I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka

Post autor: elena »

Drodzy członkowie Forum,

Obserwuję Wasze forum od kilku miesięcy, przeczytałam wiele historii, zaczęłam czytać książki, które polecacie, modlić się modlitwami, o których piszecie, zaczęłam zmieniać siebie i swoje życie duchowe, bo jak ktoś mądrze napisał: jeśli chcesz zmienić swoje małżeństwo, zacznij zmieniać siebie.

W ostatnie wakacje mój mąż powiedział, że nic nas nie łączy, nie mamy ze sobą zbyt wiele wspólnego, poza tym są kłótnie, kiedyś było inaczej, czuł się kochany a odkąd urodził się nasz syn to nie mam czasu dla męża. Poza tym on nie zgadza się, żebym pracowała w dużym mieście, nie chce, żebym odwiedzała rodziców, za dużo czasu spędzam ze swoją rodziną a nie z nim. Do tego dochodziła zazdrość męża, jego agresja słowna, nadużywanie alkoholu.

Jesteśmy małżeństwem od 5 lat, przed ślubem było cudownie, ja mu powiedziałam, że czuję się z nim szczęśliwa i chcę, żebyśmy mieli dziecko, on się oświadczył i powiedział, że najpierw musi być ślub, potem razem zamieszkamy i wtedy może być dziecko, bo tak jest po bożemu. Zaimponował mi tym, nie powiem. Był ślub jak z bajki w ślicznym kościele gotyckim, był chór, piękne kazanie, chociaż ksiądz pomylił imię męża (ot zwykła pomyłka dotycząca imienia, ale jak sie okazało po weselu to miało ogromne znaczenie dla męża- mąż zrobił mi awanturę, że go zdradziłam, że napewno byłam z innym mężczyzną i ksiądz znał jego imię). W dniu swojego ślubu płakałam i to nie z radości...

Po ślubie zamieszkaliśmy w domu teściów, wtedy też zobaczyłam kto naprawdę rządzi w tym domu, tak tak teściowa. Każdy się jej bał, każdy się jej słuchał, schorowany teść siedział cicho, mój mąż robił wszystko, co mu kazała teściowa a potem na mnie musiał odreagować te negatywne emocje. Mówiąc, że teściowa za mną nie przepadała byłoby lekkim niedomówieniem, była agresja słowna, czasem przemoc psychiczna, mąż nigdy nie stanął w mojej obronie, wręcz przeciwnie.

W końcu musiałam opuścić ten dom razem ze swoim synkiem, zostałam wyrzucona delikatnie mówiąc. Mieszkam u rodziców, rozwijam się zawodowo, studiuję kolejny kierunek, wychowuję synka (mąż spędza z synkiem weekendy, mają bardzo dobry kontakt i widać miłość ojcowską), ale co najważniejsze poznałam Boga na nowo poprzez modlitwę, Pismo Święte, udział w nabożeństwach, w sakramencie pokuty i pojednania. Wybaczyłam swojemu mężowi i teściowej, nie mam w sobie urazy, nie wracam do złych momentów, pamiętam te dobre chwile pełne miłości i szacunku.

Mój mąż chce się rozwieść, ponieważ jak to ujął „on ma taki charakter, że może komuś wybaczyć 100 razy a już 101 raz nie wybaczy”. Nie rozumiem tego, nie rozumiem czemu mówi, że mnie nienawidzi, że przeze mnie cierpi nasze dziecko, że wszyscy z mojej rodziny są winni, że on już podjął decyzję, że w sobie ma tylko złość... W czasie tej rozłąki nasze relacje trochę się poprawiły, często ze sobą rozmawiamy telefonicznie, wysyłamy zdjęcia, śmiejemy się z tych samych rzeczy, cieszymy się, że nasz syn się rozwija a potem znowu słyszę słowo „rozwód”.

Walczę o małżeństwo modlitwą, chcę pojednania, chcę być wierna przesiędze małżeńskiej, noszę obrączkę chociaż moi znajomi czy rodzina tego nie rozumieją. Znajdziesz innego, mówią, będzie lepszy, zobaczysz, będziesz jeszcze szczęśliwa, ten drań jest nic nie wart, nie zasługuje na twoje łzy... Nikt nie rozumie, wtedy pojawiają się w mojej głowie wątpliwości... Dlatego postanowiłam napisać do Was, potrzebuje wsparcia, jakiegoś dobrego słowa, że warto być wiernym, warto kochać pomimo wszystko i może nie sugerować się zakończeniami bajek, że „żyli długo i szczęśliwie”...
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka

Post autor: Al la »

Witaj, elena, na naszym forum.
Faktycznie, życie to nie bajka, co nie znaczy, że "żyli długo i szczęśliwie" nie ma sensu.
Jedna podstawowa rzecz: dorosłość to zgoda na trudności.
Zgoda się na nie, akceptacja rzeczywistości, prawa drugiej osoby do własnego zdania.
Ale nie walka, bo walka zakłada, że są przegrani i wygrani.
Dobrze napisałaś "jeśli chcesz zmienić swoje małżeństwo, zacznij zmieniać siebie".
Wiem z doświadczenia, że jak ja zaczęłam w kryzysie zmieniać siebie, poprzez rozwój osobisty, lekturę, modlitwę, słuchanie konferencji, eucharystię, podejmowanie nowych wyzwań, to nagle okazało się, że celem i moim szczęściem jest zupełnie coś innego, niż zakładałam.
Przede wszystkim odkryłam, że mogę kochać mojego męża bezinteresownie, w mojej wolności.
Wchodząc na drogę indywidualnego rozwoju, każdego dowiaduje się o sobie coś innego.
Życzę Ci, abyś odkryła swoją prawdziwą wartość i uzyskała wsparcie tutaj, na forum.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka

Post autor: Monti »

Eleno, piszesz bardzo dojrzale. Pewnie zdajesz sobie sprawę, że oprócz wsparcia psychicznego (bardzo też potrzebnego) nie usłyszysz jakichś konkretnych rad.
Myślę, że warto przyjrzeć się tak trochę z boku Waszej sytuacji i ranie, jaką nosi Twój mąż (abstrahując od jego ewidentnej niedojrzałości, jaka wyłania się z Twojego opisu). Mieszkając oddzielnie trudno się naprawia, ale dobrze, że macie przynajmniej jako taki kontakt.
Z perspektywy półtora roku życia bez żony, powiem Ci, że można być szczęśliwym w takiej sytuacji, bo szczęście nie powinno zależeć od drugiej osoby. Co nie zmienia faktu, że w miarę pozbywania się złudzeń, samotność coraz bardziej doskwiera.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka

Post autor: elena »

Bardzo dziękuję Wam za Wasze odpowiedzi.

„Przede wszystkim odkryłam, że mogę kochać mojego męża bezinteresownie, w mojej wolności” - piękne słowa AI Ia i sama mam nadzieję, że też tak będę mogła powiedzieć któregoś dnia.

Monti: dokładnie tak jak mówisz, samotność doskwiera a zwłaszcza teraz w obecnej sytuacji, gdy kontakt z innymi ludźmi jest ograniczony. Mieszkając oddzielnie naprawdę ciężko naprawić relację, ale wierzę, że jednak jest to możliwe.

Zaraz znajdę Wasze wątki na forum, żeby poznać lepiej Wasze historie.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka

Post autor: elena »

Moi drodzy, jak sobie radzicie gdy pojawiają się przykre słowa, ataki, agresja werbalna ze strony męża/ żony? Chodzi mi o takie bezpodstawne pretensje, które mają prowokować kłótnie. Zauważam, że im bardziej jestem miła, dobra w stosunku do męża to on sprowadza mnie do parteru... to powoduje u mnie smutek, zniechęcenie i ogólnie taki stan przygnębiający. Moj mąż w stosunku do innych jest raczej przyjacielski (przynajmniej tak mi się wydaje) a dla mnie jest złośliwy, ignoruje to, co mówię i traktuje z góry. Nie wiem jak reagować na to.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka

Post autor: Caliope »

Ja stawiam mężowi granice, mówię że nie życzę sobie by do mnie tak mówił, jeśli manipuluje też mówię żeby tego nie robił. Stanowczo i krótkie komunikaty bez emocji. Po konfrontacji najlepiej wyjść z pomieszczenia i zająć się sobą.
Wiedźmin

Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka

Post autor: Wiedźmin »

elena pisze: 02 maja 2020, 15:32 Moi drodzy, jak sobie radzicie gdy pojawiają się przykre słowa, ataki, agresja werbalna ze strony męża/ żony? Chodzi mi o takie bezpodstawne pretensje, które mają prowokować kłótnie. [...]
A może przykład tych bezpodstawnych pretensji?

Bo często jest tak, że bezpodstawne pretensje naprawdę puszcza się dość łatwo mimo uszu - bez wysiłku i spiny.
... jeśli zaś pretensje prowokują kłótnie, to często widocznie jednak jakoś tam bolą... a bolą zwykle wówczas, kiedy jednak jest w nich ziarnko prawdy.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka

Post autor: Monti »

elena pisze: 02 maja 2020, 15:32 Moi drodzy, jak sobie radzicie gdy pojawiają się przykre słowa, ataki, agresja werbalna ze strony męża/ żony? Chodzi mi o takie bezpodstawne pretensje, które mają prowokować kłótnie. Zauważam, że im bardziej jestem miła, dobra w stosunku do męża to on sprowadza mnie do parteru... to powoduje u mnie smutek, zniechęcenie i ogólnie taki stan przygnębiający. Moj mąż w stosunku do innych jest raczej przyjacielski (przynajmniej tak mi się wydaje) a dla mnie jest złośliwy, ignoruje to, co mówię i traktuje z góry. Nie wiem jak reagować na to.
Kiedyś od razu reagowałem, co jeszcze bardziej nakręcało żonę i także mnie. Ostatnio jak dostaję ewidentnie zaczepne smsy, po prostu nie odpowiadam. Trudno się czasem powstrzymać, ale to jest zdecydowanie lepsze rozwiązanie.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka

Post autor: s zona »

Wiedźmin pisze: 03 maja 2020, 19:12
elena pisze: 02 maja 2020, 15:32 Moi drodzy, jak sobie radzicie gdy pojawiają się przykre słowa, ataki, agresja werbalna ze strony męża/ żony? Chodzi mi o takie bezpodstawne pretensje, które mają prowokować kłótnie. [...]
A może przykład tych bezpodstawnych pretensji?

Bo często jest tak, że bezpodstawne pretensje naprawdę puszcza się dość łatwo mimo uszu - bez wysiłku i spiny.
... jeśli zaś pretensje prowokują kłótnie, to często widocznie jednak jakoś tam bolą... a bolą zwykle wówczas, kiedy jednak jest w nich ziarnko prawdy.
Qobiscie jest mi to bliskie .. czesto slyszalam sugestie madrych Sycharkow " wyjmij wate z uszu .. lub wiecej sluchaj niz mow ....

Mnie pomogla taka konstruktywna krytyka, ale dopiero wtedy, gdy ten pierwszy pyl opadl .. " cos tam " racji moj maz mial .. nie bylam taka swieta/bez win w malzenstwie, jak mnie sie to wydawalo ..
Tutaj czas jest dobrym lekarzem... modlitwa ,post i jalumuzna potrafiy tez wspomoc i dodac sil ,zeby przetrwac ..ku lepszemu :)
Eleno, westchne w modlitwie ...

ps myslalam tutaj o wymianie zdan, bez wulgaryzmow i przemocy psych .. w przeciwnym razie nie mozna bardziej sie ranic i wchodzic w to .. lepiej po prostu - po krotkim komunkacie jw pisza Sycharki - wyjsc, zajac sie czyms innym bo - to tez z forum -" nie mozna sie klocic w pojedynke ";)
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka

Post autor: elena »

Wiedźmin pisze: 03 maja 2020, 19:12
elena pisze: 02 maja 2020, 15:32 Moi drodzy, jak sobie radzicie gdy pojawiają się przykre słowa, ataki, agresja werbalna ze strony męża/ żony? Chodzi mi o takie bezpodstawne pretensje, które mają prowokować kłótnie. [...]
A może przykład tych bezpodstawnych pretensji?

Bo często jest tak, że bezpodstawne pretensje naprawdę puszcza się dość łatwo mimo uszu - bez wysiłku i spiny.
... jeśli zaś pretensje prowokują kłótnie, to często widocznie jednak jakoś tam bolą... a bolą zwykle wówczas, kiedy jednak jest w nich ziarnko prawdy.
W moim przypadku mąż dość często doszukuje się winy w innych osobach, czyli np. obwinia osoby z mojej rodziny za konflikty w naszym małżeństwie. Więc zaczyna obrażać/ wyzywać np. moich rodziców a ja zawsze emocjonalnie reagowałam na takie zaczepki, zaczynała się kłótnia, mówiłam rzeczy, których wcale nie chciałam mówić a potem tego żałowałam, ale było już za późno.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka

Post autor: elena »

Monti pisze: 03 maja 2020, 19:47
elena pisze: 02 maja 2020, 15:32 Moi drodzy, jak sobie radzicie gdy pojawiają się przykre słowa, ataki, agresja werbalna ze strony męża/ żony? Chodzi mi o takie bezpodstawne pretensje, które mają prowokować kłótnie. Zauważam, że im bardziej jestem miła, dobra w stosunku do męża to on sprowadza mnie do parteru... to powoduje u mnie smutek, zniechęcenie i ogólnie taki stan przygnębiający. Moj mąż w stosunku do innych jest raczej przyjacielski (przynajmniej tak mi się wydaje) a dla mnie jest złośliwy, ignoruje to, co mówię i traktuje z góry. Nie wiem jak reagować na to.
Kiedyś od razu reagowałem, co jeszcze bardziej nakręcało żonę i także mnie. Ostatnio jak dostaję ewidentnie zaczepne smsy, po prostu nie odpowiadam. Trudno się czasem powstrzymać, ale to jest zdecydowanie lepsze rozwiązanie.
Dokładnie, ja też czasem mam ochotę odpowiedzieć, ale taki pojedynek słowny do niczego dobrego nie doprowadzi. Lepiej chyba ugryźć się w język i przeczekać, aż opadną emocje.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka

Post autor: elena »

s zona pisze: 03 maja 2020, 20:06
Wiedźmin pisze: 03 maja 2020, 19:12
elena pisze: 02 maja 2020, 15:32 Moi drodzy, jak sobie radzicie gdy pojawiają się przykre słowa, ataki, agresja werbalna ze strony męża/ żony? Chodzi mi o takie bezpodstawne pretensje, które mają prowokować kłótnie. [...]
A może przykład tych bezpodstawnych pretensji?

Bo często jest tak, że bezpodstawne pretensje naprawdę puszcza się dość łatwo mimo uszu - bez wysiłku i spiny.
... jeśli zaś pretensje prowokują kłótnie, to często widocznie jednak jakoś tam bolą... a bolą zwykle wówczas, kiedy jednak jest w nich ziarnko prawdy.
Qobiscie jest mi to bliskie .. czesto slyszalam sugestie madrych Sycharkow " wyjmij wate z uszu .. lub wiecej sluchaj niz mow ....

Mnie pomogla taka konstruktywna krytyka, ale dopiero wtedy, gdy ten pierwszy pyl opadl .. " cos tam " racji moj maz mial .. nie bylam taka swieta/bez win w malzenstwie, jak mnie sie to wydawalo ..
Tutaj czas jest dobrym lekarzem... modlitwa ,post i jalumuzna potrafiy tez wspomoc i dodac sil ,zeby przetrwac ..ku lepszemu :)
Eleno, westchne w modlitwie ...

ps myslalam tutaj o wymianie zdan, bez wulgaryzmow i przemocy psych .. w przeciwnym razie nie mozna bardziej sie ranic i wchodzic w to .. lepiej po prostu - po krotkim komunkacie jw pisza Sycharki - wyjsc, zajac sie czyms innym bo - to tez z forum -" nie mozna sie klocic w pojedynke ";)
Cenne uwagi, zwłaszcza ten tekst, że nie można się kłócić w pojedynkę. Mam taką nadzieję, że czas jest dobrym lekarzem i działa na naszą korzyść.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka

Post autor: s zona »

Eleno,
ja to widze tak ..
Czas mamy ,jako Dar dany nam od Boga ,ale moze z wlasnej i nieprzymuszonej woli Warto dorzucic dobrowolnie te " 3 ryby " modlitwe ,post i jalumuzne?...
Zly tego nie lubi .. ale moim zdaniem warto te ataki przetrwac ..
Z modlitwa ...
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka

Post autor: elena »

s zona pisze: 05 maja 2020, 20:36 Eleno,
ja to widze tak ..
Czas mamy ,jako Dar dany nam od Boga ,ale moze z wlasnej i nieprzymuszonej woli Warto dorzucic dobrowolnie te " 3 ryby " modlitwe ,post i jalumuzne?...
Zly tego nie lubi .. ale moim zdaniem warto te ataki przetrwac ..
Z modlitwa ...
Trzymam się modlitwy, to mi daje wytrwałość każdego dnia. Ale nie ukrywam, że pojawiają się chwile zwątpienia, złe myśli, tęsknota, ból, smutek... zwłaszcza teraz w czasie izolacji kiedy mamy ograniczony kontakt z ludźmi i drobnymi przyjemnościami, które kiedyś były na wyciągnięcie ręki. Ostatnio miewam więcej tych gorszych myśli. Oczywiście nie daje się, mam dziecko, którym muszę się opiekować i dla którego muszę być dzielna. Ale jak odganiać te złe myśli, że już wszystko stracone, że mąż nie wróci, że kiedyś było pięknie, że moja wina też w tym jest? Może są jakieś ćwiczenia, żeby się tego nauczyć? Nie wiem sama...
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: I żyli długo i szczęśliwie, czyli czemu życie to nie bajka

Post autor: elena »

Chciałam spytać jak u Was wygląda realizacja punktów z Listy Zerty? Może ten temat jest gdzieś poruszany na forum? Staracie się postępować zgodnie ze wszystkimi zaleceniami czy to wogole możliwe wypełniać je wszystkie? Od czego zacząć, które punkty są takim głównym członem?
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
ODPOWIEDZ