Ale z tym nastawieniem to takie mocno życzeniowe. Jak kogoś nie kochamy a nawet średnio lubimy to długo nastawienia nie będziemy udawać. To trochę jak mając depresje ludzie mówili: musisz zmienić nastawienie. To zmieniałam na tydzień a potem znowu to samo.Pavel pisze: ↑11 paź 2020, 14:02Ja inaczej rozumiem poczucie obowiązku i związaną z tym odpowiedzialność. Czyli: chociaż próbuję zrobić ze swojej strony wszystko, by zbudować relację, by uczucia jeśli ich nie ma odżyły.Paprotka pisze: ↑11 paź 2020, 12:33Sasanko to prawda tylko co jeśli idziemy razem tylko formalnie ? Z poczucia obowiązku ? Moim zdaniem nie ma większej samotności niż ta w zwiazkusasanka pisze: ↑11 paź 2020, 0:06 Właśnie Jolanta napisała ważną rzecz .
Przysięga małżeńska składana w kościele przed Bogiem jest to aby człowiek miał poczucie bezpieczeństwa idąc razem przez życie w zdrowiu i chorobie. A życie doświadcza nas różnie , ale po to ślubowaliśmy by to wszystko przetrwać . Właśnie.
Inaczej to nie ma sensu .
Nastawienie na zasadzie bycia razem w poczuciu beznadziei, braku Chęci do pracy Nad relacją lub chęci pozorne („chcę ale nie dam rady„), niejako „za karę” jest z góry skazane na porażkę, niezależnie od tego czy małżeństwo będzie się razem dalej męczyć czy się rozejdą.
Poza tym można próbować nawiązać relacje ale pomimo naszych prób jest jeszcze druga osoba i ona może się do takiej jak my chce nie nadawać lub nie chcieć już.
Zastanawiam się nad tym patrząc na moje dziecko ,które mało by brakowało a pobraloby się z kimś z kim nie byłoby szczęśliwe. I stad rozważania co trzyma ludzi ze sobą