Pantop
Chyba jasno zostało tutaj wykazane, że dzieci potrzebują ojca, który byłby dla nich autorytetem. Ostoję i skałę, do której mogliby się odwołać w trudnych chwilach.
Zanim Ci "dowalę"
najpierw o mnie.
Ja zostałem z moim najmłodszym synem po odejściu żony. Miał wtedy 13 lat. Mieszkał ze mną 5 lat. Gdy był pełnoletni, przeprowadził się do mamy, bo tam miał swobodę. W pierwszym roku zaliczył powtórkę z matematyki, drugi rok niestety skończyło się na powtarzaniu klasy. Teraz jest w klasie maturalnej. Dzisiaj ma się znowu do mnie wprowadzić. Dlaczego? Bo zrozumiał, że tylko u ojca będzie miał pomoc. Co prawda przez dwa miesiące będzie to swoisty "obóz koncentracyjny", ale przynajmniej z dobrym wyżywieniem.
Środkowy syn po odejściu żony wziął jej stronę. Na rok praktycznie straciłem z nim kontakt. Ale powoli odbudowałem. nawet półtorej roku mieszkał ze mną. Kiedy? oczywiście matura.
W zeszłym roku pojechał nawet ze mną na wakacje z Sycharem.
Najstarsza córka została z mamą, bo miała tam spokój. Robiła co chciała. Skończyło się to tym, że po pierwszym półroczu klasy maturalnej była zagrożona niedopuszczeniem do matury. Wprowadziła się do mnie. Było ciężko, bo chciała mieszkać u mnie, ale robić jak wcześniej u mamy co jej się podobało. Skończyło się zdaniem matury z bardzo dobrymi wynikami. Niedawno mi przyznała, że to ja miałem rację w takim a nie innym postępowaniu. W zeszłym roku byliśmy sami w górach. Dla niej był to wspaniały czas i już teraz umawia się na następny wyjazd.
Ojciec czasami musi zaakceptować fakt, że dziecko dojrzewa. Ma być jednak dla niego pewnym wzorem. Wiedzą o tym moje dzieci, że są pełnoletnie i w pewnym zakresie podejmują już same decyzje. Ja tylko wspieram je tylko finansowo (tych uczących się). Zawsze też mogą do mnie przyjść po radę. Nie zawsze się z nią zgadzają, ale lubią jej wysłuchać, bo wiedzą, że zawsze mówię ze swojego doświadczenia, ale z miłości do nich.
W tym roku obaj synowi zadeklarowali, że chcieliby jechać ze mną w góry na wakacje z Sycharem. Mam nadzieję, że się nam uda.
I teraz Pantop przejdę do Ciebie.
Jakiego ojca widzą Twoje dzieci? Nie wiem, ale pozwolę sobie na pewną analogię. Jeżeli zachowujesz się w stosunku do nich, tak jak na forum, to widzą ojca komedianta i cyrkowca, który nigdy nie jest poważny, tylko ciągle odgrywa swoje komedie.
Tyle osób prosiło Cię, żebyś pisał po ludzku, prosto i jasno. A Ty ciągle wywalasz nam swoje rebusy. My możemy Cię zlekceważyć, co wielu zrobiło, żeby nie narażać się na śmieszność. Czy mogą to zrobić Twoje dzieci? Nie, bo dziecko jeszcze nie potrafi myśleć tak abstrakcyjnie i poważnie.
Może więc czas, żebyś przestał uciekać od odpowiedzialności i wziął sprawy w swoje ręce?
Nie, nie zależy mi na Twoim wątku. Ja już innych mam dosyć i czasami za dużo mi tego bólu i połamanych historii życiowych innych użytkowników forum. Pamiętaj, że my również działamy w ogniskach, a chyba nikt z mojego ogniska nie pisze tutaj na forum. Tam również są dramaty rodzinne. Mi Twoja historia nie jest potrzebna. Ale może potrzebna jest Tobie? Może to ma być pierwszy krok do tego, żebyś wreszcie stał się odpowiedzialnym ojcem? Pomyśl nad tym i sam sobie odpowiedz.
I na koniec przepraszam, że mimo że nie miałem pisać w twoich wątkach, złamałem swoją zasadę.