Niechęć do żony

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Niechęć do żony

Post autor: MaryM »

Caliope pisze: 22 maja 2020, 10:45 Ja mam przypadek bólu głowy u męża. Jestem atrakcyjna bardziej niż przed ślubem, inni panowie oglądają się na ulicy. Nie przytyłam 25 kg tylko 6, schudłam 9 dla siebie, miałam rację że krytyka mojego wyglądu to tylko jeden z zapalników do kryzysu. Mi mąż też mówił że kocha, a mówił schudnij i patrzył z niechęcią, a zbliżenia były też z mojej inicjatywy. Teraz to jest pustka w tym temacie, boli niewidzialność i odrzucenie.
U mnie było identycznie... Przytyłam co prawda 15 kg po ciążach i dostawało mi się, oj dostawało. Przy czym byłam wciąż spełecznie atrakcyjna... W kryzysie paradoksalnie w końcu znalazłam czas dla siebie - schudłam 7 - maż oświadczył że odchodzi- schudłam dalsze kg i wyglądam lepiej niż na studiach bo dobrze się żywię, ćwiczę - mąż traktuje mnie jak powietrze a znajomi podpytują o moją sytuację w imieniu rozwiedzionych facetów do wzięcia- pomimo mojej zdecydowanej postawy. uważam,że mój wygląd był tylko pretekstem. Boli.....
Viko
Posty: 16
Rejestracja: 19 maja 2020, 14:12
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Niechęć do żony

Post autor: Viko »

To ze wiele czasu trzeba to rozumiem. Zastanawiam się tylko co powinienem mu co mogę by po stopniowo wychodzić z kryzysu
krople rosy

Re: Niechęć do żony

Post autor: krople rosy »

lustro pisze: 22 maja 2020, 13:05 Czyli jednak sama widzisz, że moze byc taka "opcja", że wczesniej pociagający i nadal kochany mąż, stanie się odstręczający?
A czy otyłośc nie jest swego rodzaju brakiem higieny?
Lustro nie przeginaj. Otyłość znacznie rózni się od braku higieny. Viko nie może powiedzieć swej żonie: ,, Kochanie, idź się wykąp
i wypachnij'' i problem z głowy.
lustro pisze: 22 maja 2020, 13:05 Więc moze nie wmawiajmy Autorowi, że ten problem jest głebszy i to na pewno nie o to chodzi, tylko sie masturbuje ogladając pornosy, albo ma zdrozne mysli patrząc na inne kobiety,
Pytania o pornofrafię i masturbację to nie moja działka.
lustro pisze: 22 maja 2020, 13:05 Tylko pomyslmy, co mozna by w takiej sytuacji zrobić.
Ja spojrzałam na problem z obydwu stron. I napisałam to, co wyżej.
Co TY proponujesz oprócz stwierdzenia, że niechęć czy obrzydzenie męża do żony jest winą żony i mąż ma prawo się tak czuć?
Bo że otyłość nie sprzyja ani zdrowiu ani atrakcyjności (w większości opinni) to chyba każdy wie?
krople rosy

Re: Niechęć do żony

Post autor: krople rosy »

lustro pisze: 22 maja 2020, 13:05 Czyli jednak sama widzisz, że moze byc taka "opcja", że wczesniej pociagający i nadal kochany mąż, stanie się odstręczający?
Teraz Ty odpowiedz na moje pytanie: czy gdyby Twój mąż znacznie przytył to czułabyś do niego obrzydzenie? I przestała się z nim kochać?
Co miałby w tej sytuacji on zrobić by zmienić Twój do niego stosunek?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Niechęć do żony

Post autor: Nirwanna »

Kochani użytkownicy, przypominam, że jest to forum pomocy. W tym przypadku mamy służyć pomocą Viko. Dyskusje i przepychanki natomiast rzadko kiedy stanowią pomoc.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niechęć do żony

Post autor: marylka »

Viko - Twoja odpowiedz jest dla mnie wystarczajaca.

Na koniec....może nie byc do Ciebie ale podziele sie mysla z wszystkimi zainteresowanymi cielesnoscia malżonka.
Żona - to ktos, z kim sie przeżylo kawalek życia.
Z kim sie bylo na dobre i zle.
Ktos, kogo sie obserwowalo latami.
Ktos z kim sie bylo, kiedy byla w ciaży jednej, kiedy ciało sie rozciagało.
Żona to ktoś, kto może na wskutek brania lekarstw/hormonow przytyl.
Żona to odsoba, ktora kiedy patrzy sie na jej brzuch czule ma na mysli, że tam wlasnie ksztaltowalo sie i dorastalo moje dziecko...pierwsze...drugie, patrzac na jej biodra...widzi sie, że sa szersze...bo przez te biodra musialy przejsć moje dzieci.
Żona to czesto ktos, kto ma niejedna blizne na brzuchu, bo musiala miec cesarskie ciecie.
Żona to osoba, ktora przy porodzie miala zszywane krocze...
Pojde dalej.....żona to ktoś kto siwieje...kiedy kochajacy maż widzi te siwe włosy - zdaje sobie sprawe, ile tych siwych włosow świadczy o smutkach, wylanych łzach także przeze mnie jako meża, przez dzieci a także z powodu trosk o prace i innych najbliższych....tak samo zmarszczki...każda z nich to historia...można zobaczyc ile jest tych "śmieszek" a ile z "trosk", ktore zmarszczki sa po łzach...
I wiesz?
To jest żona.
Tak może kochac tylko czlowiek, ktory w NIĄ jest wpatrzony.
Znam meża ktory caluje zawsze żone po przyjsciu z pracy w usta a potem w blizne po piersi bo stracila ja w wyniku raka
Ale tak może sie zachowywac tylko mąż, ktory obserwuje żonę.
Dlatego zapytalam - w kogo Ty sie wpatrujesz?
Kto zaprzata Twoj umysł?
Nie ogladasz pan ktore preża sie i wyginają przed monitorem laptopa, żeby tylko zlowic faceta wygłodnialego i spragnionego chudego tylka, bo taki jego kanon piekna?. Nie karmisz sie chorymi obrazami czy w necie czy w realu?
I żeby było jasne - a traktuje bardzo poważnie kogos, kto tu przychodzi i mowi, że ma problem.
Nie bagatelizuje go i nie sprowadzam do rozmiarow.
Bo rozmiar to nie problem.
Problem jest gdzie indziej i probowalam zapytac o najczestsza droge problemu - masturbacji i pornografii. Ale to nie jest jedyna droga. Dlatego ważne, żeby albo odrzucic i szukac dalej albo sie pochylić
Jednak czytam źe nie odniosles sie do tego posta.
Oczywiscie wszystko w pełnej wolnosci. Dla mnie nie ma problemu.
Może byc, że potrzebujesz czasu. Spoko

Tak z innej beczki
A wiesz?
Tu jest forumowicz ktorego żona poszla na siłownie i przepadla z trenerem osobistym...może zabierze glos. I jeszcze dodam...Twoja żona spragniona czulosci i świadoma Twojego odrzucenia jesli tylko bedzie chciała a widac że chce - szybko znajdzie sobie kogos kto ja doceni.
Nie strasze Cie - jednak chyba jestes swiadomy, że natura nie lubi pustki.
Sam to piszesz - że do siostre żony już Ci cieplej i szkoda, że żona nie nadaża za nią....wiec i swoja pustke pomalutku wypełniasz...
Możesz odebrac ten post jako przestroge albo nie.
Rozumiem że miales jakis obraz kilka lat temu jak poznales żonę. Ale chyba nie byles i nie jestes naiwny i brales pod uwage że ona sie zmieni
A może popatrz w lustro...stan bokiem zupelnie nagi. Czy Ty sie nie zmieniasz?
Myslisz że żona tego nie dostrzega?

Na koniec jeszcze dodam inny rzut na sprawe pod jeszcze innym katem - jak z Twoim libido?
Bardzo czesto chec poprawy drugiej osoby to zakamuflowana niemożnosc samemu sprostac wymaganiom lóżkowym malżonka

I tak ja widze dochodzenie do źrodła problemu - pytanie-odrzucenie
2 pytanie-odrzucenie
A ż do skutku
Jest wiele przyczyn takiego patrzenia na żone
Ze mna czy bez zachecam do dotarcia do niego.
Dla siebie dla żony dla dzieci
Pozdrawiam
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Niechęć do żony

Post autor: Sarah »

Z przykrością czytam ten wątek, bo w pewien sposób utożsamiam się z żoną autora - też nie pociągam w ogóle swojego męża i nie chce on ze mną współżyć. Chociaż jestem i zawsze byłam atrakcyjna, nie tylko w swoim mniemaniu, ale "wszyscy" tak mówią ;). No ale czas płynie i na 20 lat już nie wyglądam i nie będę wyglądać... Też próbował się tłumaczyć, że przeszkadza mu moja waga (gdy przy wzroście 168 cm ważyłam 65 kg, istne monstrum ;)), potem znacznie schudłam, ale oczywiście nic to nie zmieniło, permanentny ból mężowskiej głowy trwał nadal.
Ja też, podobnie jak niektórzy rozmówcy w tym wątku uważam, że problem w związku autora może tkwić gdzieś głębiej. Przecież każdy wie, że czas dla każdego z nas płynie w tym samym kierunku, wszyscy się starzejemy, nasze twarze i ciała się zmieniają- i jak to mogłoby powodować niechęć czy, jak ktoś napisał, wręcz obrzydzenie do małżonka?
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Niechęć do żony

Post autor: Caliope »

Viko pisze: 22 maja 2020, 13:14 To ze wiele czasu trzeba to rozumiem. Zastanawiam się tylko co powinienem mu co mogę by po stopniowo wychodzić z kryzysu
Viko, tak jak już było, zajmij się sobą. Nie kombinuj w diecie, rób wszystko dla siebie by być atrakcyjnym i zadbanym. Nigdy nie wiesz co będzie, czas pokaże. Jeśli u żony to nie sprawy hormonalne, możesz być motorem napędowym do zmian.
Lawendowa
Posty: 7687
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Niechęć do żony

Post autor: Lawendowa »

marylka pisze: 22 maja 2020, 15:34 Żona - to ktos, z kim sie przeżylo kawalek życia.
Z kim sie bylo na dobre i zle.
Ktos, kogo sie obserwowalo latami.
Ktos z kim sie bylo, kiedy byla w ciaży jednej, kiedy ciało sie rozciagało.
Żona to ktoś, kto może na wskutek brania lekarstw/hormonow przytyl.
Żona to odsoba, ktora kiedy patrzy sie na jej brzuch czule ma na mysli, że tam wlasnie ksztaltowalo sie i dorastalo moje dziecko...pierwsze...drugie, patrzac na jej biodra...widzi sie, że sa szersze...bo przez te biodra musialy przejsć moje dzieci.
Żona to czesto ktos, kto ma niejedna blizne na brzuchu, bo musiala miec cesarskie ciecie.
Żona to osoba, ktora przy porodzie miala zszywane krocze...
Pojde dalej.....żona to ktoś kto siwieje...kiedy kochajacy maż widzi te siwe włosy - zdaje sobie sprawe, ile tych siwych włosow świadczy o smutkach, wylanych łzach także przeze mnie jako meża, przez dzieci a także z powodu trosk o prace i innych najbliższych....tak samo zmarszczki...każda z nich to historia...można zobaczyc ile jest tych "śmieszek" a ile z "trosk", ktore zmarszczki sa po łzach...
I wiesz?
To jest żona.
Tak może kochac tylko czlowiek, ktory w NIĄ jest wpatrzony.
Marylko bardzo mi jest bliskie to co napisałaś.

Warto pamiętać, że w przysiędze małżeńskiej nigdzie nie ma gwiazdki i dopisku drobnym drukiem - "obowiązuje dopóki wyglądasz jak w dniu ślubu".
A skoro ktoś po 5, 10 czy 20 latach jest:
grubszy, chudszy, siwy, łysy, garbaty, kulawy, w okularach, na wózku, z bliznami, zmarszczkami itd to już nie obowiązuje??? I płeć współmałżonka nie ma tutaj nic do rzeczy.

Można usiąść i płakać, że mąż zamiast bujnej czupryny ma kompletną łysinę, a przecież za łysego za mąż nie wychodziłam. Ale czy to znaczy, że mu się nie chciało starać dla mnie? Otóż nic z tych rzeczy - tak go natura urządziła, że akurat on z wiekiem łysieje.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Niechęć do żony

Post autor: Pavel »

Mi również dość bliskie jest to co napisała Marylka.
Zacznę natomiast od pytania lustro, czy ktoś przeżył podobną sytuację.
Odpowiem:
Ja nie, ale mój starszy brat tak miał. Jego ówczesna dziewczyna, matka jego dziecka wyglądała po urodzeniu mniej atrakcyjnie, co prawda minęły „tylko” 3 lata. No i zaczął swą uwagę, platonicznie, kierować na zewnątrz. Skarżył się, że się zaniedbała.
Po jakimś czasie to ona kogoś poznała i ich związek się rozleciał. Powodów tego było oczywiście dużo więcej, ale to co chciałem przekazać - gdy ona go zostawiła, jakoś nagle przestało mu przeszkadzać, że nie jest już taka atrakcyjna i go nie pociąga.
Rozpaczliwie próbował ratować. Zabrakło mu wytrwałości, nie miał też takiego szczęścia jak ja (chociaż szczęściu trzeba pomóc) i nie trafił na Sychar.

Napiszę również jak to wygląda u nas.
Nie wiem ile to 25kg i jak dużą różnicę w wyglądzie to powoduje, bo pewnie różnie to bywa.
Moja żona urodziła mi czwórkę dzieci.
Jej ciało jest inne niż przed. To normalne.
Mój główny problem w związku z tym polega na tym, że to ona czuje się mniej atrakcyjna, że oczekuje czegoś wg mnie niemożliwego.
Czyli - to w sumie ona ma z tym problem, ja natomiast obrywam rykoszetem za jej poczucie własnej wartości które wg mnie nazbyt opiera się na fizyczności i niewłaściwych oczekiwaniach (ale jako że jestem mężczyzną biorę pod uwagę, że „się nie znam” i te „mądrości” zachowuje dla siebie ;) ).

Ja wyraźnie jej mówię, że mi się podoba, że mnie pociąga dokładnie tak samo albo i bardziej i nie mam z tym żadnego problemu. Wręcz przeciwnie - to mi przypomina jak wielką robotę zrobiła przy ciążach i porodach.
Wygląd jest istotny, ale wszyscy się starzejemy i finalnie będziemy „średnio” atrakcyjni, więc wg mnie jest jak w świecie zwierząt - służy przede wszystkim zwabieniu partnera/partnerki.
Później, wg mnie dużo ważniejsze jest to co w środku.

Nie chcę sugerować, że twój problem jest nieważny, dla jasności.
Natomiast warto zrewidować swoje myślenie.
I znaleźć subtelne sposoby na zachęcenie żony do zadbania o fizyczność. Krok po kroku.
Bo to kwestia zmiany stylu życia, diety i nade wszystko - systematyczności.
O ile ta Nadwaga to wynik braku dbania o siebie a nie kwestie hormonalne, czy inne mniej lub wcale od niej zależne. Nie kojarzę czy się odniosłeś do tego, a z komórki teraz nie sprawdzę.
Aha, czy twoja żona ma czas i energię na to by się za to zabrać?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niechęć do żony

Post autor: lustro »

Chyba umyka Wam, ze przyszedł do nas człowiek z problemem.
Stanal tu i otwarcie powiedział co go dreczy.
Nie szuka upustu dla swoich potrzeb poza małżeństwem. Szuka TU pomocy.

Kim jest żona?
Marylka napisała caly elaborat. I to prawda, ale częściowa. To ta wygodniejsza dla zon część prawdy.

Moim zdaniem, i o ile się nie myle podobnie mówi Pismo Święte, małżonkowie maja byc dla siebie nawzajem TAKŻE zabezpieczeniem przed zlem świata. Przed grzechami cielesnymi, pokusami...
Nikt nie mówi, ze z czasem sie nie zmieniamy. Ale sa zmiamy i zmiany.
Zona, którą ciągle boli glowa, wystawia męża na pokusy świata.
Zona, która o siebie nie dba i lekceważy estetyke - także.
Wszyscy mamy ludzką ulomną nature i powinnismy, majac tą wiedzę, zapobiegac.
I Viko przyszedł tu, bo chce zapobiegac.

Sugerowanie mu, ze sie zapewne masturbuje, oglada pornografie i sam ma problemy z libido, jest conajmniej niestosowne. A to, ze milczy na ten temat wg niektórych jest niemym przyznaniem się.
Chore.

Czyli na razie nikt z tu piszacych nie doświadczył podobnego problemu?
Ja nie wiem jak zmienic siebie w taki sposób faktycznie, a nis teoretycznie.
Tak Pavel, to sytuacja, ktora niesie za soba ogrpmne zagrożenie. I to zagrożenie chyba widzi i czuje Viko. Ale tu przecież nie o straszenie chodzi?

Tak jak ktos tu napisal - może trzdba zajac soe sobą?
Moze trzeba zmieniac sidbie starając sie sprowokowac zmiany u zony. Bo to ona musi chcieć, czuc potrzebę, zeby się zmienić.
Kilka lat temu byla tu dziewczyna, ktora widzac zainteresowanie męża sasiadką, jego wypady rowerowe z nią...czujac zagrożenie... Wzięła się za siebie. I z tego co wiem, to uratowalo ich małżeństwo.
Czytając wypowiadające się panie, kiedy i dlaczego schudły i zaczely dbac o siebie, nasuwa się prosty wniosek.
Może jednak udalo by się "obudzić" żonę Viko w inny sposób.

Viko, a gdybyś zaczal zauważać nawet malutkie zmiany żony na lepsze i to wyrażać?
Powiedzieć - Kochanie, świetnie dzis wygladasz. W tej sukience Ci wyjątkowo do twarzy...
Moj mąż czasem mowi - ty schudłaś.
I choc przecież wiem, ze nie, to mysle, ze widac dobrze wygladam.
Pomyśl nad tym.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niechęć do żony

Post autor: marylka »

Pavel pisze: 22 maja 2020, 19:29
Mój główny problem w związku z tym polega na tym, że to ona czuje się mniej atrakcyjna, że oczekuje czegoś wg mnie niemożliwego.
Czyli - to w sumie ona ma z tym problem, ja natomiast obrywam rykoszetem za jej poczucie własnej wartości które wg mnie nazbyt opiera się na fizyczności i niewłaściwych oczekiwaniach (ale jako że jestem mężczyzną biorę pod uwagę, że „się nie znam” i te „mądrości” zachowuje dla siebie ;) ).

Ja wyraźnie jej mówię, że mi się podoba, że mnie pociąga dokładnie tak samo albo i bardziej i nie mam z tym żadnego problemu. Wręcz przeciwnie - to mi przypomina jak wielką robotę zrobiła przy ciążach i porodach.
Ha - to mi też jest bliskie Pavel. I to też moja historia.
W ogole z reguly chyba tak jest, że to kobieta wiecej widzi u siebie że tu za dużo a tu za malo ma. Mowie to na podstawie rozmow z koleżankami. Natomiast maż zdaje sie tego nie dostrzegac i kobiety mankamenty przeszkadzaja bardziej jej niż meżowi.
A to jest o tyle uciażliwe że przez te kompleksy istnieja wielkie bariery przy takiej intymnosci - a to nie zapalaj światla, a to tu akurat nie dotykaj, a to wez rece... itd itp
Dlatego Viko ja widze że Twoja żona ma fajny dystans do siebie i jest swiadoma swojej atrakcyjnosci i to jest super. Wedlug mnie należy do mniejszosci a meżczyzni marza o tak zdrowo "wyzwolonej" z wlasnych kompleksow kobiecie.
I takie atuty warto docenic.
Wolalbys miec szlochajaca zakompleksiona żonę? Co sie wstydzi nawet swojego meża?
A schudnac jak wiesz sam to nie tak prosto jest bo sam oszukiwales na diecie. A przecież mialeś motywację do wytrwania na tej diecie! - wspierałes żone, żeby wytrwała! No i klops.
Tak kończa sie 99,9% diet
Poza tym - życie jest takie krotkie a jedzenie takie pyszne :P
No lubimy zjesc lody z dziecmi czy isc na pizze.
A kobieta nie zajac i salata sie nie naje.
Inna sprawa że człowiek głodny to człowiek zly.
A poza tym - wszystkie chcemy miec wymiary 90-60-90
I bedziemy mialy!
Od jutra! :P
Przyznacie mi racje Szanowne Panie? :)
No taka refleksja jeszcze na dobranoc mi sie nasunela.
Oczywiscie pewne sprawy z przymrużeniem oka :)
Pozdrawiam
Ukasz

Re: Niechęć do żony

Post autor: Ukasz »

Viko pisze: 19 maja 2020, 21:45 Ja natomiast wiem że ja kocham i okazuje to pomagajac jej w jej pracy zawodowej jak i w domowych obowiązkach, przynosząc tez kwiaty itp. Trudno mi natomiast okazywać czułość i zaloty gdyz to wszystko gdzieś odeszło. Zgadzam się na współżycie gdy tylko ona je inicjuje, ja natomiast by jej nie sprawiać przykrości czasem się przymuszam do zbliżeń i komplementow.
Proszę o doprecyzowanie lub skorygowanie, jeśli czegoś nie zrozumiałem.
Wygląd żony sprawia, że ona Cię nie podnieca - ale gdy ona inicjuje zbliżenie, to do niego dochodzi. Wydaje mi się, że z tego wynika logiczny wniosek, że na poziomie fizjologicznym jednak mechanizm działa. Mężczyzna nie nie może zmusić się do wzwodu, bo tak sobie postanowi.
Z drugiej strony kochasz żonę, przynosisz jej kwiaty - a coś Ci przeszkadza okazywać jej czułość. Co ma to wspólnego z pożądaniem, podnieceniem, seksem? Czy w sytuacji, gdyby seks nie był możliwy, to nie widziałbyś sensu lub możliwości okazywania żonie czułości? Zalecania się? Zdobywania jej serca? Sprawiania jej przyjemności dla niej, a nie dla siebie?
Dla wygląda na to, że problem tkwi trochę głębiej, a kłopot z erotyką jest tylko jego symptomem. Przyjrzyj się temu. Nie ma większej radości od kochania. Jak odkryjesz na nowo swoją miłość do żony, to nie jeden problem może zniknąć. A jeśli o to - żebyś Ty ją kochał całym sobą - nie zadbasz, to nie jeden problem może się pojawić i będzie znacznie trudniej go rozwiązać.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niechęć do żony

Post autor: marylka »

lustro pisze: 22 maja 2020, 20:15 Sugerowanie mu, ze sie zapewne masturbuje, oglada pornografie i sam ma problemy z libido, jest conajmniej niestosowne. A to, ze milczy na ten temat wg niektórych jest niemym przyznaniem się.
Chore.
(...)*
Miedzy sugerowaniem a szukaniem problemu jest zasadnicza rożnica - może poczytaj gdzies artykuly madre o tym jak ta rożnice dostrzec bo najwyraźniej tego nie czujesz i już kolejny raz cos na opak probujesz skomentować.
marylka pisze: 22 maja 2020, 15:34 tak ja widze dochodzenie do źrodła problemu - pytanie-odrzucenie
2 pytanie-odrzucenie
A ż do skutku
Jest wiele przyczyn takiego patrzenia na żone
Ze mna czy bez zachecam do dotarcia do niego.
Dla siebie dla żony dla dzieci
Milo mi lustro że tak dokladnie czytasz moje - jak piszesz - elaboraty.
Fajnie jednak jakbys potrafila odczytac do konca moje intencje a nie przekrecala wedlug siebie.

Mysle Viko, że to ważne, żeby ten aspekt byl wyjasniony tutaj w Twoim watku z lustro, bo mi chodzi o Ciebie - żebys mial jasnosc moich intencji kiedy pisze do Ciebie o przecież bardzo intymnych sprawach. Lustro najwyrazniej probuje Cie zniechecic do zatrzymania sie Twojego nad takimi seksualnymi aspektami obsmiewając moje pomysly. A akurat tam jest wylegarnia 99% problemow z seksualnoscią.
Wiesz...ja tego ani nie wykluczam ani nie potwierdzam u Ciebie - pisze to już n-ty raz.
A z kolei ja zachecam do refleksji.
Problem seksualnosci - pożadania i atrakcyjnosci należy szukac w pierwszej kolejnosci w szeroko pojetych obszarach seksualnosci. Dla mnie to normalne.
Jeśli ktos ma czyste sumienie w tej dziedzinie seksualnej nie ma problemu z zagladaniem tam.
A jesli ktos ma to bedzie histerycznie chcial uciszyc rozmowce.
No chyba że bedzie chcial z tym zrobic porządek...to pogada. Choc to mega trudne i intymne tematy.
Wszystko w wolnosci wyboru.

Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 24 maja 2020, 22:23 przez Pavel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: *usunięto fragment nie będący wg moderacji świadectwem miłości i szacunku bliźniego.
Lawendowa
Posty: 7687
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Niechęć do żony

Post autor: Lawendowa »

Drodzy użytkownicy, w związku z brakiem aktywności autora, do czasu jego ponownego pojawienia się w wątku, nie akceptujemy żadnych postów. Uznaliśmy, że na ten moment temat został wyczerpany i wobec braku informacji zwrotnych od Viko wątek pójdzie w gdybologię, a tego chcemy uniknąć.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
ODPOWIEDZ