Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: s zona »

I calosc, zeby nie bylo plagiatu :)

2. ŚWIADECTWO HANI I DARKA z Ogniska Sychar we Włocławku, którzy wrócili do siebie po 30 latach (po rozwodzie i stwierdzeniu nieważności ponownie zawarli małżeństwo w Kościele katolickim): http://sychar.org/media/artykul/Hania-i-Darek.pdf .

http://sychar.org/category/rekolekcje/
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Piękne świadectwo, ale nie każdy ma szansę dożyć do ich wieku. Za późno wyszłam za mąż, za bardzo chciałam spotkać człowieka który nie będzie miał w głowie siana, a zechce mieć dzieci, takich jest mało. Obawiam się że jest za późno na wszystko, życie upływa w strasznym tempie, a ja jako kobieta nic z niego nie mam.
Pestka
Posty: 37
Rejestracja: 25 wrz 2019, 17:10
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Pestka »

Cieszę się, że czujecie tak jak ja. Bławatku Twoje słowa bardzo mnie podbudowały bo z jednej strony nie wiem czy umiałabym przyjąć męża (chociaż on powrotu nie chce) i do tego mu zaufać po tylu kłamstwach, że ręce opadają a z drugiej strony perspektywa bycia samą jest przygnębiająca.
Niespodzianki zawsze mile widziane
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Bławatek »

Caliope mam tak jak Ty - świadomie długo czekałam na odpowiedniego kandydata nie tylko na męża ale i na ojca - niestety nie udało się. Mimo różnych kłopotów zaraz po ślubie mąż bardzo chciał dziecko, a teraz swoim zachowaniem vwypierała się nie tylko dziecka naszego ale też wszystkich słów i obietnic które od niego słyszałam. Jedynie jego nawrócenie może go przywrócić nam jako męża i ojca.

Dziś w kościele u nas było kazanie o wielkiej miłości Boga, że mimo że inni nas ranią, krzywdzą to On jest blisko nas - i ma zawsze dla nas plan. Że być może mamy być dla innych przez te nasze życie, które mamy, nasze doświadczenia, nasze rany, świadectwem wiary w Niego i Jego miłość.
Bóg jest przy nas i nas chroni choć my tego może nie rozumiemy.
kocimiętka
Posty: 95
Rejestracja: 24 mar 2019, 19:37
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: kocimiętka »

Caliope pisze: 21 cze 2020, 10:32 Piękne świadectwo, ale nie każdy ma szansę dożyć do ich wieku. Za późno wyszłam za mąż, za bardzo chciałam spotkać człowieka który nie będzie miał w głowie siana, a zechce mieć dzieci, takich jest mało. Obawiam się że jest za późno na wszystko, życie upływa w strasznym tempie, a ja jako kobieta nic z niego nie mam.
Właśnie to jest przykład myślenia, którego trzeba unikać. Takie myśli trzeba zwalczać. Zobacz, Pani Hanna i Pan Darek gdy do siebie wrócili mieli ponad 50 lat (tak mniej więcej wynika z kalkulacji). Też mogliby usiąść i płakać, że tyle lat zmarnowanych, że lata młodości, gdy mieli 30 parę lat przeżyli w samotności i rwać włosy z głowy, a jednak zaufali Bogu. Przyjęli to co jest. Przyjęli życie takim jakie jest. Dzięki takiej akceptacji otworzyli furkę na działanie Bożej Łaski i dzięki temu było możliwe pojednanie. Gdyby patrzyli na życie w taki rozpaczliwy sposób to nie wiem czy pojednanie mogłoby "zamieszkać między nimi".

Wiesz, taka postawa jest mega trudna, pewnych rzeczy nie osiągnie się od razu. Ale Pan Jezus przychodzi po to, że wskazywać odpowiednie postawy i dobry kierunek naszych myśli. Swoją przemianę zacznij od zmiany myślenia.
Nie trać nadziei i wiary.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Tak jest Bławatku, ja już nie raz podniosłam się, bo Bóg jest ze mną. Bardzo też chciałam by mój mąż był w relacji z Bogiem, a o takich w dzisiejszym świecie też ciężko jak o tych co chcą dzieci. No, ale odwrócił się na razie od wiary, mam nadzieję, że wróci.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Jak rozmawiać z mężem, żeby uzyskać czas dla siebie na to prawo jazdy które tak chce zrobić, ale nie mam jak?do pracy też nie mogę, rodzina mieszka w innym mieście, nie pomogą, a mąż sobie lata gdzie chce i kiedy chce, a ja jestem tylko z dzieckiem. Nie mam dla siebie czasu, wiecznie syn i dom. Jestem zmęczona kryzysem, brakiem wsparcia, odciążenia, nie zdecydowałabym się nigdy na rodzinę wchodząc w takie bagno, kierat. Mam do siebie żal, że tak bardzo pragnęłam miłości i rodziny, tracąc siebie.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Bławatek »

Caliope widzę że Ciebie też dosięgł stan zwątpienia i bezsilności. Od wczoraj telefonicznie sygnalizuje mężowi, że jak się dziś zjawi u syna naszego to ma mi podać plan odwiedzin, dziś jak dzwoniłam że prawdopodobnie zostanę dłużej w pracy więc ma zabrać gdzieś syna a ja z nim porozmawiam jak wrócą to usłyszałam że on tak nie może z wyprzedzeniem powiedzieć kiedy będzie miał czas!!! Ja nie chcę tego czasu dla siebie tylko dla naszego dziecka które tęskni. A i też muszę sama z wyprzedzeniem planować różne rzeczy i mam dość bycia zaskakiwana przez męża. Zarówno moja terapeutka jak i psycholog szkolny mówią,że mąż powinien się określić na stałe dla dobra dziecka, a i ja mam prawo sobie coś zaplanowac a on tego nie rozumie. Rozwodu nie chcę ale widocznie tylko w sądzie może coś z mężem dla dziecka uzgodnie.

I też czasami żałuję decyzji o małżeństwie szczególnie z tą osobą. Marzyłam o gromadce dzieci a teraz jest mi żal nie tylko tego, że mam tylko jedno dziecko ale i żal mi dziecka, że ma takiego ojca. Dla mnie mąż jest inną osobą niż przed ślubem. Nie wiem skąd w nich się takie potworne zmiany biorą.

Trzymaj się i nie poddawaj, musimy być twarde. Ja na szczęście mam rodzinę blisko która mi pomaga ale też korzystam z pomocy sąsiadów których syn jest w podobnym wieku i często od 2 lat głównie popołudniami i w weekendy na zmianę zapewniamy opiekę naszym dzieciom. Wzajemnie mamy czas na chwilę oddechu. Może w sąsiedztwie znajdziesz jakaś bratnią duszę, która choć na chwilę zajęłaby się waszym dzieckiem a ty byś miała chwilę odpoczynku, czas na spokojne zakupy, czy zalatwienie czegoś.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Witaj Bławatku, no wlaśnie, nic nie można zaplanować dla siebie. Dopóki mój syn nie zachoruje i jest w przedszkolu, mam około 5 godzin na wszystko, a leci strasznie szybko. Mieszkam w miejscu gdzie mam wokół głównie turystów, nie sąsiadów, więc jestem sama ze wszystkim.
Ewuryca

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Ewuryca »

Caliope pisze: 24 cze 2020, 16:03 mam około 5 godzin na wszystko, a leci strasznie szybko. Mieszkam w miejscu gdzie mam wokół głównie turystów, nie sąsiadów, więc jestem sama ze wszystkim.
Caliope a jesteś pewna, że nie widzisz „szklanki do połowy pustej”? 5 godzin dziennie to według mnie całkiem sporo czasu.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Ewuryca, owszem, jak mam coś zrobić pod domem to sporo. Nie jestem mobilna, więc podróż do innej dzielnicy lub miasta to minimum godzina komunikacją, w jedną stronę. Jadę do lekarza, to potrzebuje około 3,5 godziny, a gdzie zakupy, obiad, sprzątanie. Dlatego potrzebuję prawko :) szybko wszędzie dojadę.
Ewuryca

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Ewuryca »

Rozumiem. Tak masz racje, z prawkiem byłoby ci dużo łatwiej i napewno zyskała byś tez trochę pewności siebie. Mam nadzieje ze uda ci się je zdać jak najszybciej ;)
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

kocimiętka pisze: 21 cze 2020, 16:50
Caliope pisze: 21 cze 2020, 10:32 Piękne świadectwo, ale nie każdy ma szansę dożyć do ich wieku. Za późno wyszłam za mąż, za bardzo chciałam spotkać człowieka który nie będzie miał w głowie siana, a zechce mieć dzieci, takich jest mało. Obawiam się że jest za późno na wszystko, życie upływa w strasznym tempie, a ja jako kobieta nic z niego nie mam.
Właśnie to jest przykład myślenia, którego trzeba unikać. Takie myśli trzeba zwalczać. Zobacz, Pani Hanna i Pan Darek gdy do siebie wrócili mieli ponad 50 lat (tak mniej więcej wynika z kalkulacji). Też mogliby usiąść i płakać, że tyle lat zmarnowanych, że lata młodości, gdy mieli 30 parę lat przeżyli w samotności i rwać włosy z głowy, a jednak zaufali Bogu. Przyjęli to co jest. Przyjęli życie takim jakie jest. Dzięki takiej akceptacji otworzyli furkę na działanie Bożej Łaski i dzięki temu było możliwe pojednanie. Gdyby patrzyli na życie w taki rozpaczliwy sposób to nie wiem czy pojednanie mogłoby "zamieszkać między nimi".

Wiesz, taka postawa jest mega trudna, pewnych rzeczy nie osiągnie się od razu. Ale Pan Jezus przychodzi po to, że wskazywać odpowiednie postawy i dobry kierunek naszych myśli. Swoją przemianę zacznij od zmiany myślenia.
Nie trać nadziei i wiary.
Kocimiętko, w wieku 30 lat ja jeszcze nie brałam sakramentu. O to mi chodzi, 50-tka za ,tylko parę lat. Może ja też mam kryzys wieku średniego, sama nie wiem. Mam dużo żalu do siebie, nie do innych ludzi. Za mało zrobiłam dla siebie, dla swojego rozwoju poświęcając się dla innych.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Nie wiem co się stało, ale wyczuwam w mężu jakiś dyskomfort, nie wiem co się dzieje. Ja za to już nie potrafię sobie dowalić jak to robiłam te pół roku, czuję się dobrze sama że sobą, przyglądam się sobie, oceniam dość surowo by nie popełniać błędów. Uczę się na nowo żyć jak po terapii, kontynuowana praca nad sobą pozwala na to by przybijać swoje gwoździe, naprawiać synowi rower bez myśli by prosić o pomoc. Już nie pamiętam co zrobić by mężczyzna czuł się mężczyzną, jestem dwiema płciami, często z przewagą męskiej części. Ubieram się mniej kobieco, lubię trampki, nie szpilki i marynarki, nic nie oczekuję i nie czuję się z tym źle że coś muszę.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Nikt pewnie już tego nie czyta co piszę. Jestem sama, jestem zła, obawiam się że już nic nie da się uratować w tej relacji. Nie idę do pracy z obawy że mój syn zachoruje i będę musiała zrezygnować, bo mąż myśli tylko o sobie i nie starczy mi siły by ogarnąć jeszcze więcej sama. Też obawiam się że to będzie koniec jak zacznę pracę, bo teraz mąż jest odpowiedzialny za finanse (uważa że jest tylko od tego), ja zarabiając swoje pieniądze nie będę go już potrzebowała, nie będę miała czasu i sił na małżeństwo, na odbudowę. Kiedyś bardzo ciężko pracowałam i się dziwię że mi się coś chciało, żyłam tylko pracą, nie lubiłam jej, ale potrzebowałam pieniędzy. Bardzo długo trwało nawiązywanie relacji ze względu na stres w pracy, skrajne zmęczenie, a teraz będzie gorzej ,bo kiedyś miałam tylko siebie i wynajęty pokój do spania. Boję się, bo nikt mi nie pomoże, bo wsparcie mówione nic nie ma do czynów. Jestem w skrajnej rozpaczy, też pytam Boga dlaczego od początku życia mam kłody pod nogami, nie wiem czy byłam kiedykolwiek szczęśliwa, dlaczego muszę żyć w takim czymś, jestem strasznie naiwna. Po co moje wartości to rodzina i miłość ,kiedy tego nie ma, a mi się tylko coś wydawało. Mogłam być sama, być wolna, żyć w swoim świecie, mieć pasje, hobby, swoje życie samemu, a mi się zachciało niemożliwego. Dziś myślę tylko o tym żeby wszystko zakończyć, ten kierat, brak wolności, miłości,zrezygnowałam z wszystkiego i jeszcze moje modlitwy nie są wysłuchane. Męczę się tylko, sama że sobą, dałam życie dziecku, a może to był błąd, bo on będzie cierpiał przeze mnie, przez egoistyczną decyzję, że ja chcę mieć rodzinę. Moja praca nad sobą nic nie dała, jeszcze większe poczucie beznadziejności, nie ważne co zrobiłam dla mnie i tak czuję się głupia i brzydka. Naprawdę nie ma znaczenia dom, obiad na stole, posprzątane, czekająca bardzo zadbana żona, zaopiekowany syn, też mi się naiwnie, wydawało, że to są jakieś wartości. Lepiej się żyje egoistom, ludziom którzy wykorzystują innych, nie takim co chcą tylko miłości, czułości i akceptacji. Bóg jeśli ma dla mnie inną drogę, to pomodlę się żeby już mi ją pokazał, nie mam sił już ciągnąć tego brzemienia które mam teraz.
ODPOWIEDZ