Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Paprotka
Posty: 138
Rejestracja: 02 lip 2020, 12:15
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Paprotka »

Pavel pisze: 11 paź 2020, 14:02
Paprotka pisze: 11 paź 2020, 12:33
sasanka pisze: 11 paź 2020, 0:06 Właśnie Jolanta napisała ważną rzecz .
Przysięga małżeńska składana w kościele przed Bogiem jest to aby człowiek miał poczucie bezpieczeństwa idąc razem przez życie w zdrowiu i chorobie. A życie doświadcza nas różnie , ale po to ślubowaliśmy by to wszystko przetrwać . Właśnie.
Inaczej to nie ma sensu .
Sasanko to prawda tylko co jeśli idziemy razem tylko formalnie ? Z poczucia obowiązku ? Moim zdaniem nie ma większej samotności niż ta w zwiazku
Ja inaczej rozumiem poczucie obowiązku i związaną z tym odpowiedzialność. Czyli: chociaż próbuję zrobić ze swojej strony wszystko, by zbudować relację, by uczucia jeśli ich nie ma odżyły.
Nastawienie na zasadzie bycia razem w poczuciu beznadziei, braku Chęci do pracy Nad relacją lub chęci pozorne („chcę ale nie dam rady„), niejako „za karę” jest z góry skazane na porażkę, niezależnie od tego czy małżeństwo będzie się razem dalej męczyć czy się rozejdą.
Ale z tym nastawieniem to takie mocno życzeniowe. Jak kogoś nie kochamy a nawet średnio lubimy to długo nastawienia nie będziemy udawać. To trochę jak mając depresje ludzie mówili: musisz zmienić nastawienie. To zmieniałam na tydzień a potem znowu to samo.
Poza tym można próbować nawiązać relacje ale pomimo naszych prób jest jeszcze druga osoba i ona może się do takiej jak my chce nie nadawać lub nie chcieć już.
Zastanawiam się nad tym patrząc na moje dziecko ,które mało by brakowało a pobraloby się z kimś z kim nie byłoby szczęśliwe. I stad rozważania co trzyma ludzi ze sobą ;)
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: sasanka »

Pragnę jeszcze wyjaśnić , że chodziło mi bardziej o podkreślenie wagi przysięgi małżeńskiej , którą ludzie dobrowolnie składają.
I nie chodzi tu o obowiązek ale o własny wybór.Ci ludzie sami się przecież wybrali.
A potem przy najmniejszej trudności wolą iść na łatwiznę i szukać "szczęścia na własną rękę", bo ta druga osoba już dla nich nie jest ważna. Może to zabrzmi dziwnie ale ta wielka miłość do kowalskiej jest przereklamowana.
To zwykły egoizm i adrenalina , bo to coś nowego. Jak ktoś napisał " u sąsiada trawa jest bardziej zielona".
Z pewnością zdarza się jakiś wyjątek ale czy to powód , aby krzywdzić własną rodzinę a szczególnie bezbronne dzieci, które będą z tą traumą budowały swoje życie. Znam dużo osób po rozwodzie , które same pochodzą z rozbitych rodzin. To tak niestety działa.
Paprotko to prawda , że nie ma większej samotności niż ta w związku. Z tym się zgadzam. Ale zanim do tego dojdzie coś musiało się zadziać?
tomko
Posty: 43
Rejestracja: 29 kwie 2020, 15:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: tomko »

Witam serdecznie. Pozwolę sobie zadać pytanie Paprotce choć to nie jej wątek. Pytanie może zabrzmi głupio a nawet może zbyt brutalnie. Z góry przepraszam jeśli poczujesz się nim urazona lub dotknięta. Nawiązując do Twojego wątku( jeżeli dobrze zrozumiałem,) dlaczego odczuwasz ból i smutek widząc męża "szczęśliwego" z inną kobietą? A drugie. Dlaczego uważasz i z jaką procentową pewnością (30, 50, 100%)stwierdzasz że twoje dziecko było by nieszczęśliwe w małżeństwie? To tyle. Mam nadzieję że nie uraziłem. Pozdrawiam i życzę dużo Bożej Łaski.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Ruta »

Myślę, że ile małżeństw, tyle dróg miłości. Podobno w wielu aranżowanych małżeństwach miłość rozkwitała, a z drugiej strony w wielu małżeństwach zawieranych z miłości - miłość przygasa, gubi się. Z kolei małżeństwa, w których miłość już ledwie się tliłą, potradfią przeżywać renesansy miłości. Myślę też, że ślubowanie miłości nie jest ślubowaniem emocji, ale postawy. Jednak ta właśnie postawa wpływa na to, że emocje, te dobre się pojawiają, trwają, umacniają. W książce poleconej mi przez Avys, którą to książkę teraz i ja polecam (Kobieta i mężczyzna. Boska miłość, ojciec Joachim Badeni) jest opisany przypadek kobiety, która nie czuła miłości do męża, ale zaczęła się o nią modlić - i ją dostała. To pokazuje, że miłość jest także Łaską.

Gdy tak sobie obserwuję świat, myślę, że miłość jakoś tak naturalniej przychodzi kobietom. Że dla mężczyzny miłość jest trudniejsza. I ta miłość do żony, i do dzieci, i do rodziców i do bliźnich. Z drugiej strony kobiety częściej chyba mylą miłość ze służbą, ofiarnością wobec bliźnich (lub za taką ofiarnością i poświęceniem chowają swoją miłość), mężczyźni mylą ją częsciej z popędem, emocjami. Choć bywa i odwrotnie.

Przyjrzałam się mojej miłości do mojej mamy. W sumie kochałam mamę zawsze. Ale z powodu licznych zranień, nie umiałam jej tej miłości okazywać. Ani przyjmować jej miłości. Byłam wobec niej przez wiele lat, już jako dorosła kobieta, poprawna, ale zdystansowana. Postrzegałam też moją mamę jako osobę bardzo destrukcyjną i tak po części jest - moja mama nosi w sobie dużo zranień. Ale też jest bardzo dzielną mądrą kobietą, bardzo ofiarną i kochającą, która wiele przeszła, dojrzała. Ja także dojrzałam na tyle, by gdy górę biorą negatywne aspekty mojej mamy, umieć łagodnie postawić granicę.

Bliską więź z moją mamą dostałam w prezencie od Maryi, podczas Nowenny Pompejańskiej, gdy w rozważaniach przyszły do mnie właściwe słowa, by powiedzieć mojej mamie co czuję, by jakoś delikatnie zamknąć przeszłość, uwolnić moją mamę od poczucia winy, i żebyśmy mogły porozumieć się teraz. I teraz - po latach, przez które ja nie czułam się kochana i moja mama zapewne także nie - możemy okazać sobie miłość poprzez bliskość, otwarcie na siebie, autentyczną troskę, wsparcie. Nie wracamy do przeszłości w rozmowach, żadna z nas nie jest na to gotowa. Uczymy się dobrego teraz. Nie spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu, nie rozmawiamy bardzo dużo. Ale lubię teraz rozmawiać z moją mamą, czy pójść z nią na spacer. Poznawać ją i pozwalać się poznać. Zdarza się, że rozmawiamy i obie mamy łzy w oczach, a czasem gadamy o głupotach i się śmiejemy. Więc w jakimś sensie ta moja miłość, choć ją w sobie miałam, to w takiej formie jaką ma teraz jest także Łaską.

Czemu w wątku o małzeństwie piszę o miłości do mamy? Myślę, że to jak sobie poradzimy z uczuciami do rodziców, nawet niezaleznie od relacji z nimi, jest trochę taką "szkołą" miłości. I że miłość jest w zasadzie jedna. Po prostu w zalezności od relacji, różnie ją okazujemy, inaczej rodzicom, inaczej dzieciom, inaczej mężowi.
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: vertigo »

sasanka pisze: 11 paź 2020, 21:30 Pragnę jeszcze wyjaśnić , że chodziło mi bardziej o podkreślenie wagi przysięgi małżeńskiej , którą ludzie dobrowolnie składają.
I nie chodzi tu o obowiązek ale o własny wybór. Ci ludzie sami się przecież wybrali.
W idealnym świecie tak jest. A że nie żyjemy w takim, więc nie jest to już tak oczywiste, jak byśmy chcieli.

Poza wypowiadaną formułą, jest jej sedno, czyli treść tego, co ona wyraża, jej właściwe rozumienie przez każdą za stron. Oraz rzeczywiste powody do zawarcia małżeństwa sakramentalnego. (Na marginesie - część księży, odradza jednostronne zawieranie małżeństwa sakramentalnego z osobą niewierzącą, jako "małżeństwo podwyższonego ryzyka" - pewnie na podstawie praktyki). Większość forumowiczów zakłada za pewnik, że współmałżonek wiedział, co to wszystko oznacza, jakie są konsekwencje. Pytanie (pomijając kwestie dojrzałości i wolności) - czy to wszystko było przedmiotem rozmów między narzeczonymi, czy było to domyślne, milczące i jednocześnie ryzykowne założenie? Pewnie różnie z tym bywa, skoro Kościół, dostrzegając realny problem, rozszerzył listę pytań w nowym protokole rozmowy kanonicznej, pytając obie strony:
  • Dlaczego chce zawrzeć małżeństwo w Kościele?
  • Czy chce zawrzeć małżeństwo zgodnie z nauką Kościoła jako wymagające dozgonnej wierności i nierozerwalne do śmierci?
  • Czy zgadza się z nauką Kościoła na temat małżeństwa? Jeżeli nie, dlaczego?
  • Czy dopuszcza rozejście się w wypadku trudności w małżeństwie?
  • Jeśli tak, to czy dopuszcza jedynie separację bez możliwości zawarcia nowego małżeństwa, czy też dopuszcza rozwód i możliwość zawarcia nowego związku?
Teraz jest szansa, że trzeba będzie się zmierzyć ze swoimi powodami do wejścia w małżeństwo sakramentalne, porozmawiać z drugą stroną, rozeznać, co dalej. A być może okazją do refleksji, czym w ogóle jest małżeństwo. Spodziewam się, że pójdzie za tym dobra praktyka, by w zależności od odpowiedzi, wskazać narzeczonym dalszą drogę, czy to do pogłębienia rozumienia sensu sakramentalnego małżeństwa i dopiero wtedy jego zawarcia, czy czasem rozstania się, co też jest wartością.
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: JolantaElżbieta »

vertigo pisze: 12 paź 2020, 9:44
Teraz jest szansa, że trzeba będzie się zmierzyć ze swoimi powodami do wejścia w małżeństwo sakramentalne, porozmawiać z drugą stroną, rozeznać, co dalej. A być może okazją do refleksji, czym w ogóle jest małżeństwo. Spodziewam się, że pójdzie za tym dobra praktyka, by w zależności od odpowiedzi, wskazać narzeczonym dalszą drogę, czy to do pogłębienia rozumienia sensu sakramentalnego małżeństwa i dopiero wtedy jego zawarcia, czy czasem rozstania się, co też jest wartością.
To co Ty przedstawiasz jest własnie idealnym światem. Gdyby każdemu z nas pokazać co nas czeka przy posiadaniu dzieci, przy zawieraniu małżeństwa, przy podjęciu pracy i kazać świadomie się na to decydować, niewielu byłoby smiałków, którzy podjęli by decyzje na tak. Życie zaskakuje nas wyzwaniami i kłopotami i tylko od nas zależy jak w danej chwili sobie z tym radzimy. To dlatego małżonkowie porzucają rodziny, bo nie chcą sobie poradzić z tym co się wydarza - myślisz, ze gdyby wiedzieli wcześniej pozwoliłoby im to świadomie stawić czoła kłopotom w przyszłym życiu, czy raczej szukaliby sytuacji idealnej, bez problemów i potrzeby "walki", czy stawiania czoła. To właśnie zobowiązania są bodźcem do działania i wytrwania. Przynajmniej powinny być, bo dla wielu są niczym, nie traktują poważnie siebie, tego czego sie podjęli i własnego słowa. Kiedyś istniało coś takiego jak honor, a danego słowa się nie wycofywało.

Każdy żółnierz, ratownik, liczy się z tym, że nie będzie łatwo, że może zginąć - ale idą!
tomko
Posty: 43
Rejestracja: 29 kwie 2020, 15:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: tomko »

vertigo pisze: 12 paź 2020, 9:44
Teraz jest szansa, że trzeba będzie się zmierzyć ze swoimi powodami do wejścia w małżeństwo sakramentalne, porozmawiać z drugą stroną, rozeznać, co dalej. A być może okazją do refleksji, czym w ogóle jest małżeństwo. Spodziewam się, że pójdzie za tym dobra praktyka, by w zależności od odpowiedzi, wskazać narzeczonym dalszą drogę, czy to do pogłębienia rozumienia sensu sakramentalnego małżeństwa i dopiero wtedy jego zawarcia, czy czasem rozstania się, co też jest wartością.
To w sumie można powiedzieć że mieliśmy trochę pecha że tych dodatkowych pytań nie wprowadzono np 20 lat wcześniej. Być może wiele bólu i smutku i nieporozumień w pojmowaniu małżeństwa w zamyśle Bożym a ludzkim udało by się uniknąć.
Bławatek
Posty: 1675
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Bławatek »

tomko pisze: 12 paź 2020, 12:35
vertigo pisze: 12 paź 2020, 9:44
Teraz jest szansa, że trzeba będzie się zmierzyć ze swoimi powodami do wejścia w małżeństwo sakramentalne, porozmawiać z drugą stroną, rozeznać, co dalej. A być może okazją do refleksji, czym w ogóle jest małżeństwo. Spodziewam się, że pójdzie za tym dobra praktyka, by w zależności od odpowiedzi, wskazać narzeczonym dalszą drogę, czy to do pogłębienia rozumienia sensu sakramentalnego małżeństwa i dopiero wtedy jego zawarcia, czy czasem rozstania się, co też jest wartością.
To w sumie można powiedzieć że mieliśmy trochę pecha że tych dodatkowych pytań nie wprowadzono np 20 lat wcześniej. Być może wiele bólu i smutku i nieporozumień w pojmowaniu małżeństwa w zamyśle Bożym a ludzkim udało by się uniknąć.
A co w sytuacji gdy się z ówczesnym narzeczonym na takie tematy rozmawiało przed ślubem indywidualnie i na 9 spotkaniach przedmałżeńskich metodą dialogową?

Ludzie będą zawszę mówić innym to co oni w dawnym momencie chcą usłyszeć, lub mówią takie rzeczy aby uzyskać korzyść. A jak już im się zmienią poglądy to można wycofać się z deklaracji. Ja z narzeczonym i mężem planowałam różne sprawy - większość niezrealizowana bo mąż wolał być małym chłopcem w naszym małżeństwie. Mieliśmy się budować - nie wyszło bo mąż był zawsze przeciwnikiem kredytów. A jak zapytałam po co mu rozwód to powiedział, że chce wziąć kredyt i kupić mieszkanie (do tej pory mieszkaliśmy w moim domu rodzinnym). Ze mną kredytu nie chciał. Planowaliśmy więcej dzieci, ale ze względu na kiepską sytuację finansowo-mieszkaniowa stanęło na jednym. Kilkukrotnie pytałam w trakcie małżeństwa jakby to było gdyby poczęło nam się kolejne dziecko to wówczas mąż odwracał się ode mnie i nie kontynuował rozmowy. A w odpowiedzi do sądu napisał, że to ja nie chciałam dzieci. Moje życie z nim to jedno wielkie kłamstwo. Kłamstwo ciągle z jego strony 🙁

Pytania szczegółowe mogą coś zmienić ale zapewne u niewielkiego procentu narzeczonych - może staną się zaczątkiem rozmów czy przemyśleń. Jak ktoś potrafi kłamać dla osiągnięcia swoich korzyści to i tak to zrobi. Tym bardziej ile jest par które z Kościołem mają nie po drodze, a nawet wiedzą, że po ślubie nic zmieniać nie zamierzają i dla nich bycie katolikiem sprowadza się do ślubu, chrztu, I Komunii, ewentualnie pogrzebu i pójścia do kościoła może 2 razy w roku - z koszyczkiem w Wielkanoc i zobaczyć stajenkę..

Może badanie, rozmowa z psychologiem, ale taka szczegółowa mogłaby wychwycić więcej przesłanek przemawiających za tym, że danego małżeństwa nie powinno się zawierać.
Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Avys »

vertigo pisze: 12 paź 2020, 9:44 Na marginesie - część księży, odradza jednostronne zawieranie małżeństwa sakramentalnego z osobą niewierzącą, jako "małżeństwo podwyższonego ryzyka" - pewnie na podstawie praktyki). Większość forumowiczów zakłada za pewnik, że współmałżonek wiedział, co to wszystko oznacza, jakie są konsekwencje.
Vertigo, tak jak piszesz ja niestety zakładałam to za pewnik, że współmałżonek wiedział, co to wszystko oznacza, jakie są konsekwencje.
A po 12 latach szczęścia okazało się, że to nie był wcale pewnik....wyjaśnienie było takie: „przysięga małżeńska jest już dla mnie nieaktualna”.
Normalnie jaja - no jak można tak powiedzieć, że to nieaktualne. Ano można.
Tak jak piszesz, część księży odradza małżeństwo z ateistą i mi to też odradzano. Poza tym trzeba było mieć zgodę biskupa na takie małżeństwo o ile pamiętam. Teraz się z tym zgadzam i też każdemu bym odradzała (!). Natomiast wtedy to uważałam to za głupi wymysł- jeśli mój mąż kochał mnie, był uczciwy, prawdomówny i szukał prawdy (i pewnie niedługo się nawróci skoro szuka) to lepsze to niż ktoś taki „letnio wierzący”, kto w czasie ślubu pójdzie do komunii a potem dopiero na chrzcie albo w święta - tak mi się wydawało. Teraz myślę, że ani ateista ani letni się nie nadają. Tylko tacy którzy mają bliską żywą relację z Bogiem a cała reszta natomiast jest do dyskusji ;-)
Nie wiem czy jakbym miała takie wymagania to mąż by nie odszedł. Może i by odszedł, ale ryzyko byłoby mniejsze. Tak zakładam, bo może wspólne poproszenie Boga o pomoc w ciężkim kryzysie daje w ogóle jakąkolwiek szansę na przejście kryzysu.
Vertigo, dobrze tak jak piszesz, że te pytania zostały dołożone- są chyba niezbędne.
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: JolantaElżbieta »

Moim zdaniem są zbędne i nic nie wnoszą - przyczyna leży gdzie indziej - w uczeniu dzieci odpowiedzialności przez całe życie - przygotowywanie do dorosłości - wyrabianie postaw.
Jak pokazują przykład: dla mnie dzisiaj to nic nie znaczy, wtedy chciałem sie ożenić, dzisiaj nie chcę z tobą być, bo mam prawo do realizacji siebie, swoich pasji, szczęścia, bo nie pasujemy jednak do siebie i inne bzdety. Większość pewnie wtedy odpowiedziałaby na tak - dzisiaj odpowiada - zmieniło mi się :-(
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: vertigo »

JolantaElżbieta pisze: 12 paź 2020, 11:02
vertigo pisze: 12 paź 2020, 9:44
Teraz jest szansa, że trzeba będzie się zmierzyć ze swoimi powodami do wejścia w małżeństwo sakramentalne, porozmawiać z drugą stroną, rozeznać, co dalej. A być może okazją do refleksji, czym w ogóle jest małżeństwo. Spodziewam się, że pójdzie za tym dobra praktyka, by w zależności od odpowiedzi, wskazać narzeczonym dalszą drogę, czy to do pogłębienia rozumienia sensu sakramentalnego małżeństwa i dopiero wtedy jego zawarcia, czy czasem rozstania się, co też jest wartością.
To co Ty przedstawiasz jest własnie idealnym światem. Gdyby każdemu z nas pokazać co nas czeka przy posiadaniu dzieci, przy zawieraniu małżeństwa, przy podjęciu pracy i kazać świadomie się na to decydować, niewielu byłoby smiałków, którzy podjęli by decyzje na tak. Życie zaskakuje nas wyzwaniami i kłopotami i tylko od nas zależy jak w danej chwili sobie z tym radzimy. To dlatego małżonkowie porzucają rodziny, bo nie chcą sobie poradzić z tym co się wydarza - myślisz, ze gdyby wiedzieli wcześniej pozwoliłoby im to świadomie stawić czoła kłopotom w przyszłym życiu, czy raczej szukaliby sytuacji idealnej, bez problemów i potrzeby "walki", czy stawiania czoła. To właśnie zobowiązania są bodźcem do działania i wytrwania. Przynajmniej powinny być, bo dla wielu są niczym, nie traktują poważnie siebie, tego czego sie podjęli i własnego słowa. Kiedyś istniało coś takiego jak honor, a danego słowa się nie wycofywało.
Nie idealnym, tylko racjonalnym. To twarde stąpanie po ziemi, przejaw realnego, a nie życzeniowego, opartego na jakichś założeniach i wyobrażeniach, traktowania rzeczywistości, czyli podejmowania decyzji na podstawie racjonalnych kryteriów i wyciągania wniosków. Skoro chcę zawrzeć małżeństwo sakramentalne, które jest dozgonne, to chcę jak najlepiej rozeznać sytuację, korzystając z dostępnych środków. Tak, by w powiedzeniu (nie lubię go, ale skoro pojawia się na forum, to je wykorzystam) "widziały gały, co brały", to "widzenie" było jak najszersze. Zwłaszcza, gdy pojawiały się wątpliwości.
JolantaElżbieta pisze: 12 paź 2020, 14:56 Moim zdaniem są zbędne i nic nie wnoszą.
Nie zgadzam się, jak najbardziej jest to krok w dobrym kierunku, bo pytania pomogą zobiektywizować sytuację, dać wgląd w motywacje każdej ze stron, które mogły być do tej pory niewypowiedziane. I w zależności od odpowiedzi, pokierować narzeczonymi, by im POMÓC. I dać im czas. Bo to oni będą tę najważniejszą podejmować.
JolantaElżbieta pisze: 12 paź 2020, 14:56 Przyczyna leży gdzie indziej - w uczeniu dzieci odpowiedzialności przez całe życie - przygotowywanie do dorosłości - wyrabianie postaw.
Zgoda, to ważny element "układanki". Pozostaje określić racjonalne kryteria oceny, że taką postawę prezentuje kandydatka na żonę czy kandydat męża.
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: vertigo »

tomko pisze: 12 paź 2020, 12:35
vertigo pisze: 12 paź 2020, 9:44
Teraz jest szansa, że trzeba będzie się zmierzyć ze swoimi powodami do wejścia w małżeństwo sakramentalne, porozmawiać z drugą stroną, rozeznać, co dalej. A być może okazją do refleksji, czym w ogóle jest małżeństwo. Spodziewam się, że pójdzie za tym dobra praktyka, by w zależności od odpowiedzi, wskazać narzeczonym dalszą drogę, czy to do pogłębienia rozumienia sensu sakramentalnego małżeństwa i dopiero wtedy jego zawarcia, czy czasem rozstania się, co też jest wartością.
To w sumie można powiedzieć że mieliśmy trochę pecha że tych dodatkowych pytań nie wprowadzono np 20 lat wcześniej. Być może wiele bólu i smutku i nieporozumień w pojmowaniu małżeństwa w zamyśle Bożym a ludzkim udało by się uniknąć.
Też tak uważam. I mogło to być zrobione nawet w 1983, gdy papieska komisja po wielu latach pracy, wprowadziła nowe prawo małżeńskie, modyfikując prawo kanoniczne z 1917. Na czym polegała różnica?

KPK 1917, kanon 1013 §1.

Podstawowym celem małżeństwa jest prokreacja i wychowanie potomstwa; wtórnym wzajemna pomoc i zaspokojenie popędu (uśmierzenie pożądliwości).

KPK 1983, kanon 1055 §1.

Małżeńskie przymierze, przez które mężczyzna i kobieta tworzą ze sobą wspólnotę całego życia, skierowaną ze swej natury do dobra małżonków oraz do zrodzenia i wychowania potomstwa (..)
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
Paprotka
Posty: 138
Rejestracja: 02 lip 2020, 12:15
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Paprotka »

tomko pisze: 11 paź 2020, 22:21 Witam serdecznie. Pozwolę sobie zadać pytanie Paprotce choć to nie jej wątek. Pytanie może zabrzmi głupio a nawet może zbyt brutalnie. Z góry przepraszam jeśli poczujesz się nim urazona lub dotknięta. Nawiązując do Twojego wątku( jeżeli dobrze zrozumiałem,) dlaczego odczuwasz ból i smutek widząc męża "szczęśliwego" z inną kobietą? A drugie. Dlaczego uważasz i z jaką procentową pewnością (30, 50, 100%)stwierdzasz że twoje dziecko było by nieszczęśliwe w małżeństwie? To tyle. Mam nadzieję że nie uraziłem. Pozdrawiam i życzę dużo Bożej Łaski.
Nie widzę powodu do urazy ;) Odpowiadając na pierwszego pytanie. Myśle ,ze każda z nas by czuła ból i smutek gdybyśmy zobaczyły męża z inna kobieta i ich dziećmi. Pomimo ,ze od dłuższego czasu chodzę na terapie to gdzieś podskórnie to abstrakcja. Ta druga kobieta jest dla nas anonimowa wiec możemy dopisywać jej różne negatywne cechy, możemy uważać ,ze podstępem zabrała męża ,który jest zapewne mocno nieszczęśliwy. Nawet jeśli wiem już ,ze tak nie jest to konfrontacja na żywo była bardzo trudna. Kiedy widzisz jak mąż z radością bawi się z synem ,który wyglada jak jego kopia jest to mocno surrealistyczne. Smutne jest to ,ze my nigdy tacy nie bylismy i nie będziemy.
A co do mojego dziecka. Ma swoje zainteresowania, swoich znajomych a druga strona zaczęła coraz bardziej osaczać, dochodziły awantury. Dziecko samo się przyznało ,ze zakochanie samo przeszło a ta osoba ze swoimi pretensjami stawała się coraz bardziej obca. Teraz od 3 lat jest w innym związku i mówi ,ze tamten związek nie był szczęśliwy i nie było w nim miłości. O mały figiel doszłoby do ślubu. Wiec jeśli ktoś mówi ,ze nie był szczęśliwy a teraz jest to nie mogę tego negować.

Jolanto myśle ,ze każdy zdaje sobie sprawę ,ze małżeństwo przechodzi różne kryzysy i nikt nie ucieka ,bo się pokłócił lub wczoraj się odkochał.
Przykład z żołnierzem ,czy ratownikiem jest o tyle nietrafiony ,ze kiedy trudności są za duże, zdrowie nie te lub pieniądze marne to można odejść bez większego problemu j bez podania przyczyny.
tomko
Posty: 43
Rejestracja: 29 kwie 2020, 15:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: tomko »

Paprotko dziękuję za odpowiedź. Daj znać kiedy Twój mąż do Ciebie wróci. 🙂 Wiem może to nie na miejscu taka wypowiedź ale przyszłości nie znamy na szczęście. Z Bogiem. Wszystkiego dobrego. Pogody ducha każdego dnia.
Paprotka
Posty: 138
Rejestracja: 02 lip 2020, 12:15
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odszedł - nie wiem jak go traktować, co robić

Post autor: Paprotka »

tomko pisze: 13 paź 2020, 15:07 Paprotko dziękuję za odpowiedź. Daj znać kiedy Twój mąż do Ciebie wróci. 🙂 Wiem może to nie na miejscu taka wypowiedź ale przyszłości nie znamy na szczęście. Z Bogiem. Wszystkiego dobrego. Pogody ducha każdego dnia.
Mój mąż odszedł formalnie kilka lat temu, jest w związku cywilnym z inna kobieta ,która kocha i jest z nią szczęśliwy. Maja 3 malutkich dzieci. Poza tym nie da się cofnąć tego co się działo przez prawie 30 lat. Wiec z cała pewnością mogę powiedzieć ,ze nie wróci.
Mnie jest z tym łatwiej ,bo chodzę na terapie, odzyskałam spokoj No i przez to ,ze nie wróci ja nie muszę radzić sobie z jego małymi dziećmi i ta kobieta ,która pozostalaby z nami do śmierci.
Poza tym to co powiedział znajomemu duchownemu ,który interweniował tez uniemożliwia powrót.
Ja żyje zgodnie z wiara ale mi jest pewnie łatwiej niż innym porzuconym żonom.
ODPOWIEDZ