Wybacz.
Pokręciło mi się, że nie jesteście razem.
Oczywiście odszczekuję cudzołożenie i ćwiczenia z tym związane.
Oby Wam się prostowało wszystko.
Nie byłbym sobą, gdybym w tym miejscu pominął wiadomy aspekt - zgodnie ale i obłudnie - okrzyknięty przez większość jako w małżeństwie nie najważniejszy.
(Jakby to przemycić, coby moderacja nie zauważyła... )
No to - bądź zuchem i spraw się na szóstkę z plusem
(ten zielony to ja z zazdrości)
Jest od kilku lat tak:Pavel pisze:Albo (nie)zręcznie unikasz, albo nie zrozumiałeś tego co chciałem przekazać (możliwie, że przez mój przekaz ). Nie wiesz czy i jakie reakcje budziłeś przez ostratnie 7 lat. Nie wiesz też dokładnie co było wcześniej. Wiesz co widziałeś/słyszałeś i jak to subiektywnie odbierałeś. Czy naprawdę uważasz to za jedyną możliwą całość?
Przywożę skromny prezent na urodziny dla solenizanta oraz drobne upominki dla dziewczynek.
Otwierają dziewczynki.
Odbierają prezent dla Jego Wysokości.
Wracam do domu z płonną nadzieją, żeby Wysokość aby notkę jaką wysłał np, ,,weź mnie pocałuj w czubek buta,,
Ale nie.
Nic.
Sam zobacz to obiektywnie/subiektywnie- jak tam wolisz.
Aha - i jeszcze wracając.
Jeno na małym nie poprzestań. I robię tu odniesienie nie do seksu!
To jest jedna z takich chwil, w której robię się śmiertelnie poważny
Otóż
Bądź czujny.
Etap, który ma miejsce po powrocie małżonków do siebie, to przedsmak raju.
Nie daj się zwieść.