Zdrada i co dalej?

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: contesempre »

3letniaMężatka pisze: 29 kwie 2020, 19:42
Dokładnie. Każdy sam z tej lekcji musi wyciągnąć wniski. Mi też tak sie wydawało - że to zdradzający musi cały czas przepraszać i zapewniać, że nigdy tego nie zrobi, że sie zmienił itd.
Skończyło się to tak, że mąż po kilku miesiącach nie wytrzymał presji. Bo ile razy można wracać (...)
To bardzo ważne i pouczające co piszesz. Bo ja właśnie to przechodzę. Wydawało mi się, że za swoje winy muszę ponieść konsekwencje i jeśli będzie trzeba to będę je ponosić do końca życia Ale przyszedł taki moment, że przestałam przyjmować na siebie oskarżenia. I nie mam zamiaru ich wiecie znosić. Albo mąż powie ok, od zera zaczynamy albo nic z tego nie wyjdzie bo ja naprawdę nie jestem w stanie znosić więcej tych ciosów.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: lustro »

contesempre pisze: 29 kwie 2020, 7:56
lustro pisze: 28 kwie 2020, 15:15 Kazdemu zdradzonemu-porzuconemu wydaje się, ze ten drugi powinien na kolanach wrocic. Blagac, plakac, wstydzic się... Nie, to tak nie dziala.
Nie ma co oczekiwać worów pokutnych i posypywania glowy popiolem.
Z tej lekcji kazdy najpierw sam musi wyciagnac wlasne wnioski.

Lustro, bardzo Ci dziękuję za te słowa! Są one bardzo ważne, z pewnością nie tylko dla mnie.
Bo naprawdę warto sobie zdać sprawę, że zarówno zdradzony jak i zdradzający, czują się źle(są też skrajne przypadki kiedy zdradzający nie ma skrupułów w ogóle). Zdradzony czuje żal, nienawiść, zawód, ból i wszelkie odczucia towarzyszące krzywdzie. Obwinia się, szuka przyczyny w sobie, stawia warunki, oczekuje wiele - bądź też w silniejszych przypadkach, zostawia przeszłość za sobą i albo daje szanse na powrót albo nie potrafi wybaczyć i zaufać, co skutkuje rozpadem małżeństwa/związku.

Zdradzający czuje się winny, ma wyrzuty sumienia, ma obniżone poczucie własnej wartości i żal do siebie o skrzywdzenie osoby, którą kochał/z którą żył. Warto zrozumieć obie strony i mieć w sobie odrobinę empatii. Czasem zdradzającemu ciężej jest się podnieść niż zdradzonemu. I absolutnie, nie mam zamiaru bronić zdradzających czy jakkolwiek tłumaczyć ich zachowania. Mówię o tym co się dzieje z człowiekiem kiedy jest już po wszystkim. Czyli po zdradzie fizycznej/emocjonalnej, po zakończeniu "epizodu" z Kowalską/Kowalskim. Często o walce o samego siebie bo poczucie winy może zniszczyć a jak zdradzony/partner wypomina i wraca, to w niczym nie pomaga.
No to nie rozumiemy się.
Piszesz o tym, co czuje zdradzony-porzucony i ok. Mysle, ze masz sama takie doswiadczenia.
Ale piszesz tez, co czuje zdradzajacy-porzucajacy na podstawie swoich doświadczeń czy moze wyobrażeń i oczekiwań jako zdradzony?
Skąd taka "wiedza"?

Nie, nie czulam się winna, nie mialam wyrzutow sumienia, nie mialam obnizonego poczucia wartości.
Dlaczego myslisz, ze tak jest?
Mialam swoje racje, mialam sporo do zarzucenia mezowi, nie wierzylam, ze on sie zmieni.
Czulam się skrzywdzona przez meza i uwazalam, ze mialam prawo się tak zachować.

Kazda ze stron ma swoje racje.
Dlatego napisalam, ze kazda ze stron powinna wyciagnac lekcje swoją. Co zawalilem. W czym mam się zmienic. Byc może - za co przeprosić.
I kazdy sam musi sobie odpowiedzieć, czy chce zaangazowac się w naprawe. I ze swojej strony robić to, co może.
rose
Posty: 136
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

lustro pisze: 29 kwie 2020, 21:06 Nie, nie czulam się winna, nie mialam wyrzutow sumienia, nie mialam obnizonego poczucia wartości.
Dlaczego myslisz, ze tak jest?
Mialam swoje racje, mialam sporo do zarzucenia mezowi, nie wierzylam, ze on sie zmieni.
Czulam się skrzywdzona przez meza i uwazalam, ze mialam prawo się tak zachować.
Droga Lustro, napisałaś bardzo mocne słowa. Słowa które gdybym usłyszała od męża to chyba nie potrafiłabym z nim dalej żyć. Nie znam Twojej historii, nie odbierz proszę tego jako atak. Ale jak dla mnie, żadne zachowanie osoby zdradzonej nie daje przyzwolenia na zdradę! Chyba nie na tym polega małżeństwo? Gdzie w tym wszystkim przysięga małżeńska?

Wiecie jak my sobie radzimy teraz z problemami? Dzisiaj była kłótnia, kolejna o to właśnie ze ja o tym myślę a on bagagelizuje to co ja w tej sytuacji czuje. Dużo żalów, dużo złości, krzykow, pretensji.... Po czym jest kilka godzin ciszy. A następnie etap przejścia do porządku dziennego. Tzn kłótni nie było, nie ma tematu, sprawy które mnie dotykają dla mnie są niewyjaśnione a dla mojego męża NIE ISTNIEJĄ. Po czym rozmawiamy o tym że trzeba zrobić zakupy, żarówkę wymienić i o tym co dzieje się w polityce. Istna sielanka.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: contesempre »

lustro pisze: 29 kwie 2020, 21:06 No to nie rozumiemy się.
Piszesz o tym, co czuje zdradzony-porzucony i ok. Mysle, ze masz sama takie doswiadczenia.
Ale piszesz tez, co czuje zdradzajacy-porzucajacy na podstawie swoich doświadczeń czy moze wyobrażeń i oczekiwań jako zdradzony?
Skąd taka "wiedza"?
Pisze to jako osoba zdradzająca, uwikłana w zdrade emocjonalna i posądzona o zdrade fizyczną. Pisze to pierwszy raz NA FORUM, osoby z którymi mam kontakt poprzez wiadomości prywatne wiedza i nie będą zaskoczone. Krótki, dwumiesieczny epizod zauroczenia, który teraz jest rzekomo powodem rozstania. Pisze "teraz" bo przed złożeniem pozwu mąż mówił, że to nie ma dla niego znaczenia.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: contesempre »

lustro pisze: 29 kwie 2020, 21:06 Nie, nie czulam się winna, nie mialam wyrzutow sumienia, nie mialam obnizonego poczucia wartości.
Dlaczego myslisz, ze tak jest?
Mialam swoje racje, mialam sporo do zarzucenia mezowi, nie wierzylam, ze on sie zmieni.
Czulam się skrzywdzona przez meza i uwazalam, ze mialam prawo się tak zachować.
Lustro, jakże ja rozumiem te słowa. Też tak uważałam! Ale tylko w chwili zauroczenia.

A to o czym pisałam wcześniej, jak czuje się osoba zdradzająca to opis moich odczuć kiedy było już po. Kiedy mleko się rozlało i mąż się dowiedział do dnia dzisiejszego. Też miałam swoje racje, mąż mnie zaniedbał, mieliśmy słaby kontakt, on był za granicą, poświęcił się pracy a ja tutaj, na miejscu z wszystkimi problemami sama. Z papierologią od budowy domu, z utratą ciąży, z utratą pracy, z naprawami samochodu, bez wsparcia, bez wysłuchania, bez czegokolwiek z jego strony co by świadczyło o jego miłości i zainteresowaniu moją osobą. Przyjezdzał na urlopy a czas spędzał z kolegami lub rodzicami zamiast ze mną. Nie chce odbudować małżeństwa, stwierdził, że czepiam się bo za długo został z bratem w garażu i tak bedzie do końa życia. Ale ja z kolei uważałam, ze mam prawo mieć pretensje o to, że zasiedział się w garażu z bratem skoro przyjechał na tydzień a spędził ze mną jeden wieczór.
Dziś wiem, ze powinnam wtedy pójść do nich a nie robić awantury.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: lustro »

Rose
Contesempre

Ja piszę o swoich doświadczeniach.

Rose
To, ze cos komus nie daje do czegos prawa, nie znaczy, ze ten ktos tego nie zrobi.
To nie kwestia praw. Ani w brew obuegowej opinii - dojrzałości.
Jestesmy różni i tą różność trzeba uszanowac. Tym bardziej, jak to dotyczy ukochanej osoby.
To trudne. Bo sądzimy świat wedlug siebie.
Ale czy nie lepiej skupic się na pracy nad soba, niz nad dopasowywaniem innych do swoich "ram"?
Czy domaganie się rozmów, w imię swoich potrzeb, przynosi oczekiwane rezultaty?
Czekanie w poczuciu skrzywdzenia, to ogromnie trudna sztuka.
Ale czy nie lepiej poczekać, jezeli się kohos kocha, na to az sam się otworzy?

Ja sama mam z tym potezny problem. Problem, który nie raz mnie przerasta. A potem żałuję...
Staram się dotrzec do zrodla tego problemu, który jest we mnie, a nie na zewnątrz. Trzeba zajrzec w siebie.
Wiec moze terapia twoja wlasna? Praca nad samą soba? Przesunięcie punktu skupienia z męża na siebie?
A on niech ma czas.
Otwarcie się wymaga min zaufania.

Contesempre
Nie bedziemy się licytować, kto jak daleko zaszedł w odejście od wspolmalzonka, ile to trwalo, na ile bylo tylko amokiem...
Żałuje się glupstw popelnionych w emocjach.
Jak sie cos przemysli, podejmie decyzje, zobaczy w tym siebie...to się nie żałuje. A przynajmniej nie tego i nie tak.
Rzecz w swiadomosci, tak myślę
Ukasz

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Ukasz »

Korzystając z cennej, ponownej obecności Lustra na forum, chciałbym znów troszkę się w nim przejrzeć.
Na ile potrafię sam rozeznać moją gotowość do odbudowy, to jest ona mniej więcej taka: przebaczyłem wszystko, nie muszę do tego wracać. Nie muszę rozmawiać o tym, co było. Stawiam jednak warunek, że zdrada nie może trwać dalej.
Mam wielkie wątpliwości, czy byłyby szanse odbudowy, jeśli stopniowo nie zaczęlibyśmy rozmawiać o aktualnych uczuciach. Gdy w zeszłym roku próbowaliśmy, nie było ze strony żony żadnego otwarcia. I ona wycofała się emocjonalnie całkowicie. Zdrada kwitła dalej, więc to przerwałem.
Mam więc pytanie do Lustro: czy w procesie odbudowywania relacji emocjonalnych między Wami była rozmowa o aktualnych uczuciach? Od razu? Dopiero po jakimś czasie? Jakim? Jaką to odgrywało rolę?
Pytam o to wszystko tutaj, bo dla mnie to jakaś wiedza teoretyczna do przetrawienia, ale dla Rose chyba coś bardzo ważnego tu i teraz.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: lustro »

Ukasz pisze: 02 maja 2020, 12:21
Na ile potrafię sam rozeznać moją gotowość do odbudowy, to jest ona mniej więcej taka: przebaczyłem wszystko, nie muszę do tego wracać. Nie muszę rozmawiać o tym, co było. Stawiam jednak warunek, że zdrada nie może trwać dalej.
Mam wielkie wątpliwości, czy byłyby szanse odbudowy, jeśli stopniowo nie zaczęlibyśmy :shock: rozmawiać o aktualnych uczuciach

Ukaszu

To jak to jest - masz, czy nie masz potrzebe rozmowy? I o czym?
O aktualnych uczuciach czy o tym co bylo?

Żona rozmawiać nie chciala, więc...twoja potrzeba nie dość, ze nie wniosła nic dobrego, to raczej przyniosla wycofanie zony.
Żona nie jest jak widac gotowa ani na rozmowy, ani na odbudowę.

Ukasz pisze: 02 maja 2020, 12:21
Gdy w zeszłym roku próbowaliśmy, nie było ze strony żony żadnego otwarcia. I ona wycofała się emocjonalnie całkowicie. Zdrada kwitła dalej, więc to przerwałem.
Mam więc pytanie do Lustro: czy w procesie odbudowywania relacji emocjonalnych między Wami była rozmowa o aktualnych uczuciach? Od razu? Dopiero po jakimś czasie? Jakim? Jaką to odgrywało rolę?
Pytam o to wszystko tutaj, bo dla mnie to jakaś wiedza teoretyczna do przetrawienia, ale dla Rose chyba coś bardzo ważnego tu i teraz.
Juz to pisalam, ale dla jasnosci: to byl moj warunek powrotu - nie będziemy tego roztrząsać.
"nigdy mi tego nie wypomnisz"
I moj maz dotrzymal slowa.
Rozmawialiśmy o tym, co bylo, o uczuciach, przyczynach, calej tej "historii" po dluzszym czasie. Czyli po kilku latach.

Warunek mojego meza byl taki, jak twój - koniec z kowalskim.
To chyba oczywisty warunek
Ostatnio zmieniony 02 maja 2020, 14:23 przez Al la, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
rose
Posty: 136
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

Podbijam pytania Ukasza, informacje i Wasze doświadczenia pomagaja mi spojrzeć na tą sytuację trochę inaczej niż podpowiada mi mój rozum. Staram się nie poruszać tematu zdrady i jego odejścia i jest nieco spokojniej. Choć wydaje mi się że to poczucie spokoju jest tylko moja iluzja. W środku we mnie jest ogromna walka, tyle we mnie emocji. Te uczucia mnie zabijają, to że myślę ciągle o tej kobiecie, porównuję się do niej. Błędne koło które mnie rujnuje.

A co u mnie? Ja chyba trochę uciekam w pracę, lepiej się czuje kiedy mam głowę czyms zajęta, kiedy przychodzi weekend i mam czas dopadają mnie myśli. Mąż jest w domu, zaangażowany, opiekuje się dziećmi, gotuje i zajmuje się domem. Wynajduje sobie jakieś rzeczy które trzeba w domu naprawić bądź posprzątać. Jak nie pracuje to wieczory spędza ze mną. Rodzinna sielanka...
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13318
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Nirwanna »

Rose, nie sądzisz, że mąż właśnie zadośćuczynia?
Tak jak umie, czyli czynem?

Poza tym ja bym chyba doprecyzowała - uczucia to bukiet, który wyrósł z jakiegoś korzenia. I to ten korzeń "zabija", a nie uczucia.
Co byłoby u Ciebie tym korzeniem, na którym tak bujnie się rozwijają uczucia?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: lustro »

rose pisze: 02 maja 2020, 13:56 Podbijam pytania Ukasza, informacje i Wasze doświadczenia pomagaja mi spojrzeć na tą sytuację trochę inaczej niż podpowiada mi mój rozum. Staram się nie poruszać tematu zdrady i jego odejścia i jest nieco spokojniej. Choć wydaje mi się że to poczucie spokoju jest tylko moja iluzja. W środku we mnie jest ogromna walka, tyle we mnie emocji. Te uczucia mnie zabijają, to że myślę ciągle o tej kobiecie, porównuję się do niej. Błędne koło które mnie rujnuje.

A co u mnie? Ja chyba trochę uciekam w pracę, lepiej się czuje kiedy mam głowę czyms zajęta, kiedy przychodzi weekend i mam czas dopadają mnie myśli. Mąż jest w domu, zaangażowany, opiekuje się dziećmi, gotuje i zajmuje się domem. Wynajduje sobie jakieś rzeczy które trzeba w domu naprawić bądź posprzątać. Jak nie pracuje to wieczory spędza ze mną. Rodzinna sielanka...
Rose

Myślę podobnie jak Nirwanna - to sa twoje subiektywne odczucia.
Sama siebie dreczysz... Pytanie- czym?
Co tak naprawde się w Tobie dzieje i dlaczego?
Pytanie o źródło o "korzeń".

Twoj mąż zadoscuczynia tak, jak na ten moment potrafi.
Nie lekceważ tej "sielanki".
rose
Posty: 136
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

Być może nie pisze tutaj o wszystkim co się we mnie dzieje. Ja poza tymi negatywnymi emocjami bardzo się cieszę że mąż się otrząsnął i że wrócił. Nie nazwałabym tego zadośćuczynieniem, ale jak myślę o tym bez emocji to wydaje mi się że on nie potrafi inaczej. Najgorsze jest to że mam takie straszne wahania nastroju, póki co jeszcze w miarę to kontroluje i staram się nie okazywać tego mezowi.

Nirwanno jeśli chodzi o Twoje pytanie, to moim korzeniem niewątpliwie jest to porzucenia które odczuwam nieustannie od początku lutego kiedy maz mnie zostawił. Jego słowa które wypowiedział do mnie, przede wszystkim to jak łatwo zrezygnował z nas.
rose
Posty: 136
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: rose »

lustro pisze: 02 maja 2020, 18:48 Twoj mąż zadoscuczynia tak, jak na ten moment potrafi.
Nie lekceważ tej "sielanki".
Pewnie jest tak jak piszecie. Nie lekcewaze tego, może z moich wpisów wynika co innego. Ale ja tu się przewaznie pojawiam w chwilach kiedy czuje się smutna, przygnębiona lub poirytowana. Ja na prawdę ciesze się że on jest, choć to szczęście przesłania często ból i strach że sytuacja się powtórzy. Mąż wie że ja się cieszę, ja mu o tym mówię. Wie że mu przebaczyłam. Wie że go kocham i że modliłam się o jego powrót. Mam jedną tajemnice przed nim - jest nią właśnie to forum.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13318
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: Nirwanna »

rose pisze: 02 maja 2020, 20:39 Nirwanno jeśli chodzi o Twoje pytanie, to moim korzeniem niewątpliwie jest to porzucenia które odczuwam nieustannie od początku lutego kiedy maz mnie zostawił. Jego słowa które wypowiedział do mnie, przede wszystkim to jak łatwo zrezygnował z nas.
Czyli mówisz o fakcie porzucenia Ciebie i wynikającym z tego Twoim poczuciu odrzucenia i zapewne poczuciu bycia gorszą, niepełnowartościową, mało ważną, jak rozumiem?

Cóż, sądzę, że ten "korzeń" warto urealnić.

Niegdyś lud w Ziemi Świętej był dokładnie taki sam jak my, ta sama duchowa kondycja, moralna, fizyczna - różna u różnych. Statystycznie - szału nie ma. Dostali od Galilei do Judei mnóstwo znaków i cudów, wielu z nich dostało spełnienie swoich potrzeb, swoich marzeń, doświadczyli choć przez chwilę nieba na ziemi. Czy coś to dało, gdy przyszła chwila próby, pokusy? No właśnie. U ogromnej większości - nie. Uciekli w lęku, poszli do swoich spraw, zareagowali agresją "ukrzyżuj".

Nikt z nas nie jest Jezusem, Bogiem-Człowiekiem, wartością nad którą nie ma większej. A jednak On też został porzucony, opuszczony, znienawidzony, zabity. Mimo tego, co dał i Kim był. Taka jest kondycja ludzka, skażona grzechem pierworodnym.
Warto więc przyjąć, że mój współmałżonek to człowiek też grzeszny i też słaby, tak samo jak ja. Zawalił w tej kwestii, ja zawalam lub zawalę w innej. On nie dźwignął pokusy, ja tego nie zrobię w innej sprawie. W tej słabości mamy się wzajemnie podnosić i kochać - mocą Chrystusa, bo po ludzku to jakoś nie bardzo wychodzi. Warto w ten sposób przekierowywać myśli, w ramach codziennej pracy nad sobą.

I na koniec - warto się przyjrzeć, czy w tych powracających myślach o porzuceniu, nie wybrzmiewa bardzo starannie ukryta pycha, pod hasłem "jak on mógł MNIE!!! porzucić!" MNIE czyli egoistyczną miłość własną bardzo lubi pompować zły. Mnóstwo małżeństw udało mu się rozbić dzięki pompowaniu MNIE.

"Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę. Bądźcie więc poddani Bogu, przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a ucieknie od was" (Jk 4, 7-8)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada i co dalej?

Post autor: lustro »

rose pisze: 02 maja 2020, 20:39 przede wszystkim to jak łatwo zrezygnował z nas.
Rose
Zrezygnował?
Rozejrzyj się.
Twój mąż wrócił i stara sie, tak jak potrafi.
Gdyby naprawde zrezygnowal, to nie pisala bys w dziale "odbudowa po..."
Nie zepsuj tego.

Czasem nie zdajemy sobie sprawy, ze dzialamy tak, jak wydaje się nam, ze powinno byc, niszcząc w ten sposob ukochaną osobę.
I co z tego, ze w koncu dotrze, ze to błąd? Skoro bywa, ze nieodwracalnie tracimy to, co najcenniejsze. I jest za pozno...bo udalo sie "przegonic" z naszego zycia tego Kogoś.
Zajrzyj w siebie. Pomyśl, poczytaj, zapytaj moze terapeutę... Znajdź zrodlo problemu. I cos zmień.
Bedzie lepiej i Tobie i mezowi.
Kierowanie się zranieniem tylko pustoszy otoczenie.

To dobrze, ze swoje frustracje wywalasz tu.
Ludzie w takich sytuacjach piszą listy, albo bloga...bo gdzies trzeba te emocje wypuścić.
I lepiej, jak trafią one tu, niz do meza.
Bo nie można mocą zadną wykrzyczanych cofnac slow.
Daj mezowi kredyt zaufania i czas.
I przy okazji daj sobie czas.
ODPOWIEDZ