Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Mam nadzieję że ktoś to przeczyta. Dzisiaj miałam teorię z prawa jazdy i zdałam bez błędów. Wracając spotkałam samochód Sycharków i poszłam do kościoła podziękować Bogu za bycie ze mną na egzaminie. Jestem przeszczęśliwa że mi się udało, to duży krok ku samodzielności, bo praktycznego tak się nie boję jak bałam się teorii. Na 6 osób tylko ja zdałam, to sukces dla mnie :)
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Lawendowa »

Caliope, gratuluję!!! Mam nadzieję, że praktyczny pójdzie Ci równie dobrze.
Fajnie Cię czytać i patrzeć, jak ładnie o siebie potrafisz zadbać.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: MaryM »

Gratulacje Caliope! Wspaniale wiesci!
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Ruta »

Caliope pisze: 22 paź 2020, 14:16 Mam nadzieję że ktoś to przeczyta. Dzisiaj miałam teorię z prawa jazdy i zdałam bez błędów. Wracając spotkałam samochód Sycharków i poszłam do kościoła podziękować Bogu za bycie ze mną na egzaminie. Jestem przeszczęśliwa że mi się udało, to duży krok ku samodzielności, bo praktycznego tak się nie boję jak bałam się teorii. Na 6 osób tylko ja zdałam, to sukces dla mnie :)
Gratulacje Caliope :) Cieszę sie razem z tobą :)
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Sarah »

Super 👌
Gratulacje!
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Bławatek »

Caliope ja również gratuluję i życzę powodzenia na kolejnym etapie 🙂
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Bardzo dziękuję, niestety są długie terminy na praktyczny, ale i tak o tym głównie myślę, bo to otwiera wiele dróg do zmian :)
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Nie wytrzymałam dzisiaj i powiedziałam mężowi że żałuję że mam dziecko. Ze zmęczenia tym wszystkim mam tylko myśli że zawiodłam wszystkich, że syna zawiodłam bo nic nie mogłam zrobić żeby zapobiec temu że umierał mi na rękach, że teraz nie jest sprawny. Bardzo go kocham i wiem że sama nie zapewnię mu dobrego życia, modlę się o męża, żeby mały miał ojca. Teraz wiem, że poświęcając się opiece nad chorym dzieckiem , spowodowałam że dobro nie wróciło, a tylko dostałam kopa od człowieka który wymagał ode mnie za dużo i nie dałam rady sama z chorobami syna, całym domem na głowie i w depresji. Cierpię, mam do siebie żal ,że chciałam takiego życia, teraz myślę tylko o moich błędach, tym co powinno być w małżeństwie, a ja tego nie mam jakbym nie zasługiwała na takie szczęście. Wiem że Bóg chore dzieci daje tym co dadzą radę, ale we dwoje, nie w pojedynkę.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Bławatek »

Caliope pisze: 26 paź 2020, 10:59 Nie wytrzymałam dzisiaj i powiedziałam mężowi że żałuję że mam dziecko. Ze zmęczenia tym wszystkim mam tylko myśli że zawiodłam wszystkich, że syna zawiodłam bo nic nie mogłam zrobić żeby zapobiec temu że umierał mi na rękach, że teraz nie jest sprawny. Bardzo go kocham i wiem że sama nie zapewnię mu dobrego życia, modlę się o męża, żeby mały miał ojca. Teraz wiem, że poświęcając się opiece nad chorym dzieckiem , spowodowałam że dobro nie wróciło, a tylko dostałam kopa od człowieka który wymagał ode mnie za dużo i nie dałam rady sama z chorobami syna, całym domem na głowie i w depresji. Cierpię, mam do siebie żal ,że chciałam takiego życia, teraz myślę tylko o moich błędach, tym co powinno być w małżeństwie, a ja tego nie mam jakbym nie zasługiwała na takie szczęście. Wiem że Bóg chore dzieci daje tym co dadzą radę, ale we dwoje, nie w pojedynkę.
Kochana, ja też nie raz myślałam w taki sposób, że lepiej i łatwiej by było jakby naszego dziecka nie było. Po pierwsze bym się mniej z mężem kłóciła bo bym mu więcej uwagi poświęcała, po drugie byśmy się czegoś dorobili a nie wydawali pieniędzy na lekarzy, lekarstwa dla syna, po trzecie byłabym mniej zestresowana - bo tak to ciągle gonitwa: praca, zakupy, szkoła, zadania domowe, dom, mąż itd a dla siebie nawet 10 minut na spokojną kąpiel nie mam bo ciągle ktoś coś ode mnie chce, po czwarte teraz by mi było łatwiej samej niż z dzieckiem, po piąte teraz dziecko stoi w rozkroku, nie na pełnej rodziny i może to wszystko na jego przyszłym życiu się odbije itd...

Caliope, co druga a na pewno co trzecia matka miała takie myśli. To nie znaczy że jesteś złą matką. A pomyśl, że za np. 20 lat syn zaprosi cię do kina, na wakacje, na wigilię do swojego domu itd. Nie wiesz jak będzie wyglądało Twoje/Wasze życie za rok, 5, 10, 20 lat. Masz dziecko o którym niektórzy marzą całe życie. A jaką masz pewność, że gdybyś nie miała dziecka to mąż by z Tobą był, jaką masz pewność, że byłabyś szczęśliwsza. Tego nie wiemy.

Ja też kiedy na głos powiedziałam mężowi , że wolałabym abyśmy dziecka nie mieli - wypowiedziane w sytuacji beznadziei, podłym nastroju, przemęczeniu... Wstydzę się tego, ale wtedy byłam bezsilna bo wiele spraw się skumulowało i mnie dobiło. A że wsparcia nigdy w mężu nie miałam to tym bardziej się czułam źle, sama ze wszystkim.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Właśnie gdyby nie sakrament i syn po powiedzeniu mi przez męża że mnie nie kocha odeszłabym tego samego dnia, bo moja ludzka miłość jest nie warta niczego. Nie wiem czy by był ze mną, jeśli nie wiem jak to jest kiedy mąż jest zaangażowany. Od ślubu zawsze praktycznie byłam sama, wiecznie chora i zmęczona, a tylko raz w tygodniu mąż znajdował czas dla nas na spacer 2 godzinny. Teraz to już nie mam nawet tego, widzę ile pracy by kosztowało dojście chociaż do podstaw które były przed ślubem, do głupiego jedzenia obiadu razem przykładowo. Zawsze słyszałam że przed ślubem ja byłam demo(wersja mnie taka jaką jestem teraz po terapii), a teraz widzę jak mój mąż mi jeszcze lepsze zafundował. Przez szantaż rozwodem nie jestem w stanie rozmawiać o tym co czuje i chcę, a wiem że to się do tej pory nie zmieniło, a niedługo mija rok. Widzę dodatkowo że mój mąż też ma zadatki na narcyza, on jest ważny, jego rzeczy i każdy powinien się do niego dopasowywać. Otworzyłam oczy i przestałam żyć żeby on mnie chwalił i widział jak się staram dla rodziny. Nie ma w tym sensu, nie ma mnie.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Właśnie jestem w trakcie brania nowych tabletek i dziś jest strasznie, skutki uboczne. Płaczę i się boję, moja rozmowa z psychologiem to straszny haos, nie mogłam się dogadać. Nie wiem czy coś jeszcze czuję, czego chcę, boję się rozmawiać z mężem żeby nie usłyszeć znów, że chce rozwodu. Nie chcę przechodzić znòw tej traumy, bo nie zdradziłam. Nie wiem czy on mi jest jeszcze potrzebny, bo ja jemu to raczej nie.Przechodzę przez moje piekło, mam nadzieję, że to minie bo mogę powiedzieć coś czego będę bardzo żałowała.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Bławatek »

Nigdy nie miałam takich stanów jak masz teraz, ale jeśli czujesz, że nie dobrze teraz konfrontować się z mężem to może zaszyj się w pokoju, unikaj go. Spędzaj czas np. słuchając miłej muzyki (tylko nie dołującej). A przede wszystkim nie myśl o przykrych rzeczach. Często w życiu każdego pojawia się chaos - trzeba to przeczekać, już za niedługo nadejdą radosne dni. Trzymaj się cieplutko.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Ruta »

Caliope,

pomodlę się dziś o spokój ducha dla Ciebie, zaraz zaczynam. Też mam dziś trudny dzień niestety. Chętnie bym uciekła, więc uciekam w modlitwę: oddam wszystko co mnie trapi i budzi mój niepokój Jezusowi i powierzę nas Jego miłosiedziu.

Po trudnych dniach, gdy emocje nami szarpią przychodzą te lepsze, pamiętaj o tym.

Przytulam cię mocno
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Bardzo dziękuję Ruto, mi dziś ukojenie daje mój syn w tym wszystkim. Wieczór spędzę jak zawsze w moim azylu sypialni, pomodlę się. Trochę mi jest lepiej, muszę przeczekać te ciężkie chwilę, bo naprawdę to co się ze mną dzieje, psuje moją pracę nad sobą, mój spokój i siłę. Jeden plus wyjazdów męża na jego wycieczki jest taki, że wraca bardzo późno i ja znikam. Mogę samotnie zmierzyć się ze swoimi słabościami.
Paprotka
Posty: 138
Rejestracja: 02 lip 2020, 12:15
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Paprotka »

Caliope a Twój lekarz wie o tych skutkach ubocznych ?
ODPOWIEDZ