Spotkanie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

renegate

Re: Spotkanie

Post autor: renegate »

Tomasz30 pisze: 24 lip 2020, 21:13 Prawnik tzn adwokat. Wierzący. Napisaliśmy że chce ratować małżeństwo. Ale jeśli żona nie wyrazi zgody to adwokat powiedział że musi być z jej winy bo ona składając pozew sam fakt jego zlozenia., chce robicie rodziny. U mnie w rodzinie wszyscy gadają rozwodzie się z nią. Stosunki z moja teściowa się pogorszyły. Mój syn mówi będąc u moich teściów że mama go nie kocha i dziadkowie bo mu tata tak powoedzial czyli ja. A ode mnie nigdy czegoś takiego nie usłyszał. Ja chce ratować rodzinę. Żona mi mówi że mam zmienić pracę bo mówiła mi jaka praca dla mnie ja satysfakcjonuje. Bardzo źle się dzieje. U mnie wszyscy gadają ze moge nawet dostać unieważnienie małżeństwa i żebym to jak najszybciej zrobił. A moje zdanie jest inne i ja robię to co myślę. Nie chce rozwodu i unieważnienia. Kiedyś jak żona pisała pozew to mi powiedziała że mam nie robić cyrków w sądzie i się zgodzić na rozwód. A teologie nauczycielska studiuje. . Żaden sąd wg niej mnie nie będzie słuchał.
Tomaszu, odnosząc się tyko do jednego wątku Twojej wypowiedzi, może Ty nic takiego synowi nie mówiłeś, ale mogła to robić, niestety, Twoja mama... Twoja mama, która jest przeciwko Twojej żonie oraz w ogóle Waszemu małżeństwu...
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie

Post autor: Nirwanna »

Kochani, apeluję o poprawne nazywanie rzeczywistości. Nie rozmawiamy tu o unieważnieniu małżeństwa, a o stwierdzeniu nieważności małżeństwa, czyli o stwierdzeniu, że małżeństwo nie zaistniało.
Różnica jest naprawdę duża.
Z jednej strony "co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" (por. Mt 19,6 ; Mk 10, 2-9), oraz "zawarte i dopełnione małżeństwo osób ochrzczonych nie może być nigdy rozwiązane" (KKK 1640), a z drugiej ot tak, unieważnienie?
Kościół Katolicki jest wbrew pozorom do bólu logiczny. Nie unieważnia - ot tak - małżeństw, bo zaprzeczyłby sam sobie.
Może natomiast stwierdzić, że małżeństwo nigdy nie zaistniało.
Dotyczy to niestety naszych czasów, które coraz bardziej sprzyjają postawom bycia niezdolnym do zawarcia małżeństwa sakramentalnego.
Ufam jednak, że w przypadku autora tego wątku tak nie jest.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie

Post autor: Ruta »

acine pisze: 24 lip 2020, 22:05 Obawiam sie ze jedynym Twoim atutem Tomaszu jest ten "bat" uniewaznienia malzentwa. Jesli zona za powody do rozwodu podaje argument "nieudacznika" to nie sa to wystarcajace argumenty by KRK stawal po jej stronie wiec dostal bys uniewanienie malzenstwa ( oczywiscie jak zona bedzie dazyc do rozwodu cywilnego ). Widac ze ta instytucja malzenstwa sakramentalnego wlasnie jest dla takich jak Ty, ktorych kobieta chce bez powaznych powodow najzwyklej w swiecie opuscic i rozbic tym samym rodzine. Kosciol stanie moralnie po Twojej stronie .
Acine, nie do końca rozumiem Twój post, ale mam uczucie, że wprowadza on zamęt. Przepraszam, jeśli coś opatrznie zrozumiałam. Ale mam potrzebę kilka rzeczy wyjaśnić. Głównie dlatego, że piszemy w wątku Tomasza, którego małżeństwo przechodzi obecnie kryzys i który z pewnością otrzymuje teraz wiele różnych informacji, przekazów i sugestii. Znając doświadczenie moje oraz wielu innych osób w sytuacji kryzysu małżeńskiego wiem, że nie są to zwykle głosy wspierające małżonków, ale małżeństwu i jego istocie wrogie.

Tomaszu, stwierdzenie nieważności małżeństwa nie jest batem. Nikt też nie "dostaje" nieważności. Kościół nie staje też moralnie po niczyjej stronie w procesie badania, czy małżeństwo jest zawarte w sposób ważny. Badanie jest obiektywne i bezstronne. Jeśli małżeństwo jest zawarte ważnie, późniejsze postępowanie małżonków nie ma wpływu na jego ważność, nawet gdy jedno lub dwoje małżonków wchodzi w głęboki kryzys, odchodzi od wiary, zdradza, zapada na chorobę psychiczną, wchodzi w uzależnienia.
Z przykrością stwierdzam, że zdarza się, że małżonek występuje o stwierdzenie nieważności małżeństwa z nieczystą intencją, jaką jest chęć zawarcia nowego związku i uwolnienia się od wcześniejszych zobowiązań. Mam także wrażenie, że nie wszystko jest jak być powinno, gdy zdarzają się osoby, które seryjnie "unieważniają" kolejne związki sakramentalne i ponownie stają przy ołtarzu z kolejną osobą. To może wprowadzać jeszcze większy zamęt w to jak jest postrzegana instutucja stwierdzenia nieważności małżeństwa. Jest przecież możliwość stwierdzenia nieważności małżeństwa ze wskazaniem na niedojrzalość osoby i wtedy, aby zawrzeć związek małżeński, taka osoba musi wykonać pracę nad sobą i uzyskać zgodę na zawarcie małżeństwa, co chroni osoby niedojrzałe przed nimi samymi i zapobiega publicznemu zgorszeniu, jakim jest "seria" ślubów kościelnych. Ale nie powinniśmy kierować się takimi sytuacjami przy swoich wyborach, twierdząc, ze ktoś tak zrobił i nic się nie stało. Stało się, osoby zaangażowane w takie "unieważnienia" ranią głęboko siebie, małżonków, dzieci, wspólnotę kościoła, kolejne osoby z którymi takie osoby się potem wiążą i kolejne dzieci.
Jest mi także przykro, gdy czytam wypowiedzi "prawników od załatwiania unieważnień", ich cynizm mnie rani. Mam więc wrażenie, że niektóre przypadki takich "unieważnień" stanowią publiczne zgorszenie. Niemniej jednak, nie mając wiedzy o tym, co było rozpatrywane przez uczestniczących w procesie, mogę być w swojej ocenie przeczulona i niesprawiedliwa.
Jest mi także przykro, gdy duszpasterstwo związków niesakramentalnych w zakresie w jakim dotyczy osób pozostających w ważnych związkach sakramentalnych jest prowadzone w kierunku uprawomocniania na różne sposoby związków cudzołożnych. Także to uważam za zgorszenie.

Niezależnie jednak od tego, że część osób w Kościele być może błądzi, należy także pamiętać o tej części Kościoła, która pozostaje wierna nauczaniu o nierozerwalności małżeństwa i wspiera małżonków sakramentalnych w kryzysach i nie wspiera związków cudzolożnych.


Pamiętajmy także o tym, że my także jesteśmy Kościołem i to jaki ten Kościół jest zależy również od nas. Gdy byłam młodsza, przypadki publicznego zgorszenia bardzo mnie raniły. Miałam poczucie, ze takiego Kościoła nie chcę, nadal uważam, że słusznie. Tylko wtedy jako młoda wrażliwa osoba wycofywałam się z Kościoła, teraz wiem że nie tędy droga. Jeśli chcę dobrego mądrego i Bożego Kościoła, to właśnie taki Kościół mogę tworzyć.

Odpowiedzialność za Kościół, za wiarę, za to aby nie gorszyć siebie, współmałżonka i innych, polega w mojej ocenie na przyjęciu na siebie odpowiedzialności w kryzysie małżeńskim, dochowaniu wierności swoim słowom przysięgi, potraktowaniu siebie poważnie. Wtedy wzmacniam siebie, moje dzieci, mój Kościół.
Jeszcze raz chcę Ci Tomaszu napisać bardzo ważną rzecz. Droga wyboru wierności przysiędze małżeńskiej mimo niewierności męża czy żony (nie tylko fizycznej, ale też odejścia, odwrócenia się od małżonka czy wręcz zwrócenia się przeciwko niemu) nie jest drogą cierpienia, wyrzeczeń i męki. To droga radości, zgody ze sobą, rozwoju. Wydaje mi się, że jeszcze zbyt mało o tym mówimy.

O tym mogę zaświadczyć swoim własnym przykładem. Mój mąż odszedł ode mnie dwa lata temu, wprowadzając się z domu. Na rok przed odejściem bardzo źle mnie traktował i ranił. Obecnie czekam na drugą sprawę rozwodową, wobec mojej niezgody mąż wnosi o rozwód z mojej winy. Nie daję się już tak łatwo ponosić emocjom, wiem, że mój mąż jest w głębokim kryzysie. Nie mam gwarancji, że moja postawa uzdrowi moje małżeństwo, ale uzdrawia mnie. Daje też poczucie bezpieczeństwa dziecku, a mojemu mężowi, mam nadzieję, zwiększa szansę na pokonanie kryzysu, nawrócenie i uzdrowienie.

Do uformowania się wewnętrznie w postawie wierności potrzebowałam dużo czasu, pracy ze sobą, wsparcia mądrych osób, terapii, mądrych konferencji, książek, godzin modlitwy, rozważań. Ta praca nie jest łatwa i nie warto ruszać w nią samodzielnie. Ale przynosi ona w życiu radość, spokój wewnętrzny, rozwój, stopniowe uwalnianie się od zranień i dojrzewanie. Nie cierpienie i smutek, jak może się wielu osobom wydawać.

Chcę ci też powiedzieć, że kryzys małżeński to nie koniec świata, choć z początku przesłania on wszystko inne. Z czasem perspektywa się zmienia. Dostałeś wyżej rady, żeby trochę więcej zająć się sobą, tym co rozwinie ciebie, da ci radość. Pozwala to wyjść z młynka emocjonalnego, zobaczyć, że kryzys w małżeństwie jest tylko jedną z części życia i dostrzec te inne, w których można się cieszyć, budować siebie. Ponieważ jesteś ojcem, gorąco zachęcam cię do rozwoju relacji z dziećmi i spędzania z nimi jak największej ilości czasu, ale też rozwijania się w ojcostwie np. poprzez oglądanie konferencji (polecam pana Pulikowskiego oraz księdza Dziewieckiego o wychowaniu). Bycie rodzicem to obszar w którym gdy wkładamy serce szybko znajdujemy radość.
Ja wciąż jestem na początku drogi... i bardzo cieszę się na dalsze jej etapy. I tobie Tomaszu z całego serca życzę mądrego rozeznania sytuacji w jakiej jesteś, jak najwięcej dobrego i konstruktywnego wsparcia od mądrych osób na twojej drodze i radości oraz pokoju w sercu.
Tomasz30
Posty: 58
Rejestracja: 25 maja 2020, 10:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie

Post autor: Tomasz30 »

Cuda. Narzeczona tego faceta który był z moja żona zgodziła się świadczyć w sądzie przeciwko nie mu bo rozwalił moje małżeństwo a przy okazji nawet inne. Już aktualnie ta kobieta z nim nie jest. Więc jest nadzieja. Będzie moim świadkiem bo ma twarde dowody. W dodatku mam podsłuch w telefonie. Ponoć jakaś aplikacja jest.
Moc do trwania w miłości jest w Bogu a nie w nas.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie

Post autor: Ruta »

Tomasz30 pisze: 26 lip 2020, 20:11 Cuda. Narzeczona tego faceta który był z moja żona zgodziła się świadczyć w sądzie przeciwko nie mu bo rozwalił moje małżeństwo a przy okazji nawet inne. Już aktualnie ta kobieta z nim nie jest. Więc jest nadzieja. Będzie moim świadkiem bo ma twarde dowody. W dodatku mam podsłuch w telefonie. Ponoć jakaś aplikacja jest.
Tomaszu, Twój post czytam w ten sposób , że zaangażowałeś się całym sobą w sprawę rozwodową. Jeśli mogę Ci coś doradzić, to parę dni w których się wycofasz z zamętu, emocji, gdy pobędziesz sam. Udowodnienie zdrady żonie z pewnością może pomóc w orzeczeniu rozwodu z jej winy. Tylko czy to jest właśnie to, czego w głębi serca pragniesz dla siebie, dla żony, dla waszych dzieci?
Mam wrażenie, że twoja obecność tutaj, na forum wynika z tego, że szukasz innej drogi wyjścia z kryzysu w małżeństwie niż rozwód. I takie drogi są.
Tomasz30
Posty: 58
Rejestracja: 25 maja 2020, 10:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie

Post autor: Tomasz30 »

Tak szukam innej drogi. Miała wogole plan się dowiedziałem od jego narzeczonej porwać dzieci z moja żona.
Moc do trwania w miłości jest w Bogu a nie w nas.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie

Post autor: lustro »

Tomasz30 pisze: 27 lip 2020, 7:26 Tak szukam innej drogi. Miała wogole plan się dowiedziałem od jego narzeczonej porwać dzieci z moja żona.
Kto kogo chciał porwać?

Tomasz...jeżeli myslisz, że Twoja żona chciała porwać dzieci, to jeżeli nie ma odebranych lub ograniczonych praw rodzicielski ( a pewnie nie ma), to moze dzieci zabrac gdzie i kiedy chce. Tak samo jak i Ty.

Tak sie zastanawiam - Ty chcesz, czy nie chcesz rozwodu?
Zeznania narzeczonej kowalskiego maja byc straszakiem na żonę, czy moze raczej faktycznym sposobem na szybki rozwód?
Tomasz30
Posty: 58
Rejestracja: 25 maja 2020, 10:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie

Post autor: Tomasz30 »

Nie nie chce rozwodu. Ale chciałbym uchronić żonę i dzieci przed tym człowiekiem. Bo bił ta swoją narzeczona i boje sie o to że może ja to spotkać i się przejedzie na tym.
Moc do trwania w miłości jest w Bogu a nie w nas.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie

Post autor: lustro »

Tomasz30 pisze: 28 lip 2020, 2:47 Nie nie chce rozwodu. Ale chciałbym uchronić żonę i dzieci przed tym człowiekiem. Bo bił ta swoją narzeczona i boje sie o to że może ja to spotkać i się przejedzie na tym.
Przed niczym, czego ona by nie chciała, jej nie uchronisz. To niestety błędne myslenie.
Moze twojej zonie potrzebne jest takie doświadczenie? Nie wiem. Ale to jej życie i ona musi je przezyc. Z wszystkimi doświadczeniami i konsekwencjami.
Poza tym - dla zakochanej kobiety to nie argument, ze bił narzeczoną. Widocznie to zla kobieta byla...
Tomasz30
Posty: 58
Rejestracja: 25 maja 2020, 10:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie

Post autor: Tomasz30 »

Czy kobieta jest zła czy dobra, nigdy się jej nie bije!!!
Moc do trwania w miłości jest w Bogu a nie w nas.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie

Post autor: lustro »

Nie zrozumiales.

Pozwol jej zyc swoim zyciem.
Podejmowac wlasne decyzje i ponosic ich konsekwencje.

Trzeba Ci tlumaczyc jak nadopiekunczej matce, ze dziecko czasem musi sie przewrócić?

Z resztą... Skoro tak uwazasz, to sprobuj zabezpieczyć żonę przed kowalskim.
Powodzenia życzę.
Tomasz30
Posty: 58
Rejestracja: 25 maja 2020, 10:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie

Post autor: Tomasz30 »

Przez tego człowieka rozpadly się 3 rodziny. Zupełnie mu obce. Bardzo bym chciał żonę z dziećmi przed nim ochronić. Ta jego była narzeczona mi dzwoniła. Że ma twarde dowody na to że ja bił ta jego narzeczona. Nawet na swojego niedoszłego teścia rękę podnosil. I że moja żona już tak jest przez niego zmanipulowana że muszę o to walczyć. Odkąd modlę się pompejanska kiedy żona do mnie dzwoni takie wyzwiska w moja stronę lecą że szkoda gadać. Że beznadziejny jestem że się do niczego nie nadaje. Matka tego człowieka go prosiła żeby się do nas nie wtrącał. A on i tak swoje.
Moc do trwania w miłości jest w Bogu a nie w nas.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie

Post autor: tata999 »

Tomasz30 pisze: 29 lip 2020, 17:28 Przez tego człowieka rozpadly się 3 rodziny. Zupełnie mu obce. Bardzo bym chciał żonę z dziećmi przed nim ochronić.
I ochronić żonę przed samą sobą i przed wszelkim złem na tym świecie. Niemożliwe. Jednakże rozumiem, bo też tak myślałem.
Tomasz30
Posty: 58
Rejestracja: 25 maja 2020, 10:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie

Post autor: Tomasz30 »

Cuda! Okazało się że moja żona i ten jej facet jak już kiedyś ksiądz charyzmatyk mi powiedział mogą mieć ten sam problem duchowy. I teraz po 2 latach narzeczona tego faceta to potwierdziła. Już z nim nie jest. Ta jego narzeczona. On nie chce aby ta jego narzeczona zeznawał a w naszej sprawie. Bo za dużo wie. I to ewidentne działanie złego. Tylko jak to teraz wykorzystać by ochronić moja rodzinę. Mam się skontaktować z księdzem egzorcysta.
Moc do trwania w miłości jest w Bogu a nie w nas.
Tomasz30
Posty: 58
Rejestracja: 25 maja 2020, 10:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie

Post autor: Tomasz30 »

Proszę gorąco o modlitwę. W środę o 9.45 mamy 1 rozprawe. Idziemy do sądu rozbijać nasza rodzinę. Ja nie chce. Żona chce.
Moc do trwania w miłości jest w Bogu a nie w nas.
ODPOWIEDZ