Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Monti »

Załamana pisze: 15 lip 2020, 16:20 Moze byc od nie dziewczyny😃 aby ktos sie na tym znał
Przeważnie - tak jak pisze Wiedźmin - pierwszą rozprawę sąd wyznacza po otrzymaniu odpowiedzi na pozew.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Po tym co mój mąż wymodelował w swojej odpowiedzi na moją odpowiedź do sądu, jak kłamie, mnie oczernia, pluje na wartości wcześniej wyznawane i na sakrament małżeństwa odwiesilam się od niego całkowice.

Nie wiem czy kiedykolwiek mu zaufam ponownie.
Paprotka
Posty: 138
Rejestracja: 02 lip 2020, 12:15
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Paprotka »

Ja dostałam pozew jakoś w lutym. Z moja prawnicza podpisaliśmy na niego i jest na to miesiąc. Ona powiedziałam ,ze lepiej odpisać. Na kwiecień była rozprawa. Nie były wniosków o orzeczenie o winie. Sąd akurat w tym przypadku o nic się nie pytał. Po 10 minut było po rozprawie.
Na początku chciałam utrudniać ale chyba ze złośliwości. Dostałam i tak dom plus alimenty by mi się nie należały. A prania brudów chciałam uniknąć. To nie jest tylko tak ,ze kobieta da dowód zdrady. Musi jeszcze udowodnić ,ze ona doprowadziła do rozpadu związku i wtedy zaczynaja się brudne, wieloletnie procesy.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Ruta »

Bławatek pisze: 16 lip 2020, 8:47 Po tym co mój mąż wymodelował w swojej odpowiedzi na moją odpowiedź do sądu, jak kłamie, mnie oczernia, pluje na wartości wcześniej wyznawane i na sakrament małżeństwa odwiesilam się od niego całkowice.

Nie wiem czy kiedykolwiek mu zaufam ponownie.
Blawatku, czytanie pozwu rozwodowego było dla mnie także bardzo trudnym przeżyciem. Nie mogłam uwierzyć, że mozna aż tak kłamać. Uratowało mnie poczucie humoru, bo zarzuty męża były tak absurdalne, ze nie dało sie nie śmiać. Obśmialam pozew z przyjaciółką i zrobiło mi sie lepiej. Nie wiem, czy mąż w końcu uzasadni pisemnie swoje stanowisko by wykazać moją winę. Ale jeśli to zrobi takze spróbuję rozbroić to śmiechem.
Generalnie jednak jest mi przykro i czuję ogromny zawód. Wciąż nie wiem, czy mój mąż zawsze był taki i tylko ja widziałam go lepszym niż jest, czy to jednak kryzys uzależnienie wpływają na powolna degradacje...myślę jednak, że taki trochę zimny prysznic pozwala sie zdystansować do męża w kryzysie, wiec koniec końców działa na naszą korzysć...
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Ruta pisze: 16 lip 2020, 9:33
Nie mogłam uwierzyć, że mozna aż tak kłamać. Uratowało mnie poczucie humoru, bo zarzuty męża były tak absurdalne, ze nie dało sie nie śmiać. Obśmialam pozew z przyjaciółką i zrobiło mi sie lepiej.
Ruto, ja na początku się popłakałam bo nie mogłam uwierzyć w te kłamstwa które mąż wypisał.
Później też się śmiałam czytając z innymi brednie przytaczane. Jedynie do śmiechu mi nie było bo czytalam, że jestem agresorem bijącym męża i znęcającym się nad dzieckiem. Jakoś dziecko ode mnie nie ucieka 😀

Gdybym od razu zgodziła się na rozwód a nie walczyła o separację to bym nie taplala się w tym bagnie i już byłabym wolna, ale ze względu na moje przekonania, na to co na stronie Sycharu czytałam i o czym w konferencjach mówił ks. Dziewiecki jestem za separacją to muszę cierpieć. Ale jak tak dalej mąż będzie atakował to się chyba poddam.
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Załamana »

Bławatku, i co teraz masz dwa tygodnie na opisanie, czy jak teraz?
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Załamana pisze: 16 lip 2020, 20:29 Bławatku, i co teraz masz dwa tygodnie na opisanie, czy jak teraz?
Pani Adwokat prosiła abym do dzisiaj jej opisała z jakimi zarzutami męża się nie zgadzam (niestety zdecydowaną większością) i jak ja widzę poruszone kwestie a ona teraz to ubierze w odpowiednią formę. Termin odpowiedzi jest 2 tygodniowy. Mam nadzieję, że już nie dostanę kolejnej porcji ciosów od męża pisemnie bo mogę tego nie unieść.
A Ty masz pełnomocnika?
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Załamana »

Bławatku, ja nie mam pełnomocnika. Narazie czekam na pozew zobacze co przeczytam i wtedy albo odpowiem sama albo z pełnomocnikiem. Nie wiem na dzisiejszy dzien co zrobie czy bede walczyc nie wiem czy poprostu jest sens. Zwłaszcza, że widzę co Ty dziś przeżywasz...
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Załamana pisze: 17 lip 2020, 9:28 Bławatku, ja nie mam pełnomocnika. Narazie czekam na pozew zobacze co przeczytam i wtedy albo odpowiem sama albo z pełnomocnikiem. Nie wiem na dzisiejszy dzien co zrobie czy bede walczyc nie wiem czy poprostu jest sens. Zwłaszcza, że widzę co Ty dziś przeżywasz...
Początkowo myślałam że dam sobie radę sama, ale teraz się "cieszę" , że mam pełnomocnika, bo mój łagodny przez całe małżeństwo mąż stał się teraz rozgniewana bestią - przez telefon dalej jest grzeczny i miły natomiast w pismach, które od jego pełnomocnika dostaję już nie (pytanie czy taką narrację obrał prawnik czy tak agresywnie chciał działać mąż).

Ja byłam wyczerpana pisząc wyjaśnienia do stawianych mi zarzutów, płakałam łzami żalu i bezsilności. Gdybym mogła cofnąć czas to bym za mąż nie wychodziła.

Nigdy nie byłam za rozwodem więc dopóki mam siłę to walczę, ale liczę się z tym że może mnie to w pewnym momencie przerosnąć i się poddam, ale przynajmniej próbowałam. Głównie walczę dla dziecka - aby syn miał ojca, bo mąż nie kwapi się do spotkań. Pieniądze są potrzebne ale nie najważniejsze.

Jeśli działasz sama to szukaj informacji jak to wszystko działa, jak odpisać na pozew bo później możesz być w szoku i nie będziesz umiała racjonalnie działać. Rób sobie notatki. Ja przez pierwsze dni nie mogłam w to wszystko uwierzyć (szczególnie w to co mąż w pozwie wymodelował), ale rozmowy i pomoc różnych ludzi postawiły mnie na nogi.

Powodzenia życzę i siły
wertor1
Posty: 102
Rejestracja: 24 lut 2017, 6:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: wertor1 »

Bławatek pisze: 16 lip 2020, 12:27
Ruta pisze: 16 lip 2020, 9:33
Nie mogłam uwierzyć, że mozna aż tak kłamać. Uratowało mnie poczucie humoru, bo zarzuty męża były tak absurdalne, ze nie dało sie nie śmiać. Obśmialam pozew z przyjaciółką i zrobiło mi sie lepiej.
Ruto, ja na początku się popłakałam bo nie mogłam uwierzyć w te kłamstwa które mąż wypisał.
Później też się śmiałam czytając z innymi brednie przytaczane. Jedynie do śmiechu mi nie było bo czytalam, że jestem agresorem bijącym męża i znęcającym się nad dzieckiem. Jakoś dziecko ode mnie nie ucieka 😀

Gdybym od razu zgodziła się na rozwód a nie walczyła o separację to bym nie taplala się w tym bagnie i już byłabym wolna, ale ze względu na moje przekonania, na to co na stronie Sycharu czytałam i o czym w konferencjach mówił ks. Dziewiecki jestem za separacją to muszę cierpieć. Ale jak tak dalej mąż będzie atakował to się chyba poddam.
Jestem już cztery lata po rozwodzie a pięć po porzuceniu przez męża ,Nie zgodziłam się na rozwód i proces był najgorszy z możliwych gdybym akurat nie była na krokach to nie wiem jak bym to przeżyła ,Mąż wyciągał sprawy z naszego pożycia, jego siostry wszystko wiedziały,Mąż miał bardzo agresywną adwokat .Mieliśmy trzy rozprawy i po rozwodzie ,Nawet na ostatniej rozprawie adwokat kłamała że ja się już zgodziłam na rozwód a ja stanowczo zaprzeczyłam ,Sądy są stronnicze ,chcą wszystko szybko załatwić i spokój,Obserwując sędzinę miałam wrażenie że znała się z mojego męża adwokatką.Obecnie jestem zadowolona z siebie ,że mimo wszystko nie wyraziłam zgody na rozwód nie brałam udziału w męża grzechu .
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Ostatnie dni miałam bardzo intensywne, ale znajdowałam czas na zastanawianie się nad sobą i naszym małżeństwem, niestety wnioski nie są optymistyczne.

Po pierwsze strasznie się od męża oddaliliśmy - to on odciął się ode mnie we wszystkim i chyba mu dobrze w życiu, które teraz wiedzie. Po drugie na wizycie u psychiatry opowiedziałam jak mąż mnie zranil oczerniając w swojej odpowiedzi do sądu i zrzucając cała winę za mnie i usłyszałam, że po takim ciosie trudno mi będzie na nowo mu zaufać - i ja to wiem i tego najbardziej się obawiam. Choć teraz jak telefonicznie z mężem rozmawiam to jest miłym dobrym kolegą w stosunku do mnie - taka dualność zachowania - raz dokopie raz będzie miły, uprzejmy.

A jeszcze wczoraj robiąc generalne porządki znalazłam modlitwę, którą mąż się modlił jak się poznaliśmy i się popłakałam. Czytając słowa "...Daj, żeby była szczęśliwa, żeby się mogła na mnie oprzeć. Pomóż mi doprowadzić ją lepszą i bogatszą do wiecznego szczęścia..." Tego niestety mi zawsze brakowało - ja musiałam nosić "spodnie" - podejmować wszystkie decyzje, za wszystko być odpowiedzialna, a przez zachowanie męża oddalalam się od Boga. Na moje prośby w modlitwach "Boże, zrób coś z moim mężem bo ja się oddalam przez niego od Ciebie i wiary" teraz mam co mam.

Mój mąż raczej skupił się tylko na fragmencie modlitwy "Niech w służbie na rzecz rodziny dostrzeże swoje najpiękniejsze zadanie. Niech się nie czuje ograniczona obowiązkami żony i matki, lecz w wiernym ich wypełnianiu odnajdzie swoje szczęście..." Mąż zawsze nie rozumiał dlaczego ja się żale na nadmiar obowiązków, dlaczego nie jestem szczęśliwa mogąc mu usługiwać.

A dodatkowo wpadła mi w ręce kartka z opisami moich cech - zadanie z kursu przedmałżeńskiego: złe - nieustępliwość, brak wiary w siebie, brak kobiecości, dobre - między innymi: szczera, uczciwa, odpowiedzialna za związek. Tak, na początku naszej znajomości brakowało mi wiary w siebie, a jak w małżeństwie nabrałam tej wiary to ciągle potem słyszałam, że brak mi pokory. Mimo, że czułam się kobietą - chodziłam w sukienkach, byłam wrażliwa i słabsza to ze względu na dwie lewe ręce mojego ojca w domu zawsze ja wszystko naprawiałam, remontowalam, załatwiałam - i niestety w małżeństwie też się tak ułożyło (i to nie dlatego że chciałam tylko nie raz musiałam, bo mąż się nie garnął). Brak kobiecości według męża to chyba to, że nigdy go 'nie zaczepiałam', nie adorowałam - i tu się zgadzam, bo w mojej rodzinie pierwotnej uczuć sobie nie okazywano i nikt mnie tego nie nauczył, to mąż w narzeczeństwie był bardziej wylewny i czuły i wiedział, że mi będzie trudno zmienić te cechy.

Prawdopodobnie mąż ma teraz kowalską, która być może jest wrażliwa, kobieca (myślałam, że może mieszka u kolegi którego kiedyś poznałam, a okazuje się, że mieszka w zupełnie innej części miasta więc mogę przypuszczać, że z jakąś miłą koleżanką). Tym bardziej, że dalej dla syna czasu nie ma - a widzę, że syn kontaktu męskiego potrzebuje, bo cieszy się jak wujkowie czy starsi od niego kuzyni spędzają z nim czas.

A na dodatek chcę teraz remontować u nas i chciałam zabrać jedną szafę z mieszkania do którego mieliśmy się przeprowadzić, ale niestety usłyszałam, że są mężowi potrzebne bo on tam mieszka - a niestety od miesiąca tam nie był- kolejne jego kłamstwo i manipulacja.

Jest mi smutno, że zostaliśmy z synem porzuceni, ale dajemy radę. Nie poddajemy się i żyjemy pełnią życia. Przez to, że mąż nie ma czasu do syna, rzadko się odzywa to czasami mi się wydaje, że nie ma go w naszym życiu bo umarł. Smutne to...

Niestety zaczęło się u nas psuć bo mąż przestał w pewnym momencie chodzić do spowiedzi i modlić się - wielokrotnie zwracałam mu uwagę, że kiedyś taki nie był, ale zwalał wszystko na mnie, że ja swoimi zachowaniem (mało pokornym?) go do tego doprowadziłam. Zostaje mi tylko modlitwa o jego nawrócenie, bo już mi brak wiary i nadziei, że kiedyś będziemy razem.

Trochę długo, ale czasami muszę, wyrzucić z siebie swoje przemyślenia i żale, a ludzie wokół nie zawsze rozumieją.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Caliope »

Witaj Bławatku, aż można się zdenerwować na stwierdzenie że tobie brak kobiecości, ty nią emanujesz. To jest w nas i nie ma z tym nic wspólnego naprawianie kranu czy innej rzeczy. To jest zaradność i umiejętność poradzenia bez mężczyzny, a najwidoczniej obniża to im wartość, tylko często na własne życzenie. Też dużo rzeczy sama potrafię zrobić, lutuję nawet kable, według mnie to atut :)
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: elena »

Bławatku, dobrze, że napisałaś to, co leżało Ci na sercu ;) ja też mam dziś gorszy dzień, wczoraj zresztą też; mąż w wielu smsach przerzucił całą winę na mnie, obrażał, pisał, że mnie nienawidzi, szkoda słów, nie poznaję go, nie rozumiem tego.

Tak jak Ty zostałam sama z synem, mam wsparcie w rodzinie, staram się żyć w miarę normalnie, ale tęsknię za mężem, kocham go i też bywa mi ciężko i smutno.

Chciałam Cię jakoś pocieszyć, może świadomość, że nie jesteś sama, że nie tylko Ty przeżywasz taki trudny okres w życiu podniesie Cię na duchu. Trwaj na modlitwie, tylko Bóg da Ci ukojenie :)

PS jesteś wyjątkową osobą, pamiętaj :)
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Ruta »

Bławatku, wszystko z twoją kobiecością jest w porządku. To że kobieta potrafi naprawić kran oznacza tylko, że jest kobietą potrafiącą naprawić kran. Nie ujmuje to kobiecości. Mężczyźni nie stają się mniej męscy opiekując się dziećmi, czy gotując obiad. Kobiety nie stają się mniej kobiece naprawiając krany.
Ile kobiet tyle wersji kobiecości. Wiele lat zadręczałam się, że nie jestem wystarczająco kobieca. Lubię chodzić po górach, szybko liczę, orientuję się w terenie i nie potrafię grać słodkiej idiotki w opałach. Ty nosisz sukienki, ja zwykle chodzę albo w spodniach i marynarce w wersji do pracy albo w spodniach i koszuli. Nie mam zwyczaju się malować. Jestem kobietą.
Kiedy słyszę zarzut wobec kobiety, że jest niekobieca, mam wrażenie, że chodzi o to, że nie pasuje do wyobrażenia kobiety jako istoty, bo nawet nie osoby, podporządkowanej i naiwnej. To nie są cechy kobiece, to są cechy osób niedojrzalych.
Siostra Anna Pudełko, która bardzo pięknie mówi o kobiecości i sama jest jej esencją, zwróciła moją uwagę pisząc, że najpiekniejsza z kobiet, Maryja, podejmowała decyzje we własnym imieniu. Nie pytała o zgodę Józefa, mówiąc tak Bogu. Oto ja, służebnica Pańska...Myślę, że wielu mężczyzn chciałoby stanąć w relacji z kobietą w roli bożka, kogoś komu kobieta jest podporządkowana. Ale jestem przekonana, że nie taki jest Boży plan na nas, na mnie, na Ciebie. My także, tak jak mężczyźni jesteśmy na obraz o podobieństwo Boże. I jeśli Bóg zostanie u nas na pierwszym miejscu, przed mężem, nasza godność nie pozwoli na to, by ktokolwiek manipulował naszym poczuciem, czy jesteśmy wystarczająco kobiece. Jesteśmy.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

Caliope, Eleno i Ruto dziekuje Wam za słowa otuchy.

Miałam teraz intensywny czas - gruntowne porządki przed remontem. Pakując rzeczy naszej trojki, rzeczy męża odkładałam na dwie sterty ( trochę się tego nazbierało) i choć się ciągle wahałam czy zadzwonić do męża z prośbą o zabranie to po analizie słów głównie Ruty w różnych wątkach a przede wszystkim słów ks. Dziewieckiego o twardej miłości oraz, że osoba odchodząca powinna odczuć konsekwencje swojego odejścia, porzucenia rodziny, ze strony Sycharu - podjęłam decyzję, że jak tylko mąż do syna przyjedzie to poproszę go aby zabrał te rzeczy bo w trakcie remontu mi jednak przeszkadzają (coś się może zawieruszyc albo zniszczyć a niestety mąż w takich sytuacjach nie ma litości). Muszę postawić jakieś granicę, bo na razie przez odejście męża ja jestem wielką przegraną ( tak czasami się czuję). On wiedzie kawalerskie życie (choć nie zdziwię się jak okaże się, że jest kowalska i dziecko bo ciągle mąż w weekendy czasu dla naszego syna nie ma, a niestety wtedy syn najbardziej odczuwa brak ojca), a ja nie wiem w co ręce włożyć.

Przy porządkach znalazłam książkę, która kupiłam dawno temu w katolickiej księgarni i o niej zapomniałam "Jak być twórczą żoną?" autorstwa Michała i Urszuli Piekara. I jak przy każdej innej takiej książce utknęłam na fragmencie mówiącym o tym jak to mąż stara się zarobić na lepszy byt rodziny, wakacje, mieszkanie pracując więcej. U nas tego nigdy nie było, a nie raz brakowało nam na różne rzeczy czy rachunki. Zawsze słyszałam że źle gospodaruje pieniędzmi, że mam oszczędzać, albo iść gdzieś dorobić (gdybyśmy nie mieli małego dziecka to bym pewnie znalazła do mojego pełnego etatu jakieś zlecenie, ale jak się nie mogło liczyć na męża w sprawie opieki nad dzieckiem czy wykonywania prac domowych to trudno mi by było prosić rodzinę o dodatkową opiekę nad naszym synem). Mąż w pismach do sądu piszę jaka ja jestem niegospodarna ponieważ miałam do dyspozycji pół jego wypłaty i cała moją i zawsze mi było mało (nie palę, nie piję to nawet nie za bardzo miałam z czego zrezygnować aby zaoszczędzić). To mnie najbardziej boli.

I jeszcze pod rzeczami męża znalazłam rzecz której szukaliśmy od 2 lat - oczywiście ja ją zgubiłam (wg męża) i choć ciągle szukałam w swoich półkach to mąż w swoich rzeczach nigdy nie chciał sprawdzić ponieważ zawsze niby ja wszystko gubię lub tak chowam, że nie można znaleźć. A tu niespodzianka - sam schował - pytanie czy zapomniał, czy zrobił to specjalnie aby mi dopiec.

Choć mam chwile zwątpienia to zaraz potem przychodzi do mnie myśl 'kto jak kto, ale ja zawsze ze wszystkim daję sobie radę' i jest mi lepiej. Tak jak z tym remontem - przeraża mnie wszystko, ale 16 m sufitu dałam radę sama pomalować więc przy pomocy rodziny resztę rzeczy też ogarnę :)
ODPOWIEDZ