Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

tomko
Posty: 43
Rejestracja: 29 kwie 2020, 15:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: tomko »

Witam serdecznie po dłuższej przerwie. Dziś postanowiłem oddzielić się od żony tzn przenieść się do innego pokoju bo dłużej niestety nie wytrzymam i nie dam się dalej poniżać. Powiedziałem że dopóki nie zerwie kontaktu z kowalskim całkowicie nic razem nie zbudujemy. Od dzisiaj żyjemy osobno bo ona dalej utrzymuje ze to nie romans tylko przyjaźń ale nie jest w stanie z niej zrezygnować i niczego co z nim "robiła" nie żałuje. Twierdzi też że wszystko co robię to przeciwko niej i zmieniłem się ale na gorsze i nie chce mieć ze mną już nic wspólnego bo przebywanie w mojej obecności przyprawia ją o ból głowy. Już nie chce być moją koleżanką. Być może tym sposobem "ułatwiam" jej podjecie decyzji o odejsciu ale nie zgadzam się na życie w trójkącie. Jak miała odejść to i tak odejdzie a ja chcę zachować szacunek do samego siebie. Nie oznacza to jednak że rezygnuję z walki o żonę. Powiedziałem jej że jestem i zawsze przy niej będę bo taki jest mój wolny wybór. Na ten moment czuje się trochę rozbity i nie wiem czy dobrze postępuje czy nie powinienem jeszcze trochę poczekać i być po prostu przy niej blisko chociaż wiem że mnie zdradza na pewno emocjonalnie. Proszę o modlitwę za mnie i żonę. Bóg zapłać wszystkim.
tomko
Posty: 43
Rejestracja: 29 kwie 2020, 15:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: tomko »

Witam wszystkich. Chciałbym poprosić o poradę. Niedawno na spowiedzi ksiądz w swoim pouczeniu polecił mi konfrontacje z kowalskim jako jeden z elementów walki o żonę. Tzn żeby się z nim spotkać i po męsku mu wytłumaczyć że to jest moja żona i żeby zajął się swoją rodziną a nas zostawił w spokoju. Najlepiej żebym był z kimś żeby nie doszło do jakiejś niepotrzebnej bójki i żeby byli świadkowie. Oczywiście polecił mi przemodlić tą sprawę. Mam co do tego mieszane uczucia. Z jednej strony wydaje mi się że oczekiwaną postawą jest ochrona żony przed takimi ludźmi którzy próbują rozbijać czyjeś związki bo w swoich jest im źle z drugiej jednak strony rozmowa z takim człowiekiem nic dobrego raczej nie przyniesie bo ani na żonie to wrażenia nie zrobi ani na nim zapewnie też. Co myślicie? Kontaktować się z nim np. Przez telefon, internet czy "złapać" go na ulicy i powiedzieć żeby się zajął swoimi sprawami a nie wchodził w czyiś związek? Z drugiej jednak strony brak mojej jakiejkolwiek reakcji utwierdza go pewnie w przekonaniu że się poddałem i może robić sobie co mu się podoba no bo za spotykanie się dobrowolne dwoje dorosłych ludzi nie jest karalne. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: Caliope »

Dlatego masz to przemodlić, zastanowić się co ci da konfrontacja z kowalskim, bo żona przecież mu się nie opierała. Ja w imię moich zasad nie zrobiłabym takiego czegoś żeby rozmawiać z osobą która krzywdzi siebie i innych dookoła i nie ms w głowie podstawowych wartości. Można się o taką osobę pomodlić i zostawić w spokoju, takie moje zdanie.
Paprotka
Posty: 138
Rejestracja: 02 lip 2020, 12:15
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: Paprotka »

tomko pisze: 30 paź 2020, 8:31 Witam wszystkich. Chciałbym poprosić o poradę. Niedawno na spowiedzi ksiądz w swoim pouczeniu polecił mi konfrontacje z kowalskim jako jeden z elementów walki o żonę. Tzn żeby się z nim spotkać i po męsku mu wytłumaczyć że to jest moja żona i żeby zajął się swoją rodziną a nas zostawił w spokoju. Najlepiej żebym był z kimś żeby nie doszło do jakiejś niepotrzebnej bójki i żeby byli świadkowie. Oczywiście polecił mi przemodlić tą sprawę. Mam co do tego mieszane uczucia. Z jednej strony wydaje mi się że oczekiwaną postawą jest ochrona żony przed takimi ludźmi którzy próbują rozbijać czyjeś związki bo w swoich jest im źle z drugiej jednak strony rozmowa z takim człowiekiem nic dobrego raczej nie przyniesie bo ani na żonie to wrażenia nie zrobi ani na nim zapewnie też. Co myślicie? Kontaktować się z nim np. Przez telefon, internet czy "złapać" go na ulicy i powiedzieć żeby się zajął swoimi sprawami a nie wchodził w czyiś związek? Z drugiej jednak strony brak mojej jakiejkolwiek reakcji utwierdza go pewnie w przekonaniu że się poddałem i może robić sobie co mu się podoba no bo za spotykanie się dobrowolne dwoje dorosłych ludzi nie jest karalne. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Przerabiałam to I doprowadziło to do jeszcze większej niechęci męża wobec mnie. Ale może są osoby u których to przyniosło inne skutki.
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: sasanka »

Powiem tak , to może mieć różne skutki i będzie zależało jak pewny czujesz się w tym małżeństwie.
Jednym słowem jaką zajmujesz w nim pozycję. Z reguły kobietom bardziej imponuje zdecydowany mężczyzna niż żebrzący o ich względy bezradny człowiek.
Wszak jak pisał Dobson miłość wymaga stanowczości.
Znam różne przypadki , ale wybór należy do Ciebie.
lena101
Posty: 148
Rejestracja: 24 lut 2018, 22:28
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: lena101 »

Co myślicie? Kontaktować się z nim np. Przez telefon, internet czy "złapać" go na ulicy i powiedzieć żeby się zajął swoimi sprawami a nie wchodził w czyiś związek? Z drugiej jednak strony brak mojej jakiejkolwiek reakcji utwierdza go pewnie w przekonaniu że się poddałem i może robić sobie co mu się podoba no bo za spotykanie się dobrowolne dwoje dorosłych ludzi nie jest karalne. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Oczywiście decyzję musisz podjąć sam. Rozważając, myśl o konsekwencjach, czy to udźwigniesz.

Ja spotkałam się z kowalską. Spokojnie, bez krzyku, wyzywania (chociaż w głowie już ją mordowałam) przedstawiłam jej mój punkt widzenia. Czy to coś dało... nic. Ona poskarżyła się mojemu mężowi. Mnie długo to spotkanie bolało. Ktoś tutaj na forum mi napisał, gdyby kowalska miała zasady nie byłaby kowalską. Święte słowa. Więc nie ma co uderzać w ton moralizatorski. Krótko i stanowczo.

Ale teraz z perspektywy czasu, to spotkanie dało mi spokój. Wiem, że zrobiłam wszystko, by ratować moje małżeństwo. Nie żałuję.
tomko
Posty: 43
Rejestracja: 29 kwie 2020, 15:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: tomko »

Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: Ruta »

Ja myślę, że kobiece doświadczenie w tym przypadu jest kompletnie nieprzystawalne. Różnimy się jako kobiety i mężczyźni, choć w wielu sprawach doświadczenie kobiety lub mężczyzny może zostać zuniwersalizowane i odnościć się do ludzi niezależnie od płci. No ale na pewno nie w sytuacji relacji damsko męskich. Tu płeć odgrywa ogromną rolę.

Myślę, że rolę, oprócz płci ogrywają też stereotypy - nie tyle w zakresie wewnętrznego doświadczenia czy nastawienia z jakim się idze do kowalskiej, czy kowalskiego - ale w zakresie odbioru społecznego: przez kowalskich, przez otoczenie, przez męża, żonę.

Myślę, że warto pamiętać, że strereotypy często działają w systemie podwójnych standardów - w których winna jest kobieta, mężczyzna zaś nie ponosi winy, co najwyżej ulega swojej naturze lub kobiecie (czyli nie ponosi winy). W mojej ocenie źródło kulturowe bierze się z błędnej interpretacji historii kuszenia i grzechu pierworodnego. Gdy uznamy, że gdyby nie Ewa, Adam by nie zgrzeszył, Ewa staje się współpracowniczką złego i współkusicielką.
To jest mocno obecne w naszej kulturze i częściowo także w naszym myśleniu religijnym, postrzeganiu płci i sytuacji społecznych, także w ocenie prawnej różnych zdarzeń i zjawisk i samym prawie. Tak jest ze zdradą - którą traktujemy odmiennie w zależności od płci zdradzającego. Tak jest z gwałtem i molestowaniem - gdy często winymi są kobiety, które ich doświadczyły (choć na poziomie moralnym czujemy przecież, zę coś z taką wizją człowieka, mężczyzny i kobiety jest nie tak i wyroki wydane w tym duchu i zgodnie z prawem, pisanym również w tym duchu - bardzo nas oburzają). Żaden z tych punktów widzenia nie ma natomiast nic wspólnego z tym co jest zapisane w Biblii ani w zakresie kuszenia, czy grzechu pierworodnego, czy też natury mężczyzny i kobiety.

Zostając jeszcze chwilę przy stereotypach. Mężczyzna pozostający wierny żonie - mocno ją kocha, kobieta pozostająca wierna mężowi po jego odejściu - nie chce pogodzić się z rzeczywistością i nie umie sobie nikogo znaleźć. Męzczyzna który się rozpije po odejściu żony - jest usprawiedliwony - w końcu ta niedobra kobieta go tak skrzywdziła. Niech no tylko kobieta spróbuje pić - ile współczucia obudzi - i gniewu na męża, który ją skrzywdził? Przecież będzie wiadomo, że to jej wina i mąż słusznie zrobił ją opuszczając, ona tylko swoim zachowaniem to potwierdzi. Z kolei mężczyzna żyjący samotnie i dający sobie radę nie budzi złości - jest w swojej streotypowej roli. Kobieta dająca sobie radę sama - budzi złość i wykracza poza rolę tej, która "ma być" mężczyźnie podporządkowana. W jakimś sensie takie kobiety zagrażają porządkowi społecznemu, opartemu w dużej mierze na podporządkowaniu kobiet. Dlatego inaczej postrzega się zakonników i księży, inaczej zakonnice. To dlatego Chrystus był takim rewolucjonistą po prostu rozmawiając z kobietami jak z ludźmi.

W mojej ocenie streotyp (to nie znaczy, że ja tak uważam) w przypadku kowalskich i kobiet działa tak: gdy mąż odchodzi to żona jest przegrana, na pewno była brzydsza, głupsza, oziębła, za gruba, źle traktowała mężczyznę. Sama jest sobie winna. Wiadomo też, że jak mężczyzna podjął decyzję - to zgodnie ze stereotypem jako mężczyzna na pewno nie zmieni zdania, nie jest pogubiony, wie co robi. Czyli wszelkie starania żony są daremne. Jeśli więc żona idzie do kowlaskiej - to się zemścić i wyładować swój gniew - na niewinnej osobie. Stąd późniejsze skargi kowalskich do ich kochanków i rycerska postawa męża - wobec kochanki, nie wobec żony.

W przypadku mężczyzn to działa trochę inaczej - kowalski jest rywalem - ale nie zkaładamy z góry wyniku rywalizacji. Kobieta nie jest nigdy pewna swoich decyzji. Trochę jak ta łania na rykowisku pójdzie za silniejszym. Więc podejmując rywalizację, mężczyzna realizuje się jako mężczyzna, udowadania, że nie jest przegrywem.

Niektórzy mężczyźni biorą to dość dosłownie - idą wklepać kowalskiemu i sądzą, że to załatwi sprawę - no ale zwykle nie załatwia. Choć znam jeden przypadek gdy załatwiło - znajomy zaczął się prowadzać na spacery z młodą mężatką, wózeczek z dzieciątkiem prowadził, dzień w dzień ich widywano. Mąż był w tym czasie w pracy. Znajomy naprawdę solidnie oberwał - od nieznanych sprawców, ale nietrudno było się domyślić za co. No i spacery się skończyły. Jednym kobietom to imponuje, inne mogą się poczuć przestraszone i ograniczone i pod kontrolą - zwłaszcza, gdy nie miały złych intencji, czuły się samotne i po prostu się zaprzyjaźniły i uzupełniały jakąś tam lukę (nie myśląc o romansie).

Wbrew temu co powszechnie sądzimy - te stereotypy o płci, które obecnie jakoś tam wszyscy bardziej lub mniej podzielamy i które są w nas zakorzenione, nie są odwieczne, ani pojawiły się wcale nie w średniowieczu - ale dopiero w epoce rozumu. (w średniowieczu też działały stereotypu płci - ale nie takie, które znamy). Te obecne rozkręciły się na dobre w epoce industrializacji. Stereotyp bazujący na kobiecie siedzącej w jaskini i mężczyznie idącym zdobywać pożywienie poza jaskinią - co ma wpływać na podział ról między kobietą a mężczyzną - także jest z czasów idustrializacji (wiemy już, że to jak wtedy wyobrażono sobie życie w jaskiniach nie miało nic wspólnego z tym, jak wygladało - oraz, że życie w jaskiniach nie mogło wpłynąć na tzw. ewolucję, czy raczej rozwój społeczny tak aby ukształtowac naturę człowieka, a już na pewno nie na poziomie jego instynktów, genów i oprogramowania - bo w tych jaskiniach żył mały ułamek ludzkości). Podobnie jak to nieszczęsne rykowisko - w którym kobieta jest zainteresowana zdobyciem samca i utrzymaniem go przy sobie, a mężczyzna jest zainteresowany rozprzestrzenieniem genów - a więc niewiernością. I na tej jego rzekomo naturalnej predyspozycji do siania genów tracą nawine kobiety, sterowane genami (zawuważmy, że natura sprzyja mężczyznie i on jest w tej wizji od kobiety sprytniejszy). Jak mężczyzna idzie gdzieś siać to kobieta nie była doskonała biologicznie i nie miała zdolności utrzymania go przy sobie (no bo to jej "naturalne" zadanie). Ten układ - choc pozornie spójny i logiczny i w dodatku uzasadniający wiele zjawisk społecznych, które obserwujemy (choć jest dokładnie odwrotnie, wiara w to, że tak działa świat i płeć, implikuje szrego zachowań, które według ludzi mieszczą się w normie) - jest niespójny. Po pierwsze - skutkowałby powstawaniem głównie haremów, a nie monogamicznych małzeństw, po drugie nie przewiduje w ogóle sytuacji, w której zajęta łania (skoncentrowna zgodnie z "biologią" na utrzymywaniu samca przy sobie, skoro już go ma), ma jakikolwiek interes, by iść za innym samcem.

Myślę, że pierwsze co trzeba zrobić - to odfiltrować całość sytuacji ze stereotypów, także tych które mamy w swojej głowie. Wejść w siebie i zobaczyć po ca ja tej konfrontacji chcę, co ona ma mi dać, czego oczukuję po kowalskim. Myślę, że katolik nie wchodzi w rolę jelenia na rykowisku i nie daje sobie wmówić, że ma jakieś pierwotne intynkty, które nim kierują. Darwiznizm to nie tylko pomysł na pochodzenie człowieka (choć naukowo od czasu rozowoju genetyki koncepcja ewolucji się sypie, to ponieważ jest to jedyna spójna wizja pochodzenia człowieka - nadal się ją utrzymuje i jej naucza, chć brakuje już nie jednego ogniwa, które miało się odnależć, ale kilku ogniw). Darwinizm to także nauka o naturze człowiekie, a tym co ją kształtuje, oraz o tym, że człowiek jest jednym ze zwierząt - a tym co go kształtuje są jego instynkty zwierzęce, jedynie przykryte płaszczykiem klutury.

Dla katolika to ważne, by takiej wizji człowieka nie ulegać. Biblia mówi jasno - jako ludzie różnimy się od zwierząt tym, że w przeciwieństwie do nich mamy wolną wolę. Jeleń nie ma wyboru - jego program biologiczny mówi mu, że ma iść na rykowisko. Program łani - mówi, że ma iśc za najsilniejszym. Czlowiek ma wybór i może zachowywać się w zasadzie jak każdy inny gatunek, lub jak żaden. Możemy więc w zakresie życia płciowego zachowywać się jak króliki, jak koty, jak pingwiny, łabędzie - albo tak jak naucza Jezus. Człowiek może więc zachować się jak jeleń - ale nie musi.

Zamiast procedury "rykowisko" mamy w Biblii procedurę - "upominania" czy "odsłaniania". Myślę, że gdy rozważamy konfrontację warto jej się przyjrzeć. Sama niedawno ją tu na forum odkryłam - wraz z przydatną medytacją ignacjańską na ten temat. Czy ktoś pamięta w którym to było wątku?
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: Bławatek »

Tomko ja nie wiem czy mój mąż miał kowalską, ale jemu czasami mówiłam że źle robi dążąc do rozwodu. Nic do niego nie docierało, więc w pewnym momencie odpuściłam i zajęłam się tylko modlitwą o jego nawrócenie i zmianę myślenia tudzież nastawienia. Niespodziewanie kilkanaście dni temu mąż zapytał czy pójdę z nim na terapię małżeńską, ale nie jest pewny czy chce do nas wrócić - zastanawia się i analizuje.

On odszedł, porzucił rodzinę więc tym bardziej zaskoczył mnie jak powiedział, że się rozczarował bo niewystarczająco walczyłam o nasze małżeństwo, jego powrót. Według niego powinnam przyjechać do niego do pracy to wtedy by widział że mi na nim zależy. Ale on miał zawsze pokrętne myślenie. Musisz rozważyć czy może żona doceniłaby Twoje starania o małżeństwo czyli rozmowę z kowalskim czy wręcz przeciwnie pogorszy się sytuacja między wami. Ludzie są różni i różnie odbierają różne rzeczy. Trudny wybór przed Tobą.
tomko
Posty: 43
Rejestracja: 29 kwie 2020, 15:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: tomko »

Witam serdecznie po dłuższej przerwie. Chciałbym napisać że u mnie wszystko się ułożyło ale niestety nie jest tak do końca. Dużo zbliżyłem się do Pana Boga żona wprost przeciwnie. Nasze relacje znacznie się poprawiły za co jestem wdzięczny. ostatnio pojawiła się próba powrotu do współżycia tylko niestety ze strony żony jest to raczej brak pełnego otwarcia się gdyż chciałby ale tak na próbę(drobnymi kroczkami) jak to określiła. Przed ślubem niestety praktykowaliśmy wzajemną masturbację z obawy przed zajściem w ciążę. Żona twierdziła że jej to wystarczało. Po ślubie czasami też i do tego dochodziła antykoncepcja. I chciałaby by do tego wrócić zanim podejmie decyzję czy się zgadza na pełne współżycie bo ma traumę i powiedziała że jest zamknięta w sobie. Na terapię nie chce iść żadną. Wiem też że takie czyny są grzechem przez co jestem rozdarty. Mam postanowienie tego nie zrobić gdyż najważniejsze jest dla mnie życie w Łasce i możliwość przystępowania do komuni św. Z drugiej strony żona powiedziała że nie będzie proponować w nieskończoność i może zamknąć się w sobie jeszcze bardziej przez co już może nigdy do zbliżenia nie dojdzie . Nie chcę też poruszać z nią tej kwestii w perspektywie wiary bo kilka takich prób nie skończyło się niestety dobrze. W rozmowach też stwierdziła że jestem zerojedynkowy. Albo tak albo nie I nie można że mną dojść do żadnego porozumienia bo wszystko upraszczam. Dodam tylko ze żona od 3 lat nie praktykuje wiary więc dla niej wszystko w małżeństwie jest dozwolone jeżeli zgadzają się na to dwie osoby. Chciałem się tylko podzielić swoim doświadczeniem. Mam nadzieję że postępuję właściwie nie godząc się na takie zachowanie. Jeżeli nie to proszę o wskazówki jak mógłbym postąpić inaczej. Z Panem Bogiem
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: Bławatek »

Witaj po przerwie

Przed tobą wiele trudnych decyzji m.in. życie z żoną, która będzie odciągać Cię od Boga (przerabiałam to z moim mężem, który wyśmiewał katolickie podejście do seksu i antykoncepcji, a ja dla powolutku mu ulegałam i zacierałam granicę między dobrem a złem) a staniem po stronie wiary i przykazań narażając się na niezrozumienie u żony. Jest też możliwe, że Twoja żona przejrzy i się nawróci - ale tu oprócz twojego i Bożego pragnienia potrzebna jest jeszcze jej wola.

Modlitwą w cichości pomoże Ci odnaleźć odpowiedzi na dręczące pytania oraz odnaleźć równowagę a i za żonę warto się modlić, bo potrzeba jej pomóc odnaleźć właściwą drogę.
tomko
Posty: 43
Rejestracja: 29 kwie 2020, 15:38
Płeć: Mężczyzna

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: tomko »

Witam ponownie. Wczoraj odbyliśmy z żoną dłuższą rozmowę na kilka poważnych tematów. Po pierwsze powiedziała że jest rorchwiana emocjonalnie i hormonalnie i musi iść do lekarza żeby to wyrównać. Po drugie zeszło na kwestię aborcji i chciała znać moje zdanie na ten temat. Powiedziałam że dla mnie człowiek jest od momentu poczęcia a dla niej od momentu jak zaczyna bić serce. Oczywiście argumenty w stylu danych czy statystyk nie mają znaczenia bo to już zostało "naukowo" stwierdzone że człowiek jest jak ma serce bo wcześniej to zwykła tkanka i można usunąć jak się chce. Następnie stwierdziła że zmieniłem się na gorsze a to moje konserwatywne podejście w sprawach światopoglądowych jest nie do przyjęcia i NA PEWNO się nigdy nie dogadamy w tej kwestii. Potem wyznała że chciała by mieć dziecko ale w obecnej sytuacji nic z tego bo nie chce mu gotować traumy gdzie dwoje rodziców wyznaje inne wartości a dziecko będzie rozdarte pomiędzy dwa światy tzn ze każde z rodziców będzie mówić co innego. Nie wyobraża sobie chrztu, komunii, bierzmowania skoro ona już w to nie wierzy i nie chce w tym brać udziału. A na koniec wyznała że jest niedowartościowana, czuję się nie potrzebana, rodzice stawiali wysokie wymagania (zwłaszcza ojciec), praktycznie z nią nie rozmawiali bo uważali że sobie poradzi sama. Co do mnie mam problem z wyrażaniem uczuć czy pochwał a słowa w stylu "pięknie wyglądasz, podobasz mi się" są jej zdaniem zbyt ogólnikowe i nic nie wnoszą bo ona chce wiedzieć konkretnie. Myślę że jej zmiana jest spowodowana otoczeniem w którym przebywa i ludzimi którymi się otacza. Jej najlepsi przyjaciele to osoby po rozwodach, w wolnych związkach, single, małżeństwa złączone tylko ze względu na dzieci, więc nie dopuszcza możliwości że można żyć inaczej. A osoby wierzące i konserwatywne uważa za średniowieczne zacofanie i ciemnogród. Dochodzi też to co ogląda w internecie co wiadome wpływa na odbieranie świata w ten a nie inny sposób. Nie wiem już co mam zrobić dalej. Oddałem Bogu to wszystko i ciężko pracowałem nad relacją z Nim i nie chciałbym tego stracić. A żona nie mówiąc tego wprost postawiła mnie przed wyborem Bóg albo ona.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: Ruta »

Tomko,

Polecam ci audiobook "Patologia duchowości" księdza Krzysztofa Grzywocza. Zwykle wolę książki, ale tu na audiobooku jest nagranie wykładów księdza i jest to ogromna wartość dodana, jego akcenty, śmiech, czulość z jaką mówi o różnych naszych trudnościach. W zapisie duża część tego znika. Adiobook ma przewagę. Można go kupić w necie, jest w stałej sprzedaży.

Myślę, że te wyklady mogą pomóc ci porozumiewać się z żoną mimo różnic w postrzeganiu spraw wiary, zaakceptować, że żona jest na innym poziomie relacji z dogmatami, nauką moralną Kościoła. Dobrze, by nie stało się to między wami źródlem podziału i konfliktu, a rozmowy, budowania wspólnoty.

Ostatnio mój mąż podczas wizyty puścił program publicystyczny, w którym ostro komentowano Kościół, decyzje biskupa i wezwanie do modlitwy za trudną sytuację. Miałam już się oburzyć i poprosić o wyłączenie programu, ale się zatrzymałam. I dobrze. Gdy nie wyszłam z pozycji oburzenia, nawiązała się między nami rozmowa o tym programie, dowiedziałam się nowych rzeczy o mężu, o tym jak widzi dziś różne sprawy. To była wzbogacająca rozmowa. Zbliżyla nas.

Ksiądz Roman Chyliński, nasz rekolekcjonista powiedział, że czasem dla dobra małżenstwa mozna nawet trochę przystanąć, zatrzymać się w rozwoju duchowym, by małżonek mógł nadążyć. Wiele osób to oburzyło, ale do mnie to przemawia.

Zdarza się też, że mąż czy żona boi się mieć świętą żonę czy świętego męża. Chcieliby jeszcze pojechać na wakacje, spędzić wieczór przy lapmpce wina, kochać się, obejrzeć nie za mądrą komedię - zanim pofruną pod niebiosy. A nawracający się mąż wydaje się juz takimi sprawami nie zainteresowany. Wtedy dobrze w swoim locie do nieba trochę przypikować do ziemi i pójść z żoną na spacer. Albo obejrzeć z mężem program z YouTuba.
Panienkazokienka
Posty: 12
Rejestracja: 19 paź 2023, 19:30
Płeć: Kobieta

Re: Trudne relacje z niedojrzałą żoną

Post autor: Panienkazokienka »

Zgadzam się z Rutą. Jak najbardziej można budować zgodne małżeństwo mimo różnic w wierze, sama znam jedno małżeństwo zawarte w Kościele jednostronnie. Podstawą jednak musi być wzajemny szacunek, chęć zrozumienia, żona powinna szanować Twoja wiarę, spojrzenie, a Ty jej odrębność...
ODPOWIEDZ