Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Dziewczyny i chłopaki , dziękuję Wam za wszystkie wiadomości. Każda radę i Wasze doświadczenie staram się przeanalizować i jakoś przekuć na zrozumienie tego co dzieje się w moim życiu. Odnośnie alkoholu to aktualnie mój mąż ukrywa, że pije,podjąl postanowienie, że w sierpniu zero alkoholu i... wydaje mu się, że skrzętnie ukrywa puste butelki, ale tylko mu się wydaje.... Ja udaję, że nie widzę tych butelek.... Nie wiem czy to dobrze czy źle... Chyba nie chcę kłótni...po wielu perturbacjach idę jutro do pani psycholog-mam nadzieje, ze w końcu tam dotrę...i może po rozmowie z nią coś mi się w głowie jeszcze rozjasni. Mój mąż wyrażał chęć na terapię, ale...na wyrażaniu chęci sie skończyło. Postanowiłam go do niczego nie namawiać.
Z kowalska... Nie wiem jak jest. Mąż jest teraz na urlopie... Nie wiem, chyba dotarło do mnie ze to są jego decyzje, a ja gdybym nawet na rzesach stawała... to i tak to będę jego decyzje... Ja mogę zadbać tylko o to, żeby nie dać się nie szanować i chronić dzieci przed jego manipulacjami... Bo niestety, w momencie, w którym zobaczył, że mogę życie toczy się dalej... próbuję wkurzyć mnie na wszystkie sposoby (np.wczoraj dowiedział się, że wczoraj bylam i w parku na spacerze i na kawie, i nic mu nie powiedzialam ani z kim ani gdzie wychodzę to dzieci usłyszały wyssane z palca opowieści, że mama była z chłopem... byłam z koleżanką...)
W ogóle kiedy wychodzę z domu to mniej więcej po godzinie mam telefon z pytsniem gdzie jestem i za chwilę, że nie muszę mówić, bo na pewno z facetem... (nie wiem.skad on ma takie urojenia). Śmieje się z tego, a raczej staram się śmiać, czasem ironicznie potwierdzam, czasem milczę, nie zaprzeczam i robię swoje...

Jestem Wam Wszystkim niezmiernie wdzięczna za wsparcie. Bardzooooo. Tyle osób mi pomogło o pomoga, choc wcale się nie znamy. Bardzoooo dziękuję. 2 osoby z forum wyciągały mnie za uszy z największych dołów... i muszę powiedzieć, że w głębi duszy to zależało i zależy mi bardzo na Waszym postrzeganiu mojej sytuacji. Ku mojemu zdziwieniu bardziej dociera do mnie Wasz przekaz niż moich przyjaciół, którzy mnie znają od lat.... Choć w wielu aspektach jest zbieżny....

Na dzień dzisiejszy trochę emocje opadły... W końcu, bo ile to może trwać? Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że jeszcze będzie różnie, że w moim samopoczuciu i postrzeganiu będą wzloty i upadki... Ale gorzej nie powinno być.
Nie mam pojęcia co zrobię, jak zrobię... Czy sie rozwiodę czy nie... Trochę późno do tego doszłam, ale muszę nabrać dystansu....
Nie liczę na zmianę w mężu..
ale widzę, że powoli zmieniam swoje postrzeganie... wracam chyba z dalekiej podróży, wracam do szanowania siebie... wracam do punktu, gdzie to ja byłam ważna, a nie mój mąż najwazniejszy...Teaz dbam o siebie i o dzieci, a na pretensje męża wzruszam ramionami, wychodzę lub mówię Twój problem, rozwiąż go jeśli chcesz.... Wracam też, a może przede wszystkim do Boga, bo przez lata różnie to było...
Mam wrażenie, że mój mąż przeżywa szok, że... przestałam rozpaczać, że wychodzę gdzieś i on nie wie gdzie (zawsze wiedział)...
Żeby nie było...ten mój wewnętrzny spokój to jest od kilku dni, przeplatany ogromnym dołem, ale z każdym dniem coraz większy....

Jeszcze raz wszystkim dziękuję. Bardzo. Jesteście cudowni.... Każdego z chęcią osobiście bym wyściskała :)
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Byłam dziś u psychologa. Potrzebuję pomocy, bo mój mąż jest przemocowcem i alkoholikiem...do tej pory tego nie widziałam, bo... mu przytakiwałam...
Cos w tym jest...
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Pani powiedziała mi wprost, że ma nadzieję, że myslę o rozwodzie...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Caliope »

Firletka pisze: 05 sie 2020, 17:18 Byłam dziś u psychologa. Potrzebuję pomocy, bo mój mąż jest przemocowcem i alkoholikiem...do tej pory tego nie widziałam, bo... mu przytakiwałam...
Cos w tym jest...
Super, że poszłaś po pomoc, będzie tylko lepiej. :) Przytulam .
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: elena »

Firletka pisze: 05 sie 2020, 18:52 Pani powiedziała mi wprost, że ma nadzieję, że myslę o rozwodzie...
A Ty co myślisz? Psycholog wie, jaki masz stosunek do wiary i Boga?
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Ruta »

Firletko, dobrze, że poszłaś po pomoc dla siebie. Rozumiem, że może być szokiem, gdy ktoś wprost nazwie problem jakim jest uzależnienie męża oraz stosowanie przez niego różnych form przemocy. Mi przez długi czas włączało się albo wypieranie problemu, albo obrona męża i za każdym razem, gdy ktoś nazywał mojego męża alkoholikiem, narkomanem lub uzależnionym czułam się z tym źle, choć tak naprawdę w głębi siebie wiedziałam, że to prawda. To samo dotyczyło stosowania przez męża przemocy. Warto spojrzeć w siebie i swoje reakcje, emocje jakie takie słowa z zewnątrz w tobie budzą. Jeśli pojawiają się wątpliwości, czy to prawda, czy może jednak zbyt ostra ocena, warto o tym porozmawiać na kolejnej sesji.
Jeśli chodzi o relacje z terapeutką w zakresie szukania rozwiązań twojej sytuacji oraz sytuacji w małżeństwie, warto jasno wyrazić swoje granice. Ja swojej terapeutce powiedziałam, że z uwagi na moje przekonania, wiarę oraz to, że dotrzymanie danego przeze mnie słowa uważam w moim życiu za ważne nie będę dążyć do rozwodu, ale do separacji. Warto być ze swoją terapeutką jak najbardziej szczerą, więc jeśli czujesz, że jesteś w roźdzwięku między tym co wynika z wiary, twoich przekonań, a świeckim rozwiązaniem pod tytułem rozwód, o tym także możesz powiedzieć. To nic złego mieć wątpliwości.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Szczerze mówiąc nie doznałam szoku słysząc, że mój mąż jest alkoholikiem i że stosuje wobec mnie przemoc. Raczej ulgę... ze mi się nie wydaje, że nie jestem chora psychicznie jak mówi mój mąż...

Co prawda pytałam panią psycholog, a co jeśli moje opowieści są przekoloryzowane? Przecież to moja subiektywna ocena sytuacji. Pewnie gdyby mąż siedział obok opowiedziałby o moich niestosownych zachowaniach wobec jego osoby... Dostałam odpowiedź, że tak nie jest,ze to mój mąż manipuluje mną żebym tak myślała...

Z wizyty jestem bardzo zadowolona. Pani pochwaliła, że zajęlam się lekturą:) książki "Porozumienie bez przemocy" (a w kolejce czeka "Radykalne wybaczanie"). Mnie martwi jedna rzecz, nie zdążyłam wspomnieć o niej na spotkaniu, a może uświadomiłam sobie ja dopiero po...
Zastanawiam się czy fakt zepchnięcia przeze mnie romansu mojego meza na drugi plan to pewien rodzaj wyparcia czy alkoholizm faktycznie jest większym problemem?

Tak, powiedziałam pani psycholog, że nie chce rozwodu... Wiem, że to nie to forum, ale nie będę ściemniać... Nie jestem pewna czy nie chce rozwodu z powodu przekonań religijnych, może po prostu się go boje... boję się samotności, prania brudów, dzielenia majątku... Oczywiście, że w głowie i sercu mam "co Bóg złączył..." ale to chyba nie jest moja główna motywacja do chęci nierozwodzenia się :(

Wkurza mnie, że mój mąż nie chce ze mną rozmawiać. Zachowuje się jakby nie było sprawy. Śpimy oddzielnie, kasę rozdzieliliśmy, a każdą próbę rozmowy on kończy... Teraz jem, teraz bede spać , kąpać się.... teraz to, teraz tamto... Do tego zachowuje sie jakby nie było tematu rozstaniam - przygarną psa (dzieci zachwycone), snuje opowieści o zakupie bramy do domu (nie mamy, ogrodzenie jest w budowie, zatrzymalo się gdy dowiedziałam się o romansie) - ja nie chce w to inwestować, bo nie wiem jak to będzie.... On opowiada o tym dzieciom, że mamusia nie chce dać pieniążków na bramę....Nie chce rozwodu, nie chce naprawiać relacji, nie chce rozmawiać - podoba mu się życie w takiej dziwnej rodzinie... Dziwnej, ale niestety, takiej jakiej on miał... (matka z ojcem nie rozmawiali ze sobą miesiącami)....

...
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Chciałam dziś porozmawiać z mężem. Przytoczę Wam jej treść. Najpierw poprosiłam męża o chwilę rozmowy, żeby powiedział mi kiedy będzie gotowy... (bo o rozmowę proszę go od lutego), dziś przyszedł sam i mówi, ok... miałaś dwa pytania, pytaj. Usiadłam, poprosiłam, żeby też to zrobił (a nie stał nade mną jak kat)
Ja:jakie masz plany wobec naszej rodziny, czego oczekujesz ode mnie?
On:tak
Ja:co tak?
On:nie prowadź tak rozmowy
Ja:po prostu pytam i oczekuje, że mi odpowiesz
On:już Ci kiedys mowilem
Ja:czy możesz powtórzyć? Bo chyba nie zrozumiałam, bo nie znam odpowiedzi na to pytanie
On: nie przejmiesz kontroli nad ta rozmowa. Tak mów sobie do swoich uczniów.
Ja: czy mogę liczyć, że dostanę odpowiedź na zadane pytanie
On:tak, już dostałaś. Dawaj drugie.
Ja: w takim razie, nie zadam drugiego, bo nie znam odpowiedzi na pierwsze. Przykro mi, że po raz kolejny nie udało sie porozmawiać.
Wstałam i wyszłam. Usłyszałam : jesteś zimna i wredna baba.

Naprawdę w jakiś sposób mu ubluzylam chęcią takiej rozmowy?
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Caliope »

Firletko, to alkoholizm jest problemem, a romans skutkiem. Dla niego nie ma sprawy, bo zamknął się w swojej szklanej butelce do której nic nie dociera, tak mu jest źle, ale po alkoholu czuję się lepszy. A tak naprawdę ma bardzo niskie poczucie wartości i ciągle o coś walczy twoim kosztem, manipuluje, bo jest bardzo chory.
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Sarah »

Dziewczyny, Firletka, Caliope i Ruta, czytając Was pomyślałam, że może mój mąż też jest alkoholikiem. Lub piję ryzykownie. Pije przeważnie co drugi dzień, czasem częściej, po 2-3 piwa, bywa że i 4. Zawsze sam. Prawie nigdy się nie upija tak, żeby bełkotał itd., ale po tych kilku piwach widać, że nie jest całkiem trzeżwy. Wczoraj, będąc u rodziców (tak przynajmniej twierdzi) pisał do naszego syna jakieś dziwne smsy, syn mówi, że chaotyczne, bez ładu i składu. Pewnie był całkiem pijany.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Bławatek »

Jak ja zaczynałam terapię w poradni przy archidiecezji to po pierwszym spotkaniu jak opowiedziałam historię naszego małżeństwa i zachowania męża to usłyszałam, że możemy sprawdzić ważność zawarcia przez nas małżeństwa i to było dla mnie szokiem, że na pierwszym spotkaniu tak mi zaproponowano. Z wielu powodów nie chcę rozwodu, ale nie wiem jak zatrzymać machinę zaczęta przez męża.

U tej Pani terapeutki i u Pana psychiatry usłyszałam, że mąż ciągle w różny sposób mną manipulował i dalej manipuluje. Te spotkania pomagają mi się wzmocnić i nie wierzyć w to co mówił o mnie mąż
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Caliope »

Sarah pisze: 06 sie 2020, 12:49 Dziewczyny, Firletka, Caliope i Ruta, czytając Was pomyślałam, że może mój mąż też jest alkoholikiem. Lub piję ryzykownie. Pije przeważnie co drugi dzień, czasem częściej, po 2-3 piwa, bywa że i 4. Zawsze sam. Prawie nigdy się nie upija tak, żeby bełkotał itd., ale po tych kilku piwach widać, że nie jest całkiem trzeżwy. Wczoraj, będąc u rodziców (tak przynajmniej twierdzi) pisał do naszego syna jakieś dziwne smsy, syn mówi, że chaotyczne, bez ładu i składu. Pewnie był całkiem pijany.
Sarah, ile to trwa czasu? niestety uzależnić można się bardzo szybko, mąż pije bardzo ryzykownie. W twoim wątku nic nie napisałaś o tym, że jest taka sytuacja.
Ewuryca

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Ewuryca »

Sarah pisze: 06 sie 2020, 12:49 Dziewczyny, Firletka, Caliope i Ruta, czytając Was pomyślałam, że może mój mąż też jest alkoholikiem. Lub piję ryzykownie. Pije przeważnie co drugi dzień, czasem częściej, po 2-3 piwa, bywa że i 4. Zawsze sam. Prawie nigdy się nie upija tak, żeby bełkotał itd., ale po tych kilku piwach widać, że nie jest całkiem trzeżwy. Wczoraj, będąc u rodziców (tak przynajmniej twierdzi) pisał do naszego syna jakieś dziwne smsy, syn mówi, że chaotyczne, bez ładu i składu. Pewnie był całkiem pijany.
Przez jak długi czas pije regularnie co drugi dzień?
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Mój pil po 2 piwa dziennie minimum 17 lat, tyle ile się znamy. Czasem robił przerwy jednodniowe... Czasem... :(
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Sarah »

Caliope, Ewuryca: od kilku miesięcy na pewno pije więcej niż wcześniej. Trudno mi stwierdzić dokładnie od kiedy i ile, bo przeważnie robi to wtedy, kiedy ja już śpię. Teraz układa mi się to w taką całość: pewnie od wtedy, kiedy dowiedział się, że kochanka jest w ciąży.
Firletka: to Twój mąż i tak bardzo długo utrzymał jako taką "kulturę picia", o ile tak można to nazwać...
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
ODPOWIEDZ