Firletka pisze: ↑30 cze 2020, 10:13
Bardzo żałuję, że na początku tych spakowanych walizek nie zawiozłam pod wejście do pracy z plakatem kto ma je odebrać... Imię i nazwisko...jego...wszyscy wiedzieliby jaka jest przyczyna. Albo to by go wyrwało z tej strefy komfortu albo... By mnie zabił...
Firletko, a może nie ma czego żałować? Jesteś pewna, jaką reakcję wywołałabyś w otoczeniu, a przede wszystkim u męża i tej ewentualnej kochanki?
Może wystraszyłaby się, że on za chwilę wyląduje u niej, że byłaby zamieszana w sprawę rozwodową, że "jej" amant być może nie byłby tak dobrze finansowo uposażony, jak się spodziewała, że jej opinia zostałaby zszargana - jeśli przy walizkach byłaby informacja do kogo je teraz odesłać, czyli, kto jest winny rozpadowi związku. Może zastanowiłaby się, co ta żona tak ochoczo pozbywa się męża, może z nim coś nie tak?
Ale może wcale nie...
Może ucieszyłaby się, że ma drogę wolną. Wszelkie kłody spod nóg usunięte.
Wniosek, nie oceniajmy innych wg siebie...
Nie wiesz, z kim masz do czynienia, co to za kobieta. Jedno jednak jest pewne, wiedząc, że jej kolega z pracy ma żonę, dzieci, nie powinna tak intensywnych relacji z nim mieć. Nawet, gdyby żaden romans w tej chwili za tym nie stał. Coś i tak po stronie tej kobiety byłoby nie tak. Jeśli jednak ten romans jest, to znaczy tym bardziej, że moralność i etyka nie są priorytetem u niej.
A wówczas należy dobrze przemyśleć swoje działania, by nie były tylko okazją dla tej kobiety dla realizacji jej celów.
Nigdy nie ma gwarancji, że wyrzucenie osoby zdradzającej z domu, sprawi, że się otrząśnie. Efekt może być odwrotny, taka decyzja przyczynić się może do zakończenia związku.
Poza tym, czy tak łatwo potem wrócić do kogoś, gdy już wszyscy, co do jednej osoby, wiedzą, co się stało? I znają naszą reakcję na to?
Nie piszę o najbliższym otoczeniu. Słusznie na pewnym etapie, gdy coś się przedłuża, poinformować zaufane osoby, co się dzieje. Jednak taka jasna deklaracja, nerwowe, emocjonalne ruchy, jak wyrzucanie rzeczy męża pod jego pracą, potem po kryzysie już tak dobrze mogą nie wyglądać. Po czasie i Ty mogłabyś nie najlepiej się z tym czuć, i Twój mąż. O ile efekt spektakularny by był w tamtej chwili, to chyba jednak w stronę zdecydowanego kończenia tego związku, jeżeli mąż od razu nie poleciałby Cię przepraszać, nie wybrał tamtej kobiety. Gdyby postąpił jednak inaczej, to i Ty może nie miałabyś ochoty robić za tą, którą mąż olał i dopiero po czasie, np. gdyby kochanka z nim skończyła znajomość, wrócił do żony. Ani on za człowieka, którego żona wyrzuca, potem, np. nie wychodzi mu z kochanką, a on z powrotem wraca do żony.
Masz bardzo trudną sytuację. Podobnie, jak wiele osób z podobnymi do Twoich przejściami. U Ciebie zdecydowanie odgrywa rolę ten dodatkowy fakt, że majątek nie był zabezpieczony po Twojej stronie i mąż nie zamierza z niego rezygnować. Uważa, że jest w swoim domu. To czyni go też bardziej pewnym siebie.
Ty podjęłaś to ryzyko wiążące się "z wyproszeniem" męża z domu, o którym wyżej było wspomniane, ale on i tak nie zamierza się wyprowadzić.
Nastąpił impas. I pytanie w zasadzie, na czym stoisz?
Czy Twój mąż na razie się zastanawia, czy woli wybrać Ciebie czy tamtą kobietę...
Czy może w ogóle jego znajomość z koleżanką z pracy nie ma na celu odejścia od Ciebie, a jedynie "zwykły" romans, zabawę...
Czy może nie chce być już z Tobą, ale na pewno nie zamierza stracić nic z majątku...
Nie należy zapominać też, że jest Was tam troje lub czworo (w zależności, czy ta kobieta jest wolna czy jest w związku). A to oznacza, że nie tylko między Tobą a mężem się rozgrywa wszystko.
Na pewno jednak, Ty musisz dobrze zastanowić się, czego chcesz i do tego dostosowywać swoje dalsze działania.