Wyprowadzenie się by ratować małżeństwo

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Eowina
Posty: 5
Rejestracja: 20 cze 2020, 2:50
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Wyprowadzenie się by ratować małżeństwo

Post autor: Eowina »

Witam,
Piszę tu pierwszy raz ,mam pytanie czy jest tu ktoś kto przechodził rozwód w Wielkiej Brytanii? Domyślam się ,że są tu trochę inne procedury .Tydzień temu dostałam list rozpoczynający proces rozwodowy . Jesteśmy 13 lat po ślubie kościelnym,mamy dwoje kochanych dzieci i pomimo problemów jakie doświadczaliśmy przez wiele lat małżeństwa ,zależy mi na jego naprawie bo bardzo kocham męża . Dwa lata temu dokonałam trudnej decyzji wyprowadzki wraz z dziećmi by nie pogarszać sytuacji . Niestety ani w trakcie wspólnego życia ani gdy byliśmy osobno ,mąż nie chciał podejmować wysiłków naprawy małżeństwa tzn żadna pomoc nie wchodziła w grę . Wiem ,że prawnie otrzyma rozwód ze względu na dwuletnią separację nawet przy braku mojej zgody (takie są tu przepisy ) ale chcę wyrazić jak ważny jest dla mnie mąż i przysięga małżeńska. Wiem ,że nie sprawię żeby mnie z powrotem kochał. Modlimy się za niego ,a w tym czasie staram się uporządkować swoje wnętrze by być najlepszą córką Boga , żoną i matką na jaką mnie stać . Czuję się jednak odmienna od wszystkich których znam ,Ci co są blisko Boga to mają pełne rodziny ,a Ci drudzy uważają ,że naiwnie trwam przy mężu który mnie nie chce . To bardzo bolesne doświadczenie i nie mogę nigdzie znaleźć osoby która kochając odeszłaby by właśnie ratować małżeństwo.
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Wyprowadzenie się by ratować małżeństwo

Post autor: Al la »

Witaj, Eowina, na naszym forum

Dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią, mam nadzieję, że uzyskasz wsparcie od naszych forumowiczów, którzy mają wiedzę w interesującym Cię temacie.

Przypominam, że internet nie jest anonimowy, przestrzegam przed podawaniem charakterystycznych szczegółów.

Pozdrawiam.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Wyprowadzenie się by ratować małżeństwo

Post autor: mare1966 »

Eowino
tak na "zdrowy rozum" wyprowadzka nie bardzo przemawia za "chęcią ratowania małżeństwa" ,
czy to w sądzie polskim czy jakimkolwiek innym .
Nie podważam twojej intencji oczywiście , ale warto by to odejście ( zwłaszcza w sądzie ) bardzo mocno uzasadnić .
Coś w rodzaju mniejszego zła , bo inaczej kiepsko to wygląda .

Oczywiście , nie pytając mogę sobie np. sam wyobrazić ,
że miało to zmusić męża do jakiegoś działania , albo wymusić jakieś zmiany w jego postawie .
Tym niemniej to dość ryzykowna i raczej niestandardowe podejście .

To , że się coś zaczęło nie oznacza jeszcze końca .
Wszystko jeszcze możliwe .
Dużo zależy jak daleko odeszliście od siebie i czy np. mąż ma kogoś itd.
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wyprowadzenie się by ratować małżeństwo

Post autor: Angela »

Witaj,
To bardzo bolesne, gdy nadziei coraz mniej.
Spróbowałam trochę poczytać o rozwodzie w Angli. Z tego co się zorientowałam masz 7 dni by potwierdzić odbiór wniosku rozwodowego z zaznaczeniem, czy się zgadzasz z zarzutami,a 21 dni by napisać odpowiedź na zarzuty.
2 letnia separacja może być powodem rozwodu, gdy jest za obopólną pisemną zgodą, a bez zgody musiałaby być 5 lat. Sąd czyta wniosek i odpowiedź i chyba nie wymagają by pojawić się w sądzie.
Przy braku zgody w jakiś kwestiach są obowiązkowe mediacje. Może na nich wyjaśnisz powód wyprowadzki? Mediacje to jednak koszty z których nie wiem czy można ubiegać się o zwolnienie (Legal Aid)
Eowina pisze: 03 paź 2020, 14:52 To bardzo bolesne doświadczenie i nie mogę nigdzie znaleźć osoby która kochając odeszłaby by właśnie ratować małżeństwo.
Mąż może powoływać się na to, że faktycznie go porzuciłaś bez powodu.
Swego czasu rozważałam wyprowadzkę. Jestem przekonana, że powodem wyprowadzki nie może być chęć ratowania małżeństwa przez ,,potrząśnięcie'' mężem. Raczej powinna to być ostateczność jako obrona przed przemocą fizyczną lub psychiczną.
LvnWthHpe20
Posty: 121
Rejestracja: 09 lip 2019, 6:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wyprowadzenie się by ratować małżeństwo

Post autor: LvnWthHpe20 »

Cześć Eowina,

Zachodnie prawo jest jakie jest. Rozwody po prostu sady dają od strzała. Nie znam angielskiego prawa ale w stanach to jest porażka, ze względu na ilość wniosków. Sady musza po prostu to rozdzielać, i tak od strzała to się dzieje.

Niemniej jednak, współczuje ci. I wiem ze jaka radę byś nie usłyszała, będziesz myśleć swoje. Życzę ci, i dużo wytrwałości, i modlitwy.

Sakrament jest do końca, i tego się trzymaj. Nie pozwól popaść w wir, głupich podpowiedzi ze jesteś zwariowana, ze czekasz. To właśnie to jest przykład tego co ślubowałas, na dobre i na złe, aż do śmierci, przed Bogiem. Ksiądz to poświadczył, i zapieczętował, co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. Pamiętaj społeczeństwo mówi i naciska swoje, to ich egoizm, bądź otwarta I wrażliwa na głos Ducha Świetego, w podejmowaniu decyzji. Nawet jak on tobie nie jest w stanie dzisaj okazać małżeńskiej miłości, pamiętaj, on ślubował, i będzie z tego musiał zdać relacje, i ty tez. Staraj się wytrwać w swojej obietnicy, nie daj się złamać. Jak nam już wielu św pokazało, ofiaruj ten krzyż za jego duszyszczke, pogubiony człowiek. A diabeł tylko ręce zaciera. Cieszy sie.

puść sobie piosenkę jak paciorki różańca przesuwają się i dzień po dniu musisz sile znaleźć. Nawet jakby sąd orzekł rozwód, to jest cywilne, na zachodzie tak jest. W głębi wszystkiego, on nie będzie szczęśliwy, każde sakramentalne malzenstwo jest do uratowania. Może to trwać jakiś czas, ale pokornie czekać.

Ja już jestem prawie rok po cywilnym rozwodzie, modlę się, akurat mam czas, Pomoejanka. Jak wiele się o sobie uczę, dowiaduje, odkrywam. Moja żona poszła w sina dal, a mi powoli uśmiech powrócił, jest ciężko, bardzo, ale sakrament jest sakramentem. Muszę znajdywać siły i kroczyć po świece, ty tez. Trzymaj fason, dzieci to coś pięknego, wiem jest wam ciężko, pozdrawiam wspomne w modlitwie.
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za rada występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”(Ps 1, 1-2)
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wyprowadzenie się by ratować małżeństwo

Post autor: Nino »

Z perspektywy mojego kryzysu uwazam, ze wyprowadzka moze byc przypieczetowaniem konca w mniemaniu malzonka.
Kiedy sluzy "potrzasnieciem" malzonka: efekt moze byc wlasnie odwrotny....
Ale ten czas bez meza w domu mozna tez z pozytkiem dla siebie wykorzystac ;)
Eowina
Posty: 5
Rejestracja: 20 cze 2020, 2:50
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Wyprowadzenie się by ratować małżeństwo

Post autor: Eowina »

Rozumiem Wasze zdziwienie ,jednak wyprowadzenie się było jedyną opcją by usunąć siebie z pola przemocy psychicznej i finansowej ,to mnie niszczyło. Stałam pod ścianą przez lata ,próbując Pompejanki, Mszy Wieczystych , modlitw uwolnienia ,wstawienniczych, rozmów,warsztatow,poradni rodzinnej itp Nie chciałam by dzieci miały wdrukowywany ten niszczący schemat ,który prawdopodobnie zaczelyby kopiować we własnych przyszłych związkach . Charakterologicznie i pod względem płci mają ku temu zbyt wielkie predyspozycje . I nie oskarżam ,że wina jest tylko po stronie męża ,ja również popełniałam błędy ,które zaczęłam widzieć dopiero w separacji. Teraz jestem już po terapii,po Seminarium Uzdrowienia Wewnętrznego i w trakcie Oddania się (i naszych wszystkich spraw) Jezusowi przez ręce Maryi. Stanęłam na własne nogi ,czego mąż zawsze chciał ,ale w schemacie w jakim tkwiliśmy nie było to możliwe . Miłość na odległość jest bardzo ciężka ,ale koszta były zbyt duże . Czy znacie może czy są jakieś Ogniska w UK? Jeśli tak to napiszcie na priv to podam miasto . A jeśli nie to podpowiedzcie jak połączyć się na Skypie na modlitwę ?
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Wyprowadzenie się by ratować małżeństwo

Post autor: Ruta »

Eowina pisze: 05 paź 2020, 13:10 Rozumiem Wasze zdziwienie ,jednak wyprowadzenie się było jedyną opcją by usunąć siebie z pola przemocy psychicznej i finansowej ,to mnie niszczyło. (...)
Eowino, separacja by chronić się przed przemocą jest nie tylko dopuszczalna, ale wskazana. Bardzo dobrze zrobiłaś, ochroniłaś nie tylko siebie, ale i dzieci. Jestem pod wrażeniem ogromnej pracy jaką wykonałaś. Wiem z własnego doświadczenia, jak trudna jest miłość na odległość - jednak w wielu sytuacjach jest ona jedyną formą miłości, jaką można okazać mężowi, bez szkody dla siebie i dzieci.

Nie wiem jakie prawo rozwodowe obowiązuje w UK, jednak jest prawdą, że wiele sądów niezależnie od państwa jakie reprezentują, obecnie rozstrzyga takie sprawy, niemal z automatu rozwiązując małżeństwa. Mimo to myślę, że nie warto się z tego powodu poddawać. Jestem w trakcie rozwodu z powództwa męża, obecnie po ponad dwuletniej sepracji. Ja w odpowiedzi wnoszę o separację. W naszym przypadku sąd latem odroczył rozprawę o rok - w zasadzie bez żadnych ku temu przesłanek i nawet nie uzasadniając decyzji. Takie niespodzianki także się zdarzają, znajdziesz wiele świadectw na forum, również takich w których pozwy o rozwód zostały oddalone.

Gdy otrzymałam pozew (tuż przed świętami Bożego Narodzenia), zatrzymałam się, dużo czasu spędziłam na modlitwie i rozważaniach. Odpisałam w przede dniu upływu terminu. Już spokojniejsza. Postanowiłam napisać w zgodzie ze sobą - że nie chcę rozwodu, widzę szanse dla naszego małżeństwa, natomiast w uwagi na obecną sytuację wnoszę o separację. Odpowiedziałam też na zarzuty z pozwu, pisząc z czym się nie zgadzam, ale także z czym się zgadzam (zaznaczając jednak, że nie są to powody do rozpadu małżenstwa, wskazując z czego niektóre zarzucane mi rzeczy wynikały). Zrezygnowałam z oskarżania męża, natomiast napisałam z jakiego powodu chcę separacji. Ale napisałam także o dobrych rzeczach, które mój mąż w małżeństwie także robił. Napisałam także jakie starania podjęłam już po wyprowadzce męża (m.in. podjęcie własnej terapii). Podniosłam także kwestię naszej wiary oraz wpływu rozwodu na dziecko.

To był dla mnie trudny czas, podobnie jak pierwsza i druga (jak na razie ostatnia) rozprawa i czas przed rozprawami. Znów dużo modlitwy, spowiedź, adroracja. Przed pierwszą rozprawą tak się niepokoiłam, że zabrałam na nią wszystkich Świętych z jakimi kiedykolwiek czułam się związana, poprosiłam o opiekę i pomoc także Maryję. Mąż był z prawniczką, ja niby sama - ale z całą armią :)

Nie przejmuj się tymi, co mówią, że jesteś naiwna. Też często to słyszę. A także, że skoro nie chcę żyć z mężem i wnoszę o separację, to czemu "nie dam mu spokoju" i nie zgodzę się na rozwód. Teraz mnie takie opinie i rady bawią. Są zabawne. Napisałaś też, że nie znasz osoby, która by odeszła kochając po to, by ratować małżeństwo. Ja nie odeszłam - a powinnam była. Dopiero decyzja męża o wyprowadzce zmieniłą sytuację - ja bardzo źle postrzegałam wiele spraw i byłam zdecydowana trwać przy mężu mimo całej destrukcji. Mąż co prawda nie miał zbyt szlachetnych pobudek do swojej wyprowadzki, po prostu wszedł w relację z inną kobietą.

Separacja zdecydowanie mi służy, choć bywa ciężko. Zaczynam też doceniać kryzys w naszym małżeństwie - stał się dla mnie okazją do otworzenia oczu, podjęcia pracy nad sobą, pogłębienia mojej relacji z Bogiem, rezygnacji z bożków. Mam nadzieję, że z czasem także mój mąż zobaczy naszą sytuację w podobny sposób - oraz, że się nawróci i powróci do wypełniania przysięgi. Powierzam to Bogu, jako moje pragnienie i z ufnością, że już teraz robi to co możliwe i niemożliwe, by w odpowiednim czasie nasze małżeństwo otrzymało szansę na naprawę naszych relacji. Któraś z dziewcząt napisała kiedyś, że Pan Bóg przychodzi czasem 5 minut za późno a i tak zawsze zdąża na czas. Czekam więc cierpliwie.

Pozdrawiam Cię serdecznie :)
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Wyprowadzenie się by ratować małżeństwo

Post autor: mare1966 »

Nie wiem , jak inne osoby, ale ja akurat zdziwiony nie jestem .
Ja bym rozróżnił co najmniej trzy "rzeczywistości" .
Jak żona postrzega sytuację .
Jak mąż postrzega sytuację .
Jak sytuacja wygląda w miarę obiektywnie ( tutaj też trudno dać jakiś jednoznaczny opis ,
bo przecież zinterpretuje ją konkretna osoba , też więc jakoś subiektywnie ) .

Przemoc psychiczna to dość skomplikowane zagadnienie .
Musi to być działanie INTENCJONALNE , czyli uświadomione i celowe .
Tu nie wystarczy subiektywne odczucie osoby odczuwającej przemoc .
Mamy różną wrażliwość , niedoskonałości psychiki , przeszłość itd.
Analogicznie jest z przemocą finansową .
I te "przemoce" można tak mnożyć .
Płacenie podatków też można nazwać przemocą finansową , tudzież inne daniny .
Ale gdzieś tu trzeba wykazywać zdrowy rozsądek .
Po prostu jakiś ład społeczny jest konieczny .

Rozumiem , że mąż pracował zarobkowo , a ty nie .
I tu były te tarcia .

Napisałaś o dzieciach , że mają wdrukowany niszczący schemat relacji
cytuję " charakterologicznie i pod względem płci mają ku temu zbyt wielkie predyspozycje" .
Moim zdaniem to bardzo niebezpieczne poglądy .
Znaczy płeć ma warunkować to destrukcyjne zachowanie ???
Modne hasła pewnych środowisk wojujących antyfeministek mi tu się przypominają .
( nie jest to zarzut do autorki wątku , ale może nieświadome powielanie owych tez )
W skrócie można rzec " samiec twój wróg" .
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Wyprowadzenie się by ratować małżeństwo

Post autor: mare1966 »

Ruta pisze: 05 paź 2020, 17:49


Eowino, separacja by chronić się przed przemocą jest nie tylko dopuszczalna, ale wskazana. Bardzo dobrze zrobiłaś, ochroniłaś nie tylko siebie, ale i dzieci. Jestem pod wrażeniem ogromnej pracy jaką wykonałaś. Wiem z własnego doświadczenia, jak trudna jest miłość na odległość - jednak w wielu sytuacjach jest ona jedyną formą miłości, jaką można okazać mężowi, bez szkody dla siebie i dzieci.

........... i dalej już o sobie


Ruto , na jakiej podstawie twierdzisz z taką pewnością , że autorka wątku "bardzo dobrze zrobiła" ?
Póki co Eowina bardzo niewiele napisała o tej przemocy , zagrożeniu itd.
Praktycznie faktów zero .
Napisała tylko nieco o swoim stanie psychicznym , jak jej psychika "widzi" ( widziała ) daną sytuację .
Pisze też nieco o przeżywanych emocjach , przemyśleniach .
Wspomina też o błędach własnych w jednym zdaniu .

Jak więc ODPOWIEDZIALNIE można stwierdzać z taką mocą "bardzo dobrze zrobiłaś" ?
Czy argumentem na poparcie owej tezy mają być własne przeżycia i własna sytuacja ?
Eowina
Posty: 5
Rejestracja: 20 cze 2020, 2:50
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Wyprowadzenie się by ratować małżeństwo

Post autor: Eowina »

Z całym szacunkiem do wszystkich kończę ten wątek ,ponieważ celem postu nie było rozdrapywanie wszystkiego i tłumaczenie każdej nieznanej osobie naszych wewnętrznych problemów dlaczego tak a nie inaczej postąpiliśmy . W ten sposób powielała bym tylko narzekanie na mojego męża,które jest subiektywne ,a Wam dawała pretekst to wydawania osądu,który sam w sobie jest grzechem . Być może zawierając już pewne szczegóły położyłam się i zostałam źle zrozumiana . Nie chcę czytać dyskusji kto myśli tak,a kto inaczej ,bo nie znając nas nigdy ocena nie będzie sprawiedliwa. Chciałam jedynie uzyskać parę pomocnych informacji typu
- doświadczenie kogoś kto przeszedł rozwod na wyspach (koszta ,co dobrze zrobić i o czym pamiętaćitp)
- doświadczenie kogoś kto musiał się wyprowadzić na czas separacji by ratować swoją rodzinę
- jak połączyć się na modlitwie skypowej
Bardzo dziękuję za chęć pomocy . Pozdrawiam i życzę każdemu uzdrowienia małżeństwa .
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Wyprowadzenie się by ratować małżeństwo

Post autor: Ruta »

mare1966 pisze: 06 paź 2020, 10:10 Ruto , na jakiej podstawie twierdzisz z taką pewnością , że autorka wątku "bardzo dobrze zrobiła" ?
Póki co Eowina bardzo niewiele napisała o tej przemocy , zagrożeniu itd.
Praktycznie faktów zero .
Napisała tylko nieco o swoim stanie psychicznym , jak jej psychika "widzi" ( widziała ) daną sytuację .
Pisze też nieco o przeżywanych emocjach , przemyśleniach .
Wspomina też o błędach własnych w jednym zdaniu .

Jak więc ODPOWIEDZIALNIE można stwierdzać z taką mocą "bardzo dobrze zrobiłaś" ?
Czy argumentem na poparcie owej tezy mają być własne przeżycia i własna sytuacja ?
Twierdzę tak na podstawie tego, co napisała Eowina, podając bardzo konkretne informacje: doświadczała przemocy ze strony męża, a podejmowane liczne próby rozwiązania tego problemu nie przynosiły zmiany. Eowina nie wycofała swojej miłości do męża, pozostaje wierna swojej przysiędze małżeńskiej, wykonała także bardzo dużo pracy nad sobą, nie tylko przed decyzją o separacji, ale także już w okresie sepracji. Ta praca obejmuje zwykle dostrzeżenie swojego udziału w kryzysie małżeńskim. To, że żona dostrzega swój udział i swoje błęy i potrafi otwarcie o tym napisać, nie oznacza, że nie doświadczała przemocy, a popełnianie błędy w żaden sposób tej przemocy nie usprawiedliwiają. Oznacza dojrzałą postawę w trudnym małżeństwie.


Myślę, że warto obdarzać ludzi zaufaniem, Mare. Kobiety także. Co do przemocy - często jest tak, że osoba stosująca przemoc wcale tej sytuacji tak nie postrzega. I częściej dotyczy to mężczyzn, którzy stosowaną przez siebie przemoc często bagatelizują, zakłamują, usprawiedliwiają. Z kolei kobiety częściej znoszą przemoc, często latami, a jeśli podejmują próby jej zakończenia, często są to próby nieskuteczne. Płeć predystynuje nas do określonych zachowań, choć nas nie determinuje. Jako mężczyźni i kobiety różnimy się między sobą. Nie jesteśmy, jak głoszą niektóre współczesne feministki tacy sami. Bóg stworzył nas kobietami i mężczyznami - i choć jesteśmy wszyscy na Jego obraz i podobieństwo, to się między sobą różnimy. Wielu księży mówi o tym, że choć każde z nas ma w sobie pełną paletę cech męskich i żeńskich, to jednak u kobiet cechy kobiece występują w większym nasileniu, a mężczyzn w większym nasileniu występują męskie. Do cech męskich należy siła i zdolność do jej używania. Myślę, że to naturalne wyposażenie mężczyzny może służyć ochronie słabszych, pokonywaniu trudności, wybudowaniu domu, symbolicznemu "wykarczowaniu lasu". Myślę, że to źle, że uznajemy takie predyspozyje mężczyzn za "złe", a jeszcze gorzej, gdy nie uczymy młodych mężczyzn właściwego ukierunkowania siły jaką dysponują. Wtedy rodzi się przemoc. To złe ukierunkowanie siły, jaką dysponuje mężczyzna.

Mężczyzna posiada także przewagę nad kobietą: przewagę fizyczną, a w wielu sferach także psychiczną. Z uwagi na zajmowanie się przez kobietę potomstwem, ciąże, karmienie, często mężczyzna zyskuje także nad swoją żoną przewagę finansową - ale tylko wtedy, gdy postrzega siebie jako dysponenta zarabianych pieniędzy, nie docenia wkładu i pracy żony, nie rozumie co oznacza małżeńska wspólność majątkowa. Wiele kobiet wpada wtedy w pułapkę finansową, która utrudnia wyjście z przemocy.

Kobiety mają inne predyspozycje: wytrwałość, odporność na różne formy dyskomfortu, bólu, także psychicznego, znoszenie sytuacji zależności, gotowośc do poświęcenia. To także ma uzasadnienie: to kobieta jest w ciąży, połogu, kobieta karmi. KObieta dając życie ryzykuje swoim życiem, zdrowiem, poświęca swoje zasoby fizyczne, często urodę, do której jest przywiązana. W tych okresach życia kobieta staje się w wielu aspektach zależna: fizycznie, emocjonalnie, a w większości naszych społeczeństw także finansowo. Niewielu mężczyzn (i coraz więcej kobiet) jest w stanie znosić taką zależność, jaka staje się zwykle udziałem kobiet - matek. Te naturalne cechy pozwalają kobiecie przetrwać trudne okresy zlezności - i równocześnie utrudniają wyjście z przemocy, a nawet jej dostrzeżenie, gdy zamiast opieki, właśnie jej doświadczają.

Księża zajmujący się problemami uzależnień, przemocy często o takiej naszej konstrukcji jako mężczyzn i jako kobiet mówią. O tym, że przemoc ma zwykle męskie oblicze także. O tym, że postawa znoszenia przemocy ma oblicze kobiety - także mówią. Księża mówią także że przemoc jest złem, a obrona przed przemocą jest dobrem. I jako sposób tej obrony wskazują dobre, boże rozwiązanie - jakim jest sepracja od stosującego przemoc małżonka (bez względu na jego płeć) oraz wierność przysiędze - i bardzo trudna miłość na odległość.

W przeciwieństwie do przywołanych przez ciebie współczesnych "feministek", które twierdzą często, że przemoc nie ma płci, bo płeć jako taka nie istnieje (co nie przeszkadza im popierać prawa do "korekty" tej "nieistniejącej" płci). Pomijam wliczanie do statystyk przemocy popełnianej przez kobiety, przemocy popełnianej przez mężczyzn po "korekcie płci". Przykłady takiej "kobiecej" przemocy coraz częściej widzimy także w naszym kraju. Rośnie nam w ten sposób liczba "agresywnych kobiet". Rozwiązaniem proponowanym przez te osoby, jako sposób rozwiązania problemu przemocy jest zwykle rozwód. Szkoda, że nie podają przy tym statystyk zabójstw kobiet i ciężkich pobić lub innych przestępstw wobec kobiet i dzieci do których dochodzi w trakcie rozwodów, jak i po rozwodach. Przykłady "skuteczności" rozwiązań także znajdziesz - na głównych stronach gazet i serwisów internetowych. Rozwód nie kończy przemocy, choć często kończy jakiekolwiek wsparcie dla ofiar tej przemocy. Obecnie także w Polsce, niebieskich kart coraz częsciej nie zakłada się, gdy osoba stosująca przemoc wobec bliskich nie zamieszkuje wspólnie z rodziną. Rozwód ma kończyć przemoc - i koniec.

Stwierdzenie, że mężczyźni są bardziej skłonni do stosowania przemocy nie oznacza wcale, że mężczyźni są "wrogami kobiet". A skłonność kobiet do znoszenia przemocy nie oznacza, że kobietom się ta przemoc "należy".

Pytasz także, czy moje osobiste przeżycia i moja sytuacja mają wpływ na moją "tezę", że kobieta słusznie robi, decydując się na separację od męża w sytuacji przemocy. Tak.

Życie moje, mojego męża i naszego syna odkąd wewnętrznie dojrzałam do postawy sepracji i miłości na odległość uległo zmianie - na lepsze. Przede wszystkim taka postawa pomogła stopniowo ograniczyć przemoc fizyczną i zmniejszyć przemoc psychiczną. To dużo. Nadal doświadczamy i ja i nasze dziecko przemocy ekonomicznej - mąż nie płaci alimentów, lub płaci tylko niewielkie kwoty. Dzieje się to kosztem mnie i dziecka - samodzielne utrzymanie dziecka kosztuje mnie bardzo dużo czasu i wysiłku, zmusza mnie do podejmowania dodatkowych prac. W ten sposób nasz syn pozbawiony całkowicie opieki ojca (trudno jako opiekę wskazać nieliczne, rzadkie kontakty w trakcie których mąż rzadko bywa trzeźwy i zdolny do spędzenia z synem choćby paru godzin), ma także mniej opieki mamy. A ja często czuję się zmęczona i wyczerpana, często brakuje mi też czasu na relaks, na odpoczynek. Przemoc, także ekonomiczna jest bardzo niszcząca dla tych, którzy jej doświadczają.
Eowina
Posty: 5
Rejestracja: 20 cze 2020, 2:50
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Wyprowadzenie się by ratować małżeństwo

Post autor: Eowina »

Ruto,dziękuję za ujęcie sprawy z tej perspektywy, trafiłaś w sedno.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Wyprowadzenie się by ratować małżeństwo

Post autor: Ruta »

Eowina pisze: 06 paź 2020, 15:07 Ruto,dziękuję za ujęcie sprawy z tej perspektywy, trafiłaś w sedno.
Eowino,
rozumiem dobrze Twoją sytuację, bo sytuacja w moim małżeństwie jest podobna. To do czego chcę Cię zachęcić, mimo niezbyt fortunnego początku, to korzystanie pomocy forum. Nie musisz się nikomu tłumaczyć ani ze swojej sytuacji, ani z podejmowanych decyzji. To co z forum czerpię, to możliwość uzyskania ciepłego i życzliwego wsparcia w trudnych emocjonalnie sytuacjach, takich jak zbliżająca się rozprawa, agresja mojego męża, dni kiedy czuję się zmęczona, sfrustrowana, samotna, daleka od Boga lub nawet przez Niego zapomniana, gdy tęsknię za mężem, albo gdy jestem na niego wściekła. Bardzo cenię sobie także wsparcie modlitwą. W dniu rozprawy było to niesamowite, ciepłe, czułam się otoczona życzliwością osób, które rozumieją mnie, moją sytuację, nie byłam sama. Pomaga mi także możliwość podzielenia się emocjami - i tymi dobrymi i trudnymi, korzystania z doświadczeń innych osób. Oraz możliwość rozmowy z tymi, którzy podobnie jak ja postrzegają małżeństwo, wierność, nie zachęcają mnie do rozwodu, znalezienia sobie kogoś, nie mówią mi, że jestem naiwna i głupia. Pomaga mi także, że są osoby, które wspierają mnie w wierze, w tym wierze w to, że także moje małżeństwo, choć trudne, pełne ran i moich i męża, może zostać uzdrowione. Zostań z nami :)

Ja w swoim wątku zaznaczyłam, że jestem gotowa także na krytykę i czasem przychodzi mi się z nią zmierzyć. Jednak jestem przekonana, że forumowicze uszanują Twoją prośbę i odezwą się w twoim wątku te osoby, które są gotowe podzielić się swoim doświadczeniem, udzielić konstruktywnego wsparcia. Jestem też przekonana, że nie tylko ja podziwiam Cię za Twoją piękną postawę w trudnościach, jakie masz za sobą i przed sobą zapewne niestety także. Jesteś w tym "nasza" sycharowska. Piszę nasza, bo Wspólnota Sychar stała się dla mnie moja. Zanim trafiłam do Sycharu, byłam pewna swojej decyzji co do trwania w małżeństwie, mimo ogromnego kryzysu i przemocy. Ja jednak nie do końca wiedziałam "jak" i aby wytrwać zaciskałam zęby. I ogromnie cierpiałam wewnętrznie. To w Sycharze nauczyłam się tego "jak", by moje trudne teraz w małżeńskim kryzysie było dobrym i radosnym teraz.

Przepraszam Cię Eowino, że w twoim wątku, ale pozwolę sobie na krótki apel do osób wypowiadających się na forum - postarajmy się o wiekszą delikatność wobec siebie. Jesteśmy tu w większości poranieni, czasem pogubieni. Sama parę razy nie byłam delikatna, zraniłam kogoś, bo sobie coś założyłam, lub nie wzięłam pod uwagę sytuacji lub uczuć innej osoby. Bardzo mi z tego powodu przykro. Pewnie wiele z nas ma swój wkład w kryzysy w małżeństwach polegający na niewłaściwej komunikacji. Pracujmy nad tym, także tu na forum.

Nie połączyłam się dotąd na Skype, choć nad tym pracuję. Założyłam w tym celu nawet swoje konto, ale nie umiem jeszcze go obsługiwać. Instrukcje łączenia się są na stronie głównej w zakładce modlitwa na Skype. Mnie na razie to przerasta, mam w sobie opór przed każdą nowinką zwiazaną z techniką, korzystam z linku do codziennych modlitw z tej zakładki i odmawiam je indywidualnie ;)
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Wyprowadzenie się by ratować małżeństwo

Post autor: mare1966 »

Eowino ,
to twoja decyzja , czy i co piszesz .
Nikt tu nikogo do niczego nie zmusza .
Jeżeli oczekujesz tylko "potwierdzenia" , to już je dostałaś od Ruty .

Jeżeli jak sama piszesz oczekujesz tylko paru konkretnych podpowiedzi
o sytuacji na wyspach
to moim zdaniem jeszcze ich nie uzyskałaś .ódł mnie"
Ale to twoja sprawa .

Moim zdaniem zbyt emocjonalnie odbierasz to co zostało napisane ,
a co jak śmiem sądzić nie jest oznaką "przepracowania" trudnej sytuacji .
Nie musisz się i z tym zgadzać .

=============================================================================

Ruto ,
nadal same ogólniki .
Moim zdaniem utożsamiasz się niejako z autorką ( konkretnie : z rolą tj. ofiarą przemocy )
Masz silny emocjonalny stosunek do cudzych jednak sytuacji .
Projektujesz trudne ale własne osobiste przeżycia do innych wątków .
Zauważ , że bardzo dużo piszesz o sobie i swoim bólu .

Piszesz , że mężczyźni są predysponowani do przemocy .
Zgoda , są silniejsi .
Jednak z racji przewagi siły fizycznej kobiety wypracowały inny rodzaj przemocy .
To przemoc mniej oczywista ( nie zostawia siniaków ) , niefizyczna
co nie oznacza , że mniej dotkliwa .
To często wszelkie działania manipulacyjne , pozorowanie , intrygi itp.
I tu kobiety także łatwo się gubią i usprawiedliwiają - "zwiódł mnie" ,
zasłaniają się emocjonalnością .
A emocje jak wiadomo , nie są dobrym doradcą .

Rola ofiary niesie ze sobą także wiele korzyści .
Uważam jednak , że skutecznie zamyka nas w twierdzy bezpiecznej ,
ale jednak czyni nas zamkniętymi i osamotnionymi .
Stąd zapewne ciągoty do wsparcia innych samotnych twierdz .

To moje spostrzeżenia , nie trzeba się z nimi zgadzać .
ODPOWIEDZ