Wątek Lavendy
Moderator: Moderatorzy
Re: Wątek Lavendy
Grzegorz a poprosiłeś o wodę lub herbatę ?
Re: Wątek Lavendy
W sytuacji Grzegorza obawialabym się wypicia czegokolwiek podanego przez żonę
A tak poważnie, ciężko w takiej sytuacji poprosić o cokolwiek, co bym nie powiedziała do mojego męża to było źle...więc aktualnie wogle nie rozmawiamy, po rozprawie jest jeszcze gorzej ( mąż chyba obrażony, może liczył na szybki rozwód ) jest to smutne, zwłaszcza że dzieci widzą rodziców, którzy są jak obcy dla siebie...
To mnie bardzo boli, tym bardziej że córka nie rozumie odejścia taty...
-
- Posty: 396
- Rejestracja: 25 paź 2017, 21:15
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Mężczyzna
Re: Wątek Lavendy
do odważnych świat należy
Re: Wątek Lavendy
i jego strata.
gdy się nawróci
wszystkie te gesty, słowa i próby kontaktu będą widziane takimi jakimi są naprawdę
gdy się nawróci
wszystkie te gesty, słowa i próby kontaktu będą widziane takimi jakimi są naprawdę
Re: Wątek Lavendy
Dokładnie tak
i to z obu stron.
Ja przed rozwodem , głucha i ślepa - każdy gest męża albo opacznie rozumiany albo lekceważony
2,5 roku później dokładnie było odwrotnie
moje gesty i zaczepki tez były lekceważone .
Wszystko zmienia Boża perspektywa po nawróceniu
Pogody Ducha
i to z obu stron.
Ja przed rozwodem , głucha i ślepa - każdy gest męża albo opacznie rozumiany albo lekceważony
2,5 roku później dokładnie było odwrotnie
moje gesty i zaczepki tez były lekceważone .
Wszystko zmienia Boża perspektywa po nawróceniu
Pogody Ducha
-
- Posty: 155
- Rejestracja: 16 mar 2017, 18:52
- Jestem: po rozwodzie
- Płeć: Kobieta
Re: Wątek Lavendy
Mirka, a jak nie ma nawrócenia?
i zmiany nienotowane?
i zmiany nienotowane?
Re: Wątek Lavendy
dokladnie moj przypadek ..
zadnego przepraszam ,zglupialem etc ...nic ...
o zadoscuczynieniu tez nie ma mowy ..
i nadal pracuje w tym samym srodowisku z tymi kobietami ..
jest za to obietnica ,ze jesli przekrocze sale sadowa to koniec...
Re: Wątek Lavendy
s zona
Może to pojawi się z czasem, albo może nie czuje się winny...
Na czym polega ta obietnica?
Re: Wątek Lavendy
Zaczynam obserwować u siebie niepokojący mechanizm...przywracam w myślach zranienia jakie zadał mi mąż, po to żeby nie czuć tęsknoty za nim, żeby to wszystko tak nie bolało, nachodzą mnie myśli typu - nie dorósł, nie był wart, egoista...a przecież nie o to tu chodzi...i mam takie rozdwojenie jaźni
Z jednej strony mam ochotę zapomnieć o nim, iść dalej ( nie czekać aż się ocknie może kiedyś...) a z drugiej jak patrzę na dzieciaki to mówię sobie, że przecież jesteśmy rodziną, przecież to mój mąż i jemu ślubowałam aż do śmierci...
Z jednej strony mam ochotę zapomnieć o nim, iść dalej ( nie czekać aż się ocknie może kiedyś...) a z drugiej jak patrzę na dzieciaki to mówię sobie, że przecież jesteśmy rodziną, przecież to mój mąż i jemu ślubowałam aż do śmierci...
-
- Posty: 330
- Rejestracja: 06 gru 2017, 22:52
- Jestem: po rozwodzie
- Płeć: Mężczyzna
Re: Wątek Lavendy
Lavenda,
zaczynamy chyba w tym samym czasie odczuwać to samo z tym, że ja nie muszę niczego przywoływać jak mam to w realu.
Jak kochać małżonka skoro on nas ma gdzieś?
zaczynamy chyba w tym samym czasie odczuwać to samo z tym, że ja nie muszę niczego przywoływać jak mam to w realu.
Jak kochać małżonka skoro on nas ma gdzieś?
Re: Wątek Lavendy
Krzychu,
ma gdzieś i podkreśla na każdym kroku, że to koniec, nie ma co ratować...takie szpileczki, ale z czasem coraz mniej bolą i może to świadczy o coraz większej obojętności z mojej strony...albo już się przyzwyczaiłam i nie działa tak mocno jak na początku...
Chyba jedyne co nam pozostaje to czekać z Bogiem na dalszy rozwój wydarzeń, może za dużo nie analizować ( łatwo napisać )
Pewnie Bóg daje nam taką lekcje w jakimś celu...tylko to szarpanie się z emocjami czasami dobija...
ma gdzieś i podkreśla na każdym kroku, że to koniec, nie ma co ratować...takie szpileczki, ale z czasem coraz mniej bolą i może to świadczy o coraz większej obojętności z mojej strony...albo już się przyzwyczaiłam i nie działa tak mocno jak na początku...
Chyba jedyne co nam pozostaje to czekać z Bogiem na dalszy rozwój wydarzeń, może za dużo nie analizować ( łatwo napisać )
Pewnie Bóg daje nam taką lekcje w jakimś celu...tylko to szarpanie się z emocjami czasami dobija...
Re: Wątek Lavendy
Ciężko trwać spokojnie w oczekiwaniu na męża, który prze do rozwodu, kłamie że nikogo nie ma ( wiem, że jeździ do kowalskiej ) jak wyjeżdża niby do pracy właściwie zapomina, że ma dzieci...po czym wraca po kilu lub kilkunastu dniach z prezentami dla nich...( wyrzuty sumienia? wcześniej nigdy nie rozpuszczał dzieci prezentami ) córka płacze co wieczór i jest bardzo smutna, tęskni bardzo za ojcem jak on wyjeżdża ( to jest dla mnie najgorsze )i jak wraca z wyjazdu, przychodzi jakby nigdy nic do dzieci...ja - wiedząc gdzie był, mam zawsze problem jak go traktować, złość i żal ( zwłaszcza o dzieci ) siedzi cały czas we mnie, rana ciągle świeża ( bo widzę cały czas ten ich dramat ) i mam się zachowywać jakby nigdy nic? wylewanie żalu i złości przy dzieciach tylko pogarsza ich nastrój, więc tego staram się nie robić...ale ciężko z tą wiedzą którą mam na jego temat, tak poprostu się uśmiechać, więc zaczęłam traktować go niemal jak powietrze, jestem już bardzo zmęczona tą atmosferą, ile tak można funkcjonować...
Tak samo nie wiem, czy powinnam informować męża, że córka co wieczór płacze...kilka razy napisałam to zarzucił mi, że piszę to specjalnie, żeby go zabolało, z drugiej strony dlaczego ja mam tylko dzwigać ten jej smutek, a on ma sobie żyć z kowalską i myśleć, że wszystko sobie pięknie poukładał, że dzieci rozumieją sytuację i jest wszystko ok...
Ech to się pożaliłam trochę...
Tak samo nie wiem, czy powinnam informować męża, że córka co wieczór płacze...kilka razy napisałam to zarzucił mi, że piszę to specjalnie, żeby go zabolało, z drugiej strony dlaczego ja mam tylko dzwigać ten jej smutek, a on ma sobie żyć z kowalską i myśleć, że wszystko sobie pięknie poukładał, że dzieci rozumieją sytuację i jest wszystko ok...
Ech to się pożaliłam trochę...