Naprawdę bardzo ciężka sytuacja. Ja znam takie ciche dni z kolei z mojego domu rodzinnego, matka często urządzała takie akcje ojcu. Chociaż trwało to zawsze po kilka dni (7 miesięcy nawet sobie nie wyobrażam), nie mogłam wytrzymać tej atmosfery, pamiętam, że już wolałam kłótnie między rodzicami. Może staraj się mu maksymalnie schodzić z drogi i spędzaj jak najwięcej czasu z dziećmi, i staraj się być wtedy w miarę możliwości uśmiechnięta, pogodna. Wiem, że to trudne, ale może wtedy tak nie odczują tego wszystkiego. Trzymaj się.
Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Moderator: Moderatorzy
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
7 miesiecy? To pikus. Moj malzonek byl gotowy zamilknac na amen (nadal w pewnym sensie jest) i tylko z powodu moich prob, dochodzilo do interakcji. Swoim milczeniem i odcieciem sie zgotowal nam niezle emocjonalne piekielko.
Bardzo trudno to zniesc, ale - paradoksalnie - moze pomoc w odwieszeniu sie.
Bardzo trudno to zniesc, ale - paradoksalnie - moze pomoc w odwieszeniu sie.
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Dziękuję za słowa wsparcia... Jak nie odchoruje tego wszystkiego to będzie cud...
Już powoli nie mam sił. Niby funkcjonuje w miarę normalnie, uśmiecham się, spędzam, czas z dziecmi, wychodzę... Ale... Czuję, że w środku mam jedną wielką ranę.
A mój maz...raz jest złośliwy j przykry, a rzadziej normalny...
Przyklad: Wyszłam z psem na dwór i zaczął padać deszcz. Jak wracałam, jakieś 200 m od domu spotkałam męża-jechal z pracy. Zaproponował żebym wsiadła do samochodu (żebym nie zmokla) a on wrici z psem. Grzecznie podziękowałam (deszcz w sumie kropił).
Parę chwil później, w domu czepiał się o wszystko...A gdy pracowałam (w domu) robił mi zdjęcia, zdjęcia biurka, laptopa, dokumentów, które pisałam, a nawet podunsl się do tego, se usiadł pół metra ode mnie i grał na gitarze, a jak to nie poskutkowało(nie reagowalam) to zaczął zamykać i otwierać mi laptop, mówiąc że to też jego i może z nim robić co chce i w ogóle to zamierza z niego korzystać non stop (do tej pory tylko ja go używają do pracy)...
Na drugi dzień jakby sprawy nie było...
Już powoli nie mam sił. Niby funkcjonuje w miarę normalnie, uśmiecham się, spędzam, czas z dziecmi, wychodzę... Ale... Czuję, że w środku mam jedną wielką ranę.
A mój maz...raz jest złośliwy j przykry, a rzadziej normalny...
Przyklad: Wyszłam z psem na dwór i zaczął padać deszcz. Jak wracałam, jakieś 200 m od domu spotkałam męża-jechal z pracy. Zaproponował żebym wsiadła do samochodu (żebym nie zmokla) a on wrici z psem. Grzecznie podziękowałam (deszcz w sumie kropił).
Parę chwil później, w domu czepiał się o wszystko...A gdy pracowałam (w domu) robił mi zdjęcia, zdjęcia biurka, laptopa, dokumentów, które pisałam, a nawet podunsl się do tego, se usiadł pół metra ode mnie i grał na gitarze, a jak to nie poskutkowało(nie reagowalam) to zaczął zamykać i otwierać mi laptop, mówiąc że to też jego i może z nim robić co chce i w ogóle to zamierza z niego korzystać non stop (do tej pory tylko ja go używają do pracy)...
Na drugi dzień jakby sprawy nie było...
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Dziwne jego zachowanie.
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
I właśnie tego nie rozumiem.
Przepraszam za literówki w poprzednim poście.
Przepraszam za literówki w poprzednim poście.
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Firletko, czy rozmawiałaś z kimś np. psychologiem o tych niepokojących zachowaniach męża ?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Za wszelką cenę chce Cię sprowokować. Zachowanie dziwne, jakby miał zaburzenia psychiczne.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Mój mąż w mniej dziecinny i znacznie bardziej raniący sposób, ale także utrudniał mi życie i mnie prowokował. To było w czasie, gdy uznał, że chce rozwodu, ale żebym to ja się rozwiodła lub przynajmniej zrobiła coś spektakularnego, co da dobry i solidny powód do rozwodu. Na przykład wykrzyczenie, że go nienawidzę, mam dość i nie chcę już męża w moim życiu. Tak to widzę, choć prawdę o powodach takich zachowań zna oczywiście tylko mój mąż.
Najbardziej dla mnie bolesnym zachowaniem było adorowanie przy mnie innych kobiet, okazywanie im pożądania. Bolało jak cholera. Boli do dziś. Teraz też się płakałam. Rozmowy na ten temat i tego, jak bardzo źle się z tym czuję, jak mnie to rani, nic nie dawały. Jedyną obroną okazała się izolacja.
Nie udało mi się wymyślić nic innego, niż schodzenie z drogi, nie zwracanie uwagi, nie danie się sprowokować. Nie przyniosło to dobrych owoców, mąż w końcu zaprzestał takich zachowań i wkrótce potem się wyprowadził.
Czy scenariusz byłby inny, gdybym właśnie dawała się prowokować, wywaliła męża z hukiem w domu. Pewnie nie.
Teraz jednak myślę inaczej. Dobrym sposobem reagowania jest reagowanie w zgodzie ze sobą, bez jakiegoś programu. Program jest natomiast potrzebny jako rodzaj protezy, dla osób, które nie potrafią rozpoznawać swoich potrzeb, reakcji, emocji, stawać w swojej obronie, stawiać mądrych granic. Wtedy nie umiałam, pomagał program izolacja. Teraz wciąż jeszcze wielu tych rzeczy nie umiem, pomaga program twarda miłość.
Najbardziej dla mnie bolesnym zachowaniem było adorowanie przy mnie innych kobiet, okazywanie im pożądania. Bolało jak cholera. Boli do dziś. Teraz też się płakałam. Rozmowy na ten temat i tego, jak bardzo źle się z tym czuję, jak mnie to rani, nic nie dawały. Jedyną obroną okazała się izolacja.
Nie udało mi się wymyślić nic innego, niż schodzenie z drogi, nie zwracanie uwagi, nie danie się sprowokować. Nie przyniosło to dobrych owoców, mąż w końcu zaprzestał takich zachowań i wkrótce potem się wyprowadził.
Czy scenariusz byłby inny, gdybym właśnie dawała się prowokować, wywaliła męża z hukiem w domu. Pewnie nie.
Teraz jednak myślę inaczej. Dobrym sposobem reagowania jest reagowanie w zgodzie ze sobą, bez jakiegoś programu. Program jest natomiast potrzebny jako rodzaj protezy, dla osób, które nie potrafią rozpoznawać swoich potrzeb, reakcji, emocji, stawać w swojej obronie, stawiać mądrych granic. Wtedy nie umiałam, pomagał program izolacja. Teraz wciąż jeszcze wielu tych rzeczy nie umiem, pomaga program twarda miłość.
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Tak, wiem. Chcę mnie sprowokować. Czasem mu się udaje. Myślę, że on ma zaburzenia psychiczne, bo normalny człowiek tak się nie zachowuje.
Rozmawiałam o tym z psychologiem. Pani powiedziała, że mój mąż jest dupkiem i tyle. Ja mam się zająć sobą.
Mam też koleżanki psycholozki, które znają mojego męża. Twierdzą, że to jest albo wpływ alkoholu albo stres ujawnił w nim jakieś zaburzenia albo jedno i drugie. Dziwne po prostu. Dla mnie to też kalka zachowań jego ojca (niedawno się dowiedziałam, że bardzo podobnie traktowal swoją żonę, czyli moja teściowa).
Rozmawiałam o tym z psychologiem. Pani powiedziała, że mój mąż jest dupkiem i tyle. Ja mam się zająć sobą.
Mam też koleżanki psycholozki, które znają mojego męża. Twierdzą, że to jest albo wpływ alkoholu albo stres ujawnił w nim jakieś zaburzenia albo jedno i drugie. Dziwne po prostu. Dla mnie to też kalka zachowań jego ojca (niedawno się dowiedziałam, że bardzo podobnie traktowal swoją żonę, czyli moja teściowa).
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Dla mnie raczej chęć sprowokowania, złośliwość i frustracja.
Podchodzi mi to co opisałaś rownież pod przemoc psychiczną.
Jednocześnie jednak nic niespotykanego w kryzysach. Wielu z nas, w tym ja, w trakcie kryzysu nie poznawało współmałżonka.
Wiele razy robiłem wielkie oczy, że żona jest zdolna do pewnych zachowań. Jakby była inną osobą. I z tego co w ciągu ostatnich lat przeczytałem/usłyszałem, spektrum takich zachowań jest duże.
Jakieś dysfunkcje na pewno mają na to wpływ, ale osobiście byłbym bardzo ostrożny I powściągliwy przy „diagnozowaniu” chorób psychicznych W takich sytuacjach.
Na pewno nie można mu zarzucić nadmiaru klasy i dobrego wychowania.
Podchodzi mi to co opisałaś rownież pod przemoc psychiczną.
Jednocześnie jednak nic niespotykanego w kryzysach. Wielu z nas, w tym ja, w trakcie kryzysu nie poznawało współmałżonka.
Wiele razy robiłem wielkie oczy, że żona jest zdolna do pewnych zachowań. Jakby była inną osobą. I z tego co w ciągu ostatnich lat przeczytałem/usłyszałem, spektrum takich zachowań jest duże.
Jakieś dysfunkcje na pewno mają na to wpływ, ale osobiście byłbym bardzo ostrożny I powściągliwy przy „diagnozowaniu” chorób psychicznych W takich sytuacjach.
Na pewno nie można mu zarzucić nadmiaru klasy i dobrego wychowania.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Faktycznie nieprofesjonalne zachowanie.
Natomiast stwierdzenie, że jak dupek się zachowuje, jest już wy mnie bardziej uprawnione
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Pani psycholog bardzo przypadla mi do gustu .
Generalnie na terapii problem mam taki: ja z chęcią rozebrałabym zachowanie męża na czynniki pierwsze. Doszła do wniosku, że... Wiem, wiem, nie powinnam... ma guza mózgu, stąd jego zachowanie... Że to nie on... I żyła dalej długo i szczęśliwie. Trudno przyjąć mi do wiadomości, że mój mąż jest po prostu chamem...
Piszecie,ze nie poznawaliście współmałżonków w kryzysie... To skąd te ich zachowania? Tak bardzo chciałabym to zrozumieć...
Generalnie na terapii problem mam taki: ja z chęcią rozebrałabym zachowanie męża na czynniki pierwsze. Doszła do wniosku, że... Wiem, wiem, nie powinnam... ma guza mózgu, stąd jego zachowanie... Że to nie on... I żyła dalej długo i szczęśliwie. Trudno przyjąć mi do wiadomości, że mój mąż jest po prostu chamem...
Piszecie,ze nie poznawaliście współmałżonków w kryzysie... To skąd te ich zachowania? Tak bardzo chciałabym to zrozumieć...
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Wolę określanie zachowania, nie ocenianie człowieka.
Skąd?
Ja to w sumie zaliczyłbym do 3 „worków”:
-klasa
-moralność
-tzw. „amok” - czytając forum, obserwując otoczenie (w tym żonę) zdecydowanie nie bagatelizuję tego stanu zauroczenia łamanego przez chęć bardziej lub mniej dosłownej chęci wymazania przeszłości i usunięcia przeszkód stojących na drodze do ich wizji szczęścia.
Skąd?
Ja to w sumie zaliczyłbym do 3 „worków”:
-klasa
-moralność
-tzw. „amok” - czytając forum, obserwując otoczenie (w tym żonę) zdecydowanie nie bagatelizuję tego stanu zauroczenia łamanego przez chęć bardziej lub mniej dosłownej chęci wymazania przeszłości i usunięcia przeszkód stojących na drodze do ich wizji szczęścia.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Takie zachowanie ma związek z zatrzymaniem się z odczuwaniem uczuć w wieku około lat 14. Uzależniony ma takie niedojrzale zachowania,bo alkohol działa na mózg i degraduje jego korę, podobnie jak w demencji. A jak sprawy nie było, to może nie pamiętać co robił w ten dzień.Firletka pisze: ↑28 sie 2020, 7:37 Dziękuję za słowa wsparcia... Jak nie odchoruje tego wszystkiego to będzie cud...
Już powoli nie mam sił. Niby funkcjonuje w miarę normalnie, uśmiecham się, spędzam, czas z dziecmi, wychodzę... Ale... Czuję, że w środku mam jedną wielką ranę.
A mój maz...raz jest złośliwy j przykry, a rzadziej normalny...
Przyklad: Wyszłam z psem na dwór i zaczął padać deszcz. Jak wracałam, jakieś 200 m od domu spotkałam męża-jechal z pracy. Zaproponował żebym wsiadła do samochodu (żebym nie zmokla) a on wrici z psem. Grzecznie podziękowałam (deszcz w sumie kropił).
Parę chwil później, w domu czepiał się o wszystko...A gdy pracowałam (w domu) robił mi zdjęcia, zdjęcia biurka, laptopa, dokumentów, które pisałam, a nawet podunsl się do tego, se usiadł pół metra ode mnie i grał na gitarze, a jak to nie poskutkowało(nie reagowalam) to zaczął zamykać i otwierać mi laptop, mówiąc że to też jego i może z nim robić co chce i w ogóle to zamierza z niego korzystać non stop (do tej pory tylko ja go używają do pracy)...
Na drugi dzień jakby sprawy nie było...