mysikrolik - jak pokochać męża?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Anoli
Posty: 83
Rejestracja: 03 lut 2017, 8:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: mysikrolik - jak pokochać męża?

Post autor: Anoli »

Mysikróliczku - czytając to wszystko o czym piszesz przychodzi mi tylko jedna myśl- po 1 - i najważniejsze - lektura "5 języków miłości", jak już Ci tutaj sugerowane. Bo jak to analizuję to mówicie różnymi językami i dlatego w Tobie tyle frustracji .... A druga lektura to polecona Tobie "Ile warta jest Twoja obrączka" - myślę że po tych lekturach dużo rozjaśni się w Twojej głowie :)
"Cierpliwy do czasu dozna przykrości, ale później radość dla niego zakwitnie.”
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: mysikrolik - jak pokochać męża?

Post autor: s zona »

krople rosy pisze: 30 sty 2018, 13:26
mysikrolik pisze: 29 sty 2018, 15:43 Z jego strony otrzymywałam tylko drogie prezenty. Tym droższe, im bardziej chciał mi zaimponować. Nie czułam nigdy prawdziwego zaangażowania.
Jakiego zaangażowania oczekiwałaś?
Może Twoje nierealne oczekiwania są powodem twego cierpienia? Mąż kupował Ci drogie prezenty. O czymś to świadczy. Mógł kupić byle co na odczep się....albo wcale.

Widzisz...Tobie ciężko przychodzi opowiadanie co się w Tobie dzieje, co czujesz, itp. A mężowi trudno zachować spokój , cierpliwość w sytuacji dla siebie niezrozumiałej. O ile samą siebie potrafisz usprawiedliwić to może warto byłoby podobnie podejść do męża. Widzi żonę w kiepskim stanie, może już od dłuższego czasu, niezadowoloną, nieszczęśliwą....nie rozumie Ciebie i tego co przeżywasz. Zaczyna go to martwić, wkurzać, itp. Może podskórnie czuje, że jesteś z Nim nieszczęśliwa.
Ciężko się oddycha z taką świadomością.
Witaj Mysikroliku ,
podpisuje sie pod calym postem i wczesniejszymi radami dziewczyn i Simona ...
ale czytajac Twoje zarzuty wobec meza ,przypomnial mi sie O Szustak ,
kiedy opowiada, jak dzwigal wielkiego misia ,na ktorego wczesniej pracowal po szkole przez 3 ms
i jak dostal za to " doceniony " .... a przy okazji mozesz usmiechnac sie :lol:
Konferencja jest o tyle ciekawa ,ze jezyki milosci pokazane sa przejrzyscie i z humorem ...
post_id=24196 pisze:17 sty 2018, 8:18
O Adam Szustak w swoim wykladzie
https://www.youtube.com/watch?v=JadKAJKxEAo
opowiada ,jak wyglada " punktowanie " wg obojga malzonkow ..
Od 6 min o jezykach milosci ,
potem " punkty" i na koniec w 1h 06 cos ,co powinno sie mezom podobac :
.. " musisz byc najwieksza fanka swojego mezczyznu " ..
.." on musi widziec ,ze jest doceniany "...
a dalej jeszcze ciekawsze wnioski ...
Mysikroliku ,a moze nie jest tak zle ..
wiem ,ze hormony w ciazy szaleja ..
ale moze watro zrelaksowac sie ,posluchac jakies audycji i odegnac te zle mysli /smuteczki ..
Spojrz pozytywnie ,maz Cie kocha ,jest "cudownym ojcem".. macie zdrowe dzieci .. moze jakis wspolny wyjazd rekolekcje ,dziewczyny tez to sugerowaly wczesniej - pomoze Wam sie otworzyc na siebie ...moze nie trzeba duzo ,zebys czula sie spelniona .....
Serdecznie Ci tego zycze :)

Ps dzisiaj w RM
21:30 Audycja dla Małżonków i Rodziców: Małżeński rachunek sumienia
ks. prof. dr hab. Ireneusz Mroczkowski, teolog moralny

W ub tygodniu byla audycja z Jackiem Pulikowskim
http://www.radiomaryja.pl/multimedia/au ... szczescia/
AUDYCJA DLA MAŁŻONKÓW I RODZICÓW: FAŁSZYWE WIZJE SZCZĘŚCIA
Atalia
Posty: 25
Rejestracja: 03 maja 2017, 11:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: mysikrolik - jak pokochać męża?

Post autor: Atalia »

Kochany Mysikróliku :)

Rozumiem Cię, bo jestem w podobnej sytuacji. Najbardziej brakuje mi porozumienia dusz. Czytając Panów obecnych na tym forum wiem, że mężczyźni też potrafią wyrażać uczucia, że możliwe jest stworzenie takiej jedności i szczęścia w małżeństwie, wbrew temu, co się czyta i słucha tu i ówdzie, że kobiety i mężczyźni są z różnych planet.
Najgorsze jest to, że druga osoba nie dostrzega problemu, nie widzi tej pustki i nie potrafi zrozumieć.
Możliwe jest, że ludzie ci mają jakieś problemy nieprzepracowane wcześniej, które wyłażą w związku. Albo są egoistami.
Najczęściej żyją w oddaleniu od Boga. U mnie właśnie tak jest.

Dlatego ja postanowiłam być szczęśliwa pomimo tego ciężaru, jaki niosę przez życie. Zaprosiłam Boga do swojego życia i jestem szczęśliwa wbrew wszystkiemu.
Ostatnio odsłuchałam kazanie ks. Dawida Pietrasa o odpustach
https://www.youtube.com/watch?v=XQkeBWi-woc
i postanowiłam ten krzyż nieść jako pokutę za grzech, jaki popełniłam wchodząc w związek z kimś, kogo nie byłam pewna i kogo skrzywdziłam swoją decyzją.
Ponadto w kazaniu ks. Pawlukiewicza odsłuchałam, że czasami myślimy sobie, że z kimś innym bylibyśmy szczęśliwsi. A to nieprawda, bo te choroby, które wnosimy do obecnego związku wnieślibyśmy do każdego związku z każdym człowiekiem.
https://www.youtube.com/watch?v=slCFRB5dr1Q

Przepraszam, że piszę o sobie, ale przerabiam to właśnie w swoim życiu. Trochę na inny sposób, ale czuję się z tym źle. Jakoś sobie radzę i wierzę, że też dasz radę... W razie czego służymy wsparciem i modlitwą!

Pozdrawiam Cię serdecznie
"Oto nadeszły chwalebne gody Baranka, Małżonka czeka już: Alleluja!
Błogosławieni, którzy wezwani są na ucztę Baranka!!"
https://www.youtube.com/watch?v=eA1bF0vZcWk
mysikrolik
Posty: 62
Rejestracja: 25 sty 2018, 8:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: mysikrolik - jak pokochać męża?

Post autor: mysikrolik »

krople rosy pisze: 30 sty 2018, 13:26
mysikrolik pisze: 30 sty 2018, 12:58 dowiedziałam się, że mój były partner się ogarnął i ma dzieci. A wiem, że do dnia mojego ślubu czekał na mnie.
To już przeszłość. Zamknięty rozdział. Niech mężczyzna ten żyje długo i szczęśliwie ze swoją rodziną. A Ty się skup na swojej. Na tym, co dobrego można stworzyć mając już dużo bo choćby swoją i męża wolę budowania dalej Waszej wspólnej drogi.
mysikrolik pisze: 30 sty 2018, 12:58 Mąż mimo wszystko posiada cechy, które są bardziej istotne na dłuższy dystans... chociażby jest cudownym ojcem i jestem pewna, że nigdy nie popadnie w alkoholizm.
Może znajdzie się ich więcej.....poobserwuj, staraj się zobaczyć i nauczyć doceniać szczegóły.
mysikrolik pisze: 30 sty 2018, 12:58 Są rzeczy za którymi tęsknię, ale nie jest to aż tak silne, a ja nie jestem aż tak naiwna, żeby w to brnąć.
Zazwyczaj za czymś się w życiu tęskni.....szczególnie za czymś nieprzewidywalnym, nowym, świeżym. Ale wcześniej czy później to nowe i świeże znów staje się odkryte i przewidywalne.
Najistotniejsze to zdać sobie sprawę co jest w życiu najważniejsze, najwartościowsze i najtrwalsze. Co jest fundamentem i podstawą do budowania mocnych murów.
mysikrolik pisze: 30 sty 2018, 12:47 Ze względu na dzieci chce nauczyć się Go kochać i to naprawić.
A gdy one sobie pójdą własną drogą to co z mężem? Czy On nie jest wart tego by chcieć Go kochać dla niego samego? W łączności z Bogiem i z Jego łaską na pewno nie zabraknie Ci miłości, dobrych chęci i cierpliwości.
mysikrolik pisze: 29 sty 2018, 15:43 Z jego strony otrzymywałam tylko drogie prezenty. Tym droższe, im bardziej chciał mi zaimponować. Nie czułam nigdy prawdziwego zaangażowania.
Jakiego zaangażowania oczekiwałaś?
Może Twoje nierealne oczekiwania są powodem twego cierpienia? Mąż kupował Ci drogie prezenty. O czymś to świadczy. Mógł kupić byle co na odczep się....albo wcale.
mysikrolik pisze: 29 sty 2018, 15:43 Kolejna rzecz - ciężko mi przychodzi opowiadanie o tym, co się we mnie dzieje, co mnie rani itp. Potrzebuję czasu, by się otworzyć. Na każde moje złe samopoczucie reagował krzykiem, co sprawiało, że blokowałam się jeszcze bardziej.
Widzisz...Tobie ciężko przychodzi opowiadanie co się w Tobie dzieje, co czujesz, itp. A mężowi trudno zachować spokój , cierpliwość w sytuacji dla siebie niezrozumiałej. O ile samą siebie potrafisz usprawiedliwić to może warto byłoby podobnie podejść do męża. Widzi żonę w kiepskim stanie, może już od dłuższego czasu, niezadowoloną, nieszczęśliwą....nie rozumie Ciebie i tego co przeżywasz. Zaczyna go to martwić, wkurzać, itp. Może podskórnie czuje, że jesteś z Nim nieszczęśliwa.
Ciężko się oddycha z taką świadomością.
1) Tak, wiem że to przeszłość. Wspominałam o nim w poście, ponieważ chciałam zobrazować czego mi tak brak w mojej relacji z Mężem. Nie dlatego, że skrycie próbuję tworzyć scenariusze, jak by to było gdybyśmy jednak się nie rozeszli. Wiem, że nie byli byśmy szczęśliwi. Poza tym nie mam pewności, że jego problem nie wróci jak pojawią się i u niego kryzysy - oby nie!
Życzę mu z całego serca szczęścia z obecną partnerką i miłości.

2) Staram się... Czasem już nawet wydaje mi się, że może znalazłam nowy punkt zaczepienia, ale Mąż szybko sprawdza mnie na ziemię swoim zachowaniem.

3) Napisałam jak czuję na dzień dzisiejszy. Taka jest prawda, walczę ze względu na dzieci i chęć uchronienia ich przed wzrastaniem w dysfunkcyjnej rodzinie. Wiem, że powinnam to zrobić przede wszystkim dla Męża. Jednak a teraz - nie umiem.

4) Więc... W tej sytuacji wolałabym wcale ;) Chciałam zobrazować jak bardzo jesteśmy do siebie niedopasowani. Ja zawsze bardzo doceniałam podarki np. zrobione własnoręcznie, bo wiedziałam ile pracy się za tym kryje. Mąż takie uważał za bezsensowne, bo przecież nie perfekcyjne i z niedociągnięciami. Podała bym mnóstwo przykładów, ale nie będę się rozpisywała. Nie chciałam zaakcentować samego faktu dostawania prezentów. Mi po prostu kupione prezenty nie sprawiają frajdy i nie rozumiem fenomenu wydawania kasy na coś, bez większego sensu. Chciałam zaakcentowac jak bardzo różnie patrzymy na wiele spraw.

5) Tak jak napisałam, chciałam nad tym pracować. Jednak krzykiem i niezrozumieniem kończyło się zarówno milczenie z mojej strony, jak i uzewnętrznianie. A każda próba wyjawienia tego co mnie boli, obnażenia się, stłamszona taką jego reakcją skutkuje tym, że dziś nie mówię mu już o niczym.
mysikrolik
Posty: 62
Rejestracja: 25 sty 2018, 8:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: mysikrolik - jak pokochać męża?

Post autor: mysikrolik »

Anoli pisze: 30 sty 2018, 14:21 Mysikróliczku - czytając to wszystko o czym piszesz przychodzi mi tylko jedna myśl- po 1 - i najważniejsze - lektura "5 języków miłości", jak już Ci tutaj sugerowane. Bo jak to analizuję to mówicie różnymi językami i dlatego w Tobie tyle frustracji .... A druga lektura to polecona Tobie "Ile warta jest Twoja obrączka" - myślę że po tych lekturach dużo rozjaśni się w Twojej głowie :)
Przeczytam :) Żebym tylko czas znalazła, bo pozycji przybywa ;)
mysikrolik
Posty: 62
Rejestracja: 25 sty 2018, 8:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: mysikrolik - jak pokochać męża?

Post autor: mysikrolik »

s zona pisze: 30 sty 2018, 14:38 Witaj Mysikroliku ,
podpisuje sie pod calym postem i wczesniejszymi radami dziewczyn i Simona ...
ale czytajac Twoje zarzuty wobec meza ,przypomnial mi sie O Szustak ,
kiedy opowiada, jak dzwigal wielkiego misia ,na ktorego wczesniej pracowal po szkole przez 3 ms
i jak dostal za to " doceniony " .... a przy okazji mozesz usmiechnac sie :lol:
Konferencja jest o tyle ciekawa ,ze jezyki milosci pokazane sa przejrzyscie i z humorem ...
Obejrzałam :) I wiem, że koniecznie muszę przeczytać tę książkę o językach miłości. Na pewno u nas jest to jeden z problemów.
Uwielbiam Szustaka swoją drogą :D
mysikrolik
Posty: 62
Rejestracja: 25 sty 2018, 8:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: mysikrolik - jak pokochać męża?

Post autor: mysikrolik »

s zona pisze: 30 sty 2018, 14:38 Mysikroliku ,a moze nie jest tak zle ..
wiem ,ze hormony w ciazy szaleja ..
ale moze watro zrelaksowac sie ,posluchac jakies audycji i odegnac te zle mysli /smuteczki ..
Spojrz pozytywnie ,maz Cie kocha ,jest "cudownym ojcem".. macie zdrowe dzieci .. moze jakis wspolny wyjazd rekolekcje ,dziewczyny tez to sugerowaly wczesniej - pomoze Wam sie otworzyc na siebie ...moze nie trzeba duzo ,zebys czula sie spelniona .....
Serdecznie Ci tego życzę
:)
Hormony hormonami. Jednak u nas się psuło dużo wcześniej, nie od kilku miesięcy. Pewnie hormony mają jakiś wpływ na intensywność odczuwania niektórych spraw, ale... kryzys przyszedł wcześniej. Pisałam o Pompejance i o tym, że zaszłam w pierwszą ciążę w trakcie odmawiania. Więc było źle już wcześniej.
mysikrolik
Posty: 62
Rejestracja: 25 sty 2018, 8:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: mysikrolik - jak pokochać męża?

Post autor: mysikrolik »

Atalia pisze: 30 sty 2018, 17:58 Kochany Mysikróliku :)

Rozumiem Cię, bo jestem w podobnej sytuacji. Najbardziej brakuje mi porozumienia dusz. Czytając Panów obecnych na tym forum wiem, że mężczyźni też potrafią wyrażać uczucia, że możliwe jest stworzenie takiej jedności i szczęścia w małżeństwie, wbrew temu, co się czyta i słucha tu i ówdzie, że kobiety i mężczyźni są z różnych planet.
Najgorsze jest to, że druga osoba nie dostrzega problemu, nie widzi tej pustki i nie potrafi zrozumieć.
Możliwe jest, że ludzie ci mają jakieś problemy nieprzepracowane wcześniej, które wyłażą w związku. Albo są egoistami.
Najczęściej żyją w oddaleniu od Boga. U mnie właśnie tak jest.

Dlatego ja postanowiłam być szczęśliwa pomimo tego ciężaru, jaki niosę przez życie. Zaprosiłam Boga do swojego życia i jestem szczęśliwa wbrew wszystkiemu.
Ostatnio odsłuchałam kazanie ks. Dawida Pietrasa o odpustach
https://www.youtube.com/watch?v=XQkeBWi-woc
i postanowiłam ten krzyż nieść jako pokutę za grzech, jaki popełniłam wchodząc w związek z kimś, kogo nie byłam pewna i kogo skrzywdziłam swoją decyzją.
Ponadto w kazaniu ks. Pawlukiewicza odsłuchałam, że czasami myślimy sobie, że z kimś innym bylibyśmy szczęśliwsi. A to nieprawda, bo te choroby, które wnosimy do obecnego związku wnieślibyśmy do każdego związku z każdym człowiekiem.
https://www.youtube.com/watch?v=slCFRB5dr1Q

Przepraszam, że piszę o sobie, ale przerabiam to właśnie w swoim życiu. Trochę na inny sposób, ale czuję się z tym źle. Jakoś sobie radzę i wierzę, że też dasz radę... W razie czego służymy wsparciem i modlitwą!

Pozdrawiam Cię serdecznie

Atalia :) :)
Dziękuję, że napisałaś :) Potrzebowałam poczucia, że ktoś naprawdę zrozumie co mną targa :)

Ja już też myślałam o tym, że pewne bolesne dla mnie braki w tym małżeństwie i znoszenie ich do końca mają przyczynić się do zbawienia Męża. I pewnie tak ma to wyglądać. Jednak moje serce na razie się przed tym buntuje, bo zawsze marzyłam o szczęśliwej i kochającej się rodzinie... Zwłaszcza, że znam mnóstwo takich małżeństw, więc się da.
krople rosy

Re: mysikrolik - jak pokochać męża?

Post autor: krople rosy »

mysikrolik pisze: 30 sty 2018, 22:17 Staram się... Czasem już nawet wydaje mi się, że może znalazłam nowy punkt zaczepienia, ale Mąż szybko sprawdza mnie na ziemię swoim zachowaniem.
I jeszcze nie raz będzie. Warto mieć świadomość, że i my swoim zachowaniem nie raz ściągniemy współmałżonka na ziemię :P
Różne sytuacje pokazują nam jacy jesteśmy. Nie da się udawać 24 godziny na dobę. I te informacje wyłaniające się w kontekście różnych okoliczności i wydarzeń mają być podstawą do wzajemnej wyrozumiałości, cierpliwości i pracy nad sobą.
mysikrolik pisze: 30 sty 2018, 22:17 Ja zawsze bardzo doceniałam podarki np. zrobione własnoręcznie, bo wiedziałam ile pracy się za tym kryje. Mąż takie uważał za bezsensowne, bo przecież nie perfekcyjne i z niedociągnięciami. Podała bym mnóstwo przykładów, ale nie będę się rozpisywała. Nie chciałam zaakcentować samego faktu dostawania prezentów. Mi po prostu kupione prezenty nie sprawiają frajdy i nie rozumiem fenomenu wydawania kasy na coś, bez większego sensu. Chciałam zaakcentowac jak bardzo różnie patrzymy na wiele spraw.
W tej kwestii to akurat chyba większość mężczyzn i kobiet się różni. Chciałabyś by Twój mąż zrobił Ci szal na drutach? Czy nie oczekujesz zbyt wygórowanych umiejętności od mężczyzn? :)
Dla mnie liczy się gest, intencja, pamięć. I wiem, że mąż czuje się doceniony gdy zrobi czy kupi drobną rzecz a ja go za to wycmokam . Nie raz szedł na zwykłe zakupy i wrócił z kwiatami. Albo z białą czekoladą którą wie, że lubię.
Jeśli podoba Ci się coś konkretnego w internecie (z prac własnoręcznych) to przecież możesz pokazać to mężowi i zasugerować, że ucieszyłabyś się z takiego prezentu.
Różnicie się w wielu kwestiach ale to wcale nie musi być powód do oddalania się od siebie.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: mysikrolik - jak pokochać męża?

Post autor: ozeasz »

mysikrólik pisze:Nie myślałam do tej pory o poprzednim parterze. Zdarzało się może sporadycznie, ale nie była to tęsknota. Teraz przechodzimy duży kryzys, we mnie jest poczucie beznadziei, dokonania złego wyboru życiowego, lęk przed tym, że tak będzie już do końca... W trakcie tego poważnego kryzysu uczuciowego dowiedziałam się, że mój były partner się ogarnął i ma dzieci. A wiem, że do dnia mojego ślubu czekał na mnie. Więc choć walczyłam z tymi myślami jakoś siłą rzeczy zaczęłam sobie przypominać jego zalety, zwłaszcza te, których mi tak brakuje u Męża. Stoczyłam dużą bitwę w ostatnim czasie, modliłam się dużo... I postanowiłam się z tym zmierzyć - na sucho przeanalizować dlaczego zerwałam wtedy. Dziś wiem, że owszem - była chemia, był romantyzm itp., ale Mąż mimo wszystko posiada cechy, które są bardziej istotne na dłuższy dystans... chociażby jest cudownym ojcem i jestem pewna, że nigdy nie popadnie w alkoholizm. Są rzeczy za którymi tęsknię, ale nie jest to aż tak silne, a ja nie jestem aż tak naiwna, żeby w to brnąć.
Ja tu widzę kalkulację ...
Simon pisze:Jak słyszę te zdania, że "miłość to decyzja a nie uczucie" i "małżeństwo to krzyż", to nóż mi się w kieszeni otwiera...oczywiście przysłowiowy To są bardzo smutne zdania, przesiąknięte goryczą. A przecież masz rację pisząc, że nie tak Bóg to zaplanował. Zawsze powtarzam - tak, miłość to RÓWNIEŻ decyzja, ale nie tylko. Małżeństwo krzyżem BYWA, ale na pewno nie jest nim cały czas.
Chyba jest jakaś hierarchia czyż nie ? Boża wola ,rozum ,rozsądek ,emocje ....
Simon pisze:Bardzo dobrze zrobiłaś, że skonfrontowałaś męża z problemem. Długo Cię zaniedbywał, źle traktował, więc teraz pora, żeby się ogarnął. Ty męża wybrałaś z konkretnych powodów. Wymieniłaś je właśnie. Staraj się o nich myśleć jak najczęściej - może zrobić listę tego, dlaczego wybrałaś właśnie jego?
I tu kalkulacja ,interes ? Z jednej strny piszesz że nóż Ci sie otwiera , z drugiej stosujesz to ,a czy miłośc to nie wybranie , czy nie raz wybrawszy ,każdy dzień wybierać muszę ? Odpowiedzialność za swoje słowa ,za decyzję ...

Mysikróliku po pierwszym Twoim poście ,zapaliła mi się lampka , to może dlatego że moja żona miała podobnie ,więc patrzę przez swoje okulary ,jednak myślę że droga do zdrady zwykle jest ta sama , i nie chce Ci tu zarzucać że tą drogą idziesz bo sama próbujesz analizować swoje emocje ,więc jesteś świadoma niebezpieczeństwa ,jednak zawsze jest ten pierwszy krok ,(czy jesteś w stanie powiedzieć sobie z czystym sercem że to jeszcze nie to ) ,później drugi i trzeci itd .

W przenośni to bariera ,granica między drogą wierności a niewierności nie przebiega w działaniu , a myśleniu ,sercu - czytając Cię mam taki obraz wierność to most otoczony barierkami , a to co rozważałaś to wg mojej oceny przeskoczenie za barierkę ,jeszcze jesteś na moście ,jeszcze trzymasz barierkę ale tam już nie jest bezpiecznie ,tak kalkulowałaś że mąż to ,a tamten tamto ,jednak czy ciężar nie przesunął sie na szukanie w mężu złych cech ,czy odkrywanie dobrych ?
Zdaję sobie sprawę z ograniczoności mojej myśli w przekazie , ale jestem w małżęnstwie od 23 lat , żona w ktorymś momencie uznała że bardziej dla Niej liczy się Jej szczęście niż nasze , z perspektywy czasu analizując nasze relacje ,zobaczyłem jaki proces następował w Jej myśleniu ,to nie było łatwe na początku ,i pomagały jak i Tobie urazy zranienia , dystans z mężem , z Bogiem .
Była osobą żyjącą w relacji z Jezusem .... jednak każdy krok ,bez powrotu na właściwą drogę wierności oddalał Ją od Boga i ode mnie ..
To jak spacer w nocy , jak stoisz przy latarni wiele szczegółów można zauważyć , każdą plamkę ,zabrudzenie ,ale im dalej od światła ,tym wydaje się że jest się coraz czystszym , wystarczy jeden krok ,bez zawrócenia może sie okazać początkiem innej drogi .

Od początku naszego małżeństwa moją żonę drażniło we mnie to , że w kontakcie z kobietami stawiam sobie granice tak daleko ,że dla Niej było to oznaką słabości ,strachu i uprzedzeń i wyśmiewania mnie ,nie rozumiała tego że jestem człowiekiem który widząc świadomie niebezpieczeństwo ,nie chce ryzykować .
Ona spotykała się z przyjaciółmi czyt. mężczyznami i nie tylko , beze mnie , a moje reakcje że mnie to boli czy jest mi przykro traktowała jak egoizm ,a przecież mogliśmy się spotykać razem ,indywidualni przyjaciele płci przeciwnej mogą zostać przecież przyjaciółmi małżeństwa ,tak ale wtedy może nie ma furtki .
Skończyło się na pięciu z tego co wiem , napisałem to żeby się bardziej podzielić moim ,naszym małżeńskim kryzysem ,cierpieniem , doświadczeniem ....moim spojrzeniem na to co tu opisujesz .
Pozdrawiam serdecznie .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Atalia
Posty: 25
Rejestracja: 03 maja 2017, 11:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: mysikrolik - jak pokochać męża?

Post autor: Atalia »

mysikrolik pisze: 30 sty 2018, 22:39 Ja już też myślałam o tym, że pewne bolesne dla mnie braki w tym małżeństwie i znoszenie ich do końca mają przyczynić się do zbawienia Męża. I pewnie tak ma to wyglądać.
Nie męża, a Ciebie. Mąż sam musi odpokutować za swoje winy. W kazaniu o odpustach jest to wyraźnie powiedziane.
Za męża należy się jedynie modlić, może się nawróci. To wszystko, co można dla niego zrobić.
mysikrolik pisze: 30 sty 2018, 22:39 Jednak moje serce na razie się przed tym buntuje, bo zawsze marzyłam o szczęśliwej i kochającej się rodzinie... Zwłaszcza, że znam mnóstwo takich małżeństw, więc się da.
Pewnie się da, ale bez szczerości, zaufania i porozumienia dusz nic z tego nie będzie. Nie będzie tej jedności, o której marzymy i do której tęsknimy.
Na razie przynajmniej ja osobiście leczę swoje zranienia i czerpię siłę z sakramentów. Mój mąż świadomie odrzuca te łaski i nic na siłę nie zrobię. Daję mu absolutną wolność. No, może czasami podrzucam mu od niechcenia jakieś materiały, kazania, konferencje ("zaminowuję" mieszkanie ;)) z nadzieją, że może się ocknie, ale co on z tym zrobi - jego sprawa. Zmuszanie kogoś na siłę do rewolucji w jego własnym życiu odnosi odwrotny skutek. Już ktoś na tym forum o tym zdaje się gdzieś pisał...
"Oto nadeszły chwalebne gody Baranka, Małżonka czeka już: Alleluja!
Błogosławieni, którzy wezwani są na ucztę Baranka!!"
https://www.youtube.com/watch?v=eA1bF0vZcWk
mysikrolik
Posty: 62
Rejestracja: 25 sty 2018, 8:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: mysikrolik - jak pokochać męża?

Post autor: mysikrolik »

krople rosy pisze: 31 sty 2018, 9:58 W tej kwestii to akurat chyba większość mężczyzn i kobiet się różni. Chciałabyś by Twój mąż zrobił Ci szal na drutach? Czy nie oczekujesz zbyt wygórowanych umiejętności od mężczyzn? :)
Dla mnie liczy się gest, intencja, pamięć. I wiem, że mąż czuje się doceniony gdy zrobi czy kupi drobną rzecz a ja go za to wycmokam . Nie raz szedł na zwykłe zakupy i wrócił z kwiatami. Albo z białą czekoladą którą wie, że lubię.
Jeśli podoba Ci się coś konkretnego w internecie (z prac własnoręcznych) to przecież możesz pokazać to mężowi i zasugerować, że ucieszyłabyś się z takiego prezentu.
Różnicie się w wielu kwestiach ale to wcale nie musi być powód do oddalania się od siebie.
Odnoszę wrażenie, że w pierwszym poście chyba za bardzo zaakcentowałam sprawę upominków, bo w dyskusji stała się jedną z kluczowych kwestii, a dla mnie jest podrzędna. Obrazująca po prostu - wśród innych ważniejszych przykładów - jak bardzo się różnimy.
mysikrolik
Posty: 62
Rejestracja: 25 sty 2018, 8:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: mysikrolik - jak pokochać męża?

Post autor: mysikrolik »

ozeasz pisze: 31 sty 2018, 12:39
I tu kalkulacja ,interes ? Z jednej strny piszesz że nóż Ci sie otwiera , z drugiej stosujesz to ,a czy miłośc to nie wybranie , czy nie raz wybrawszy ,każdy dzień wybierać muszę ? Odpowiedzialność za swoje słowa ,za decyzję ...
Tak Ozeaszu, masz rację - kierowałam się kalkulacją i wolą Bożą przy decyzji o ślubie. Wiem dziś, że gdybym wyszła za kogoś, do którego żywiła bym na samym początku duże uczucia było by mi łatwiej przez to wszystko przejść. A tak... w momencie kiedy zaczęło się szare życie, zaczęły wyłazić różnice między nami, jest ciężko wskrzesić w sobie uczucie do kogoś, kto staje się dla Ciebie trudny do pokochania.. Ciężko znaleźć punkt zaczepienia.
I tak.... teraz też to jest kalkulacja. Szukam pozytywów u Męża, żeby się w nim zakochać. Poza tym wewnętrznie zgadzam się bardzo z tym co napisał Simon, tak postrzegałam zawsze ideę małżeństwa. Musi być "chemia", inaczej to byłby tylko układ zawarty na ślubie zakładający oczywiście dobro drugiej osoby jako priorytetowe. Ale jednak układ obłudny i perfidny. Tak jak ta "kalkulacja" w moim przypadku. Tylko, że zrozumiałam to za późno. Miłość przez duże M moim zdaniem jest decyzją, ale będącą konsekwencją uczucia miłości.

ozeasz pisze: 31 sty 2018, 12:39
Mysikróliku po pierwszym Twoim poście ,zapaliła mi się lampka , to może dlatego że moja żona miała podobnie ,więc patrzę przez swoje okulary ,jednak myślę że droga do zdrady zwykle jest ta sama , i nie chce Ci tu zarzucać że tą drogą idziesz bo sama próbujesz analizować swoje emocje ,więc jesteś świadoma niebezpieczeństwa ,jednak zawsze jest ten pierwszy krok ,(czy jesteś w stanie powiedzieć sobie z czystym sercem że to jeszcze nie to ) ,później drugi i trzeci itd .

W przenośni to bariera ,granica między drogą wierności a niewierności nie przebiega w działaniu , a myśleniu ,sercu - czytając Cię mam taki obraz wierność to most otoczony barierkami , a to co rozważałaś to wg mojej oceny przeskoczenie za barierkę ,jeszcze jesteś na moście ,jeszcze trzymasz barierkę ale tam już nie jest bezpiecznie ,tak kalkulowałaś że mąż to ,a tamten tamto ,jednak czy ciężar nie przesunął sie na szukanie w mężu złych cech ,czy odkrywanie dobrych ?
Jest mi bardzo ciężko, wiele rzeczy mi brakuje, wiele mnie rani i dołuje w tym małżeństwie. Ale nigdy nie zdradzę męża. Jestem typem uczuciowca, ale też jestem odpowiedzialną osobą - tak mi się wydaje. Grzech zdrady postrzegam jako jeden z najcięższych, po którym już nic nigdy nie będzie takie samo, mimo przemiany serca. Nie zrobię tego Mężowi, sobie i dzieciom.

Ja po prostu chcę się zakochać w Mężu, bo inaczej to małżeństwo będzie dla mnie bardzo ciężkim krzyżem. Tylko o to mi chodzi... Tak jak w tytule.
mysikrolik
Posty: 62
Rejestracja: 25 sty 2018, 8:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: mysikrolik - jak pokochać męża?

Post autor: mysikrolik »

Atalia pisze: 31 sty 2018, 16:30
mysikrolik pisze: 30 sty 2018, 22:39 Nie męża, a Ciebie. Mąż sam musi odpokutować za swoje winy. W kazaniu o odpustach jest to wyraźnie powiedziane.
Za męża należy się jedynie modlić, może się nawróci. To wszystko, co można dla niego zrobić.

Tak Atalko, oglądałam kazanie :) Oglądałam jakiś czas temu konferencję dr. Mieczysława Guzewicza (nie mogę teraz odnaleźć), w której opisywał, że noszony krzyż przez współmałżonka (jakiś krzyż małżeński), często jest zadośćuczynieniem za grzechy popełniane przez współmałżonka. Między innymi na tym polega komunia małżonków. I jak tak zaczęłam sobie analizować historie mi znanych małżeństw oraz to co mnie najbardziej boli w moim małżeństwie, jakoś zaczęło mi się to sensownie układać. Myślę, że będąc JEDNYM, nie tylko modlitwą, ale i całym życiem wpływamy na swoje obupólne zbawienie. Myślę, że Bóg to bardziej "usensownił" niż się nam wszystkim wydaje. W końcu to sakrament, więc - w kontekście teologicznym - nie byle co.
mysikrolik pisze: 30 sty 2018, 22:39 Jednak moje serce na razie się przed tym buntuje, bo zawsze marzyłam o szczęśliwej i kochającej się rodzinie... Zwłaszcza, że znam mnóstwo takich małżeństw, więc się da.
Pewnie się da, ale bez szczerości, zaufania i porozumienia dusz nic z tego nie będzie. Nie będzie tej jedności, o której marzymy i do której tęsknimy.
Na razie przynajmniej ja osobiście leczę swoje zranienia i czerpię siłę z sakramentów. Mój mąż świadomie odrzuca te łaski i nic na siłę nie zrobię. Daję mu absolutną wolność. No, może czasami podrzucam mu od niechcenia jakieś materiały, kazania, konferencje ("zaminowuję" mieszkanie ;)) z nadzieją, że może się ocknie, ale co on z tym zrobi - jego sprawa. Zmuszanie kogoś na siłę do rewolucji w jego własnym życiu odnosi odwrotny skutek. Już ktoś na tym forum o tym zdaje się gdzieś pisał...
Coraz bardziej zaczyna to do mnie docierać. Ja mam o tyle lepiej, że mój Mąż jest wierzący, i o tyle gorzej, że nie czuję do niego nic wyjątkowego. Tak jak się po prostu wie, że się kocha Boga, po prostu wie, że się kocha rodziców, czy dzieci. Tak tutaj wiem, że nie kocham.
mysikrolik
Posty: 62
Rejestracja: 25 sty 2018, 8:48
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: mysikrolik - jak pokochać męża?

Post autor: mysikrolik »

mysikrolik pisze: 30 sty 2018, 22:39 Tak Atalko, obejrzałam :) Oglądałam jakiś czas temu konferencję dr. Mieczysława Guzewicza (nie mogę teraz odnaleźć), w której opisywał, że noszony krzyż przez współmałżonka (jakiś krzyż małżeński), często jest zadośćuczynieniem za grzechy popełniane przez współmałżonka. Między innymi na tym polega komunia małżonków.


Znalazłam :) Właściwie całe przemówienie jest o tym co napisałam.
https://youtu.be/0QWHsKF_yKA
Mi jego konferencje wiele rozjaśniają.

Jeszcze mam pytanie, czy Atalia czujesz, że kochasz swojego męża tylko brak Ci tego porozumienia, czy o swoją miłość do niego też musisz walczyć? Jeśli tak, to jak to robisz? Możesz mi podać jakieś wskazówki? Ja staram się tłumaczyć sobie, że jesteśmy już "jednym organizmem" w oczach Bożych i próbuję patrzeć na temat pod tym kątem. Że Mąż jest ze mną jednym ciałem, czyli w zasadzie trochę mną i staram się jego i swoje wady/zalety nie rozdzielać, ale raczej łączyć w całość, w jeden obrazek. I szukać w tym sensu i związków przyczynowo - skutkowych. Ale jestem pogubiona w tym. Bardzo chciałabym nie pragnąć być szczęśliwa, jednak nie potrafię i sprawia mi to ból :( wiem - czysty egoizm.
ODPOWIEDZ