Paprotka pisze: ↑27 wrz 2020, 20:38
Nie do końca podobają mi się intencje tu zawarte również w naigrawaniu się z nieszczęścia innej kobiety. Nie wiem ,czy taka powinna być nasza postawa. Twój mąż to kawał „łobuza” i chyba nie jest to wina innych kobiet ...
Mi kowalskich nie żal. I nie chodzi o naigrywanie się, tylko o prosty fakt. Wiązanie się z żonatym mężczyzną lub z zamężną kobietą nie jest w porządku. I tyle. Co do tego, czy zdradzający mąż lub żona jest "kawałem łobuza" - nie wiem. Wiem, że każdy kto zdradza, czy to kobieta, czy mężczyzna nie jest w porządku. Jeśli przy tym po odejściu zaniedbuje swoje dzieci, gnębi pozostawionego małżonka - jest nie w porządku jeszcze bardziej.
Nie żal mi nikogo, kto postępuje źle - kto stosuje przemoc, kto wyzyskuje innych, kto oszukuje, kłamie, zdradza, krzywdzi słabszych i w jakikolwiek sposób narusza podstawowe zasady przyzwoitości. Potrafię zobaczyć w nich ludzi z trudnymi historiami, pogubionych, zranionych i każdej takiej osobie życzę bożej łaski i nawrócenia. Ale nie jest mi żal, gdy ponoszą konsekwencje swojego postępowania. I jest mi przykro, gdy ich nie ponoszą - szczególnie jeśli krzywdzą dotkliwie innych, na przykład dzieci i są w tym bezkarni. Przyjmuję, że tak jest, ale jest mi z tego powodu przykro.
Sama parę razy w życiu odeszłam od Przykazań Bożych, choćby dając się mężowi przekonać wbrew sobie do antykoncepcji. Wyłożyłam się na tym. Przykro mi, że nie mam więcej dzieci i z bólem przyjmuję, że mogę ich więcej nie mieć. Nie żal mi siebie. Wiem, że ponoszę konsekwencje swoich własnych pomysłów, sama odrzuciłam ten dar, nawet za bardzo nie dyskutowałam z mężem o tym - byłam zaślepiona nawet na potrzeby mojego serca i gotowa na wszystko, byle tylko przypodobać się mojemu mężowi i spełnić jego oczekiwania. A mogłam trzymać się Boga. Dlaczego ma mi być żal zaślepionych kowalskich?
Jaki jest udział kowalskich w zdradach? Ano różny. Jednak sorry, panie i panowie kowalscy rzadko bywają niewinnymi ofiarami. Zdarza się, że świadomie i z premedytacją dążą do tego, by ich "zdobycz" miała jak najgorsze relacje z pozostawionym lub wcale jeszcze nie pozostawionym małżonkiem i z dziećmi, rozkręcają konflikty. Zdarza się też, że nie tyle wchodzą nieświadomie w relację z osobą w związku małżeńskim, co aktywnie "przejmują" cudzą żonę lub męża - i wdzierają się tam, gdzie wcale nie jest źle i aktywnie rozbijają małżeństwa. Oczywiście, że idealny małżonek powinien umieć się takim pokusom oprzeć. Ale rzadko kto bywa idealny.
Trochę już przeżyłam i widziałam. Widziałam panie, które kręcą się koło żonatych i dzieciatych, przekonują jaka ta żona zła, reklamują się na wszlekie możliwe sposoby, czasem bardzo podstępnie. Znajomy miał taką "przyjaciółkę", drążyłą w jego małżeństwie i drążyła, latami doradzała wywołując i podsycając konflikty, twierdząc przy tym, że ona tylko z serca doradza i tylko się przyjaźni, aż wydrążyła. Pan potraktował jej słowa serio, że nie jest nim zainteresowana - rzucił tą "złą i niedobrą żonę" - i poszukał sobie innej pani. Ani on nie jest szczęsliwy, ani żona. A niedoszła kowalska dalej w najlepsze zajmuje się rozbijaniem innych małżeństw, pod pozorem udzielania rad pogubionym mężom - "z perspektywy kobiecej". Życzę jej z całego serca nawrócenia, ma szansę, bo do kościoła biega.
Następna pani obsesyjnie kręciła koło każdego żonatego jakiego dała radę napotkać. Ani była ładna, ani mądra, za to wredna. Ale parę małżeństw rozbiła. Jej pierwsza niedoszła zdobycz z sensownego męża i ojca stała się alkoholikiem. Żona i dzieci nie chcą go znać, po tym co im pod jej wpływem robił i jak ich krzywdził - a on nie chce znać kowalskiej. Uciekał przed nią przez pół świata. Z jej ataków ocalało tylko jedno małżeństwo, po ciężkiej walce żony. A pani kowalska nie odpuszczała do końca, prześladowała żonę nawet kiedy była w zaawansowanej ciąży, niedoszłego "partnera" także prześladowała. Nie przyjmowała do wiadomości, że nic już po niej i pan nie odejdzie od żony. Skończyło się dopiero gdy małżonkowie zdecydowali się założyć jej sprawę o nękanie. Przerażająca psychopatyczna manipulantka. Panów kowalskich zajętych rozbijaniem małżeństw dla sportu także napotkałam.
Jeśli którejś kowalskiej lub któremuś kowalskiemu obrywa się w życiu za ich postawę - czuję satysfakcję. Jak wtedy gdy byłam mała i w jakiejś bajce źli zostawali ukarani, a dobrzy nagrodzeni. W bajkach nie było zwykle o złych co się robią dobrzy i zbyt wielu takich przemian nie widziałam - ale wierzę, że każdy zły może się nawrócić. Wtedy będzie mi ich żal - bo wiem, że gdy zdajemy sobie sprawę jak źle postępowaliśmy - zwykle bardzo cierpimy. Jeśli udaje mi się zdobyć na to, by pomodlić się za kowalską/kowalskie to tylko w intencji ich nawrócenia. Z serca też mogę się modlić, by każda z nich znalazła sobie przyzwoitego mężczyznę, który pociągnie je do dobrego i przyzwoitego życia. I czasem tak też się modlę.
Sądzę też, że gdyby wszyscy kowalscy i kowalskie tego świata zachowali się przyzwoicie, ponawracali się i poodczepiali się od swoich "zdobyczy" - to ocalonych małżeństw byłoby znacznie więcej. Nikt niby nikogo nie trzyma siłą, ale niektórzy kowalscy jednak snują swoje pajęcze sieci. Chcącemu nie dzieje się krzywda.