaktów, bo zostaje z żoną, ale on wciąż tego nie zrobił. Twierdzi, że wtedy dopero ona zacznie nas wszystkich męczyć (w ubiegłym roku wydzwaniała też do mnie). Myślę, że ten temat poruszę jutro na terapii, bo uważam, że bez względu na konsekwencje, a raczej właśnie z tego względu, jest mi takie jasne postawienie sprawy winien. Ale z drugiej strony, nie chcę być mamusią, która z batem stoi nad synkiem, pogania i egzekwuje.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pod ścianą

Post autor: Nirwanna »

Chile, mam nadzieję, że masz świadomość, że tego typu nękanie nazywa się stalking i jest potencjalnie karalne, można to zgłosić na policję.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Ukojenie
Posty: 98
Rejestracja: 17 sty 2019, 16:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pod ścianą

Post autor: Ukojenie »

każdy numer mozna zablokować więc nie rozumiem tych nieodebranych 39 połaczeń, małzonek nie zablokował numeru Kowalskiej?
krople rosy

Re: Pod ścianą

Post autor: krople rosy »

Ukojenie pisze: 09 mar 2020, 11:02 każdy numer mozna zablokować więc nie rozumiem tych nieodebranych 39 połaczeń,
To samo chciałam napisać. Blokada nr telefonu to zablokowanie intruza.
Zachowanie tej kobiety to totalna kompromitacja. Mam nadzieję, że mąż to wdzi.
Ale coś go chyba jednak powstrzymuje przed ucięciem radykalnym kontaktu.....
Chile
Posty: 29
Rejestracja: 17 lut 2020, 14:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pod ścianą

Post autor: Chile »

Ukojenie pisze: 09 mar 2020, 11:02 każdy numer mozna zablokować więc nie rozumiem tych nieodebranych 39 połaczeń, małzonek nie zablokował numeru Kowalskiej?
Dzwoni głównie z nr prywatnego.
Dużo się zastanawiam na tym, co piszecie o moim zniewoleniu męża i załatwiania za niego wszystkiego. Fakt, że mu zawsze mamusiowałam, przerabiałam już lata temu. Moja przyjaciółka twierdzi, że on ma problem z udźwignięciem mojego charakteru, mojej siły, bo sam jest słaby i nie wie, czego chce. I mam właśnie na nowo ogromną zagwózdkę z tym, gdzie jest granica między jasnym wymaganiem, czyli ustalaniem zasad z mojej strony (mama kazała, mama zabroniła), a tym, że to właściwie on powinien chcieć i się starać. Na zakazach i nakazach za daleko nie zajedziemy, a z drugiej strony odpuszczenie zupełne już przerabialiśmy i nie wyszło.
krople rosy

Re: Pod ścianą

Post autor: krople rosy »

Chile pisze: 09 mar 2020, 11:19 Dużo się zastanawiam na tym, co piszecie o moim zniewoleniu męża i załatwiania za niego wszystkiego. Fakt, że mu zawsze mamusiowałam, przerabiałam już lata temu. Moja przyjaciółka twierdzi, że on ma problem z udźwignięciem mojego charakteru, mojej siły, bo sam jest słaby i nie wie, czego chce. I mam właśnie na nowo ogromną zagwózdkę z tym, gdzie jest granica między jasnym wymaganiem, czyli ustalaniem zasad z mojej strony (mama kazała, mama zabroniła), a tym, że to właściwie on powinien chcieć i się starać. Na zakazach i nakazach za daleko nie zajedziemy, a z drugiej strony odpuszczenie zupełne już przerabialiśmy i nie wyszło.
Chile, ja uważam, że rozwiązanie sytuacji i Wasze oczekiwania wobec siebie nawzajem powinny wyniknąć z rozmowy i z dobrowolnej odpowiedzi na pytanie co jesteście w stanie z siebie dać dla polepszenia i uzdrowienia Waszej relacji.
,,Co jesteś skłonny i gotowy zrobić mężu/żono żebysmy mogli ruszyć naprzód''?
Pytania nie sa tak natarczywe i ingerujące jak żądania. Co prawda, masz prawo męzowi zakomunikować, że kontakt z tą kobietą to dalej jest kręcenie się w kółko i hamulec do zmiany i bardzo chciałabyś by tę przeszkodę usunął. I zostawić mu wolność wyboru .
Powinien też być swiadomy, że Ty tyle z siebie dasz i odpowiesz na jego potrzeby i pragnienia na ile on będzie wobec siebie i Ciebie uczicwy. I nie ma to nic wspólnego z odwetem czy złośliwością ale z uczciwością własnie i poważnym podejściem do problemu.
Albo kładziecie nowe fundamenty pod Wasza relację albo to znów tylko zabawa i pozory.
Od tego zalezy sukces.
Ukojenie
Posty: 98
Rejestracja: 17 sty 2019, 16:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pod ścianą

Post autor: Ukojenie »

Chile pisze: 09 mar 2020, 10:24
Nie wiem natomiast jak mam reagować na okropne, żenujące zachowanie tej dziewczyny. Już w ubiegłym roku robiła takie akcje, że wydzwaniała do meża całymi dniami. Wczoraj po przyjściu z kościoła zobaczyłam telefon służbowy w kuchni, na widoku, a na nim 39 nieodebranych połączeń. Mogę się jedynie domyślić ile takich miał na telefonie prywatnym. Widziałam też fragment smsa, w którym mu groziła, że do nas przyjedzie - nie wiem, za bardzo po co. Widzę, że ta kobieta jest mocno niezrównoważona psychicznie.

Po pierwsze to żenująco zachowywał się mąż.
Po drugie - nie nam oceniac czy ona jest niezrównoważona psychicznie- byc może mąz naobiecywał jej takich rzeczy że teraz tak reaguje
Po trzecie - zajmowanie się Kowalską, jej poczynaniami i jej stanem psychicznym jest wg mnie kompletnie niepotrzebne i zbędne

Sms nie można wysyłać z nr prywatnego a więc mąz nie zablokował jej numeru
Wiedźmin

Re: Pod ścianą

Post autor: Wiedźmin »

Chile pisze: 09 mar 2020, 11:19
Ukojenie pisze: 09 mar 2020, 11:02 każdy numer mozna zablokować więc nie rozumiem tych nieodebranych 39 połaczeń, małzonek nie zablokował numeru Kowalskiej?
Dzwoni głównie z nr prywatnego. [...]
Prywatne/zastrzeżone - mam od lat zablokowane - głównie aby uniknąć spamu i innych niechcianych połączeń.

A co do zakazów/nakazów.

Nie da się (a raczej nie powinno się) dorosłej osobie nakazywać.
Natomiast da się (i raczej powinno się) NIE GODZIĆ na krzywdę własną czy dzieci (rodziny).

Raz już się nie zgodziłaś... wyniknął z tego rozwód.
Generalnie w małżeństwie bardzo mało jest narzędzi... które pozwalają zdecydowanie wyrazić naszą "niezgodę" na coś.

Jeśli mąż jeszcze naprawdę niedawno hasał u kowalskiej - a Ty Chile zgadzasz się na wspólny stół i łoże... to nie wiem w jaki inny sposób, będąc po rozwodzie - będziesz mogła ową niezgodę na krzywdzące zachowania męża wyrażać - może inne doświadczone kobiety Ci pomogą i coś podpowiedzą.
Chile
Posty: 29
Rejestracja: 17 lut 2020, 14:00
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pod ścianą

Post autor: Chile »

Wiedźmin pisze: 09 mar 2020, 11:58 Jeśli mąż jeszcze naprawdę niedawno hasał u kowalskiej - a Ty Chile zgadzasz się na wspólny stół i łoże... to nie wiem w jaki inny sposób, będąc po rozwodzie - będziesz mogła ową niezgodę na krzywdzące zachowania męża wyrażać - może inne doświadczone kobiety Ci pomogą i coś podpowiedzą.
Wiedźminie, mogę go jedynie spakować i obwieścić, że nie godzę się na takie traktowane i że zaczynamy życie każdy na własny rachunek i na własną odpowiedzialność. Ale do tego, jak widać, jeszcze nie dojrzałam.
Ukojenie
Posty: 98
Rejestracja: 17 sty 2019, 16:05
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pod ścianą

Post autor: Ukojenie »

Chile pisze: 18 lut 2020, 8:54 w sumie sytuacja ta trwa już 7 lat, doszłam do wniosku, że on już nigdy się nie zmieni - zawsze będzie mnie okłamywał i wykorzystywał. Nie wiem już, co powinnam zrobić. Jestem osobą wykształconą i samodzielną finansowo, ale ze względu na dzieci nie mam siły żeby go spakować i wyrzucić. Boję się też prawdę mówiąc o zdrowie naszych mam, ponieważ oby dwie przeżyły nasze probemy mocno, teściowa miała nawet zawał.
wyboldowałam
ad 1 to uzależnienie - jak pomóc gdy się z tym juz pogodziłas i trwasz
ad 2 czyżby ze wględu na dzieci? to czeste tłumaczenie swojej słabości wzgledem męża
ODPOWIEDZ