Kilka pytań o separację

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Chwała Panu Ruto! Ten rok to jest bardzo dużo i ja to widzę jako kolejną szansę na zmianę życia daną przez Boga Twojemu mężowi.
Twoje świadectwo zawsze mnie umacnia i podnosi na duchu. Jesteś niesamowitą kobietą, która tak racjonalnie i jednocześnie z miłością potrafi spojrzeć na to co się dzieje wokół Ciebie, jak działa Bóg i Maryja.
Ja widzę dużą zmianę w Tobie, w stosunku do tego jak zaczynałaś na forum. Cieszę się, że dzielisz się tutaj swoją drogą krzyżową, bo ja bardzo korzystam ze wszystkiego co piszesz. Czasami wręcz dorabiasz lekcje za mnie :D
Niesamowicie szybko dochodzisz do właściwych wniosków i np. ja na tym wielokrotnie skorzystałam. Otworzyły mi się oczy, zobaczyłam inną perspektywę.
Dziękuję Ci.
Niech w Waszym małżeństwie wypełni się wola Boża.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Nirwanna »

Ruto, bardzo się cieszę, widzę w Tobie piękne dążenie do połączenia zdrowej, twardej miłości do siebie i męża z mądrą i owocodajną relacją z Bogiem. Tak trzymaj, niech Cię w tym Duch Święty prowadzi :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Ewuryca

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ewuryca »

Ruta pisze: 22 sie 2020, 11:51
Trudno mi mierzyć się z nienawiścią mojego męża wobec mnie, jednak kocham go nadal i wiem, że on także mnie kocha.
Ruto postawa twojego męża jest według mnie zaprzeczeniem jego miłości do ciebie. Prawdopodobnie będąc w czynnym uzależnieniu alkoholowym narkotykowym i pornograficznym nawet nie jest zdolny do kochania, ani ciebie, ani siebie. Pisze to, bo pare lat wmawiałam sobie że mój mąż mnie kocha tylko jest zraniony i potrzebuje pomocy. Prawda jest taka że nie tylko mnie nie kocha ale śmiem twierdzić że nigdy nie kochał. Bo co to za miłość skoro ktoś wybiera alkohol ponad rodzine, co to za miłość która ma kochanki, to żadna miłość, to choroba.
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Lawendowa »

Chwała Panu!!!
Ruto, dziękuję, że się tym z nami podzieliłaś.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Ewuryca pisze: 22 sie 2020, 16:33
Ruta pisze: 22 sie 2020, 11:51
Trudno mi mierzyć się z nienawiścią mojego męża wobec mnie, jednak kocham go nadal i wiem, że on także mnie kocha.
Ruto postawa twojego męża jest według mnie zaprzeczeniem jego miłości do ciebie. Prawdopodobnie będąc w czynnym uzależnieniu alkoholowym narkotykowym i pornograficznym nawet nie jest zdolny do kochania, ani ciebie, ani siebie. Pisze to, bo pare lat wmawiałam sobie że mój mąż mnie kocha tylko jest zraniony i potrzebuje pomocy. Prawda jest taka że nie tylko mnie nie kocha ale śmiem twierdzić że nigdy nie kochał. Bo co to za miłość skoro ktoś wybiera alkohol ponad rodzine, co to za miłość która ma kochanki, to żadna miłość, to choroba.
Wiem, że mój mąż jest obecnie bardzo zagubiony. Wiem także, że obecnie w stanie w jakim jest, jego emocje są dalekie od miłości i że odurzając się i trzymając się swoich obecnych wybórów od tej miłości się oddala. Nie tylko od miłości do siebie, do mnie, do naszego dziecka, ale także od tej najważniejszej Miłości, Bożej. Ale emocje to tylko emocje, widzę jak mój mąż się w nich zapętla, jak je podtrzymuje, jak się ich uporczywie trzyma.

Znam jednak serce mojego męża i wiem, że jest w nim miłość, także miłość do mnie. Nie jest to coś, co sobie wmawiam, to coś, co czuję.
Nie oznacza to, że mój mąż kiedykolwiek za tą miłością podąży, są to jego wybory, żadne z nas nie jest zapewne w stanie ich obecnie przewidzieć. Ale wiem też, że ta droga wciąż pozostaje otwarta.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Nino »

Ruto, ciesze sie razem z Toba, jestem jednak w innym miejscu. Ty swietujesz zyskany dla Was rok, ja na mysl, ze przede mna kolejny rok kryzysu, dostaje dreszczy...
No, ale serca w gore!
Kocham Matke Boza. Wierze, ze Ona nie pozwoli mi zejsc na manowce.
Jestem dzieckiem, ktore Jej calkowicie zawierzylo.
Jestem krnabrnym i samolubnym dzieckiem, ale biegne do Niej ze wszystkim.
Wierze, ze Maryja nauczy mnie kochac Boga.
Ze Bog nauczy mnie kochac meza. Rowniez ta twarda miloscia, kurcze.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Caliope »

Ewuryca pisze: 22 sie 2020, 16:33
Ruta pisze: 22 sie 2020, 11:51
Trudno mi mierzyć się z nienawiścią mojego męża wobec mnie, jednak kocham go nadal i wiem, że on także mnie kocha.
Ruto postawa twojego męża jest według mnie zaprzeczeniem jego miłości do ciebie. Prawdopodobnie będąc w czynnym uzależnieniu alkoholowym narkotykowym i pornograficznym nawet nie jest zdolny do kochania, ani ciebie, ani siebie. Pisze to, bo pare lat wmawiałam sobie że mój mąż mnie kocha tylko jest zraniony i potrzebuje pomocy. Prawda jest taka że nie tylko mnie nie kocha ale śmiem twierdzić że nigdy nie kochał. Bo co to za miłość skoro ktoś wybiera alkohol ponad rodzine, co to za miłość która ma kochanki, to żadna miłość, to choroba.
Nie zgadzam się, zanim uzależniony dojdzie do ostatniej fazy potrafi kochać. Ale choroba postępuje i alkohol degraduje mózg. Znam wiele osób po terapii, które są trzeźwe i szczęśliwe w swoim małżeństwie.
Miłość jest, ale krzywda zaciera wszystkie dobre chwile, a picie odbiera odczuwanie wszystkich pozytywnych rzeczy.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Caliope pisze: 23 sie 2020, 4:26
Miłość jest, ale krzywda zaciera wszystkie dobre chwile, a picie odbiera odczuwanie wszystkich pozytywnych rzeczy.
Dziękuję Caliope,
To jedna z tych rzeczy, które bardzo mnie zaszokowały podczas wykładu w poradni, że osoby uzależnione z czasem tracą zdolność do odczuwania radości.
Pamiętam, że to był jeden z tych momentów w których nastąpiła duża zmiana w moim postrzeganiu tego, co dzieje się z mężem. Wcześniej miałam wrażenie, że mąż dobrze się bawi i w jego wyborach motywuje go właśnie chęć zabawy i że właśnie tą zabawę mąż stawia nad nasze małżeństwo, nad rodzinę i nad więzi. Moje uczucia wtedy, gdy się tego dowiedziałam, to była ulga, ale też satysfakcja, a także nadzieja. I ogromne współczucie dla męża.

To przerażające, być człowiekiem i utracić zdolność do radości. Jak przewrotny jest zły wiążąc ludzi więzami uzależnienia, bo przecież sięganie po używki ma często na celu podrasowanie emocji dobrych i stłumienie złych. Odbiera człowiekowi wszystko, nawet to, co zostało mu obiecane. I jak przewrotne jest to, że uzależnionego postrzega się zwykle jako tego, który dobrze się bawi.

Potem jednak, mimo, że bardzo mną to wstrzasnęło, zeszło to na dalszy plan i nie zajmowało moich myśli...

Nie potrafiłam ostatnio ująć tego, co widzę w moim mężu i co budzi we mnie taki silny niepokój. Gdybym miała mojego męża narysować, to byłaby to jego sylwetka, zamazana czarną bardzo przerażającą plamą, za której prześwitują jedynie niewielkie kawałki. A to jest właśnie to, ten mrok. Brak radości.
Szukałam intencji na najbliższe 4 tygodnie do modlitwy wstawienniczej za męża i dzięki Tobie ją znalazłam. Będę się modlić o to, by mąż zaczął na nowo odczuwać radość i dobre emocje.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Bławatek »

Ruto gratuluję Ci danego roku, dzięki Twojej modlitwie i postawie może twój mąż przejrzy na oczy, czego Ci życzę.

A czytając Twoje posty uczę się zawierzenia i miłości do męża który mnie zranił.
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: vertigo »

Ruta pisze: 22 sie 2020, 11:51 Sąd podjął decyzję o odroczeniu rozprawy na rok. To kolejny mały cud, uczyniony dla mnie i dla męża. Nic z tych rzeczy, które zwykle są brane pod uwagę nie przemawiało za taką decyzją, od dawna nie mieszkamy razem, nie ma więzi, jest konflikt i
deklaracja męża, że jedyne o czym marzy to jak najszybciej się ode mnie uwolnić. A jednak dostaliśmy rok.
To faktycznie cud. Jak sąd uzasadnił odroczenie? Jakie wydał wytyczne dla Was, co macie przez ten rok zrobić z Waszą relacją?
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

vertigo pisze: 23 sie 2020, 8:58
Ruta pisze: 22 sie 2020, 11:51 Sąd podjął decyzję o odroczeniu rozprawy na rok. To kolejny mały cud, uczyniony dla mnie i dla męża. Nic z tych rzeczy, które zwykle są brane pod uwagę nie przemawiało za taką decyzją, od dawna nie mieszkamy razem, nie ma więzi, jest konflikt i
deklaracja męża, że jedyne o czym marzy to jak najszybciej się ode mnie uwolnić. A jednak dostaliśmy rok.
To faktycznie cud. Jak sąd uzasadnił odroczenie? Jakie wydał wytyczne dla Was, co macie przez ten rok zrobić z Waszą relacją?
Wytycznych nie ma. Uzasadnienia też żadnego nie było. Po prostu: sąd odracza rozprawę, kolejny termin zostanie wyznaczony za rok :)
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Caliope »

Ruta pisze: 23 sie 2020, 8:20
Caliope pisze: 23 sie 2020, 4:26
Miłość jest, ale krzywda zaciera wszystkie dobre chwile, a picie odbiera odczuwanie wszystkich pozytywnych rzeczy.
Dziękuję Caliope,
To jedna z tych rzeczy, które bardzo mnie zaszokowały podczas wykładu w poradni, że osoby uzależnione z czasem tracą zdolność do odczuwania radości.
Pamiętam, że to był jeden z tych momentów w których nastąpiła duża zmiana w moim postrzeganiu tego, co dzieje się z mężem. Wcześniej miałam wrażenie, że mąż dobrze się bawi i w jego wyborach motywuje go właśnie chęć zabawy i że właśnie tą zabawę mąż stawia nad nasze małżeństwo, nad rodzinę i nad więzi. Moje uczucia wtedy, gdy się tego dowiedziałam, to była ulga, ale też satysfakcja, a także nadzieja. I ogromne współczucie dla męża.

To przerażające, być człowiekiem i utracić zdolność do radości. Jak przewrotny jest zły wiążąc ludzi więzami uzależnienia, bo przecież sięganie po używki ma często na celu podrasowanie emocji dobrych i stłumienie złych. Odbiera człowiekowi wszystko, nawet to, co zostało mu obiecane. I jak przewrotne jest to, że uzależnionego postrzega się zwykle jako tego, który dobrze się bawi.

Potem jednak, mimo, że bardzo mną to wstrzasnęło, zeszło to na dalszy plan i nie zajmowało moich myśli...

Nie potrafiłam ostatnio ująć tego, co widzę w moim mężu i co budzi we mnie taki silny niepokój. Gdybym miała mojego męża narysować, to byłaby to jego sylwetka, zamazana czarną bardzo przerażającą plamą, za której prześwitują jedynie niewielkie kawałki. A to jest właśnie to, ten mrok. Brak radości.
Szukałam intencji na najbliższe 4 tygodnie do modlitwy wstawienniczej za męża i dzięki Tobie ją znalazłam. Będę się modlić o to, by mąż zaczął na nowo odczuwać radość i dobre emocje.
Ruto ten mrok też nazywamy zamknięcie w swojej butelce. Żeby kazdy uzależniony zechciał szybko poddać się leczeniu, wszystko byłoby łatwiejsze, więcej byłoby tego co dobre. We mnie zawsze jest ta nadzieja, że twój mąż pojdzie po pomoc.Ten rok może być pełen różnych dobrych rzeczy w twoim życiu.
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: renta11 »

Ruta pisze: 22 sie 2020, 11:51 Czas przed rozprawą spędziłam głównie na modlitwie. Wieczorem w przede dniu byłam wieczorem w moim kościele na adoracji, mamy też ładny zakątek poświęcony Maryi. Zajrzałam do Niej, aby odmówić część różańca z ostatniego dnia mojej Nowenny Pompejańskiej . Podczas modlitwy poczułam, że dobrze zrobię, jeśli jeszcze się wyspowiadam. Natychmiast poczułam wątpliwości, a pewnie już późno, a kapłana nie ma, a rachunku jeszcze nie dokonczyłam. I znowu w odpowiedzi otrzymałam uparte: idź. Poszłam. W kościele w konfesjonale siedział kapłan i najwyraźniej czekał na mnie. Nikogo innego nie było. Taka spontaniczna spowiedź bardzo mi pomogła, zwykle staram się przygotować sumiennie, pozwoliła mi wypowiedzieć to, co jest w moim sercu. Dostałam od księdza piękną naukę i wsparcie w moim wyborze, błogosławieństwo na drogę wierności którą wybrałam. Nawet teraz, gdy piszę lecą mi łzy. A pokuta to Litania Loretańska. Poczułam jakby Maryja puszczała mi oczko i mówiła, abym wróciła do pracy nad tym, nad czym zaczęłam pracować na rekolekcjach. A właśnie zastanawiałam się czym się zajmę po zakończeniu Nowenny i jaką modlitwę przyjmę za wiodącą, by być blisko Maryi.
To co się zdarzyło to mój mały prywatny cud. Z chwilą otrzymania rozgrzeszenia otrzymałam także dar spokoju. Po powrocie do domu spokojnie zasnęłam i obudziłam się tuż przed poranną transmisją mszy.
Chcę też powiedzieć, że podczas modlitw poczułam bardzo mocno, że nawet ja nie jestem jeszcze gotowa do twardej miłości wobec męża w ramach wspólnego życia z nim, ani sama w sobie jako ja, nie jestem w pełni gotowa do wypełniania przysięgi małżeńskiej. Więc nie jest to czas odpowiedni na ten cud, na który czekam najbardziej, uzdrowienia i powrotu mojego męża. Poczułam też, jak bardzo spętany jest mój mąż i jak dużo potrzeba walki duchowej o jego uwolnienie.

Mąż zupełnie inaczej niż podczas poprzedniej rozprawy, na której był w miarę przyjazny, i w zasadzie miał poczucie winy, był wobec mnie bardzo nienawistny. W ramach obrony siebie unikałam jakiegokolwiek kontaktu, nawet wzrokowego.

Dobrze zrobiłam, nie przygotowując się do rozprawy. Choć naprawdę dużo mnie to kosztowało, by tego zaniechać. Dostałam potrzebne słowa by bronić małżeństwa. Sąd podjął decyzję o odroczeniu rozprawy na rok. To kolejny mały cud, uczyniony dla mnie i dla męża. Nic z tych rzeczy, które zwykle są brane pod uwagę nie przemawiało za taką decyzją, od dawna nie mieszkamy razem, nie ma więzi, jest konflikt i deklaracja męża, że jedyne o czym marzy to jak najszybciej się ode mnie uwolnić. A jednak dostaliśmy rok. Chwała Panu.
Wiem, że to będzie trudny rok. Rano oglądałam sobie różne konferencje, szukając inspiracji, wskazówek. Pierwsze wystąpienie było o tym, że nikt nie powinien przystępować do walki duchowej sam. Że potrzebna jest wspólnota. Że trzeba też patrzeć na sposob i owoce swojej obecności we wspólnocie, zadawać siebie pytania, czy wzrastam, czy mam w sobie więcej odwagi, czy robię się piękna? Mam swoją wspólnotę i z radością na każde pytanie odpowiadałam szczerze: tak. Dziękuję Bogu za Sychar i wspaniały charyzmat, za wszystkie osoby wykonujące pracę na rzecz Wspólnoty, za każdą osobę we Wspólnocie. Dziękuję Maryi, za to, że przy mnie była i pomogła mi tak poprowadzić moje ścieżki, żebym do Sycharu trafiła i nie musiała już być sama i sama toczyć mojej walki duchowej.

Obejrzałam też po raz kolejny różne wystąpienia księdza Dziewieckiego. Tym razem uderzyły mnie słowa, że większość uzależnionych traci życie, ale że niemal każdy uratowany, to ktoś, kogo ktoś pokochał twardą miłością.

Więc wiem już, że będzie to trudny rok, rok twardej miłości do męża, ale też rok w którym będę pracować nad sobą, by stać się piękniejszą i odważniejszą. Postanowiłam także, że będzie to rok, w którym dużo czasu poświęcę na modlitwę w intencji męża i modlitwy oraz uczynki wynagradzające za nasze wspólne grzechy popełnione w małżeństwie oraz za grzechy męża, które mój mąż popełnia obecnie.

Trudno mi mierzyć się z nienawiścią mojego męża wobec mnie, jednak kocham go nadal i wiem, że on także mnie kocha. Przykro mi patrzeć na jego upadek, ale już wiem, co mogę zrobić, by mu pomóc i czego robić nie powinnam, by go nie pogrążać. Trudno mi znosić agresję męża, ale jestem już w pełni gotowa, by się przed nią skutecznie bronić, twardo ale bez agresji. Jestem pogodzona także z tym, że to, co będę robić w najbliższych miesiącach nie będzie w oczach mojego męża dowodem miłości.
Gdy parę lat temu zaczęłam stosować twardą miłość, mój mąż natychmiast zaczął okazywać mi pogardę i nienawiść. Wtedy się wycofałam z powrotem w to, co Ksiądz Dziewiecki nazywa naiwnością myloną z miłością. Nie byłam w stanie takich rzeczy udźwignąć. Teraz jestem silniejsza, bardziej kocham siebie, a przede wszystkim Boga kocham bardziej niż mojego męża, choć wciąż męża kocham najbardziej ze wszystkich osób na świecie.
Dziękuję Wam raz jeszcze za Wasze wstawiennictwo i modlitwę. Wiem, że Wasze wsparcie pomogło uprosić ten piękny cud, jakim jest rok szansy na uzdrowienie i naprawę mojego małżeństwa. Bóg zapłać. No i Chwała Panu!
Piękne świadectwo Ruta. I piękny wzrost.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: Ruta »

Caliope pisze: 23 sie 2020, 4:26
Ruto ten mrok też nazywamy zamknięcie w swojej butelce. Żeby kazdy uzależniony zechciał szybko poddać się leczeniu, wszystko byłoby łatwiejsze, więcej byłoby tego co dobre. We mnie zawsze jest ta nadzieja, że twój mąż pojdzie po pomoc.Ten rok może być pełen różnych dobrych rzeczy w twoim życiu.
We mnie tej nadziei jest całkiem dużo. Tak trochę w poprzek rzeczywistości, ale kto mi zabroni? Dziękuję, że tą nadzieję ze mną dzielisz.
Niech więc sobie trwają: wiara, nadzieja i miłość :) Dobrze mi z nimi.

Myślę, że dorosłam już do tego, by zacząć robić to, o czym parokrotnie pisał nałóg: podnosić mężowi dno. Nie w złości, nie ze złych emocji, nie z zemsty. Z miłości właśnie.
Ostatnio zmieniony 23 sie 2020, 19:50 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Kilka pytań o separację

Post autor: renta11 »

Ruta pisze: 23 sie 2020, 19:09
Myślę, że dorosłam już do tego, by zacząć robić to, o czym parokrotnie pisał nałóg: podnosić mężowi dno. Nie w złości, nie ze złych emocji, nie z zemsty. Z miłości właśnie.
A czy przyszło Ci do głowy, że możesz iść na mszę, oddać, powierzyć z zaufaniem męża Bogu i spokojnie NIC nie robić? Tak po prostu nie przeszkadzać Bogu?
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
ODPOWIEDZ